Skocz do zawartości
IGNORED

Prośba o opinię o Pink Floyd Dark Side Of the Moon 30th Anniversary Edition - 180g Vinyl


bumar1

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

Chciałbym kupić płytę jak w tytule.Jest to wydanie specjalne z 2003 r, tłoczone w Holandii. Dużo słyszałem o złej jakości obecnie tłoczonych płyt. Czy może ktoś z Was kupił ta płytę ? Jak z jej jakością ?

Proszę o informację.

Pozdrawiam

Posiadam to jubileuszowe wydanie, tylko z tłoczni UK i niestety muszę stwierdzić, że jest mocno "podrasowane". Inaczej mówiąc, porównywałem ją z pierwszym wydaniem na CD i wyszło, że CD-ek brzmi bardziej analogowo niż "asfalt".

pozdr. Jacek.

Czyli, jakby stale włączony loudness. Przy cichym słuchaniu brzmienie dosyć efektowne. Przy głośnym, nie do zniesienia. We wzmacniaczu efekt loudness'u zmniejsza się w miarę zwiększania głośności, natomiast na tym wydaniu DSOTM, narasta.

Czy w posiadanych przez Was płytkach była okrągła naklejka z tytułem płyty? Mam kilka wydań DSOTM i w tym akurat (zamknięty oryginalnie) nie było okrągłej naklejki!?

Remaster jest słyszalny, mam tą płytę kupioną jako nówkę w folii. Realizacja dźwiękowa w skali 0-10 mniej więcej 7, samo tłoczenie doskonałe.

Po przeczytaniu waszych spostrzeżeń odnośnie tej płyty można wywnioskować, że vinyl (jako materiał) jest dobry. Tłoczenie też. Macie tylko zastrzeżenia co do remasteringu i podbicia charakterystyki w zakresie tonów niskich i wysokich. Mi właśnie głównie chodziło o Wasze opinie dotyczące spraw związanych z tłoczeniem i materiałem. Myślę, że charakterystykę można sobie ustawić według życzenia dysponując dobrym korektorem. Mam rację ? Czy jest aż tak "podciągnięta", że nie można już nic zrobić.

Przegrałem moją na Ampex'a 456 Grand Master Koncertem M3401SD i brzmienie się nieco poprawiło. Zdecydowanie za duże podbicie w zakresie 40-100Hz.

Przepraszam za ten dodatek ale przypomniało mi się coś ważnego i ciekawego. W 1973 roku , jako młody chłopak byłem właśnie w Anglii. Byłem świadkiem wejścia na rynek "Dark Siede.." Tyle, że wtedy (przy przeliczniku funta do złotówki) ta płyta była tak droga, że nie było mnie na nią stać. Ale pamiętam, że w sklepach muzycznych była ona wystawiana na półkach z taką czerwoną przepaską, na której była informacja, że "...płyty tej należy słuchać w określonych warunkach, o podanej sile głośności z pełnym basem i pełnym sopranem. W innym przypadku wypaczymy wszelkie zamierzenia autorów płyty..."

Panowie (Panie?)

 

Mam tą płytę, niestety nie wiem czy tłoczenie holenderskie czy angielskie. Oznaczenie SHVL 804. Nie zauważyłem jakieś specjalnej różnicy w dźwięku od tej, którą posiadałem wcześniej (wydanie USA, nie wiem z którego roku).

 

Inaczej, oczywiście że zauważyłem, gdyż amerykańska po prostu ma swoje lata i "z lekka" skwierczy. Ale nadmiaru basu w nowej nie stwierdzam. A już na pewno brzmi ona lepiej od wersji Polskich Nagrań z końcówki lat 80tych, która gdzieś też tu stoi. Do brzmienia CD nie porównuję bo jak tu porównywać. Jest inaczej i tyle.

 

Różnica jest w dodatkach. W amerykańskiej sprzed lat piramidy są w odcieniu zielonym, nowe wydanie to piramidy fioletowe. W polskiej edycji piramidy nie występowały :)

 

Słuchane na Technics SL QD33, wkładka Shure M92E, wzmak Sony FA7ES, kolumny Harpia PAT

 

Trzeba sobie powiedzieć jedno, płyta wydana kolekcjonersko, innej nie będzie.

Gość masza1968

(Konto usunięte)

Ostatnio nabyłem za rozsądne pieniądze w kolekcjonerskim stanie wydanie MFSL. Dla miłośników PF powinna być to żelazna pozycja kolekcji. Nie ma się do czego doczepić.

Myślę, że charakterystykę można sobie ustawić według życzenia

>dysponując dobrym korektorem. Mam rację

 

W trosce o jakość brzmienia w wielu innych aspektach, zdecydowana większość użytkowników przyzwoitego sprzętu audio od dawna nie używa jakichkolwiek korektorów. W wielu wzmacniaczach nie ma nawet typowych regulatorów barwy.

DSOTM został prze laty nagrany i wytłoczony tak, a nie inaczej. Większość pamięta to brzmienie i stanowi ono wzorzec. Nowe wydanie zdecydowanie odbiega od tego wzorca.

Biorąc pod uwagę Wasze opinie chyba nie zdecyduję się na zakup tego wydania. Mam dwie inne ale są lekko wysłuchane i chyba zostanę przy nich. Dziękuję bardzo za udział w temacie.

Panowie (Panie?)

 

A ja swoje. A raczej cudze.

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Pozdr

 

M

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Powrócę do mojego pytania... Czy w komplecie była okrągła naklejka z tytułem płyty, poza plakatami i naklejkami prostokątnymi? W moim zestawie jej nie ma... A co do brzmienia i tłoczenia... Zdecydowanie inne od np. pierwszego wydania brytyjskiego. Słychać podbicie skrajów pasma. Swoją drogą to samo tłoczenie perfekcyjne, jednak nie mam zaufania do wydań ery cyfrowej. Tak naprawdę to co sądzicie o wydaniach na analogu płyt po cyfrowej obróbce? To przecież już nie jest analog tylko winylowe wydanie cyfry z wszystkimi plusami i minusami tejże...

W moim egzemplarzu nie ma okrągłej naklejki.

 

Co do brzmienia... Wielka szkoda. Przy tej jakości samego tłoczenia i zachowaniu oryginalnej, dawniej zarejestrowanej charakterystyki przenoszenia, co z pewnością nie byłoby trudne, mielibyśmy wspaniale wydany na nowo, stary album.

>>>maciek1,

"...jednak nie mam zaufania do wydań ery cyfrowej..."

 

Masz pewnie trochę płyt z lat 80-tych, tak powiedzmy od 1983 roku wzwyż. One są już w większości "cyfrowe"...

Jak będziesz wyrzucał te "cyfrowe", to daj znać, chętnie je przytulę.

Pozdro,

Yul

Porównywałem dzisiaj wersje tą wydaną na 30 lecie i tą z 1983 no i oprócz trzasków ta starsza rzeczywiście gra przyjemniej.

>>> Yul

:) Wystrzegam sie jak tylko mogę (bo przyznaję że bywa iż ulegnę:))) wydań płytek uz z lat 80-tych. Tutaj króluje juz u mnie cd. Generalnie kolekcjonuję pierwsze wydania, brytyjskie... Ot takie założenie, ale nie sztywne. "Moja" Muzyka, to koniec lat 60-tych i lata 70-te tak więc spokojnie - analogowa era:) Ale nadal podnosze swoje pytanie: jak odbieracie nowe wydania, remasterowane winyle? Analog to czy quasi analog?

>>>markam

Dzięki. Uspokoiło mnie, że nie wcisnęli mi jakiegoś wybrakowanego egzemplarza. Jednak dziwi to, ze tego typu wydawnictwo, de facto wychodzi niekompletne. Jednak posunięcia wydawców bywają niezrozumiałe.

>>>maciek1,

 

"..."Moja" Muzyka, to koniec lat 60-tych i lata 70-te tak więc spokojnie - analogowa era:)..."

 

Ale wolisz lata 60/70-te z uwagi na wartości artystyczne, czy dlatego, że wtedy jeszcze nie było zapisu cyfrowego?

 

"...Ale nadal podnosze swoje pytanie: jak odbieracie nowe wydania, remasterowane winyle? Analog to czy quasi analog?..."

 

Ja odbieram nowe rzeczy jak najbardziej pozytywnie. Zarówno te które zremasteryzowano, jak i te które są nowe od początku do końca. Ostanio nabyłem zremastryzowaną przez członka zespołu Kraftwerk płytę "Techno pop", która jest niczym innym jak znaną "Electric cafe". Dość gruntownej przeróbce poddano tylko jeden utwór ("Telephone call"), natomiast remaster brzmi o wiele ciekawiej od płyty z lat 80-tych. Bas naprawdę morderczy i ambientny, pięknie wygładzone, wręcz melodyjne średnie tony z syntetyzatorów (rzadkość!) i "pieprzna" górka. Teraz jest jazda! Natomiast z rzeczy nowych, takich które nagrywano jak myślę na twardych dyskach i dopiero z nich wykonano analog, to polecam płyty Kari Bremnes. Wokalistka pochodzi z Norwegii, ma coś około 50 latek, komponuję piękną, raczej spokojną, kojącą muzykę. Niektóre płyty wykonuje po angielsku (mniej), a inne w całości po norwesku. Proszę się nie obawiać, norweski nie brzmi wcale tak jak niemiecki:) Nagrania stoją na bardzo wysokim poziomie technicznym (jak to u Skandynawów często bywa) i artystycznym. Band akompaniujący gra w sposób godny bardzo dobrego zespołu jazz-rockowego, jest czego posłuchać także w warstwie instrumentalnej.

Pozdro,

Yul

No właśnie. Sam teraz dziwię się sobie jak mogłem prosić o porównanie starych wydań z nowymi, zremasterowanymi. Przecież te płyty to nie mięso ani nie chleb. Gdzie można od razu powiedzieć co lepsze. Tego chyba porównać się nie da. Choćby wracając do DSOTM Pink Floyd. Jaka by ona dziś nie była to i tak nie będzie lepsza od tamtej, pierwszej. Kupionej za zaoszczędzone albo ciężko zarobione pieniądze. Odkupionej od kogoś, kto ją przywiózł z "zachodu". Słuchanej z zapartym tchem w cudownym towarzystwie (może tylko we dwoje). Wtedy kiedy tłumaczyło się i przeżywało każde słowo wyśpiewane przez wokalistę. Kiedy mieć DSOTM to było coś. A dziś.... Masz trochę kasy, wchodzisz na Internet, zamawiasz, przysyłją ci do domu, dają jeszcze gratisy i jakiś rabat. A my...Siadamy, odsłuchujemy czy nie jest uszkodzona, chowamy ją do koperty i odkładamy na półkę obok stu innych. I tylko nieliczni, czasem słuchając jej cofną się do tamtych czasów i pomyślą, żeby trzeszczała, żeby była porysowana,żeby nie miała basów ani sopranów, żeby była pożyczona ...ale żeby to było WTEDY.

>Choćby wracając do DSOTM Pink Floyd. Jaka by ona dziś nie

>była to i tak nie będzie lepsza od tamtej, pierwszej.

 

Jak pierogi babcine :-DDD. Do dziś nie mogę tego smaku odnaleźć...

Choćby wracając do DSOTM Pink Floyd. Jaka by ona dziś nie

>była to i tak nie będzie lepsza od tamtej, pierwszej. Kupionej za zaoszczędzone albo ciężko

>zarobione pieniądze. Odkupionej od kogoś, kto ją przywiózł z "zachodu". Słuchanej z zapartym tchem

 

Pierwszy raz słuchałem tej płyty z winylu, właśnie pożyczonej, gdzieś około 1976 - 77 roku. Była niemiłosiernie zdarta, chrypiała, jednak wtedy nikt nie zwracał uwagi na takie rzeczy. Sam katowałem ją na WG 417. Teraz zbyt wiele uwagi przywiązuję do jakości tłoczenia, czystości brzmienia itp. Czy wtedy ktoś u nas w kraju używał myjek z odsysaniem, audiofilskich gramofonów, szczoteczek karbonowych i innych, podobnych dziwadeł? Mimo to, radość ze słuchania płyt była chyba znacznie większa niż dziś. Wtedy ważna była muzyka. Dziś ważniejsza jest jakość jej odtwarzania. Nie wiem, co lepsze.

>>>Yul

Oczywiście artystyczne! Nie jestem niewolnikiem technologii:) Dlatego wybieram cd w erze cyfry, pomjam vinyl, nie nazywając go juz ABSOLUTNIE analogiem. A co do brzmienia vinyli produkowanych w erze cd, to jak wyzej - wybieram cd. Remasterowany vinyl z cyfry nie może byc analogiem, mimo, ze jest vinylem i moze brzmiec cudnie - jednak zawsze bedzie to cyfra z tym ze vinylowa...

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.