Skocz do zawartości

Opinie o sprzęcie

5844 opinie sprzęt

Philips CD 753

Odtwarzacz Cd 753 Philipsa to najwyższy model serii 700 holenderskiego koncernu. Rodzina składała się z całej serii odtwarzaczy, kolejno były to CD 713, 723 , potem CD 4000 Marantza, CD 753 i znów Marantz - CD 5000. Cechami wspólnymi tych odtwarzaczy były: ten sam mechanizm VAM12 z nowego typu, cieńszą szufladą, taki sam układ przycisków na frontpanelu i... ogromne puste przestrzenie wewnątrz obudowy. Po otwarciu Cd z tej serii ukazują się: napęd, niewielka płytka drukowana za napędem i mikroskopijny transformatorek. Reszta poziomej części obudowy to wielka, niezabudowana równina, przecięta tylko rzeką przewodów prowadzących do pionowej płytki za frontpanelem. Skoro już mowa o pionie, to trzeba przyznać, że tu już jest nieźle - płytki drukowane zajmują całe dostępne miejsce za płytą czołową (nie ma ich tam, gdzie wychodzi szuflada, oczywiście). Jakość montażu nioe budzi zastrzeżeń, ale ilość wolnego miejsca może być nieco niepokojąca. Po omówieniu wnętrza, pora zerknąć na samą obudowę (wiem, kolejność nieco dziwna). Szuflada napędu umieszczona została po lewej stronie. Trzeba przyznać, ze jest naprawdę cienka, jak na CD Philipsa. Tuż obok niej znajduje się przycisk otwierania napędu. Idac dalej w prawo trafiamy na duży, czytelny wyświetlacz otoczony szara ramką. Jest on wystarczająco wyraźny, że bez problemu można go odczytać z odległości kilku metrów, a przy tym nie jest zbyt jaskrawy. Tuż obok znajdują się 3 przyciski obsługi funkcji CD Text. Po prawej stronie znajdują się przuciski sterowania. Szkoda, że Philips tym razem zrezygnował z klawiatury bezpośredniego dostępu do ścieżek - CD 751 takową posiadał - ale zawazyły tu chyba wzgledy estetyczne - wspomniany poprzednik był ze dwa razy większy. Cóż, pozostaje jeszcze pilot, na którym oczywiście klawiatura jest. Na płycie czołowej znajdują się jeszcze: przycisk włączania ("miękki"), gniazdo słuchawkowe i napisy: bitstream conversion (informujący o rodzaju przetwornika) i CD-RW playback (miło). Co ciekawe CD 753 mimo "miękkiego" włącznika w żaden sposób nie sygnalizuje przepływu pradu przez obwody - ciekawe. Z tyłu znajduje się para gniazd RCA i wyjście cyfrowe koaksjalne. Głośność sygnału na gniazdach analogowych jest regulowana z pilota, istnieje jednak możliwość wyłączenia tej regulacji. Jesli chodzi o funkcje, to 753 zawiera "standardowy" komplecik, którego chyba nie muszę tu opisywać. Na szczególną uwagę zasługuje CD Text i Peak Search - nie każdy odtwarzacz to posiada. Ciekawe sątakze funkcje Highlight i Fade, choć ta ostatnia wydaje się mało użyteczna. Jedynym mankamentem, który udało mi się wyłowić, to to, że procesor czasem się "gubi" i: za późno zaczyna wyświetlać czas utworu (do ok 1,5 sek od momentu rozpoczęcia odtwarzania), a jesli w trakcie sprawdzania obecności płyty (jak jej tam nie ma) otworzymy szufladą, to słychać, że laser wciąż pracuje, gdy szuflada jesty otwarta (i wcale nie ma zamiaru przestać). Jak już pisałem wcześniej CD 753 wykorzystuje "typowy" mechanizm VAM12, który pracuje cicho i sprawnie (bardzo ładnie, szkoda, że nie jest zbyt trwały, bo byłaby rewelacja). Szuflada natomiast pracuje tylko sprawnie,ale nie można mieć wszystkiego.   CD 753 kupiłem jako następcę sypiącego się już powoli Pioneera PD-S505 i spodziewałem się pogorszenia jakości brzmienia zestawu. Po podłączeniu nowedo "cedeka" przeżyłem w istocie szok, bo... Pioneer po prostu został zmiażdżony. Uprzedzając nieco dalszą część opisu powiem, że CD 753 gra od słynnego i bardziej cenionego PD-S'a po prostu lepiej. Bas jest szybszy i osiąga niższe rejestry, choć nie ma tej potęgi, co bas Pioneera. Średnica jest porównywalna, ale znów brakuje nieco głębi. Philips natomiast oferuje lepszą przejrzystość i precyzję, co skutkuje większą detalicznością - po prostu słychać więcej szczegółów. Neutralność stoi na, co ciekawe,bardzo przyzwoitym poziomie, choć urzadzenie jest zbyt tanie by prawidłowo "wyławiać" najmniejsze różnice w brzmieniu dwóch bardzo podobnych dźwięków. Góra w Philipsie jest już zdecydowanie lepsza niż u jego japońskiego kolegi - CD 753 z wysokimi tonami obchodzi się delikatniej - są one po prostu bardziej zróżnicowane, dźwięczniejsze i delikatniejsze. Philips jest o wiele mniej "syczący" i nie tak suchy jak Pioneer. jest to chyba główna cecha decydująca o wyższości modelu Philipsa. To, co napisałem przed chwilą w pełni obrazuje charakter brzmienia odtwarzacza - brzmienie jest żywe, z mocnym, nisko schodzącym basem, a przy tym liniowe (wbrew opiniom krążącym w necie, nie ma ekspozycji wysokich tonów - Ex1S by mi nie dały żyć, gdyby tak było :) )i neutralne. Czasem tylko odtwarzacz lubi zagrać nieco ostrzej, zwłaszcza w obrębie przełomu wysokich i średnich tonów - po prostu nie lubi i nie koryguje jasnych nagrań. Podstawową wadą brzmienia Philipsa jest brak potęgi i gębi - dźwiękom czasem brakuje odpowiedniej masy, brzmienie nie jest tak "gęste', jak w przypadku Pioneera, ale za to wychwycimy dużo więcej detali w obrębie średnicy, a zwłaszcza góry. Tragedii i tak nie ma, bo w ciężkich, mocnych nagraniach, CD 753 nieco się przełamuje i zaczyna "wypełniać" całą scenę. Stereofonia jest dobra w całym zakresie pasma. Nie ma może niesamowitych efektów przestrzennych charakterystycznych dla droższych konstrukcji, ale lokalizacje instrumentów są czytelne, a góra odrywa się od kopułek Excellenców, co jest dużym sukcesem konstruktorów Philipsa (Pioneer nie oderwie "za Chińskiego króla"). Wszystkie wymienione wyżej atuty sprawiają, że każda włożona do tego odtwarzacza płyta zostanie odtworzona co najmniej dobrze. O tym jak dobrze decyduje już sam nagrany materiał muzyczny, ale Philips zawsze gra przyjemnie, a czasem nawet wciągająco i nie przeszlkadzają mu w tym ograniczenia w zakresie makrodynamiki.   Philips CD 753 to udzny odtwarzacz, który dobrze sprawdzi się w tańszych systemach, a także jako czasowy zamiennik (np na czas awarii) podłączony do wzmacniacza z wejściem cyfrowym. Dużo miejsca wewnątrz obudowy z pewnością ułatwi tuning, podobnie jak tanie elementy elektroniczne, których wymiana łatwo i szybko powinna przynieść zdecydowaną poprawę. Potencjał naprawdę jest i to spory, bo bez żadnych modyfikacji CD 753 gra bardzo przyzwoicie.


Rotel RA-700

RA700 to wzmacniacz zintegrowany, z wbudowanym korektorem (bodaj 7 pasm, nie pamietam dokladnie). W szeregu przyciskow wyboru zrodla znajdziemy zarowno MM jak i MC. Sugeruje to 2 sekcje przedwzmacniacza gramofonowego ale tak niestety nie jest. Wejscie gramofonowe jest pojedyncze, preamp jest jeden - przelaczany. Przyznam ze tego nijak nie rozumiem (przelacznik MM/MC moglby byc z tylu i byloby to o wiele bardziej sensowne rozwiazanie). Przelacznik wejsc mechaniczny ale z wyciszaniem przy przelaczaniu. Mozliwosci sterowania pilotem oczywiscie brak.   dostalem go od kolegi do naprawy/renowacji. Poprawilem "wyrwany" z plytki potencjometr glosnosci, przeczyscilem wszystkie potencjometry, przelaczniki etc. Skoro juz dzialal wypadalo posluchac.   Odsluchy dokonywalem na wylaczonym korektorze (jest przycisk jego obejscia). Po pierwsze zmniejsza to nieco poziom szumow a po drugie korektor jest praktycznie nie do uzywania poniewaz szczegolnie 3 newralgiczne srodkowe czestotliwosci sa znacznie "rozjechane" miedzy kanalami (kanal lewy i prawy ma inna czestotliwosc srodkowa regulacji a oba kanaly reguluje sie pojedynczym potencjometrem). Powoduje to straszne zmiany stereofonii. Jest to w sporym stopniu wina jak mniemam dosc powaznego wieku urzadzenia ale tez nie wydaje dobrego swiadectwa firmie ktora najwyrazniej uzyla do konstrukcji urzadzenia kiepskich elementow.   Jesli juz jednak zignorujemy korektor to slucha sie calkiem przyjemnie. Szczegolnie dynamicznej muzyki typu rock - to jak zwykle Rotel czuje sie dobrze. Zwraca uwage podbicie krancow pasma ale jest to do zakceptowania. Ogolnie brzmienie jest niezle, szczegolnie z NADem 510 (te 2 urzadzenia stanowia dobre polaczenie - kompensuja swoje wady a uwypuklaja zalety), troche przeszkadza jedynie brak niskiego basu (basu jest duzo ale glownie wyzszy). Poza tym calkiem niezle.   Aha, jakby komus bylo jeszcze malo "poweru" to mozna uruchomic loudness - jak dla mnie typowo dla starych Roteli przegiety (na szczescie mozna nie uzywac, uff)   Na koniec dokonalem jeszcze z ciekawosci pomiarow pasma przenoszenia, zarowno z korektorem jak i bez. Wrazenia z odsluchu znalazly potwierdzenie w 100%. Bez korektora widac podbicie skraju pasma rzedu bodaj 2-3dB. Korektor zas jest rozstrojony - w obu kanalach jest roznica czestotliwosci srodkowych korektorow najwieksza dla 3 srodkowych pasm. Dokladnych wartosci nie pamietam ale przyznam ze bylem zaskoczony ze to az tyle.   Przyznam ze nie do konca rozumiem filozofie konstrukcjna tego wzmacniacza - wyglada na to ze calkiem fajne urzadzenie przerobiono na wyrob dla nastolatkow zafascynowanych skrajami pasma i mozliwoscia "krecenia galami (tzn. suwakami)". Az mnie korcilo zeby go przerobic (=wymontowac wspomniany korektor i przelacznik loudnessu a dziury zaszpachlowac ;-))


NAD C 372

Nad generalnie daje czadu, tak w skrócie :) Szkoda tylko, że brak mu ogłady i kultury. Zanim przejdę do opisu to w trakcie słuchania zauważyłem dziwne cyknięcia z płyt które wałkuję na okrągło i na żadnym sprzęcie do tej pory czegoś takiego nie było. Nie wiem czy to 542 coś dodaje od siebie, w każdym razie takie cykanie, podobne do płyt nagrywanych na CDR w kompie, doprowadziłoby mnie niechybnie do szału po jakimś pół roku. Nad mnie rozczarował mimo całej mojej sympatii do tej marki. Gra grubym i ciężkim dźwiękiem – wyeksponowany bas i dolna średnica przy wycofaniu jej środka i właściwie braku przełomu średnica/góra. Góra jest również dość kuriozalna – gra praktycznie tylko środek tego pasma. Dźwięk jest przez to nienaturalnie powiększony a stopa wali tak, że miałem wrażenie jakbym wsadził łeb w bęben basowy. Nie wiem czy o takie obcowanie z muzyką chodziło konstruktorom – jeśli tak to udało im się znakomicie. Generalnie instrumenty okryte są co najmniej tiulem co powoduje brak czystości. Słychać, że wzmacniacz próbuje prowadzić poszczególne faktury i składowe ale przez braki w pasmach plus wszechogarniający bas średnio się to udaje. Basu jest stanowczo za dużo. Dźwięk przez to jest ogłuszający i stara się rozerwać kolumny. W partiach pozbawionych góry staje się to tym bardziej dokuczliwe – bas zaczyna dudnić, a jak nagle dostaniemy sopranami, które przez występujące w paśmie dziury, są jakby wyeksponowane i dają w tym momencie wrażenie totalnego ataku na słuchacza i można się poczuć przez nie spoliczkowanym. Wiem, że Avance to również średnie kolumny ale mam je w domu z Creekiem i on takich rzeczy z nimi nie wyprawia. Nie można się przyczepić do dynamiki no i stereofonia jest dość przyzwoita, jest rysunek wgłąb i wszerz. Dla miłośników mocnych wrażeń.


Altus 75

Kiedyś świata poza nimi nie widziałem - ale to były inne czasy. O wszystko było trudno i ojciec kupił je spod lady. W 1983 roku... W przypadku Altusów 75 trudno mówić o dźwięku bo to wydobywające z siebie głos, syczące i szeleszczące, kłujące uszy pierdziawki. Zupełnie bez basu - a jeśli już to z takim pudełkowym do max 100hz. Altusy 110 grały wówczas lepiej, ale różnica nie była duża, na 140-tkach robiło się dyskoteki. Tubowy głośnik wysokotonowy zbliża charakterystykę do głośników estradowych. Niestety - jak wyżej wspomniałem - nie dotyczy to basu. Najmniej można się przyczepić do średnicy. Reszta na żenującym poziomie - włacznie z wykonaniem.


Cambridge Audio Azur 640

Azur 640A był dla mnie przesiadką na drodze do czegoś dojrzalszego (choć o tym wówczas nie wiedziałem), a jednocześnie był tym wzmacniaczem, na którego postawiłem rezygnując z amplitunera KD. Czy szok był duży? Bo ja wiem.... Owszem było lepiej i to bezapelacyjnie, natomiast nie było to jakieś objawienie. Owszem wysokie co jakiś czas okazywały się pewnym odkryciem w moim systemie ale jak się potem dowiedziałem - może być dużo lepiej....Wówczas cieszyło mnie to, że przy jego wymianie nie miałem zbyt dużo uwag ze strony małżowinki, bo jednak trzeba Cambridgowi przyznać, że serię Azur wypieścił rewelacyjnie od strony designu i wykonania. Pilot wykonany rewelacyjnie ale co z tego skoro walczyć musiałem z nim przy próbie uzyskania pożądanego poziomu głośności (piwo temu kto to robi w Azurze nie klnąc), a przełączanie musiało się odbywać z wycelowanym pilotem we wzmacniacz. Tutaj minus. Po 6 miesiącach pilot zaczął odmawiać mi współpracy i skończyło się zakupem kolejnego ”leniuszka”. Na szczęście skorzystałem z dobrodziejstwa jednego z Forumowiczów i kupiłem od niego pilota, gdyż posiadał dwa: do wzmaka i do cd-ka. Jak się okazało piloty te są identyczne. Tu drugi minus. No i w końcu potencjometr – brrrrr..... Startował nie równo i grał nie równo. Z tego co się potem dowiedziałem ten typ często tak ma, więc polecam wszystkim zwrócić uwagę przy kupowaniu tego urządzenia. Wzmacniacz gra sympatycznie dla ucha i pomimo, że dźwięk nie ma jakieś specjalnej masy to jednak brzmienie jest dość wyrównane, a lekkie odchudzenie wszystkich rejestrów jest na tyle równe, że żadne z pasm nie kłuje ani nie rzuca się szczególnie w uszy. Zdecydowanie lepiej wzmacniacz ten gra jak potencjometr jest troszkę bardziej odkręcony, u mnie było to tak mniej więcej po godzinie 9.00. Jest głośniej ale tym samym lepiej. Podejrzewam jednak że z trudnymi kolumnami mógłby sobie jednak nie radzić. U mnie grał z KEF Q1 i było OK, a mając doświadczenia z B&W tej konfiguracji już bym nie polecał. Po koniec jego używania korzystałem wyłącznie z jego przedwzmacniacza, gdyż dzięki ludziom z tego Forum udało mi się zbudować własnego Gainclona jako końcówkę mocy. Chyba w roli samego przedwzmacniacza Azur był słabszy aniżeli w roli integry ocenianej jako całość. Moja ocena w każdym razie dotyczy całokształtu.   Wzmacniacz kupiłem jako używany i po prawie roku sprzedałem dalej. To było dla mnie najlepsze rozwiązanie aby czegoś się pod drodze dowiedzieć, nauczyć, posłuchać. Szkoda tylko, że musiałem wydać w między czasie pieniądze na tego nieszczęśliwego pilota.....


Sennheiser PMX 60

Słuchawki te mam od niedawna, niedążyły się jeszcze wygrzać, ale póki co kilka słów o nich napiszę. Komfort noszenia - duży. Są to lekkie słuchawki bardzo dobrze leżące na uszach. Nie spadają czy też nie przesuwają się nawet podczas biegania.   Przewód jest bardzo miękki, cienki i długi (1,4m). Wykonanie słuchawek staranne i estetyczne (w całości czarne z kilkoma srebrnymi wstawkami).   Co się natomiast tyczy dźwięku. Póki co (być może z czasem się to zmieni, jeśli to nastąpi, npisze o tym) dół nie jest mięsisty i głęboki, jest jednak dobrze wyczuwalny i wyraźny. Basy docierające do uszu są czyste i ładnie zrownowazone. Natomiast bardzo miło przedstawia się góra. Klarowna i bardzo wyrazna, jestem mile zaskoczony. Jazzowe kawałki brzmią jakbysmy byli tuż przy muzykach, natomiast fortepianowe solowki sprawiaja uczucie jakby siedzialo sie na skrzyni fortepianu :)   Generalnie zadowolenie pełne, ale zalecam przed zakupem posluchanie tych sluchawek oraz np. Porta Pro które oferują lepszy dół, ale moim zdaniem mniej wyraźny środek i górę. Mi bardziej podpasowała charakterystyka dźwieku płynaca wlasnie z tych Sennków.   Pozdrawiam


AudioMega BRX 250

Może to akurat ja trafiłem na trefny zestaw, ale łatwo się nie poddałem i po przeróbce udało mi się osiągnąć znacznie lepsze brzmienie. Do zalet należy zaliczyć przystępną cenę i dostępność sprzętu. Jeżeli szukasz mocnego kopa to polecam ich zakup - mają naprawdę dużą moc - jeżeli zależy Ci na dobrym brzmieniu to też można je osiągnąć, choć wymaga to własnej ingerencji - w moim przypadku wiązało się to z wymianą głośników wysokotonowych, przeprojektowaniu zwrotnic oraz na dobrym uszczelnieniu i odpowiednim wygłuszeniu kolumn co pozwoliło mi uzyskać zadowalający efekt. Duża efektywność i podatność zawieszenia membran głośników niskotonowych pozwalają im zagrać ładny głęboki bass a także zejść dosyć nisko (z pomiarów elektrycznych do około 33 Hz) Czasem pojawia się jednak w jednym z głośników charakterystyczne uderzanie cewki o magnes przy częstotliwościach rzędu 22-23 Hz spowodowane zbyt dużą podatnością zawieszenia.


SABA 9241 digital

sprzęt praktycznie niezniszczalny - rocznik 1978 ani razu nie naprawiana i żadnych zimnych lutów, znikome szumy przy maxymalnym wzmocnieniu, to brzmienie jest tak ciepłe, że odechciewa się słuchać czegoś innego według mnie najlepsza konstrukcja na tranzystorach polowych - amplituner wykorzystuję głównie jako wzmacniacz.


PSB 500i

KOlumny o wysokiej efektywności 92 DB, wymagają solidnych standów i dobrego ustawienia. Kolumny, które mogą znokautować pod względem basu i dynamiki. W mojej konfiguracji był aż zbyt duży, ponieważ zakrywał inne zakresy pasma. Moim zdaniem są to kolumny przeznaczone do konfiguracji o małym potencjale dynamicznym i basowym. Z moim Harmanem dźwięk był bardzo muzykalny i przejrzysty, lecz na za duzym fundamencie basowym. Ładne rozlokowanie sceny sprawiło na mnie, że postawiłem tym kolumnom piątkę za dźwięk.


C.E.C. AMP 5300

Słuchając Ceca zacząłem się niecierpliwić. Że właściwie ile to kosztuje? Ech, dochodzę do wniosku, że w moim przypadku to chyba jednak będzie lampka? No bo cóż taki cec? Krzywdzę go, wiem. Ale opinia jest subiektywna. Ot, bardzo poprawny dźwięk. Szybki i lekki. Obiektywny i raczej dość zimny, bez żadnych tam specjalnie barw, szary. Ładna scena i dużo powietrza wokół instrumentów. Góra dość gładka, żadne tam natarczywe rozjaśnienia, które zdarzały się MF 3.5. Zapewne dla wielu może być „analogowa”. Wszystko czego można się spodziewać po urządzeniu z tego zakresu cenowego ale też nic więcej. Nie zachwyca, niczym wyjątkowym nie przykuł mojej uwagi. Bas zapewne też był ale to wszystko. CEC mnie znudził. Dobry rzemieślnik, to wszystko.


Synthesis Ensemble

Poniższa recenzja tak trochę w porównaniu z Jolidą, to lampka i to też. Synthesis to włoska manufaktura, urządzenia wyglądają elegancko, szczególnie wersja „ceglasta”, klocuszki są w wersji midi, nie wiem, czy komuś to może przeszkadzać. Zestaw Ensemble/Pride zaprezentował same zalety lamp przy minimum ich wad. W porównaniu z Jolidą: - góra jest mniej aksamitna, bardziej zdecydowana, niemniej jest to krok w kierunku perlistości niż ostrości. Bardzo szlachetne zaprezentowanie wariacji gitarowo-klawiszowych w wyższych rejestrach z płyty Floydów „Wish you were here” - średnica mniej gorąca i ciut mniej barwna ale jeszcze bardziej nasycona szczegółami, przy tej samej kulturze, czyli nie jest to dźwięk analityczny typu świsty, gwizdy plus możliwość usłyszenia jak realizator pyta się „Panie Kazimierzu, gdzie są klucze od kabiny?”. Poszczególne faktury są prowadzone bardzo dobrze, nic się nie skleja, ogólnie mam wrażenie nieco większej otwartości u Synthesisa. Oczywiście lampowa miękkość etc. - bas – tutaj duży plus w stosunku do prezentacji Jolidy. Bas stanowi pewny fundament, jest głęboki, plastyczny, sprężysty przy bardzo dobrej kontroli. Nic się nie działo takiego że przykrywa inne zakresy. Dynamika mniej więcej taka sama w przypadku obu urządzeń, wydaje się że stereofonia w Synthesisie jest ciutki lepsza, szczególności w rysunku wgłąb. No i Synthesis jest tańszy. Oczywiście odsłuch konieczny – ktoś kto zdecydowanie woli barwę niech nie ominie Jolidy. Dla mnie jednak zwycięzcą tego pojedynku jest Synthesis.


Eltax Liberty 3+

Kolumny cechują się bardzo dobrym stosunkiem jakości do ceny. Ich brzmienie oceniam dość wysoko. Miałem tą niewątpliwą okazję, że mój kolega ma Tanoy M2,5 i mogłem je bezpośrednio ze sobą porównać. Nie mam zamiaru tutaj nikogo przekonywać do jednych czy drugich. Ogólnie napiszę, że kolumny te różnią się dość mocno. Przede wszystkim wysokimi tonami. Tannoy gra dużo spokojniej w tej części pasma, dzwięki nie dorywają się tak ochoczo od kolumn jak w Eltaxach. Eltax gra dużo wyżej ( chodzi mi tutaj o usytuowanie dzwięku w osi pionowej ). Prawdopodobnie jest to spowodowane tym, że ogólnie charakter dzwieku Liberty 3+ jest jaśniejszy niż M2,5. Kolejna znaczącą różnicą pomiędzyt obiema kolumnami jest sposób kreoewania przestrzeni w osi poziomej. Czego by tutaj nie napisać i jakich opisów nie przytoczyć jest to spowodowane cały czas tym samym – jakością głośnika wysokotonowego. Jest on dużo lepszy w Liberty 3+. Środek pasma już tak dobrze nie wygląda i muszę powiedzieć, że jest to najsłabsza strona tych kolumienek. Tannoy w tym względzie okazał się dużo lepszy. Brzmienie Liberty nie jest tak masywne i „osadzone” jak w Tannoyach. Również dużo lepszą średnicą może się pochwalić Kef, którego również miałem okazję posłuchać i bez zbędnych opisów powiem, że jego średnica jest dużo lepsza (mowa o modelu ze starszej serii Q15 – nowszych nie miałem okazji posłuchać). Również dużo lepszym środkiem może pochwalić się B&W 601s3. Generalnie nie jest to jakoś specjalnie dopieszczona część pasma akustycznego. Jeśli miałbym napisać coś o basie to jedyne co przycodzi mi do głowy to WOW! Może to i mało konkretne stwierdzenie, ale każdy kto ich słuchał ma podobne odczucia. Jak na kolumny o niedużych gabarytach, bas wydobywający się z Eltaxów jest imponujący. Jest go dużo ale jest też dość zróżnicowany i dobrze kontrolowany. Potrafi też zdrowo przyłożyć w brzuszek.   Ogólnie dobre kolumny i z pewnością nie będę zbyt oryginalny jeśli napiszę, że aby usłyszeć i pełnie możliwości należy spełnić kilka podstawowych warunków. - niezbędne są ciężkie podstawki, - konieczne jest też wolne miejsce wokół kolumny ( >1m od ściany bocznej ), - WZMACNIACZ – wydajny i mocny – o barwie nic nie napiszę, bo każdy zna swoje oczekiwania,   Jako ciekawostkę dodam, że po zmianie okablowania wewnętrznego, kolumny rozwinęły skrzydła i pokazały jeszcze więcej.   Na koniec dodam, że po zmianie wzmacniacza i cd na sprzęt z dużo wyższej półki kolumny zagrały wprost bardzo dobrze. W obecnej chwili ze spokojem będę czekał na zmianę kolumn. ;)


Panasonic AE-900E

jakościowy skok po przejściu z Sony HS-1 obraz lepszy niż w kinie, choć w całkiem ciemnych scenach razi niedostatek czerni krótka ogniskowa pozwala uzyskać obraz o przekątnej 100 cali już z odległości ok. 3,2 m - robi wrażenie! niesamowite kolory, doskonały kontrast, za wyjątkiem zupełnie nie oświetlonych scen, gdzie czerń jednak troszkę świeci możliwość podłączenia także poprzez wejście Euro polskie menu zero vertical blending i screendoor efect niesłyszalny przy oglądaniu filmów, choć wisi nad głową bogatwo możliwości ustawień przygotowany do HDTV (720p)


Eltax Liberty 1+

Eltaxy Liberty 1+ zakupiłem w ciemno poprzez Allegro. Gdy nadeszły i je podłączyłem, to zrozumiałem wszystkie te super/hiper oceny z periodyków. Po pierwsze są fenomenalnie wykonane (ich masa - z mdf-u w całości, ścianki o grubości 20 mm; wzornictwo - bardz, bardzo ładne; zastosowane głośniki - gdy się je rozbierze i obejrzy :). One rzeczywiście niejako przekraczją swoje rozmiary i oferują niesamowitą skalę oraz urzeczywistnienie wytwarzanego dźwięku, zarówno w zakresie ogólnej dynamiki (rozmiarów), przestrzeni (dalsze plany) jak i masywności dźwięku. Grają dźwiękiem nie męczącym (nigdy), zawsze z chęcią włącza się sprzęt i zaprasza je do towarzystwa. Dopiero na podstawie towarzystwa innych zestwów głośnikowych rodzi się poczucie zapotrzebowania na: . . . środek, malowanie dźwięków niejako w pełnej skali gradacji barw (ciepłoty itp.) a nie tylko odzwierciedlania ich pojawienia się. Pradaoksalnie, są muzykalne - można się cieszyć bądź smucić podczas ich przekazu, odczuć melancholię nagrania, a z drugiej strony jego tempo, werwę. Po jakimś czasie ich używania zaczyna "żyć chęć" (realizowana) załączenia innych głośników. Wynika to chyba z tego, że pomimo skali dynamicznej i swieżości dźwięku odczuwa się brak wypełnienia wybrzmień (że każdy moze mieć trochę inne zabarwienie i nostalgię, bądź rodzaj ostrości i darcia - darcie rozumiane jako chropowatość wybrzmień). Po prostu niby dźwięk duży i wszystko gra jak trzeba ale czegoś brakuje, jakiegoś takiego smaku (mlask, mlask :). Uff, nakombinowałem, ale prawdę mówiąc trudno ponarzekać na te głośniki. Grają tak, że kapcie spadają i zawsze (ale to zawsze) odczuwa się satysfakcje, że je mamy i że to włąśnie one grają (w tej cenie i dorższej . . .). Po prostu piękne są . . . .


Delta Studio KT88

Kiedy trafiłem do Delty Studio i posłuchałem to już wiedziałem że moje poszukiwania dobrego wzmacniacza mam za sobą - znalazłem KT88. Aby nie powtarzać jego zalet, napiszę jedynie że swojej strony podpisuję się pod wszystkim pozytywnym co napisał o tym wzmacniaczu Kubeł i Poirot.


Naim CD5i

CD5i gra pieknym nasyconym dźwiekiem. scena mogła by być bardziej rozbudowana, a góra bardziej zaznaczona. jednak jeśli chodzi o średnicę i dół pasma naim radzi sobie rewelacyjnie. w tym zakresie cenowym jest jednym z poważnych kandydatów do posłuchania. Nie lubię określenia "sprzęt muzykalny", bo ono może zawierać wszystko, więc pewnikiem nie zawiera nic. Ale nie znajduję niestety lepszego słowa na określenie tego odtwarzacza. To dzięki tak nasyconej średnicy głos ludzki nabiera odpowiedniej masy, instrumenty akustyczne brzmią bardzo realistycznie, a przekaz muzyczny w zupełnie magiczny sposób w domu nabiera energii. naim jest dość specyficznym odtwarzaczem. nie słyszałem nic grającego podobnie. dlatego cd5i znajduje tyle zwolenników, co zagorzałych przeciwników. wymaga absolutnie przed kupnem posłuchania. wymaga również dokładnego dobrania sprzętu towarzyszącego. jeśli jednak ktoś wie o co mu chodzi i to brzmienie się podoba, może to byc odtwarzacz na lata i wtedy jedynym upgrade-m wydają się wyższe modele naima. tak jest w moim przypadku. cd5i gra u mnie z firmowym wzmacniaczem i harbethami. to zestawienie uważam za synergiczne ze względu na rodzielczość, barwę, energię płynącą z odtwarzanej w warunkach domowych muzyki. Moja muzyka: (jazz, muzyka wokalna, barok, opery, world, filmowa) wypada na tym odtwarzaczy najlepiej. to subiektywna ocena. sprzęt bardziej dla melomana (bez względu na słuchaną muzykę, z preferencją instrumentów akustycznych) niż audiofila.






×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.