Skocz do zawartości
IGNORED

Słuchanie muzyki a słuchanie sprzętu


Bonawentura

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

Chciałbym rozwinąć dyskusję dotyczącą tytułowego rozróżnienia, jednak nie w formie, w jakiej miało to już tutaj miejsce. Na ile bowiem mogłem się zorientować, dotychczas nie była kwestionowana jego zasadność, ani też nikt nie próbował jasno wyrazić, co ono znaczy. Zazwyczaj uważamy je za zrozumiałe. "Słuchanie muzyki" uznajemy za postawę pożądaną, nieraz współistniejącą ze "słuchaniem sprzętu", a nieraz wchodzącą z nim w konflikt, podczas gdy samo "słuchanie sprzętu", bez "muzyki", miałoby być na dłuższą metę zdecydowanie niepożądane, mogąc jednak, o ile pojawia się na krótki czas, dostarczać pewnej wyrafinowanej satysfakcji. "Słuchanie muzyki" uznajemy za cel, podczas gdy "słuchanie sprzętu" - głównie (choć nie wyłącznie) za środek do jego osiągnięcia. Tak mniej więcej funkcjonuje to potoczne rozróżnienie w wielu wypowiedziach związanych z tematyką audiofilską.

 

Sądzę, że nie całkiem od rzeczy są następujące pytania:

1. Co dokładnie znaczy, że np. słucham "muzyki, a nie sprzętu", czy "sprzętu, a nie muzyki"?

2. Czy możliwe jest słuchanie muzyki bez słuchania sprzętu - lub na odwrót?

 

Słuchanie muzyki moglibyśmy porównać np. do oglądania filmu lub do czytania powieści. W pierwszym wypadku muzyczny "sprzęt" odpowiadałby np. odbiornikowi telewizyjnemu, w drugim - skupisku drukowanych stron. Pierwsza analogia wydaje się trafna: odtwarzanie obrazu (wzgl. obrazu z dźwiękiem) napotyka na określone problemy techniczne, podobnie jak odtwarzanie samego dźwięku, i podobnie jak tamto, może być mniej lub bardziej wierne, mniej lub bardziej piękne, pociągające, angażujące, relaksujące itp. Ale co, jeśli chcieć ją rozciągnąć głębiej: czy nagranie koncertu z filharmonii to tyle, co film? czy może raczej tyle, co sfilmowane przedstawienie teatralne?

A czy również drugą analogię moglibyśmy uznać czasem za trafną? Inaczej mówiąc: czy słuchając muzyki odtwarzanej z domowego systemu audio, moglibyśmy czasem w podobny sposób wyzyskać domniemaną (abstrakcyjną) treść nagrania, jak czytając książkę, odbieramy jej treść niezależnie od konkretnego egzemplarza?

 

Zapraszam do dyskusji.

Czy to znaczy, że jak ktoś nie ma lampowca to jest głuchy?

Słuchamy sprzętu udoskonalając go by usłyszeć więcej muzyki - słuchamy muzyki i ciągle chcemy udoskonalać sprzęt ku rozpaczy naszych pań :)

Różnica jest bardzo prosta: muzyki słucha meloman. Sprzętu słucha audiofil. Melomanowi bez zacięcia audiofilskiego wystarczy przysłowiowe "beleco", byle grało, dla niego ważna jest muzyka. Audiofil bez ciągot "melomańskich" zadowoli się jedną płytą, nawet i z nagraniem wiertarki udarowej, byle była dobrze zrealizowana ;)

 

Naprawdę nie widzę powodu, by krytykowac osoby zachwycające się jedynie sprzętem, a niezwracające żadnej uwagi na wartość artystyczną nagrania. Na tym właśnie polega audiofilia - na zabawie sprzętem. Fascynowanie się muzyką to inna jednostka chorobowa. Owszem, "audiofilia" i "melomaństwo" (tak się to nazywa?) to schorzenia często występujące razem, ale nie znaczy to, że należy je mylić ;)

Pozwolę sobie nie zgodzić się z Teo. Nie można interesowac się sprzętem nie interesując się muzyką. Gdyby tak było jak pisze Teo to audiofile kolekcjonowali by nagrania skatalogowane w następujący sposób :

 

1) nagrania na walcu woskowym

2) walec pocięty na plasterki - pierwsza nagrania na asfaltowej płytcie głośno-trzeszczącej

3) pierwsze LP poniżej 5 kg

4) mono na lampach i szelaku

5) stereo na taśmie perforowanej i lsd

6) stereo na LP winylowym

7) kwadro LP + C2H5OH

8) stereo CD

9) stereo SACD i DVD-A

10) SACD i DVD-A multichannel

11) gęste płyty mp3 multichannel ;-)

A ja pozwole sobie zgodzić sie zTeo:-)

Własnie dobrze wyłożył róznicę między melomanami a audiofilami. Często chyba co niektórzy to mylą i stąd nieporozumienia...

Teo >

bardzo ciekawe okreslenie AUDIOFILA. Niestety niemogę się z Tobą zgodzić.

To nie Audiofil to OSZOŁOM, który właśnie kupił pieresze klocki i trzy płyty "na krzyż". Pojęcia niema kto to tam sie produkuje ale wyczytał w AUDIO że to audiofilska propozycja, wspaniała przestrzeń i lokalizacja, równomierne nasycenie barw i równowaga tonalna. Nic niesłyszy w piereszym momencie, ale jak powiedzieli że jest to musi być. Słucha jeszcze raz, i po raz trzeci...o jeeest, przecież...jak mógł tego niesłyszeć wcześniej, o...o tu, w tym momencie...chyba?. Musi dokupić tytanowe kolce pod klocki to wtedy dopiero będzie jazda.

Absolutnie niemożna określić się Audiofilem, jesli nie jest się melomanem (przynajmniej w minimalnym stopniu). Jesli ktoś kupuje płytę niebędąc zainteresowanym jej wartością arystyczną albo wręcz niepodoba mu się materiał muzyczny na niej zawarty, osobnika tego mozna określic jako IDIOTĘ.

"Oszołomia" to pierwszy krok do zostania Audiofilem. Droga jednak jest daleka.

 

Prawdziwa audiofilska NIRVANA to ulubiona muzyka odtwarzana w wysokiej jakości (+ dobre piwko, oczywiście). Z repertuarem w dzisiejszych czasach niema już problemu . Wśród "audiofilskich" nagrań, każdy znajdzie coś dla siebie. Można przebierać w wydaniach, wytwórniach, formatach i nośnikach. Nie ma wymówki.

Koledzy Audiofile, walczmy z IDIOTYZMEM w naszych szeregach.

pozdr.

Gość

(Konto usunięte)

Firebird ma 100% - a niech tam - 150 % RACJI !!!

 

Spłycanie intencji gości "latających" za co raz lepszymi klockami , do poziomu filatelisty , to znaczące niezrozumienie tematu.

 

I jeszcze jedno.

Jak "meloman" może zrównać przyjemność słuchania muzyki na bumboxie , a porządnym sprzęcie ???

 

Chyba nie lubi słuchać muzyki:)

Napiszę tak:nie uważam się za audiofila(tfu co za nazwa) czy melomana ;O)Po prostu lubię słuchac muzyki(mojego ulubionego rock`a czy też klasyki) z dobrego sprzętu odtwarzającego ;o),który wydobędzie piękne dżwięki z róznego typu nośników zadawalających mnie :O)

Nie wiem jak można słuchać sprzętu? No chyba że ktoś ma głośne trafo we wzmacniaczu albo kocha szum wydawany przez wysuwającą się tackę od cd :-)

 

Teoretyczny 100% audiofil i zarazem zerowy meloman słucha nie sprzętu, tylko DŹWIĘKÓW. Sprzęt nie jest konieczny. Będąc 100% audiofilem można pójść na koncert wyłącznie w celu wsłuchania się w akustykę sali i brzmienie Steinwaya nr seryjny ... , bez względu na to kto i co na nim wybębnia. Napisałem teoretyczny, bo mimo wszystko nie wydaje mi się, aby tacy osobnicy istnieli. Bycie jednocześnie melomanem i audiofilem nie rodzi żadnych sprzeczności i świadczy po prostu o wyższym poziomie wymagań. Co więcej, najbardziej cenię sobie na tym forum opinie o sprzęcie pochodzące od tych osób, które wykazują się jednocześnie wyrafinowanym gustem jako melomani i znaczną wiedzą na temat muzyki.

 

P.S.

 

Teo, gdzie można dostać dobrze zrealizowane nagranie wiertarki udarowej?

To, co sie komu wydaje jest tu naprawde mniej istotne. Sama definicja jest taka jaka jest. Audio to urządzenia do odtwarzania dźwięku i nie ma znaczenia w tym miejscu jakiej muzyki i jakich dźwieków.

Audiofilia jest poszukiwaniem urzadzeń.

Melomania jest poszukiwaniem muzyki.

Oczywiście jedno drugiemu wcale nie musi przeszkadzać.

A jeśli sie komus sam audiofilizm wydaje zbyt 'płaski' niech siebie nazywa melomanem i tyle.

Gość

(Konto usunięte)

jar1>

19 Lut 2005, 10:26

To, co sie komu wydaje jest tu naprawde mniej istotne. Sama definicja jest taka jaka jest. Audio to urządzenia do odtwarzania dźwięku i nie ma znaczenia w tym miejscu jakiej muzyki i jakich dźwieków.

 

AUDIO to dzwięk! a nie żadne urządzenie do odtwarzania dzwięku!!!

 

audio-video - (łac. słyszę - widzę)

audiencja - (łac. posłuchanie)

 

 

Dobrze zauważyłeś że -To, co sie komu wydaje jest tu naprawde mniej istotne - Twoje " wydawanie" jest najlepszym tego przykładem , że ludziom wydają się różne rzeczy , czasami nie mające z rzeczywistością nic wspólnego .

Nie no jak bym słuchał sprzętu to bym przykładał ucho do obudowy wzmacniacza i wyłapywał niuanse buczącego trafa albo bez włączonej muzyki słuchał bym syczącego wysokotonowego - no paranoja! To juz lepiej chyba posłuchać lodówki i mówić że jest się audiofilem!

Gość

(Konto usunięte)

W swoim zaślepieniu anty-audiofilskim doszliście już do granicy gdzie zwyczajne , dla każdego zrozumiałe bzdury , mieszają się wam z rzeczywistością.

 

Mam w domu ...set płyt z muzyką , czy może z ....miliardami dzwięków?

 

Jak porównuje klocki to słucham ulubionej muzyki , czy trwających ułamek sekundy dzwięków ( to byłoby nawet trudne w realizacji) , a nawet jeśli jest tam kilka fragm. "wyczynowych" to biore je ze sobą po to , żeby PORÓWNAĆ/WIEDZIEĆ , że ten /tamten sprzęt grał tak a tak , a jeszcze tamten się wyłożył ,... o! a ten gra super więc jest wart mojego zaintresowania- i jak myślisz jeśli go wezmę to w domu będe słuchał z uporem maniaka , tych samych "wyczynowych" kawałków , czy może jednej z pośród...setek moich płyt Z MUZYKĄ!!!!!!

 

Jezu... że też trzeba takie rzeczy tłumaczyć.

>jach

Ale w czym problem? Tak trudno się przyznać przed sobą, że całe te zbiory dźwieków służą Ci tylko do weryfikacji sprzętu a nie do przeżywania sztuki jaką jest muzyka?

Firebird:

 

> Absolutnie niemożna określić się Audiofilem, jesli nie jest się melomanem

 

Ależ owszem, można. Istotą audiofili jest interesowanie się, w jaki sposób dany zestaw odtwarzający będzie reprodukować zarejestrowany sygnał. Jakie będą poszczególne aspekty brzmienia, jak bardzo dzwięk będzie róznić się od wydobywającego się z innego zestawu, co wniesie wymiana/modyfikacja sprzetu, i tak dalej. Wartość artystyczna materiału dźwiękowego używanego do porównań jest tu kwestią drugorzędną, i nie jest związana z samą istotą audiofili.

 

Oczywiście, możesz kogoś zainteresowanego WYŁĄCZNIE sprzętem uznać za idiotę - podobnie, jak masz prawo uważać za kretyna filatelistę, akwarystę, czy kogoś uprawiającego jakiekolwiek inne hobby. Twoje prawo, i odmawiać ci go nie będę ;)

 

>Prawdziwa audiofilska NIRVANA to ulubiona muzyka odtwarzana w wysokiej jakości (+ dobre piwko,

>oczywiście).

 

Nie baudzo. Opisujesz pojęcie nieco "szersze" niż nirwana audiofilska. To, o czym piszesz, to jest nirwana audiofilsko-melomańsko-konsumpcyjna ;) Od stricte audiofilskiej różni się uwzględnianiem wartości artystycznej (emocjonalnej, i tak dalej) nagrania, oraz czynnikiem alkoholowym ;)

 

Ogólnie, uwaga drobna: ja nie próbuję twierdzić, że każdy audiofil słucha góra trzech płyt na krzyż, i zainteresowany jest jedynie sprzętem. Nie jest tak, jako że "miłość do sprzętu" wystepuje zwykle razem z zainteresowaniem muzyką. Nie zmienia to jednak faktu, że "audiofilia" i "muzykofilia" to dwie RÓŻNE jednostki chorobowe, i mylić ich nie należy ;)

 

Zbig: pojęcia nie mam. Spytaj Fadeovera, pewno coś ci znajdzie - na swojej płycie testowej wiertarkę zawarł ;)

>Lepiej wiecie , co inni robią,lubią i czują

 

Jak dla mnie to możesz się czuć nawet kobietą:-)

Chodziło o różnice między pojecięmi audiofil a meloman.

Drogi Teo

Niech zaczne od srodka twojej odpowiedzi.

"Opisujesz pojęcie nieco "szersze" niż nirwana audiofilska. To, o czym piszesz, to jest nirwana audiofilsko-melomańsko-konsump cyjna ;) Od stricte audiofilskiej różni się uwzględnianiem wartości artystycznej (emocjonalnej, i tak dalej) nagrania, oraz czynnikiem alkoholowym ;).....

:)))To co napisałeś świadczy tylko o tym że masz poczucie humoru, co cenię. :)))) Bardzo trafne.

 

"Istotą audiofili jest interesowanie się, w jaki sposób dany zestaw odtwarzający będzie reprodukować zarejestrowany sygnał.".....

Jaki sygnał? Co to jest sygnał? Aspekty brzmienia?...Takie opisy powoduja u mnie "gęsią skórkę". Chciałeś powiedziec MUZYKĘ. Niewstydźmy się tego terminu. MUZYKA to jest to czego słuchamy. Nie sygnał, fale, sprzęt, kable...:) MUZYKA.

 

"Wartość artystyczna materiału dźwiękowego używanego do porównań jest tu kwestią drugorzędną".....

O...PLEASE. Dlaczego zatem relizowane audiofilsko nagrania to również najwyższej jazdy aranżacje i wykonawcy, prezentujący wysoko artystyczny materiał?????

Według twojej teorii audiofilowi wystarczyła by tylko jedna, może dwie płyty z nagraniami przypadkowych tonów uzyskanych za pomocą instrumentów muzycznych (ale niekoniecznie), prezentujących odpowiednie częstotliwości fal dźwiekowych i ich nateżenia, nagrywane w różnych ustrojach akustycznych. To była by idealna płyta "audiofilska". Po co wydawac setyki zł. na płyty Chesky Rec., Living Sereo czy Blue Note.

Dodam więcej. Według tego co napisałeś, płyta ta niemusi być wcale dobrze nagrana. Porównywać będziemy róznice pomiędzy zestawieniami sprzetu, więc za materiał posłużyć może naprawdę byle-co.

Czy to miałes na mysli?

 

Z mojego poprzedniego wpisu skopiowałeś:

"Absolutnie niemożna określić się Audiofilem, jesli nie jest się melomanem"

a powinno być:

"Absolutnie niemożna określić się Audiofilem, jesli nie jest się melomanem (przynajmniej w minimalnym stopniu)."

Aby być melomanem nie trzeba biegać co sobotę na koncert operowy. Trzeba lubić muzyke, rokową, popową instrumentalna, elektroniczna...jakąkolwiek. potwierdziłes to później stwierdzając:

""miłość do sprzętu" wystepuje zwykle razem z zainteresowaniem muzyką"....

Racja. Dlatego nieobraziłem nikogo mówiąc o IDIOTYŹMIE. Po prostu na tym forum wszyscy są Audifilami = słuchają muzyki poszukując jej najwierniejszej prezentacji.

 

Napisałeś:

"Oczywiście, możesz kogoś zainteresowanego WYŁĄCZNIE sprzętem uznać za idiotę - podobnie, jak masz prawo uważać za kretyna filatelistę, akwarystę, czy kogoś uprawiającego jakiekolwiek inne hobby. Twoje prawo, i odmawiać ci go nie będę ;)"....

Troche nietrafne te porównania. Podam inne:

Audiofil, który nie słucha muzyki to "Narciarz", który dziennie zakłada narty i w pokoju, na dywanie ćwiczy rychy narciarske. Jest super dobry, potrafi wytrwać w pólprzysiadzie dwie godziny, jest giętki i silny. Prawda, że niebył on nigdy na śniegu, bo poco. Przecież wie że jest dobry, a snieg jest mokry i zimny...brrr ;))))

 

Zakładajmy zatem nasze "audiofilskie narty" i w droge na jakiś "super-slalom-cd".

Dziś jest to Casandra Wilson, jutro...któż to wie. Napewno nie jakiś sygnał, czy ton, ale dobra MUZYKA.

Pozdrawiam.

>Audiofil, który nie słucha muzyki to "Narciarz", który dziennie zakłada narty i w pokoju, na dywanie

>ćwiczy rychy narciarske. Jest super dobry, potrafi wytrwać w pólprzysiadzie dwie godziny, jest

>giętki i silny. Prawda, że niebył on nigdy na śniegu, bo poco. Przecież wie że jest dobry, a snieg

>jest mokry i zimny...brrr ;))))

 

Bardzo zabawne, ale pod warunkiem, że porównujesz swojego narciarza do audiofila, który "trenuje" swój sprzęt bez podłączenia go do gniazda zasilającego...Wtedy mamy dopiero ubaw po pachy:-)))

Ja szczerze powiem ze nie słucham muzyki tylko sprzętu. Najlepiej słucha mi sie w nocy wtedy wyraznie słychac jak "BUCY" trafo we wzmacniaczu. Zeby miec stereo to po prawej mam wzmacniacza a po lewej CD .

Z lewej strony mi "BUCY" trafo ze wzmacniacza a z prawej "Bucy" trafo z CD. Mam duzo powietrza w muzyce(miedzy CD a wzmacniaczem" I scena tez jest prawidłowa (zona powtarza mi zawsze jak słucham ze robie sceny ).

Sieciowych kabli nie słucham bo nie "BUCĄ"

Pozdrawiam:)

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.