Prawa czlwoieka w wydaniu amerykanskim...

**Jaro_747** · 15 Października 2011

Brawo.

Zaczynasz widzieć szerszy kontekst.

To chyba ty zaczynasz rozumieć co piszę ;-).

**Chicago** · 15 Października 2011

Afganistan - niestety, nawet Aleksander Wielki nie dał rady. Ciekawy jestem kto będzie następny po USA.

Te góry i piaski, zupełnie nie przydatne i bezużyteczne - ale jest mak i latawce. Największy producent

heroiny na świecie - teraz to już chyba prawie 90% produkcji światowej. Czysta gotówka, prawdziwy szmal,

z którego chętnie wszyscy korzystają i chcą trzymać łapę nad tym najbardziej dochodowym biznesem. Tak,

to jest chyba główna przyczyna walk, niepokojów i napięć w tym kraju. Przynajmniej tak mi się wydaje.

15 Października 2011

Wydaje ci się.

W tym wypadku decydująca jest geopolityka.

**Chicago** · 15 Października 2011

Wydaje ci się.

W tym wypadku decydująca jest geopolityka.

Mógłbyś rozwinąć temat ? Też się nad tym zastanawiałem, ale bardziej mnie przekonuje moja wersja, przynajmniej

biorąc pod uwagę czasy obecne i nie tak odległe. Chętnie wysłucham Twojej opinii.

**Jaro_747** · 15 Października 2011

Mógłbyś rozwinąć temat ? Też się nad tym zastanawiałem, ale bardziej mnie przekonuje moja wersja, przynajmniej

biorąc pod uwagę czasy obecne i nie tak odległe. Chętnie wysłucham Twojej opinii.

Trudno założyć, że Amerykanie pchają się do Afganistanu po opium. Gdyby tak było to założyliby punkty skupu i brali tani towar bezpośrednio od wieśniaków.

**Chicago** · 16 Października 2011

>747

Tylko głośno myślę. To nie jest żadna moja żelazna opinia. Wieśniacy nie mają tam w kwestii opium nic do powiedzenia.

Ten materiał jest kontrolowany przez poszczególne klany rodzinne. Mój kolega, który właśnie wrócił stamtąd, opowiadał

mi historie, w które trudno uwierzyć. Jest zawodowym żołnierzem i to była jego druga "misja". Nie mam powodów, żeby

mu nie wierzyć.

**Jaro_747** · 16 Października 2011

>747

Tylko głośno myślę. To nie jest żadna moja żelazna opinia. Wieśniacy nie mają tam w kwestii opium nic do powiedzenia.

Ten materiał jest kontrolowany przez poszczególne klany rodzinne. Mój kolega, który właśnie wrócił stamtąd, opowiadał

mi historie, w które trudno uwierzyć. Jest zawodowym żołnierzem i to była jego druga "misja". Nie mam powodów, żeby

mu nie wierzyć.

ja też. Patent jest taki że uprawa maku nie wymaga wielkiego wysiłku czy nadzwyczajnej gleby a jest wysoce zyskowna. Na miejscu tamtejszych wieśniaków też uprawiałbym mak. Swego czasu Afganistan słynął z najlepszych w Azji pomidorów. No ale koło tego trzeba się nachodzić i zysk nie ten.

Niestety dopóki nie będzie sensownej alternatywy ekonomicznej dla uprawy maku nic się w tym zakresie nie zmieni.

Nie pisz do mnie proszę 747 - to mój nieudany klon - coś w rodzaju bocznicowego Jelonka Bambi :-).

16 Października 2011

Mógłbyś rozwinąć temat ? Też się nad tym zastanawiałem, ale bardziej mnie przekonuje moja wersja, przynajmniej

biorąc pod uwagę czasy obecne i nie tak odległe. Chętnie wysłucham Twojej opinii.

Popatrz na mapę.

Przypomnij sobie z historii jak przebiegały kiedyś szlaki handlowe do Indii i teraz pomyśl, że zamiast np. przypraw tym szlakiem miałaby być transportowana ropa.

W Kazachstanie jest ropa a w Turkmenistanie gaz, zaś Indie bardzo ich potrzebują.

Jak byś najprościej poprowadził rurociągi?

To był powód interwencji ZSRR w Afganistanie.

To także jest powód pobytu amerykanów w tym kraju.

Jeżeli uda im się zorganizować odbiór gazu i ropy z postsowieckich republik, jest szansa na chociażby częściowe wyrwanie tych krajów spod dominacji Moskwy.

Zimna wojna tak na prawdę nigdy się nie zakończyła.

Jest jeszcze coś.

Pakistan jest sojusznikiem USA w regionie. Może chwiejnym ale jest.

Posiadanie wpływów w Afganistanie pozwoliło by amerykanom wzmocnić swoja sytuację wobec sojusznika i być może nieco osłabić gospodarczy wpływ CHRL na Pakistan (przypomnę, że Pakistan ma broń jądrową właśnie dzięki współpracy z chinami).

vik · 16 Października 2011

Przez ponad sto tysiecy lat nasi przodkowie wspolnie ganiali z dzidami za bizonem, turem czy inna zjadalna zwierzyna, ktora potem w miare rowno dzielili miedzy wspolplemiencow. No chyba, ze za malo upolowali, bizony spoznily sie to wtedy najpierw jedli do syta mysliwi a dopiero potem reszta wedla wartosci ich zycia dla plemienia. Malo kiedy jeden drugiego probowal wyruchac bo grozilo wygnanie z plemienia albo nawet likwidacja.

No ale z rozwojem rolnictwa pojaila sie szansa na obrabowanie spichlerza i innych dobr sasiedniego plemienia a wiec nastala potrzeba stworzenia stalej armii aby bronila chlopow bo chlop z dzida biegac nie moze w porze siewow czy zbiorow. Pamietacie stra legende lechicka o tym, ze obrany ksiaze (czyli wodz armi) musial myc nogi najstarszemu chlopu we wsi? To bylo symboliczne uznanie hierarchi panujacej w plemieniu. No ale wojownicy predzej czy poniej wpadli na pomysl, ze latwiej bedzie wlasnych chlopkow wziac za dupe, zalozyc im chomata i zagonic do roboty na wlasna korzysc a wspolna ziemie przydzielic sobie. I tak zrobila sie pierwsza prywatyzacja. Cala reszta jest kontynuacja tego procesu. Wspolnota zostala rozbita a czlowiek nauczyl sie, ze rypanie innego przynosi korzysci doczesne.

Prawo czlowieka wyznacza sila jaka posiada i na ile potrafi wspolpracowac z innymi w celu osiagniecia tego czego pragnie. No i na wszelki wypadek dobrze miec przynajmniej kalacha w garsci choc w dzisiejszych czasach przydloby sie cos odpowiednio nowoczesnego.

pozdrawiam,