Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Twierdzę tylko, że wyczyn to dla osób o sporych możliwościach do poświęcenia. Zresztą co my możemy wiedzieć o prawdziwym wyczynie :). Nie ma jednak wypowiedzi biegaczy którzy osiągają wyniki przy lekkim fruwaniu :). Takie coś lekko nie przychodzi. I nie bez bólu :).

A ogólnie o zdrowym bieganiu kilka z brzegu tytułów:

"Masz problem z Achillesem? Jesteś biegaczem?"

"Ścięgno Achillesa" (o podstawowych bólach)

"Stabilizator stawu kolanowego"

"Kontuzja stawu kolanowego"

"Ból stopy"

"Jak okładać łydki lodem?"

"Konkurs dla osób z kontuzjami!"

"Ból pleców podczas biegania"

"Problemy z kręgosłupem"

"Rehabilitacja po kontuzji biodra"

"Ból po wewnętrznej stronie kolana"

"Rozcięgno podeszwowe"

"Złamanie przeciążeniowe"

"Zespół pasma biodrowo-piszczelowego"

 

To tylko z jednej strony o bieganiu :)

Ale i tak nie o tym piszemy a o zdrowych zawodnikach co pokonują ból, walczą z własną psychiką i na przekór sygnałom organizmu. Bo własnie ignorowanie sygnałów alarmowych organizmu, ich przekraczanie czyni wyczynowca zwycięzcą. A do tego jest się zdolnym jedynie za sprawą 98% tego poświęcenia dla tych 2% przyjemności :))).

Edytowane przez jarkog

Szukaj swojego dźwięku ale... nie wciskaj na siłę go innym :)))

Dokładnie. Ignorowanie sygnałów od ciała nie będzie trwało długo i zakończy się problemami. Trzeba mierzyć swoje zamiary na możliwości i lepiej postawić na systematyczny, powolny rozwój, niż szarpać się z bieganiem 10km czy więcej. O tym się nie mówi, ale biegacze to chyba w większości ludzie trochę zagubieni. Bo jaki jest sens napierdalać powyżej normy, skoro i tak wiadomo że nie będzie z tego korzyści, a na pewno będą kontuzje i problemy.

Edytowane przez Piotr_1

No dobra, to może zamiast prawić o teoriach o których nie mamy pojęcia wróćmy na nasze podwórko :).

 

Mam do Was pytanko. Czy odczuwacie różnicę zmęczenia i samopoczucia po bieganiu interwałowym i normalnym jednostajnym? A jak tak, to jak to odczuwacie i które zmęczenie potreningowe lepiej lubicie?

Edytowane przez jarkog

Szukaj swojego dźwięku ale... nie wciskaj na siłę go innym :)))

Moim zdaniem to oczywiste że długi, jednostajny, duży wysiłek jest czymś nienormalnym. Jednostajność i monotonia jest w ogóle czymś nienormalnym. Jak ktoś jest chudy i lekki, to wiadomo że może dłużej. Inna jest w ogóle termodynamika takiego ciała, ponieważ lepiej się chłodzi, dotlenia i wolniej odwadnia.

Edytowane przez Piotr_1

Nie o teorię pytałem i nie o wysiłek podczas biegu a o własne odczucia biegających po bieganiu. Chciałem je porównać ze swoimi.

Więc jeszcze raz.

Jakie samopoczucie potreningowe jest dla Was fajniejsze? Po jednostajnym biegu czy interwałach. Pytam bo ja te dwa stany czuję wyraźnie różnie. :).

I ciekaw jestem Waszych odczuć :).

Edytowane przez jarkog

Szukaj swojego dźwięku ale... nie wciskaj na siłę go innym :)))

Ludzkie samopoczucie może zależeć od wielu czynników danego dnia. Na przykład od tego czy się wyspałeś. Powodzenia w statystykach życzę. Myślę że na takie pytanie można sobie odpowiedzieć samemu. Jednostajny i monotonny wysiłek jest degradujący, więc jak tutaj czuć się lepiej. No chyba że dla kogoś paść na twarz jest lepiej.

Edytowane przez Piotr_1

To może i na drugie odpowiesz? Innych też zachęcam :). Byle nie teoretycznie :). Po jakim dystansie czujesz że twój organizm wskakuje na drugi poziom, bardziej komfortowy, wydolności?

 

Stronę wcześniej pisaliśmy o teoriach i wyczynie teraz piszemy o własnych fizycznych doświadczeniach i odczuciach :).

Szukaj swojego dźwięku ale... nie wciskaj na siłę go innym :)))

Ale to nie powinno mieć znaczenia. To kwestia indywidualna, jakości układu krwionośnego, hormonów, czyli wszystkiego, co na to wpływa. Często motywacja wpływa na przebieg treningu. Poza tym każdego dnia może być inaczej. Na moim własnym przykładzie to muszę powiedzieć że bywały i takie dni, w które na nic nie wskakiwałem i rezygnowałem :) Bardziej byłbym wstanie powiedzieć, że mój organizm wchodził na poziom wydolności, kiedy byłem w dobrej formie, wypoczęty, pełen energii itp. Nie potrafię podać czasu. Albo coś zaskakuje, albo nie. Chyba ważne jest żeby się przepalić, ale nie spalić w przedbiegach - tj. źle rozgrzać.

Edytowane przez Piotr_1

I tu niezupełnie się z tobą zgodzę. Te tzw. przechodzenie na drugi bieg organizmu jest podyktowane zwyczajnie fizjologią i nie ma nic wspólnego z samopoczuciem danego dnia. To tak samo jak z oddawaniem moczu po wypiciu płynów :). Musi nastąpić. Następuje zawsze i u każdego jedynie po różnym dystansie/czasie.

Edytowane przez jarkog

Szukaj swojego dźwięku ale... nie wciskaj na siłę go innym :)))

No tak, ale jeżeli nie następuje po 40 minutach i strasznie się męczysz, to chyba jest problem. Nigdy nie byłem taką maszyną, żeby moje samopoczucie danego dnia nie miało wpływu na osiągi i ich przebieg. No ale piszemy o swoich odczuciach. Ja akurat nie jestem sportowcem.

Trenowałem trochę sztuki walki, ćwiczyłem intensywnie na siłowni, ale żadne z tych aktywności nie zapewniało mi tak dobrego samopoczucia jak bieganie.

Myślę, że kwestią są tutaj: dotlenienie organizmu, przebywanie na łonie natury, możliwość pobycia "sam ze sobą".

Taki długotrwały wysiłek aerobowy bardzo oczyszcza organizm, przepala wszystko... również psychicznie.

 

Nie za każdym razem doznaje się "strzału endorfinowego". Zależy to od dnia, samopoczucia, zmęczenia, nastawienia do treningu.

Czasem doznaję tego uczucia na 9 km, czasem na 18 km, nie ma reguły.

 

Tak czy siak, to wspaniałe uczucie, kiedy po wieczornym treningu i kąpieli, siadamy z piwem w ręce i włączamy muzykę, zawdzięczamy min. endorfinom.

"Tynk pożera dźwięk" 747

No to ja jeszcze muszę potrenować chyba aby dostać tego strzała endorfinowego :). Zazdroszczę :). Dobrze że chociaż to moje bieganie cieszy cały czas jak na razie. Jak na razie to bez względu na samopoczucie danego dnia mi organizm przestawia się na bardziej komfortowy bieg tuż przed 4 kilometrem.

 

Zgadza się, jak sobie człowiek odpuści pokonanie małej niemocy to i na drugi bieg się nie wskoczy. Ale Piotr_1 spróbuj wtedy po prostu przejść do marszu do momentu aż pikawka i oddech się uspokoją na tyle, że poczujesz się lepiej i będzie można potem znów pobiec dalej. Nasze organizmy mają specjalne mechanizmy zniechęcające nas do wysiłku :). Ale jak je przetrzymać to włączają się inne zaprogramowane przez naturę :))). W tej wstępnej fazie biegu dotyczą one każdego nawet rekreacjuszy. Pamiętam jak zaczynałem, planem treningowym Skarżyńskiego, takim dla pługiem oderwanych od TV i biurka :). Chyba to było 3/3. Trzy minuty biegu mnie zabijało :). Drugie trzy marszu było niebiańską nagrodą :). Ale jak tak poczłapałem przez ok. 4km, to też wskakiwał mi drugi bieg i fajnie mogłem biec dłuższe odcinki. Tego doświadczyłem na pierwszym wyjściu na dystans dłuższy niż 3 km :). I za każdym razem doświadczam gdy biegnę chociaż te 5.

Tak więc odrobinkę samozaparcia i metody :). Nie pamiętam teraz który ale jakiś maratończyk w czasie biegu miał dość i musiał przejść w marsz. I dzięki temu, że to zrobił wygrał ten bieg! :). Dla nas amatorów to fajne narzędzie.

 

Najważniejsze, że można przez to przejść łagodnie, bez zaciskania zębów :). A to o wiele bezpieczniejsze i zdrowsze. :). Nie można oczywiście ignorować wszystkich sygnałów. Tylko te zwykłe zmęczeniowe. Ja jak coś zaczyna mnie pobolewać to od razu odpuszczam (z pominięciem kolki, wtedy po prostu zwalniam i sobie tak biegnę aż przejdzie). Szkoda potem pluć sobie w zęby i tracić kilku tygodni na rekonwalescencję :). Dzięki temu już po 1-2 dniach przerwy można spokojnie biegać dalej.

Szukaj swojego dźwięku ale... nie wciskaj na siłę go innym :)))

Twierdzę tylko, że wyczyn to dla osób o sporych możliwościach do poświęcenia. Zresztą co my możemy wiedzieć o prawdziwym wyczynie :). Nie ma jednak wypowiedzi biegaczy którzy osiągają wyniki przy lekkim fruwaniu :). Takie coś lekko nie przychodzi. I nie bez bólu :).

A ogólnie o zdrowym bieganiu kilka z brzegu tytułów:

"Masz problem z Achillesem? Jesteś biegaczem?"

"Ścięgno Achillesa" (o podstawowych bólach)

"Stabilizator stawu kolanowego"

"Kontuzja stawu kolanowego"

"Ból stopy"

"Jak okładać łydki lodem?"

"Konkurs dla osób z kontuzjami!"

"Ból pleców podczas biegania"

"Problemy z kręgosłupem"

"Rehabilitacja po kontuzji biodra"

"Ból po wewnętrznej stronie kolana"

"Rozcięgno podeszwowe"

"Złamanie przeciążeniowe"

"Zespół pasma biodrowo-piszczelowego"

 

To tylko z jednej strony o bieganiu :)

Ale i tak nie o tym piszemy a o zdrowych zawodnikach co pokonują ból, walczą z własną psychiką i na przekór sygnałom organizmu. Bo własnie ignorowanie sygnałów alarmowych organizmu, ich przekraczanie czyni wyczynowca zwycięzcą. A do tego jest się zdolnym jedynie za sprawą 98% tego poświęcenia dla tych 2% przyjemności :))).

 

Jedna rada. Patrzyłem na pracę Twojego serca; zacznij ćwiczyć od nowa od 0 oddychanie i proponuję trochę yogi i assan!

 

Nie problem serce nakręcić jak mały samolot i mieć 160 i więcej uderzeń. Sztuką jest skręcić te niepotrzebne szaleńcze kurcze poprzez ich wydłużenie i poprawienie efektywności skurczów. wróbelki z 600/minutę żyją krutko :)

 

Jakiś czas temu zrobiłem sobie całodobowego Holtera i za cholerę nie mogę się wkręcić wyżej niż 134 uderzenia na minutę gdyż serducho sobie spokojnie pracuje a cała reszta już zdycha.

 

Oddechy i oddychanie można ćwiczyć wszędzie i w każdym czasie nikt tego nie zauważy ;)

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

Trochę w tym racji ale biegam od niedawna więc i tak szybko tętno nie spadnie. Na to trzeba czasu. tym bardziej że jestem lekkim nadciśnieniowcem. Na razie walczę o jako taką kondycję. Cały organizm musi się przebudować, stawy ścięgna, kości, mięśnie, płuca, krążenie i co tam jeszcze a mitochondria muszą wzrosnąć :). To wszystko nie zrobi się w jeden sezon :). Przynajmniej nie u tak zasiedziałego gościa jakim ja byłem :). Po za tym to normalne że początkujący dopiero przy wyższych tętnach czyją że coś ćwiczą :). Ale fakt, zalecane jest biegać na hrmax do ok. 70% (wydolności) dłuższe wybiegania. Ja nie potrafię jeszcze tak wolno biec aby tego nie przekraczać. Mi wychodzi tak ok. 85% hrmax czasem więcej. Aby trzymać 70% to musiałbym tutptać niemal w miejscu :))). Ale wtedy podobno są najlepsze warunki do rozwoju mitochondri w organizmie. One są kluczowe dla biegaczy. tak jak i wspomniane przez ciebie oddychanie. Masz na myśli jakieś konkretne ćwiczenia oddechowe? Wiem że "cwaniacy" robią treningi wysoko w górach aby poprawić gospodarkę tlenową. Ale nie każdy ma na co dzień góry pod ręką :). Są jeszcze namioty tlenowe w których co ambitniejsi śpią zmniejszając dawkę tlenu w powietrzu. Ale to nie rekreacjusze :).

 

Są też zalecane oddechy na różne ilości kroków, są różne szkoły. Są też opinie, że organizm sam się dostosuje do odpowiedniego rytmu oddychania, wystarczy mu tylko nie przeszkadzać :). Ja nie kombinuję i na razie tak właśnie biegam. Szukałem sporo o oddychaniu w bieganiu swego czasu. Ale wnioski zawsze się sprowadzały do tego, że w zasadzie podczas biegu nie ma czasu na pełen przeponowy oddech aż do górnej części płuc. To trwa za długo i jest niewygodne. Próbowałem tak podchodzić ale dałem sobie spokój :).

Szukaj swojego dźwięku ale... nie wciskaj na siłę go innym :)))

Tak jak pisałem Pranajama powinna ci to poprawić. Ludzie w ogóle nie mają kultury oddychania i nie chodzi tu tylko o bieg;oddech niepotrzebnie skracają wprowadzają chaos do którego próbuje dostosować się serce i skutki dla niego bywają opłakane.

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

Ja nie biegam. Wolę umrzeć spokojnie.

Ale powodzenia.

A kto zapewni że bez biegania umrzemy spokojnie? :)))

Edytowane przez jarkog

Szukaj swojego dźwięku ale... nie wciskaj na siłę go innym :)))

A którz Ci zabrania. Biegasz z lancasterem?

:)

 

To taki bidon do napojów?

 

 

A kto zapewni że bez biegania umrzemy spokojnie? :)))

 

Nie umrzemy; najpierw trzeba będzie zapłacić podatek ministrowi Rostowskiemu

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

Nam wolno :). Na szczęście na bieganie jeszcze reglamentacji nie wymyślono. Ale nigdy nie wiadomo.

Szukaj swojego dźwięku ale... nie wciskaj na siłę go innym :)))

 

 

To taki napój do bidonów - swoją drogą, to za***rdalajcie. Tylko sprawdźcie, czy Wam wolno.

Bo można faktycznie kicknąć w kalendarz.

 

Zresztą Rafaell i tak pogna do Poznania.Kable trza spylić.

 

skynyrd Ty ćwicz bieganie bo już niedługo Rostowski puści nasz kraj z torbami i trzeba będzie szybko z tąd uciekać, tfuj biegać oczywiście.

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

skynyrd Ty ćwicz bieganie bo już niedługo Rostowski puści nasz kraj z torbami i trzeba będzie szybko z tąd uciekać, tfuj biegać oczywiście.

My uciekać a Keniole przyjeżdżają do nas i wycinają pierwsze miejsca. Znaleźli sobie sposób na łatwy zarobek :)))).

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez jarkog

Szukaj swojego dźwięku ale... nie wciskaj na siłę go innym :)))

No fakt, z Keniolami nie ma szans żadne białas.

 

Ja jestem po śniadanku, szykuję się na długie weekendowe wybieganie w wolnym tempie.

Najgorsze jest wbrew pozorom utrzymanie wolnego tempa. Jak już czowiek biegnie, to automatycznie chce najszybciej, jak może w danym dniu.

A tu trzeba spokojnie, oszczędzać energię, trochę nienaturalnie.

"Tynk pożera dźwięk" 747

Najgorsze jest wbrew pozorom utrzymanie wolnego tempa. Jak już czowiek biegnie, to automatycznie chce najszybciej, jak może w danym dniu.

A tu trzeba spokojnie, oszczędzać energię, trochę nienaturalnie.

Mam to samo od początku. Przez to nabawiłem się nawet kontuzji na początku tej zabawy. Ale od momentu jak zanabyłem sobie naręcznego strażnika to ma mnie kto pilnować :). Jak przekraczam zadane progi to krzyczy na mnie i zwalniam.

 

U mnie w tej chwili jest prawie 30 stopni. Muszę poczekać do wieczora z bieganiem. Strażnik by mnie zakrzyczał już podczas rozgrzewki chyba :).

Szukaj swojego dźwięku ale... nie wciskaj na siłę go innym :)))

Mnie wstrzymuje dobra kawa, czekolada z orzechami i zgrzewka 10 płyt z Cohenem; w Krakowie pada będę leniuchem dziś :)

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

No to współczuję Wam. Ale okazało się jak słońce zeszło mi z termometru że jest jednak "tylko" 20st. a jak wyszedłem do sklepu to wychłodziło mnie jakby było jedynie z 15 :). Fajny okres na bieganie mamy przed sobą.

 

A mnie teraz trzyma w domu świeże piwko. Po wczorajszej nasiadówce smakuje jak ambrozja.

Edytowane przez jarkog

Szukaj swojego dźwięku ale... nie wciskaj na siłę go innym :)))

No to współczuję Wam. Ale okazało się jak słońce zeszło mi z termometru że jest jednak "tylko" 20st. a jak wyszedłem do sklepu to wychłodziło mnie jakby było jedynie z 15 :

 

Dobrze ze nie masz termometru w lodówce; to piwko bardzo świeże jest ? ;)

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

Rafaell,

Ja właśnie mieszkam koło Krakowa :o)

NIe ma sie co poddawać - mam nadzieję, że po południu bedzie okno pogodowe, żeby się trochę pomęczyć.

Polecam Puszczę Niepołomicką, ma dróżki asfaltowe, a także gruntowe, co prawda twarde, wyjeżdżone, ale z miękką trawką pośrodku.

W okresie jesiennym jest tam przepięknie, kolorowo, cicho, pachnie wilgotnym lasem.

Warto nawet podjechać autem z Krakowa na niedzielne bieganie.

"Tynk pożera dźwięk" 747

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.