Skocz do zawartości
IGNORED

Zdjęli Cejrowskiego z TVP? Nareszcie!!!


noster

Rekomendowane odpowiedzi

czytajac tych wszystkowiedzacych mozna sie zastanowic co bedzie, jesli Polska przestanie w koncu brac a zacznie doplacać...bo i to kiedys nastapi.jesli teraz jest tak niedobrze, to jak mozna bedzie okreslic to co wtedy nastapi??

obecne przyspieszenie jest efektem wielu rzeczy - ale na pewno nie biurokracji! owszem dostaliśmy trochę kasy - napędziło to koniunkturę - ale niedługo zapłacimy za to rachunek. Na pieniądze czeka rumunia, bułgaria.. niebawem będziemy więcej wpłacac niż brać i tak już do samego końca.

A co do kompromisu - to najwyraźniej jest on zgniły! bo nie trzeba być orłem aby zobaczyć paraliż przy podejmowaniu jakiejkolwiek decyzji. Ten zgniły kompromis nie pozwala nam prowadzić skutecznej polityki. Rosja rozgrywa swoje interesy w Europie jak chce nienapotykając żadnego godnego walki przeciwnika. Jeśli ten kompromis jest zgniły to trzeba go zminić. Skoro tak trudno o jakiś porządny to być może zbyt wiele jest obszarów spornych i poddanych regulacji. może trzeba zmniejszyć ilosć regulacji i obszraów objętych wpsólnotą - wtedy o kompromis dobry będzie łatwiej. Bo chyba kompromis będzie dobry jak będzie służył ogółowi i sprawi, ze europa zacznie się w końcu rozwijać a nie taki który po prostu został zaakceptowany.

>> muls, 2 Cze 2009, 17:48

 

Kwoty jakie dostajemy z, czy wpłacamy do UE to pikuś w porównaniu z PKB. Polska od 1989r. wydała więcej na dopłaty do przemysłu stoczniowego niż dostała z UE.

 

Znacznie gorszą rzeczą są tamtejsze regulacje - liczone w regałach na dziedzinę gospodarki. Trzymają one gospodarke eurolandu w stagnaji od wielu lat, i szkoda by było żeby zrobiły to również z nami.

rozumiem ze oburza robienie interesów niemców z rosja.tylko zreszta dlatego, ze.. sami chcemy to robic.tyle tylko ze jak na razie, nie potrafimy.lepiej nam wychodzi awanturowanie sie z ..kazdym.Widze te biedna Polske z naczelnym kaczynckim, blakająca sie po europie.Kto wtedy bedzie chciał z nami gadac ...i o czym.

gwoli prawdy mamy paru ludzi którzy taki interes z rosjanami potrafili by rozbic.Ale oni nam z koleji nie podobaja sie.U nas to normalne.A tak na marginesie pobudzony z podziwu dla medrca epatujacego sie genialnoscia kaczynckiego w sprawie stoczni.Nic nie stoi na przeszkodzie zeby medrzec pojechał i załatwił JESZCZE te dwie pochylnie.teraz to prosta sprawa.jak na takiego geniusza to prawie jak splunął.nawet guzikiewicz poradzi.

10 unijnych mitów

Tomasz Cukiernik

Obrazek

 

Zarówno politycy, jak i media każą nam wierzyć, że Unia Europejska to genialny projekt zjednoczenia Europy, który wszystkim wychodzi na dobre i nie ma żadnych skaz. Wokół realizacji tego projektu narosły różnorodne mity, które niestety mają niewiele wspólnego z rzeczywistością.

 

Mit unijnego wolnego rynku

 

Czy w Unii Europejskiej mamy wolny rynek i wolną konkurencję? Tak każą nam wierzyć europolitycy i euroentuzjaści. Co prawda, Komisja Europejska realizuje pewne prorynkowe działania, np. ostatnio przedstawiła pakiet propozycji legislacyjnych i zaleceń, które mają doprowadzić do całkowitego zniesienia barier w transporcie morskim do 2013 r. We wrześniu 2008 r. Komisja Europejska słusznie zażądała od Polski zniesienia ustawowych ograniczeń, jakim podlegają polskie OFE przy dokonywaniu inwestycji za granicą. Jednak polityka Komisji Europejskiej to przede wszystkim etatyzm, stosy regulacji i miliardy euro dotacji, co jest zaprzeczeniem wolnego rynku.

 

Na unijnym rynku energetycznym brakuje konkurencji. To Unia Europejska w ramach regulacji „rynku rolnego” ustanawia dotacje, tworzy limity, ograniczenia produkcji i kary za ich przekroczenie. Traktory są opisywane aż w 58 rozporządzeniach. W wyniku stosowania interwencjonistycznej Wspólnej Polityki Rybnej sami brytyjscy konsumenci tracą 4,7 mld GBP rocznie. Polska, aby dostosować swoje prawo do unijnego, dostała biegunki legislacyjnej, której szczyt przypadł na rok 2004, kiedy wstępowaliśmy do UE. Właśnie wtedy liczba stron Dziennika Ustaw przekroczyła 21 tys., podczas gdy w latach 2000-03 i 2005-08 wahała się pomiędzy 12 tys. a 17 tys. Przestrzeganie wszystkich wspólnotowych regulacji kosztuje przedsiębiorstwa 600 mld euro rocznie! Do tego dochodzą interwencjonistyczne dotacje dla rolników oraz inne dotacje w ramach różnych programów, które oficjalnie mają na celu wyrównywanie poziomu życia w poszczególnych krajach unijnych.

 

W związku z kryzysem finansowym Komisja Europejska zgodziła się na topienie miliardów euro, by w ten sposób ratować banki w wielu unijnych krajach, np. w Wielkiej Brytanii, Irlandii, Belgii czy Francji (np. francusko-belgijski bank Dexia uniknął upadku dzięki dokapitalizowaniu przez rządy w Paryżu i Brukseli w wysokości 6,4 mld euro). Komisja Europejska miała co prawda obiekcje odnośnie pomocy publicznej dla polskich stoczni, ale w grudniu 2008 r. wydała zezwolenie na pomoc dla Odlewni Żeliwa “Śrem” w wysokości 6,2 mln euro i nie sprzeciwia się, kiedy kolejne unijne państwa dotują branżę motoryzacyjną. Komisja Europejska wydała też całkowicie nierynkowe zalecenia dotyczące zwiększenia kontroli akcjonariuszy nad zarobkami menadżerów unijnych firm, przejrzystości tych zarobków oraz ich uzależnienia od wyników finansowych przedsiębiorstw.

 

Francuski ekonomista Patryk Messerlin obliczył, że stosowane przez Unię Europejską cła, kwoty, dotacje i tym podobne środki przynoszą jej stratę na poziomie aż 5-7 proc. PKB. Jak twierdzi brytyjski filozof Roger Scruton, UE musi się uwolnić z gorsetu 170 tys. stron niedorzecznych przepisów, bo to one powodują brak konkurencyjności unijnych firm.

 

Mit unijnego wolnego handlu

 

Jednym z ważniejszych elementów unijnej polityki jest wolny przepływ osób, kapitałów, towarów i usług. Wewnątrz Unii Europejskiej w mniejszym lub większym stopniu jest to realizowane, choć nie do końca, np. nawet pomiędzy krajami unijnymi istnieją ograniczenia dotyczące ilości przewożonych papierosów czy alkoholi. Jednak to tylko wyjątki od reguły, które nie mają większego znaczenia.

 

Problem z unijnym wolnym handlem polega na tym, że nie istnieje on, jeśli chodzi o wymianę towarów pomiędzy krajem unijnym, a krajem poza-unijnym. Gospodarka UE jest „chroniona” wysokim murem celnym w wielu branżach gospodarki i w odniesieniu do wielu partnerów handlowych. Także Polska, wchodząc do Unii Europejskiej, musiała odgrodzić się cłami od wielu krajów, z którymi handlowano bez opłat celnych, w tym z Ukrainą, Białorusią czy Rosją. Na chwilę obecną Unia Europejska ma podpisane dwustronne umowy handlowe z niewieloma krajami na świecie: Szwajcarią, Chorwacją, Macedonią, Tunezją, Marokiem, Algierią, Egiptem, Palestyną, RPA, Kamerunem, Chile i Peru.

 

Rozmowy wolnohandlowe są prowadzone m.in. z Koreą Południową, Rosją czy krajami ASEAN, a z winy Brukseli zostały zawieszone negocjacje prowadzone z Radą Współpracy Zatoki Perskiej. I nie jest to wynik imponujący, biorąc pod uwagę, że takich umów Unia Europejska dotychczas nie zawarła z największymi potęgami gospodarczymi: USA, Chinami, Indiami, Japonią, Brazylią, Indonezją czy choćby z Australią i Kanadą. Mało tego. Co chwilę słyszymy o wojnach celnych ze Stanami Zjednoczonymi, Chinami i innymi państwami i nakładaniu kolejnych ceł antydumpingowych. W grudniu 2008 r. Komisja Europejska zaproponowała, by kraje członkowskie wprowadziły nowe cła na najdroższe telefony komórkowe, co może doprowadzić do konfliktu między UE a jej głównymi partnerami handlowymi, w tym USA.

 

Unia Europejska planuje też np. nałożyć 87-procentowe cło na chińskie stalowe śruby i inne elementy złączne. Nie na tym polega wolny handel. Niestety poszczególne kraje członkowskie, w tym Polska, nie mogą samodzielnie prowadzić zewnętrznej polityki handlowej i podpisywać bilateralnych umów wolnohandlowych z krajami trzecimi.

 

Mit korzyści z unijnych dotacji

 

Mimo szerokiej i kosztownej propagandy ku czci unijnych dotacji, sytuacja nie jest tak różowa, jak przedstawiają ją unijni klakierzy i urzędnicy z Ministerstw Rozwoju Regionalnego. Na dotacjach traci nawet Polska, która jest jednym z największych beneficjentów unijnej „pomocy”. W perspektywie finansowej 2007-13 sama składka unijna to około 25 proc. całości unijnych dotacji. Niestety do tego dochodzą kolejne koszty po stronie polskiej: tysiące urzędników w ministerstwach, państwowych agencjach czy samorządach, którzy zajmują się wyłącznie dotacjami (UE zaleca, by na każdy 1 mln euro unijnych dotacji przypadało 2,5 urzędnika, podczas gdy w 2007 r. w Polsce był tylko 1 urzędnik na 1 mln euro dotacji), koszty związane z przygotowaniem projektów i to tych przyjętych i później realizowanych, jak i tych odrzuconych (tych drugich prawdopodobnie jest więcej) oraz koszty związane z obligatoryjnym prefinansowaniem i współfinansowaniem projektów.

 

Z perspektywy pojedynczego beneficjenta unijnych dotacji mogą one być oczywiście korzystne. Jednak patrząc globalnie, te wszystkie koszty znacznie przekraczają łączną wartość unijnych dotacji, więc per saldo Polska traci na tym interesie. Niestety koszty te to nie są wszystkie straty po stronie polskiej. Trzeba do tego dodać fakt interwencji w rynek, co jest bezpośrednio związane z istnieniem unijnych dotacji i przynosi niewymierne szkody, deformując rynek i powodując, że często pieniądze są inwestowane nie tam, gdzie potrzebują przedsiębiorcy, lecz tam, gdzie chcą urzędnicy. Dotacje unijne często powodują też znaczne opóźnienia procesów inwestycyjnych, obniżają efektywność alokacji kapitału i stwarzają nieuczciwą konkurencję.

 

Te szkody niezwiązane bezpośrednio w wydatkami, by uzyskać dotację, są bardziej niekorzystne niż same straty finansowe.

 

Mit unijnej uczciwości

 

Dotacje mają także skutek korupcyjny, choć unijna korupcja nie jest związana wyłącznie z dotacjami. W 2000 r. niemiecki tygodnik “Die Woche” podał, że w Unii Europejskiej co roku gdzieś znika od 4,71 do 8,56 mld euro! Unijna korupcja zaczyna się na szczytach władzy. Komisję Europejską na czele z Jackiem Santerem i byłą premier Francji Edytą Cresson usunięto ze stanowisk jako odpowiedzialnych za brak odpowiedniej kontroli, która zapobiegłaby korupcji w UE.

 

Z kolei Roman Prodi, były przewodniczący Komisji Europejskiej, był oskarżany o gigantyczne nadużycia. Według raportu Europejskiego Trybunału Obrachunkowego, procedury księgowej kontroli nad ponad 100-miliardowym budżetem Unii Europejskiej są niewiarygodne i brakuje im zabezpieczeń. Marta Andreasen, była główna księgowa KE, twierdziła, że unijny system jest gorszy od tych, jakie funkcjonowały w amerykańskim koncernie Enron, który dopuścił się oszustw księgowych na ogromną skalę. Andreasen została zwolniona ze stanowiska, po tym jak publicznie ujawniła nieprawidłowości w komputerowym systemie księgowym Sincom2, a ponadto oskarżyła ona Komisję Europejską o ukrywanie licznych nieprawidłowości.

 

W okresie, gdy Jacek Santer był szefem Komisji, wśród eurourzędników wykryto ponad 1300 przypadków oszustw i korupcji, z czego 27 dotyczyło bezpośrednio członków samej Komisji Europejskiej. Nawet europosłowie zjawiają się w Parlamencie Europejskim wyłącznie po to, by podpisać się na liście obecności i dzięki temu nie stracić diety. Także same dotacje są korupcjogenne. W Centralnym Biurze Śledczym powołano specjalną komórkę zajmującą się nadużyciami związanymi z eurodotacjami. We wszystkich krajach unijnych rolnicy podają większy areał upraw czy inne fałszywe dane, by wyłudzić wyższe dotacje rolne. W Bułgarii ze sprawdzonych 71 projektów w przemyśle spożywczym związanych z unijnymi dotacjami w 64 przypadkach urzędnicy zaaprobowali nierealistycznie wygórowane ceny maszyn na podstawie sfałszowanych dokumentów.

 

W Bułgarii znacznie pogłębiła się korupcja, odkąd kraj ten ma do czynienia z unijnymi funduszami. W Polsce na co drugiego beneficjenta środków z UE zostanie nałożona kara za złamanie przepisów. W całej Europie istnieją wyspecjalizowane grupy, które zajmują się wyłudzaniem dotacji! Jak twierdzi Carl Beddermann, były doradca przedakcesyjny w Polsce, „malwersacje finansowe w Unii to codzienność”.

 

Mit Unii ekologicznej

 

Unia Europejska chce uchodzić za prekursora w zakresie ochrony środowiska. Wszystkie unijne kraje ratyfikowały protokół z Kioto, a pod koniec 2008 r. Unia zatwierdziła pakiet energetyczno-klimatyczny, zakładający do 2020 r. zmniejszenie o 20 proc. emisji gazów cieplarnianych, wzrost udziału energii odnawialnej do 20 proc. oraz poprawę efektywności energetycznej o 20 proc. Jednak z drugiej strony podejmuje się działania, które z ekologią nie mają nic wspólnego.

 

Parlament Europejski ma dwie siedziby – w Brukseli i w Strasburgu. Zdaniem Jana Gawrońskiego, włoskiego europosła polskiego pochodzenia, w związku z utrzymywaniem drugiej siedziby do atmosfery przedostaje się dodatkowe 90 tys. ton CO2. Sama działalność eurobiurokratów jest zaprzeczeniem dbania o środowisko. W 2004 r. każdy z 24 tys. brukselskich urzędników potrzebował średnio 270 kartek dziennie. W ciągu roku brukselskie biura zużywały wtedy kartki o łącznej wadze 4 tys. ton. Po rozszerzeniu UE o 12 kolejnych państw, te dane są z pewnością jeszcze gorsze. Kolejny przykład to propozycja Komisji Europejskiej z września 2008 r., by od 2011 r. wprowadzono obowiązek montowania świateł dziennych we wszystkich nowych samochodach sprzedawanych w UE. A przecież światła w dzień powodują większe zużycie paliwa, a tym samym większą emisję szkodliwych substancji do atmosfery, a zarówno austriackie, jak i polskie doświadczenia pokazały, że włączone światła w dzień pogarszają bezpieczeństwo jazdy. Z kolei w wyniku Wspólnej Polityki Rybackiej rocznie do Morza Północnego wyrzuca się 880 tys. ton martwych ryb.

 

Mit unijnej demokracji

 

Unia Europejska pragnie także uchodzić za wzór demokracji, a tymczasem jej najwyższa władza, czyli Komisja Europejska jest wybierana w sposób niedemokratyczny. Brak poszanowania demokracji przez unijnych polityków widać na każdym kroku zgodnie z zasadą: demokracja – tak, ale tylko wtedy, gdy jest dla nas korzystna. Kiedy Francuzi i Holendrzy odrzucili w referendach Konstytucję Unii Europejskiej, to postanowiono zmienić kilka artykułów oraz tytuł i poddać ją pod głosowania z nazwą traktat lizboński.

 

Teraz unijni przywódcy naciskają na rząd w Dublinie, by przeprowadził w Irlandii powtórne referendum ws. ratyfikacji traktatu lizbońskiego, odrzuconego w głosowaniu w czerwcu 2008 r. (akcja propagandowa Komisji Europejskiej w Irlandii ma kosztować 1,8 mln euro). Podobnie mają być powtórzone referenda w Danii i Szwecji ws. przyjęcia euro.

 

Z kolei w Polsce w ramach umacniania „demokracji” rządzący całkowicie zrezygnowali z przeprowadzenia referendów ws. traktatu lizbońskiego czy euro. Jedną z ofiar eurodemokratów stał się w grudniu 2008 r. prezydent Czech Wacław Klaus podczas spotkania z eurodeputowanymi na Hradczanach. Warto też przypomnieć sobie jak unijnymi sankcjami została ukarana Austria za to tylko, że w całkowicie demokratycznych wyborach w 2000 r. duże poparcie uzyskała prawicowa Austriacka Partia Wolności Jörga Haidera, która w rezultacie weszła do koalicyjnego rządu. Podobnie było na Ukrainie. Kiedy wybory prezydenckie w 2004 r. wygrał – nie po myśli Brukseli - Wiktor Janukowycz, ogłoszono, że wyniki zostały sfałszowane. Unia uznała dopiero rezultat powtórzonego głosowania, w wyniku którego prezydentem został prounijny Wiktor Juszczenko.

 

Mit unijnej solidarności

 

Celem unijnego projektu ma być stworzenie paneuropejskiego superpaństwa, wewnętrznie spójnego i solidarnego. Tymczasem poszczególne państwa unijne zawsze miały sprzeczne ze sobą interesy i cele. I to zarówno w polityce wewnętrznej (np. każdy kraj chce jak najmniej płacić do wspólnej kasy, a jak najwięcej z niej korzystać), jak i zagranicznej (np. Francja bardziej chce uprzywilejowywać kraje Afryki Północnej, a Polska stawia na Ukrainę). Z kolei Niemcy wbrew polskiej racji stanu po raz kolejny ponad naszymi głowami porozumiewają się z Rosją i forsują budowę Gazociągu Północnego. Całkiem niedawno niemieckie firmy górnicze w Chinach robiły wszystko, by na ten wielki rynek nie miały wstępu polscy producenci sprzętu górniczego. Sprzeczne interesy powodują, że ten sztuczny twór o nazwie Unia Europejska nie jest w stanie wypracować wspólnego stanowiska w wielu ważnych kwestiach. Jak twierdzi brytyjski filozof Roger Scruton, „Unia Europejska zawsze była używana instrumentalnie przez jedne państwa jako maszyna do forsowania własnych interesów i osiągania przewagi nad innymi państwami, uznawanymi za rywali”. Szczególnie jest to widoczne w przypadku Niemiec i Francji.

 

Mit unijnego dobrobytu

 

Wbrew powszechnej propagandzie największe unijne kraje, jak Francja, Niemcy czy Włochy są znacznie biedniejsze (licząc PKB na mieszkańca) niż większość amerykańskich stanów, Japonia czy Australia, a bezrobocie w Europie jest dwa razy wyższe. Jak twierdzi publicysta Jan Fijor, który wiele lat spędził w USA, mitem jest głoszona przez polityków wyższa jakość życia w Europie niż w USA:

 

„Amerykanie więcej posiadają, więcej czytają, więcej się bawią, więcej podróżują, częściej chodzą do kina i są szczęśliwsi”. Mało tego, nie zanosi się, że w najbliższej przyszłości coś się w Unii Europejskiej poprawi. W 2009 r. PKB Niemiec ma się zmniejszyć o 2,3 proc., Wielkiej Brytanii – o 2,1 proc., Francji – o ponad 1,2 proc., Hiszpanii – o 2 proc., Irlandii – o 5 proc., a krajów bałtyckich – o 4 do 6,9 proc. W pierwszej dwudziestce najbogatszych krajów świata (biorąc pod uwagę PKB na osobę) znajdują się tylko trzy, na dodatek małe, mniemające większego znaczenia kraje UE: Luksemburg (3 miejsce), Irlandia (11 miejsce) i Holandia (17 miejsce). W 2008 r. PKB na mieszkańca wg parytetu siły nabywczej w UE wyniosło 33,8 tys. USD, podczas gdy w USA – 48 tys. USD, w Norwegii – 57,5 tys. USD, w Singapurze – 52,9 tys. USD, w Hongkongu – 45,3 tys. USD, w Szwajcarii – 40,9 tys. USD, a w Kanadzie – 40,2 tys. USD.

 

Mit korzyści z euro

 

Mieszkańcy wszystkich krajów, w których wprowadzono euro, narzekali na drożyznę. W Niemczech na euro mówi się „teuro” (od niemieckiego wyrazu teuer - drogi). Większość danych gospodarczych uzyskiwanych przez kraje ze strefy euro są gorsze od wskaźników Unii Europejskiej jako całości. Stopa bezrobocia w strefie euro wyniosła w listopadzie 2008 r. 7,8 proc., podczas gdy przeciętna stopa bezrobocia w 27 krajach UE wyniosła wtedy 7,2 proc. W 2009 r. bezrobocie w strefie euro ma się zwiększyć do 9,3 proc., a w Unii Europejskiej – do 8,7 proc. Podobnie wzrost gospodarczy w krajach strefy euro jest zwykle niższy niż w Unii Europejskiej jako całości. W 2009 r. PKB w strefie euro spadnie o 1,9 proc., a w UE – spadnie o 1,8 proc. Szczególnie niebezpieczne może być wprowadzenie euro w krajach Europy Środkowo-Wschodniej, na co odważyła się Słowacja. Od momentu przyjęcia euro gospodarki tych państw będą mogły doganiać gospodarki starych krajów unijnych wyłącznie wyższym wzrostem PKB. Wcześniej proces doganiania miał miejsce również poprzez umacnianie narodowej waluty w stosunku do euro.

 

Mit unijnej równości, sprawiedliwości i dobrych intencji

 

Można spotkać się z twierdzeniem, że Unia Europejska chce, by wszystkim mieszkańcom jednakowo dobrze się żyło. Tymczasem w Unii Europejskiej są równi i równiejsi. Parlament Europejski nie zgodził się na debatę ws. Jugendamtów, które w przypadku separacji z niemieckim współmałżonkiem dyskryminują polskich rodziców poprzez uniemożliwianie kontaktów z ich dzieckiem, a samym dzieciom zabraniają mówić po polsku. W UE dyskryminuje się nie tylko ze względu na narodowość, ale także poglądy.

 

Kiedy w 2004 r. włoski premier zaproponował prof. Rococo Buttiglionego, katolickiego myśliciela, na stanowisko unijnego komisarza ds. sprawiedliwości, wolności i bezpieczeństwa, unijne władze postanowiły go skompromitować i odrzucić jego kandydaturę. Jako przykład nierówności warto przypomnieć, że nikt nie ukarał ani Francji, ani Niemiec za przekroczenie ustalonego maksymalnie dopuszczalnego (3 proc.), zgodnie z traktatem z Maastricht, deficytu budżetowego. Inaczej brukselska władza traktuje kraje małe (casus Portugalii).

 

Francja, gdzie 70 proc. energii wytwarzają elektrownie atomowe, może bez szkody dla własnej gospodarki zatwierdzić unijny pakiet energetyczno-klimatyczny, ale dla Polski to katastrofa, bo 95 proc. energii wytwarza się u nas z węgla. Minimalna wysokość akcyzy na paliwa, wyrażona nominalnie, jest taka sama we wszystkich krajach unijnych. Lecz dlaczego tak jest, skoro pomiędzy krajami Europy Zachodniej a nowymi krajami UE różnice w zarobkach nadal są olbrzymie? Nierówno traktowani są także zwykli obywatele w porównaniu do uprzywilejowanych urzędników unijnych. Wyraża się to choćby tym, że płacą oni niższe podatki dochodowe, dostaną dodatki za rozłąkę i na kształcenie dzieci oraz liczne ulgi, w tym przy zakupie samochodów.

Home is where the needle marks try to heal my broken heart...

electro też wkleję agitkę

 

I. POLITYCZNE

 

Korzyści

 

- Członkostwo Polski w Unii Europejskiej stanowić będzie najlepszą gwarancję utrwalenia w naszym kraju demokratycznego modelu ustrojowego, gdyż zapewni nieodwracalność procesu transformacji

- Polska ze względu na atuty, jakimi dysponuje, może stać się członkiem Unii o dużych możliwościach oddziaływania na procesy w niej zachodzące i na jej ewolucję

- Jedną z politycznych korzyści z członkostwa będzie odmienne niż dotychczas postrzeganie Polski przez inne kraje (również kraje UE) – świadome, iż mają do czynienia z państwem – uczestnikiem wielkiego ugrupowania politycznego i gospodarczego

- Polska będzie współuczestniczyć w inicjowaniu i podejmowaniu decyzji na płaszczyźnie stosunków międzynarodowych o żywotnym znaczeniu z punktu widzenia naszego interesu i polskiej racji stanu. Będziemy także wywierać znaczny wpływ na rozstrzyganie ważnych kwestii międzynarodowych, co poza Unią nie byłoby w takim zakresie możliwe

- Przystępując do Unii Polska stanie się pełnoprawnym beneficjentem strefy stabilności, jaką jest obszar UE, a jednocześnie przyczyni się do rozszerzenia tej sfery na Wschód,

- Polska ma szansę określić swoją pozycję w UE jako państwo, wokół którego koncentruje się współpraca regionalna w Europie Środkowej i Wschodniej

 

Koszty nieprzystąpienia

 

- Z punktu widzenia politycznego Polska nie ma alternatywy dla członkostwa w UE. Wynika to z naszego położenia geopolitycznego, nakazującego poszukiwanie sojuszników na kontynencie europejskim.

- Odrzucając członkostwo w Unii, Polska nie miałaby szans na odgrywanie znaczącej roli w polityce europejskiej. Nasza „energia polityczna” musiałaby wówczas skupiać się na próbie znalezienia miejsca pomiędzy UE a obszarem post-radzieckim. Pamiętać przy tym trzeba, że w tych poszukiwaniach bylibyśmy osamotnieni, gdyż większość państw Europy Środkowej i Wschodniej prędzej czy później wejdzie do UE.

- Odrzucając członkostwo w Unii, Polska nie miałaby szansy na przyśpieszone wyrównanie różnic w poziomie rozwoju gospodarczego, społecznego i cywilizacyjnego

 

 

 

 

 

II. EKONOMICZNE

 

Korzyści

 

- Po przystąpieniu do Unii Polska uzyska większy dostęp do nowoczesnych technologii,

- Wzrośnie napływ kapitału zagranicznego, ponieważ członkostwo w UE postrzegane będzie jako czynnik silnie ograniczający ryzyko polityczne, społeczne i gospodarcze związane z dokonywaniem inwestycji

- Członkostwo Polski w Unii Europejskiej przyczyni się do podwyższenia tempa wzrostu gospodarczego i do przyspieszenia procesu modernizacji gospodarki

- Napływ kapitału zagranicznego w formie bezpośrednich inwestycji zagranicznych do Polski z krajów członkowskich UE będzie stymulowany zarówno wyższą stopą zwrotu od zainwestowanego kapitału (wyższą stopą zysku) niż w innych krajach wchodzących w skład jednolitego rynku europejskiego, jak i niższym kosztem czynnika pracy w Polsce (w tym pracy wysoko kwalifikowanej), dużym chłonnym rynkiem zbytu, stabilną sytuacją polityczną, ekonomiczną i prawną, rozwojem infrastruktury gospodarczej.

- towarzyszące członkostwu w UE poczucie stabilności, bezpieczeństwa i swobodnego dostępu do wielkiego rynku zbytu powinno stanowić również zachętę do wzrostu stopy oszczędności i inwestycji u podmiotów krajowych. Efektem tych zmian powinien być wzrost skłonności do inwestowania, oraz wzrost środków niezbędnych dla sfinansowania procesu modernizacji gospodarki.

- Pozytywną rolę prowzrostową odegrać powinny fundusze strukturalne i środki z funduszu spójności uzyskane z UE, pozwalające m.in. na wydatną poprawę stanu infrastruktury, niezbędną dla utrzymania wysokiej dynamiki gospodarki polskiej

- Przystępując do UE Polska uzyskuje szansę włączenia się w główny światowy nurt rozwoju technologicznego i naukowego.

- Szczególną korzyść z zaostrzenia presji konkurencyjnej odczują polscy konsumenci. Dalszej poprawie ulegnie jakość oferowanych na rynku towarów i usług, co powinno z jednej strony wpłynąć na odczuwalną poprawę jakości życia, z drugiej zaś zwiększyć motywację do wydajnej pracy

- Korzystną dla długookresowych perspektyw wzrostu gospodarczego Polski rolę spełni również udział w unii gospodarczej i walutowej oraz wynikająca stąd dyscyplina finansów publicznych, wysoki poziom stabilności cen na obszarze wspólnej waluty euro i niższe stopy procentowe

- UE Polska uzyskać może dużą pomoc finansową, pozwalającą na znacznie łatwiejsze pokrycie kosztów dostosowawczych, niż gdyby kraj miał dokonać tego własnymi siłami

- Polscy pracownicy uzyskają swobodny dostęp do europejskiego rynku pracy

- Przystąpienie Polski do Unii Europejskiej oznacza, w perspektywie zależnej od wyniku negocjacji, uzyskanie pełnego dostępu polskich producentów rolno-spożywczych (którzy spełnią unijne normy i standardy fitosanitarne i weterynaryjne) do unijnego rynku liczącego niemal 400 mln. konsumentów. Efektywni i konkurencyjni producenci i eksporterzy uzyskają możliwości rozwoju swoich przedsiębiorstw przez zwiększenie skali produkcji i obniżenie kosztów jednostkowych

- Wejście do Unii Europejskiej otwiera również możliwości korzystania z subwencji eksportowych wynikających z Wspólnej Polityki Rolnej, co może stworzyć szansę większego eksportu na rynki krajów trzecich, w tym odzyskania rynku wschodniego

- Integracja z UE przyspieszy proces restrukturyzacji polskiego rolnictwa – przy efektywnym wykorzystaniu funduszy unijnych jako dofinansowania działań krajowych – i rozwoju nowoczesnej gospodarki żywnościowej

- Polskie przedsiębiorstwa uzyskają nieograniczony dostęp do największego rynku świata

- Nasz kraj uzyska dostęp do funduszy przeznaczonych m.in. na zwalczanie bezrobocia i duże przedsięwzięcia infrastrukturalne

 

 

Koszty nieprzystąpienia

 

- Pozostawanie Polski poza UE w decydującej mierze wpłynęłoby hamująco na tempo jej rozwoju gospodarczego, społecznego i cywilizacyjnego. Spowodowałoby spadek tempa transformacji gospodarczej, zmniejszenie konkurencyjności, ucieczkę zagranicznych kapitałów, zachwianie stabilności makroekonomicznej, przywrócenie utrudnień handlowych w wymianie z UE oraz pozbawienie Polski funduszy przedakcesyjnach i transferów z budżetu Unii po uzyskaniu członkostwa.

- Pozostawanie Polski poza UE pozbawiłoby nas szans na wzrost międzynarodowej wiarygodności Polski, co służy m.in. zwiększonemu napływowi bezpośrednich inwestycji zagranicznych

- Pozostawanie Polski poza UE pozbawiłoby nas dostępu do nowoczesnych technologii

- Pozostawanie Polski poza UE pozbawiłoby nas możliwości uczestnictwa w Jednolitym Rynku Europejskim

- Pozostawanie Polski poza UE pozbawiłoby nas możliwości podniesienia konkurencyjności naszej gospodarki

- Pozostawanie Polski poza UE pozbawiłoby nas dodatkowych, poza NATO, gwarancji bezpieczeństwa

- W sytuacji nieprzystąpienia do Unii nastąpiłoby pogorszenie warunków dla wzrostu gospodarczego kraju. Wiązałoby to się z faktem, że atrakcyjność inwestycyjna Polski zdecydowanie spadłaby w porównaniu z atrakcyjnością tych krajów środkowoeuropejskich, które zostałyby członkami, w rezultacie czego spadłaby znacząco skłonność do inwestowania w naszym kraju. Dodatkowym czynnikiem byłaby rosnąca luka w jakości infrastruktury gospodarczej, wolno poprawiającej się w Polsce, a szybko w krajach korzystających z funduszy strukturalnych UE. W rezultacie tego, tempo wzrostu PKB w Polsce musiałoby ulec stopniowemu obniżeniu

 

Koszty

 

- Przy jednoznacznie pozytywnym wpływie długookresowym, problemem pozostaje krótko- i średnioterminowy koszt dostosowawczy dla polskich producentów, administracji oraz konsumentów

- Przystąpienie do UE musi się wiązać z podwyższeniem standardów polskich (ochrona środowiska, ochrony prawa własności intelektualnej etc.)

- Przyspieszenia procesów restrukturyzacyjnych, zwłaszcza w najmniej wydajnych gałęziach gospodarki

- Przyspieszona restrukturyzacja wiąże się zawsze z groźbą zwiększenia skali bezrobocia w tych regionach, w których skoncentrowane są starzejące się przemysły oraz tych, w których dotychczasowy rozwój miał charakter nadmiernie jednostronny

i przeczytaj

 

"

Raport "4 lata członkostwa Polski w UE. Bilans kosztów i korzyści społeczno-gospodarczych".

2008-07-08

Raport

 

„Jeszcze kilka lat temu Polacy w rozważaniach związanych z integracją naszego kraju z Unią Europejską koncentrowali swoją uwagę na procesie negocjacji. Było to poniekąd naturalne. Uzyskanie korzystnych warunków finansowych, a także wprowadzenie uregulowań przejściowych we wrażliwych dla Polski dziedzinach stanowiło warunek sine qua non dobrego członkostwa. 1 maja 2008 r. mijają cztery lata, odkąd Polska przystąpiła do Unii Europejskiej a Polacy oceniają członkostwo w oparciu o własne doświadczenia. Polski rząd zabiera głos i współdecyduje o kierunkach rozwoju prawa wspólnotowego i praktyki instytucjonalnej. Władze różnego szczebla, podmioty gospodarcze i organizacje pozarządowe mają możliwość korzystania z pomocy finansowej, jaką oferuje Unia Europejska. Wreszcie obywatele polscy, w zależności od własnej pomysłowości i przedsiębiorczości, korzystają z szans, które daje rynek wewnętrzny Unii i swoboda przepływu towarów, osób, kapitału oraz możliwość świadczenia usług. Polska przestaje być nowicjuszem w UE, warto zatem sporządzić rzetelny bilans tego okresu. Czy Polska w pełni wykorzystuje szanse, jakie dała jej akcesja do Unii Europejskiej? W jakich dziedzinach należy wzmóc wysiłki, aby obecność w strukturach europejskich przyniosła lepsze owoce? Jakiego rodzaju koszty dostosowawcze ponoszą władze i obywatele?...”

 

Pełna treść raportu dostępna link Urząd Komitetu Integracji Europejskiej

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

>> wladz, 2 Cze 2009, 21:01

 

Ten urząd integrację europejską ma zapisaną w swojej nazwie i za to właśnie bierze pieniądze. Jego raporty nie są wartę żeby sobie nimi d..ę podetrzeć - bo na gładkim papierze. To tak jakby pytać szewca czy potrzebujemy butów...

 

Ciekawe - niedługo wskutek europejskich ukazów zabraknie nam prądu i będziemy mieli stopnie zasilania. Ceny prądu już szaleją. Jak ludzie chcieli przestać ginąć w imię handelku Niemców z Litwą i Rosją (obwodnica Augustowa) to zaraz europa skazała "verboten, untermenschen kaput mussen". Takich przykładów znajdzie się znacznie więcej. Ciekawe jak je uwzględni ów szacowny urząd w swoich raportach.

 

Przepływ ludzi i towarów tak, biurokracja i dalsza integracja nie. Za słabi jesteśmy żeby to wytrzymać.

ok. Dane mówią ile zyskaliśmy. Ile dostaliśmy kasy, o ile wzrosły obroty, o ile wzrósł export, jak wzrósł krajowy PKB. Ale czy ten raport zawiera taki rozdział jak... co by były gdybyśmy nie płacili składki a sami wykorzystywali swoje pieniądze, co by było gdy nie było kwot mlecznych i innych ograniczeń typu urzędowe ceny cukru czy ilość cukrowni... co by było gdyśmy mieli tylko swobodny przepływ towarów oraz pracowników nie obwarowany zakazami. Gdyby polskie firmy bez żadnych barier rzeczywiście mogły by świadczyć usługi w niemczech, francji itd... w końcu Co by było gdyby unia nie wpierdzilała się nam do przepisów podatkowych i mogli byśmy stosować obniżone stawki albo w ogóle zreformować system podatkowy na mega przyjazny przedsiębiorcom.

Oczywiście , ze ten raport to propaganda sukcesu. Ok - nie da się ukryć - trzeba uczciwie przyznać - na ten moment zyskaliśmy. Nie ulega to wątpliwości. I bardzo dobrze, że wstąpiliśmy - bez sensu być ausiderami w Europie - ale to dalej NIC NIE ZMIENIA! Unia dalej jest zbiurokratyzowana, opanowana przez socjalne relikty, nie zdolna do skoku technologicznego, gdzie każdy kraj gra pod publiczkę własnych wyborców działając na szkodę własnych podatników u mieszkańców całej uni.

Więc jeszcze raz - dla tych co zaraz znowu powiedzą, że jakiś ze mnie prawoskrętny faszysta...

Dobrze, ze wstąpiliśmy, dobrze, ze zyskaliśmy - ale prosperyty nie będzie trwała wiecznie, a poza tym mogło być lepiej i korzysci mogły być dużo wieksze. Przy tak młodej i rozwijającej się gospodarce powinniśmy mieć 9 - 10% wzrostu PKB co roku! Przynajmniej przez kilka lat z rzędu!

na jakiej podstawie można wiarygodnie taki raport sporządzić?...potrzebne są dane statystyczne.

 

Gdybać można o wszystkim....podobno Elvis incognito żyje w Białymstoku.

podobno biurokracjam, nepotyzm, i korupcja przyczyniają się do wzrostu PKB o 10%. Podobno to dzięki biurokracji i nieżyciowemu prawu euroland ma szanse przegonić chiny we wzroście PKB. Podobno Europejczycy za swoją wypłatę mogą kupić więcej niż przeciętny amerykanin. Podobno Redystrybucja dóbr przyczynia się do do wzrostu aktywności gospodarczej. Podobno po zapłąceniu 50% podatku wzrasta nam chęć do pracy i wypracowywania wiekszych zysków...

nie chce mi się już toczyć pustej dysputy. To jest bez sensu... weź se gości zatrudnij jeszcze urzędnika w domu aby zarządzał budżetem twojej rodziny najlepiej takiego mówiącego po francusku. Ja pierdu.... makabra. Chyba jednak podstaw ekonomii powinni uczyć już w podstawówce.

w unijnej państwowej uczą obciągania, niewatpliwie potrzebna umiejetnosc ale czy na tym etapie zycia?

Home is where the needle marks try to heal my broken heart...

>electro, 2 Cze 2009, 22:34

 

Czy z braku helmuta i anastazji kolega postanowił zostać forumowym debilem?

Nie idźcie tą droga!

Jestem Europejczykiem.

 

>misiomor, 2 Cze 2009, 16:44

 

>Jaro_747, 2 Cze 2009, 16:34

>

>No właśnie - KE uznała że się należy a USA nie. Różnica w opinii mogąca prowadzić do dalszych

>sporów.

 

No widzisz Kolego, podajesz przykłady których tak naprawdę nie rozumiesz, bo nie znasz tematu.

Ale ładnie wygląda, chodzi o dużą kasę więc na postraszenie Niemcem się nadaje.

Najpierw sobie trochę poczytaj, a jest to nadzwyczaj ciekawa lektura i nie będzie to strata czasu.

Jestem Europejczykiem.

 

>> Jaro_747, 2 Cze 2009, 23:03

 

Tak się składa że rząd amerykański krytykował decyzje KE o ukaraniu Microsoftu.

 

Kolejna sprawa - konflikt o zarządzanie domenami internetowymi najwyższego poziomu. Tu Amerykanie postawili się twardo i jak na razie wygrywają.

Jaro

przypominasz mi tego 'dziennikarza'sierakowskiego w tv, najbardziej komiczna jest ta niuzasadniona wyzszosc i tendencja do pouczania i odsylanie do 'lektur', lektury czesto sa takie same , ale wyciagane z nich wnioski niestety zaleza juz od inteligencji:)

Home is where the needle marks try to heal my broken heart...

>misiomor, 2 Cze 2009, 23:27

 

>>> Jaro_747, 2 Cze 2009, 23:03

>

>Tak się składa że rząd amerykański krytykował decyzje KE o ukaraniu Microsoftu.

 

Tak się jeszcze bardziej składa, że rząd amerykański stwierdził, że Microsoft jest winny praktykom monopolistycznym. Kara byla już właściwie określona, pozostawało tylko pytanie czy firma zostanie podzielona (było to bardzo prawdopodobne), czy nie. Ale nastał Bush junior i cudownym trafem zostały orzeczone kary dość symboliczne, których Microsoft i tak nie wykonał. Nie piszę o procesach które Microsoft przegrał z firmami prywatnymi i w których również orzeczono stosowanie przez niego praktyk monopolistycznych.

 

>electro

Nie jest to kwestia takiej czy innej interpretacji, takie są fakty. Rozumiem, że te fakty ci nie pasują, rozumiem, że dorabiasz do tego filozofię, ale dlaczego mnie w to mieszasz?

Jestem Europejczykiem.

 

jakie to krótkowzroczne! zamiast cenić sobie jednego z ostatnich dyskutantów, chuchać, dmuchać i rozpieszczać go, to jumbo poszedł koszącym. niedługo będziecie się dusili tylko we własnym sosie.

>misiomor, 2 Cze 2009, 23:45

 

>>> Jaro_747, 2 Cze 2009, 23:42

>

>To była zupełnie inna sprawa. W konflikcie Microsoft - KE rząd USA był po stronie Microsoftu.

 

To cały czas jest ta sama sprawa. Tyle, że ciągnie się w nieskończoność bo M$ ma kasę na prawników i na polityków. Już raz został ukarany przez Unię miał zastosować się do zaleceń, ale widać skalkulował sobie ryzyko kolejnego procesu. To taki biznes jest po prostu.

Jestem Europejczykiem.

 

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.