Skocz do zawartości

Opinie o sprzęcie

5844 opinie sprzęt

Dynaudio Audience 72SE

Serię Audience znam jak zły szeląg, więc bardzo byłem ciekaw jak wersja ulepszona brzmi w porównaniu do zwykłej siedemdziesiątki dwójki. "Wersja ulepszona" to właściwie złe określenie, bo mamy w zasadzie do czynienia z zupełnie nowymi kolumnami. Przedziwna to hybryda: zwrotnica jest nowa, kopułka wysokotonowa to nieprodukowany już Esotec, para nisko-średniotonowych została żywcem przeniesiona z dawnych Contourów 1.8MkII, natomiast obudowa jak najbardziej "konturowa". Ohydna zresztą: czarne głośniki na ciemnoszarej płycie czołowej wyglądają tak ponuro, że płakać się chce na sam widok. Ale kij w oko, grunt żeby fajnie grało.   A gra fantastycznie. Pierwsze, co rzuca się w uszy to niesamowita przejrzystość i szczegółowość zakresu wysokich i średnich tonów. Po raz kolejny przekonałem się, że Esotec to jedna z najlepszych kopułek jakie kiedykolwiek powstały. Smyczki, przeszkadzajki, blachy - wszystko to podane jest jak na tacy, pozbawione jakichkolwiek zabarwień. Owszem, wyczuwalna jest odrobina ciepła, ale znacznie mniej niż w dotychczasowych modelach Dynaudio. Konstruktorzy postanowili chyba odejść wreszcie od firmowego dźwięku i postawić na neutralność. Chwała im za to.   Podobny charakter ma średnica: przyjemna w odbiorze, ale bardzo przejrzysta i namacalna. Moje ucho z przyjemnością wyłapywało nowe dźwięki, których przedtem nie słyszało na Elakach. Gwoli porównania: wstęga Elaków brzmi zupełnie inaczej niż Estotec, choć różnice są bardziej natury estetycznej niż jakościowej. Blaszana harmonijka gra bardziej słodko i miękko, Estotec jest bardziej ofensywny i podaje dźwięki "na twarz". Średnica to już inna bajka - po przełączeniu z Dynaudio na Elaki, dźwięk tych drugich wydawał się wręcz przytłumiony. Tutaj śmiało można już mówić o różnicy klas.   Bas 72SE zmienił się chyba najmniej w stosunku do pierwowzoru: jest wyraźnie ocieplony i powłóczysty. Choć dużo zależeć będzie od wzmacniacza, krótkich i precyzyjnych uderzeń raczej nie uzyskamy. Tak więc do rocka i gatunków ciężkich Dynaudio raczej bym nie polecał.   To, czego mi brakowało w 72SE to odrobiny zdecydowania i większej rozpiętości dynamiki. Owszem, kolumny potrafiły zagrać dość szybko i punktualnie, ale sądzę że w porównaniu z B&W czy AP mogłyby się wydać za leniwe.   Za to przestrzeń - marzenie. W niektórych momentach robiło się wręcz spektakularnie, choć małe pomieszczenie i niewielka odległość od ścian nie ułatwiały kolumnom zadania. Dźwięki swobodnie rozchodzące się na boki, średnica wypchnięta przed bazę jak w dobrym lampowcu, wyraźnie słyszalne dźwięki dalekiego tła... Jakoś sobie nie przypominam sobie, żeby dawne Audiency kreaowały podobne wrażenia przestrzenne. Widać, Duńczycy nie spoczęli na laurach.   Ostatnia kwestia: spójność brzmienia. Tu nie udało mi się uzyskać zadowalających rezultatów, choć jestem pewien że winę za to ponosi raczej niewielki pokój (20m) w kształcie kwadratu. Eksperymenty z ustawieniem wykazały, że Dynaudio lubią grać w sporej odległości od słuchacza - zyskuje wtedy barwa i spójność właśnie. Warto też pomęczyć siez samym ustawieniem: u mnie zagrało najlepiej, kiedy kolumny były sporo dogięte do środka, tak że widziałem ze swojego miejsca zewnętrzne ścianki. Przy ustawieniu na twarz może trochę dokuczać ofensywność wysokich.   Ogólnie rzecz biorąc: bardzo udane kolumny, w wielu aspektach z pewnością lepsze od "zwykłych" Audience 72, również łatwiejsze do wysterowania. Bardzo jestem natomiast ciekaw, jak 72SE mają się do Contourów 1.8MkII. Toż to te same przetworniki. Przy najbliższej okazji nie omieszkam sprawdzić.


Onkyo TX-DS787

Doskonały sprzęt, który służy mi już przez 5 lat. Doskonały dźwięk i parametry, jeszcze bez tzw. "cięć budżetowych".


Philips HP 890

Chciałem w tym miejscu zwrócić uwagę kupujących na dwie cechy tych słuchawek, o których nikt wcześniej nie wspomniał, a które powinny mieć zdecydowany wpły na decyzje o zakupie. Po pierwsze TRWAŁOŚĆ! Powiedzmy sobie szczerze, to są słuchawki na krótki czas i to przy założeniu, że będziemy z nimi postępować wyjątkowo delikatnie. Chodzi o pękające elementy plastikowe, które zwyczajnie są wadliwie wykonane. Mają zbyt delikatną konstrukcję i na dodatek wykonane są z wyjątkowo łamliwego tworzywa. Nie ma siły - albo już wszystkim popękały, albo nastąpi to wkrótce. Sprawę załatwia samoprzylepna taśma termokurczliwa, ale nie każdemu to odpowiada. Ta taśma załtwia też drugi problem tych słuchawek. TRZESZCZENIA. Ogromne nauszniki, w połączeniu ze zbyt delikatną konstrukcją powodują nieustanne trzeszczenia, któe właściwie uniemożliwiają słuchanie muzyki. Musisz cały czas mieć głowę absolutnie nieruchomą i zamiast zatracić się w słuchaniu muzyki, nasłuchujesz tych trzasków. Jak już wspomniałem, problem można rozwiązać okręcając wszystko co się da taśmą. Wydfaje mi się, że nauszniki są zwyczajnie zbyt duże. Do takiego stopnia, że nie da się w nich swobodnie leżeć np. na poduszcze. Dla mnie te dwie cechy ostatecznie zdyskwalifikowały słuchawki po 2 latach użytkowania. Szczerze radzę mijać je z daleka. Chociaż dźwięk, o którym powiedziano tu już wiele - całkiem niezły, choć kluchowaty. Mnie szczególnie podobał się w kinie.


NAD T752

Piszę trochę w obronie po ostatniej opinii o tym sprzęcie.   Miałem długo następoujące amplitunery: ONKYO TX-DS575 HARMAK KARDON AVR-235 Do słuchania muzyki służy odnowiony Luxman L-410 i do niego zawsze porównuję słuchane urządzenia. Po pierwsze jest oczywiste że wzmacniacz stereo w podobnej cenie zagra lepiej. Jednak w wypadku tego NADa nie słyszę takiej PRZEPAśCI z jaką miałem do czynienia wcześniej. Ma bardzo fajny sprężysty bas w przeciwieństwie do dudniącego Harmana, lepszą scenę niż obydwa wspomniane anplitunery i zdecydowanie najlepiej z nich brzmiący tuner. Kolega przede mną sam przyznaje że T-752 góruje nad konkurencją w podobnej cenie więc naleźy go jednak ocenić dobrze.


Onkyo TX-SR600

Wczesniej posiadałem model tx-sr500 (3 lata) i gdy się nadażyła okazja sprzedałem i kupiłem 600'tke. Porównująć 600 ma większą dynamikę i lepszą kontrolę basu; 6 kanałów i pilot o niebo lepszy od 500. 600 gra już u mnie ok 4 miesiące i jestem z niej bardzo zadowolony. Wg mnie warto upolować starszy (często nowy i na gwarancji) model, który posiada wszystko co nomalnego użytkownikowi wystarcza i często dorównuje bądź przewyższa jakościowo nowsze wersje (co rok to nowy model - konkurencja).


Koss Spark Plug

Sluchawki owe reklamowane sa jako sprzet z wyjatkowymi basami i izolacja od otoczenia. Jedno i drugie jest prawda. Basy sa wyjatkowe, maja klimat napakowanego sterydami dresiarza, sa rownie subtelne i rownie dokladne. Po prostu lomot, ktory zaglusza cala reszte. Dochodzi do paradoksalnej sytuacji - najlepiej sie slucha muzyki z mozliwie mala iloscia niskich tonow, bebny, perkusje i niskie sample brzmia jak dzwieki niosace z 15-letniego poniemieckiego bmw wyposazoneo w kwadrofoniczna platforme wiertnicza [1 glosnik i trzy suby]. Dup, dup, dup, dup. Midsection gdzies znika, jakie bylo moje zdziwienie kiedy w kawalku Neurosis - the tide zniknela jedna gitara. No po prostu zniknela, za to w studiu obok ktos detonowal laski dynamitu jedna po drugiej a Scott Kelly nie mogl tego przekrzyczec. Za to zeby bylo zabawniej wysokie tony potrafia momentami poszatkowac fragmenty mozgu lezace najblizej uszu. Reasumujac - raz mamy basy brzmiace jakby je sasiad z dolu puscil [mniej je slyszymy ale za to dobrze czujemy i widzimy jak wszystko drga lacznie z naszymi zebami] a raz wysokie tony przypominajace sasiada z gory, ktory przy pomocy wiertarki udarowej walczy ze sciana nosna.   Natomiast sama izolacja od otoczenia na dluzsza mete mi nie przypadla do gustu. Kiedy sluchamy czegos cichego jak np. srodek In the court of the crimson king slyszymy glownie nasze przelykanie sliny, bron boze ugryzc jakiegos slonego paluszka i popic czyms... Jednakze dla ludzi pracujacych w halasliwym otoczeniu typu hala produkcyjna te sluchawki bylyby dobrym wyborem. Sa tanie i male wiec dobrze je miec przy sobie, hala to nie miejsce do audiofilskich ekscesow. Ponadto horror opisany przeze mnie w pierwszym akapicie nie uderza od razu, wychodzi dopiero po dluzszym uzytkowaniu i odsluchaniu muzyki roznego typu. Inna sprawa, ze dla przecietnego sluchacza taki bas moze byc ok... Ja swoje sprzedalem i przesiadam sie na Senny mx500.


Tannoy FUSION 1

Tak jak wyżej. Góra i środek bardzo wyraźna, świetna sekwencja. Natomiast na bas nie ma co liczyć. Oczywiście same wymiary nie pozwalają na to żeby liczyć na ciekawy dół. Ale uwaga! Podłanczałem te kolumny do dwóch wzmacniaczy(stary pionner i hk avi100), byłem prawie zdecydowany by je sprzedać. Męczyo mnie słuchanie. Porostu zbytnia sekwencyjność(wyraźność) dzwięków przy muzyce rokowej żle wpływa na człowieka. Następnego dnia udało mi się kupić denona 350se który diametralnie zmienił sytuację. Przytępił pazury góry i środka i nadał wszytkiemu przyjemnego pasma dołu. Teraz słuchanie to radość której sobie nie szczędzę:) Więc zaznaczam, wedle mojego doświadczenia, że odpowiednio dobrany wzmacinacz przy tych kolumnach to istotna sprawa. Dobre kolumny w dobre cenie.


Densen Beat 100

wzmacniacz przypadł mi do gustu już od pierwszej chwili, świetny analityczny dźwięk, niesamowity bas i lampowe ciepło. dźwięk fortepianu Możdżera wręcz powala. a płyty jazz-owe nabrały nowego brzmienia. czasami słuchając go czuję się jakbym siedział w mroźną zimę przy cieplutki kominku a muzyka płynie do mnie po dywanie i zaczynając od stóp rozgrzewa mnie. wszystko na swoim miejscu wysokie średnie i niskie. BEAT-100 tak samo szybko umie dowalić basem jak go schować. czasami jednak gdy żona słucha rocka zauważam że i w tej muzyce densen radzi sobie dobrze. jest szybki i dokładny. góra nie piaszczy tylko dźwięczy a średnica dopełnia mocnego basowego udarzenia.


Pioneer PD-S505

Gdy kupowałem Pioneera w komisie chodziło mi po prostu o jedno: żeby w końcu sprawić sobie poważny odtwarzacz CD (w tamtym okresie miałem tylko Diorę 502 i Philipsa 751, które mnie nie zadowalały. Ponieważ w tym okresie nie miałem do dyspozycji zbyt duzych środków, wybór padł na PD-S505, jeden z "legendarnych" modeli japońskiej firmy wyposażonych w transport z talerzem i głowicę ustawioną laserem w dół.   Pioneer PD-S505 to przyjemny dla oka odtwarzacz z centalnie umieszczoną szufladą, nad która znajduje się czytelny wyświetlacz. Po prawej stronie znajduje się większość przycisków, których rozmieszczenie jest łatwe do opanowania. Znajduje się tu także regulowane wyjście słuchawkowe. Po lewej znajduje siękilka rzadziej używanych przycisków (rzadziej - oprócz przycisku ON/OFF oczywiście!), w tym przełącznik DISPLAY ON/OFF (powiew audiofilizmu:) ). Jeśli zatem komus przeszkadza bardzo "brzmienie" wyświetlacza, może sobie wyłączyć... . Na tylnej ściance znajdziemy parę regulowanych (szkoda) z pilota gniazd RCA i wyjście optyczne. Kabel sieciowy zamocowany został niestety na stałe. Co do jakości montażu - nie można mieć zastrzeżeń - OK. Podsumowując zaś wygląd - odtwarzacz niektórym się spodoba, niektórym nie - kwestia gustu. Dla mnie wygląda za mało nowocześnie, ale też i nowoczesny nie jest.   Słuchałem Pioneera długo, wnikliwie i w przeróznych kombinacjach (nawet na nie swoim sprzęcie!!!) i... kurcze coś jest z tym brzmieniem nie tak. Faktem jest, że średnica jest lepsza niż w Philipsie CD 751, ale ogólnie brzmienie nie zachwyca. W zasadzie to właśnie tony średnie są najmocniejszym punktem brzmienia. Tu w zasadzie jest wszystko w porządku - dokładnie tak jak ma być. Czysto i neutralnie, czasem bywa to nawet wciągające. Bas jest prawidłowy, w niektórych konfiguracjach nieco jakby za słaby, ale w pozostałych jest go tyle, ile trzeba. 505 nie ma tu skłonności do przesady, nie zmusza głośników do dudnienia, a jedynie buduje solidną, choć niezbyt masywną podstawę basową. Niestety w przypadku budżetowych konstrukcji zawsze musi być jakieś "ale". Tak jest i w tym przypadku, a główny problem polega na tym, że owo "ale" dotyczy znacznej części górnego przedziału pasma akustycznego, który niestety w wykonaniu Pioneera odstaje od reszty pasma. Problem polega na tym, że o ile górne zakresy instrumentów muzycznych brzmią wciąż dobrze i "pasują" do średnicy, o tyle wszelkie "cyknięcia" juz tak atrakcyjne nie są. PD-S serwuje nam tu górę nieco wycofaną, ale jednocześnie suchą i mało detaliczną, co daje paradoksalne odczucie jasności brzmienia (częsty problem także tanich kopułek). Polega to mianowicie na tym, że brzmienie wydaje się nam jasne nie dlatego, ze wysokich tonów jest za dużo, ale dlatego, że wciąz nas wkurzają i ciągle w ten sposób przykuwają naszą uwagę, nawet jeśli ich głośność jest prawidłowa. Jak już napisałem, podobne, choć nieco bardziej "spektakularne" efekty otrzymamy słuchając tanich kopułek. Taki charakter brzmienia buduje wśród nas dogmat o fatalności jasnego brzmienia, mimo, że sam nie ma z jasnością nic wspólnego, ale koniec może tego wywodu :). Problem ten demoluje całe pozytywne wrażenie starannie budowane przez niższe zakresy.   A szkoda, bo gdyby góra była ładniejsza, dźwieczniejsza i nie zżerała tylu detali PD-S505 byłby na prawdę bardzo dobrym urządzeniem, którego możnaby słuchać w nieskończoność. A tak jest to najwyżej dostateczny CD, z którym śmiało może konkurować budżetowe DVD 763 SA Philipsa (wstyd!!!), które moze i ma nieco gorszą średnicę, ale gra o wiele bardziej poprawnie i nie męczy słuchających. Różnicę słychać zwłaszcza w przypadku wzmacniaczy Sony i Diora (patrz rubryka System). Zwłaszcza z Sony Pioneer gra potwornie sucho, chwilami aż uszy bolą, za to Philips z tym wzmacniaczem daje zupełnie odwrotny efekt. Szczerze mówiąc Pioneer mocno mnie rozczarował.


Thomson KH-C 001

Po pierwsze nie jestem pewny co do modelu - babcia w trybie natychmiastowym pozbyła się opakowania jak nie patrzyłem - oznaczenie wzięte z rachunku :)   Kabel kupiłem w akcie desperacji, bo potrzebowałem czegoś co przypomina "normalny" interkonekt, a nie gumkę od majtek. Do firmy Thomson mam raczej ograniczone zaufanie - nie uważam, że to świetna firma (ale i nie, że badziewna - taka może średnia). Dlaczego wybrałem ten kabel? Bo był tani i nieźle wyglądał. Pod względem budowy Thomson to typowy "wyższej klasy" interkonekt - prąd przewodzą dwa izolowane kabelki otoczone kilkoma warstwami różnych materiałów w tym folią aluminiową mająca całość ekranować. oprócz tej folii jest także nieizolowany miedziany drucik - ponoć też jako ekran. Wtyczki na końcach są bardzo dobrej jakości, oczywiście złocone. Ich małym mankamentem jest to, że są ciasne i nie chcą wejść na gniazdo po dobroci. W urządzeniach z miękką ścianką tylną (a zarówno mój technics jak i philips do takich urzadzeń należą) można uszkodzić jakiś styk, bo ścianka ta niebezpiecznie się wygina.   Po wyjęciu kabla z opakowania nieco się zdziwiłem, bo:   - kabel jest według oznaczeń kierunkowy. nie wiem czy ma to jakieś zanczenie w praktyce, ale w tej cenie jest to rzadkie.   - nie jest to pojedynczy kabel stereo, ale 2 kable mono różniące się nalepkami na wtyczkach. Nie ma między nimi żadnego połączenia. Ciekawe rozwiązanie.   Kabel trafił od razu po odpakowaniu do zestawu śmierci, który potrafi zepsuć reputację wszystkim akcesoriom. Wynika to z faktu, że Excellence same w sobie są nieco jasne, a zarówno Philips Cd 753 jak i Technics v300 (zwłaszcza ten drugi) góry nie żałują, za to żałują pożadnej, nasyconej średnicy. Zastąpił w nim taniutki i marny pod względem brzmieniowym kabelek Hama. I zagrał rewelacyjnie - nie będę się zbytnio rozwodził na temat szczegółów charakteru brzmienia, bo to zależy od samego zestawu, natomiast ten kabel, chociaż jest tylko ok 2x droższy od wspomnianej Hamy, gra kilka razy lepiej. Przede wszystkim jest lepsza, bardziej "mięsista" średnica i mocniejszy bas. Dźwięk jest "cięższy", dzięki czemu znika nieco ekspozycja góry. Sama góra staje się bardziej rozdzielcza i dźwięczniejsza. Pojawia się sporo detali dotąd niesłyszalnych. A to wszystko przy naprawdę niskiej cenie, odpowiedniaj nawet dla własciciela taniego zestawu KD za kilkaset złotych (zakładając, że elektronika jest dwuczęściowa:) ), który nie kupi kabla za 80-100zł.   Thomsona porównałem z kablem Profigold za 49zł (**** w WhatHi-Fi). Nie jest gorszy, a za to dłuższy i tańszy. Do tańszych zestawów - idealny. W tej cenie nie ma wad. Polecam!!!


Cambridge Audio Azur 640C Version 2

Budowa: Tak jak napisałem znakomite wykonanie. Wiele modeli z wyższych półek może się schować pod tym względem. Zmodyfikowane wnętrze: nowy napęd, podwójne przetworniki, zmodyfikowany filtr sieciowy, trafo toroidalne.   Dźwięk: Po podłączeniu do lekko ocieplonego toru efet więcej niż dobry. Niskoschodzący, raczej miękki (ale nie rozlazły), bardzo dobrze kontrolowany i lekko ocieplony bas. Średnica i góra bardzo szczegółowe np. wybrzmienia talerzy perkusji są rewelacyjne, długie i pełne. Dobrze nagranych płyt słucha się z niekłamaną przyjemnością. Wychodzi wtedy na jaw prawda o tym odtwarzaczu. Okazuje się że góra wcale nie jest nachalna, jest taka jaka powinna być. Jest to jednak miecz obosieczny. Trzeba bardzo uważnie dobierać pozostałe komponenty toru. Przy wzmacniaczu który gra ostro i sucho można uzyskać efekt odwrotny do zamierzonego. Wskazany jest przy tym CD lekko ocieplony tor, wtedy Azur pokaże na co go stać i dostarczy wiele przyjemności.


Denon DCD615

Mały skromny budżetowy odtwarzacz cd Denon DCD615 trafił w moje ręce do skromnego upgreadu. Odtwarzacz jest mały lekki i zgrabny w środku logiczny porządek jak w droższych konstrukcjach całość jest metalowa nie ma żadnej tandety. Mechanizm oparty na czytniku laserowym KSS240A umieszczono po lewej stronie.. jako fachowiec ten mechanizm widywałem w znacznie droższych konstrukcjach Denona np. DCD2700. Serwo obsługują znane z niezawodności kości Sony CXA1372 oraz CXD 2500AQ. Zasilanie poszczególnych części urządzenia oparto o znany z droższych konstrukcji scalak M5290P sterujący parą tranzystorów 2SD1762 i 2SB1185. W części audio pracują dwa słynne PCM61P-L a filtrację cyfrową stanowi niezwykle udany scalak NPC-SM5841BP który oprócz filtracji cyfrowej umożliwia też ściszanie sygnału wyjściowego na gniazdach RCA w 12 jedno decybelowych krokach ściszanie odbywa się z pilota funkcja prosta ale cieszy można docelowo ściszyć muzykę np. w czasie rozmowy przez telefon. Sam pilot skromny ale umożliwia wyłączenie wyświetlacza (choć odpowiedni przycisk znajduje się również na przednim panelu) dostęp bezpośredni do wybranych utworów, play, pause i stop oraz otwarcie kieszeni. Cd ma wbudowane wyjście cyfrowe RCA 75ohm. Dźwięk tego odtwarzacza to wbrew pozorom solidny kawał roboty. Solidny szybki Bas, dynamiczna średnica i lekko zasybilantowana góra. Całość jest ogólnie jasna i dość jak na klocka budżetowego czytelna. Scena mocno wypchnięta do przodu przed kolumnami. Wady to ograniczona głębia, lekko zamazane tylnie plany czyli typowe ograniczenia tanich odtwarzaczy. Polecam ten CD głównie młodym audiofilom żądnym czadu i wykopu w systemie z kolumnami Altus i wzmacniaczem marki Technics! Zmodyfikowany cd daje znacznie lepszy dzwiek i polecam modyfikacje tego małego cd muzyka staje sie bardziej audiofilska


Lafayette lr-100

amplituner słuzy mi od dobrych 7 lat . Przywiozł mi go ojciec z niemiec z tzw. "recyclingu" . Sprawny w ładnym stanie . Podoba mi sie to ze potencjometr od regulacji Volume jest podzielony na prawy i lewy kanał . Jego moc sinusoidalna to 50 wat na kanał przy 8 ohm-mach . najpierw grał podłączont pod cd schneidera 7500CD pozniej pogłonczyłem go pod komputer . pojekimś czasie przestał grac tak jek wczesniej nie wiem co sie stało ? Gra tylko na lweym kanale prawy charczy przy stereo , a jak włącze na mono to gra normalnie tylko sopran nie jest juz taki czysty . Nie mam pojecie co moze być , wczesniej wszystko grało ok .... moze końcówka mocy ? nie mam pojecia . Amplituner jest raczej rzadko spotykany, ledwo co znalazłem opis o nim .


Edirol UA-1EX

Główny cel zakupu: pozbycie się odgłosów dysku twardego, karty sieciowej i wiatraka z dźwięku. Dodatkowy, ale oczekiwany cel zakupu: a nóż-widelec będzie grać lepiej?   Miałem kupić poprzednika tej karty, czyli nieco starszy i znacznie tańszy (przynajmniej w salonie ROLANDA) model UA-1X. Niestety, model ten już nie jest produkowany, zapasy się skończyły, a w innych miejscach karta ta osiągała zawrotne ceny (nawet ponad 2x wyższe!). W salonie zaproponowano mi następcę, czyli UA-1EX z rabatem. Być może dałem się naciągnąć, ale jeśli nabyłem UA-1EX w salonie w cenie UA-1X oferowanego na Allegro, to chyba była to dobra decyzja. :)   Instalacja karty może wyglądać dwojako.   Wersja 1: Zdajemy się na system i jego sterowniki, a kartę traktujemy tylko jako prosty interfejs. W tym przypadku ustawiamy odpowiednio przełącznik na karcie, wtykamy ją w USB, czekamy aż system sobie pomieli i... już (oczywiście jeśli jesteśmy szczęśliwymi użytkownikami Win2000/WinXP).   Wersja 2: Chcemy ominąć co się da i jak najwięcej obsługi dźwięku przenieść na kartę. Wtedy czeka nas inne ustawienie przełącznika na karcie, ale również instalowanie sterowników, ustawianie kilku detali wydajnościowych w systemie, tudzież kombinowanie odtwarzacza, który poradzi sobie ze sterownikami ASIO (w moim przypadku - Winamp z odpowiednim pluginem). Osobie mniej niż bardziej biegłej w obsłudze komputera może to sprawić jakiś problem, szczególnie że instrukcja - mimo iż jest naprawdę porządna - jest tylko po angielsku.   Po zainstalowaniu trzeba jeszcze podobno poprzestawiać w systemowych ustawieniach dźwięku, żeby wszystko leciało do UA-1EX, a nie do dotychczasowej karty. Podobno, bo u mnie samo się poprzestawiało wszystko i nic nie musiałem tam zmieniać. :)   Zanim przejdę do dźwięku, jeszcze jedna sprawa techniczna. Obciążenie systemu. Na sprzęcie z prockiem 1.5GHz, 768MB RAM i USB2.0 obciążenie generowane przez kartę i Winampa dekodującego APE'y oscyluje w okolicach 6-10%. Wcześniej (czyli tylko Winamp i APE'y) było to 2-5%. Może chyba więc przyjąć, że na komputerze tej klasy obciążenie wynikające z obsługi karty wynosi ok. 5%.   Realizacja celu głównego: Eureka! :) Pozbyłem się wszelkich "atrakcji" związanych z laptopem. Nie słyszę już żadnych jego "bebechów". Prawie już-już napisałem, że cel główny osiągnięty w 100%, ale właśnie zadzwonił telefon kolegi z biurka obok... No, właśnie... Takie prawie-już-dzwoniące telefony komórkowe pakują się obecnie w dźwięk z całkiem sporej odległości. Tak z 1.2-1.5m nawet. Wcześniej również dało się je usłyszeć, ale tylko z naprawdę niewielkiej odległości (kilkanaście centymetrów od wzmaka). Na szczęście telefony te nie dzwonią aż tak często, a samo zakłócenie jest bardzo słabe, więc nie ma ryzyka dostania zawału serca. Inna sprawa - przy ustawieniu bufora na minimum często zdarzały się zająknięcia w dźwięku. Przy ustawieniu dowolnie innym (tylko nie minimum) zacięcia postają tylko przy uruchamianiu niektórych programów - i to nie tylko kobyły w stylu Sybase PowerDesignera, ale również teoretycznie niezbyt ciężkiego Firefoxa (!), a nawet windowsowego kalkulatora (!!!). Ale żadna inna sytuacja nie jest w stanie przerwać przekazu.   Realizacja celu dodatkowego: Wszędzie pisali, że dźwięk w laptopach jest kijowy i karta USB dobrej jakości wprowadzi słuchającego na zupełnie inny poziom. Czy jest to "zupełnie inny poziom", to nie wiem, ale różnica jest słyszalna. Przede wszystkim cisza obecnie jest ciszą - nic nie szumi, nic nie trzeszczy, nawet jak się mocno odkręci potencjometr. Poprawiła się również dynamika dźwięku. Szybkie, krótkie uderzenia basu są teraz uderzeniami niezależnie od poziomu głośności. Ponadto szczegółowość, odseparowanie dźwięków. Można się uprzeć i słuchać każdego tonu, każdego instrumentu czy głosu osobno. Nie oznacza to jednak utraty przekazu całości. Widać wszystko, ale jakby w wyższej rozdzielczości i większej ilości kolorów. :) Inna poważna zmiana - tony z granic zakresów. Najwyższe wysokie stały się lepiej słyszalne nie powodując jednak ostrości średnicy czy niższych partii tonów wysokich. A najniższy bas zaczął brzmieć a nie tylko gdzieś tam astmatycznie się pojawiać. I jeszcze słówko na temat zrównoważenia zakresów. W porównaniu z laptopową kartą dźwiękową UA-1EX ustala tę równowagę w nieco inny sposób. Średnica jest minimalnie bardziej wyeksponowana, wysokie na podobnym poziomie, ale z szerszym ich zakresem (pisałem o tym wcześniej), bas odrobinę cofnięty, ale bardziej dynamiczny i niżej schodzący. Całość sprawia jednak lepsze wrażenie. Żaden zakres nie dominuje, żaden nie jest zdominowany.   Na koniec jeszcze coś o obsłudze. Rezygnacja z obsługi dźwięku przez system ma swoje minusy. Jednym z nich jest całkowita bezużyteczność systemowych ustawień głośności. Sygnał idzie do karty i wychodzi z niej w pełnej mocy. Gniazdo słuchawkowe ma swój potencjometr i przy podłączeniu słuchawek wprost do karty (jest taka możliwość) tylko tutaj można regulować głośność. Ja mam słuchawki wpięte przez wzmak, więc regulacja siły głosu oznacza kręcenie potencjometrem wzmaka. Niby nic, ale przyzwyczaiłem się do hot-key'sów w Winampie i mogłem regulować siłę głosu nie odrywając rąk od klawiatury. Podobno jest jakaś wtyka do Foobara, która to obsługuje, ale jakoś nie mam ochoty przesiadać się na ten soft ze tylko względu na regulację głośności... ;)   Podsumowując - jestem z zakupu zadowolony. Do pełnego zachwytu brakuje mi tylko większej odporności na telefony komórkowe i na dziwnie odpalające się programy (choć sądzę, że to raczej problem systemu, a nie karty). Ale jakość dźwięku oraz pozbycie się zakłóceń z kompa rekompensują te braki z nawiązką. Szkoda tylko, że w sumie trzeba na taką zabawkę wydać całkiem sporo pieniędzy... :( Na szczęście warto.   Acha - polecam salon Rolanda w Arkadii. Świetny kontakt mailowy (a upierdliwy byłem), cierpliwe tłumaczenie różnych rzeczy, no i ceny, które przebijały nawet te allegrowe (rabat! :-)).


Helion SC 2000/3000 kable sieciowe

Nie zaoferował nic więcej niż zwykły komputerowy kabel. Żadnej reakcji ani na żródle, ani preampie , ani monitorach. Żenada za 150 zł.


Atlas Cables (UK) Eos Schuko kabel sieciowy

Kablek ow zakupilem po ponad rocznych przymiarkach. Zaczelo sie od Supra LoRad. Potem porownanie z Atlas Cables ale bez decyzji, potem proba z Nordostami: Shiva i Vishnu. W rezultacie doszedlem do wniosku, ze LoRad Supry daje znikome zmiany wpieta do mojego systemu. Shiva i Vishnu malo sie od siebie roznily (takze wyglad podobny - bajerancki niebieskawy roz) a zmiany jakie dawaly nie wydawaly mi sie warte ceny. W koncu ponownie wpialem Atlas Eos i podmienialem krociutkie fragmenty plyt raz na Eosie raz na kabelku komputerowym - roznice malo odczuwalne, moze nieco lepszy bas, moze troche wiecej szczegolow na gorze pasma ale bez rewelacji. Mimo to w koncu doszukalem sie kilku ewidentnych punktow zaczepienia - bylo lepiej. No i zakupilem po tzw. okazyjnej cenie.   Zakupilem 2 sztuki - wzm i CDP 2x1.5 m   I teraz najciekawsze. Po jakims czasie kiedy glowa osluchala sie z nowym dzwiekiem zaczelo byc ciekawie. System natychmiast po wlaczeniu podawal wspaniala i precyzyjna scene, sporo powietrza pomiedzy instrumenatmi i tzw. czarne tlo. OK, jest dobrze. Doszlo do tego, ze w kilka sekund dalo sie ocenic jak poszczegolne plyty czy utwory prezentuja plany - jak blisko jest wokal, inne instrumenty. Mile wrazenie. Zaczelo byc lepiej niz dobrze - bardzo dobrze.   I teraz glowny punkt programu - po takim kilkumiesiecznym obcowaniu z Atlas Cables Eos Schuko (Schuko to nazwa dla wtykow terminacji europejskiej kontynentalnej) powrocilem do sieciowki komputerowej by sprawdzic czy moze jakies inne czynniki wplynely na tak znaczna poprawe co do odczuwania przyjemnosci z muzyki plynacej. I stala sie swiatlosc!   Sieciowka komputerowa jak za dotknieciem rozdzki zlego czarownika usunela gro przyjemnosci ze sluchania plynacych. Powrot do zwyklego kabelka byl koszmarnie bolesny - bezduszne, trywialne granie.   Wniosek - ktos na forum napisal, ze sieciowka nawet za skromna cene moze w danym systemi okazac sie zbawieniem i byc lepsza niz duzo drozsze pomysly szacownych producentow. To zdanie sprawdzilo mi sie swietnie wlasnie w moim przypadku. Atlas Cables gora!






×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.