Touch and Go i podobne - czyli co po POP

[Yotomeczek]

Po małych przetasowaniach w sprzęcie - okazało sie, że większość mojej kolekcji płytowej nie bardzo gra :D

Po prostu aż nie chce się wkładać do odtwarzacza - pewnie znacie tą fazę modernizacji sprzętu ...

Mój gust muzyczny niestety nie rozwija się tak szybko jak ten od estetyki odbioru dźwięku i pojawia się problem - nie ma czego słuchać. Oczywiście uzupełniłem nieco swoją kolekcję - pojawiło się sporo sampli z różnych wytwórni, A.M.J. , Raz Dwa Trzy, Soyki (ehh mógłby on jakoś składniej kompletować repertuar na płyty) ...

Polećcie coś łatwego w odbiorze (niestety "ciężkiego" Jazzu nie trawię) - coś jak Touch and Go, Vaya Con Dios. Uwielbiam brzmienie trąbki i saksofonu (maksymalnie leniwe - jak i te żwawsze), lubię instrumenty dęte drewniane (jak fagot czy klarnet), lubię ładną perkusję (leniwe szczotki ale i ładne dynamiczne pukanie), kontrabas, oprócz tego wszelkie przeszkadzajki.

Z niecierpliwością czekam na Wasze typy (co warto z lżejszej, dobrze zrealizowanej muzyczki posłuchać). Dzięki i pozdro.

[lenam]

Płyty Marka Knopflera są ładnie zrealizowane, z dużym basem i dźwięczną resztą.

Sade też może być, zwłaszcza późniejsze płyty.

A z mniej zramolałych może być Morcheeba, fajnie się słucha różnych smaczków.

Nieźle zrobione są też płyty Dido, która do tego wydaje dźwięki niepowtarzalne (przy całej banalności samych kompozycji). Szczególnie pierwsza płyta.

A może jednak Diana Krall i chyba najlepsza jej płyta "Girl in the other room"?

[kissinger]

Nie wiem czy trafię w gust...ale całkiem przyjemnie się słucha Stacey Kent...np. "Let Yourself Go (Celebrating Fred Astaire)"...mamy tutaj ładny wokal, saksofony altowy i tenorowy, klarnet, bas, gitarka i pianino...:)) Całkiem fajna, spokojna płytka...