Skocz do zawartości
IGNORED

Ściąganie w necie - wasze zdanie na ten temat.


gutekbull

Rekomendowane odpowiedzi

>Parantulla

Pomiędzy nagraniem lub odtworzeniem na balałajce lub grzebieniu jakiegoś utworu, a rozpowszechnianiem ISTNIEJĄCEGO NAGRANIA jest zasadnicza i kolosalna różnica. Zastrzeżone jest prawo nie tylko do tekstu i melodii, ale przede wszystkim (bo tu są największe pieniądze) do NAGRANIA.

"...Kto zagląda pod powierzchnię, czyni to na własną odpowiedzialność..."

Don Kichote to zły człowiek był...

parantulla, 10 Mar 2010, 14:02

>

>Rozumiem, że w świetle tego mogę spokojnie nagrywac i legalnie rozpowszechniac najwieksze hity

>nieżyjących artystów (odgrywając je co do nuty wiernie z oryginałem) i jeszcze będą mi za to płacic

>(kupując moje płyty) mało tego mam prawo domagac się opłat za kopiowanie i odtwarzanie MOICH DZIEŁ?

 

To to się cover nazywa.

wiatrak, 10 Mar 2010, 20:45

 

>>Parantulla

>Pomiędzy nagraniem lub odtworzeniem na balałajce lub grzebieniu jakiegoś utworu, a

>rozpowszechnianiem ISTNIEJĄCEGO NAGRANIA jest zasadnicza i kolosalna różnica.

 

Pewnie i jest, ale przy dzisiejszych możliwościach stworzenie na domowym komputerze od zera wiernej kopii dowolnej płyty z muzyką elektroniczną, zajęłoby góra miesiąc średnio obstukanemu w programach muzykantowi. I teraz jeśli kompozytor autentyka (np. Vangelis czy inny tam jakiś) nagle wyciągnie kopyta, to ja już mogę sobie taką płytę wydac i trzepac kasiorę, tak?

No chyba tak, skoro inni mogą (jakiś tam Pavarotti czy inny Nigel Kennedy) to niby dlaczego ja nie mogę? Tylko i wyłącznie dlatego, że nie mam kontraktu z wytwórnią, która na moich płytach mogłaby zarobic? Bo takie jest prawo? Czy widzimisię bonzów przemysłu muzycznego, bo czegoś tutaj nie kumam, dlaczego oni mogą miec w dupie prawa autorskie i wartości intelektualne (ktorych tak zaciekle ponoc bronią) a ja już nie mogę...

Naukowe teorie mnie nie interesują. Zresztą kogo tu interesują? To jest forum dla audiofilów.
Gość

(Konto usunięte)

>(np. Vangelis czy inny tam jakiś) nagle wyciągnie kopyta, to ja już mogę sobie taką płytę wydac i trzepac kasiorę, tak?...

 

Nie wiem dokładnie, ale dopiero jakieś 25 lat po.

parantulla, 10 Mar 2010, 21:05

 

>Pewnie i jest, ale przy dzisiejszych możliwościach stworzenie na domowym komputerze od zera wiernej

>kopii dowolnej płyty z muzyką elektroniczną, zajęłoby góra miesiąc średnio obstukanemu w programach

>muzykantowi.

 

Sądzę, że graniczyłoby to z cudem, żeby stworzyć nierozróżnialną kopię od zera. Może jakieś disco polo to tak, ale nie muzykę, gdzie korzysta się z własnych stworzonych sampli.

-> jozefkania

"Sądzę, że graniczyłoby to z cudem, żeby stworzyć nierozróżnialną kopię od zera."

 

Once a CD or download is converted to FLAC, the only way you can achieve the superior sound of WAV files is to go back to the original CD or source for a new rip or WAV download. - "The Absolute Sound" - Charles Zeilig, Ph.D., and Jay Clawson

  • 3 tygodnie później...

To że prawo zabrania kopiowania nie oznacza że to prawo jest sensowne. Egzekwowania tego prawa domagają się właśnie wydawnictwa muzyczne które na kopiowaniu zarabiają. Muzycy zarabiają na graniu koncertów i będą zarabiać bo uczestnictwa w koncercie nie da się ściągnąć z internetu. Ale to wymaga wysiłku, podobnie jak każda wykonywana praca. Jakoś rzeźbiarzowi czy malarzowi nie przyjdzie do głowy żeby dążyć do tego aby prawo nakazywało pobierania opłat za oglądanie jego obrazu czy rzeźby kiedy ktoś go kupi i powiesi w galerii, a przecież można by to też podciągnąć pod własność intelektualną ponieważ musiał to najpierw wymyśleć. Ktoś kupił obraz, malarz zarobił ale jeżeli chce zarabiać dalej to musi namalować następny a zatem uczestniczyć osobiście w tworzeniu, tak jak muzyk w graniu koncertu i tu w obu przypadkach są wynagradzani.

"A little knowledge inclineth men's minds toward atheism, but greatness of knowledge bringeth men's minds back again to God" Lord Bacon

Czy 50% koszty uzyskania przychodu dane z urzędu artystom i innym twórcom to nie jest okradanie reszty społeczeństwa? Jakoś żaden twórca szat nie rozdziera na sobie mówiąc o takich przywilejach podatkowych.

Ktoś tu pisał, ze kupując płytę CD kupujemy licencję na możliwość odsłuchiwania jej zawartości, prywatnie oczywiście. Rozumiem, ze jak mi się ta płyta zniszczy to otrzymam drugi nośnik za darmo lub za cenę samego nośnika powiedzmy 2 zł no bo samą licencję już zakupiłem a na płycie zazwyczaj jest uwaga aby jej nie kopiować bo to nielegalne.

Powiem wprost, pod względem słuchania muzyki za komuny było pięknie, dziś trzeba się 3 razy zastanowić zanim włączy się przycisk play.

Ciekawe, który z wystawców na takim Audioshow odprowadza daninę do Zaiksu za publiczne odtwarzanie utworów, a może powinni zrobić to odsłuchujący dający swoją płytkę prezenterowi, sprawdzałem to u źródła (siostrzyczka pracuje) i opłaty powinny być teoretycznie odprowadzone ale czy nie jest to kolejną głupotą i głaskaniem twórców po główkach?

Jasne że to głupota. Podobnie jak płacenie tantiemów za odtwarzanie np. w knajpach. Jest to w interesie artysty przecież aby jakiś utwór wrył się w świadomość jak największej ilości ludzi dokładnie w ten sam sposób jak w reklamach czegokolwiek. Zwykle za reklame płaci ten co chce coś sprzedać, w przypadku artystów muzyków płacić ma ten co ich reklamuje. Może to jakiś specjalny rodzaj ludzi którym sie należy wszystko tylko z tej racji ze są muzykami.

"A little knowledge inclineth men's minds toward atheism, but greatness of knowledge bringeth men's minds back again to God" Lord Bacon

Nie wiem czy słusznie czepiam się muzyków, to pewnie nie oni wymyślili, tylko firmy wydające muzykę, które zarabiają na czyjejś twórczości znacznie więcej niż sam twórca. Z tych tantiemów pewnie niewiele trafia do muzyków. Mechanizm jest podobny do tego w organizacjach charytatywnych, gdzie 90 procent pozyskanych środków jest przez te organizacje przjadanych a jakieś 10 % trafia do potrzebujących pomocy.

"A little knowledge inclineth men's minds toward atheism, but greatness of knowledge bringeth men's minds back again to God" Lord Bacon

Less, 9 Mar 2010, 12:11

 

>

>Prawa własności intelektualnej nie są prawami oczywistymi,

> "naturalnymi". Są efektem skutecznego

>działania pewnych lobby, dla których takie a nie inne

> uregulowania są opłacalne. To kwestia

>arbitralnych ustaleń. Ktoś wymyśla, że tak ma być,

> przeprowadza określone ustawodawstwo no i tak

>jest. Ale gdyby akurat tak nie było, to świat by się nie zawalił.

> Istniejący porządek prawny w tej

>dziedzinie nie ma to oparcia w naturalnym poczuciu sprawiedliwości

>czy uczciwości.

>Potężna większość ludzi potępia zabieranie komuś

>dóbr materialnych, ale czy godne potępienia jest

>zaśpiewanie piosenki, którą wymyślił ktoś inny?

> Albo włączenie radia w taksówce bez uiszczenia

>stosownego haraczu? Jaką ochroną cieszyli się

> różni Schuberci, Mozartowie i inne Haendle?

 

 

mądre słowa i prawdziwe

Wolna kultura, L. Lessig

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

 

 

Muzyka w postaci nagrań

 

Przemysł nagraniowy narodził się z innego rodzaju piractwa; żeby rozumieć jak to się stało, trzeba wyjaśnić sposób, w jaki prawo reguluje muzykę.

 

W czasie, kiedy Edison i Henri Fourneaux wynaleźli urządzenia do odtwarzania dźwięku (Edison fonograf, a Fourneaux pianolę), muzykom przysługiwało wyłączne prawo do kontrolowania egzemplarzy zapisu nutowego ich muzyki i wyłączne prawo do jej publicznego odtwarzania. Innymi słowy, w 1900 roku, jeśli chciałbym mieć egzemplarz przeboju Phila Russela z 1899 roku Happy Mose, zgodnie z prawem musiałbym płacić za prawa do zapisu nutowego tej muzyki, podobnie jak musiałbym płacić za prawa do jej publicznego odtwarzania.

 

Co jednak gdybym chciał nagrać sobie Happy Mose, wykorzystując do tego fonograf Edisona lub pianolę Fourneaux? Tutaj prawo nie było zbyt precyzyjne. Było oczywiste, że musiałbym kupić kopię zapisu nutowego, której używałbym podczas tworzenia swojego nagrania, jak również musiałbym płacić za publiczne odtwarzania tego nagrania. Nie było jednak jednoznaczne, czy musiałbym płacić za „publiczne odtwarzanie”, gdybym nagrał piosenkę we własnym domu (nawet dzisiaj nie płacisz nic Beatlesom, jeśli śpiewasz sobie ich piosenki pod prysznicem), lub gdyby nagranie powstało z pamięci (kopie zachowane w pamięci nie są jeszcze regulowane przez prawo autorskie). Zatem jeśli nagrywałbym sobie piosenkę na jakieś urządzenie prywatnie, w zaciszu mojego domu, nie było jasne, czy jestem cokolwiek winien kompozytorowi. Co jednak ważniejsze, nie było wiadome, czy byłbym mu coś winien, jeśli wykonałbym później kopie tego nagrania. Z powodu tej luki prawnej mógłbym wtedy faktycznie uprawiać piractwo wobec czyjejś muzyki, nie płacąc ani grosza jej twórcy.

 

Kompozytorzy (i wydawcy) byli niezbyt zadowoleni z powodu takiej możliwości uprawiania piractwa. Jak ujął to senator Alfred Kittredge z Południowej Dakoty:

 

Spójrzmy, z jaką niesprawiedliwością możemy tu mieć do czynienia. Kompozytor tworzy piosenkę lub operę, wydawca ponosi duże wydatki, kupuje do niej prawa i zastrzega prawa autorskie. Pojawiają się teraz firmy fonograficzne oraz firmy produkujące taśmy dziurkowane i z premedytacją kradną rezultat pracy umysłowej kompozytora oraz wydawcy bez żadnego poszanowania ich praw4.

 

Nowatorzy, którzy rozwinęli technologie nagrywania i odtwarzania cudzych utworów, byli „pasożytami na trudzie, pracy, talencie i geniuszu amerykańskich muzyków”5, a „muzyczny przemysł wydawniczy” był wobec tego „zdany na łaskę i niełaskę pirata”6. John Philip Sousa bez ogródek powiedział: „gdy oni zarabiają ciężkie pieniądze na moich kawałkach, chcę coś z tego mieć”7.

 

Te argumenty wtórują jak echo w dzisiejszych zmaganiach, podobnie jak argumenty drugiej strony. Innowatorzy, którzy stworzyli pianolę, twierdzili, że „można łatwo udowodnić, iż wprowadzenie automatycznych pianol nie pozbawiło żadnego kompozytora niczego, czego nie miałby przed ich wprowadzeniem”. Te urządzenia wręcz przyczyniły się do wzrostu sprzedaży muzyki w postaci zapisanej nutowo8. Jakkolwiek by było, innowatorzy przekonywali, że zadaniem Kongresu jest „działać przede wszystkim w interesie społeczeństwa, które reprezentuje i któremu ma służyć”. „Całe to gadanie o »okradaniu«”, zdaniem głównego prawnika American Gramophone Company, „to zwykłe blagi, bo nie istnieje żadna własność idei muzycznych, literackich czy artystycznych, poza tą, jaką tworzy prawo”9.

 

Prawo zakończyło wkrótce tę bitwę z korzyścią dla kompozytorów oraz wykonawców nagrań. Kongres zmienił prawo tak, żeby kompozytorzy otrzymywali wynagrodzenie za „mechaniczne reprodukcje” ich muzyki, ale zamiast po prostu przyznać im całkowitą kontrolę nad prawem do mechanicznych reprodukcji, Kongres przyznał wykonawcom prawo do nagrywania muzyki za opłatą w wysokości ustalonej przez Kongres, o ile wcześniej kompozytor wyrazi zgodę na pojedyncze nagranie. To właśnie dzięki tej części prawa autorskiego jest możliwe tworzenie tzw. coverów. Jeśli kompozytor zgadza się na nagranie swojej piosenki, inni mają prawo nagrać jej własne wykonanie, jeśli tylko zapłacą kompozytorowi pierwowzoru honorarium ustalone przez prawo.

 

Amerykańskie prawo zwykle nazywa to „przymusową licencją”, ale ja będę to określał jako „ustawową licencję” i rozumiał przez to licencję, której kluczowe warunki są ustalone przez prawo. Po poprawkach Kongresu do ustawy Copyright Act (Ustawy o prawie autorskim) w 1909 roku, firmy nagraniowe mogły tworzyć i rozpowszechniać nagrania utworów, jeśli tylko płaciły kompozytorowi (lub właścicielowi praw autorskich) honorarium ustalone przez ustawę.

 

Jest to jednak wyjątek w prawie autorskim. Jeśli John Grisham napisze powieść, wydawca może ją wydać tylko wtedy, gdy otrzyma pozwolenie od Grishama. Grisham z kolei ma prawo zażądać za takie pozwolenie ile tylko zapragnie. Zatem cena wydania powieści Grishama jest ustalana przez samego Grishama, a prawo autorskie zwykle stanowi, że nie można wykorzystać utworów Grishama bez pozwolenia Grishama.

 

Jednak prawo dotyczące nagrań daje wykonawcom nieco mniej i w rezultacie dofinansowuje przemysł nagraniowy przez pewnego rodzaju piractwo – przyznając wykonawcom mniejsze prawa, niż w innym miejscu daje twórcom. Beatlesi mają mniejszą kontrolę nad własną twórczością niż Grisham nad swoją, a beneficjentami tego są: przemysł nagraniowy oraz społeczeństwo. Przemysł nagraniowy dostaje coś wartościowego za sumę mniejszą, niż normalnie musiałby zapłacić. Społeczeństwo z kolei uzyskuje dostęp do znacznie większych zasobów twórczości muzycznej. Kongres nie krył racji przyznania takiego prawa – obawiał się monopolistycznej siły właścicieli praw oraz tego, że tłumiłaby ona twórczość10.

 

Podczas gdy przedstawiciele przemysłu nagraniowego ostatnio nie zabierają głosu w tej kwestii, w przeszłości byli oni zagorzałymi zwolennikami licencji ustawowych. Jak podaje raport Parlamentarnej Komisji Sprawiedliwości z 1967 roku:

 

Producenci nagrań opowiadali się za utrzymaniem systemu przymusowych licencji. Twierdzili, że przemysł nagraniowy jest wart pół miliarda dolarów i ma ogromne znaczenie gospodarcze dla Stanów Zjednoczonych i innych krajów na całym świecie; obecnie nagrania są głównym środkiem rozpowszechniania muzyki, a to tworzy szczególne problemy, ponieważ odtwórcy potrzebują nieskrępowanego dostępu do materiałów muzycznych na niedyskryminujących warunkach. Twórcy nagrań zwracali uwagę, że w przeszłości aż do 1909 roku nie było czegoś takiego jak prawa nagraniowe, a ustawa z 1909 roku przyjęła przymusowe licencje jako celowy zabieg antymonopolowy. Twierdzili, że rezultatem tego był wysyp nagrań muzycznych, który zapewnił społeczeństwu niższe ceny, wyższą jakość i większy wybór11.

 

Na skutek ograniczenia praw muzyków przez częściowe piractwo wobec ich twórczości, producenci nagrań oraz społeczeństwo odnoszą korzyść.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Na skutek coraz większej powszechności piractwa natomiast firmy wydawnicze mają mniej korzyści ale za to bardziej korzysta społeczeństwo. Jestem za:)

"A little knowledge inclineth men's minds toward atheism, but greatness of knowledge bringeth men's minds back again to God" Lord Bacon

  • 6 miesięcy później...

panowie szukacie ideologii a tak na prawde zakaz pobierania z sieci i inne ograniczenia do dostepu do kultury jak i wlasnosci intelektualnej dla potrzeb niezarobkowych to tylko sprawa kasy, ktos chce sie nahapac wiec kombinuje jak sie da, to tak jak z dopalaczami beda do tad az nie bedzie juz mozliwosci ich dystrybucji, tak samo beda ograniczenia do czasu az nikt juz nie bedzie na nie zwracal uwagi

chwilowy brak działalności w audio.

antymalkontent masz całkowitą rację, prawa autorskie to zwykłe narzędzie do napychania kieszeni. Przede wszystkim jakie one tam "autorskie" skoro można nimi handlować, ale do rzeczy, rozgłośnia radiowa płaci za rozpowszechnienie utworu na antenie, no ale w poczekalni dajmy na to takiego dentysty nie można ot tak włączyc sobie w tym samym czasie odbiornika radiowego, dentysta musi powtórnie zapłacić haracz za upowszechnienie danego utworu mimo, że rozgłośnia juz to uczyniła, o abonamencie już nie wspominam. W Polsce doszło do jeszcze wiekszej głupoty, Polski Komitet Normalizacyjny JEST WŁĄŚCICIELEM PRAW AUTORSKICH DO TWORZONYCH PRZEZ SIEBIE POLSKICH NORM, są to prawne akty normatywne, tak orzekł NSA, opinie prawników były do tej pory jednoznaczne - akty prawne i normatywne nie podlegają prawom autorskim, mam wrażenie, ze już nic nie stoi na przeszkodzie aby Sejm był właścicielem praw autorskich do Ustaw i tak jak PKN kazał sobie słono płacić za ich kupno, a jak już wszyscy zakupią no to chop i nowelizacja, choćby najgłupsza ale zawsze nowelizacja i świeża kasa ze sprzedaży, PKN dokładnie tak działa. Ale na pocieszenie trzeba dodać, ze w Polsce i tak nie ma takiej paranoi jak za oceanem gdzie poza prawami autorskimi te same "twory" podlegają prawu patentowemu, firmy informatyczne sądzą się juz chyba wszystkie ze wszystkimi.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.