Skocz do zawartości

Opinie o sprzęcie

5844 opinie sprzęt

Yamaha RX-V640

Jest to naprawde dobry sprzet za ta cene.Posiada wszystko co powinien posiadac amplituner.Bdb firma.Mimo juz kilku lat tego modelu na rynku, nie ustepuje niczym nowym modelom.Polecam go i zachecam do zakupu tego modelu milosnikow kina domowego:)


Tonsil Sonata 80

Kolumny Tonsil Sonata 80 to podstawowy model niezbyt udanej serii Sonata. Kolumny są duże, jak na monitory. Trzeba przyznać, ze duża czarna skrzynia robi wrażenie. Czar pryska jednak po zdjęciu maskownicy (razem z marzeniami o potędze basu) - przednią ścianke okupuje jedna "trzynastka". Na pocieszenie - jest to słynny GDN 13/40/2. Dla pewności, ze GDN jest jedynym wooferem odkręcamy 4 śruby i potwierdzają sie przypuszczenia odnośnie konstrukcji kolumny: mały wooferek pracuje w pełnej objętości skrzyni (trochę jak na niego dużej). Nad wooferem znajduje się tweeter - GDWK 8/50 z 19mm jedwabną membraną. Druciki w środku są makabryczne - cieniutkie i brzydkie. Obudowa kolumn to bass-reflex, otwór znajduje się pod wooferem i jest bardzo wąski i bardzo krótki. Po włączeniu okazuje się, ze Sonaty są całkiem przyzwoitą konstrukcją. Grają ładnym, przyjemnym dźwiekiem z miękkim, niemęczącym basem, który czasem umie zejść całkiem nisko. Wysokie tony są nieco zbyt zuchwałe, ale jak na Tonsil - tragedii nie ma (wyższe modele są bardziej rozrzutne). Średnica OK, zarówno wokale jaki i instrumenty brzmią prawidłowo i przyjemnie. Zdarzyło się nawet raz, ze Sonaty pozytywnie mnie zaskoczyły jakością fortepianu - zagrały naprawde ładnie. Myślę, że zasługi należy przypisać GDN-owi, który naprawdę odwala kawał dobrej roboty. Tweeter jaki jest każdy widzi. Ogólnie - przyzwoite kolumny do każdego typu muzyki. Dobre także do kina - dzięki nieco wyostrzonej górze. Ograniczeniem może być czteroomowa impedancja, ale teraz nawet tanie Technicsy sobie z takimim kolumnami radzą.


Yamaha cdx 870

Wczesniej posiadałem CD Technics SL-PS770D, jednym slowem ten jest leprzy. Ma bardziej nasycony czysciej podawany dźwięk, troszke leprzej jakosci. Polecam tym ktorym brakuje troche sopranu! U mnie nawet jest go ciut zaduzo przy glosniejszym graniu. Brakuje mu troszke wsparczia basowego w stosunku do technicsa ale nieznacznie. Ma troche mniej opcji, ale jak dla mnie lepiej spasowauje sie ze sprzetem i chowana klapka z panelem sterowania to takze przydatny bajer przeciwkurzowy. Główna wada jak dla mnie to tylko brak szybkiego przewiajania przy przytrzymaniu search


Technics SL-PS770D

Ogolnie dobry dotwarzacz, niezly dzwiek energiczny choc chwilami wydawal mi sie troche zamało nasycony u góry. Nadrabial róznorodnością funkcji ktorych nie mam teraz po zmienie na Yamaha CDX 870   Jedna 400zl to bylo o 100zl zaduzo za niego


Monitor Audio MA-9

Świetne. Mam SONY 770ES + Pioneer 707 połączone OEHLBACHEM. Głośniki nagłaśniają 16m2. Wystarczy - sa bardzo efektywne. Nie zajmują wiele miejsca a zaskakują jakością. Jeśli nie stać Cię na B&W kup je!


Primare 20mkIII

Wzmacniacz był dobierany do moich (i żony) preferencji muzycznych - rock, pop, jazz. Słuchamy mało klasyki, i to nie było kryterium wyboru.   Po dość długim użytkowaniu mogę już powiedzieć, że był to bardzo trafiony wybór. Ten wzmacniacz nie ma problemu z wysterowaniem żadnych, nawet trudnych kolumn. Budowa dual-mono gwarantuje doskonałą separację kanałów, a w konsekwencji budowę sceny muzycznej. Przestrzeń i stereofonia są na najwyższym poziomie.   Co do pozostałych aspektów brzmienia w zasadzie nie mam zastrzeżeń - żaden podzakres nie jest uprzywilejowany, oddanie barw i rytmu jest na wysokim poziomie. Jedynie detaliczność mogłaby być nieco lepsza - czasem w muzyce z dużą ilością instrumentów niektóre mikrodetale umykają.   W porównania do CSA8 Coplanda - dźwięk był nieco mniej jasny, z lepszym rytmem i wykopem basu. Copland miał jakby więcej góry, co powodowało wrażenie dość jasnego i przejrzystego dźwięku. Mnie bardziej odpowiadał i odpowiada Primare.   W skrócie - polecam.


Apple iPod video 30GB

mam tego ipoda od zaledwie paru dni. ale postaram sie opisac swoje obserwacje. zrobl na mnie olbrzymie wrażenie. przede wszystkim dzwiek - rewelacyjny jak na urzadzenie przenosne. do hotelu/samolotu/autobusu jest genialnie. poprzednio mialem jakiegos irivera odtwarzacz cd\mp3. przekoany o wyzszosci cd nad mp3 i tak zabieralem ze soba w podroz torbe zawierajaca ok 40-50 cd, sluchawki i odtwarzacz cd/mp3. a efekt był o wiele gorszy. bałem sie kupic ipoda, bo iriver ma marke dość dobrąi ceniony jest przez internautów za dźwięk i za stosunek jakości do ceny. niestety dla posiadaczy iriverów: ipod to inna liga (ze względu na dźwięk i funkcjonalność). teraz zabieram coś super małego - mam tam ok. 200 płyt, adresy do wszytskich znajomych, wygląda to super i mogę w razie potrzeby zrzucic tam swoje zdjecia w ilosci ok 27 gb. jesli chcę mogę słuchac tego w radiu (uwaga: dozwolna obecnie forma:) w samochodzie oraz poprzez zestaw audio w domu (niezly słyszałem zestaw bose). sprawdza się swietnie w podrozy, dzwiek jest bardzo dobry jak na tego typu urzadzenie, spelnia przy tym szereg innychh przydatnych funkcji - slowem WIELKA rekomendacja!!! teraz rozumiem czemu mowi sie ze ipod to styl zycia. ps dzisiaj spotkalem pisarza Mariana Pankowskiego. facet, mimo swego wieku (ok. 70 lat) twierdzi, ze przede wszystkim liczy sie jakosc zycia (wiezien auschwitz i 2 innych obozow zaglady, obecnie profesor slawistyki na uniwersytecie w brukseli). ja tez twierdze, ze jakosc zycia jest najwazniejsza. muzyka wznosi tę jakość na wysoki poziom. a dzieki ipod-owi to wznoszenie jest prostsze niż kiedykowiek. DLA LUDZI CZĘSTO PODRÓŻUJĄCYCH, MAJĄCYCH DOMY WYPOCZYNKOWE, DLA MANIAKÓW SŁUCHAJĄCYCH "NA ULICY" (JA DO TAKICH SIĘ NIE ZALICZAM) SERDECZNIE POLECAM. STRZAŁ W DZIESIĄTKĘ. ps2 tekst nie sponsorowany. serio jestem pod wrazeniem


Koss Sporta Pro

Szukałem słuchawek do sprzętu przenośnego - czegoś przyzwoitego co pozwoli biegać po mieszkaniu lub jego niedalekiej okolicy i słuchać muzyki bez obrzydzenia. Chciałem kupić Sennheisery mx 400, ale uznałem że douszne wtyczki nie będą tak wygodne jak słuchawki nauszne.   Koss Sporta Pro kupiłem ryzykownie, bo bez wcześniejszego odsłuchu. Kierowałem się opiniami i bardzo atrakcyjną ceną. Nie pomyliłem się - słuchawki już po pierwszym użyciu wprawiły mnie wzdumienie - świetny bas, dynamika, brzmienie ostre ale nie drażniące. Nie zgadzam się z opiniami o przerysowanej górze pasma - wg mnie wszystko jest jak najbardziej ok, bo nie ma efektu zmatowienia dźwięku.   Na głowie trzymają się świetnie niezależnie od pozycji pałąka. Docisk gąbek do skroni wymaga jednak przyzwyczajenia - na początku trochę boli po 1 - 1,5 godzinie użytkowania, ale z czasem można się do tego przyzwyczaić. Ogólnie rozwiązanie to jest bardzo praktyczne - słuchawki są przy tym lekkie, wygodne, nie trzeba ich poprawiać na głowie bo nie spadną za żadne skarby.   Podsumowując - to nie jest hi-end i trzeba porównywać "jabłka z jabłkami", ale za cenę za jaką mozna je trafić na allegro - te słuchawki to absolutna rewelacja i best buy.   Polecam do sprzętu przenośnego, choć dla wzmacniacza stereo też są ciekawym partnerem. Problem tylko w krótkim kabelku - jeśli wzmak stoi na podłodze to żeby słuchać przez te słuchawki trzeba siedzieć na podłodze koło niego.


Linn Genki

Na temat CD Linn Genki można przeczytać wiele sprzecznych opinii . Jedni piszą : - że ma mocny bas ale nie ma przestrzeni - inni ,że świetną przestrzeń i scena ale gorzej z basem - podobno mocno zaznacza swoja obecność w torze - ktoś inny nie był w stanie określić jego cech brzmieniowych - ktoś inny pisze ,że gra niegorzej od Ikemi ( zakładam przy tym ,że Ikemi gra niezgorzej ;-) - inny ,że gorzej od Ikemi chociaż nie pisze dlaczego ale zbiera na Ikemi ( brak duszy , ducha , czegoś nieuchwytnego ) - inni piszą z kolei że beznamiętny drewniak ;-) - kolejny ,że wyzwala emocje - kto inny ,ze muli ;-) - następny ,że słychać aż za dużo   Wprawdzie w kręgach internetowych audiofili gawędziarzy jest to dyżurna marka do "bicia" i na forum audiostereo można poczytać wiele negatywnych opinii na temat Genki jednak od pewnego czasu chodził mi ww CD po głowie , zwłaszcza po zakupie kilku płyt z Linn Records.   Poszedłem więc po rozum do głowy i rozegrałem mecz odsłuchowy ;-)Linn Genki vs Musical Fidelity A3.24 Upsampling DAC.   Ale najpierw trochę wrażeń organoleptycznych. Wszak nie na co dzień mam do czynienia z tak nietuzinkowym odtwarzaczem.   Kiedy rozpakowałem srebrnego Genki z kartonu , styropianów i folii poczułem ,że chcę go MIEĆ. Nieduży , skromny ale jednocześnie efektowny i elegancki. Aluminiowa obudowa robi doskonałe wrażenie. I ta marka , która sprawia ,że człowiek wierzy ,że w te kilka chipów pod srebrną pokrywą wpisano magiczny algorytm dający na wyjściach RCA sygnał od innych lepszy ;-) Płytę jednak wkładam nastawiony psychicznie na tragiczne zgrzyty i hałasy (znane z recenzji prasowych) ale nic takiego nie następuje. Być może byłem zbyt pesymistycznie nastawiony po lekturze prasy audio w której każdy recenzent wylewał krokodylowe łzy na temat siermiężności zastosowanego w Genki loadera . Wg mnie obsługa organoleptyczna Genki jest całkiem przyjemna . Szczególnie dobre wrażenia dotykowe sprawiają eleganckie klawisze na panelu frontowym . Hałasy dobiegające z podajnika są w normie do której trzeba się niestety było przyzwyczaić po zakończeniu produkcji mechanizmów z serii CDM 0,1,2,4,9. Powiem krótko – pierwsze wrażenia z obsługi dotykowej Genki miałem bardzo pozytywne. Może 1 przytyk do wyświetlacza – mógłby pokazywać więcej detali równocześnie – a tak mamy albo numer utworu albo czas jego trwania i żeby przełączać tryb jego pracy trzeba użyć ... ...pilota-który-jest-przeznaczony-do-wkurzania-swojego-właściciela. Tylko masochista mógłby dopuścić do użytku taką ergonomiczną tragedię. Nie ma szans na obsługę pilota po ciemku . Co z tego ,że to pilot systemowy. Lepiej było dodać osobny sterownik do CD za 20zł niż oferować nabywcom najeżony identycznymi wypustkami nieporęczny placek.   Genki był podłączony za pomocą wyjść analogowych do Baltlaba i równocześnie poprzez cyfrowy coax jako transport do MF A3.24 a ten do sąsiedniego wejścia w Baltlabie . Tak więc wkładam 1 płytę do Genki i wybieram siedząc wygodnie pilotem odpowiednie źródło słuchając tej samej płyty raz w wersji Genki a raz w wersji A3.24. Wygrzałem się na już sofie i udało mi się w końcu znaleźć przycisk „play” na antypilocie .   Ad rem   Rozbieżne opinie na temat Genki spowodowały że jedyne czego się obawiałem to tego ,żeby Linn nie zagrał normalnie. Jak CD jest ogólnie poprawne to w zależności od nastroju niektórzy recenzenci piszą dowolne bzdury używając eufemistycznych porównań. Po przeprowadzonych testach porównawczych nie rozumiem jak można nietrafnie zrecenzować brzmienie Linn Genki. Jest to źródło z na tyle wyraźnym charakterem że wg mnie trudno o jakąś pomyłkę i tylko lenistwo recenzentów , ich "zamulone" ;-) systemy mogą być wytłumaczeniem tak rozbieżnych ocen .   Po pierwsze od razu rzuca się " na uszy" żywość przekazu . Linna (oraz Naima ) kupują podobno prawie wyłącznie melomani ceniący "muzykalność" całych systemów ww firm. Ale mało kto pisze dlaczego ten sprzęt tak gra. Na tle dosyć "refleksyjnego" charakteru MF A3.24 Linn Genki prezentował muzykę z większą dawką przytupu, raźniej, żywiej. Za rytm odpowiada szybki, krótki bas Genki , dosyć mocny , nie schodzący zbyt nisko ale zawsze punktowy. MF brzmi wolniej , ale schodzi niżej. Poza tym bas z Genki jest bardziej rozdzielczy , niższe dźwięki są dobrze odseparowane.   Impulsywny charakter prezentacji Genki dało się odczuć przez cały czas odłuchów. Są płyty przy których zwykle usypiam o g 2315 - znacznie trudniej zdrzemnąć się jak gra Genki – spokojnie mogłem dociągnąc do 24-tej.   2 punkty dla Genki   To zjawisko znalazło też swoje odbicie w sposobie prezentacji przestrzeni. Genki "ożywia" dźwięki prowadzące dochodzące z pierwszego planu i tu koncentruje uwagę słuchacza. MF z kolei lepiej wybudowywał głębię i lepiej na tylnych planach lokalizował źródła dźwięku. Na pierwszy rzut ucha Genki grał w tym aspekcie bardziej spektakularnie ale bezpośrednie porównanie wykazało ,że MF kreuje większą scenę za głośnikami . Osobiście bardziej lubię tego rodzaju prezentację więc:   1 punkt dla MF   Genki bez wątpienia bardziej eksponuje detale od MF. To jest kolejna cecha mająca wpływ na subiektywnie odczywana żywośc przekazu. Często tam gdzie MF podawał detale jakby od niechcenia tam Genki akcentował.   bez punktów - kwestia gustu   równowaga tonalna - Genki brzmi lżej od MF . Oba źródła mają dosyć zbliżoną równowagę tonalną tzn grają nieco niżej niż "zwykłe" CD schodzą dosyć nisko z tym ,że MF schodzi niżej i dłużej wybrzmiewa. Co kto lubi ale do mojego systemu lepiej pasował MF.   0,5 punktu dla MF   wysokie tony - wydaje się ,ze LINN gra w najwyższym zakresie lepiej ale to chyba efekty ekspozycji detali . W sumie wielkich różnic nie wychwyciłem ale   0,5 pkt dla Genki   barwa : MF bez wątpienia ma bogatszą barwę . Obaj zawodnicy uzyskują w tej dziedzinie rezultaty lepsze niż "zwykłe" CD ale MF jest tutaj trudny do pobicia. Brzmienie MF szczególnie na średnicy jest doprawione odrobiną ciepła i słodyczy , które to w moim systemie daje bardzo przyjemny efekt całościowy . W brzmieniu Genki tego nie ma . Bogatszą barwę od MF chyba mają jedynie źródła z lampowym stopniem końcowym. Genki nie jest bynajmniej bezbarwny i pojedynku z innym źródłem zaprezentowałby się pewnie lepiej a tak rywal zawyżył poziom.   2 pkt dla MF   No i wokale . Zwłaszcza kobiece. Moja ulubiona dyscyplina . Tutaj czysto grające głośniki Focala nie pozostawiają złudzeń . Może szmaciane ;-) kopułki mogłby zamaskować nieco ten efekt ale znalazłem kilka płyt na których Genki ewidentnie się wykłada w moim systemie. Najgorzej ,że jedną z nich jest moja ostatnio ulubiona Kate Bush "Aerial" . Te cechy które dawały pozytywny efekt w przypadku instrumentów , w przypadku głosu Kate zaowocował niekiedy uwydatnieniem sssyczących głosek. Na innych płytach było czasem nawet jeszcze gorzej - słychać było niemiłe odgłosy w trudniejszych partiach wokalnych ( jakby jakaś szorstkość). Po przełączeniu na MF tych przykrych efektów nie ma. Na MF wszelakie głosy brzmią po prostu FANTASTYCZNIE.   3pkt dla MF   Właściwie na tej płycie miałem już skończyć porównania , spakować Genki i oddać właścicielowi . Ale zrobiłem jeszcze kilka testów. Na każdej płycie wydanej przez Linn Records widnieje napis (...) This CD sounds even better through Linn CD player(...) Ot , taki marketingowy slogan. No to słucham sobie. I słyszę ,że na nagraniach Linn Records ŻADNE wokale nie sssyczą . Nie słychać żadnych szorstkości. Wszystkie płyty brzmią świetnie. Bas Genki brzmi lepiej , jest bardziej rozdzielczy niż z MF. No ale myślę sobie - na dobrze nagranych płytach każde CD da sobie radę. Puszczam następne płyty .   Co jest ??? Na Genki pojawia się holograficzna przestrzeń i głębia . Przełączam na MF . Gra gorzej ! Czyżby Linn się dopiero rozgrzał ??? Wrzucam następne płyty . Przełączam źródła . To samo . Linn gra momentami LEPIEJ od MF !   Włączam światło przerzucam okładki płyt . Uff, chyba wiem o co chodzi . HDCD . Największa różnica na korzyść Genki miała miejsce właśnie na płytach LR ze znaczkiem HDCD. Teraz dopiero zdałem sobie sprawę ,że MF nie ma filtra HDCD i w ten sposób przełączając źródła słyszałem raz wersję Linn HDCD a raz MF bez HDCD. Przy porównaniu nagrań Linn Records zrealizowanych bez HDCD różnic na korzyść Genki już nie ma. Dlaczego wszystkie płyty CD nie są nagrywane z HDCD ??? Dlaczego nie mają CD-textu ??? Dlaczego tylko nielicznym wytwórniom chce się dobrze nagrywać muzykę ???   Odsłuchy "normalnych " płyt przemawiają na korzyść MF. Linn Genki jest jak na mój gust zbyt "podrasowany" na średnicy co się objawia na nienajlepszych realizacjach w trudniejszych partiach m.in. anomaliami na wokalach. Być może jest to CD o brzmieniu profilowanym pod kątem współpracy z firmowym wzmacniaczem i kolumnami. W moim systemie na „normalnych” płytach nie wypadł zbyt dobrze ale gdyby wszystkie płyty były nagrane tak jak te z Linn Records , gdyby wszystkie płyty były nagrywane z użyciem HDCD , to byłaby szansa ,że wybrałbym Genki za żywość i namacalność przekazu. Ale nie wybrałem . I uciąłem 1 pkt za koszmarnego pilota , 1 za wokale i 1 za barwę.


JBL Northridge E60

Mimo iż są to kolumny o klasycznej konstrukcji, to moc jaką wydaja z siebie i kultura z jaką grają powodują że do dziś nie żałuję ani złotówki jaką na nie wydałem. Glówne powody: • grają selektywnie w różnych rodzajach muzyki zarówno hard rocka jazzu czy innych dziwnych dźwięków słucha się z przyjemnością • bas jest kontrolowany zarówno w cichym jak i głośnym graniu - pozostałe kolumny w tym przedziale cenowym tego nie miały • szeroka scena muzyczna jaką potrafią oddać zwłaszcza przy głośniejszym odsłuchu zaskakuje przestrzenią i ogranicza ją tylko jakość nagrania płyty. • inne kolumny przy JBLach to szkółka niedzielna jesli chodzi o potęgę dźwięku - może dlatego że bass refleks jest z przodu i dają się te kolumny dość szybko wysterować pod własne preferencje. • ładnie stroją z amplitunerem denona - w zagęszczonych scenach filmowych jeśli chodzi o dźwięk bronią się doskonale i czuć zapas mocy • bas jest pełny i soczysty, ale bez większych przesysowań • w sam raz na pomieszczenie 20 m2 Minusy: • wszystkie inne zestawy porównuję do mojego • przyzwyczajenie do dobrego dźwięku powoduje brak skupienia przy słuchaniu gorszej jakości sprzętu • zarzewie konfliktów małżeńskich - tego zestawu nie chce sie słuchać po cichu kiedy żona spi a niestety kino mam w pomieszczeniu w którym śpimy. Dlatego jak nie masz pokoju osobnego do kina domowego to kup lepiej walkmana i nie krzywdź JBL-i


JBL Ti 6K

Kupujac te kolumny balem sie, ze bede mial za duzo basu i bardzo slaba gore pasma. Wlozenie pierwszej akustycznej plyty do cd przykulo mnie do sofy na dobra godzinke. Nie moglem uwierzyc w to co slysze. Mnostwo przestrzeni, doskkonala mikrodynamika i oddech. Na plytach rockowych jest estradowo a na dobrze nagranych plytkach bas moze zmiazdzyc. Balem sie takze, ze bas bedzie dudniacy, poluzowany etc.. nic podobnego, Kontrola tego zakresu jest wzorcowa. Jak to sie mowi kolumny graja duzym dzwiekiem. Wykonanie jest wzorowe. Obcujac z tymi kolumnami nie mozemy sie oprzec wrazeniu, ze mamy do czynienia z eksluzywnym produktem.


Sennheiser HD-212Pro

Słuchawki idealne do muzyki rozrywkowej klubowej w której prym wiedzie bas, no i chyba z tą myślą zostały zaprojektowane.Dla Dj-ów idealne, ale sprawdzają się także w innych gatunkach muzycznych, powiem szczerze że za tą cenę jestem naprawde zadowolony i nie bardzo mam sie do czego przyczepić.


Creative Rhomba mp3 player

Kupiłem go za grosze (kumpel w 2002 kupił go za 900zł) bo padł mi discman philipsa. Chciałem coś o większej pojemności, ale w końcu doszedłem do wniosku, że tyle mi wystarczy. Player prezentuje się całkiem zgrabnie, nie to co dzisiejsze obleśne muvo itp., ma duży wyświetlacz (podzielony na 2 części) i prostą, intuicyjną obsługę. Jakość dźwięku jest naprawdę w porządku. Wyciska z mp3 w wysokim bitrate wszystko, słuchałem kiedyś kilku modeli irivera i iaudio, i naprawdę nie wyróżniały się na swoją korzyść, a do aktualnych modeli creative nie ma co prównywać, gra zdecydowanie lepiej. Ma sporą moc, 10+10mW i napędza spokojnie nawet bardziej wymagające prądowo słuchawki, w granicach rozsądku, oczywiście. I teraz najlepsza rzecz - wbudowany akumulator. Trzyma spokojnie jakieś 10 godzin, a ładuje się w godzinkę, rewelacja. Jeśli gdzieś go znajdziecie (najczęściej używane) to zdecydowanie polecam.


Denon PMA 735R

Warty klocek swojej ceny. Szybki i dynamiczny,dobrze trzyma rytm, bas dobrze kontrolowany,chociaż mógłby schodzić troche niżej. Średnica troche zbyt punktowa, góra delikatnie natarczywa i ostra, przy większych głośniościach trochę męczący. Ale w tamtych latach któych go kupowałem, to była jedna z lepszych pozycji wedługm mnie jak za tą cenę. A wykonanie miodzio.


iRiver ifp 895

Wypas na maksa, to wszystko co powinien miec mp3 player i jeszcze więcej, precyzja wykonania , niezawodność, jakość dzwięku. Bardzo dobry dyktafon (przydatny na wykładach nawet w salach bez nagłośnienia), dysponuje dużą mocą, spokojnie mozna podłączyć di niego duże słuchawki(oczywiście o niezadużej impedancji). Jedny słowem nie mialem niczego lepszego w tej kategorii


Audionova Proteus silver edition

Od razu zaznaczam, ze moje doswiadczenie z roznymi kablami jest mizerne, porownac Proteusa moge tylko do posiadanego kable Profigold 4200. Moj sprzet zapewne nie oddaje jakosci Proteusa, ale powiem szczerze, ze nie spodziewalem sie az takiej roznicy miedzy bandridgem i audionova ;) Pierwsze wrazenie bylo nie najlepsze - gdzie jest gora?! Po paru chwilachjednak okazalo sie, ze jest tam gdzie powinna byc, a to po prostu taki utwor ;) Co zabilo mnie zupelnie to 'rozmiar' dzwieku proteusa - waska scena profigolda rozrosla sie 2-3 krotnie. poglebil sie bas, czystsze i przyjemniejsze sa gorne skladowe... wokale zyskaly na naturalnosci, lokalizacja zrodel rowniez duzo lepsza. Po prostu inny sprzet... Dla osob zastanawiajacych sie nad zmiana IC na troche lepszy - polecam audionova :) Dla mnie tylko wersja 0,5m jest troche przykrotka, musialem zrobic porzadek w ustawieniu sprzetu..






×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.