Mozart 212

[kazik]

Czcił ktoś wczorajszy dzień?

W Poznaniu od (chyba) 3 lat co roku 4 grudnia odprawiana jest msza święta za duszę Mozarta "oprawiona wykonaniem Requiem", czyli z pełnym Requiem. W tym roku byłem pierwszy raz (w zeszłym zatrzymałem się wraz z tłumem jakieś 30 m. od wrót kościoła gdy przestali wpuszczać). Było w wykonaniu (artyści z Poznania):

 

Soliści: Ewa Czermak - sopran, Katarzyna Hołysz - mezzosopran, Wojciech Maciejowski - tenor, Władysław Podsiadły - bas.

Orkiestra: Simfonia Baltica.

Chór: Dominicantes WSB

Kierownik art.: Karolina Piotrowska-Sobczak.

Dyrygent: Bohdan Jarmołowicz.

 

Zespól wykonujący ustawiony był z boku i wykonanie było dosyć ciche, Przerywane liturgią odprawianą po łacinie (powinienem pewnie napisać, że to liturgia była przerywana...). Introitus i Sequentia w całości bez przerw. Potem już nieco gorzej - na Domine Jesu zmieranie na ofiarę etc. Samo Requiem zabrzmiało bardzo dobrze - orkiestra świetnie (jak na mój początkujący w klasyce gust), chóry raczej też (szczególnie kobiece) i soliści też. Nastrój Requiem mi się udzielił (żadnych problemów typu komórki lub gadający ludzie....), natomiast żałobne wspomnienie Mozarta już nie.

 

Gorąco polecam w przyszłym roku. W zeszłym można było próbować dostać się "na żywca", ale to spore ryzyko (mi się nie udało). W tym chyba wymagano zaproszeń (ale nie jestem pewien, może na końcu wpuszczano bez). Te można próbować zdobyć choćby przez Gazetę Wyborczą, która co roku jest w akcję wmieszana - są konkursy na wygranie wejściówek, lub przez znajomych. Polecam za rok!

[kazik]

Zapomniałem dodać, że liturgia odbywa się w kościele oo. Franciszkanów przy wzgórzu Przemysłą (blisko Starego Rynku).

[Gość nielubie]

Simfonia Baltica-czy to dobra orkiestra ?

[broy]

Czcił to może za dużo powiedziane: pamiętałem, przesłuchałem kilkanaśnie wykonań Requiem na CD. Niestety, nie było to "live".

 

Odnośnie wykonań na żywo: od kilku już lat nie słyszałem dobrego wykonania Requiem na żywo, zarówno w sali koncertowej, jak też w kościele. Powody tego stanu są moim zdaniem takie:

 

a) traktowanie Requiem jako utworu dla nieosłuchanych mas, co to chcą czasem "coś z klasyki", a więc można z letka jakby odpuścić sobie

b) brak dobrych głosów i dobrych, ustawionych chórów

c) traktowanie Requiem jako utworu czysto okazjonalnego, wykonywanego na prawo i lewo przez różne chóry akademickie, szkoły muzyczne itp.

 

Tak więc poprzestaje na wykonaniach płytowych, które nawet po wielu latach, dają mi wielokrotne więcej doznań emocjonalnych, niż kolejne kiepskie wykonanie na żywca.

 

Ale oczywiście dobre wykonanie z płyty nie dorówna temu na żywo pod względem atmosfery, miejsca, czasu, ludzi... - to rzecz oczywista. Warto zatem zawsze i wszędzie chodzić na wszystkie możliwe koncerty i granie na żywo.

[kazik]

Co do orkiestry - nie wiem.. pierwszy raz słyszałem.

 

A Requiem - oczywiście wykonanie nie było takie, żeby porównać je do lepszych płyt, ale bez większych zastrzeżeń. Bardzo ciekawą rzeczą jest natomiast zobaczyć to w połączeniu z liturgią - oczywiście jak ktoś potrafi zwalczyć wyrzuty sumienia z powodu odwiedzenia kościoła tylko w celu wysłuchania Requiem. I ta cisza przez cały czas - ludzie zaskoczyli mnie pozytywnie :)

[broy]

...i nawet komórki nie dzwoniły...doprawdy, jakich to emocji, ten tam panie, Mozart ludziom dostarcza!

[Piotr]

A propos liturgii - oczywiście na wyczucie bo kto zna dzisiaj łacinę?

:-)

[kazik]

Ano tak. Ale przy wejściu każdy dostał "program" z kompletem łaciny przetłumaczonym na polski, więc kapłan czytał w łacinie i lud odpowiadał w łacinie.

[Piotr]

>Ano tak. Ale przy wejściu każdy dostał "program" z kompletem łaciny

> przetłumaczonym na polski, więc kapłan czytał w łacinie i lud odpowiadał w łacinie.

 

Jestem za!!! A oprócz tego - żadnego Bacha śpiewanego z północnoniemieckim akcentem! Jak Bacha śpiewają południowcy, auslanderzy czy Austriacy to można tego słuchać ale jak bierze się za to "nordeutsch" to wychodzi gąsienica czołgowa.