Skocz do zawartości

Opinie o sprzęcie

5844 opinie sprzęt

Revox B 215 Mk II

Revox B215 MKII to obok Dragona niemalże ikona magnetofonu kasetowego. Można było go spotkać w reklamach dobrych kaset, a niekiedy artykułów wyposażenia wnętrz. Wynika to z jego dość spartańskiego i bezkompromisowego wyglądu, który sprawia, że nie przejdziemy obojętnie. Albo go pokochamy albo znienawidzimy. W moim przypadku wygrało to pierwsze. Jak to już bywa w przypadku magnetofonów hi-end, 215 zaopatrzona została w 3 głowice, dwa wałki i komputerowo sterowany napęd. Cechą, która przykuwa uwagę jest sposób ładowania kasety - nie mamy tu klasycznej kieszeni, a, jak to byławo w latach siedzemdziesiątych - otwarty mechanizm, na który nakładamy kasetę. W celu ochrony przed kurzem, mamy specjalną klapkę, której zadaniem jest ochrona głowic i toru taśmy przed wszelakimi zanieczyszczeniami z zewnątrz. Mechanizm pracuje cicho i niezawodnie. Jakość zapisu jest doskonała na większośc kaset, choć mojemu Revox'owi najlepiej "smakują" : Basf Chrome Maxima II, MaxeLL XL-II oraz TDK MA-X, MA-XG. Brzmienie jest bardzo precyzyjne i zrównowazone, neutralne. Choć dodam, że pod względem muzykalności Dragon ma nieco więcej do pokazania.


Nakamichi Dragon

Nakamichi Dragon to legenda, której bliżej przedstawiać nie trzeba. Produkowany w latach 1982-1993, choć niektóre źródła podają, że ostatnim rokiem był 1994. Magnetofon to spore i masywne urządzenie, zawierające wspaniały mechanizm Auto-Revers, 3 głowice i podwójny układ dwóch wałków. Ogólna opinia o Dragonie jest taka: rewelacyjny do odtwarzania i bardzo dobry do zapisu. Przyznam szczerze, że ten magnetofon w zupełności spełnia moje oczekiwania w/w względów. Daje użytkownikowi możliwość czynnego wływania na zapis i korygowania go w zależności od upodobań. Świetnie pracuje praktycznie z każdą taśmą - producent przestrzega (a nawet zabrania) przed stosowaniem kaset nagranych fabrycznie, które ogólnie ochodzą za padlinę i często są powodem uszkodzenia lub rozregulowania zarówno mechanizmu jak również i głowic. Dragon sprawia mi wiele radości przyjemnie nagrywając i odczytując dźwięki na kasetach Basf, Maxell oraz TDK. Jego dodatkowych atutem jest ładnie podświetlony front. Brzmienie jest soczyste, emanuje pełną paletą barw i energią. Magiczne.


Nakamichi bx300

BX300 to 3 - glowicowy magnetofon z zamkniętą pętlą dwóch wałków przesuwu. Niepozornie wyglądający klocek może zniechęcić do kupna osobę typu "laik w dziedzinie hifi". Starzy wyjadacze wiedzą natomiast, że choć nie jest to Dragon, to ma kilka cech wspólnych z legendą. Do pierwszych z nich zaliczam muzykalność, jak również ogólne właściwości foniczne. BX300 ślicznie oddaje to, co zostało uwiecznione na taśmie. Niby nic szczególnego, ale dobra scena muzyczna i przede wszystkim otwartość oraz obfitość w szczegóły sprawiają, że chce sie z nim przebywać.


Akai GX-75

Pozytywne opinie o tym magnetofonie słyszałem od lat, dlatego postanowiłem nabyć w/w sprzęt drogą kupna :) Magnetofon już od pierwszych chwil wzbudza zaufanie swoim wyglądem albowiem pokaźnych gabarytów obudowa i masa do czegoś zobowiązują. Kieszeń kasety klasycznie umieszczona po lewej stronie kryje w sobie podświetlane okienko, dobry mechanizm z dwoma wałkami przesuwu oraz słynne firmowe głowice Super GX. Dla formalności jedynie wspomnę, że GX-75 to konstrukcja 3-głowicowa. Centralną część "facjaty" siedemdziesiątkipiątki zajmuje duży i czytelny wyświetlacz, pod nim kilka regulatorów. Prawa strona to klawisze funkcyjne. Brzmienie określam jako ciepłe i promienne, z niezłą przestrzenią. Bas, jak i tony średnie równo rozkładają się w całej skali tonów. Góra również nie stwarza problemów, jest gładka i przyjemna w odbiorze. Na pochwałę zasługuje dobra kolalizacja źródeł, jak również świetna stereofonia.


Diora Diora WS- 432

Ludzie, niech mi to ktoś wytłumaczy, jak to się stało? wszyscy się śmieją z unitry bo mają droższe cacka, a ta unitra po 23 latach przebija je, zmiata w pył po kilku sekndach słuchania, nie mówie tu o accuphase czy nowych rotelach albo Krellach ale jakiś pioneer, yamaha czy starszy marantz. Padła mi Yamaha AX-500, wcześniej AX-400 ale to się wytnie no i z desperacji podłączyłem pod Unitre WS-432 moje kolumny Wharfedale Modus Seven kablami klotza twinax, potem cd yamahy CDX-900 interkonektem klotza La range no i włączam czekając na tragedie a zarazem na choć lekkie ukojenie no a tu JEB!! zaczyna się My dying bride-the crown of sympathy i potem kolejne i cóż za brzmienie, no może werble ciut piaskowe, no ale cała reszta jest niesamowita. Yamaha AX-500 została przebita, Marantz PM-52 to nawet nie wspomne o Yamaha AX-400 to wstyd pisać że miałem. Nie macie kasy to kupujcie ten sprzęt poważnie opłaca się, ja mam problem z trzeszczącym potencjometrem głośności, ten wzmak nawet nie oddaje przez to równej mocy na kanały a i tak lepiej gra!! Ja swojego nie sprzedam niech stoi bo nie opłaca się go sprzedawać za bezcen. Teraz planuje kupić Sony F690SE mam nadzieje że chociaż ten przebije Unitre. WS-432 jest dość detalicznym wzmacniaczem, nic się nie zlewa, to nie jest śmietnik, wszystko ma swoje miejsce i czas to jest to.


Sony TC K990 ES

Sprzęcik nabyłem od kolekcjonera, który to sprzęcik praktycznie był nie używany. Zbudowany jak czołg, zrobiony z dobrych komponentów - jednym zdaniem za sam wygląd można się w nim zakochać. Ale jak usłyszałem jakie dźwięki z siebie wydaje to od razu wiedziałem, że był to dopiero początek! Kaseciak właściwie jest dość uniwersalny, nagra wyśmienicie na każdej taśmie, ale jak ja to mówię musi być porządne źródło. Manualna kalibracja poradzi sobie z każdą kasetą bez najmniejszego oporu (można też zrezygnować z kalibrowania dwóch stron, wystarczy raz a dobrze). Jest możliwość wyłączenia wyświetlacza, kieszeń sterowana elektronicznie, stabilizator kasety pewnie trzyma ja w ryzach i dodatkowo eliminuje drgania przechodzące normalnie na taśmę.   Co do dźwięku: tak jak mówiłem wcześniej, cieplutki na potęgę, mocny bas, dosłownie taki jaki ma być, średnica kolorowa, bardzo mocna, ale trzymająca się zaraz za górą, która jest detaliczna i miła dla ucha! Ogólnie jak dla mnie lepszy niż KA6ES. Pewnie przegrałby z KA7ES, ale tego nei wiem bo go nie sluchałem a to jedno z moich snów :)


Klotz Twinax LY225T

po wpięciu LY225T zamiast zwykłego kabla OFC 2,5 mm2, dźwięk stał się melodyjniejszy. Bas jest znacznie lepiej kontrolowany i pojawiło się więcej szczegółów, scena uległa otwarciu, choć na moim systemie jest wciąż duży pierwszy plan. W stosunku do zwykłych kabli OFC, znikła suchość. Dotychczas kable głośnikowe były w moim systemie wąskim gardłem. Ze zmiany jestem zadowolony (długość 2 x 4,5 mb). Teraz czas na kolejną modyfikację moich przerabianych kolumn Jamo E350. Ogólnie polecam.


Technics RS-TR373

Kiedy go kupiłem (nówkę!) byłem zachwycony, że jest, że działa i w ogóle. Do teraz mam wielki szacunek dla jego niezawodności, ale wzrosły moje wymagania dotyczące jakości dźwięku i 383 czeka w piwnicy na swój renesans. Obecnie jest to sprzęt "dla nikogo", bo nawet za grosze można nabyć sprzęt, który gra znacznie przyjemniej, jeżeli już ma się "odpał" na kaset... ;-).


STX Soundstation F-300/360

Niedawno jeszcze nosiłem się z zamiarem zakupu tych kolumn ale jednak padło na Magnaty Monitor 1000. Kolumny Stx miałem okazje posłuchać u kolegi. Z początku myślałem ze skoro tam są dwa głośniki 30-centymetrowe to bas będzie w porządku, mocny,ładny i nisko schodzący. Jednak po pierwszych kilku minutach odsłuchu jeszcze bardziej się cieszyłem ze sam posiadam Monitory:) W tej cenie Magnaty zjadają te stx-y na śniadanie. Monitorki z dwoma głosnikami basowymi po 17 centymetrów lepiej sobie radzą z basem niż te stx-y grające z subwooferem również stx-a. Jeżeli chodzi o wysokie tony to poprostu jeden chaos gdy da się głośniej (treble w ampli ustawione na minimum. Ogólnie jedna wielka LIPA!! Aż sam nie chciałem w to uwierzyc.


Shunyata Research Aries

Po kupnie kabla głośnikowego Shunyata Lyra i po docenieniu jego walorów, "wpadłem" na Forum na ogłoszenie "sprzedam Ariesa". Kabel trafił do mnie na próbę. Grałem nim chyba 3 tygodnie. Od razu przypadł mi do gustu ze względu na mnóstwo szczegółów które odkrył w muzyce, bardzo dobrą lokalizację, przestrzeń oraz szybkość. Niestety kabel ten nie został u mnie, gdyż nie pasował z Linnem Genki, który jako źródło mało basu serwował i stosunkowo mało nasyconą miał średnicę. Zatem na owy czas pozostał w systemie niepokonany Monolith Albedo. Jednak zapamiętałem sobie Ariesa jako bardzo dobry kabel. Po wymianie CD na lampizowanego Shanlinga CD300, który zagrał pełną piersią, z normalnym basem i porządnym środkiem, wiedziałem, że należy zrobić ponowną próbę z Ariesem. Kabel ten przez pół roku nie został sprzedany, zatem trafił do mnie ponownie na próbę i został. Jego zalety to przede wszystkim dużo informacji, które jest w stanie przekazać. Pojawiły się nowe dźwięki, kabel wprowadził sporo porządku (mam na myśli bardzo dobrą lokalizację) na scenie. Jest bardzo szybki. Przy tym nie gra ostro tak jak np. Nordost Red Dawn czy "twardo" jak np. srebrne kable takie jak Sonus Oliva czy np. Arek__45. Dźwięk jest "płynący" jak należy. Kabel oceniam po prostu jako bardzo neutralny, co oznacza jednak, że jak coś w systemie nie gra - od razu "wyłazi". U mnie wyszło, że trzeba było trochę pogrzebać w lampach przy CD, nie zaszkodziło poszukać lepszych kondów sprzęgających do CD, itp. Jak na razie jest to najlepszy kabel jaki gościł w moim systemie, nie licząc jakiegoś koszmarnie drogiego ale faktycznie dobrego Silencable (chyba model Symphony), którego miałem na próbę. Nie daję oceny "rewelacja" gdyż zdaję sobie sprawę, że są jeszcze lepsze kable. Ponadto kabel musi się "wpasować w system". Natomiast relację cena/jakość oceniam jako rewelacyjną.


Bang&Olufsen BeoVox 5000

Sprzęt mimo 36 lat posiada niesamowitą barwę i moc. doskonały bas oparty na papierze, dobre głośniki wysokotonowe, bardzo dobre średniaki. Duża przestrzeń, barwa, czystość. Głośniki idealnie radzą sobie i w muzyce klasycznej i jazz'ie, dobrze w rock'u i pozostałych rodzajach muzy. Nadają się i do wzmacniaczy tranzystorowych i lampowych. W przypadku lamp zalecana moc na kanał to minimum 20W. Poniżej tej wartości ich dynamika i sprawność bardzo spada. Z lampami dają ciepły dźwięk, czasami lekko przesycony i zbyt delikatny, jednak to traktuje jako zalete niż wadę.


Sony TC K990 ES

Magnetofon nabyłem w Niemczech w perfekcyjnym stanie,kierował mną sentyment-zawsze mi się ten model podobał(lakierowane dechy,złoty panel).Jeżeli chodzi o dżwięk to uważam go za jedn z najbardziej uczciwych decków jakie posiadałem,pokonał nawet nakamichi CR-5,który też uważany jest za świetny deck.Sonka nie ingeruje w zapisywany przez nią dżwięk co czyni nakam co czyni ja bardziej uniwersalnym klockiem.Amorficzne głowice,łatwość kalibracji,dalne sterowanie dopełania listę pozytywów.


Tannoy Revolution R1

Posiadam r1 i moge poedzieć że są to świetne kolumny, basik może nie powala ale czego sie spdziewać po małych skrzynkach, praw fizyki nie da sie oszukać, woklale są fenomenalne czsami mam wrażenia ze to wokalista stoji przedemną czasem żeńskie głosy giną w muzyce rockowej w gąszczy jazgotu gitar i to chyba główny minus jaki zauważyłem Ogólem kolumny niekoniecznie nadają sie do rocka z powodu braku dynamiki ale do ambitniejszej muzyki jak najbardziej


Krell KAV400xi

Wzmacniacz kupilem w Niemczech do posłuchania i ewentualnie do sprzedazy...Jednak bardzo szybko bo po niespełna miesiącu stało sie to drugie.. Jakosc wykonania tego wzmaka może słuzyc do nauki zawodu,wszystko dopiete na ostatni guzik wykonczone i zrobione z najlepszych elementów. Szkoda tylko ze dżwiek nie pasuje do jakosci wykonania. 400xi cechuje doskonale kontrolowany bas,szybki zwinny doskonale wybrzmiewający. Wysokie tony jasne, dobitne ,bardzo szczegółowe na dłuższą mete bardzo meczace.Za to scena doskonał w szerz i w głab ,stereofonia wyborna. Srednica i tu...najsłabszy atut 400xi.Sucha ,zimna sterylna ,mało angazujaca.Jeśli ktoś słucha klasyki,jazzu,albo wokali to od razu radze sie zastanowic nad wyborem tego wzmacniacza. Współczuje wady słuchu i głuchoty wszystkim tym którzy łacza tego Krella z B&W ...te kolumny słyna z osuszonej srednicy i po podłaczeniu Krella słychać juz horror muzyczny !!! Uwazam ten wzmak za najwiekszą pomyłke w tej cenie która za niego żądają w sklepie. Radze wszystkim tym co napalają sie na ten wzmacniacz ze wgledu na marke ,żeby posłuchali go przed zakupem. Wielu kupuje go w ciemno a potem następuje wielkie rozczarowanie.WIDAC PÓZNIEJ na allegro i w ogłoszeniach mnóstwo ofert odsprzedazy co stwierdza fakt wielkiego zawodu kupującego.W obecnej chwili ceny wachaja sie na poziomie około 5 kzł ,a i tak w tej cenie bardzo trudno go sprzedać. Myślę ze w cenie około 3 kzł byłby atrakcyjną ofertą. DLA MNIE TO NAJWIĘKSZY NIEWYPAŁ KRELLA. Sprzedałem go po niecałym miesiącu z wielka radościa ,a potem się dowiedziałem ze kupujący odemnie sprzedał go po tygodniu.!!! Sugeruje to że bedące na rynku 400 xi maja za soba wielu właścicieli.


Beyerdynamic DT440

Opis dotyczy modelu srebrnego (starszej wersji).   Bardzo słabo zaprojektowany pałąk słuchawek. Po zakupie wyraźnie za sztywny. Strasznie mocno obejmuje głowę, co po godzinnej sesji powoduje ból małżowin usznych. Po dwóch miesiącach użytkowania pałąk już się wyrobił i poziom komfortu użytkowania słuchawek znacząco się podniósł.   Po około 6 miesiącach od zakupu pękł pałąk na wysokości łączenia łuku obejmującego jeden z nauszników z konstrukcją nośną słuchawek. Uszkodzenie, nie było spowodowane upadkiem urządzenia bądź innych siłowych metod oddziaływania na nie. Zwyczajna błąd projektowy, gdyż łącznie to nie powinno być wykonane z tak cienkiego i kruchego plastiku (o ile w ogóle z plastiku).   Po około 2 latach użytkowania zaczyna puszczać klej łączący gąbkę na szczycie konstrukcji nośnej słuchawek. Bardzo irytująca dolegliwość, która niemalże przy każdym zdjęciu słuchawek powoduje wyrwanie kilku włosów, które mimowolnie przyklejają się do odsłoniętego kleju.   Jeżeli chodzi o jakość dźwięku 6/6, jednak jako całość konstrukcję Beyerdynamic oceniam zaledwie na 4/6. Niedopuszczalne jest wypuszczanie produktów które posiadają tak wyraźne niedopatrzenia projektowe i powodują sporo problemów podczas normalnego użytkowania.


Pathos Classic One mkIII

Pathos Calssic One mk III zakończył na wiele lat jak mniemam moje poszukiwania na tym polu. Właściwie zamiast pisać ta opinie powinienem odesłać do tekstu pana Pacuły krążącego po necie (wersja mk II), która to opinia doskonale opisuje rzeczony aparat.   http://www.highfidelity.pl/artykuly/0506/pathos.html   Ale ponieważ jest szansa, ze komuś cos dodatkowo podpowiem lub mogę doprecyzować niektóre zawarte tam stwierdzenia napisze kilka slow od siebie.   Pathos Classic One mk III jest hybryda zintegrowana gdzie przedwzmacniacz jest na lampach ECC83 a końcówka na MOSFET-ach pracujących w klasie A do około 12 W a potem AB do 70W/8omow lub 128W/4omy.   Wersja mk III od mk II rożni się zmianami w zasilaczu, nowymi wzmacniaczami operacyjnymi sterującymi MOSFETami, układem kontroli wzmocnienia na liniowych scalakach Burr-Browna o zakresie pracy +/- 12V dla sygnału audio co w praktyce zapewnia ochronę przed nasyceniem dla odtwarzaczy z regulowanym wyjściem do wysokości sygnału nawet 5V, zabezpieczenie elektryczne przed zwarciem obwodu wyjściowego (kolumny), lepiej zabezpieczone wtyki kabli wyjściowych (rozszerzony zakres plastikowej ochrony), nowa stalowa pokrywa transformatora, nowy transformator dla rynku amerykańskiego, chromowane gałki oraz inne niż dotychczas drewno przedniego panelu i pilota – afrykański paduk. Jak widać, nic rewolucyjnego ale dość by zmienić marketingowy numer z mkII na mkIII. Zdaniem duńskiego dealera Pathosow brzmienie jest praktycznie bez zmian w stosunku do mkII ale rożne od mkI, które to było bardziej spolegliwe, mniej dynamiczne i mniej otwarte w górze pasma.   Wzmacniacz może pracować także w wersji zmostkowanej i wydaje wówczas 270W mono. Ma 5 wejść liniowych, jedno XLR, zakres częstotliwości 2Hz-100kHz, THD max 0.05%, dynamika 90 dB i impedancja wejściowa 100k omów.   Wygląda ładnie aczkolwiek jest przesadnie długi i z mojego granitowego stolika wystaje nieco z tylu. Skoro jesteśmy przy wyglądzie i jego praktycznych aspektach to frontowe, dość dlugie pokrętła dodatkowo wydłużają aparat a także posadowienie gniazd kabli głośnikowych nie jest cudowne choć można to zrozumieć skoro na tylnym panelu praktycznie nie ma na nie miejsca – podstawowa forma obudowy jest bardzo plaska. Wyświetlacz skromny ale doskonale czytelny podaje tylko podstawowe informacje. Podobnie pilot z 4 guziczkami w ładnym drewnie jest skromny ale obsługuje wszystkie(!) funkcje.   Dźwięk.   Oczywiście, to jest najważniejsze. Czekałem z wpisaniem tej opinii by mi się wszystko uleżało i dobrze zrobiłem. Opinie o tym wzmacniaczu bowiem zmieniały mi się na przestrzeni miesięcy tak za sprawa zmian w reszcie systemu jak i wskutek wymiany lamp przedwzmacniacza – ECC83 czy 12AX7 – by wymienić najpospolitsze oznaczenia tej podwójnej triody.   Początkowa konfiguracja to źródło Audio Analogue Paganini 24/192, okablowanie Harmonic Technology Pro-9 i Truth Link (niezmiennie), kolumny Dali Helicon 400 (na chwile podmienione także na Dali Icon 7). Classic One zastąpił Audio Analogue Puccini SE, wersja przechodnia o ile to cos mowi. Nieważna wersja zresztą.   Wymiana na Classica One spowodowała w tym układzie następujące zmiany – cieplejszy, obszerniejszy i zaokrąglony bas gdzie ciała przybylo głownie w dolnych rejonach. Średnica zdecydowanie się pogorszyła a to za zmiana nasycenia barwami wokali – mniej ich. Za to doszły ładne wybrzmienia i poprawiła się dynamika – odstęp pomiędzy cichymi i głośnymi partiami ładnie się poszerzył. Góra skali śliczna i dużo dźwięczniejsza. Także nieco bardziej obecna niż za czasów Pucciniego. Scena zawęziła się co do szerokości ale także oddaliła się nieco i zyskała na głębokości. Detali jakby mniej. Płyty zabrzmiały jednak inaczej a to było już jakąś atrakcją.   Mówiąc szczerze pierwsze wrażenie nie było dobre bo wprawdzie pewne rzeczy poprawiły się ale pewne pogorszyły. Do tego wydałem 2 razy więcej niż kupując poprzedni aparat.   Dalej historia zaczęła toczyć się jednak w sposób zadziwiający. Wymyśliłem sobie, ze owa nieco okrągła prezentacja jest może wina odtwarzacza. Zapaliłem się jak krzak ognisty na Pathos Digit – nowy odtwarzacz Pathosa na dodatek zaprojektowany wzorniczo jak dopełnienie Classica One. Szczęśliwie lub nie (może kiedyś się dowiem) trafiłem na kilka dość chłodnych recenzji Pathos Digit, m. innymi w ‘Hi-Fi Choice’. Do tego doszły namowy niektórych kolegów z forum na kupno sprawdzonego odtwarzacza z górnej polki. Nieco przypadkowo los pokierował mnie na dość malo popularna konstrukcje Bo Christensena, bylego szefa konstruktorów Primare a obecnie szefa niszowej firmy Bow Technologies. Odtwarzacz nazywa się ZZ-Eight i kosztuje tyle co gospodarstwo rolnika w hrubieszowskiem. Kupiłem używkę, która Bo Christensen za slona oplata doprowadzil do stanu ‘2008 up-grade’. Warto było!   Odtwarzacz kompletnie przekopał mój system i praktycznie przesunął jego charakter na inny biegun. Zamiast misia, ciepła, muzykalności zrobilo się detalicznie, dynamicznie, chirurgicznie z fantastyczna przestrzenia 3D i przeogromnym basem. A pomyśleć, ze już bralem się za poszukiwanie innych kolumn bo Dali Helicon 400 wydawały się malo precyzyjne. Nic z tych rzeczy.   Zatem pojawił się nowy problem – jak doprowadzić całość do tzw. Złotego Środka, oczywiście zgodnie z moim smakiem. Tu powiem, ze lubię ciepło, muzykalnie z ładnym podparciem w basie no i dobra przestrzenność.   Zacząłem zabawę z lampami sekcji przedwzmacniacza i.. bingo! Owe lampy jak się okazało sa ostatecznym i dość skutecznym regulatorem. Wiem dziś, ze można nimi uzyskać jeszcze lepsza scenę co z początku wydawało się niemożliwe no bo tak dobrze. Także można dostarczyć właściwej porcji ciepła nie psując dźwięczności i otwartości na górze. Super. Po tych wszystkich manewrach doszedłem do wniosku, ze mam co chciałem. Przyjemność słuchania ogromna a ważne elementy dźwięku sa obecne w sposób więcej niż zadowalający. Jest naprawdę znakomicie i humor poprawia mi każdy kolejny odsłuch sprzętu za 3 czy 5 razy taka kasę jak to co mam.   Opinia Pana Pacuły podoba mi się bo napisał on cos o tym, ze Pathos Classic One idzie za reszta systemu i warto próbować nawet jeżeli zadowolenie jest na wysokim poziomie. Ten watek sprawdził się w moim przypadku.   I na koniec – słabo spisują się oryginalne lampy markowane przez JJ. Dziwie się nawet, ze producent umieszcza taki szajs w tak dobrym sprzęcie – może odstręczyć ewentualnych nabywców. Już nawet jakiekolwiek ‘reissue’ Mullardow, TungSoli czy radzieckich Sovtekow za kilka dolarów zmienia całkowicie klasę wzmacniacza. Wstyd, dżentelmeni z Pathosa!   W podsumowaniu:   Zalety: Otwarty, dynamiczny dźwięk nawet o lekko rockowym zacięciu, dobra podstawa basowa, lekko ‘lampowe’, słodkawe brzmienie szczególnie na skrajach pasma. Gładkość i brak porażania sybilantami.   Wady: Nie jest to ostatnie słowo co do separacji detali, brakuje ostatnich kilku procent ale one kosztują pewnie wiele. Jak na mój smak średnica mogłaby być nieco lepiej zaakcentowana ale w tym względzie wiele zależy od nagrań i pewnie reszty systemu. Po jakims czasie jakas szuflada zapelni sie roznymi lampami ;-)   Wniosek końcowy:   Ciekawy, relatywnie tani wzmacniacz, z którym można wyczyniać cuda. Nie tak bardzo lampowe brzmienie i nie tak pokorne jakby można było się spodziewać po lampowej sekcji przedwzmacniacza. Znacznie lepiej kreci niż niektóre nudne tranzystorowe konstrukcje w podobnej cenie.       *






×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.