Skocz do zawartości
IGNORED

Anna Maria Jopek - 3 nowe płyty w 2011 r.


JarlBjorn

Rekomendowane odpowiedzi

  • 3 tygodnie później...

Zaślepieni i absolutni przeciwnicy? Hmmm... w takim razie jestem pozagrupowa.

Nie mogłam słuchać Ani do czasu aż usłyszałam ID. Pierwsze dźwięki Spróbuj mówić kocham - w tym była moc i głębia. Po kilku numerach - Soul Dealer i mój szok: "To ona potrafi tak śpiewać?!". Potem długo bałam się pojawić na jej koncercie, bo co jeśli się okaże, że będzie gorzej niż na perfekcyjnym ID? I tak pierwszy raz ANię usłyszałam na żywo z Youssou N'Dourem. Koncert był straszny, cała sala aż chodziła od łomotu... Ania wyszła i to było jak balsam, ale nie dlatego, że zaśpiewała miło, słodko i delikatnie, bo nie miała na to szans. Później zresztą od niej samej dowiedziałam się, że to wszystko to nie tylko kwestia nagłośnienia, ale tego, że po prostu oni niesamowicie głośno grają i momentami sama siebie slabo słyszała. No właśnie, ale ją było słychać doskonale, zaśpiewała swoją partię mocno, swobodnie i nagle mnie się oczy otworzyły: kurde, ona naprawdę nie ma słabego głosu, jeśli udaje jej się przebić mocą swojego głosu, a nie jakimś piszczącym wrzaskiem przez taką masę dźwięku. To wszystko przekonało mnie, żeby pójść na koncert reklamowany jako koncert Anny Marii Jopek, a nie jedynie z jej gościnnym udziałem.

Ten pierwszy koncert Ani, to był Warszawski koncert z serii Lisbon Stories. Niesamowita dawka pozytywnej energii, Ania szalała na scenie. I tu jest ten haczyk. Ona na koncertach staje się zupełnie innym człowiekiem. Nie ma sapania, miauczenia - jest liderką, wulkanem, jedną wielką emocją na skraju wybuchu... Uwielbiam kiedy ktoś potrafi dać się totalnie ponieść muzyce, ale jednocześnie jest absolutnie perfekcyjny - Ania to ma. I bawi się swoim głosem. Tak, też nieraz na płycie mam wrażenie, że totalnie nie rozumie śpiewanego tekstu, a na koncertach nagle mało, że bez problemu mogę zrozumieć co śpiewa (co, przyznajcie mało komu się udaje, zawsze prościej jest zaśpiewać wyraźnie na płycie niż na koncercie), to również przekonuje mnie to słów wyśpiewywanych przez siebie.

Byłam na wielu koncertach Ani: mały koncert z utworami Chopina z triem Filipa Wojciechowskiego, w czym było więcej ludowości, free jazzu, eksperymentów ze sprzętem niż samego klasycznego Chopina, a ja z wrażenia nie moglam się ruszyć; była otwarta próba w Jazz Cafe w Łomiankach (którą zawsze będę wspominać, bo miałam nadzieję, że Polanna studyjna zabrzmi właśnie tak jak wtedy tam...); był koncert z Kroke w ramach Festiwalu Singera, na który zabrałam przyjaciółkę, która nigdy się AMJ nie interesowała, bo nic nie zwróciło jej uwagi, a na tym koncercie siedziała z szeroko otwartymi oczami (zresztą ja też, chyba najlepszy występ Ani! magia, metafizyka, niesamowite porozumienie, trudne do opisania słowami...),a ostatni koncert to już w ramach Sobremesa Tour. Żadnym koncertem się nie zawiodłam, Ania jest zawsze perfekcyjna, zawsze udowadnia, że potrafi świetnie śpiewać, że ma doskonały warsztat, ogromne możliwości i nadzwyczajną wrażliwość. Nie, nie jest i mam nadzieję, że nigdy nie będzie wokalistką jazzową. Chociaż mogłaby, rzecz w tym, że Ania może i zaśpiewać jazzową/smoothjazzową balladę, tak że 'mucha nie siada' jak i pobawić się głosem czerpiąc z muzyki ludowej, wreszcie rozwalić salę głosem, ostrym, przenikliwym, z szybką wibracją, rozdzierającą głowy i uszy słuchaczy... mnie to oczyszcza, daje nadzieję.

 

No dobrze, ale temat jest właściwie o trzech płytach. Mam, wszystkie 3. Generalnie żadna nie powala. Najlepsze zdecydowanie Haiku, bo to kawał świetnego grania, płyta muzycznie na bardzo wysokim poziomie. Tylko... ja nie słyszę tam Ani, gdzie jest ta moja Ania ulubiona z koncertową mocą? Urocze, choć wymiauczane "Hej, przeleciał ptaszek", ognisty "Oberek" bez ognistego solo Ani, które wyśpiewywała na koncertach; klimatyczna, ale ledwo słyszalna. Nie mam zastrzeżeń do "O mój rozmarynie" - obłędnie budowane napięcie i "Cyraneczki" (chyba najlepsza wersja tego utworu) no i oczywiście te instrumentalne kawałki też genialne. Czekam na Haiku na żywo, bo wiem, że to będzie magia!

Następna w moim rankingu jest Sobremesa. Bałam się tej płyty bardzo, obawiałam się, że pójdą w tanie, miłe piosenki, tym czasem nie! Genialne słoneczne duety z Sarą Tavares i Tito Parisem i wciąż wzruszający mnie duet z Camane (którego też się bardzo bałam, bo kocham fado tradycyjne i niechętnie podchodzę do wszelkich eksperymentów z tą muzyką) i Sodaaaade (!) - chociaż i tak wolę wersje koncertowe. Właśnie, to jest dobry moment, żeby wspomnieć o Sobremesowym koncercie: bo to tam ta płyta zaczęła nareszcie brzmieć. Wszystko co niedośpiewane na płycie, na koncercie było dopieszczone... pewnie wielokrotnie miałam łzy w oczach, a jednocześnie wściekałam się: "Dlaczego tak zaśpiewać nie może na płycie?!". Wiedziałam, że kiedy wrócę do domu nie będę w stanie słuchać studyjnej Sobremesy, bo wyda mi się totalnie płytka i miałka. Ale jedno jest pewne - i to mówię dla tych, którzy chcą pluć na teksty z Sobremesy. Pewnie gdyby nie to, że sama biegałam po ulicach Lizbony kilka miesięcy temu, uznałabym te teksty za tandetne... ale dziś... dziś razem z Anią i Marcinem przenoszę się do Lizbony, siedzę na Portas do Sol, wpatruję się w Tag i widzę drobne światełka po drugiej jego stronie.

Polanna... płyta, na którą po tej próbie w Łomiankach czekałam najbardziej. Tym czasem autentycznie żałuję, że ją kupiłam. Gdzie jest ta ludowość, którą słyszałam na koncercie? Gdzie jest ta szorstkość? Gdzie jest swoboda Ani? Gdzie się to wszystko podziało?! Wciąż mam w uszach (i na szczęście na youtube też!) Kiedy ranne wstają zorze z tamtego koncertu, wersja płytowa jest masakrycznie nijaka, ale dalej robi sie jeszcze gorzej - Uciekaj, Uciekaj, tak pięknie brzmiało tam, a na Polannie? Gdzie jest śpiewanie pełnym głosem? Szymanowski stracił swoje fascynujące harmonie. Podstawowe pytanie: dlaczego ta płyta jest taka ŁADNA? Jest stanowczo za ładna. Właściwie moją uwagę zwróciły tylko trzy kawałki albo wręcz tylko tych trzech mogę słuchać: Przychodź miły, dzień już biały (bo tu trochę tej ludowości zostało), Kujawiak (piękna kompozycja Marcina z genialną wiolonczelą Rafała Kwiatkowskiego) i oczywiście Kiedy dziatki idą spać! Poza tym... eksperyment z aranżacjami kogoś, kto z polską kulturą nie ma nic wspólnego (Gil Goldstein) i fortepianem Gonzalo Rubalcaby (którego, żeby nie było - naprawdę ubóstwiam!) - nie udał się. Przez to płyta zatraciła swoją autentyczność. Nikt lepiej od Polaka nie poczuje polskiej muzyki, zresztą nie tylko z Polską tak jest, tak jest zawsze. Dlatego mnie Polanna nie przekonuje ani trochę, ale.. jeśli będzie koncert, pobiegnę od razu i wiem, jestem pewna na 300% że będzie genialnie!

 

Podsumowując: zanim ocenicie Anię na podstawie jej wykonań studyjnych - idźcie na koncert. Dopiero potem mówcie cokolwiek, bo naprawdę będziecie mieli do czynienia z totanie inną Anią! WIem, że i tak nie wszystkich przekona, ale to byłoby nudne i myślę, że wcale nie oznaczałoby, że jest dobra, gdyby wszyscy ją lubili. Nie zgodzę się tylko na jedno - na mówienie, że ona nie ma możliwości, że ma słaby głos itd., bo to bzdury, ale jestem w stanie je pojąć, bo kiedyś myślałam dokładnie tak samo! Cóż, ale należy pamiętać, że i tak przeciwników AMJ i MK bierze się stąd, że im się udało. Tak, udało im się, bo mają talent, bo próbują się wybić, bo szukają kontaktów...i oby im się dalej udawało i oby zawsze pozostali tak zwykłymi, normalnymi ludźmi, jak są dziś.

  • 5 tygodni później...

Nie lubię tej stylistyki, nie kupuję tej muzyki ani zjawiska, nie mam ani jednej płyty, nie znam osoby i nie chciałabym poznać, ale byłam na koncercie AMJ w ramach wyjścia towarzyskiego, siedziałam 2m od tej kobiety i wiem na pewno, że jej technika wokalna jest bez zarzutu.

Co za tym przemawia?

1. Tyle lat śpiewania na tzw. przydechu - gdyby nie wiedziała jak to robić perfekcyjnie, nie śpiewałaby już od dawna.

2. Doskonała intonacja na żywo, która w zestawieniu z częstotliwością zmieniania kształtu aparatu (to tak zwane jodłowanie) jest imponująca

3. Piękne kształtowanie frazy - śpiewane przez nią melodie po prostu mają KSZTAŁT. Jeśli ktoś tego nie słyszy, jego muzykalność jest wątpliwa.

 

Może to śpiewanie denerwować, może się nie podobać, można je nazywać manierycznym, ale ta kobieta panuje całkowicie nad tym co robi i słucha się jej występów z wielkim komfortem, bez strachu, że zaraz wydarzy się coś niedobrego (fałsz, zła barwa, nieudana fraza).

Muzyka jest dla mnie maksymalnie denerwująca, zbyt rozmemłana, cukierkowa, momentami tandetna, natomiast technika wokalna AMJ jest imponująca i oryginalna, a do tego opanowana w 100% (inaczej już dawno straciłaby głos). Na ile specyficzny sposób śpiewania AMJ przyczynia się do tandeciarstwa całości, nie potrafię ocenić. Na koncercie denerwowały mnie raczej aranżacje i cukierkowe melodyjki grane przez muzyków sprawiających wrażenie ludzi zatrudnionych na dobrze platengo joba. Generalnie wszystko pachniało jobem, ale nie o to chodzi a o technikę wokalną. Która jest oryginalna i więcej niż dobra.

 

Na koniec jeszcze jedna uwaga: możliwość amplifikacji głosu znacznie zmieniła standardy wokalistyki. Nie trzeba już mieć dużego głosu, aby śpiewać, nie trzeba używać wyłącznie czystej, szklistej barwy, można śpiewać głosem zapowietrzonym - byle nie za głośno, bo to może być szkodliwe. Inna sprawa, że Jopek ma duży głos, kiedy chce, a kiedy chce używa zapowietrzonego szeptu. Wie, co robi i robi to, co chce. Ale trzeba pójść na koncert żeby się o tym przekonać.

 

A jeśli ma się alergię na jej barwę, trzeba po prostu unikać tego alergenu...

 

P.S. Zapisałam się tu specjalnie, żeby to napisać.

Panie Soso: czy pan śpiewa? czy był Pan kiedyś na koncercie Jopek? czy wie Pan, co to kształt frazy? czy gra Pan na jakimkolwiek instrumencie?

 

Pozdrawiam

Panie Soso: czy pan śpiewa? czy był Pan kiedyś na koncercie Jopek? czy wie Pan, co to kształt frazy? czy gra Pan na jakimkolwiek instrumencie?

 

Bardzo cieszy mnie Pani wpis. Jest znakomity. W zasadzie najlepszy w tym wątku bo znakomicie oddaje sedno sprawy. Dla mnie także ważne jest nie tylko to co Pani napisała ale także to, czego Pani nie napisała.

 

Otóż załóżmy, ze to co Pani pisze jest w 100% prawdziwe i jest Pani opinią o AMJ. Może mam nieco inne spostrzeżenia ale nie są one w tej chwili kluczowe.

 

Otóż co mi się tak bardzo w Pani wpisie podoba - akcent. Pani akcentuje, w uproszczeniu, technikę wokalną AMJ. Pani delektuje się owa technika i to jest dla pani miód dla uszu.

 

Przed przejściem do konkluzji bardzo polecam wszystkim odtworzenie fantastycznego wywiadu z Andreasem Schollem. To jest bardzo ale to bardzo a propos.

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Pani odbiór AMJ i mój jest różny bo wynika on z innych oczekiwań. Ja oczekuje, ze wykonawca otworzy coś co brzydko nazywam 'kanałem komunikacyjnym' pomiędzy nim a mną. Ze wciągnie moje emocje lub włączy moje myślenie, ze coś mi przekaże.

Jeżeli otwór zawiera jakaś treść, tekst, to nie należy owego tekstu wymazać z owego przekazu - to jest mój akcent. Dlatego tak bardzo mnie drażni rozbudowana wokaliza, amplifikacje czy inne narzędzia, nawet znakomicie wytrenowane, jeżeli nie maja one powiązania z tekstem, jeżeli nie tworzy się żaden przekaz. Dla mnie taka prezentacja jest fałszywa, nie potrafię się wczuć i nie potrafię niczego przeżyć jeżeli tylko słyszę jodlowanie, 10 tricków wokalnych w ciągu 10 sekund a nie czuje żadnego przesłania. To jest mój problem z AMJ.

 

Dopuszczam kochanie AMJ, pisałem o tym. Wyrażam tylko moje zdanie, opisuje mój sposób odbierania muzyki - jest podobny do tego o czym mówi Andreas Scholl. I w tym AMJ słabo się sprawdza. To wszystko.

 

Ja wierze w to, ze muzyka opowiada historie, także historie stanów psychicznych, generuje myśli, przedstawia obrazy, no rożne rzeczy. Ale nie może być tylko sztuka manipulowania gardłem i to na dodatek wbrew muzyce czy tekstowi.

 

W pełni zgadzam się, ze by być wielkim artysta na polu muzyki takiej jaka jest bliska AMJ nie trzeba wielkiego głosu. Wielu wykonawców działa na mnie choć wiem, ze nie są znakomici wokalnie. Ale jest przekaz. Zatem nie spierajmy się o to czy AMJ jest kochana czy nie ale pozwólmy mieć odmienne zdania. Panią interesuje coś innego niż mnie.

 

 

nasze typy to odpowiednio:

 

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

pzdrw

 

såså

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Korzystając z faktu, że wątek jakby na moment o(d)żył, pozwolę sobie wystosować takie oto pytanie: Czy komuś z Was obiło się może o uszy, jakoby ostatnia "trylogia" AMJ miała wyjść także na płytach analogowych? Przysiągłbym na brodę Proroka, że gdzieś coś takiego czytałem, choć nie wykluczam, że mogło mi się to też przyśnić. Z przyjemnością odtworzyłbym zwłaszcza "Sobremesę" i "Haiku" w formacie LP. Podobnie zresztą jak Monikę Borzym - ale to już zupełnie inna historia...

Korzystając z faktu, że wątek jakby na moment o(d)żył, pozwolę sobie wystosować takie oto pytanie: Czy komuś z Was obiło się może o uszy, jakoby ostatnia "trylogia" AMJ miała wyjść także na płytach analogowych? Przysiągłbym na brodę Proroka, że gdzieś coś takiego czytałem, choć nie wykluczam, że mogło mi się to też przyśnić. Z przyjemnością odtworzyłbym zwłaszcza "Sobremesę" i "Haiku" w formacie LP. Podobnie zresztą jak Monikę Borzym - ale to już zupełnie inna historia...

W połowie Października 2011 zapytałem M.Kydryńskiego o wersje winylową całego tryptyku, oto co otrzymałem w odpowiedzi:

 

Hm, szczerze mowiac – nie… to byloby z 8 winyli razem!!! Komu, po co?

Ale milo, ze Pan o nas pamieta…

Pozdrawiam serdecznie

Marcin

 

Może punkt widzenia się zmienił, bo np oprócz mnie o to samo pytało więcej ludzi i jest zainteresowanie ze strony fanów/klientów? A z jeszcze innej strony może najlepiej sprzedający się album doczeka się LP. Czas pokaże.

Ile czasu ja będę jeszcze miał potrzebować, by zarobić to wszystko, wygrać i pokupować.

To się pan Marcin wykazał lekkim dyletanctwem, moim skromnym zdaniem... Po pierwsze, winyl wraca do łask - to jest truizm. A po drugie, oni oboje mają lekki snobizm (akurat w tym lepszym tego słowa znaczeniu) na wydawania rzeczy nie tylko dobrych muzycznie, ale też ładnie przygotowanych (jakość samego dźwięku) i wydanych (te wszystkie "Lustra", edycje specjalne, zdjęcia we wkładkach etc.). Płyta analogowa w tym konkretnym przypadku wydaje się czymś wręcz naturalnym. I chyba 6 "naleśników" by wystarczyło, po co zaraz 8? :-)

Jesli ktos w tym kraju gwiazdorzy to Doda, Gorniak a nie Jopek do cholery. Oczywiscie kazda muzyka/glos moze sie podobac lub nie. Nie bardzo pasuje jednak podwazanie profesjonalizmu i warszatu muzycznego w przypadku AMJ. Chwala ja muzycy z ktorymi gra, za to, ze jest profesjonalna. Kazda jej plyta jej nagrana z pietyzmem, brzmi o niebo lepiej niz wiekszosc chlamu na rynku polskim i zagranicznym. Rozmawialem kiedys z facetem, ktora naglasnial m.in. jej koncerty. Mowil, ze to jedna z najtrudniejszych artystek, nie ma kompromisow, wszystko musi byc perfekcyjne. To fakt, jej plyty bywaja nudne, jesli nie w calosci, to czesciowo. Teksty moze nie sa najwyzszych lotow. Nie jest to jednak muzyka typowo komercyjna, dzis Adele, Gaga i tego typu brzmienia sprzedaja sie najlepiej. Anki nie kupi gowniarz czy malolata z rozowym plecakiem. Jasne, ze roznimy sie gustami, ale niektore opinie sa tak plytkie, krzywdzace i niepowazne, ze trudno nie zareagowac. Czy Norah Jones nie ma nudnych plyt, a Diana Krall? Przeciez to czasami nuda nie do zniesienia, nie odwazylbym sie jednak podwazac ich glosowego instrumentarium. Powazny i szanujaca sie muzyk nie zagralby z byle wolakistka, a trzeba przypomniec, ze muzycy grajacy z AMJ nie sa osobami na dorobku, ludzmi grajacymi do kotleta, ktorzy musza za wszelka cene zagrac kazde wesele i prywatke. To klasowi gracze z wysokiej ligi. Ta muzyka to zabawa, jakas forma szczerosci, duchowego ekstrawertyzmu, ktora nie kazdemu musi sie podobac. W zyciu nie posadzilbym jej o komercyjne motywy. Pod typowa komercje gra sie zupelnie inaczej. Poza tym, co zlego jest w komercjalizmie. W tak zglobalizowanym swiecie oczywistym jest, iz kazda plyta znajdzie sie na polce kazdego sklepu i wybrzmi w wielu stacjach radiowych. Ogolnie nietrafione wydaje mi sie rozumienie komercji w sensie ilosci, powsczechnosci. I jeszcze jedno, to ze cos podoba sie tylko 10 osobom na swiecie, wcale nie oznacza, ze jest wybitne. Identycznie, jesli cos podoba sie 15 milionom obywateli, nie musi oznaczac tandety i bezguscia. A mam wrazenie, ze tak sie obecnie postrzega gust. Im mniej, im dziwniej tym lepiej i z wiekszym smakiem. Podobnie sprawa ma sie w sztuce malowanej. Swiry placa miliony za plamy na plotnie, podczas gdy "tandetny" Kowalski zachwyci sie zachodem slonca chowajacym sie za jeziorem. W ramach gustu mozna uznac Anie za nudna muzycznie, a teksty odebrac za grafomanskie, bo kazdy lubi co innego. Ja osobiscie lubie niektore plyty, inne uwazam za slabsze, nie jestem slepym milosnikiem, ale nie jestem tez gluchy. Zreszta u nas nikogo sie nie lubi, a poziom sympatii jest odwrotnie proporcjonalny do odniesionego sukcesu.

 

PS. jedna z ostatnich jej plyt Sobremesa bardzo mi sie podoba. Pasuje do Portugalii, mam okazje ponownie tam wrocic, tym razem dzieki dzwiekom muzyki.

SoSo, wystarczylo napisac, ze nie jest ta pani w Twoim guscie i naprawde wystarczy. A Ty masz misje.

 

"AMJ to wykreowana gwiazda podobnie jak Britney czy Lady Gaga z tym, ze wmawia sie ludziom, ze jest to Sztuka. No i niektorzy to kupuja"

Ludziom, to sie dzis kryzys wmawia i kolejne odmiany grypy. Przeciez nikt z giwera nie kaze ludziom kupowac AMJ, czy uwazasz, ze wszyscy

sluchajacy AMJ to muzyczni troglodyci, ktorym media, reklama, plakaty cos wmowily?

 

"Poziom klubu karaoke na Ibizie czy Teneryfie gdzie czasami wsrod podpitych Angielek zdarzy sie jakas, ktora zaspiewa lepiej. Serio"

Niech wiec nagraja plyty po pijaku, bedziesz mial sie czym zachwycac. To nie argument, tylko zlosliwosc.

 

"Mysle, ze duzo by zyskala przyjmujac postawe skromnej osoby a nie megagwiazdy na ktora pozuje"

 

Nie rozumiem dlaczego mialaby byc skromna? To nie klasztor ani Matka Teresa czy Ochojska.

Wlasnie takimi wpisami pokazujesz opiniotworcza niekompetencje i intencje, gdy ktos Cie po prostu drazni

i argumentacja kreslona jest przez pryzmat niecheci. Moze i Rubik mialby wiecej fanow, gdyby nie mial

jednej nogi, mieszkal na ulicy i mial obrzydliwa zone. Zal, skromnosc, smutek i dramat wymalowany na twarzy

to z pewnoscia niezbedne atrybuty muzyka i wokalisty. Gienek Loska, czlowiek z ulicy, to dopiero historia.

 

Dopiero na koncu napisales cos sensownego, ze ten kanal komunikacji w Ciebie nie trafia, ale tu wracamy do poczatku, gdyz kanal komunikacji

jesli scisle zwiazany z gustem, poczuciem takiej lub innej estetyki. Do niektorych Rydzyk trafia, do innych Marilyn Manson lub Macierewicz.

 

Naprawde nie rozumiem, gdy ktos w 10 postach probuje obrzydzic komus aktora, wokaliste czy sprzet grajacy. Jasne, ze mozna cos komentowac i jasne,

ze nie musi byc to choralna aprobata ociekajaca cukrem. Jako narod mamy taka paskudna przyware, ze praktycznie z kazdej dyskusji, takze tej niewinnej robi

sie gnoj. Trudno nie zauwazyc zaciecia, niecheci czy nawet agresji. Niewazne czy odwiedzi sie to czy inne forum, wystarczy wlaczyc TVN i obejrzec Fakty.

Moze przyklad plynie z gory i moze dlatego taki gnoj mamy w kraju. Rozumiem tych, ktorzy lubia i tych ktorzy nie lubia, ale wystarczy zrobic to raz i rzeczowo,

moze jakos tak subtelniej, merytoryczniej. Bo pijane panny z Teneryfy na korzysc zestawione z Jopek to paszkwil a nie argument. To SoSo, tak dla przypomnienie,

raz jeszcze, z calym jadem, wciekloscia przypomnij nam dlaczego tak bardzo nie lubisz Ani :)

Czy Norah Jones nie ma nudnych plyt, a Diana Krall? Przeciez to czasami nuda nie do zniesienia, nie odwazylbym sie jednak podwazac ich glosowego instrumentarium.

 

Norah Jones akurat nie ma żadnego głosowego instrumentarium :)

 

pzdrw

 

såså

Bo pijane panny z Teneryfy na korzysc zestawione z Jopek to paszkwil a nie argument. To SoSo, tak dla przypomnienie,

raz jeszcze, z calym jadem, wciekloscia przypomnij nam dlaczego tak bardzo nie lubisz Ani :)

 

No dobra, z tymi pijanymi Angielkami to przesadzilem :)

 

Sorry.

 

pzdrw

 

såså

No dobra, z tymi pijanymi Angielkami to przesadzilem :)

 

Sorry.

 

pzdrw

 

såså

Damskich głosów jazzowych generalnie mało lubię, ale dla mnie Sobremasa oraz wczesniejsza płyta z Methenym zdecydowanie bardziej do mnie przemawiają niż wymienione Norah Jones czy Diana Krall. A w dodatku poziom wydania tej płyty pokazuje że CD ma ogromne możliwości jako format :) Gdyby wszyscy tak wydawali :(.. Niestety ...

I muszę przyznać że nie rozumiem dlaczego można w Polsce wydać tak opracować materiał muzyczny jak Sobremasa gdy na innych płytach jest tak tragicznie w końcu to tyle samo kosztuje wydawcę wydać dobrze i źle?

Damskich głosów jazzowych generalnie mało lubię, ale dla mnie Sobremasa oraz wczesniejsza płyta z Methenym zdecydowanie bardziej do mnie przemawiają niż wymienione Norah Jones czy Diana Krall. A w dodatku poziom wydania tej płyty pokazuje że CD ma ogromne możliwości jako format :) Gdyby wszyscy tak wydawali :(.. Niestety ...

I muszę przyznać że nie rozumiem dlaczego można w Polsce wydać tak opracować materiał muzyczny jak Sobremasa gdy na innych płytach jest tak tragicznie w końcu to tyle samo kosztuje wydawcę wydać dobrze i źle?

 

Myślę, że pewne środowiska muzyczne mają w dupie, że materiał zabrzmi przeciętnie, źle. Jopek zawsze dbała o jakość realizacji. Na nic genialne formaty dużej gęstości, jeśli materiał

nagrywany jest byle jak. Pewne gatunki muzyczne w ogóle wyłamują się jakiejkolwiek jakości. Trudno na przykład znaleźć świetnie brzmiącą muzykę metalową, dużo łatwiej jazz czy klasykę.

Tak jakby gatunek muzyczny również zobowiązywał. Dobrze brzmi większość płyt Turnaua, Gaba Kulka również, Ania Dąbrowska. Czy tyle samo kosztuje dobre i złe wydanie? Myślę, że nie. Są

różne studia i różne ceny. No i pewna świadomość audiofilska, która w nie każdym producencie tkwi. Wychodząc poza środowisko audiofilskie łatwo dość do wniosku, że tłum ściąga jednak

mp3 lub odtwarza materiał na byle czym. Jopek wie, że jej odbiorcą nie będzie nastolatka z różowym plecakiem, że jej target to inne obszary uszne. Bardzo cenię sobie muzyków i artystów,

którzy dbają o swoje wydawnictwa, dla mnie to oznaka szacunku do słuchacza. Kiedyś ze zgrozą włączyłem jedną z płyt Bartosiewicz, do dziś mam ją w domu. Pomimo, że lubię tą muzykę, to

brak jakości odbiera mi przyjemność odsłuchu. Dźwięk jest tak płaski jak klata Etiopczyka. Zgroza. Odsłuchując wielu płyt też widzę potencjał tkwiący w CD. Jak dla mnie to format kompletny,

satysfakcjonujący, bo gdy słucham świetnie zrealizowanych dysków, to sam się dziwię, że mieści się tam tyle informacji. Świat też to potwierdził, gdyż odrzucono nie powalający na tle CD

format SACD. To nie jest z pewnością ten sam przeskok jaki miał miejsce pomiędzy kasetami VHS a DVD. Na Blue Raya też nie ma już dziś takiego szału, przyjęto go raczej rozsądnie. DVD

musiał mieć każdy.

Zacznę od

, która koi moje zmysły i przywraca spokój po wsłuchiwaniu się w produkcję AMJ. Chyba wiem w czym jest problem. Te 3 płyty wysłuchałem w 1/3 i "oddałem", bo nie odróżniam ich od płyty AMJ z 2007 (tytułu nie jestem w stanie odczytać, radzę zmienić czcionkę) - prawie ten sam temat, styl, realizacja. Mam więc tę płytę z 2007 i słuchałem jej u siebie, jak i na kolumnach B&W Nautilus - efekt ten sam. Dlaczego nie da się tego słuchać ? Włączam płytę idę w najdalszy kąt mieszkania, efekt - słychać wyłącznie głos AMJ, a gdzie instrumenty? - no, coś tam w tle jest, ale co, to trzeba poczekać aż AMJ skończy i wziąć głośniej. Więc jak dla mnie podkład muzyczny (dosłownie, bo w tej chwili taką pełni rolę, AMJ zajmuje miejsce przed pierwszym planem, które teoretycznie nie powinno istnieć) - super, głos AMJ po odjęciu tego czegoś syczącego kojarzącego mi się ze szlochem - super. Proponuje wydać jeszcze raz wszystkie płyty z dopiskiem remastered , gdzie jedyną operacją będzie stłumienie głosu AMJ o 4 - 6 decybeli oraz usunięcie efektu szlochu (świdrującego uszy), to pewnie zostanę wielkim fanem AMJ. Nie pierwszy raz udało się przedobrzyć, a i pewna zupa była doskonała, a kucharz stwierdził, że to od przyprawiania i dodał jeszcze więcej i kolejne jeszcze, aż łyżka tego specjału wystarczyła aby się nasycić i więcej nie próbować.

operacją będzie stłumienie głosu AMJ o 4 - 6 decybeli oraz usunięcie efektu szlochu

 

J.Jerry, może jeszcze nie wiesz ale bardzo się naraziłeś. Na dodatek zupełnie się nie znasz :(

Szkoda mi Ciebie. Zaraz zadziobią Cie kruki i wrony.

 

pzdrw

 

såså

Zacznę od

, która koi moje zmysły i przywraca spokój po wsłuchiwaniu się w produkcję AMJ. Chyba wiem w czym jest problem. Te 3 płyty wysłuchałem w 1/3 i "oddałem", bo nie odróżniam ich od płyty AMJ z 2007 (tytułu nie jestem w stanie odczytać, radzę zmienić czcionkę) - prawie ten sam temat, styl, realizacja. Mam więc tę płytę z 2007 i słuchałem jej u siebie, jak i na kolumnach B&W Nautilus - efekt ten sam. Dlaczego nie da się tego słuchać ? Włączam płytę idę w najdalszy kąt mieszkania, efekt - słychać wyłącznie głos AMJ, a gdzie instrumenty? - no, coś tam w tle jest, ale co, to trzeba poczekać aż AMJ skończy i wziąć głośniej. Więc jak dla mnie podkład muzyczny (dosłownie, bo w tej chwili taką pełni rolę, AMJ zajmuje miejsce przed pierwszym planem, które teoretycznie nie powinno istnieć) - super, głos AMJ po odjęciu tego czegoś syczącego kojarzącego mi się ze szlochem - super. Proponuje wydać jeszcze raz wszystkie płyty z dopiskiem remastered , gdzie jedyną operacją będzie stłumienie głosu AMJ o 4 - 6 decybeli oraz usunięcie efektu szlochu (świdrującego uszy), to pewnie zostanę wielkim fanem AMJ. Nie pierwszy raz udało się przedobrzyć, a i pewna zupa była doskonała, a kucharz stwierdził, że to od przyprawiania i dodał jeszcze więcej i kolejne jeszcze, aż łyżka tego specjału wystarczyła aby się nasycić i więcej nie próbować.

Może tu nie B&W Nautilus i kable z 24 karatowego złota są potrzebne a jedynie wizyta u laryngologa. Komentarz Saso był więcej niż pewny

Może tu nie B&W Nautilus i kable z 24 karatowego złota są potrzebne a jedynie wizyta u laryngologa.

 

Współczuję Ci, jeżeli uważasz złote kable z element hi-end. No może w Gabonie? W ramach darmowej edukacji napisze, ze jak kable to raczej miedz lub srebro a złoto to lepiej daj ukochanej.

 

pzdrw

 

såså

Jeśli się nie podoba to przeczyść uszy, zmień sprzęt, albo zmień gust na właściwy - brzmi to nieźle - można coś takiego wstawiać przy byle okazji. Albo AMJ gra OK = wszystko jest OK - naprawdę jestem pod wrażeniem.

 

Gdzie ja w ogóle pisałem, że mam problemy ze słuchem, albo ze sprzętem?

Jeśli się nie podoba to przeczyść uszy, zmień sprzęt, albo zmień gust na właściwy - brzmi to nieźle - można coś takiego wstawiać przy byle okazji. Albo AMJ gra OK = wszystko jest OK - naprawdę jestem pod wrażeniem.

 

Gdzie ja w ogóle pisałem, że mam problemy ze słuchem, albo ze sprzętem?

podobać się nie musi "de gustibus..." ale jeśli uważasz że realizacja jest zła to rzeczywiście masz problem ze sprzętem ;)

Uważam że realizacja płyty jest bardzo staranna i słychać wszystko we właściwych proporcjach. (u mnie w każdym razie)

 

Pozdrawiam :)

U mnie AMJ też nie syczy.

pre lampowe Adagio Sound, końcówka Sugden Au51 P MKII, AVI Laboratory Series, strojenie kolumn Adagio Sound - wszystko spięte kabelkami ;-)) żeby grało

Bardzo się cieszę, że inni nie mają zastrzeżeń. Płytami się zainteresowałem, dzięki temu wątkowi, a następnie posłuchałem z ciekawości - wrażenia wyżej. Szanuje zdanie innych i przyznam, że sam uważałem posiadaną płytę AMJ z 2007 za dobrą realizację, ale miałem wtedy inny sprzęt i mało dobrze zrobionych płyt. Jednak jest to tylko moja opinia - jak komuś AMJ gra idealnie, to też dobrze.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.