Skocz do zawartości
IGNORED

Eric Clapton - Old Sock


Dominic2509

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

 

Właśnie ściągnąłem z talerza nową, z połowy marca więc może i nie taką nową, ale ostatnią płytę Slowhand''a. Pozwoliłem sobie na wydanie Amerykańskie Surfdog Records a nie made in EU Polydora. Co to w ogóle znaczy EU ? Czyli gdzie ? Ktoś może coś na ten temat powiedzieć ?. W Niemczech to tłoczą, we Francji, Holandii czy może w Bułgarii albo na Węgrzech. Taniej mi wyszło ściągnąć wydanie Amerykańskie do Polski (nowa płyta + przesyłka = 108 zł ) niż kupić na miejscu w MM. ( 126 zł )

 

Do sedna, brzmi to ładnie, nie ma się co tu dużo rozwodzić. Głos jest ciepły, przyjemny dla ucha, instrumenty wyraźne, w centrum.

 

Muzycznie, chyba dla każdego muzyka przychodzi kiedyś czas, że jest mu już całkowicie obojętne co kto pomyśli, i gra sam dla siebie. Teoretycznie tak powinno być od samego początku, przecież tylko wtedy jest to prawdziwe i szczere. Tego zawsze szukam w muzyce, szczerości, i łatwo ją usłyszeć. Tak powstają przecież największe nagrania, tak grał sam J. J. Johnson.

Oczywiście Clapton nic już nikomu nie musi udowadniać, ale ....

 

Strona A

"Further On Down The Road" w wersji reggae. Brzmi jak okładka płyty, słońce, palmy, kapelusz, dorzuciłbym vódka 7, albo z dwie i może bym coś pozytywnego usłyszał. A tak jest, nikt chyba nie wie co.

Lecimy dalej "Angel" gościnnie J.J. Cale, przeleciało i nawet nie wiem kiedy, a byłem skoncentrowany i nic innego nie robiłem. Może usłyszałem z dwa szarpnięcia za struny.

Na zakończenie strony "The Folks Who Live On The Hill" folkowe bujanie w obłokach co to będzie jak już dzieci się wyprowadzą. Oj jak to będzie, tylko Ty i ja ! Ahh ! Gitary ponownie brak.

Co jest sobie myślę, na co wydałem stówkę, gdzie ta nostalgia oraz klimat zadymionych barów z lat 30tych, o których była mowa w dziale promocji.

Strona B zaczyna się z przytupem. "Gotta Get Over" piosenka napisana przez Doyle Bramhall II, chyba najmłodszy z całego sztabu grajków i producentów zaangażowanych w ten album. Mało kto zagrał tak przekonywująco Comfortably Numb jak on na "In the Flesh". Ten utwór to jak na razie jedyny pozytyw, coś się dzieję, moje pierwsze wrażenie było czy to nie jakiś odrzut z sesji "Journeyman" który został wygrzebany po latach. Dźwięk gitary, barwa głosu, nawet tematycznie by pasował do tamtej płyty. Jak się robi ciekawie, to proszę mi wybaczyć ale muszę to powiedzieć, wchodzi Clapton na wokalu i niszczy zabawę. Facet, który pół swojego życia wstydził, a wręcz bał się otworzyć usta, teraz wyrywa się do przodu, jakby uwierzył w swój głos.

"Till Your Well Runs Dry" Niby trzy zwrotki, refren długi jak cholera, a jakoś w ogóle nie pamiętam tego utworu. Chyba było znowu reggae.

Pierwszą płytę kończy duet z Paulem McCartney "All Of Me". Kompozycja godna zespoły, który gra na festynie w Texasie, aby wygrać pocałunek od Miss Colorado, a za oponentów ma różowiutką świnkę, która umie odnajdować ukryte skarby, oraz gospodynię, która wyhodowała największą dynię. Tak szczerze. Nie jestem krytykiem, recenzentem, muzykiem, ani znawcą, ale fanem, który wydał ciężko zarobione pieniądze, i po pierwszej płycie tego żałuję.

 

Strona C zaczyna się tam gdzie kończy B, jesteśmy na wiejskiej potańcówce "Born To Lose" Clapton ciąąąągnie wokal jakby żuł tytoń, i grał banjo.

Pojawia się, patrząc po tytule deska ratunku, nie chce mówić ostatnia, ale "Still Got The Blues" Garego Moore. Zamykam oczy, leże skupiony, zaczyna się ładnie, akustyk, krótki wstęp jest blues, kilkanaście sekund i czar prysł, wokal, organy, pianino, damski chór, oczy już otwarte, z bluesa zrobiła się taka blueasanova, niby trochę swingu, na koniec trochę elektrycznej gitarki, ale coś blado. Clapton wziął Moora jaja i je włożył do miksera. Smutne.

Stronę kończy kawałek "Goodnight Irene". Nie wiem kim była ta Irena, ale z pewnością śpi spokojnie, po tym jak przez ponad 4 minuty wysłuchiwała ja ktoś jej mówi Goodnight Irene, Goodnight Irene, Goodnight Irene, Goodnight Irene, Goodnight Irene, Goodnight Irene, Goodnight Irene, Goodnight Irene, Goodnight Irene, Goodnight Irene, Goodnight Irene, Goodnight Irene, Goodnight Irene, Goodnight Irene, Goodnight Irene, Goodnight Irene. Zapewne musiał być kimś ważnym.

Strona D "Your One And Only Man" trzeci akcent reggae, i mało udany. Wiem, że swego czasu spędził trochę czasu na Jamajce, ale dawno dawno temu to było, i opary z już też wywietrzały.

Ostatnie dwa kawałki ratuje Claptonowi dupę.!

"Every Little Thing" jest dobrze, naprawdę fajnie, jest blues rock, z lat 90tych, troszkę go znowu rzucą w reggae, ale tylko troszkę w refrenie. Ale co dla mnie najważniejsze, w końcu udało mu się mnie wzruszyć, nie do łez, ale udało się. Jest to piękna piosenka o miłości, w końcu szczęśliwej miłości, na która, kto jak kto, ale on zasługuje. Skłania do myślenia, nie oszukujmy się, każdy z nas tego pragnie, wsparcia w jej ramionach.

Kończymy wieczór z "Our Love Is Here To Stay" jest jazzowo, co mnie bardzo cieszy, mam nadzieję, że w tym kierunku pójdzie. Miałem już taką nadzieję po "Clapton" i "Play The Blues" z Wyntonem Marsalis. Myliłem się, ale uważam, że to dobra dla niego droga. Niech znajdzie sobie pasujące trio i gra, nie śpiewa, a gra. Ja kupuję taką płytę w ciemno.

 

Reasumując, mam mieszane uczucia, "Every Little Thing" uświadomiło mi, kim, i gdzie on aktualnie jest. Jest to człowiek szczęśliwy, co zdecydowanie słychać na płycie. Człowiek, który nie musi się martwić o jutro, ma kochającą rodzinę, trzy, zapewne, cudowne córki, słońce i palmy, i nie można od takiego człowieka oczekiwać drugiej Layli, byłoby to sztuczne. Na koncertach, na szczęście, gra stare utwory, wbrew opiniom, palce i oczy jeszcze daję radę, Łódź już blisko, set listy z innych koncertów podpowiadają czego się można spodziewać. Do płyty jest dorzucona karteczka free mp3 download, nie skorzystam,szczerze nie wyobrażam sobie, abym miał gdzieś zabrać ze sobą te starą skarpetę.

 

Ps. ciekawostka, tytuł, wspomniana stara skarpeta, to pomysł Davida Bowie, tak się do niego zwrócił w korespondencji Mailowej.

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/103371-eric-clapton-old-sock/
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem i nie mam pojęcia czego oczekujesz od Claptona, ale Twoja recenzja jest, że tak powiem... taka sobie. Nie jest to może jakaś genialna płyta i ciężko będzie chyba już takiej oczekiwać, jednak muszę powiedzieć, jako wielki sympatyk tego geniusza, że najnowsza płytka Old Sock jest niczego sobie. Na płycie jest praktycznie wszystko co Eric grał i gra... są tam jego ulubione piosenki zagrane w przystępnych i lekkich formach, bardzo melodyjnych, z fantastycznym feelem, powiedziałbym, że w tradycyjnej i charakterystycznej dla Claptona spokojnej, nastrojowej interpretacji. Uważam, że czas w ogóle nie nadgryzł jego umiejętności wokalnych i tak jak śpiewał trzydzieści lat temu, tak śpiewa i dzisiaj. Dla uzupełnienia dodam, że Still Got The Blues na tej płycie jest całkiem fajną i bardzo kameralną wersją, ze smykami, zjawiskowym Dylanowskim chórkiem, organami, świetnym solem gitarowym i całkiem niezłym wokalem Claptona... Taki był zamiar i chyba dokładnie o taką wersję Claptonowi chodziło... wersję pożegnalną i tak jakby honorującą/upamiętniającą postać Gary Moore'a... sentymantalna podróż z pogłosem nostalgii i bardzo miły gest w stronę zmarłego gitarzysty. Uważam, że to dobra płyta...

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Dla mnie recenzja Autora wątku znakomita.

Płyty jeszcze nie słuchałem, ale po tym co przeczytałem - mam jej pewien obraz.

Z tym większą ciekawością posłucham, jak mi wpadnie w ręce.

W radiowej "Trójce" tę płytę ktoś zareklamował jako absolutnie doskonałą,

ale to samo mówili o bardzo marnych nowych płytach Aerosmith, czy Deep Purple. :)

re recenzja-także mi się podoba,nie słuchając płyty wiem czego mógłbym się spodziewać,a o to przecież chodzi. w wielu recenzjach mamy do czynienia z bełkotem wraz z nad-erudycją.

byłem na koncercie w Gdyni,był znakomity.grzechem byłoby nie pójść skoro mieszkałem wtedy całkiem niedaleko.do Łodzi raczej nie pojadę

Nie wiem i nie mam pojęcia czego oczekujesz od Claptona, ale Twoja recenzja jest, że tak powiem... taka sobie.

 

Na płycie jest praktycznie wszystko co Eric grał i gra... są tam jego ulubione piosenki zagrane w przystępnych i lekkich formach,

 

MarkN - jak nie wiesz co oczekuję, to przeczytaj proszę ponownie moją wypowiedź, ok, rozpisałem się, więc podpowiem,że wystarczy samą końcówkę.

W sumie to to nie jest "recenzja", nie umiem ich pisać, nie zajmuję się tym, jest to raczej zachęta do dalszej rozmowy, na temat Claptona, również go uważam za geniusza, tym bardziej, że wcześniej podobny wątek się nie pojawił, a zakładam, że nie tylko Ty i ja go uwielbiamy.

 

Zakładam, że się nie pogniewasz, jeśli się z Tobą nie zgodzę. Powiedz mi proszę gdzie Eric grał wcześniej coś podobnego jak np. "Goodnight Irene" albo "The Folks Who Live On The Hill" ?

"Zagrane w przystępnych i lekkich formach" inaczej mówiąc zagrane prosto na raz, na dwa, od kiedy odwalanie pańszczyzny jest powodem do dumy ?

 

Zildjian odnośnie Łodzi, teraz to możesz mieć problem z biletami, dwa nie będzie to koncert stricte promujący ostatnia płytę, a 50th anniversary tour,

 

Eric Clapton Setlist at Manchester Arena, Manchester, England, 14 Maja.

 

Acoustic:

Hello Old Friend

My Father's Eyes

 

Electric :

Tell the Truth

Gotta Get Over

My Woman Got a Black Cat Bone

Got to Get Better in a Little While

Come Rain or Come Shine

Badge

 

Acoustic :

Driftin' Blues

Goodnight, Irene

It Ain't Easy (To Love Somebody)

Layla

Tears in Heaven

Nobody Knows You When You're Down and Out

Lay Down Sally

 

Electric :

Blues Power

Love in Vain

Crossroads

Little Queen of Spades

Cocaine

 

Encore:

Sunshine of Your Love

High Time We Went

(Joe Cocker cover)

Dominiku... Clapton jest ponadczasowy i niepodlegający jakimkolwiek weryfikacjom. To taki Miles Davis sceny rockowo-bluesowo-popowej i jakakolwiek dyskusja na temat jego muzyki będzie bardzo jałowa. Ten człowiek nagrywa jak chce, z kim chce i co chce, a reperuar i klimat ustala on sam. Jest to wielka osobowość, jak najbardziej wielce zasłużona i w moim wyobrażeniu nawet te kiepskie płyty są po prostu dobre. Ten gość jest geniuszem, który gra wszystko i ze wszystkimi... jego niektóre propozycje mogą się wydawać bardzo soft, ale to jest właśnie jego muzyka i nie sądzę, że znajdziesz w jego dyskografii jakikolwiek zgrzyt, bo nawet jak coś nie pasuje i wydaje się zbyt lekkie, to ma swój sens, kulturę brzmienia i przede wszystkim genialny warsztat... wraz ze znakomitym składem. Przez wiele lat kupowałem jego płyty, zarówno te z głównej dyskografii jak i te, gdzie pojawiało się jego nazwisko... i uzbierało się tego trochę, chociaż już wiele lat temu dałem sobie spokój z jego muzyką, bo po prostu zainteresowałem się jazzem i prawie w całości jestem sfokusowany na tym gatunku muzycznym... ale były czasy, że Eric należał do moich najulubieńszych wykonawców. W ogóle nie rozumiem Twojego problemu z muzyką Claptona na najnowszej płycie... takich lekkich i melodyjnych projektów nagrał nasz bohater całe dziesiątki, zresztą ciężko o jego muzyce mówić, że jest niezrozumiała czy też w jakiś szczególny sposób ciężka do przyswojenia, bo nawet wczesne projekty z Cream, Blind Faith, Derek and The Dominos są bardzo rytmicznie przystępne, nie wspominając już o The Yarbirds czy Bluesbreakers... Całośc jego twórczości to przede wszystkim pasmo sukcesów, zarówno w kontekście muzycznym, warsztatowym jak i komercyjnym... i chyba nie ma co do tego wątpliwości. Jedyna płyta, która ewentualnie mogłaby być zaliczona przeze mnie do wypadku przy pracy to smutny Pilgrim, a poza tym wszystko jest według mnie dobre, bardzo dobre, albo wybitne... Dużo prostych piosenek, fantastycznie zagranych można spotkać na Money and Cigarettes, Another Ticket, Backless, August, Behind the Sun... wraz z całym bagażem pozostałych, doskonałych i jakże innych od siebie płyt. Moim faworytem jest niezmiennie od 1979 roku koncert z Teatru Budokan - Just One Night - miałem analog już w 1980 i młóciłem te nagrania przez lata... W ogóle, skład z country gitarzystą Alberten Lee, klawiszowcem Chrisem Staintonem, drummerem Henry Spinettim i basistą Davidem Markee był jak dla mnie niezwykle udany. W Another Ticket zagrał sobie nawet Gary Brooker z Procol Harum, a jak! Jak już wspomniałem, najnowszy album nie jest może jakimś wielkim dziełem, ale jak najbardziej płyta mi się podoba i umieszczam ją w lidze co najmniej dobrych, lub nawet bardzo dobrych... Amen!

Parker's Mood

Marek, nie mam problemu z jego muzyką, skąd taka myśl ? To przepraszam, nie mogę, jako klient, który płaci za dany towar, wypowiedzieć się źle na jego termat ?

 

Widocznie. ja w przeciwieństwie do Ciebie nie zrozumiałem tej płyty, mnie się ona nie podoba. Oceniam ją negatywnie. Pierwszy raz, w kontakcie z jego muzykę, nie wrócę to jakiejś jego płyty.

Podobnie, do Ciebie, mam kupę jego płyt, Penie mam tyły w porównaniu do Ciebie z racji na wiek. jak Ty już miałeś winyl 1980 to mnie jeszcze na świecie nie było

Ale pilnie słuchałem i kupowałem i słuchałem, i jeszcze dużo przede mną

 

Dla mnie ulubione koncertem to

Delaney & Bonnie & Friends - On Tour with Eric Clapton - chyba najlepszy Clapton jakiego możemy usłyszeć.

Derek & The Dominos - Live At The Fillmore

oraz już Eric Clapton 1974 Hammersmith Odeon, bonusowy cd do wydania 461 Ocean Boulevard. "Can't Find My Way Home" z tego koncertu kładzie mnie na łopatki.

Mnie natomiast koncert Hammersmith Odeon... szybko nudzi i nie jestem w stanie słuchać tych nagrań do końca. Płyta koncertowa, które zawsze mnie rozgrzewała to jak już wspomniałem - Just One Night - jako #1, następnie One More Car One More Rider, 24 Night, Unplugged... i z nowych - Live from Madison Square Garden oraz Live from Jazz Lincoln Center z Marsalisem. Ze studyjnymi miałem różnie, ale generalnie wszystko lubiłem i słuchałem niezmiennie przez szereg lat, a każda nowość płytowa Erica to zawsze był zakup w ciemno bez klasyfikacji czy to dobra płyta, czy też zła... Do tej pory mam wszystko co wydał i cały szereg płyt gdzie się pojawiał jako sideman. Na zakończenie dodam, że po zmianie optyki na jazzową, bardzo rzadko powracam do jego muzyki, chociaż przez wiele lat dyskografia E.C.była dla mnie jedną z najbardziej priorytetowych i razem z Hendrixem, Santaną, War, BS&T, Chicago... i innymi, była trzonem mojej dawnej kolekcji. Kupuje nadal jego płyty, ale głównie z powodów sentymentalnych i dla podtrzymania ciągłości dyskografii.

E.Clapton is Great!

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Zwróć uwagę na znakomite impro Sanborna i zaraz po nim Claptona w szlagierze "Put It Where You Want It". Po nich odzywa się Joe Sample, a zaraz potem Miller. Grają dwa razy temat i zaczyna się jazda. Koncert z Montreux jest dla mnie przykładem fantastycznego połączenia bluesa, funku, smooth jazzu, jazzu... Jazzus, ale jazz! Świetny koncert!

 

W bisach, konkretnie w Sentimental Mood i Layli, Marcus gra na klarnecie basowym... i ta kombinacja w akustycznej wersji też jest niczego sobie... Pięknie!

Parker's Mood

Wklej coś nieprzewidywalnego, chciałbym zobaczyć czy też usłyszeć kiedy EC był taki nieprzewidywalny. W typowych formach, a szczególnie w rocku czy też białym bluesie wszystko jest przewidywalne... to nie free jazz. Koncert z Montreux, oprócz piosenek, pokazuje dużo improwizacji i właśnie w "Put It Where You Want It" EC przemówił takim, a nie innym językiem... i w zetawieniu z fusionowcem Millerem i jakby nie spojrzeć (bez względu jaki rodzaj muzyki grają - rock-jazz, smooth?) z jazzowym Sanbornem, Sample i Gaddem, rockowo-bluesowy pazur Claptona świetnie się obronił - moim zdaniem! Eric nie jest jazzowym gitarzystą... Zwróć uwagę na Sanborna, który też przecież głównie zajmuje się smooth-jazzem - jak zaimprowizował i jaki jazzowy warsztat pokazał...! Wiadomo, że McLaughlin, czy Holdsworth lub inny Coryell albo Lagrene zagraliby zupełnie inaczej, ale to nie o to przecież chodzi...

Parker's Mood

OK, Eric Clapton wielkim muzykiem jest.

Ale po usłyszeniu jego wersji "Still Got the Blues" to Gary Moore w grobie się chyba musi przewracać... :(

Gary Moore cenił sobie w muzyce przede wszystkim emocje - ta wersja jest z nich całkowicie wyprana.

"Bits are bits, right? Wrong! 

If you can't hear the difference between cables, DACs, etc. - count yourself lucky. Your audio life is much simpler."

Następny co nie rozumie istoty sprawy i wersji. Sądzę, że gdyby Clapton chciał ze Still Got The Blues zrobić kopię, to by zrobił kopię i może nawet jeszcze bardziej zadziorną i drapieżną... założenia były inne. Ludzie, czy Wy naprawdę nie rozumiecie tak banalnych i prostych sytuacji, że od takich techników i profesorów muzyki jak Clapton nie powinno się oczekiwać kopii oryginalnego wykonania i pazura zadziorności, którym dysponował np.GM...??? Mógł z tego utworu równie dobrze zrobić walca i co...??? Jajco! Tak chciał i tak zagrał, a że się Wam moi drodzy nie podoba, to nie znaczy, że to jest słaba interpretacja... i żeby nie było, że się mędrkuję, bo mam generalnie w dupie jaka to wersja i ani mnie to ziębi ani grzeje, bo już od dawien dawna nie słucham takiej muzyki i oceniam ten wybryk zupełnie neutralnie i na trzeżwo, nie jak zaślepiony fan Erica. Muzyka Claptona jest po prostu łagodna i oprócz lat z Cream zawsze praktycznie taka była. Piosenki i jeszcze raz piosenki... Poza tym należy też zwrócić uwagę z ilu piosenek Clapton wycisnął ostatnie soki i praktycznie gdyby nie on, to prawdopodobnie nie stałyby się tak wielkimi przebojami... After Midnight, Cocaine... Ale rozumiem, że piosenka może się nie podobać... zresztą oryginał też nie wszystkim się podobał i można go było zagrać inaczej... np. w formie tanga.

Parker's Mood

A można i tak... Irka idż już spać...

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

A można i tak... Irka idż już spać...

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Jeszcze jestem za młody aby słuchać takiej muzyki, dlatego właśnie sprzedam, tanio "Old Sock" 2 LP, wyd. US.+ free digital download of album.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Jeszcze jestem za młody aby słuchać takiej muzyki, dlatego właśnie sprzedam, tanio "Old Sock" 2 LP, wyd. US.+ free digital download of album.

 

Słusznie czynisz.

W zamian kup sobie jakiś album Greatest Hits Garry'ego Moore'a - tam jest serce do bluesa, które Clapton gdzieś ostatnio zapodział.

Albo MTV Unplugged Claptona kup - kiedyś bowiem umiał on grać muzykę z sercem.

Po przesłuchaniu jego najnowszego albumu - nie wiem po co go nagrał. Przecież nie dla pieniędzy. To po co? Z przyzwyczajenia? Bo kontrakt z wytwórnią zmusza by coś czasem wydać? Nie wiem.

"Bits are bits, right? Wrong! 

If you can't hear the difference between cables, DACs, etc. - count yourself lucky. Your audio life is much simpler."

il Dottore, wiesz ze mnie taki dziwak, nie jestem fanem Greatest Hits oraz podobnych kompilacji, i nie kupię podanej przez Ciebie płyty, nie negując, że jestem tam pełno dobrej muzyki, po prostu tak mam.

Z podobnych rzeczy znajdziesz u mnie tylko antologię Duana Allmana vol I / II ,

Odnośnie Unplugged Claptona, bardzo żałuję, jeśli mogę się tak wyrazić, że nie ma na finalnej płycie "Circus Left Town". Rozkłada mnie ta piosenka na łopatki.

il Dottore, wiesz ze mnie taki dziwak, nie jestem fanem Greatest Hits oraz podobnych kompilacji, i nie kupię podanej przez Ciebie płyty,

 

Absolutnie Cię nie zmuszam - to była tylko sugestia. :)

"Bits are bits, right? Wrong! 

If you can't hear the difference between cables, DACs, etc. - count yourself lucky. Your audio life is much simpler."

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
  • Biuletyn

    Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
    Zapisz się
  • KONTO PREMIUM


  • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

    Ostatnio dodane opinie o albumach

  • Najnowsze wpisy na blogu

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.