Skocz do zawartości
IGNORED

Konsultacje społeczne ws. wieku emerytalnego


Koolo

Rekomendowane odpowiedzi

Swego czasu bogatych rozkułaczano a burżujstwo było napiętnowane. Nic tylko wdrażać idee Bakunina i Trockiego. We Francji mają poparcie na kilkanaście procent, u nas jak widać także mają swoich wyznawców.

 

PS.

Przepraszam, to raczej przemieszanie Trockiego z Ferdynandem Lasallem.

Gość dziadekwłodek

(Konto usunięte)

Swego czasu bogatych rozkułaczano a burżujstwo było napiętnowane. Nic tylko wdrażać idee Bakunina i Trockiego. We Francji mają poparcie na kilkanaście procent, u nas jak widać także mają swoich wyznawców.

 

PS.

Przepraszam, to raczej przemieszanie Trockiego z Ferdynandem Lasallem.

 

Nie mam nic przeciwko bogatym! Za to dużo przeciwko praktykom, które często stosują, szczególnie w III RP!

 

I też odrzucam rewolucję!

Wiele twoich wypowiedzi świadczy o czymś zgoła przeciwnym. Lenin też nie miał nic przeciwko bogatym w Europie - byli naturalnym etapem rozwoju historii po którym mogła dokonać się rewolucja :D Tylko kto widział na oczy historię i sprawiedliwość? Poza umysłami filozofów polityki" ciężko ją zauważyć a realizowanie ideii zawsze się kończy mniejszą lub większą liczbą ofiar. Rządzący zawsze chcą dobrze - Hitler dał niemieckim robotnikom i chłopom darmową edukację w tym wyższą, pełną opiekę zdrowotną, wczasy pracownicze, mieszkania socjalne, gwarancję zatrudnienia. I prace interwencyjne jak to zaleca red. Żakowski. Niebo!

 

A propo fuhrera - podatek korporacyjny od 1938 roku wynosił 70%, wyjątek stanowiły inwestycje prospołeczne i zbrojeniowe. W III Rzeszy pod pozorem przedłużenia obrotu kwitami MEFA stopniowo prowadzono do zastąpienia wolnego kapitału własnego koncernów kwitami Reichsbanku na długoletnią realizację (widząc te światłe zarządzenia wielu udziałowców żeby uciec przed uszczęśliwieniem zapobiegawczo wyprowadzało pieniądze do Szwajcarii). I tak państwo mogło realizować raj dla tych których dręczył głód. A że zadłużenie mieli dużo wyższe niż dzisiaj Grecja, kto by się tym przejmował...

Łatwo gadać truizmy i ogólniki ale ich realizacja pokazuje że wychodzi coś zupełnie innego. Wszelki interwencjonizm tak wykonawczy jak regulacyjny powoduje wzrost kosztów normalnych podmiotów, tendencje do ucieczki z legalności, zamiennie arbitralność decyzji administracyjnych (np. na Ukrainie i w Rosji, w Grecji) lub nieadekwatność szczegółowych regulacji (u nas, na Węgrzech, w Serbii). W krajach o dłuższych tradycjach administracyjnych jakość rozwiązań wyraźnie zmniejsza powyższe efekty (chociaż i tak istnieją) za to koszty administracji i regulacji powodują olbrzymie obciążenia pokrywane rosnącym opodatkowaniem - z tego powodu w zachodniej Europie znikają ostatnie huty i stocznie masowe, zakłady chemiczne produkujące substraty etc.

To nie Chiny są wredne "wykorzystując sytuację" ale Europa sama doprowadziła do rozbudowy publicznego molocha (nie tylko państwowego, w części krajów to przerośnięte samorządy np. szwedzkie gminy i hiszpańskie kortezy z ich instytucjami zatrudniające 1/8 mieszkańców) który czyni wiele działalności gospodarczych niedochodowymi. Dla przykładu regulacje dotyczące zabezpieczeń, systemu pakowania i nadzoru oraz kontroli żywności powodują że przewóz na większe odległości mrożonych świeżych ryb jest możliwy tylko przy zbójeckich marżach, stąd prawie cały "daleki rynek" zalany jest nie świeżym surowcem a produktem (inna kwalifikacja) który można szpikować bejcą i solanka. To samo dotyczy idiotycznych regulacji dot. kwitów na zniżkę opłaty CO2 dla elektrowni - opłaca się spalać w elektrowniach miliony m3 drewna żeby otrzymać kwity obniżające ich kary za spalanie surowców kopalnych - z tego powodu drewno jest w Europie dużo droższe niż w Japonii a rynek jest zalany kupą przerabianego śmiecia z odpadów drzewnych. Produkuj teraz drewniane meble - za jaką cenę?

Tak się kończy uszczęśliwianie ludzi i naprawianie świata przez polityków.

zabawnym jest to pomieszanie z poplataniem kiedy ludzie nienawidzacy nieudacznikow z rzadu rownoczesnie domagają sie zeby ci nieudacznicy wedlug nich, zrobili porzadek z udacznikami radzacymi sobie w szarej strefie i niegodzacych sie na roztrwonienie ich podatkow.Taka obywatelska schizofrenia w ramach 70% stopy idiotów.

Gość dziadekwłodek

(Konto usunięte)

Łatwo gadać truizmy i ogólniki ale ich realizacja pokazuje że wychodzi coś zupełnie innego. Wszelki interwencjonizm tak wykonawczy jak regulacyjny powoduje wzrost kosztów normalnych podmiotów, tendencje do ucieczki z legalności, zamiennie arbitralność decyzji administracyjnych (np. na Ukrainie i w Rosji, w Grecji) lub nieadekwatność szczegółowych regulacji (u nas, na Węgrzech, w Serbii). W krajach o dłuższych tradycjach administracyjnych jakość rozwiązań wyraźnie zmniejsza powyższe efekty (chociaż i tak istnieją) za to koszty administracji i regulacji powodują olbrzymie obciążenia pokrywane rosnącym opodatkowaniem - z tego powodu w zachodniej Europie znikają ostatnie huty i stocznie masowe, zakłady chemiczne produkujące substraty etc.

To nie Chiny są wredne "wykorzystując sytuację" ale Europa sama doprowadziła do rozbudowy publicznego molocha (nie tylko państwowego, w części krajów to przerośnięte samorządy np. szwedzkie gminy i hiszpańskie kortezy z ich instytucjami zatrudniające 1/8 mieszkańców) który czyni wiele działalności gospodarczych niedochodowymi. Dla przykładu regulacje dotyczące zabezpieczeń, systemu pakowania i nadzoru oraz kontroli żywności powodują że przewóz na większe odległości mrożonych świeżych ryb jest możliwy tylko przy zbójeckich marżach, stąd prawie cały "daleki rynek" zalany jest nie świeżym surowcem a produktem (inna kwalifikacja) który można szpikować bejcą i solanka. To samo dotyczy idiotycznych regulacji dot. kwitów na zniżkę opłaty CO2 dla elektrowni - opłaca się spalać w elektrowniach miliony m3 drewna żeby otrzymać kwity obniżające ich kary za spalanie surowców kopalnych - z tego powodu drewno jest w Europie dużo droższe niż w Japonii a rynek jest zalany kupą przerabianego śmiecia z odpadów drzewnych. Produkuj teraz drewniane meble - za jaką cenę?

Tak się kończy uszczęśliwianie ludzi i naprawianie świata przez polityków.

 

To na tym polegają procedery w szarej i czarnej strefie? Odkrywcze!

 

zabawnym jest to pomieszanie z poplataniem kiedy ludzie nienawidzacy nieudacznikow z rzadu rownoczesnie domagają sie zeby ci nieudacznicy wedlug nich, zrobili porzadek z udacznikami radzacymi sobie w szarej strefie i niegodzacych sie na roztrwonienie ich podatkow.Taka obywatelska schizofrenia w ramach 70% stopy idiotów.

 

Jesteś największym mędrcem wśród idiotów!

To na tym polegają procedery w szarej i czarnej strefie? Odkrywcze!

 

To o czym wcześniej pisałem jest całkiem legalne, to normalna działalność gospodarcza. Nabijanie mięsa roztworem jest legalne i adekwatne do ceny, podobnie jak spalanie drewna w elektrowniach - wszystko jest zgodne z prawem i uregulowane (i właśnie dzięki temu elektrownie dostają zniżki od kar - stąd wszystko jest ściśle ewidencjonowane tak spalanie drewna jak zboża). Każda stosowana metoda jest przebadana medycznie i dopuszczona, ewentualne problemy dotyczą raczej braku oznaczeń kiedy produkty takie jak w/w ryby udają pełnowartościową rybę. To właśnie "naprawcze regulacje" doprowadziły do tego że rentowne stają się podobne bzdury jak wyżej i wymyślane są kolejne, w pełni zgodnie (i zgodne) z prawem. W normalnej gospodarce nikt by tego nie robił, w gospodarce przeregulowanej - owszem.

Inne idiotyzmy stworzone na podstawie "badań wykazujących że czekolada zawiera dużo tłuszczu" powodują że dodatkowe opodatkowanie importowe na kakao i tłuszcz kakaowy oraz "wspieranie własnych surowców" doprowadziło do dominacji podróbek (zgodnych z prawem - spełniają definicję określonego produktu spożywczego) gdzie czekolada jest mieszana z margaryną etc. nie mówiąc o ersatzach znanych pod nazwą "czekolada mleczna". Tymczasem tabliczki z czystoczekoladowe (tj ponad 70%) są wyraźnie droższe pomimo że procedura ich produkcji jest daleko prostsza niż skomplikowane mieszanie substratów olejowych z różnymi proszkami i dodatkami emulgującymi etc. co mamy na półkach. Tak w efekcie "dla zdrowia obywateli" normalny produkt (owszem, tłusty, ale ile zjesz czekolady?) jest drogi a różne skomplikowane ersatze są tanie.

Tak samo zresztą jak absurd paliwowy w Szwecji gdzie zbójeckie opodatkowanie benzyny i oleju a z drugiej dopłaty do każdego litra biopaliw powodują że te drugie na skutek cudu są tańsze, pomimo większej energochłonności i kosztów technologicznych.

A nie budzi, bo każdy z nas kierując się świadomym wyborem w kształtowaniu swojej pozycji zawodowo-emerytalnej, mógł skorzystać z tego przywileju. Zostać policjantem z emerytura po 15 blatach albo nauczycielem pracującym w najlepszych(!) warunkach w Europie! Nie chciał, to niech nie mendzi! To nie jest okradanie - państwo powinno dbać o "swoich ludzi" i to powinna być norma!

 

 

 

ha,ha. Kali kraść to dobrze ale Kalemu zabrać to źle. Trudno wymagać od "uprzywilejowanego" żeby zrozumiał, że jego uprzywilejowanie jest patologią. Tak jak władzy, że nalezy sie jej tyle samo, co kazdemu innemu.

Swój dobrobyt każdy powinien móc wypracować sobie sam, bez przywilejów, na które pozostali muszą harować. Jeśli ktoś tego nie rozumie a głosi poglądy socjalistyczne to oznacza, że ma gówno a nie poglądy.

Gość dziadekwłodek

(Konto usunięte)

ha,ha. Kali kraść to dobrze ale Kalemu zabrać to źle. Trudno wymagać od "uprzywilejowanego" żeby zrozumiał, że jego uprzywilejowanie jest patologią. Tak jak władzy, że nalezy sie jej tyle samo, co kazdemu innemu.

Swój dobrobyt każdy powinien móc wypracować sobie sam, bez przywilejów, na które pozostali muszą harować. Jeśli ktoś tego nie rozumie a głosi poglądy socjalistyczne to oznacza, że ma gówno a nie poglądy.

 

Widzę,że gówno zrozumiałeś i gówno napisałeś - choćby to o poglądach. To się nazywa...

nauczyciele,lekarze,,sedziowie,mundurowi,dziennikarze,rolnicy.tworcy,gornicy.Ludzie zyjacy z zasilkow ktore CALE przepijaja mimo ze zyja otoczeni ziemia ktorej nikt nie uprawia.To jest skrocona lista zwodow z przywilejami ktorym nie mozna im odebrac.

Odebrać w Państwie prawa nie można, bo to prawa nabyte. Ale nabyte prawem kaduka.

Gdyby tak jednak odebrać, to podwyższanie wieku emerytalnego nie byłoby potrzebne.

Less is more

Everything Should Be Made as Simple as Possible, But Not Simpler ...

Wiem, jak trudno Ci sobie uświadomić, że pasożytujesz. Stąd takie emocjonalne reakcje, Nie zmiena to jednak rzeczywstości.

Prawda czasem jest bolesna. Osobiście nic do Ciebie nie mam. Trudno wymagać od człowieka, żeby nie brał, jak mu dają.

Jestem jedynie przeciwny takim patologicznym przepisom i prawu, które dyskryminuje jednych a faworyzuje drugich a priori.

Cel, w jakim jest takie prawo ustanawaine jest jasny i przejrzysty.

 

Odebrać w Państwie prawa nie można, bo to prawa nabyte. Ale nabyte prawem kaduka.

Gdyby tak jednak odebrać, to podwyższanie wieku emerytalnego nie byłoby potrzebne.

 

One są tak samo nabyte jak prawo do emerytury w wieku dotychczasowym.

Gość dziadekwłodek

(Konto usunięte)

Odebrać w Państwie prawa nie można, bo to prawa nabyte. Ale nabyte prawem kaduka.

Gdyby tak jednak odebrać, to podwyższanie wieku emerytalnego nie byłoby potrzebne.

 

Ktoś, kto te uprawnienia w przeszłości nadawał, dobrze wiedział co robi. Kontrole ruchu drogowego przeprowadzają policjanci z drogówki i inspektorzy z inspekcji drogowej. Ci pierwsi całą dobę, światek i piątek. Muszą być na każde żądanie bo to służba. Ci drudzy tylko w dzień, w dodatku roboczy i w od 8 do 16. Oni pracują, a nie służą. Dlaczego wiec maja mieć takie same prawa emerytalne?

 

Nauczyciel uczył dwóch ludzi. Obu przekazał wiedzę - jeden został robolem drugi właścicielem. Obaj skorzystali na prywatyzacji i dodatkowo zarobili na bądź zarabiają na akcjach na przykład. Nauczyciel nie dostał żadnych akcji z "ich" przedsiębiorstwa i nie zarobił, a przecież tez ma jakiś wkład w to wszystko.

 

To nie są przywileje - to jest wyrównywanie szans przez państwo. Nie każdy musi i może być przedsiębiorcą.

Od tego należałoby zacząć podejście do reformy systemu emerytalnego. Samo przedłużanie wieku pracy jedynie stabilizuje te patologie. I przędzj czy później i tak się rozleci, bo liczba "darmozjadów" przyrasta w postepie geometrycznym.

Pamiętam, że Tusk na samym poczatku obiecywał zmniejszanie liczny administarcji. A ona dalej rosnie i rośnie, coraz bardziej. Tak więc wszystkike te prognozy i wciskane banialuki mają się nijak do rzeczywistości. Uprzywilejowanych też przybywa w zastraszającym tempie. Byle jaki minister czy urzędnik w randze ministra już ma przywileje... A narobiło się tych urzędów.... Jak dodać jeszcze urzędasów unijnych....

 

Ktoś, kto te uprawnienia w przeszłości nadawał, dobrze wiedział co robi. Kontrole ruchu drogowego przeprowadzają policjanci z drogówki i inspektorzy z inspekcji drogowej. Ci pierwsi całą dobę, światek i piątek. Muszą być na każde żądanie bo to służba. Ci drudzy tylko w dzień, w dodatku roboczy i w od 8 do 16. Oni pracują, a nie służą. Dlaczego wiec maja mieć takie same prawa emerytalne?

 

Nauczyciel uczył dwóch ludzi. Obu przekazał wiedzę - jeden został robolem drugi właścicielem. Obaj skorzystali na prywatyzacji i dodatkowo zarobili na bądź zarabiają na akcjach na przykład. Nauczyciel nie dostał żadnych akcji z "ich" przedsiębiorstwa i nie zarobił, a przecież tez ma jakiś wkład w to wszystko.

 

To nie są przywileje - to jest wyrównywanie szans przez państwo. Nie każdy musi i może być przedsiębiorcą.

 

Pierniczysz. Drogówka, jako przykład ciężkiej pracy :) A co powiesz o paniach na kasie w supermakecie świątek, piątek. I pampersy. One mają tak tyrać do 65 lat taki z drogówki mógł w wieku 31 lat leżeć i byczyć się za emeryturę, o jakiej taka pani może jedynie pomarzyć - jeśli dozyje.

 

W sumie, to lepiej, jabyś się zamknął i przestał głosować na ten temat. Po prostu wstyd i żenada.

Gość dziadekwłodek

(Konto usunięte)

(...)

Pierniczysz. Drogówka, jako przykład ciężkiej pracy :) A co powiesz o paniach na kasie w supermakecie świątek, piątek. I pampersy. One mają tak tyrać do 65 lat taki z drogówki mógł w wieku 31 lat leżeć i byczyć się za emeryturę, o jakiej taka pani może jedynie pomarzyć - jeśli dozyje.

 

Pierniczę?! A to co: "taki z drogówki mógł w wieku 31 lat leżeć i byczyć się za emeryturę" - dobrze policzyłeś! Ja porównywałem policjanta z drogówki z inspektorem inspekcji drogowej, a nie z paniami z super markietu - to co zrobiłeś wypacza sens mojej wypowiedzi. Panie z super markietu porównaj do tych ze sklepu osiedlowego. I zobaczysz,że tez nie maja dużo lepiej. Ostatnio rozmawiałem ze sprzedawczynią, która odeszła do Biedronki z takiego sklepu i chwali sobie zmianę - bo na lepiej w każdym calu.

Pierniczę?! A to co: "taki z drogówki mógł w wieku 31 lat leżeć i byczyć się za emeryturę" - dobrze policzyłeś! Ja porównywałem policjanta z drogówki z inspektorem inspekcji drogowej, a nie z paniami z super markietu - to co zrobiłeś wypacza sens mojej wypowiedzi. Panie z super markietu porównaj do tych ze sklepu osiedlowego. I zobaczysz,że tez nie maja dużo lepiej. Ostatnio rozmawiałem ze sprzedawczynią, która odeszła do Biedronki z takiego sklepu i chwali sobie zmianę - bo na lepiej w każdym calu.

Dobrze prównałem, bo to panie z supermaketu tyrają na tego z drogówki jak i isnspektoratu inspekcji drogowej.

Czy policjanci to jakis inny gatunek? Nadludzie? A sędziowie, prokuratorzy, ministrowie i nauczyciele i górnicy itd?

Gość dziadekwłodek

(Konto usunięte)

Dobrze prównałem, bo to panie z supermaketu tyrają na tego z drogówki jak i isnspektoratu inspekcji drogowej.

Czy policjanci to jakis inny gatunek? Nadludzie? A sędziowie, prokuratorzy, ministrowie i nauczyciele i górnicy itd?

 

To co piszesz to demagogia. Rząd nią się też posługuje. A może jednak należało by zacząć od szarej strefy! Zresztą nie tylko ja tak uważam:

 

Jerzy Domański - Mój Przegląd (w nr 15/2012)

 

"Bomba tyka w szarej strefie

 

– Mam umowę-zlecenie na 300 zł miesięcznie, a tysiąc dostaję w ratach pod stołem – mówi pracownik warszawskiej hurtowni. – Mam umowę na 50 zł za 12 godzin pracy – mówi ochroniarz ze stolicy. Szczęśliwcy, bo ponad 2 mln bezrobotnych nie ma żadnych umów. Wielu pracuje oczywiście na czarno. Bez ubezpieczenia i ZUS. Jakie ci ludzie mogą mieć w przyszłości emerytury? Szara strefa w Polsce znowu staje się problemem. Znowu, bo po początku lat 90., kiedy ta plaga zakwitła, każdy może podać jakiś przykład. Skala zjawiska jest tak duża, że łatwo można się z nim zetknąć. Tyle że to, co widoczne dla zwykłych ludzi, stało się niewidzialne dla instytucji, które zawodowo powinny zajmować się jego zwalczaniem. Mam wrażenie, że w Polsce działania prowadzone w celu ograniczenia szarej strefy są pozorne. Bo jak inaczej wytłumaczyć ich nieskuteczność? I ciche uznanie, że ta patologia jest przykrą dolegliwością, która była i będzie. Bo przecież występuje, co prawda w innej skali, nawet w dużo lepiej zorganizowanych państwach.

 

W Polsce szara strefa oprócz negatywnych skutków dla budżetu państwa i wysokości przyszłych emerytur ludzi, którzy w niej tkwią, ma także ogromny wpływ na spadek zaufania do instytucji państwa. Państwa, które z powodu swojej bezradności staje się pojęciem umownym. Bo czy można liczyć na szacunek obywatela do państwa, gdy byle cwaniak bezkarnie łamie tak wiele przepisów prawa? I to w obszarze, który dla tegoż państwa, jak i dla obywateli jest najważniejszy. Bo czy jest coś ważniejszego od pracy? Od miejsc pracy dla ludzi? Najczarniejszym, negatywnie przełomowym momentem po 1989 r. był ten, kiedy uznano, że bezrobocie jest trwałym elementem kapitalizmu. Zjawiskiem, które jest nieodłączną częścią tego systemu i gospodarki wolnorynkowej. Człowiek zszedł na dalszy plan.

 

Gdyby politycy potrafili uważniej wsłuchać się w niepokoje Polaków, łatwo by dostrzegli, że główną przyczyną ich obaw i lęków jest zagrożenie utratą pracy. Bezrobocie w kraju i masowa emigracja za pracą są dziś największym polskim problemem. I od rozwiązań, które w dłuższym planie odmienią tę sytuację, należałoby zaczynać konstruowanie programu każdej partii politycznej ubiegającej się o władzę. Nie mówiąc o tych, którzy rządzą. Dla nich liczba bezrobotnych i emigrantów powinna być powodem do wstydu. To, co stało się z rynkiem pracy i w ogóle z pracą dla ludzi, okrywa hańbą całą klasę polityczną. Praca na normalnych zasadach i z ubezpieczeniem stała się dobrem reglamentowanym. Dostępnym dla tych, którzy mają wsparcie w rodzinnych i towarzyskich układach. Dostępnym dla protegowanych. W myśl zasady, że może być gorszy, ale musi być swój. Ktoś tego kandydata na etat musi przepchać. Ktoś, kto na dodatek potrafi wygrać z innymi przepychaczami. Pracy jest bowiem coraz mniej, kanały awansu dla młodych są zablokowane, a szukających posad – coraz więcej. Co więc decyduje? W najmniejszym stopniu kompetencje kandydata. Liczą się wpływy i możliwości protektora. Mistrzami w tej dziedzinie są dziś ludzie, którzy z lubością powołują się na swoją opozycyjną przeszłość. Mamy więc rzekomy rynek i rzekomy etos. Tylko bezrobocie i wkurzenie ludzi są realne."

Według nieubłaganych statystyk , w wypadkach drogowych w czasie pracy ginie znacznie więcej kierowców niż policjantów na służbie , dlaczego więc policjanci idą na emeryturę po 15- 20 latach pracy , co ich do tego predestynuje ?

Piotr

Gość dziadekwłodek

(Konto usunięte)

Dziadek a co ma szara strefa do patologii przywilejów? I jedno i drugie nie powinno istnieć.

 

Przecież pisałem. Najpierw rząd powinien zabrać się za szarą strefę (To co napisał Jerzy Domański jest chyba jasne.), a potem za emerytury.

 

To szara strefa jest patologią godzącą w interes ekonomiczny państwa.

Szara strefa to takie zaklęcie dyżurne opozycji i większości rządów. Wszyscy ją zwalczali. Wiadomo z jakim skutkiem.

 

Fragmenty artykułu z

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

1. Najczęstszą przyczyną rozwoju szarej strefy i narastającego oporu podatników jest nadmierne obciążenie podatkami. Wraz ze wzrostem funkcji państwa i w związku z tym świadczeń na jego rzecz rosną obciążenia obywateli. Z kolei im wyższa stopa podatkowa, tym większa liczba zatajeń podatkowych, tym wyższa jest bowiem korzyść z tytułu nieuiszczenia podatków i tym większa pokusa skorzystania z okazji (zaś maksymalizacji zysku). Obywatele są skłonni tolerować podatki, ale do pewnej granicy. Wyraża to twierdzenie Laffera, zgodnie z którym wzrost stawek powoduje proporcjonalny wzrost wpływów, ale tylko do pewnej maksymalnej stawki, po przekroczeniu której dalszy jej wzrost zmniejsza skłonność do działania i dochody budżetu stopniowo obniżają się.

 

. Jeżeli wzrastające stawki taryfy podatkowej prowadzą nie do zwiększenia, lecz do obniżenia dochodów Skarbu Państwa, to jest to pierwszy sygnał, że granica opodatkowania została przekroczona. Świadczą o tym także reakcje podatników. ,,Zgodnie bowiem z prawem wzrastającego oporu w ich zachowaniu pojawiają się pewne symptomy: działalność przemieszcza się z oficjalnego obszaru gospodarki do obszaru nieoficjalnego, wzrasta zatrudnienie szarej strefy, spada skłonność do inwestowania, rośnie pasywny i aktywny opór podatkowy''

 

Na degradację moralności podatkowej wpływa ponadto nieprzestrzeganie przez państwo zasad powszechności, równości i trwałości podczas stanowienia prawa, świadomość złego gospodarowania dochodami z podatków, a także nagłaśnianie przez środki masowego przekazu nadużyć typu aferowego. Trzeba pamiętać, że prawo podatkowe nie jest obiektywne. Ustawy podatkowe narzuca państwo - ustawodawca i państwo - sędzia w swoim własnym interesie. Jeżeli podatnik nie postrzega państwa jako prawodawcy, ale jako wierzyciela, który jest dość potężny, aby narzucać swoje prawa i jeżeli odbiera te prawa jako niesprawiedliwe - budzi to opór przejawiający się w zatajeniach podatkowych. Brak jest wówczas wewnętrznej akceptacji dla zobowiązań podatkowych i zwierzchności podatkowej państwa.

 

Ode mnie:

 

Państwo nie pobiera w podatkach od nas tylko tyle, ile jest niezbędne na funkcjonowanie policji, sądownictwa, minimalnej administracji, budowę infrastruktury. Będący akurat u koryta łupią nas, żeby maksymalnie dużo przechwycić dla siebie (nachapać się).

Czy nie mamy prawa się bronić?

Czy mamy grzecznie zasuwać na 40-letnich emerytów?

Na parlament tak liczny, jakbyśmy byli supermocarstwem? (Amerykanie zadowalają się 435 członkami Izby Reprezentantów)

Na 400 radnych we Warszawie? (Rada Miejska Nowego Jorku liczy 51 radnych)

Na 700 pracowników Kancelarii Prezydenta RP?

Kancelaria Prezydenta RP ma 80 aut. Wydaje na nie 280 tys. zł miesięcznie - ujawnia "Rzeczpospolita". Według gazety, w samej Kancelarii Prezydenta jest zatrudnionych ok. 400 osób (trwają zwolnienia). Doliczając do tego 285 pracowników gospodarstwa pomocniczego (zajmuje się obsługą KP) w kancelarii pracuje ogółem prawie 700 osób

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Less is more

Everything Should Be Made as Simple as Possible, But Not Simpler ...

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.