Skocz do zawartości

Opinie o sprzęcie

5844 opinie sprzęt

Vincent kabel sieciowy

W porównaniu do Zyzia, ja u siebie osłodzenia nie stwierdziłem. Sieciówkę podpiąłem pod odtwarzacz Vincent S6mkII i moja opinia dotyczy takiej konfiguracji. Bas potężny, kontrolowany, wypełniony, zróżnicowany. Średnica gęsta, namacalna i przejrzysta. Góra z blaskiem, wszystkimi smaczkami bez cienia ostrości. Scena bardzo ładnie budowana na szerokość i głębokość z czytelnymi planami. Co mnie ujęło? Vincent stracił zarzucane mu minusy, czyli zdjęta została mu lampowa mgiełka, a bas z poduszeczki misiowatej nabrał tempa, rytmiczności i szybkości. Ogólnie brzmienie z tą sieciówką odebrałem jak odkręcenie kranu z czystą bierzącą wodą:):) Dla osób decydujących się na zakup odtwarzacza cd. doradzam jednoczesny zakup sieciówki. Wtedy to już sama przyjemność. W najbliższym czasie sprawdzę jej działanie pod innymi klockami i coś napiszę.


Pioneer 676

Najlepiej działa jako końcówka mocy . Dźwięk jest płynny , neutralny ale przede wszystkim główną role gra tutaj dynamika i szczegółowość oddawanej muzyki . wzmacniacz ma natyle basu sam w sobie że w małych pomieszczeniach do 25m2 nie potrzeba Subwoofera. Potrafi doskonale odtworzyć brzmienie nawet najtruniejszych utworów (Oldfield-Tubular Bells III). Ten wzmak jest doskonały do rocka i ciężkiego metalu (Death , Black) i przy tym Naprawde ma duży zapas mocy . Jednym słowem to jest sprzęt po którym przechodzą ciarki po ciele.


Ansae MULUC-kabel sieciowy

Do zmian kabli sieciowych w moim systemie przyczynił się test w jednym z czasopism o tematyce audio. Wraz z parą przyjaciół zaczęliśmy wypożyczać do odsłuchów dostępne sieciówki. Ponieważ w naszych systemach bez problemu słychać wpływ dobrego zasilania na dźwięk, chcąc zaoszczędzić sobie podwójnego wydatku czyli kupowania i odsprzedaży z dużą stratą, przed podjęciem decyzji o zakupie, wchodziliśmy na coraz większy pułap jakościowy i niestety cenowy. W ten sposób dotarliśmy do gdyńskiej firmy ANSAE i jej przewodów sieciowych Lamat i Muluc. Muluc został wpięty najpierw do wzmacniacza, następnie do odtwarzacza a na końcu cały system zasiliły dwie sieciówki. Poprawa dźwięku nastąpiła wraz z pierwszymi taktami muzyki. Po pierwsze stereofonia. Kolumny zniknęły całkowicie. Powiększyła się głębokość i kształt sceny dźwiękowej, jest szersza z każdym metrem w głąb i do tego uporządkowana. Lokalizacja dźwięków znakomita. Po drugie bas i jego barwy. Zrobił się szybki i mocny (kontrabas i bębny perkusji słychać wyraźnie głośniej). Po trzecie wyrafinowana średnica, tony wysokie bardziej czyste i lśniące. W planach mam zmianę w moich kolumnach głośników wysokotonowych z modelu 9300 na 9500. Na razie odłożyłem ten pomysł, po prostu słucham z przyjemnością ulubionej muzyki, ciesząc się obecnością wykonawców w moim pokoju. Dodam, że wymienione zalety występują zarówno przy indywidualnym podłączeniu Muluca do wzmacniacza lub odtwarzacza a zastosowanie obu sieciówek, powoduje zsumowanie wszystkich doznań. Mając osobną linię zasilającą mój system, nie myślałem, że jakakolwiek sieciówka może aż tak pozytywnie wpłynąć na dźwięk. Co ciekawe, nie jestem wyjątkiem - u przyjaciół jest podobnie. Jeden z nich stwierdził, że ja już z moich kolumn „wycisnąłem” maksimum. Od kilku dni wiem, że można pójść jeszcze dalej (ANSAE Power Tower), czeka go niespodzianka.


Musical Fidelity A3.2

Jest to naprawdę kawał wzmaka. Głęboki, szeroki w solidnej obudowie. Stonowana kolorystyka i dobra jakość wykonania przedniego panelu pozwala cieszyć się za każdym razem kiedy się na niego patrzy lub dotyka. Pozwala odnieść wrażenie, że ma się doczynienia ze sprzętem wysokiej klasy. Wszystkie f-cje dostępne z pilota.Zbyt mocne świecenie diodek przyciemniłem malując je lekko czarnym flamastrem. Małe wady to zbyt duży skok potencjometru przy podgłaśnianiu z pilota i wąsko rozstawione gniazda na kable głośnikowe. Brzmieniowe zaś zalety to przede wszystkim zrównoważenie całego pasma i średnica. Te dwa aspekty powodują, że wzmak zmienia się jak kameleon w zależności od repertuaru. Słuchanie nie męczy a wręcz po pół godzinie staje się wciągające. Bardzo dobra scena co jest zasługą dual mono. Prawdą jest, że do nasycenia wokalu z lampy trochę brakuje jednak inne zalety powodują że do lampy już nigdy nie wrócę ! Małą wadą są najwyższe tony których jest jakby za mało. Chodzi tu naprawdę o sam skraj pasma. Tą rzecz można wydusić jednak kolumnami i kablami. Pokażcie mi konkurenta nawet w starej cenie 5999 zł który by pobił mf-a pod względem budowy zewn, komponentów wewn i obudowy ! Wzmak z którym mam nadzieję przeżyć następny kawał życia i nie tracić kasy i czasu !


Beyerdynamic DT150

O brzmieniu tych słuchawek napisano już tyle i prawie wyłącznie dobrego, że co tu napisać nowego? No zgadzam się - są świetne. A biorąc pod uwagę, że są tańsze od innych zbliżonych klasą dźwięku modeli - jeszcze świetniejsze. I nie ma co analizować pasma. Jest prawie idealnie liniowo, z pięknymi brawami głosów i instrumentów, szczegółowo, lecz nie natarczywie. Nie piszę o scenie, bo nie bardzo rozumiem, jaka może być scena w słuchawkach. Spektakl rozgrywa się w głowie i wokół niej, ale bez uczucia natłoku. Co mnie trochę, jak to ująć... - rozczarowało, to wygląd. Tak, to jest na pewno produkt niemiecki. Jak golf. Solidnie, ale bez polotu. Praktycznie do bólu. Żadnego wyrafinowania formy. No, ale to są w końcu słuchawki do pracy, a nie do zadawania szyku przed kolegami audiofilami. Ale niech no tylko posłuchają!


Tonsil SD 106

Słuchawki SD 106 jeszcze do niedawna straszyły w ofercie Tonsilu. Są to nieduże otwarte słuchawki nauszne, które mozna było spotkać wspólnie radyjkami Unitry. Wygląd - jak zwykle - przedpotopowy - dwie słuchawki z tandetnego plastiku połączone kawałkiem drutu. Wtyk za to wygląda całkiem normalnie, ale to chyba jedyna zaleta. Wykończenie stanowią poduszki mające zwiękzyć komfort (szare i raczej obleśne). Słuchawki są leciutkie (no, druga zaleta :) ), ale to wynika z niewielkich rozmiarów, a nie ze starań producenta o komfort odsłuchu. Dlaczego? Bo choć słuchawki nie ciąża i nie cisną, są niewygodne, bo źle przylegają do uszu. Kształt nie jest ani trochę przystosowany do anatomii człowieka, a nasze uszy nie są do końca równoległe... . Do przedpotopowego designu i marnego komfortu dochodzi jeszcze uszkodzenie (fabryczne) jednego z przetworników, który niby gra, ale nie bardzo. Chciałem wymienić uszkodzoną wkładke, ale odsłuch zdecydowanie ostudził mój zapał.   Słuchawki grają koszmarnie, makabrycznie źle. Kiedy udało mi się zapomnieć o towarzyszacemu niskim dźwiekom brzęczeniu usłyszałem brzmienie po prostu paskudne. Wysokie tony są kiepsko zróżnicowane i raczej przecietnej jakości, ale za to nie są zbytnio natarczywe i to właśnie za nie słuchawki otrzymują jedną gwiazdkę. Im niżej natomiast tym gorzej - wysoka średnica wyręcza górę w natarcztwości - jest piskliwa i potwornie wkurzająca. Grozi szybkim uszkodzeniem słuchu, ale nie jest podstępna, bo... nikt, kto jeszcze trochę słyszy nie będzie słuchał głośno przez dłużej niż kilkanaście sekund. Przynajmniej na tych słuchawkach. Niższa średnica jest nieco spokojniejsza, ale barwa jest daleka od neutralności, a wokale kojarzą mi się najbardziej z tanim szerokopasmowym głośnikiem w radiu "taraban" polskiej diory. Idąc jeszcze nizej trafiamy na nieco wysokiego basu i... koniec. Niskiego basu NIE MA, średniego też raczej nie, mimo optymistycznych 20Hz zapowiadanych przez Tonsil. Jest za to potworne brzęczenie - ciekawe, płacić za coś, czego się nie dostaje. Oczywiście o dudnieniu nie ma mowy - to na plus(ik) :). Przejrzystość dźwieku jest przyzwoita, ale detale, nawet jak już je usłyszymy, nie są przyjemnościa, bo nie brzmią naturalnie.   Coś jest jednak dziwne: słuchawki SD 106 powinny teoretycznie konkurować z produktami dokładanymi do urządzeń przenośnych, a tymczasem z wieloma z nich przegrywają. Po co ktoś ma zmieniać lepsze na gorsze? Słuchawki SD 106 to tragedia, prawdziwa porażka Tonsilu. Wszyscy wiemy, że firma ma możliwości, żeby stworzyć dobre słuchawki, jak choćby słynne Sd 426 czy starsze Sd 501. Sd 409 choć nie tak dobre, też ponoć grają poprawnie. A 106 grają po prostu źle. Ktoś, kto dopuszczał ten model do sprzedaży albo ich nie słuchał, albo był już wtedy głuchy. Nie mogę ich polecić nawet do dyktafonu - są po prostu rzeczy, z którymi nawet taki tonsilofan jak ja nie może się pogodzić. Nie wymagałem wiele od tanich słuchawek - chciałem, zeby zagrały poprawnie. Ale stoszóstek nawet na tyle nie stać...


Denon DRA-385RD

Wspaniały amplituner stereofoniczny dla każdego kto potrzebuje taniego i dobrego sprzętu. Ma wspaniały aluminiowy panel(bardzo trwały). Niektórzy narzekają na mała ilosć basu ale to zależy od kolumn(na moich nie brakuje). Wspaniałe radio rzuca się w uszy już po pierwszym włączeniu(super wyłapuje sygnał nawet słabych stacji-'na kawałku druta') Moc to 2xok.55 przy 8ohm ale wystarcza do wysterowania nawetm kolumn Eass300(180/300watt-na głośnikach TVM Acoustic). Zaletą jest też możliwośc podłączenia korektora.   W tej cenie jest to moim zdaniem najlepszy amplituner stereo!!!


Empire Eass300

WSPANIAŁE KOLUMNY ZA TĄ CENĘ. Potęga basu, nagłosnią nawet 35m pomieszczenie, łatw do wysterowania,klasyczy wygląd. Niezależnie od ustawienia graja wspaniale. Bardzo dobrze robi im bi-wiring.   Za tą cene...POLECAM!!!


Denon DCD-S1

Denon S1 to odtwarzacz który i swym wyglądem i wagą 20 kilo robi wrażenie. Całość jest wykończona po królewsku w tym cd nie ma żadnych kompromisów, producent nie pożałował na nic. Mamy komplet wyjść analogowych i cyfrowych. Wyjścia są doprawdy solidne o odpowiednim rozstawie i solidności podłączeni do nich grubych kabli nie grozi z pewnością ich wyrwaniem. Mamy wyjścia XLR i RCA analogowe oraz wyjścia cyfrowe BNC, optyczne oraz słynne AES EBU. Odtwarzacz może pracować w trybie DACa jako normalny wysokiej klasy przetwornik C/A bo posiada wejścia cyfrowe i odpowiednie przyciski na przednim panelu. Denon S1 jest tzw. Top Loaderem dysk CD ładuje się od góry po automatycznym otwarciu olbrzymiej klapy z anodowanego aluminium. Klapa zamyka i otwiera się w pełni automatycznie nie ma tu żadnej tandety znanej np. z drogich odtwarzaczy cd np. CEC Dysk Cd po włożeniu do odtwarzacza dociska się 800 gramowym krążkiem którego średnica jest równa 12cm i w całości zakrywa on dysk. Główne chassis odtwarzacza odlane jest z żeliwa tak i jak zasadnicze części mechanizmu odlane są z duralowych stopów. Wewnątrz odtwarzacza nienaganny porządek w odizolowanych miedzią blokach, po lewej stronie pcb z układem zasilania i olbrzymimi kondensatorami w środku płytka serwo a nad nią duralowy mechanizm z tyłu dwa olbrzymie za ekranowane transformatory a nad nimi w miedzianej puszce układy filtracji cyfrowej oraz3 olbrzymie dsp z alpha procesorem, po prawej stronie pcb z układem dac z 4xPCM1702P-K oraz układ bufora i filtrów dolno przepustowych. Wszystkie użyte kondensatory elektrolityczne to elna silmic, rezystory rikken wzmacniacze operacyjne NE5534 a laser to słynny KSS151A. Filtr dolnoprzepustowy typu GIC.   Odsłuch odtwarzacza rozpocząłem od dobrze znanych mi płyt CD do środka powędrowały kolejno Basia, Tori Amos, Gordon Haskell...pierwsze co się słyszy to analog...odtwarzacz niczym nie drażni, dźwięk jest ciepły gładki aż do bólu pozbawiony jakichkolwiek ostrości i cyfrowych nalotów ..mocny solidny i bardzo głęboki bas o znakomitej kontroli i dobrym zróżnicowaniu, jedwabiste cieplutkie wokale i lekko wycofana góra o takim ognistym połysku mimo iż wycofana to w tle słychać nawet najlżejsze szmery. Całość podana w dobrym tempie, wyrównana, niektóre nagłe skoki dynamiki czy wejścia oddane są wręcz spektakularnie...odtwarzacz powoduje, że trudno się oderwać od słuchania. Do środka wędrują kolejne płyty albo po prostu po raz kolejny naciskamy „play” i zaczynamy słuchać od początku. Przy cichych muzycznych pasażach siedząc w drugim rogu pokoju wyraźnie słyszymy jak dźwięk pięknie „płynie” w nasza stronę. Źle nagrane lub stare płyty CD są traktowane dość łagodnie po zakupie odtwarzacza nie trzeba natychmiast wymieniać połowy kolekcji. Odtwarzacz bezproblemowo czyta wszelkie nie audiofilskie nośniki czyli „piraty” czy komputerowo nagrane płyty CD-R. Niestety przy tego typu nośnikach są dość wyraźnie pokazane ich wady krzykliwość piratów czy charakterystyczne „zmulenie” CD-Rów. Denon S-1 to luksusowy kawał solidnej hi-endowej roboty który można śmiało polecić każdemu audiofilowi ! W parze idą kosmiczna niezawodność konstrukcji i niezawodność dźwięku.


Philips HP 800

Słuchawki SBC-HP800 są najtańszym modelem serii 800, co niestety widać. Wzorniczo zdecydowanie odstają od całej serii, tzn są ogólnie podobne, ale pałąk łączący obie słuchawki jest znacznie brzydszy od tego, jaki znajdziemy w modelu 820. Wyższe modele wyglądają przez to atrakcyjniej, ale wiadomo, są droższe. Słuchawki są szare z czarnymi poduszkami ("muszlami") wokółusznymi. Zalożone na głowe sprawiają miłą niespodziankę - są lekkie i nie cisną. Przewód wchodzi tylko do jednej ze słuchawek, co jest wygodne - mniej się o niego haczy przy słuchaniu. Szkoda, że nie jest odłączalny, ale nie można mieć wszystkiego. Wtyczka to mały jack z przykręcaną przejściówką - oczywiście wszystko złocone. Przetworniki są 20mm z neodymowym magnesem. Słuchawki wyglądają na otwarte - tak przynajmniej sugerują otworki w bocznej powierzchni każdej z nich.   Brzmienie słuchawek SBC-HP800 jest szczerze mówiąc takie sobie. Pierwsze, co można o nim powiedzieć to to, że jest zdecydowanie rozjaśnione i to w złym tego słowa znaczeniu. Wysokie tony są agresywne, niekiedy zbyt agresywne, a do tego słychać mniej detali niż w wielu łagodniej brzmiących słuchawkach (MINUS JAK CHOLERA!!!). Średnica jest nieco rozjaśniona i wycofana - nie ma tej masy co w wyższej klasy słuchawkach, brzmi w sumie dość "cienko", ale za to jest całkiem neutralna i przejrzysta. Bas jest w sumie doiść dziwny, bo niby schodzi nisko, ale jest lekki i cichy. Zrobiłem nawet eksperyment - porównanie z Tonsilami Sd426 na fragmencie z basem i cykaniem (tylko). przy takiej samej ilości cykania basu było nie nieco, ale o wiele mniej i był płytki. philipsy po prostu nie za bardzo grają basem, a to tylko podkresla efekt rozjasnienia. Jest to niewątpliwie problematyczne w aspekcie wykorzystania słuchawek do muzyki rozrywkowej, a do tego przecież (teoretycznie) są przeznaczone, biorąc pod uwagę cenę. Atutem słuchawek pozostaje czysta i neutralna średnica z dobrze brzmiacymi wokalami mimo deliokatnego, ale jednak obecnego rozjaśnienia.   Lekkie, jasne z niezbyt obszernym basem. Czasem nawet sprawią trochę przyjemności, jednak należy pamiętać, że Tonsile Sd426 są tylko 2x droższe, a o wiele lepsze. Może jednak warto dołożyć, bo słuchawki Philipsa pod względem brzmienia nie za bardzo są w stanie z polskim produktem konkurować. Polecam tylko do muzyki spokojnej, bez dużej ilości góry - inaczej moga wkurzyć. No i uszu szkoda...


Grundig CD360

Poszukując dla siebie nowego źródełka postanowiłem zaryzykować i kupić coś ze „stajni Grundiga” :) W dawnych czasach w prawie każdym domu stał "wspaniały sprzęt" na licencji Grundiga, a przez Kasprzaka produkowany. Na tamte samograje często z racji produkowanego dźwięku mówiono „Gruźlik”, co było w pełni uzasadnione :)) Jednak to jest całkiem inna bajka. Ten model zdaje się ma napęd Philipsa (chyba VAM cos tam), wiele funkcji, które mogą pomóc w szybkim wyborze utworu, klawiatura numeryczna z pilota, itp. Odtwarzacz jest wyposażony w 16sto bitowy przetwornik / 4krotny oversamplig, brzmienie jest bardzo ciekawe, naturalne nie czuje się podbicia którejś części pasma. Bas jest nieco szczuplejszy niż w Diorze cd502 (CD502 to praktycznie 99% Philips, 16bit, napęd cdm4/? z magnetycznym prowadzeniem soczewki, TDA 1543), wysokie bez wyraźnej różnicy. Za to wiecej można detali usłyszeć, dźwięk jest bardziej szczegółowy. Ogólnie brzmienie jest bardzo przyjemne, naturalne, nie męczące. Wszyscy wiedzą, że muzyka z płyt winylowych wydana później na CD, nie brzmi najlepiej i z reguły nie wytrzymuje konkurencji z winylowym wydaniem, bardzo wyraźnie to słychać z Diorą. Z Grundiga jednak jest lepiej, choć winyl i tak wygrywa : ).   Podsumowując, jest to dobrze wyposażony w różne udogodnienia i BARDZO dobrze brzmiący odtwarzacz za mała kasę.


Pioneer PD 102

Do tej pory miałem zawsze do czynienia z cedekami 16to bitowymi, teraz kupiłem sobie odtwarzacz w technologii jednobitowej (PUSEFLOW). Ciekaw byłem jakie będą różnice, jeśli będą. Mogłem porównać z Diorą 502 (to praktycznie 99% Philips 16bit, NAPĘD cdm4/? z TDA 1543), oraz z Grundigiem CD 360. Dźwięk jaki Pionek 102 produkuje jest trudny do zdefiniowania, w porównaniu z Diora, jest wyraźnie bardziej detaliczny, usłyszeć można duuużo więcej drobnych detali, różne pyknięcia, cyknięcia psyki i syki są wyraźnie zaznaczone. Jednak każdy medal ma dwie strony: wyraźnie czuję się podbicie wyższej części średniego pasma, ( dlatego chyba więcej detali) co brzmi dość nieciekawie. Bardzo kiepsko wypada fortepian, brzmi jak z nedznego magnetofonu, a winne jest chyba owe podbicie wyższych srednich. Szersza jest scena – na szerokość – głebokość raczej taka sama. Ogólnie to jest dość specyficzne brzmienie, wymaga przyzwyczajenia i zaakceptowania. W tym modelu wyraźnie słychać co to znaczy kompromis. Niestety.


Koda SW-1000

Szukałem uzupełnienia dolnego pasma dla budżetowego zestawu. Nie chciałem uzyskać buczenia tak charakterystycznego dla wszystkich pseudo mocnych "hi-enodywch" zestawów komputerowych powyżej 1k, które miałem okazję odsłuchiwać. Wyczytałem wiele zachęcających opinii na temat tej Kody dlatego po paru odsłuchach innych subów postanowiłem zakupić ten bez uprzedniego sprawdzenia go w akcji. I nie zawiodłem się. SW-1000 boleśnie obnaża jakość nie tylko źródła dzwięku (przy próbie podłączenia pod zwykłego komputerowego sound blastera przenoszone dolne pasmo robi się mało precyzyjne i męczące, dopiero audigy pozwolił wskoczyć na zadowalający poziom choć koda ma duży potencjał i zdecydowanie lepiej spisuje się podpięty pod ampli), ale i jakości nagrania utworów. Czarna muzyka- to tu ten sub rozwija skrzydła. Efekty jelitowe, jak już ktoś tu wspomniał, owszem- da się wyczuć te specyficzne drgania, które nie przypominają w żaden sposób walenia deską w ścianę. Szalenie ważne jest ustawienie tego suba, ma bass reflex w dół i przy tym dość głęboko "oddycha", dlatego nie warto umieszczać go w zasłoniętym kącie i bo zacznie dudnić. To mój pierwszy sub, ale nie dlatego ta wypowiedź jest tak tendencyjna- to po prostu dobry produkt. Całość gra w 15m i w tym metrażu się świetnie sprawdza w czasie studenckich prywatek. Daję ogólną ocenę na bdb, bo wystarczy usłyszeć jakąś niskotonową skrzyneczkę powyżej 2k i wtedy pomyśleć- nie warto było słuchać tej skrzynki, bo byłem zadowolny z mojej kody :D.


Primare primare

pierwszy odsłuch po nad c 540 i nagle usłyszałem taki dzwięk który powalił mnie (dobrze że siedziałem) to co usłyszałem to wyrównanie pasma ani tależ ani kontrabas ani wokal nie był pierwszy - wszystko grało razem i równo. Zaczekałem tydzień z oceną, i wróciłem do NAD-a i dopiero teraz dotarło do mnie jaka jest różnica pomiędzy odtwarzaczami za około 2000,00 a za 4500,00. Znam wszystkie moje płytki dokładnie i wiem co zaraz zagra i jak, ale jeżeli rozglądam się na boki czy ktoś nie wszedł do pokoju, lub coś się nie przewróciło i stwierdzam że to jest dzwięk z płyty,to jest wielka satysfakcja z PRIMARE CD 21.


Delta Studio KT88

Delty studio Kt88 słuchałem dwukrotnie na pokazach w Studio Delta we Wrocławiu z dużym odstepem czasu około pół roku i za kazdym razem ten wzmak robił na mnie wrażenie i to wrażenie dobre i pozytywne. Pierwsze co to spektakularna Dynamika i żywotność dźwięku przy której tranzystorowe krelle i levinsony to siki dla bogatych amerykańskich snobów. Pozatym normalne lampowe cechy czyli ocieplenie i pewne powiększenie źrodeł pozornych.Muzyka rockowa ale tak samo klasyczna dostaje od tego wzmacniacza odpowiednia ilość gitarowego mięcha i wypełnienia tzw "mniam, mniamem" głęboko wtajemniczeni audiofile wiedzą o co chodzi:) Co ciekawe nie jest to lampa która bojii sie trudnych obciażeń słuchałem jej z róznymi konstrukcjami (A.Academy, monacor) i wzmak był w stanie ruszyć nawet Deski. Z byle jakim cd to to nie zagra nie łudźmy sie z budżetowym onkyo wyszła lipa za to z solidnym cd Denon DCD2700 grało niczym wicher.


Kustagon INT-20SE

Na wzmacniacz trafiłem przypadkowo i (nie licząc poznania mojej żony) był to najbardziej genialny przypadek w moim życiu. Pierwsze co się rzuciło w uszy podczas odsłuchu była wybitna, ale bardzo przyjemna dla uszu neutranlość dźwięku. Pasmo równe jak stół, rzadnych podbarwień, dźwięk wysycony alikwotami i bardzo przyjemny. Ale za ową przyjemność nie płacimy spowolnieniem czy utratą szczegółów jak w sterotypowych lampowcach. Kustagon jest niesamowicie rozdzielczy, jeśli śpiewają dwa głosy słychać dokładnie każdy z nich osobno, na żadnym z posiadanym przeze mnie wzmacniaczy separacja dźwięku nie była aż tak wybitna. Mało znany sprzęt z Polski pokonał drogich i renomowanych konkurentów jak np. Krella czy Electorcompanieta. Jest też dużo lepszy od bardziej znanego Baltlaba, osiąga tą samą przejrzystość, ale nie jest taki suchy czy laboratoryjny. Podsumowanie: wybitny sprzęt za śmieszne pieniądze, jak tylko pomyślę, że kilka lat temu zamiast Coplanda CSA-28 mogłem kupić Kustagona to mnie krew zalewa. Tyle straconych lat. Jeśli będę zmieniał INT-20SE to w pierwszej kolejności odsłucham nowe konstrukcje tej śląskiej firmy. http://kustagon.webpark.pl/






×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.