Skocz do zawartości
IGNORED

Fascynacje jazzowe


Rekomendowane odpowiedzi

57 minut temu, Lech W napisał:

Fani jazzu okazali się najbardziej zarozumiali wśród wszystkich

Ja jestem bardziej zarozumiały jako fan rocka progresywnego. W tym temacie czuję się ekspertem z racji moich doświadczeń z tą muzyką od wielu, wielu lat, przeczytanej literatury i ilości przesłuchanych płyt. Rock progresywny to moja miłość. W jazzie nadal czuję się jak cienki bolek 😄, chociaż ostatnimi czasy znacznie poniosłem swój poziom odbioru tej muzyki.




Ja jestem bardziej zarozumiały jako fan rocka progresywnego.


Wybacz ale jakoś nigdy Cię nie zapamiętałem jako zarozumialca. Słabo się chyba starasz.



Fani jazzu okazali się najbardziej zarozumiali wśród wszystkich. Pomyślmy o tym. Wszyscy...


Coś w tym jest. Na szczęście nie w środowisku fanów jazzowych, których ja znam osobiście. No może jeden by się znalazł
Generalnie nie cierpię zaruzumialców i unikam jak ognia.
2 godziny temu, waldek3miasto napisał:

Jeszcze trochę a będzie to wątek jednego autora. 

Szkoda bo czytam z zainteresowaniem. 

Dlatego czytasz z zainteresowaniem. Jak mnie nie będzie, to po pierwsze będziesz czytał z mniejszym zainteresowaniem, a po drugie zrobi się tutaj formuła facebookowa i tzw. wklejanka bezsensowna bez konkretu i treści. Na razie jestem, ale kto wie, może faktycznie trzeba będzie olać forum...??? Piętnaśście lat pisania i przedstawiania różnych ciekawych rzeczy, to być może za długo...??? Nie wiem, nie podjąłem jeszcze decyzji, w każdym razie cieszy mnie to, że czytasz z zainteresowaniem.

Godzinę temu, Lech W napisał:

nie może też nie przeszkadza ale wielu innym przeszkadza.

Czy kiedykolwiek obłałem Ciebie drogi Lechu kwasem w moim wątku...??? Czy kiedykolwiek oblałem kogokolwiek kwasem, jak mnie nie obrażano, albo jak spokojnie przyjmuje moje uwagi, po tym jak ten ktoś napisze jakąś bzdurę...??? Jak popełniam błędy i kogoś niesłusznie tym kwasem obleję, to zawsze powiem przepraszam, co nie każdemu łatwo przychodzi - ja z tym nie mam problemu. Każdemu wydaje się, że jego kupa pachnie, a innych cuchnie, co jest zgodne z naturą ludzką, ale bez przesady...??? Po prostu reaguję na pociskanie kitu i koryguję wypisywane bzdury lub zły punkt widzenia, a ze względu na to, że mam jako takie doświadczenie i rozeznanie w stosunku do 90% piszących tutaj, to tak, czuję się w jakimś stopniu mentotrem, a mentor jak to mentor, albo nawet mendor - jeden jest zarozumiały, inny mniej, a jeszcze inny w ogóle nie jest zarozumiały. Ci najmniej zarozumiali mają z reguły mało do powiedzenia. W każdym razie, wielu jest zarozumiałych i ja wcale nie postrzegam tego za negatywną cechę. Jak ktoś pisze, że jest jedynym w wątku który słucha free jazzu i przedstawia historie nieprawdziwe o powstaniu free jazzu pod koniec lat 60-tych, to mam przytaknąć...??? Piszę po prostu, że to jest nieprawda, po czym ktoś sie na mnie obraża i pisze, żebym nie czepiał się drobiazgów, a sam jazz jak i free jazz, to są właśnie drobiazgi i niuanse, o których przecież tyle się mówi. Słowo pisane w internecie, a konfrontacja wiedzy i charakteru w rzeczywistości, to duża różnica i ci, którzy mnie znają z realu, wiedzą co mam do powiedzenia na temat jazzu, jego historii i jakim jestem człowiekiem. I tyle.

Dodam, że jak słucham, rozmawiam lub czytam ludzi bardziej doświadczonych ode mnie w danej materii, to potrafię uchylić czoła i być pokornym. Niestety, albo stety, nie potrafię tego zrobić w stosunku do bajkopisarzy i ludzi, którzy po prostu są w jakiś sposób przyciśnięci i swoją swojszość traktują zbyt poważnie, chociaż nie mają za grosz racji. Dla takich nie mam pokory i być może to jest jakaś wielka wielka wada i sam sobie szkodzę, ale nie potrafię inaczej, jednak jakby nie spojrzeć, zawsze jest szczerze i bez ściemniania. A co do wywodu na temat free jazzu, to macie wywiad z Liebmanem - nie musiałem tego przedstawiać, ale pomyślałem, że najlepiej będzie jak każdy wyrobi sobie opinię sam. Po głosie wielkiego autorytetu, chyba największego obecnie w dziejach jazzu, raczej nie powinno być więcej dylematów na najswojszą rację. I tyle. 

Parker's Mood



A co do wywodu na temat free jazzu, to macie wywiad z Liebmanem - nie musiałem tego przedstawiać, ale pomyślałem, że najlepiej będzie jak każdy wyrobi sobie opinię sam. Po głosie wielkiego autorytetu, chyba największego obecnie w dziejach jazzu, raczej nie powinno być więcej dylematów na najswojszą rację. I tyle. 


Własna opinia? Wybacz ale ja tu nie wiedzę Twojej własnej opini na temat free jazzu tylko Dawida Liebmana. Wywiad oczywiście świetny i uzupełniający wiedzę o jazzie.

Przechodząc do dalszej części, o której napiszę chciałbym uprzedzić, że nie neguję niczego i nikogo, kto ma cokolwiek do powiedzenia o jazzie. Ot to tylko moje osobiste przemyślenia być może i niewłaściwe z powodu braku dostatecznej wiedzy.

Żeby wyrobić sobie własną opinię na temat free jazzu to należało by poczytać co mieli do powiedzenia sceptycy z tamtego okresu. D.L wspomniał tylko krótko George'a Russella, którego zacytował w tym wywiadzie: "Ostatnim schronieniem dla nieutalentowanych jest awangarda”.
Daje nieco do myślenia prawda? Nie każdy z wyśmienitych wówczas muzyków był przekonany do takiej formy muzykowania. Oczywiście można tu dodać całą tą ideologię  że nie idą z duchem czasu, że nie rozumieli ideii powstania tego nurtu itd.
Podsuń mi drogi

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) kilka publikacji tych sceptyków to dopiero może będzie sens rozmawiać "o własnej opini". Póki co opierasz się tylko na tym co mieli do powiedzenia muzycy uprawiajacy free.
Wielu wspaniałych muzyków nigdy nie liznęlo nawet free a zapisali się na historycznej karcie pamięci jako wybitni.
To co Liebman opowiada dalej w tym wywiadzie skłania mnie do następnych refleksji.
Jego przygoda z loftami to doskonała okazja aby poznać najbardziej twórczych muzyków oraz ludzi z show biznesu. Był już raczej w tamtym okresie człowiekiem z głową na karku i zakłada
Free Life Communication bo jak sam przyznaje po jakimś czasie grania w loftach brakowało mu publiczności. To daje muzykom mnóstwo grantów ale i wreszcie kasę z koncertów i potem płyt. Ale co najważniejsze (czego sam nie powiedział) daje możliwość pokazania światu jak rozwija się jazz. Jedno jest pewne. To, że  i wtedy ale i do dziś free-jazz jest niszą wśród miłośników jazzu. D.L próbował to przełamać (przynajmniej tak wynika z tego co mowil w tym wywiadzie) ale chyba się nie udało.
I tu się znowu przypomnę.
Proszę o publikacje sceptyków/muzyków free to być może się nieco w mojej głowie rozjaśni. Póki co odsyłam do pierwszego akapitu.

To tylko skrót moich zapisanych myśli, gdyż nie chcę by post był zbyt długi.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

"Żeby wyrobić sobie własną opinię na temat free jazzu to należało by poczytać co mieli do powiedzenia sceptycy z tamtego okresu"

Tu zapomniałem dodać o samych odbiorcach - sorry

30 minut temu, piorasz napisał:

Podsuń mi drogi @Chicago kilka publikacji tych sceptyków to dopiero może będzie sens rozmawiać "o własnej opini". Póki co opierasz się tylko na tym co mieli do powiedzenia muzycy uprawiajacy free.

 

2 minuty temu, piorasz napisał:

"Żeby wyrobić sobie własną opinię na temat free jazzu to należało by poczytać co mieli do powiedzenia sceptycy z tamtego okresu"

Tu zapomniałem dodać o samych odbiorcach - sorry

Własna opinia, a właściwie wyrobienie jej sobie, na temat muzyki jak i wszelkich innych nauk polega właśnie na czytaniu, studiowaniu, słuchaniu mądrzejszych i doświadczonych ludzi i rozwijaniu się w progresywny sposób. Studia jako takie, czegokolwiek, uczą przede wszystkim właśnie umiejętności i znajomości korzystania z odpowiednich i cennych żródeł, a nie nauki samego zawodu czy też zagadnienia.

Albo nie rozumiesz dobrze języka angielskiego jeżeli czytałeś tekst orygianlny, albo masz kłopoty z tym, co tłumacz 'google' tłumaczy drogi kolego Piotrze. Język angielski jest językiem kontekstu i dosłowne tłumaczenie po prostu mało wnosi, a wręcz może zmylić. Więc dlatego m.in. nie rozumiesz słowa pisanego o jazzie i prawdopodobnie słowa profesora Liebmana, co też m.in obnaża twoje słabości, niezrozumienie tego, co ten wielki człowiek pisze i opowiada, a w wywiadzie Liebman wyrażnie tłumaczy, wskazuje, opisuje i porządkuje po kolei historię, główne założenia, idee powstania free jazzu i jego strukturę. I wiele więcej.

Słowa sceptyków i różnych teoretyków nie są istotne, bo absolutnie nic nie wnoszą - najważniejsze są słowa ludzi, którzy dotknęli muzyki, free jazzu, którzy są doświadczeni w każdej muzycznej materii. Ja nie wiem, ale ty chyba naprawdę nie rozumiesz ani muzyki ani jazzu ani cokolwiek związanego z muzyką, takie niestety odnoszę wrażenie po tym tekście, który przed chwilą spłodziłeś. Czy ktoś ma jeszcze taki problem jak kolega piorasz ze zrozumieniem tego, co opowiada David Liebman, który wie tyle co Charlie Parker, John Coltrane i Miles Davis razem wzięci do kupy, ale dodatkowo jeszcze 'sto razy' więcej...??? Załamałeś mnie drogi Piotrze swoją 'trzeżwością' umysłu i sposobem wyrażania myśli...??? Czy ty masz jakiś wstręt do książek, studiów i mądrych ludzi, którzy w jasny, logiczny i zrozumiały sposób przekazują wiedzę...??? Absolutnie nie rozumiem ani Ciebie, ani Twoich dylematów. Już Ci nie raz mówiłem - przeczytaj chociaż jedną konkretną książkę o jazzie i zobacz chociaż jeden porządny jazzowy koncert koncert 'live' w porządnym, niedużym miejscu. Może coś Ci się otworzy w umyśle, chociaż po tych Twoich dylematach, to szczerze w to wątpię.

Poza tym, odbiorca, czyli słuchacz, nie mający pojęcia o muzyce w sensie formalnym, nie za bardzo może cokolwiek powiedzieć, bo co ma powiedzieć...??? Może tylko słuchać i sobie wyobrażać i mieć bardzo dobry feel, dobry feel, nieco słabszy feel lub nie mieć żadnego feelu, co jest zgodne z naturą słuchającego i albo mu się podoba i coś czuje, albo nie. I to wszystko. To może zrobić właśnie słuchacz i chociażby nie wiadomo ilu płyt wysłuchał, to bez merytorycznej wiedzy muzycznej i tak nic nie będzie wiedział. Więc m.in. dlatego zawsze podkreślam, że do słuchania i delektowania się muzyką, żadna wiedza merytoryczna nie jest potrzebna, ale żeby coś przekazać i dyskutować o muzyce, to już raczej tak. I proszę nie obrażaj się, bo nie piszę tego,żeby cię w jakikolwiek sposób zdyskredytować, tylko chcę, żebyś chociaż jakiś ułamek tego zrozumiał.

Parker's Mood

[mention=19312]Chicago[/mention]

Nie sądzę abyś był tak mało inteligentny abyś nie zrozumiał co miałem na myśli.
Ale tego się po Tobie akurat spodziewałem.
Rozumiesz to co chcesz rozumieć to co wyczytałeś gdzieś w książkach. Mało z tego jest samodzielnego myślenia. Gdybyś był taki bystry za jakiego się uważasz to miałbyś co najmniej doktorat. Masz? Raczej nie bo wszelkie Twoje wywody to czyjeś myśli. Do niedawna bezszczelnie kopiowałeś fragmenty z książęk lub publikacji z www lub z innych miejsc. Od niedawna - po tym jak cię nakryłem a jeszcze przedtem kolega [mention=59922]mahavishnuu[/mention] informujesz o źródłach czy cytatach.
Przepraszam innych, że muszę to wyciągać publicznie ale inaczej z tym człowiekiem nie da się rozmawiać.
Prawdziwych, wartościowych ludzi tu piszących pogoniłeś w pizdu. Nie różnisz się niczym od stałych bywalców w tym wątku oprócz tego, że masz chyba dużo czasu i chce ci się kopiować i przekladać z książęk. Większość z nas tyle czasu nie ma a i honor swój jakiś mają.
Po raz kolejny powyżej udowodniłeś jaki z ciebie ku..as.

P.S.
Czekam na te linki, przekłady kontrabandy "nie rozumiejącej i nie akceptujacej" free jazzu. Nie ma? A może ten temat nie jest dla ciebie zbyt interesujący?








1 godzinę temu, piorasz napisał:

Proszę o publikacje sceptyków/muzyków free to być może się nieco w mojej głowie rozjaśni. Póki co odsyłam do pierwszego akapitu.

Nie było wśród świadomych muzyków tamtego okresu sceptyków co do free jazzu - prawie wszyscy najbardziej znani i lubiani przez Ciebie muzycy jazzowi dotknęli free jazzu, nawet ci, dla których takie granie było jakimś przypadkiem czy też modą. Co niektórzy, bardzo nieliczni odnależli się nawet ww free jazzie w kontekście komercyjnym i zarabiali na nim całkiem niezłe pieniądze, jak na przykład Anthony Braxton. Ciężko klasyfikować i kwalifikować preferencje, ale uważam że najcięższą rzeczą w nauce jazzowej jest opanowanie harmonii i biegłość harmoniczna. Zresztą to nie są w zasadzie moje słowa, ale dotykam tych rzeczy teraz, więc w miarę swoich możliwości wiem co mówię i wiem jak ciężko to przychodzi. Nawet dla muzyków profesjoanlnych i zawodowych, którzy harmonicznie i melodycznie nie myślą biegle, to przy jakichś komercyjnych, organizowanych koncertach gdzie pojawia się zbieranina muzyków z różnych środowisk, ale mających 'nazwiska', to co się gra...??? Gra się free, bo to jest najłatwiejsze niestety, albo stety. Opanować harmonię i pięknie zagrać melodię nie każdy potrafi, więc jeżeli w zespole na scenie jest muzyk, czy też muzycy, którzy mają z tym problem, to najłatwiejszym wyjściem z sytuacji jest olanie melodyjności i piękna melodii i granie właśnie 'free'. Z całym szacunkiem dla Anthony Braxtona, bo jest to 'wielki muzyk' w tym co robi, a i wiedzę ma na pewno potężną, ale nigdy nie słyszałem, żeby zagrał tak pięknie melodię jak chociażby David Liebman, albo John Coltrane... albo Charlie Parker. Sorry, ale nie słyszałem i być może coś mnie minęło, a mam ponad sto jego płyt. Robi to co robi i chwała mu za to, jednak nie widzzę w wielu jego projektach tego, o czym właśnie rozprawiam. I nie musi oczywiście tego robić, bo nie jest muzykiem uniwersalnym i w kazdym aspekcie doskonałym, jak przykładowo Dave Liebman.

Anyway, na Twoje pytanie o muzuków sceptyków co do free jazzu, to takim właśnie sceptykiem był Twój idol Miles Davis, który negował, krytykował free jazz, po czym sam go świadomie uprawiał, ale robił to kontrolowanie - jak się wsłuchasz w chociażby w Bitches Brew, to nie słychać tam nic innego, jak rockowy beat, parzysty podział i freejazzowe improwizacje. Ale Miles to Miles i wszyscy wiedzą, że był Big Big Matherfuckerem! Jego 2nd Great Quintet, to też w pewnym sensie granie free, ale znów w tzw. formule kontrolowanej i w zasadzie nic innego nie robił z kwintetem jak tylko w pewien swój sposób powielał tak jakby Erika Dolphy, którego gry z jakichś przyczyn nota bene nie cenił, mówiąc o tym otwarcie. Dużo miałbym do powiedzenia na ten temat, ale muszę zacząc teraz ćwiczyć, bo czas leci, a ja znowu nic nie zrobię. Wrócę do tematu na pewno. Aha, i jeszcze jedno - wcale nie trzeba się z tym zgadzać co mówię i nie brać tego do serca, bo to jest akurat mój własny feeling co do tematu. I tyle.

Parker's Mood

43 minuty temu, piorasz napisał:

Nie sądzę abyś był tak mało inteligentny abyś nie zrozumiał co miałem na myśli.
Ale tego się po Tobie akurat spodziewałem.
Rozumiesz to co chcesz rozumieć to co wyczytałeś gdzieś w książkach. Mało z tego jest samodzielnego myślenia. Gdybyś był taki bystry za jakiego się uważasz to miałbyś co najmniej doktorat. Masz? Raczej nie bo wszelkie Twoje wywody to czyjeś myśli. Do niedawna bezszczelnie kopiowałeś fragmenty z książęk lub publikacji z www lub z innych miejsc. Od niedawna - po tym jak cię nakryłem a jeszcze przedtem kolega [mention=59922]mahavishnuu[/mention] informujesz o źródłach czy cytatach.
Przepraszam innych, że muszę to wyciągać publicznie ale inaczej z tym człowiekiem nie da się rozmawiać.
Prawdziwych, wartościowych ludzi tu piszących pogoniłeś w pizdu. Nie różnisz się niczym od stałych bywalców w tym wątku oprócz tego, że masz chyba dużo czasu i chce ci się kopiować i przekladać z książęk. Większość z nas tyle czasu nie ma a i honor swój jakiś mają.
Po raz kolejny powyżej udowodniłeś jaki z ciebie ku..as.

P.S.
Czekam na te linki, przekłady kontrabandy "nie rozumiejącej i nie akceptujacej" free jazzu. Nie ma? A może ten temat nie jest dla ciebie zbyt interesujący?

Każdy wiedzę czerpie z czegoś lub od kogoś - od ludzi, z książek i publikacji, z praktyki i teorii, z życia i środowiska, w którym się obraca i w którym przebywa. Przychodzi ona z czasem, albo w ogóle nie przychodzi. Twoje rozeznanie w temacie jak i twoje mądrości, twoje przypierdalanie się do mnie, brak jakiejkolwiek świadomości i potężne kompleksy nie są niczym nowym dla mnie. Ja, gdybym sobie obiecał jak i całemu forum, że nie będę zaglądał do wątku, którego autora nie lubię i nie jest mi z nim po drodze, to po prostu dotrzymałbym słowa i olał zarówno to co piszę jak i cały ten wątek. Ale to nie ty niestety - jesteś za mały na to i nie stać cię na to, więc z regularną  częstotliwością zasrywasz wątek swoim swędzeniem i swoimi problemami. Nie rozumiem tego. Poza tym, nie błaznuj człowieczku i nie wyjeżdżaj z jakimiś doktoratami - sam sobie pisz lub namów swoich najbliższych do habilitacji jak ci brak autorytetów. Ty mnie nakryłeś? Czym? Taki tekst koleżko, żeby wyszedł i miał ręce i nogi, to nie wystarczy zrobić metodą copy/paste. Trzeba tekst edytować, niepotrzebne wyrzucić, potrzebne zostawić, przełtumaczyć, dodać swoje słowo, zmiksować... kosztuje to wiele pracy i czasu, ale skąd ty to możesz wiedzieć...??? Czy myślisz, że w profesjonalnych periodykach pisarze tak od siebie wszystko walą od razu na gorąco i z niczego nie korzystają...??? Zawsze jest do wykonania jakaś praca i zamiast się cieszyć, że coś mam do przekazania, to ty, ludowym zwyczajem srasz na autora i na teksty, które czytasz, po czym przypierdalasz się niemalże do wszystkiego. Nie podaję lnku...??? A muszę...??? Jest jaikś wymóg...??? Jak ci się nie podoba, co ci już mówiłem 'milion' razy - nie ma obowiązku wchodzenia do szafy... poza tym nie chce mi się już z tobą ani gadać, ani ciebie oglądać przykry człowieczku.

36 minut temu, piorasz napisał:

A co wiesz o George Russellu z jego młodości? Wciągał do nosa jak inni? Czytałeś o jego życiu, twórczości?

Wiem dużo o George Russelu, ale dla ciebie już nie będzie odpowiedzi. Sorry. 

Parker's Mood

Wracając do free jazzu.
Dziś miałem dużo wolnego czasu a temat free jazzu, który wznowił kolega [mention=27835]jarrro[/mention] wyzwolił we mnie chęć do powrotu Ornette Colemana. I tak Wysłuchałem dziś pierwsze jego 4 albumy z jego dyskografi. Co mnie najwięcej szoknęło? Ano to, że tych samych albumów jeszcze 6 lat temu miałem problem z wysłuchaniem ich w całości. Dzisiaj zupełnie inaczej je odbieram. Wydają się takie przyswajalne.... Na pewno nie trudne w odbiorze. To niesamowite jak w głowie potrafi się zmieniać pod wpływem wielu, wielu innych płyt wysłuchanych.. No może nie zupełnie pod wpływem... Chyba chodzi o tak zwaną poprzeczkę. I tu przychodzi mi pewna myśl. W poznawaniu jazzu nie koniecznie jest ważna chronologia. Ważne jest aby powolutku sobie przyswajać muzykę wg własnego widzimisie dopiero potem próbować ogarniać chronologię powstania tego zachwycającego gatunku muzycznego.

Panowie, o pomiarkowanie proszę !!!

Internet wszystko spłaszcza. Nie wiemy o sobie nic w realu i od razu taki kaliber ?

Marku, nic Ci nie zarzucam. Wcześniej pisałem co skorzystałem na tym wątku.

Nie podważam Twoich kompetencji ale każdy kto tu wchodzi, choćby miał 5% Twojej wiedzy to jednak poszukuje, zadaje sobie trudu żeby wejść w zakamarki jazzu. Czy ma być sprowadzany do parteru ?

Jazz to radość , piękno samo w sobie i nie potrzeba tu uniwersytetów.

Ten wątek, od kiedy zacząlem.tu wchodzić wyraźnie przyspieszył. Większość wpisów to ostatnie 4 lata. To świadczy że na taką wymianę poglądów jest zapotrzebowanie.

Marku, dla zmiany atmosfery napisz co w Chicago. Jakich wybitnych muzyków spotykasz w chicagowskich bramach? Jaka jest ich historia?

Może coś o klubach w tym mieście? Piszesz o niektórych ale może jakieś zdjęcia? Dlaczego jeden jest lepszy od drugiego ?

Jak dojdziemy do 500 strony to Panowie....zróbmy zjazd na żywo!!! Może przy okazji któregoś Jazz Na Starówce. Co ???

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Nie jestem tu dla ciebie. Jeśli (jak twierdzisz) obsrywam Twój wątek to mnie po prostu ignoruj. Ale zanim to zrobisz musisz wiedzieć jedno. Nigdy nie będę bierny patrząc w jaki sposób obsrywasz innych. Ideologia Twoja i Twoich "sympatyków" zupełnie na mnie nie działa - ta o mentorze i słuchaczach dających się bić po gębie lub patrzących jak biją innych. Twój sposób mentorstwa zupełnie mnie nie przekonuje i nigdy mnie nie przekona czy Ci się to podoba czy nie. Rób swoje - wciskaj ignoruj czy co tam chcesz a ja nadal będę robił swoje. Tyle w temacie.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Właśnie słucham tego koncertu z Paryża:

Miles Davis - Live in Paris (1969)

image.png.54f40d932765a3d173a1ddfe4daad48b.png

Kapitalne granie. Cały czas trzymająca w napięciu muzyka. Prawie free. 😉
W dodatku świetnie nagrana płyta.

Właśnie słucham tego koncertu z Paryża:
Miles Davis - Live in Paris (1969)
image.png.54f40d932765a3d173a1ddfe4daad48b.png
Kapitalne granie. Cały czas trzymająca w napięciu muzyka. Prawie free.
W dodatku świetnie nagrana płyta.
Znamy. W Paryżu Miles się zakochał i ponoć nie brał... Miał chyba wtedy niezłą mobilizację aby tak pięknie zagrać. Ale co ja tam wiem. Zaraz mentor napisze więcej z Autobiografii Milesa bo tu same durnie nieczytate
14 minut temu, piorasz napisał:

Zaraz mentor napisze więcej z Autobiografii Milesa bo tu same durnie nieczytate

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Mnie nie zagnie, bo przeczytałem i nawet film obejrzałem. 😄

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Mnie nie zagnie, bo przeczytałem i nawet film obejrzałem. 
Nie wiedziałem, że jest film na podstawie Autobiografii. Poza tym miałem na myśli tych, którzy już dawno przestali tu pisać, gdyż inteligencja i dobre wychowanie nie pozwala im kopać się z koniem. A szkoda wielka...
28 minut temu, piorasz napisał:

Znamy. W Paryżu Miles się zakochał i ponoć nie brał... Miał chyba wtedy niezłą mobilizację aby tak pięknie zagrać. Ale co ja tam wiem. Zaraz mentor napisze więcej z Autobiografii Milesa bo tu same durnie nieczytate

Nie muszę pisać i czytać z autobiografii, bo znam ją na pamięć, ale gdzie Rzym, a gdzie Krym. Gdzie i w którym roku Juliet Greco, a gdzie koncert z 1969 roku. I sam widzisz znafco dzwonków gazowych jakie banialuki wypisujesz...??? I jak tu nie poprawiać bzdur i jakichś historii wyssanych z palca u małej nogi..??? Poza tym, przed ruchankiem z Greco, Miles nic nie brał i był czysty jak łza. Jak wrócił do NYC, to z tęsknoty za Greco zaczął ponoć brać, ale kij go tam wie jaki był prawdziwy powód...??? Każdy mówi co chce, Miles również mówił co chciał i jak mu pasowało. Znał i przyjażnił się z Birdem i na pewno przez Birda praktycznie wszyscy zasuwali herę i chlali, bo raz, że takie były czasy, a dwa, wszyscy ci ówcześni muzycy, zarówno wypierdalacze jak nie wypierdalacze, brali bo myśleli, że jak będą postępować jak Bird, to też tak będą i grali. To tyle krótkiej lekcji, chłopaku z osiedla. Poza tym jesteś prowokujący i już cię zbanowałem, ale wyskaujesz spod kamienia  jak żmija, więc muszę niestety podejś z kijem i jebnąć w łeb.

31 minut temu, soundchaser napisał:

Mnie nie zagnie, bo przeczytałem i nawet film obejrzałem. 😄

Nawet przyjacielu drogi, gdybym musiał i chciał to zrobić, to nie zrobiłbym tego - ani w stosunku do Ciebie, ani w stosunku do Lecha, ani w stosunku do wielu, ale do kilku to i owszem - bez pały  nie podchodzę. Można ze mną walczyć w każdym stylu - jestem otwarty na walki uliczne.

Oczywiście mogę czegoś nie pamiętać i nie wiedzieć i Miles mógł się zakochać jeszcze raz - i wtedy nie brać. Ale w 1969 roku, to on dawno zapomniał o heroinie. Już był dawno po. Zaczynał z koksem, bo stawał się coraz modniejszy i ponoć brał koksik do końca. Tak, czy nie...???

A 1969, to Woodstock i inne fajne rzeczy - wtedy wszyscy brali, i wszystko brali.

Parker's Mood

1 godzinę temu, piorasz napisał:

a ja nadal będę robił swoje.

Szkoda, że musisz tu być, ale jak musisz to musisz. I rób swoje i noś to swoje w swoich spodniach. Po prostu odpier**l się ode mnie i wtedy nie będę na ciebie zwracał uwagi. I tyle.

Parker's Mood

Szkoda, że musisz tu być, ale jak musisz to musisz. I rób swoje i noś to swoje w swoich spodniach. Po prostu odpier**l się ode mnie i wtedy nie będę na ciebie zwracał uwagi. I tyle.
Chyba zapomniałeś łyknąć tabletek.
Nie muszę pisać i czytać z autobiografii, bo znam ją na pamięć, ale gdzie Rzym, a gdzie Krym. Gdzie i w którym roku Juliet Greco, a gdzie koncert z 1969 roku
Nie mam pojęcia co ma do tego Rzym a Krym tymbardziej. W 1969 r, że co koniec przyjaźni był czy też Juliet focha zrobiła jak Ty teraz? Siejesz jak zwykle zamęt żeby tylko komuś dopier**lić. Miles bardzo długo był szczęśliwy jak wyjeżdżał do Paryża bo w tych Twoich zajebistych Stanach byliby prześladowani na tle rasowym. A z Juliet przyjaźnił się do końca życia. A o tym, że był czysty to wspomniałem jakbyś nie zauważył...

Nie łykam żadnych tabletek, nigdy nie łykałem i żyję od wielu miesięcy w totalnej czystości. Nie chleję nawet piwa. Takie teksty do sobie pociskaj do bliskich sobie ludzi. Wypraszam sobie jakiekolwiek insynuacje. Jak mnie wqrwisz, to zrobię tak, że nie będziesz mógł tutaj pisać. Kiwnij łbem, że zrozumiałeś. Mam dość ciebie i twojego srania na mnie i srania w tym wątku. Kiwnij łbem w dół i w górę, że zrozumiałeś.

Parker's Mood



Kiwnij łbem, że zrozumiałeś.


Kiwam głową - zrób to jak masz zrobić i nie zachowuj się jak rozbestwiony bękart, któremu zabrano grabki z piaskownicy bo tak się właśnie zachowujesz. Tyś powinien mieć ksywę Jamówie ale jest już zajęta na tym forum.
Dobranoc.

Przykre, po prostu przykre. Nie spodziewałem się. Okres jakby nie powiedzieć ogórkowy. Lato jakie jest ale jest a tu takie rzeczy...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
4 minuty temu, piorasz napisał:

Kiwam głową - zrób to jak masz zrobić i nie zachowuj się jak rozbestwiony bękart, któremu zabrano grabki z piaskownicy bo tak się właśnie zachowujesz. Tyś powinien mieć ksywę Jamówie ale jest już zajęta na tym forum.
Dobranoc.

Dobranoc. Bękarta natomiast szukaj wśród swoich bliskich. Proszę jeszcze raz zejść ze mnie i się nie przypierdalać. 

2 minuty temu, Lech W napisał:

Przykre, po prostu przykre. Nie spodziewałem się.

Sorry, ale też tego nie lubię. Reaguję być może za agresywnie, ale w innym wypadku nie odczepi się ode mnie. Widzę nowy wątek o jazzie - ponoć szlachetny. Niech się więc tam udziela i uszlachetnia nawet do białej kości.

Parker's Mood

Gość

(Konto usunięte)

Ech, nawalanki, przepychanki.. Ale Panowie!...

Wieczorkiem słuchałem pana Branfroda Marsalisa, eternal.

Żałuję, że relatywnie mało płyt wydaje i chyba rzadko u nas koncertuje. W każdym razie mi nie udało się słuchać na żywo. Brata, owszem w NFM, ale sax to sax. Peace, Panowie A jak nerwy puszczają to Travels na patefony i inne grajdyjka i luzik, łomżunia w swoim rytmie, hehe

4 godziny temu, pantagruel napisał:

Ech, nawalanki, przepychanki.. Ale Panowie!...

Wieczorkiem słuchałem pana Branfroda Marsalisa, eternal.

Żałuję, że relatywnie mało płyt wydaje i chyba rzadko u nas koncertuje. W każdym razie mi nie udało się słuchać na żywo. Brata, owszem w NFM, ale sax to sax. Peace, Panowie A jak nerwy puszczają to Travels na patefony i inne grajdyjka i luzik, łomżunia w swoim rytmie, hehe

Ano właśnie... Dzięki temu wpisowi eksploruję internet i co się okazuje.

W tym roku w maju na Uniwersytecie Muzycznym FCh w Warszawie mistrz prowadził.warsztaty czyli był w Polsce. 

No wiem, to tylko epizod ale jednak ważny.

Mało wiem o tej rodzinie a właściwie tylko tyle, że z sześciu braci czterej to muzycy.

Mam tylko jedną płytę Wyntona - Black Codes.

Kiedyś na forum była.o.nich dyskusja ale i tak za mało o nich wiemy.

Edytowane przez Lech W
8 godzin temu, Lech W napisał:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Trafne! 
Chicago tak pięknie pisze o jazzmanach i tak kwieciście opisuje płyty, że nie sposób nie pokochać tej muzyki. 😉

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
4 godziny temu, soundchaser napisał:

Trafne! 
Chicago tak pięknie pisze o jazzmanach i tak kwieciście opisuje płyty, że nie sposób nie pokochać tej muzyki. 😉

Dlaczego w płytach wielkiego muzyka, wielkiego bo wielkim był, Ornette Colemana mieszka nieśmiertelne piękno i zachwyca nas swą wielkością... ? Dlaczego to miazga ?

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Dołącz do dyskusji

    Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
    Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

    Gość
    Dodaj odpowiedź do tematu...

    ×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

      Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

    ×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

    ×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

    ×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.