Skocz do zawartości

Opinie o sprzęcie

5844 opinie sprzęt

Dynaudio DM 2/7

Kupiłem je trochę z przypadku, w ciemno, bez odsłuchów. Była okazyjna cena w salonie - musiałem się śpieszyć, by okazja nie uciekła. Wiedziałem z informacji o wszystkich monitorach Dynaudio, że wymagają mocnego wzmacniacza. Ta seria jest na tyle skuteczna, że nie jest to jakiś wielki problem, wystarczy, by wzmacniacz nie być słabowity. U mnie zagrały z Yamahą AX 496 (to nie jest rewelacyjny wzmacniacz :). Na początku dźwięk był bardzo słaby, sam bas, dźwięki perkusji bez drivu i wypełnienia, płasko. Masakra. Wcześniej miałem Paradigmy Monitor 3 v.1 i tam było walnięcie. Wiedziałem jednak, że Dynaudio to klasa wyżej, więc słuchałem i czekałem - wiara czyni cuda. Trwało to ok. 2 miesiące - grały po 2-3 godziny dziennie bez forsowania głośności. Dźwięk zaczął się zmieniać, stawał się przejrzystszy, pojawiła się wyraźniejsza przestrzeń. Poprawiało się. Dobrze wypadała elektronika i nie za gęste rockowe brzmienia. Zacząłem mieszać w odtwarzaczu cd (wymiana opampów) i kabli głośnikowych. Przy każdej zmianie była wyraźna różnica w brzmieniu. To samo było przy zmianie ustawienia samych głośników. Dobrałem wszystko pod moje preferencje. Teraz brzmienia perkusyjne mają odpowiednie uderzenie i precyzję (w tej kwestii dostrzegałem największy minus). Wszystkie zakresy są ładnie połączone, dźwięk jest szczegółowy ale nie natarczywy, ciepły w charakterze - tak bym to określił.. Bas sprężysty, dobitny ale nie oderwany od reszty. Na pewno Dynaudio pokazują dobitnie jakość realizacji nagrań. Każda różnica, zmiana dynamiki, czytelności od razu jest precyzyjnie oddana. Słabo nagrane płyty tak też wypadają w odsłuchu. Prawdą jest też to, co piszą, że lubią mieć sporo miejsca wokół siebie. Wtedy zyskujemy świetną scenę. Jest swobodna i czytelna. Jeszcze jedno, choć są małe, garną się do głośniejszego grania - dynamika jest świetna. Podsumowując, są to głośniki , przy których trzeba cierpliwości i chęci do zmieniania, przestawiania, dopasowywania. Moim zdaniem, odsłuch nie wygrzanych Dynaudio dm7 w salonie może się skończyć porażką:)


Onkyo A-8051

O brzmieniu mogę napisać tylko tyle, że jest co najmniej poprawne(patrz zestaw), same przydatne funkcje, klasyczny wygląd. Wejście phono działa całkiem poprawnie.   Jedyną rzeczą, do której można się przyczepić to selektor źródła sterowany elektronicznie(sterowanie, a nie sam selektor). Źródło przełącza się w czasie 1-5 sekund i towarzyszy temu dźwięk pracy silniczka.   Jeśli wymienię, to na Onkyo Integrę A-8670, lub wyżej.


Chord Odyssey 2

Kabel proponuję tym niesłyszącym..... kabel potrafi tak świetnie zrównoważyć dotychczasowe brzmienie, że nawet głuchy coś tam usłyszy.... Jestem bardzo zadowolony z tego Chorda. Nawet moja dziewczyna usłyszała różnicę w stosunku do poprzedniego Qeda. Do 1000 zł ciężko o lepszy kabel.


Audioquest Emerald

Przewód mocno zagościł w moim systemie . W poszukiwaniu przewodu , który mi odpowiada , dwóch niezależnych " kablarzy " polecało mi go . Na początku byłem nieco rozczarowany podobieństwem do AQ Typ 6 ,.... ale tutaj nie było pływającej lokalizacji , tylko pewna i stabilna w szerokości i w głębokości . Szczegółowość na górze była spora i dopiero z głośnikowym srebrem , nieco wyłagodziła " ...Czym się wyróżnił z pośród innych ? ; - Scena szeroko wyszła mocno do słuchacza ze zaznaczoną głębią , - Przejrzystość była bardzo klarowna , - lokalizacja precyzyjna , dzwięczność i duży koloryt instrumentów oraz wokali , szybkość , dobry rytm , przestrzeń !!!! Jeden z najlepszych pośród innych ic ...... Bas i kontrola dołu jest , bo jest , nawet nie przeszkadza , a z dobrym głośnikowcem , potrafi być angażująca i nawet wciągająca .....ale to nie jest jeszcze taki sprężynowy i ładny basik jak w nielicznych innych jakie spotkałem / chociażby Neotech NA-012095 , lub Mit exp / /... może też wzmacniacz ma nieco rozciągnięty dół ? / ...stąd mowa o tym zakresie ...ale Przewód mimo swoich lat , trzyma się bardzo dobrze , nawet pomógł mi , rozstać się ze świetnym innym IC , którego oddałem w dobre ręce za 1600 zł . No , sam Audoiquest Emerald , był kiedyś zwieńczeniem grupy i kosztował ponad 1000 zł . Myślę że to bardzo ciekawa propozycja , choć wymaga uwagi w doborze całości komponentów , a może nie ? ..... że względu na dobrą cenę zakupu dałem wysoką ocenę , ale nawet za 300-500 zł /2012/ ,to dalej bardzo dobry przewód ic ... i ma to coś w sobie !


Epos M12.2

Przyszedł wreszcie czas, żeby przetestować w domowych warunkach firmowy zestaw, jaki proponuje Michael Creek. Chodziło mi to już po głowie od dłuższego czasu, aż wreszcie się udało. Ponoć Creek z Eposami zgrywa się świetnie. Ale jak się produkuje i sprzedaje, a co za tym idzie chce się dobrze zarobić, to się wszystko świetnie zgrywa. Czy się sprawdzi to pierwsze czy drugie, zobaczymy. Kolumny przyjechały prosto od dystrybutora, a można w zasadzie powiedzieć, że od producenta. Funkiel nówka, nie ruszane. Tak więc, pouczony wcześniejszymi doświadczeniami z Dynaudio DM 2/7, które po tygodniu oddałem, bo wydawały mi się zbyt jasne i bez basu, co jest wierutną bzdurą, Eposom dałem TROCHĘ WIĘCEJ czasu na wygrzanie. Na marginesie, te pierwsze kupiłem w końcu wygrzane, bo nie dawały mi spokoju i okazały się kolumnami po ciemnej i masywnej stronie grania. Na początku trzeba powiedzieć, że sama paczka robi wrażenie. Nie dość, żę kolumny fajnie zapakowane, bo pomysłowo rozwiązane steropiany i ściągane sznurkiem worki, to w komplecie dostajemy jeszcze 4 bananowe wtyki. Można zapytać zaraz dlaczego nie 8, no ale nie przesadzajmy. Same kolumny są bardzo ładne. Naturalny fornir położony bardzo ładnie. Do tego dwie pary GNIAZD połączone grubą blachą. Te wyglądają solidnie, ale czy są solidne? Pewnie nie. Nie ma co się oszukiwać. W tej cenie códów nie ma. Maskownice też nie zwyczajne prostokątne, ale łagodnym łukiem zwężające się ku górze. Przy zaokrąglonych bokach z przodu i z tyłu kolumn i smukłej bryle kolumny prezentują się naprawdę fajnie. No ale najważniejszy jest przecież dźwięk. To dla niego je kupiłem i może przejdźmy wreszcie do niego. Od czego tu zacząć? Może od tego co rzuca się od razu na uszy po odpaleniu pierwszej płyty. A pierwszym co się rzuca jest niezwykle szeroka scena. Kolumny po prostu znikają i przy zamkniętych oczach trudno wskazać gdzie zostały ustawione. Dźwięki dochodzą do nas daleko spoza boków kolumn. Głębia już może nie jest tak spektakularna, ale również wyraźnie zaznaczona i bywa, że ściana za kolumnami TEŻ znikA. Myślę, żę ten efekt jest spowodowany niezwykłą czystością i przejrzystością tych kolumn. Wokale brzmią niezwykle czysto i w otwarty sposób. Wszelkie trąbki, skrzypce i tzw. Przeszkadzaj ki brzmią bezpośrednio. Żywo i ekspresyjnie. Czasami wydaje się, że zaraz ukłują. Ale nie kłują. Słychać wyraźnie które bębenki są powleczone papierem, drewnem, czy metalem. Nie wiem, czy w rzeczywistości mają takie membrany, ale tak je słychać. No i wreszcie mogłem odróżnić sopranistkę od contratenora. Nylonowe struny gitary Pata Metheny od metalowych. Naprawdę robi to wszystko wrażenie. Nic nie jest zamglone czy stłumione. Góra pasma jest – powiedziałbym – ofensywna. Jak dla mnie, MOŻE I zbyt ofensywna. Owszem, Wszelkie dzwoneczki, grzechotki i trójkąty grają dźwięcznie z długim wybrzmieniem, ale CZASEM jest tego aż za wiele. A co z basem? No właśnie. Tutaj nie jest delikatnie mówiąc najlepiej. Jest po prostu mało i płytko. Przede wszystkim płytko. Odnosi się wrażenie, że muzyka kończy się zaraz tuż pod średnicą. Oczywiście bas jest zaznaczony. Nie jest tak, że go nie ma, ale solidnego podparcia nie stanowi. Wiolonczela na ten przykład nie tnie podłogi. Wydaje się jakby było jej pół. Muszę jednak powiedzieć, że nie ma się wrażenia, że muzycy są PODWIESZENI DO sufiTU, a nie stoją na podłodze. Kolumny przy tych swoich mankamentach podają muzykę w sposób muzykalny i mnie, który się uważa za wielbiciela dużego basu jakoś to szczególnie nie bolało. No może nie zawsze. Czasem by się jednak przydało więcej mięsa na dole. Co za tym idzie, budowania dużych źródeł pozornych nie należy się spodziewać za wiele. Nie jest to totalnie skurczony dźwięk do rozmiarów piłek pingpongowych, ale nie jest to dźwięk, który możnaby było nazwać dużym. To są kolumny przede wszystkim szybkie i przejrzyste. Nie pompują jak balony instrumentów i nie wypychają przed kolumny. Scena jest budowana wgłąb, a nie przed nosem słuchacza. Należy zatem zapomnieć o tym, że ujrzymy nagle trójwymiarowe bryły. Nic z tych rzeczy. Żadnych zaokrągleń i masy kojarzonych z ciepłymi kolumnami. O twartość i czystość, otwartość i czystość. Po trzykroć otwartość i czystość. Żadnego ciepła nie uświadczymy. A moim zdaniem trochę by się przydało. Chociaż zdaję sobie sprawę, że wtedy zniknęłyby główne atuty tych kolumn.Ta przestrzenność, ta akustyka wnętrz. Te naprawdę robią wrażenie. Rzuca się też jeszcze na uszy szybkość Eposów. Winowajcą jest tu chyba ten krutki, szybki bas. Mówię winowajcą, bo mógłby on być trochę wolniejszy, trochę rozwleczony. Tak tyci tyci. A tak, muzyka rwie jak szalona do przodu. Czasami wydaje się przez to jakby zestaw grał trochę kwadratowo. Trochę jak prowincjonalna orkiestra strażacka. Po prostu marszowo. Byleby szybko, byleby równo i z przytupem.Tutaj bez przytupu, bo nie ma czymtupać. A ha, no i głośno. Ale to ostatnie tyczy się już tylko orkiestry. Creeka można przyciszyć. I tak chociażby klimatyczny kawałek Joe Dassina „Et Si Tu N’Existais Pas” zabrzmiał raczej rytmicznie niż klimatycznie. A szkoda, bo to piękna nastrojowa rzecz. Owszem i rytmiczna, ale nie przede wszystkim. Reasumując, przydałoby się trochę więcej kołysania, trochę więcej swingu w tym graniu. Teraz może napiszę jakie są konsekwencje takiego podawania dźwięku. No więc muzyka klasyczna gra zjawiskowo. Czytałem gdzieś, że przede wszystkim ta kameralna na małe składy. Niekoniecznie. Symfonika też. A szczególnie opery. Arie solowe, jak i partie chóralne to miód na uszy. Żadnych podkolorowań. Nie uświadczymy wprawdzie brył, ale wszystko jest takie bezpośrednie i czyste, że trudno nie wysłuchać takiej płyty do końca. Szczególne wrażenie robią nagrania zapisane na żywo. Wszystko oddycha akustyką Sali. Soliści występują to z przodu, to gdzieś w głębi sceny. Przesłuchałem wszystkie moje koncertowe płyty. Nie można było inaczej. Nie mam ich wiele, ale w takim razie trzeba będzie dokupić. Jazz natomiast gra już trochę gorzej. Nie chcę powiedzieć, że źle, ale już tak jak klasyka nie rzuca na kolana. Z jednej strony znowu średnica wiedzie prym. Znowu słychać te czyste wokale, trąbki i saksofony, ale już przydałoby się trochę niżej schodzącego basu. Z górą pasma też bywa różnie w zależności od jakości płyt. Z jednej strony słychać wszystkie blachy miotełki. Wszystko zamiata jak należy. Nie mniej jednak trzeba powiedzieć, że Eposy nie mają zbytnio wyrafinowanej, kulturalnej góry. Grają twardawo w tym podzakresie i czasem potrafią tym zmęczyć. No ale można jednak z tym żyć. Ostatecznie płyty jazzowe nie są jeszcze najgorzej nagrane. Najgorzej nagrane są jednak płyty z kategorii pop i rock. A już szczególnie te z muzyką dyskotekową i z lat ’80. I tutaj już jest loteria. Raz gorzej, raz lepiej.Najlepiej to słychać na składankach z tamtych lat. Żeby daleko nie szukać, sięgnąłem po wydawnictwo Movie Klub ’80. Fajne w ogóle wydawnictwo. Nie dość, że polskie, to fajnie rema sterowane. A do tego wszystko w wersjach maxi. Właściwie nie wiem dlaczego właściciel na forum KLUB80.PL narzeka, że się to nie sprzedaje i myśli o zakończeniu działalności. Może po prostu mało ludzi wie o tych płytach. No to jest okazja, żeby je trochę zareklamować. Osobiście polecam każdemu staremu koniowi około 40-ki. Ale przejdźmy do meritum. W końcu tu o kolumnach, a nie o płytach. W każdym razie takie składanki pokazują czym te kolumny potrafią zachwycić i czym rozczarować. I tak nagrania tranzystorowe z dużą ilością syczącej góry, mimo remasteringu, zagrają cienko. Na górze będzie jeden chrzęst. Istny taniec kościotrupów z grzechotnikami. Zdecydowanie przydałoby się więcej ciepła. Więcej tłuszczyku na dole i słodyczy na górze. Zdecydowanie wygrywają tutaj Dynaudio. Natomiast zaraz po takim kawałku nr 9 Michael Davidson - Turn It Up (In Full Cry Mix), wchodzi Huey Lewis & The News - The Power Of Love (Long Version). Ten kawałek Dynaudio pokazywały, a właściwie nie pokazywały, bo trudno z tego kisielu było cokolwiek wyłowić. Jeden gęsty klej. A tutaj? Eposy podały istny miód na uszy. Tak, miód. Ciepło i słodko. A do tego jaka głębia. Było wszystko. I masa, i przestrzeń. I tak już właściwie do końca płyty. Wrzuciłem też Rogera Watersa „Amuse to Death”. Chyba wszyscy mają tą płytę, chociażby dla tych efektów. No i co? A no zależy. Stereofonia rewelacyjna. Te powklejane głosy raz tu raz tam. Raz gdzieś obok i z przodu kolumny, a raz za ścianą. Ale poza tym miazga. Znowu by się chciało trochę poduchy. Nasycenia, masy, ciała. Zamaskowania wad nagrania. Niestety człowiek tego w tych kolumnach nie uświadczy. Nie ma szans. Podsumowując nasuwa się pytanie: Czy to dobre kolumny, czy nie? Mnie osobiście jest trudno powiedzieć. Przesłuchałem już kilka kolumn z tego przedziału cenowego, trzeba powiedzieć niskiego przedziału, i nasuwają mi się takie wnioski: Albo dostajemy szybkie kolumny, które pokazują może nienajładniej ale dużo. Grają przy tym przestrzennie i z efektowną stereofonią,np. Eposy. Albo dostajemy takie chociażby Dynaudio DM 2/7. A z nimi ciepły, masywny i nasycony dźwięk. Te zagrają przynajmniej ładnie. Gorzej tylko z tymi płytami, które nagrane są dobrze i są nam w stanie dać dużo więcej ponad samą muzykę. Na koniec powiem tak: Wyliczyłem kilka wad tych kolumn, ale z ręką na sercu mogę powiedzieć, że bardzo łatwo o nich zapomnieć. Jest w tych kolumnach coś, co zmusza słuchacza do zaprzestania koncentrowania się na tym jak grają, a zmuszają do słuchania muzyki. I robią to tak, że niewiadomo kiedy człowiek przestaje myśleć, a zaczyna słuchać. No to chyba o to chodzi, co nie? Taka magia bez magii. No i co tu zrobić? Ja zostawiam Eposy. Gram, słucham i oceniam. A jak już będę słyszał tylko same wady, to je sprzedam i kupię inne. A Jakie? Może jak się dozbiera, to droższe. A jak te droższe też będą miały swoje wady to co? To się może dozbiera i kupi jeszcze droższe. A jak i te będą miały jakieś niedoskonałości, to co potem? Potem nogi śmierdzą. A czasami pod pachami. No a raz w roku w kroku. Hough! Bywajcie Bracia Malkontenci!


Audio Research VT100MKII

godny piecyk


Audio Research Reference 110

Końcówka, które zadaje kłam stereotypom o lampowym brzmieniu. To co zwraca uwagę od pierwszych chwil to niesamowita skala dynamiczna i rozmach dźwięku, budzący skojarzenia z brzmieniem potężnych końcówek o tranzystorowym rodowodzie. Oczywiście przy bliższym odsłuchu wychodzą różnice. Bas ARC nie ma tej absolutnej kontroli, która cechuje 500W końcówki mocy np. Krella. Czuć, że w jego najniższym podzakresie brakuje charakterystycznego „trzymania za pysk”, jednakże jego rozciągnięcie nie budzi wątpliwości, pozostawiając w pobitym polu wiele uznanych tranzystorowych końcówek mocy. Generalnie bas jest prowadzony w sposób liniowy, nie ma mowy o żadnym podbiciu jego wyższego podzakresu. Całościowo bas robi wrażenie dość oszczędnego, sądzę że jest to efektem jego szybkości i kontroli. W brzmieniu końcówki ARC nie znajdziemy zbędnych pomruków i stale obecnej puszystej basowej kołderki. Bas pojawia się dokładnie wtedy kiedy trzeba i w dokładniej takiej ilości jak trzeba. Artykulacja szarpnięć strun kontrabasu czy gitary basowej jest wybitna nie tylko jak na końcówkę lampową a w skali absolutnej. Również w obszarze średnicy brzmienie końcówki odbiega od utartego schematu. Dźwięk nie nosi znamion jakiegokolwiek ocieplenia, jest absolutnie neutralny i wolny od jakiejkolwiek własnej sygnatury. Tym co odróżnia go od końcówek tranzystorowych jest niesamowita gładkość i spójność brzmienia. Dźwięk szczelnie wypełnia każdy milimetr sceny dźwiękowej, tworząc swoiste continuum. Zwraca uwagę brak jakichkolwiek wyostrzeń i szorstkości. Wysokie tony są bardzo precyzyjne i rozdzielcze, w dużej mierze odpowiadają za precyzyjny i konturowy sposób kreślenia instrumentów i muzyków. W przeciwieństwie do wielu uznanych końcówek lampowych operujących dużymi i niekoniecznie konturowymi plamami dźwięku ARC jest mistrzem precyzji. Kreuje on prawdziwie holograficzną, trójwymiarową scenę dźwiękową i czyni to za pomocą bardzo wyraźnie zarysowanej, cienkiej kreski. To co w głównej mierze odróżnia brzmienie ARC od innych topowych końcówek mocy opartych o lampy jest swoista szczupłość barwowa. Urządzenie nie ma cienia własnego charakteru, jest absolutnie przezroczyste. Nie nazwałbym tego odchudzeniem, tym niemniej dla zagorzałych zwolenników lampowych klimatów brzmienie ARC będzie nie do zaakceptowania. Jednakże całościowy charakter brzmienia stanowi syntezę najlepszych cech urządzeń lampowych i tranzystorowych. W swej klasie cenowej jest to jedno z absolutnie najlepszych urządzeń na rynku.


Stax SR-40

W skrócie napiszę tyle iż brzmią niezwykle podobnie do AKG k240 Monitor. Kto lubi brzmienie monitorów zakocha się w tych elektretowych staxach. Przestreń trochę mniejsza niż w K240 ale za to jeszcze większa głębia. Ponadto słuchawki te przy długim odsłuchu mają magiczną tendencję do znikania! Po jakimś casie wydaje się iż nie słuchamy słuchawek ale że dźwięk wypełnia cały pokój. Na żadnych dynamicznych słuchawkach nie miałem tego wrażenia. Ani K701 ani Pioneer se a 1000 , ani k240monitor Główna zaleta: wokale wcale nie gorsze niż z AKG K701 - miałem okazję bezpośredniego porównania. Przetrzeń natomiast sporo gorsza ok k701. Chyba że... podbijemy bardo silnie soprany i wówczas dzieje się coś niesamowitego! Dalej nic nie kłuje w uszy i nie sybilizuje jak to mam miejsce w słuchawkach dynamicznych, a przestrzeń robi się niesamowita bijąc nawet K701 ! Jeśli chodzi o barwę dźwięku itd bez komentarza - po prostu elektrostat - wszystko jest naturalne zero podkolorowania. Ważna uwaga: wymagają przyzwyczajenia do takiego rodzaju dźwięku gdyż pierwsze wrażenie nie jest zbyt specjalne. Po dłuższym odsłuchu bardzo przyjemne i co najważniejsze nie męczą słuchu po wielogodzinnych sesjach. Przesiadka z dynamików na staxy jest niestety bolesna (braki w basie, wypełnieniu dźwięku itd) w drugą stronę po dłuższym odsłuchu przesiadka na dynamiki równie bolesna (od razu klują w uszy ostrością a głębia dzwięku traci na naturalności i wydaje się bardzo sztuczna) Polecam miłośnikom brzemienia monitorowego, naturalnego, lubiących spokojną muzykę. Od siebie dodam iż loreena McKennitt brzmi na nich wybitnie! Bardzo szczegółowe i o gładkim aksamitnym brzmieniu. Odradzam miłośnikom mocnego basu (chociaż bas schodzi niezwykle nisko jest go mało ilościowo)


Studio16Hertz Aries Reference

Pierwsze co przychodzi do głowy podczas podchodzenia do kolumny to stwierdzenie ( na zdjęciu wygląda gorzej ) Skrzynia jest naprawdę Pięknie wykonana , starannie nalożony naturalny fornir robi swoje . Skrzynia jest Bardzo ciężka a to jej nie mały atut   co do dzwięku to sposób w jaki Aries Reference podaje dźwiek jest naprawdę inponujący ta konstrukcja gra naprawdę wysoko realistycznie . Dzwiek wokali czy instrumentów powoduje dreszcze a ilości szczegółów i to w tak suptęlny sposób jak robi to Morel pozazdrościł by nie jeden wysoko tonowiec . Spójność dzwięku w całym pasmie jest naprawdę znakomita . nic nie drażni niczego nie brakuje . Wszystko tak jak być powinno . Dół schodzący do fundamentów , góra pokazująca nie zbadane dotąd smaczki i średnica tak magiczna   Kolumna prosi się o dobra towarzyszącą elektronikę .   Jakość / cena jest na wysokim poziomie .Dobrze dobrany zestaw z Ariesami Reference potrafi obalić nie jeden kilko droższy zestaw


Studio16Hertz Aries Reference

Pierwsze co przychodzi do głowy podczas podchodzenia do kolumny to stwierdzenie ( na zdjęciu wygląda gorzej ) Skrzynia jest naprawdę Pięknie wykonana , starannie nalożony naturalny fornir robi swoje . Skrzynia jest Bardzo ciężka a to jej nie mały atut   co do dzwięku to sposób w jaki Aries Reference podaje dźwiek jest naprawdę inponujący ta konstrukcja gra naprawdę wysoko realistycznie . Dzwiek wokali czy instrumentów powoduje dreszcze a ilości szczegółów i to w tak suptęlny sposób jak robi to Morel pozazdrościł by nie jeden wysoko tonowiec . Spójność dzwięku w całym pasmie jest naprawdę znakomita . nic nie drażni niczego nie brakuje . Wszystko tak jak być powinno . Dół schodzący do fundamentów , góra pokazująca nie zbadane dotąd smaczki i średnica tak magiczna   Kolumna prosi się o dobra towarzyszącą elektronikę .   Jakość / cena jest na wysokim poziomie .Dobrze dobrany zestaw z Ariesami Reference potrafi obalić nie jeden kilko droższy zestaw


Bryston 4P SST²

Dużą zaletą urządzenia jest możliwość wyboru dwóch ustawień wzmocnienia. W połączeniu z pre Audio Research Reference 3 przy ustawieniu +29dB zdecydowanie zyskiwała dynamika i szybkość, jednakże całościowo dźwięk sprawiał wrażenie suchego, sterylnego, wręcz komputerowego o wyraźnie jednoplanowej charakterystyce. W zasadzie skala degradacji dźwięku była na tyle istotna, że natychmiast przełączyłem urządzenie w tryb +23dB. Dźwięk natychmiast nabrał trójwymiarowości, pojawiły się tylne plany i mimo odczuwalnego pogorszenia motoryki i dynamiki brzmienie nabrało naturalności. Pojawiło się lepsze różnicowanie barw, dźwięk nie był już tak monochromatyczny i rozjaśniony. Dalsze odsłuchy urządzenia prowadzone były przy wyborze ustawienia +23dB, które w przypadku zastosowanego pre ARC okazało się jedynym słusznym. Miałem wrażenie, że im więcej w całości brzmienia sygnatury lampowego ARC, a mniej wzmocnienia generowanego przez Brystona tym dla dźwięku lepiej. Być może w przypadku preampu o niskim poziomie sygnału wejściowego rezultaty byłyby inne.   Analizując poszczególne aspekty brzmienia:   Bas – punktualny, precyzyjny o dobrym oddaniu konturów, jednakże nie tak spektakularnie szybki jak w przypadku końcówek Marka Levinsona czy Chorda. Przy pierwszym kontakcie sprawia wrażenie podbicia jego wyższego podzakresu, jednakże po dłuższym odsłuchu oceniam że jest to wynikiem braku jego rozciągnięcia w stronę najniższych rejestrów. Poza tym osłabieniem najniższych rejestrów bas jest generalnie prowadzony w sposób bardzo równy, a liniowość pasma i jego integracja z dolnym zakresem średnicy nie budzi wątpliwości. Generalnie bas można opisać jako świetnie kontrolowany, tym niemniej uwaga ta dotyczy głównie jego szybkości. Na trudnym do odtworzenia fragmencie z płyty Hadouka Bryston pogubił się przy odtwarzaniu dynamicznych szarpnięć strun kontrabasu. Czuć było, że jego najniższe składowe prezentowane są w sposób ewidentnie pogrubiony, bez wymaganych rewerberacji, a całość brzmienia sprawiała wrażenie przykrytego kocem. Podobne wrażenie odniosłem słuchając muzyki organowej. Mój referencyjny Audio Research Reference 110; choć lampowy; nie pozostawił w tym aspekcie cienia wątpliwości, że jest urządzeniem wyższej klasy.   Średnica – dość przezroczysta, sprawia wrażenie pewnego wypłukania zarówno z pierwiastka emocjonalnego jak i odfiltrowania nasycenia barw. Wyczuwalne jest uprzywilejowanie jej wyższego podzakresu, co momentami może powodować wrażenie pewnej krzykliwości. Wiele zależy w tym przypadku od użytego okablowania, na pewno lepiej sprawdzą się w tym przypadku dobre kable miedziane typu Harmonix czy XLO Limited. Używany jako referencyjny Kimber Select 3035 brzmiał w sposób zbyt jasny i bezpośredni, a z racji swej bezwzględnej przezroczystości obnażył wszelkie niedostatki średnicy. Powyższa uwaga dotyczy również rodzaju zastosowanych interkonektów. Generalnie nie użyłbym określenia, iż dźwięk Brystona jest rozjaśniony, do którego pierwotnie się skłaniałem. Sądzę, iż za to wrażenie odpowiada położony przez konstruktorów nacisk na prezentację przełomu średnicy i wysokich tonów, co oczywiście podkreśla komunikatywność przekazu, ale ma też swoje minusy w postaci momentami zbyt agresywnego brzmienia gitar czy też pewnej piskliwości żeńskich wokali. W dolnym podzakresie średnicy zarejestrowałem pewną powściągliwość, Bryston w przezroczysty sposób przekazał tu sposób prezentacji dźwięku przedwzmacniacza Ref. 3. Z pre BAT VK-51 SE efekt był już mniej wyczuwalny, tym niemniej na obu tych urządzeniach podzakres ten budził pewne wątpliwości. Fortepian brzmiał w sposób, który określiłbym od strony barwowej jako syntetyczny, może cukierkowy z lekko plastikową domieszką. Jak dla mnie jego brzmienie było zbyt zamglone, a faktury poszczególnych dźwięków zamazane. Męskie wokale sprawiały wrażenie jakby ciut zawyżonych. Głos Kazika Staszewskiego na płycie Unplugged zabrzmiał dość nosowo, mało przejrzyście, tak jakby wokalista był zakatarzony. Nigdy wcześniej słuchając tej płyty nie odniosłem takiego wrażenia.   Wysokie tony – bardzo nośne, mają lekko metaliczny nalot, przez co świetnie słychać wszelkiego rodzaju blachy i różne przeszkadzajki, co idealnie sprawdza się przy słuchaniu rocka. Charakter góry powoduje odbiór całości brzmienia jako świeżego i rześkiego.   W dziedzinie reprodukcji aspektów przestrzennych Bryston prezentuje dość dobry poziom. Urządzenie gra właściwie skonstruowaną sceną dźwiękową, proporcje rozciągnięcia sceny na boki i w tył nie budzą wątpliwości. Oczywiście nie jest to poziom topowych końcówek typu ARC Reference czy Krell Evo, w porównaniu do których czuć wyraźnie ograniczenia. Nie polegają one na istotnym zmniejszeniu sceny a raczej na ograniczeniu przejrzystości oraz maskowaniu szczegółów, zwłaszcza tych odbywających się na tylnych planach. Jeszcze raz potwierdziła się stara prawda, iż w dziedzinie rozdzielczości; rozumianej jako zdolność do tworzenia namacalnej, plastycznej i stanowiącej continuum sceny; końcówki tranzystorowe w porównaniu z dobrymi lampowymi znajdują się na straconej pozycji.   Największą zaletą Brystona jest jego uniwersalność i brak ewidentnie słabych punktów. W podłączeniu do ciepło brzmiącego preampu BAT VK-51 SE brzmienie Brystona przekazywało dużą część jego manier, z kolei przy podłączeniu ARC Reference 3 było szybkie, zwiewne i dynamiczne. Optymalne będzie jego połączenie z ciepłym i analogowo brzmiącym przedwzmacniaczem, najlepiej lampowym.


Bryston 4P SST²

Dużą zaletą urządzenia jest możliwość wyboru dwóch ustawień wzmocnienia. W połączeniu z pre Audio Research Reference 3 przy ustawieniu +29dB zdecydowanie zyskiwała dynamika i szybkość, jednakże całościowo dźwięk sprawiał wrażenie suchego, sterylnego, wręcz komputerowego o wyraźnie jednoplanowej charakterystyce. W zasadzie skala degradacji dźwięku była na tyle istotna, że natychmiast przełączyłem urządzenie w tryb +23dB. Dźwięk natychmiast nabrał trójwymiarowości, pojawiły się tylne plany i mimo odczuwalnego pogorszenia motoryki i dynamiki brzmienie nabrało naturalności. Pojawiło się lepsze różnicowanie barw, dźwięk nie był już tak monochromatyczny i rozjaśniony. Dalsze odsłuchy urządzenia prowadzone były przy wyborze ustawienia +23dB, które w przypadku zastosowanego pre ARC okazało się jedynym słusznym. Miałem wrażenie, że im więcej w całości brzmienia sygnatury lampowego ARC, a mniej wzmocnienia generowanego przez Brystona tym dla dźwięku lepiej. Być może w przypadku preampu o niskim poziomie sygnału wejściowego rezultaty byłyby inne.   Analizując poszczególne aspekty brzmienia:   Bas – punktualny, precyzyjny o dobrym oddaniu konturów, jednakże nie tak spektakularnie szybki jak w przypadku końcówek Marka Levinsona czy Chorda. Przy pierwszym kontakcie sprawia wrażenie podbicia jego wyższego podzakresu, jednakże po dłuższym odsłuchu oceniam że jest to wynikiem braku jego rozciągnięcia w stronę najniższych rejestrów. Poza tym osłabieniem najniższych rejestrów bas jest generalnie prowadzony w sposób bardzo równy, a liniowość pasma i jego integracja z dolnym zakresem średnicy nie budzi wątpliwości. Generalnie bas można opisać jako świetnie kontrolowany, tym niemniej uwaga ta dotyczy głównie jego szybkości. Na trudnym do odtworzenia fragmencie z płyty Hadouka Bryston pogubił się przy odtwarzaniu dynamicznych szarpnięć strun kontrabasu. Czuć było, że jego najniższe składowe prezentowane są w sposób ewidentnie pogrubiony, bez wymaganych rewerberacji, a całość brzmienia sprawiała wrażenie przykrytego kocem. Podobne wrażenie odniosłem słuchając muzyki organowej. Mój referencyjny Audio Research Reference 110; choć lampowy; nie pozostawił w tym aspekcie cienia wątpliwości, że jest urządzeniem wyższej klasy.   Średnica – dość przezroczysta, sprawia wrażenie pewnego wypłukania zarówno z pierwiastka emocjonalnego jak i odfiltrowania nasycenia barw. Wyczuwalne jest uprzywilejowanie jej wyższego podzakresu, co momentami może powodować wrażenie pewnej krzykliwości. Wiele zależy w tym przypadku od użytego okablowania, na pewno lepiej sprawdzą się w tym przypadku dobre kable miedziane typu Harmonix czy XLO Limited. Używany jako referencyjny Kimber Select 3035 brzmiał w sposób zbyt jasny i bezpośredni, a z racji swej bezwzględnej przezroczystości obnażył wszelkie niedostatki średnicy. Powyższa uwaga dotyczy również rodzaju zastosowanych interkonektów. Generalnie nie użyłbym określenia, iż dźwięk Brystona jest rozjaśniony, do którego pierwotnie się skłaniałem. Sądzę, iż za to wrażenie odpowiada położony przez konstruktorów nacisk na prezentację przełomu średnicy i wysokich tonów, co oczywiście podkreśla komunikatywność przekazu, ale ma też swoje minusy w postaci momentami zbyt agresywnego brzmienia gitar czy też pewnej piskliwości żeńskich wokali. W dolnym podzakresie średnicy zarejestrowałem pewną powściągliwość, Bryston w przezroczysty sposób przekazał tu sposób prezentacji dźwięku przedwzmacniacza Ref. 3. Z pre BAT VK-51 SE efekt był już mniej wyczuwalny, tym niemniej na obu tych urządzeniach podzakres ten budził pewne wątpliwości. Fortepian brzmiał w sposób, który określiłbym od strony barwowej jako syntetyczny, może cukierkowy z lekko plastikową domieszką. Jak dla mnie jego brzmienie było zbyt zamglone, a faktury poszczególnych dźwięków zamazane. Męskie wokale sprawiały wrażenie jakby ciut zawyżonych. Głos Kazika Staszewskiego na płycie Unplugged zabrzmiał dość nosowo, mało przejrzyście, tak jakby wokalista był zakatarzony. Nigdy wcześniej słuchając tej płyty nie odniosłem takiego wrażenia.   Wysokie tony – bardzo nośne, mają lekko metaliczny nalot, przez co świetnie słychać wszelkiego rodzaju blachy i różne przeszkadzajki, co idealnie sprawdza się przy słuchaniu rocka. Charakter góry powoduje odbiór całości brzmienia jako świeżego i rześkiego.   W dziedzinie reprodukcji aspektów przestrzennych Bryston prezentuje dość dobry poziom. Urządzenie gra właściwie skonstruowaną sceną dźwiękową, proporcje rozciągnięcia sceny na boki i w tył nie budzą wątpliwości. Oczywiście nie jest to poziom topowych końcówek typu ARC Reference czy Krell Evo, w porównaniu do których czuć wyraźnie ograniczenia. Nie polegają one na istotnym zmniejszeniu sceny a raczej na ograniczeniu przejrzystości oraz maskowaniu szczegółów, zwłaszcza tych odbywających się na tylnych planach. Jeszcze raz potwierdziła się stara prawda, iż w dziedzinie rozdzielczości; rozumianej jako zdolność do tworzenia namacalnej, plastycznej i stanowiącej continuum sceny; końcówki tranzystorowe w porównaniu z dobrymi lampowymi znajdują się na straconej pozycji.   Największą zaletą Brystona jest jego uniwersalność i brak ewidentnie słabych punktów. W podłączeniu do ciepło brzmiącego preampu BAT VK-51 SE brzmienie Brystona przekazywało dużą część jego manier, z kolei przy podłączeniu ARC Reference 3 było szybkie, zwiewne i dynamiczne. Optymalne będzie jego połączenie z ciepłym i analogowo brzmiącym przedwzmacniaczem, najlepiej lampowym.


Cambridge Audio Topaz AM10

Brzmienie Cambridge Audio Topaz AM10 jest zupełnie wiarygodne, nie ma w nim nic nadzwyczajnego ani przerażającego. Jest bardzo równe, przewidywalne i nieagresywne.Co ciekawe, mimo umiarkowanej mocy i dynamiki, Cambridge Audio Topaz AM10 kreuje dość duży dźwięk, któremu rozmach nadaje niski, soczysty bas.Środek - lekko stępiony, przygaszony, ale to właśnie dlatego żadna płyta nie zagra jazgotliwie. Niemal każda płyta, bez względu na rodzaj muzyki i sposób realizacji, gra bardzo ładnie.


KEF C1

    Model C1Konstrukcja Dwudrożna typu bass reflex Głośniki wysokotonowy 19mm, aluminium niskotonowy 100mm Częstotliwości podziału 2.5Hz Czułość (2,83 V / 1 m) 87dB Maks. moc wyjściowa 106dB Impedancja wejściowa 8 Ω Moc wzmacniacza 10 - 100W Ekranowanie magnetyczne tak Pasmo przenoszenia 65Hz - 40kHz Waga 3.2kg Wymiary (wys. x szer. x dł.) 260 x 150 x 221 mm Wykończenia Czarny jesion, orzech włoski   Głośniki malutkie, ale napradę dają radę. Piękne ciepłe brzmienie, kontrabasy smyczki i inne 'strunowce' brzmią jak na żywo. Takie małe potwory. Wysokie tony i efekt stereo przy tych głośnikach bomba. Zakres tonów średnich czysto gładko płynnie...Niskie tony... no tu wydaje mi sie wiele zależy od masteringu... w niektórych numerach bass powala na kolana jest idealny... w starszych płytach... czasem mam wrażenie że przydał by się jeszcze delikatnie dopasowany subwoofer. Ogólnie bardzo pozytywne pudełka!


Rafaell's Cable S-UP XRL

Po zakupie monobloków nie miałem funduszy na zakup porządnych interkonektów XLR. Dobre kable do tej pory używałem z końcówkami RCA więc trzeba było wymyslić coś ekonomicznego. To był strzał w przysłowiową dziesiątkę. Kabelek jest porządnie wykonany i brzmi prawidłowo, soczyście, jedyne moje uwagi krytyczne dotyczą skraju pasma: bas mógłby być bardziej kontrolowany, zarysowany, natomiast góra jest odrobinę za jasna. Dodam, że ocena ta nie uwzględnia ceny i porównuję tu do moich aktualnych kabli, mniej więcej dziesięciokrotnie droższych więc proszę wziąść to pod uwagę. Druga sprawa, że teraz mam cały komplet okablowania od jednego producenta z tej samej serii i efekty synergii są latwo zauważalne.   Podsumowując: bardzo dobra jakość do ceny.


B&W | Bowers & Wilkins B&W CM 2

Długo szukałem kolumn dla Siebie,aż przypadkiem natrafiłem na opisywany model bardzo rzadko spotykany w naszym kraju.To jest to czego oczekiwalem po monitorze o tych gabarytach,byłem i nadal jestem zdumiony nieskrepowaną dynamiką jaka posiadaja te kolumny.Pozytywy można mnożyć bez końca jak na ten czas nie szukam niczego innego.






×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.