Skocz do zawartości
IGNORED

WINYL ZWYCIĘŻY?


Gość rydz

Rekomendowane odpowiedzi

Gość frywolny trucht

(Konto usunięte)

Królu Julianie jesteś dziś najwyraźniej nie w formie.

Do tej pory nie zauważyłeś, że przyczepiłeś się do opisu postępowania z nowonabytą płytą UŻYWANĄ :)

W wersji z płytą NOWĄ czyli np z Media Marktu brakuje punktów związanych z Ludwikiem.

A, no i zapomniałem. Jak by po szorowaniu vinyla szczotą do garów pozostał on jednak haniebnie matowy, bo czasem to i Ludwik nie pomoże :) to pozostaje jeszcze sposób który opisał w swojej książce Wojtuchna Mann - natrzeć całego vinyla masłem. Dawna, niezawodna metoda, stosowana za komuny przez handlarzy z Bazaru Różyckiego i Wolumenu, skutecznie pomagająca opchnąć jakiś szit pierszemu naiwnemu za pół jego miesięcznej pensji. Z tym że istniała podobno różnica zdań, czy lepsze do tego celu jest masło czy margaryna :)

Pozdro,

Yul

Królu Julianie jesteś dziś najwyraźniej nie w formie.

Do tej pory nie zauważyłeś, że przyczepiłeś się do opisu postępowania z nowonabytą płytą UŻYWANĄ :)

W wersji z płytą NOWĄ czyli np z Media Marktu brakuje punktów związanych z Ludwikiem.

Nie stosuj metod typu: "...na zdrowaśkę do pieca go, to ino patrzeć jak zdrowy bendzie..." i nie propaguj ich. Śmieci po prostu wyrzucaj, a jak już ktoś Ci na allegro takiego wraka opchnął, że teraz musisz modły uskuteczniać, to nie baw się z tym, tylko pogadaj poważnie ze sprzedającym.

Pozdro,

Yul

P.S. Wyświetliłeś jakiś "wsczonsający performans". Myślałem, że to raczej będzie coś o...kuchniach w Mongolii - ścierach, szczotach, garach i prysznicach :)

Gość frywolny trucht

(Konto usunięte)

Tu również się nie zrozumieliśmy.

 

Gdy kupujesz używaną płytę, tytuł, który gra na Twoich emocjach, modlisz się by się nie okazało, ze sprzedawca oszukał, a następnie przesłuchując ją pierwszy raz -modlisz się by się nie okazało, że gdzieś jest jakieś kuku.

Chyba, że ty masz inaczej. Mnie obcowanie z Allegro przypomniało co to modlitwa, szczególnie gdy rzucam się na pozycje za kilkaset złotych, a kwota końcowa ( często horrendalna) to tylko wynik paru szajbusów z nastawieniem nostalgicznym :)

 

Dla mnie obcowanie z Allegro to również godziny już na zmywaku :)

No tak upierdolone płyty potrafia przysłać, że historia.

Tu również się nie zrozumieliśmy.

 

Gdy kupujesz używaną płytę, tytuł, który gra na Twoich emocjach, modlisz się by się nie okazało, ze sprzedawca oszukał, a następnie przesłuchując ją pierwszy raz -modlisz się by się nie okazało, że gdzieś jest jakieś kuku.

Chyba, że ty masz inaczej. Mnie obcowanie z Allegro przypomniało co to modlitwa, szczególnie gdy rzucam się na pozycje za kilkaset złotych, a kwota końcowa ( często horrendalna) to tylko wynik paru szajbusów z nastawieniem nostalgicznym :)

Frywolny, wszedłeś w vinyl niedawno, teraz płacisz przysłowiowe frycowe. Kupowanie na Allegro vinyla za kilka stówek od nieznanego Ci wcześniej sprzedawcy, którego uczciwość i rzetelność ocen potwierdziłeś co najmniej kilkakrotnie wcześniej, jest moim zdaniem niczym innym jak wyrzucaniem pieniędzy. Wszelkie emocje trzeba powstrzymać, na Allegro jest wielu takich, co latami uczyli się jak je wykorzystywać dla własnych celów, w tym przypadku szybkiego wzbogacenia się. Staraj się kupować vinyle raczej według zasady "widziały gały co brały". Naprawdę lepiej jest zatankować auto lub kupić bilet na pociąg i pojechać do takiego np. Krakowa, gdzie masz kilkanaście antykwariatów z vinylami i ich zawartości w cały dzień boży nie przejrzysz, niż szastać pieniędzmi na Allegro, a później imać się mongolskich metod aby z tego g... jakoś wybrnąć. Jak natkniesz się na poszukiwany przez Ciebie tytuł i poczujesz uścisk w dołku, a po wyjęciu płyty z okładki duuuży zawód, to pamiętaj - nie kupuj. Nic nie uratujesz, bo tego się najnormalniej w świecie zrobić nie da, ani żadnymi super-myjkami, ani tym bardziej szczotami do garów. Ja niektóre poszukiwane przez mnie latami tytuły z 5-6 razy już w ręku miałem, ale nie kupowałem, bo wiedzialem że to jeszcze nie to. Za 6 razem kupiłem i to było bingo. Raz a dobrze. Cierpliwość i poszukiwania to podstawa, nie ma dróg na skróty, ani żadnych cudownych metod z mongolskiej kuchni rodem.

Powodzenia,

Yul

Gość rydz

(Konto usunięte)

Ja niektóre poszukiwane przez mnie latami tytuły z 5-6 razy już w ręku miałem, ale nie kupowałem, bo wiedzialem że to jeszcze nie to. Za 6 razem kupiłem i to było bingo. Raz a dobrze.

 

Przecież to Yulku życia krótko by tak cierpliwie latami szukać.:)

Szczoty to nowość jakaś jest?

Yul, mimo upałów, mówi sensownie.

 

Jest też 1 Sprzedawca na alle do którego można mieć zaufanie,

 

choć mu ostro sprzedaż siadła od grudnia, lecz wstrzymam tu chęć kryptoreklamy, jak mówi moja ciocia y.

 

włodek

 

dzisiaj na giełdzie poszło mi 8 cd po 15z i 40 winyli 15-40z. niszowy winyl. drogi.

 

kiedys piwo w puszkach mialo wyprzec butelkowane, by to stalo sie niszowe, cos mi sie widzi ze cyfra juz pokazala ze dzwiek z niej jak piwo z puszki. dla mas.

Winyl na pewno ma swoje zalety w stosunku do CD, tego nie da sie ukryc. Oczywiscie dzwiekowe.

Ma tez swoje wady i to wie kazdy kto slucha.

Dla mnie osobiscie wada jest przerzucanie strony co ok. 20 minut, jak rowniez pewne dodatkowe dzwieki.

Gość frywolny trucht

(Konto usunięte)

Czy istnieje prawdopodobieństwo, że w którymś z krakowskich antykwariatów znajdę This Mortal Coil- "Filigree and Shadow"?

Bardzo wątpię. Nie chce jechać do Krakowa i brać kilogram płyt bo akurat są w dobrej cenie i stanie. Nie zależy mi na zapełnieniu półek. Kcem konkretne tytuły, które kiedyś słuchałem za młodu, a i dziś powodują u mnie mrowienie jajek :)

 

Raz licytowałem już w.w. pozycję. Od zera, spodziewałem się, że dojde do 100zł, dałem 200zł jako mój max by mieć pewność, że mi nikt tego nie zakosi i zapomniałem o sprawie, gdy sobie przypomniałem, jakież było moje zdziwienie... zostałem przelicytowany. Obecnie pojawiło się ceną startową 180zł i co mam zrobić?

Złosliwie nie znam sprzedawcy :)

http://allegro.pl/this-mortal-coil-filigreeshadow2lp-uk-idealna-i2303545700.html

 

Uwaga, dementuję złośliwe plotki-miękka strona zmywaka z pewnością nie matowi winyla. Tymczasem gdy mycie nim ( opieramy nadgarstek na labelu i kręcimy zgodnie z ruchem wskazówek zegara- nigdy wpoprzek!) ukaże nam lekkie ściemnienie będzie oznaczało, że poprzedni właściciel palił sporo papierosów.

Yul swoim profesjonalnymi metodami może to sobie głaskać winyl do samej smierci wymyślając historie o Mongolii, a nie domyje tego.

frywolny, można też taniej niż na allegro :)

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

audiokarma.org

Gość frywolny trucht

(Konto usunięte)

 

Ha! Wygraaaaaaaaałeeeeeeeeeeeem :)

Nikt nie startował.

Coś sobie jeszcze dobiorę żeby zniwelować koszty wysyłki...

Jeszcze raz dzięki Waluch!

Gość frywolny trucht

(Konto usunięte)

Dzięki. Wg mnie to najlepsze wydawnictwo This Mortal Coil.

 

p.s. Oczywiście miałem na myśli, że nikt nie stanął po mojej ofercie w szranki. Spodziewałem się ciężkiego boju, a tu cisza :)

  • 8 miesięcy później...
Gość StaryM

(Konto usunięte)

Postanowiłem odgrzebać temat - który założył rydz - dziś podczas parzenia kawy. Nie pijam już kawy jako antidotum na wczesną porę, na kiepski nastrój i senność. Od jakiegoś czasu kawa jest dla mnie przysmakiem, który wolę celebrować. Kupuję więc tu i tam rozmaite gatunki, czasem dobre i drogie, a czasem tylko dobre. W domu mam kafetierę zwaną najczęściej italian express. To proste, żeby nie powiedzieć - wręcz prymitywne urządzenie, ale wymaga czasu, który trzeba poświęcić na przygotowanie dobrego napoju. Najpierw do pojemniczka nalewamy zimnej wody, potem na metalowe sitko wsypujemy kawę i należy ją starannie ugnieść, następnie zakręcamy górną część urządzenia i stawiamy na gazie. Woda gotując się paruje, przechodzi przez zmieloną kawę, Którą najlepiej wcześniej samemu zemleć w ręcznym młynku i skrapla się w górnym naczyniu. Tego procesu należy dopilnować, bo jak będziemy gotować za długo to napijemy się smoły, a nie kawy. W tym czasie warto podgrzać sobie mleko, można je lekko spienić, jeśli ktoś lubi. Oczywiście można też wypić czarną jak diabeł czystą i mocną kawę.

Na wypadek, gdy mam ochotę na słabszą kawę do śniadania, mam przywieziony z Londynu dzbanek. Najpierw wyparzam go gorącą wodą, potem nasypuję kawę i zalewam wrzątkiem. Przykrywam pokrywką z sitkiem i po paru minutach jest kubek gorącej i aromatycznej, choć nie tak mocnej kawy.

Niestety wielu ludzi nie ma na to czasu lub nie chce na to mieć czasu. Piją ersatz jakiegoś rozpuszczalnego paskudztwa, które nawet nie pachnie jak kawa, lub jeśli są trochę majętniejsi kupują drogie domowe ekspresy do kawy, aby mieć złudzenie, ze drogo znaczy dobrze. To co uzyskują z tych maszyn w najlepszym wypadku przypomina lurę serwowaną w Starbucksie.

Ze słuchaniem winylowych płyt jest podobnie. To jest celebrowanie muzyki i dobrego dźwięku. Włączamy gramofon, rozpędzamy talerz, czasami musimy użyć wcześniej jakiegoś przyboru do zebrania kurzu, bo są takie dni, że wszystko się bardziej elektryzuje niż zwykle. Sam gramofon też od czasu do czasu wymaga paru sprawdzających czynności, które nie zrobią się automatycznie same. Sprawdzenie nacisku igły na płytę, odkurzenie talerza, użycie płynu antystatycznego do wyczyszczenia igły.

Wreszcie kładziemy płytę na talerz i ostrożnie opuszczamy dźwignię. Zaczynamy słuchać. To jest prawdziwa muzyka, której nie przelecimy w kilka minut na podwójnym forwardzie, żeby zobaczyć co dalej. Ta muzyka na płycie ma swój początek, rozwinięcie i koniec. Strona trwa od kilkunastu do dwudziestu paru minut i zmusza nas to do pewnego skupienia. To jest celebracja słuchania, prawdziwego słuchania. Oczywiście większość ludzi mówi, że nie mają na to czasu. Słuchają ersatzu z telefonów lub temu podobnych urządzeń, ci bogatsi kupują często drogie urządzenia cyfrowe, aby mieć pozór luksusu, ale dalej brakuje tego skupienia, zatrzymania się w życiowym biegu i skupieniu się na słuchaniu.

Dlatego nie można powiedzieć, że winyl zwycięży w dzisiejszym zaganianym świecie, ale na pewno znajdą się tacy, którzy będą woleli kawę ze staroświeckiej ręcznej kafetiery i tacy, którzy z przyjemnością posłuchają muzyki z czarnej winylowej płyty. Bo to będzie swoiste święto, które na dodatek możemy sobie celebrować codziennie. :)

Gość frywolny trucht

(Konto usunięte)

Fajnie jak głuchy się rozpisze, a widzę, że lubi pografomanić. Patrz nie zabanujesz mnie tutaj :)

 

W każdym razie, ku swemu przerażeniu sam sięgam po pliki gęste i to wcale nie dlatego, że mi się spieszy. Służą mi trzy rodzaje nośników- pliki, CD 16 bit ( HDCD 24 bit), winyl i w zależnosci od realizacji ten sam materiał potrafi zagrać to tu, to tam.

Celebracja, celebracją, ale...

lub jeśli są trochę majętniejsi kupują drogie domowe ekspresy do kawy, aby mieć złudzenie, ze drogo znaczy dobrze. To co uzyskują z tych maszyn w najlepszym wypadku przypomina lurę serwowaną w Starbucksie.

 

nie uogólniaj tak, są przecież świadomi 'pijacze' kawy którzy ze swoich ekspresów wyciskają maksimum

W domu mam kafetierę

a młynek ma ? :]

 

bo w tej całej historii ani słowa o nim

 

należało by napisać - "wyjmuję z lodówki hermetycznie zamknięty pojemnik z kawą, otwieram , wsypuję odpowiednią ilość ziaren do młynka (wcześniej wyregulowanego do danej mieszanki, ekspresu, ubicia itp.) mielę i dopiero potem cała dalsza celebracja :)

 

tak serio, zgadzam się z tobą, powinno się znaleźć w życiu chociaż kilka chwil na celebrację danej czynności

w dzisiejszych czasach nawet seks co raz mniej się celebruje

 

pozdrawiam

audiokarma.org

Fajnie jak głuchy się rozpisze, a widzę, że lubi pografomanić. Patrz nie zabanujesz mnie tutaj :)

 

Ładnie i trafnie :)).

Przyznaję, że choć nie mam jeszcze toru winylowego (cały czas biję się z myślami), to kawę piję tylko z italian express. I tak, jest to poranna celebra.

Brawo StaryM za kawę.

Niewielu ludzi pija kawę.

Olbrzymia większość paskudne napoje kawopodobne . Zalane wrzątkiem stare mielonki z marketu.

Dobra kawa nie musi być droga. Przyzwoite, świeże ziarna można kupić od 60zł/kg, lepsze mielonki od 15zł/250g.

Ale Waluch ma rację, aby otrzymać poprawne espresso czy kawę z moki (jak Ty), potrzebny jest młynek.

Dobry młynek. Bez tego ani rusz.

Z tym trzymaniem w lodówce to bym nie przesadzał. Jeśli pojemnik nie jest w 100% hermetyczny, może to kawie zaszkodzić.

No i lepiej mielić ciepłe ziarno niż lodowate.

Ale tak trzymajcie Panowie.

Gość StaryM

(Konto usunięte)

a młynek ma ? :]

 

bo w tej całej historii ani słowa o nim

 

należało by napisać - "wyjmuję z lodówki hermetycznie zamknięty pojemnik z kawą, otwieram , wsypuję odpowiednią ilość ziaren do młynka (wcześniej wyregulowanego do danej mieszanki, ekspresu, ubicia itp.) mielę i dopiero potem cała dalsza celebracja :)

Ma, lecz nie chciałem przesadzać z tym opisem parzenia kawy, bo wtedy część o gramofonie wydałaby się zupełnie mała. ;)

Gość masza1968

(Konto usunięte)

Postanowiłem odgrzebać temat - który założył rydz - dziś podczas parzenia kawy. Nie pijam już kawy jako antidotum na wczesną porę, na kiepski nastrój i senność. Od jakiegoś czasu kawa jest dla mnie przysmakiem, który wolę celebrować. Kupuję więc tu i tam rozmaite gatunki, czasem dobre i drogie, a czasem tylko dobre. W domu mam kafetierę zwaną najczęściej italian express. To proste, żeby nie powiedzieć - wręcz prymitywne urządzenie, ale wymaga czasu, który trzeba poświęcić na przygotowanie dobrego napoju. Najpierw do pojemniczka nalewamy zimnej wody, potem na metalowe sitko wsypujemy kawę i należy ją starannie ugnieść, następnie zakręcamy górną część urządzenia i stawiamy na gazie. Woda gotując się paruje, przechodzi przez zmieloną kawę, Którą najlepiej wcześniej samemu zemleć w ręcznym młynku i skrapla się w górnym naczyniu. Tego procesu należy dopilnować, bo jak będziemy gotować za długo to napijemy się smoły, a nie kawy. W tym czasie warto podgrzać sobie mleko, można je lekko spienić, jeśli ktoś lubi. Oczywiście można też wypić czarną jak diabeł czystą i mocną kawę.

Na wypadek, gdy mam ochotę na słabszą kawę do śniadania, mam przywieziony z Londynu dzbanek. Najpierw wyparzam go gorącą wodą, potem nasypuję kawę i zalewam wrzątkiem. Przykrywam pokrywką z sitkiem i po paru minutach jest kubek gorącej i aromatycznej, choć nie tak mocnej kawy.

Dzień świra :)

Gość StaryM

(Konto usunięte)

Dzień świra :)

Wracaj do swego ekspresu. W końcu skoro dałeś za niego trzy tysiące to musi robić dobrą kawę! A kto twierdzi, że jest inaczej to jest gołodupcem, którego nie stać na dobry ekspres i jednorazowe porcje kaw rozmaitych, a musi męczyć się ręcznie mieląc i stojąc przy kuchence nad prymitywną kafetierą.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.