Skocz do zawartości
IGNORED

Japońskie vinyle najlepsze!?


fonomasterek

Rekomendowane odpowiedzi

Generalnie są reguły, np. rumuńskie, bułgarskie są gorsze od niemieckich. Japońskie uchodzą za najlepsze bo:

 

- mają niedoścignioną (albo rzadko doścignioną) czystość przekazu, tj. jakość i schludność tłoczenia jest tu taka, że jak płyta jest w bardzo ładnym stanie, to na niemodulowanych i cichych fragmentach rowka mamy piękny, czysty, cichutki "poszumik" powstały w skutek tarcia igły o winyl, "poszumik" ten jest bez (albo prawie bez) żadnych trzasków, szurów, klików, pyków, puków, smażeń i innych pofabrycznych brudków. Oczywiście płyta musi być czysta.

- mają chrakterystycze brzmienie, wielu jest amatorów tego brzmienia (zazwyczaj lepszą niż inne dynamikę i jasną, ale nie ostrą górę).

- mają z raguły bardzo ładną poligrafię, grube okładki, etc.

 

Już kiedyś o tym było i ja też o tym pisałem, ale co tam. Dla mnie japońskie nie są najlepsze, ale stawiam je na równi z amerykańskimi. Fantastycznie brzmięce winyle (choć wg. mnie troszkę gorsze od tamtych) są jeszcze z Niemiec i Anglii. Potem dałbym Holandię, potem resztę Europy Zachodniej, potem Indie, potem Europa Wschodnia. Z Ameryki Południowej, z Australii, Korei etc. winyli nie słyszałem. To wszystko jest generalnie, bo są wyjątki, ale nie ma ich wiele i raczej nie zdarza się sytuacja, żeby polskie brzmiało lepiej niz oryginalne zachodnie. Sytuacja się komplikuje, gdy mielibyśmy rozpatrywać jakość tłoczeń dekadami i tak np. z lat 60-tych najbardziej cenię tłoczenia amerykańskie i angielskie, a japońskie mniej. Itd. Poznawanie brzmienia tłoczeń ze względu na kraj, wytwórnię, okres etc. to fajna ale dosyś droga i czasochłonna zabawa. Jeszcze jest kwestia stare (szczególnie pierwsze) tłoczenia vs. reedycje, zwykłe vs. aufiofilskie, etc. ale o tym też sporo już było.

 

pozdrawiam!

Jak to mawiaja gorale prawda tyz prawda i gowno prawda a wiec obracajac sie wsrod tych trzech stwierdzen naprawde wiele mozna wyszukac roznorodnosci. Co do plyt oddzielilbym tloczenia mechaniczne od jakosci materialu nagranego - mimo ze jedno z drugim jest chcac nie chcac polaczone to takie stawianie sprawy bardzo oglupia i potem mamy podobne kwiatki. Mam plyte wlasnie z Jugoslawi ktora swym brzmieniem niejedna bylegowno z zachodu rozwali, znam okolo 30 plyt polskich na znakomitym poziomie realizacji ktore brzmia swietnie na kazdym normalnym systemie (tu jednak pojawia sie wlasnie slabosc tloczni czyli pomimo genialnego brzmienia szybciej zaczynaja trzeszczec ale czy ktos jest na tyle durny by sluchac czarnego placka czy dobrze zrealizowanego utworu? o wartosciach czysto artystycznych tu nie polemizuje) Generalnie logiczne ze wysoko rozwiniete kraje maja lepsze tlocznie i synromka zapomnial tu jescze o przynajmiej kilku krajach jak chocby Francja, ale tak stawiajace sprawy watki popieraja chyba tylko sprzedawcy na allegro.

Gość chml

(Konto usunięte)

Mam kilka rewelacyjnie brzmiacych tloczen radzieckich (Melodia, fabryka oczywiscie imienia Lenina). Ich dynamika, rozdzielczosc dzwieku sa na bardzo wysokim poziomie. Mam tez kilka polskich plyt rewelacyjnie nagranych - np Robotobibok "Nawyki Przyrody" z wytworni Om (moim zdaniem to najlepiej nagrana plyta na swiecie - zapis i mastering na sprzecie calkowicie analogowym)

Mam tez kilka amerykanow (King Crimson na przyklad, pierwsze tloczenia) i sa takie sobie.

Japonczyk natomiast jest tylko jeden - King Crimson Islands. Brzmi wspaniale.

Konkretne tytuły z Melodii porównywałem z zachodnimi, nie było tragedii, ale Melodia grała wyraźnie gorzej jak dla mnie.

 

Polacy wydawali całkiem dobrze brzmiące płyty w latach 60-tych i 70-tych, potem bywało bardzo różnie. Ale poleskie wydania tytułów zachodnich zawsze były gorsze od zachodnich (te z którym się spotkałem).

 

Co do "Nawyków przyrody" (nie słyszałem), to bardzo śmiała teza, bo nie tylko w Polsce i nie tylko obecnie tłoczono w pełni analogowo :)

 

pozdrawiam.

>Witam , wydania Japońskie do tego po masteringu bez podbić są idealne np.TOP 50 ,King Records ,Top Music nie wspomne "Misty" 45 RPM,trafiają się perły z Melodii Polskie Ngrania itd.Warto zwrócić uwagę na Acustech 45rpm 200 g co prawda "walczą" z ich poprzednikami firstami,ale to długi temat.Pozdrawiam

Gość chml

(Konto usunięte)

>Co do "Nawyków przyrody" (nie słyszałem), to bardzo śmiała teza, bo nie tylko w Polsce i nie tylko

>obecnie tłoczono w pełni analogowo :)

 

Tak, wiem ze smiala teza. Ta plyta jest nagrana na sprzecie sprzed wielu lat (np mikrofony RCA77DX, magnetofon Studer A80, mikser Philips LDC25...) Jej brzmienie jest powalajace, przewyzsza moim zdaniem takie rarytasy jak Misty Yamamoto czy BlowUp Isao Suzuki. Szkoda, ze Robot to tak malo znany zespol.

Gość chml

(Konto usunięte)

>Pierwsza płyta podobała mi się średnio, ale może skuszę sie na "Nawyki przyrody" :)

>

 

Koniecznie. Na analogu. Jak sie nie spodoba - odkupie :-)

 

Sluchajac tej plyty wraca we mnie wiara, ze mozna jeszcze cos ciekawego zrobic na niekomercyjnej scenie muzycznej.

Generalnie to nie można zestawiać vinyli japońskich z bułgarskimi czy rumuńskimi, o czym zresztą synromka doskonale wie. W Bałkantonie liczyło się tylko to aby robotnik wykonał normę, wytłoczył tyle płyt podczas zmiany ile mu kierownictwo Bułgarskiej Parii Socjalistycznej nakazało. Nie ważne na czym , nie ważne jak, nie ważne czy pracownik był chory czy zdrowy, pijany czy trzeźwy, skacowany czy przytomny, itp. W przedsiębiorstwie państwowym, którego klienci nie mogli kontrolować nie robiąc zakupów jego produktów (bo niby skąd Bułgar miał wziąć dolary na płyty?), liczyła się tylko ilość. I do tego te okładki, chłonące wilgoć jak bibuła, wyglądające tak, jakby je wszystkie bez wyjątku sam Andy Warhol zaprojektował. W Japonii było inaczej, każdy to wie.

 

No ale trzeba coś wymyśleć, jak się płyty sprzedaje, nie można przecież wszystkich vinyli sprzedawać po 20-30 zł. Trzeba wymysleć jakiś mit, stworzyć złudzenie, że jest "gwarancja" najwyższej jakości dźwięku, i w tym kontekście narzucić praktycznie już dowolnie wydumaną cenę. Takich mitów jest kilka: vinyle japońskie (niezależnie od stanu), first printy (niezależnie od stanu), wydawnictwa klubowe (Club Sonderauflage). Osobiście to wolę 4-5 dobrych vinyli amerykańskich zamiast jednego japońskiego. Ostatni akapit to nie jest uwaga adresowana personalnie do kogokolwiek, nikogo nie miałem na myśli, nikt nie jest samodzielnie w stanie regulować cen vinyli na rynku.

 

A oderwanie jakości tłoczenia (i jakości samego zpisu) od strony artystycznej płyty (o czym pisał Piotr_)? To jest rzeczywiście trudne, to jest problem wart przedyskutowania. Dam przykład: Deutsche Grammophon. Od strony artystycznej wytwórnia jest bardzo mocna - to są zawsze doskonałe orkiestry, super-dyrygenci, wyśmienici soliści, bardzo bogaty repertuar, wiele tytulów. Same zalety. Od strony technicznej mnie ich wydawnictwa nie satysfakcjonują. Zapis jest słaby - są wyraźne problemy z górą, nie ma wybrzmienia tych najwyższych alikwotów, nie ma otwarcia dźwięku, "powietrza". Brzmienie smyczków jest zbyt "stopliwe", za mało "świeże", za mało rozdzielcze. Czasem zapis jest źle wybalansowany lewo-prawo. No i to obsesyjne upychanie 25-28 minut na jedną stronę płyty, robione chyba w interesie jakiegoś leniwego Helmuta, co to przy wurście i piwie przysypia i nie można go zbyt często budzić. Czyżby Niemcy, jak przeczytają że na jednej stronie płyty jest 15 minut muzyki, to już jej nie kupują? Z tego wszystkiego to już od strony technicznej wolę Erato lub nawet Philipsa. W pierwszym szergu podążają EMI, Harmonia Mundi, L'Oiseau-Lyre. Ostatnio zdobyłem trochę starszych rzeczy Decci i Telefunkena - też fajne. Ale jednak od Deutsche Grammophon odwrotu nie ma - interpretacje są zbyt ciekawe, żeby je lekceważyć.

>>Yul

 

Chyba mało ludzi wierzy w mit first printów, czy japończyków "niezależnie od stanu". Jeśli ludzie kupują first printy w złym stanie, to raczej dla celów kolekcjonerskich niż odsłuchowych. Słuchać, słuchać - to jedyne lekarstwo na mity, jak ktoś uzna, że first pirnty z lat 60tych nie ustępują reedycjom (nawet współczenym), to przecież nie będzie ich kupował, mit firsta, japońca etc. ma przecież krótkie nogi, bo po paru latach kupowania płyt z różnych okresów i porównywania tłoczeń każdy na własnej skórze się przekona ile co dla niego warte (wiem, powtarzam się). Jaka to szkoda, że oświeconych tak mało, a tak wielu z ciemnogrodu, którzy kupują japońce i stare printy, tyle lat to kupują i jeszcze nie usłyszeli, że kupują mit a nie brzmienie? :) Bo ja jak coś biorę i widzę, że mnie nabrali, to już tego drugi raz nie wezmę. Hanldarzem nie jestem, ale czasem sprzedaję na allegro first printa, bo złowiłem dane tłoczenie w lepszym stanie i nie mam wyrzutów sumienia, że w treści aukcji odnotuję, że to first, a czasem jeszcze odnotuję, że rzadki. Kto chce bierze, kto to nie to nie, a kupują raczej starzy winylowcy (te biedne owieczki z ciemnogrodu, które dały się omamić sprzedacowm, ofiary kapitalizmu :)), a nie początkujący.

 

pozdrawiam!

A skad sie wziela kwestia bardzo wysokich cen japonczykow? Kupilem sporo plyt japonskich na ebayu, zasadniczo w takich samych cenach co dobre wydania amerykanskie. Roznica jest taka, ze plyty japonskie, kupowane od japonczykow (!) sa zawsze w doskonalym stanie, czysciutkie, nieporysowane i po czesci dzieki temu brzmia po prostu lepiej niz inne. Dotyczy to nie tylko wydan audiofilskich, najzwyklejszy, cienki placek z Queenami czy Genesis brzmi swietnie z japonskiego tloczenia. Stad dla mnie odpowiedz brzmi TAK, japonskie wydania sa najlepsze - w kazdym razie daja najwieksze prawdopodobienstwo bardzo dobrego brzmienia.

Ceny są powodowane uznaniem ich za najlepsze na świecie :) stan ma tu mniejsze znaczenie, od Japończyków prawie wszystkie płyty są w świetnym stanie, amerykańskie, europejskie (nawet polskie) też.

>>>Piotr_,

"...a na te w zlym stanie....juz czekaja nasi niektorzy swiatowi sprzedawcy ;)"

 

A żebyś wiedział! I cena takiej właśnie płyty jak piszesz - 200 zł.

A pod spodem takiej treści uzasadnienie: stan wprawdzie taki sobie, ale za to to jest "japończyk"! Tylko najlepsi zbierają "japończyki"! Dołącz do najlepszych! Im prędzej to zrobisz, tym lepiej dla ciebie!

Generalnie coś w tym stylu, szukać po allegro mi się nie chce, ale takie koszałki-opałki bez trudu można znaleźć.

 

>>>synromka,

Ależ Twoja wypowiedź była emocjonalna! Napisałem przecież aby nie brać tego do siebie, Ty jednak najwyraźniej pomyślałeś, że do Ciebie piję. Po prostu jest tak, że są zwolennicy mitów w audio i są też tacy, co tych mitów nie uznają. Na forum są zwolennicy "japończyków" i są ich przeciwnicy. Są zwolennicy wkładki Denona DL-103 i są jej przeciwnicy. Są zwolennicy direct drive'a i są zwolennicy napędu paskowego. Są miłośnicy "massloaderów" i są tacy, którym to rozwiązanie nie do końca się podoba. Pod tym względem to jest zupełnie normalne forum. Każdy tu wyraża swoje zdanie. Ja też próbuję, szukam argumentów, nie zawsze mi wychodzi, bo intelektu nie staje.

 

Wracając do tematu, ja jestem zwolennikiem "japończyków", ale bez przesady, NIE ZA KAŻDĄ CENĘ. Jeśli cena jest normalna, to nie ma mitu, i tu zdaje się robi się główny problem.

 

Kiedyś "nasz" Witek wrócił z wyprawy do Niemiec z niepełnym pudłem płyt, co było dziwne, bo zwykle ze dwa pudła przywoził. Kasy na zbyt wiele płyt mu nie wystarczyło, bo zakupił kilka "japończyków" właśnie i "amerykanów". Zdecydowałem się na kilka płyt (dokładnie 5), komunikując mu z góry, że jak mi nie bedą odpowiadały, to mu je wszystkie co do joty zwracam. Poszedłem do bankomatu, wypłaciłem grzecznie 700 złociszy, płyty odebrałem i powlokłem się do chałupy słuchać. Od razu mówię, że żadnych nadnaturalnych doznań nie miałem. Z fotela wstawałem na wcale nie miękkich nogach, strony vinyli zmieniałem sprawnie, ręce się nie trzęsły. Miałem DSOTM japońskie i to samo amerykańskie, w wersji quadro. Bardziej podobało mi się to quadro. Gdy na drugi dzień, pod koniec odsłuchów, zadałem sobie pytanie, czy mogę dalej żyć bez "japończyków", to odpowiedź była twierdząca. Za 700 zł to ja u Witka robiłem zakupy w ciągu całego roku, no, jak w tyłku czułem robaki żeby pójść i coś koniecznie kupić, to może wystarczyłoby na pół roku. Czy miałbym płyt nie kupować przez rok czy pół, przez to że nabyłem 5 "japończyków". Wolne żarty.

Plyty winylowe zbieram juz jakis czas, a poniewaz rynek australijski jest dla zbieraczy winyli bardzo laskawy, "joponczykow" uzbieralo sie juz u mnie chyba z 50 sztuk. Glownie jazz, choc jest i troche klasyki. Moim zdaniem tloczenia japonskie sa przede wszystkim trwale, nawet te intensywnie grane nie maja trzaskow, winyl jest bardzo "cichy". Dzwiekowo sa bardzo dobre, choc czasami brzmienie moze byc zbyt jasne i ubogie w srodku pasma. Bardzo czesto amerykanskie tloczenie tej samej plyty (np. firmy A&M) bije je na glowe, wlasnie pod wzgledem "miekkosci" wysokich tonow i naturalnosci brzmienia. Dla mnie hierarchia tloczen wyglada nastepujaco:

1. USA

2. Japonia

3. Holandia

4. Niemcy

5. Wielka Brytania (chociaz stare nagrania Decca cenie jako No.1 w klasyce!)

 

 

Cala "reszta" rowniez potrafi zaskoczyc dobrym wydaniem, choc raczej w porownaniach z powyzsza grupa wyglada zdecydowanie slabiej. Dobrze graja plyty nagrane przez firme Melodia, ale te wytloczone w Niemczech, a nie w Rosji (polecam pieknie wydanego Spartakusa - Chaczaturiana.) Pozdrawiam wszystkich,

>>Yul

 

Eee tam, emocjonalna, pozwoliłem sobie tylko na troche ironii i zastosowałem technikę persyflażu :)

Poza tym bez emocji nie ma życia :)

 

Też nie jestem zwolennikiem japońców za wszelką cenę. Generalnie robię tak: jak płyta jest lat 80tych i dorwę japońca, to już raczej nie porównuję z innymi tłoczeniami, doświadczenie nauczyło mnie, że na 90% japoniec je pokona (w moich uszach), jak płyta jest z lat 70tych i dorwę nasamprzód europejskie albo us, to jak nadarzy się okazja, porównam z japońcem (im wcześniejszym tym lepiej :)) i odwrotnie: jak nasamprzód dorwę japońca, to chętnie jak nadarzy się okazja porównam z amerykańcem, czy europejczykiem (im wczesniejszy tym lepiej). A jak z lat 60tych i wcześniej, to raczej szukam tylko amerykańskich i europejskich.

 

A o first i w ogóle wczesnych pressach już gadaliśmy, tu jestem w stanie dużo wyłożyć, bo wiele razy przekonałem się jak duże są różnice na korzyść starych tłoczeń.

 

Pozdrawiam!!

No dobra niech sie mlodzierz uczy aby wszystkim bylo trudniej :)

Osobiscie od jakiegos czasu tloczenia nie sa dla mine bardzo isotne - owszem czym lepsze tym plyta czesto faktycznie bardziej wytrzymala, bardziej cicha i z wyrazniejszym dzwiekiem ale majac nawet polska plyte i chac kupic zagraniczna poprostu zaczalem ta zagraniczna olewac - bez przesady no chyba ze to czyjas ulubiona. Natomiast wyrozniam tu realizacje i tak najlepsze naogol sa z wytworni z ktorymi kontrakt mial podpisany od lat producent danego wykonawcy czyli z grubsza takie w ktorych byl dostep bezposrednio do oryginalnej tasmy matki a piecze nad wszystkim trzymali wlasnie producent, wykonawcy i solidna wytwornia. Bardzo istotnym tu elementem jest relizator dzwieku w przypadku polskich plyt czesto w warunkach gownianych tloczni bylo to wrecz decydujace.

Teraz z innej bajki: plyty dziele na wlasnie profesionalnie zrealizowane o czym juz wspomnialem oraz na plyty zrealizowane prosto i analogowo. Plyty proste dla mnie to te najczesciej bez dodatkowych korekt debila przy konsolecie zarowno juz przy nagrywaniu koncertu np. jak i dalej w studiu. Ale wyrozniam tez cos bardzo dla mnie istotnego jak dawne plyty zrealizoawne metoda lampowa. Sa to plyty sprzed 1965 ktore nawet na marnym sprzecie tranzystorowym slucha sie tak jakby to byly plyty odtwarzane z lampy - w takich przypadkach czesto znikaja wady tranzystora a wady lampy zostaja zniwelowane zaletami tranzystora. Procz lampowosci nagran cenie tez bardzo kulturalne zgranie czasu i przestrzeni w naganiach ale to juz wyzsza szkola jazdy i takie plyty mozna policzyc na palcach jednej reki.

na koniec mam jeszcze taka mala obserwacje - dobrze zrealizowane plyty brzmia dobrze praktycznie na kazdym normalnym sprzecie - dobro poprostu broni sie samo, plyty przecietne zaczynaja grac nieco lepiej dopiero na sprzecie wbyitnym (slyszalem tu np. u jednego z forumowiczow flagowy step-up kondo ktory przerobil system lampowy na bardzo kulturalny uklad czasu i przestrzeni z dobrego tranzystora o czym do tej pory myslalem ze jest niemozliwe) natomiast do plyt zbabranych przez szalencow od stolow jedynym ratunkiem jest stare lampowe radio. W przypadku plyt przecietnych na dobrym sprzecie podkresle ze nie pisze tu o czyms tak prymitywnym jak np wyrazniejszy dzwiek za pomoca super dzwiecznej wkladki - dla mnie takie podejscie to lipa dla audifili gazetkowych a nie dobry analog dla przyjemnosci (mojej wlasnej).

>>>zbig06,

A powitać, powitać kolegę z antypodów, z krainy kangurów i AC/DC!

Zgadzam się z kolegi hierarchią, no może bym zamienił pozycję 1 i 2 (ale to tylko w kontekście bezwzględnej jakości, a nie jakość/cena). Do grupy bardziej zaawansowanych tłoczeń europejskich zaliczyłbym też nieśmiało tłoczenia szwedzkie (nieśmiało dlatego, że mam tylko 4 takie płyty). Nie padła tu nigdzie wcześniej nazwa Włochy. Starsze włoskie tłoczenia moim zadniem odstają in minus - vinyl "szumliwy". Poza tym, rowek rozbiegowy jest skandalicznie krótki, trudno trafić tak aby igła nie "zwaliła się" poza płytę.

Piotr_ napisał że leżą mu polskie płyty. Tego do końca nie rozumiem. Takich rzeczy jak np. Osjan, Orkiestra Ósmego Dnia, J. A. P. Kaczmarka, cichszych pasaży na płytach "Laboratorium" słuchać się nie da! To jest jedno wielkie "ognisko", "smażenie jajecznicy-giganta" na całego. Tego kto wytłoczył tę poruszającą muzykę na tak podłym vinylu to najchętniej bym obdarł ze skóry na żywca! Piotr_, ale nie Ciebie, na Boga!

Pozdro,

Yul

Japońskie tłoczenia(przynajmniej te które posiadam) są znakomite technicznie mało szumią mało trzeszczą są ładne. Natomiast jeśli chodzi o brzmienie to różnice są spore w porównaniu z innymi tłoczeniami. I to na tyle duże że wydaje się że troszkę je "popodkręcano". Szczerze mówiąc nie zawsze to mi podchodzi. Właśnie mam na świeżo Milestones. Amerykańskie pierwsze tłoczenie brzmi troszkę ostrawo - japońskie pełniej góra subtelniejsza basy głębsze ale kosztem energii. Płyta zrobiła się łagodniejsza. Kwestia gustu - mnie się to mniej podoba. Najdziwniejsza sprawa to jednak Physical Graffiti Led zeppelin na japończyku odwrócone sa kanały gitary i wokalu w porównaniu z niemcem a na dodatek na koniec In my time of dying jest moment ciszy - syk taśmy i kaszel a potem gadki, japończyk wyciął syk - cisza (myślałem że obcięli nagranie) a potem nagle kaszel i gadki (na syku tśmy) no przecudactwo - a jak wkurzające. Krótko mówiąc kombinują te japońce przy nagraniach i nie do końca się to musi sprawdzać - co kto lubi

Yul,

Moim zdaniem pozycje 1-2 sie rzeczywiscie zamieniaja, w zaleznosci od plyty. Po prostu, czasem im wyjdzie lepiej czasem gorzej. Ta uwaga tyczy sie tylko samego dzwieku (a przede wszystkim EQ), poniewaz jakosc winylu japonskiego jest zawsze bez zarzutu (cichy, nie skwierczy, trwaly).

Ja rowniez mam tylko 4 szwedzkie plyty, wszystkie graja bardzo dobrze, a najlepiej firmy Opus3, Test record 1 - "Depth of image". Typowy dla plyt testowych "przerost formy nad trescia" - brzmienie znakomite, a muzyka taka sobie :)

Z polskich plyt mam duzy sentyment do serii Polish Jazz, ktora pod wzgledem brzmienia jest mocno zroznicowana. Sa znakomicie zrealizowane nagrania, z duza doza "powietrza i atmosfery" w nagraniu, gdzie wyraznie slychac jedno-mikrofonowa technike nagrania, sa rowniez takie, ktore brzmia jak... Eee, szkoda gadac - przesterowania, za blisko mkrofony etc... Jakosc winylu raczej kiepski az do calkowitej porazki, trafnie okreslony jako "smazenie jajecznicy-giganta". Mysle, ze te problemy byly glownie spowodowane za niska temperatura masy w procesie tloczenia i stopniem zanieczyszczenia samej masy. Na szczescie czasami zdazaja sie lepsze egzemplarze. Pozdrawiam wszystkich, Z

>>>zbig06,

Granulat winylowy w Polsce wytwarzały Zakłady Chemiczne (ZaChem)w Pionkach. Ta na prawdę to był wielki kombinat zbrojeniowy, którego główną produkcję stanowiły: proch strzelniczy, dynamit, plastyk (C4), nitrogliceryna, itp. Granulat na Lp był tylko produkcją uboczną, tak samo zresztą jak maszyny do szycia i pisania produkowane w zakładach "Łucznik", które zajmowały się głównie produkcją broni strzeleckiej wszelkiej maści. Sprzedawaliśmy więc masę maszyn do pisania i szycia Wietnamczykom, Kubańczykom, Angolańczykom, Afgańczykom i innym, bardzo pokojowo nastawionym nacjom, co im tylko pisanie poematów i szycie szmat do podłogi w głowie było. Ale fakt, że winyl robili w Pionkach, jednocześnie tłumaczy dlaczego "strzelał" - proch się czasem z granulatem pomieszał, ha ha.

Pozdro,

Yul

  • 4 tygodnie później...

Ja a propo cen japończyków.

Byłem rok temu w Tokio i płyt było tam cała masa. Aż żal, że tak mało kupiłem, ale to wynika raczej z wąskiego zainteresowania.

Ceny były bardzo różne - widziałem i takie z lat 60-70 po 15000 yenów ale generalnie można było kupić w bardzo dobrym stanie (praktycznie bez śladów używania - nie wiem, może były nowe) po okolo 200-400 yenów czyli 5-10 zł.

  • 7 miesięcy później...

Witam. I ja dodam swoja krótką opinie. Ostatnio kupiłem pierwszy raz w zyciu kilka tłoczeń japońskich. Miedzy innymi Free (all right now) J. Coltrane (A love supreme) i inne. Wiec love supreme porównałem z obecnym tłoczeniem 180 gram wykonanym w ostatnich latach. cieżki winyl wszystko fajnie. ale brzmienie w porownaniu z japonskim to jest kompletnie bez porownania. przepaść. juz wiem ze nowych plyt nie warto kupowac. (chyba ze sa to nowe zespoly no to nie ma wyjscia).

 

Z kolei płyte free porownałem z oryginalnym tłoczeniem na różowym labelu Island. I z tutaj wygrało oryginalne tłoczenie. Nie było przepaści ale było lepiej. Słuchałem tez innych płyt japonskich i musze powiedziec ze brzmienie jest dobre nie wiem czy najlepsze napewno inne. Bardzo sterylne i detaliczne. Ale jedak sklaniam sie bardziej ku tloczeniom amerykanskim niz japonskim.

Kolejna sprawa to to ze plyty kupilem w japoni. I polecam zdecydowanie kupowanie plyt przez japonski ebay. Tam cie nikt nie oszuka płyty przychodzą w stanie takim jak sa opisane albo lepszym nigdy nie gorszym.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.