Skocz do zawartości
IGNORED

Audiofil a bootlegi


wildGuar

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich - jak że jestem zapalonym zbieraczem bootów, ciekawi mnie taka rzecz: jaki jest Wasz, audiofili stosunek do bootlegów? Czy uważacie, że coś takiego warto mieć w swojej kolekcji? Czy słuchanie bootlegów sprawia Wam przyjemność (mnie sprawia ogromną)? Było nie było, bootlegi (albo lepiej - większość z nich) charakteryzuje psia jakość dźwięku, czyli coś, od czego "rasowy" audiofil stroni. Mam nadzieję, że temat Was poruszy i liczę na Wasze opinie w tej sprawie.

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/17492-audiofil-a-bootlegi/
Udostępnij na innych stronach
  • 4 lata później...

Kevin AYERS "What More Can I Say..."

Utwory na w/w płycie pochodzą z "taśmowego-muzycznego" archiwum artysty - zostały nagrane jako rozwojowe demówki na początku siedemdziesiątych lat ubiegłego wieku...

Piękne...obiecujące szkice utworów, szkielety ponadczasowych kompozycji, luzackie wtrącenia... ale także poważne i "spełnione" kamienie milowe "piosenki" - kuriozalne, że jedna z kompozycji spełniła się "kolejny raz" na ostatniej, przepięknej płycie Kevina AYERSa "The Unfairground"...

Klasyczny, w dodatku spełniony.....bootleg!

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

post-20981-100003255 1244230976_thumb.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Szukam wszystkiego co popełniło również nieoficjalnie Evenescence. Dwie pierwsze EPki i album demo już mam, ale ponoć wyszło też sporo materiału właśnie w formie bootlegów. Kolego wildGuar, czy w swojej przepastnej kolekcji masz może coś ww kapeli, albo znasz jakieś stronki w necie gdzie można poszukać tych rzeczy w trochę lepszej jakości niż mp3 ?

 

Co do pytań postawionych przez kolegę. Ja nigdy, żadnej płyty czy nagrania które mnie złapało za serce, nie zdyskredytowałem ze względu na jakość nagrania ! Nawet jeśli nie da się tego słuchać na moim stereo (które defakto specjalnie dobierałem pod nędzne realizacje), to wrzucam sobie taką muzykę na kompa i słucham na słuchawkach :) Tak więc odpowiadając na pytania: watro mieć w kolekcji, warto słuchać, a zważywszy często na unikalność tych nagrań, form artystycznych, warto przymknąć oko na marną zazwyczaj jakość nagrań, by czerpać z słuchania przyjemność :)

I love the sound of crashing guitars

  • 3 tygodnie później...

Frank ZAPPA "Misic Is The Best - 26 Years Of Conceptual Continuity" - dysk drugi.

 

Alternatywne wersje znanych utworów (single version, old masters version), pochodzą z okresu wydwniczych "poczynań" ZAPPY: "Uncle Meat", "Hot Rats", "Burnt Weenny Sandwich", "Weasels Ripped My Flesh".

Wiele z utworów, inicjowanych jest krótkimi, radiowymi spotami reklamowymi.

Najbardziej wartościowe, moim zdaniem, na tym bootlegu, są "wersje" wszystkich utworów z "Hot Rats" ze świetnym "bonusem" w postaci kompozycji, która nie zmieściła się na płycie - Bognor Regis.

Moim zdaniem, warto również zwrócić uwagę na wspaniałą demówkę Theme From Burnt Weeny Sandwich.

Poza tym, trochę słownego humoru (tym razem na poważnie), w postaci pouczającego, dosadnego monologu kierowanego do "school-girls" o głupocie związanej z zażywaniem narkotyków.

Bootleg ma prawie 79 minut, a słucha się go jednym tchem...

  • 1 miesiąc później...

Również jestem za bootlegami, kiedyś w czasach głebokiej komuny wychodziło czasopismo "Razem".

 

Był tam bardzo ciekawie prowadzony dział muzyczny i tam pewnien recenzent, nazwiska nie pamiętam,

napisał omawiając zdaje się jakiś bootleg Hendrixa, cytuję " lepiej słuchać muzyki źle nagranej, niż nie słuchać jej wogóle".

 

Myślę, że słowa te oddają ducha prawdziwego melomana.

Gość papageno

(Konto usunięte)

Kiedyś chętnie piłem bootlegi...zwłaszcza te z Łącka. Teraz, w dojrzałym wieku, lubię się delektować wyrafinowanymi markowymi produktami.

 

Gdy miałem Bambino, Radmora, Damę Pik i Daniela, słuchałem muzyki... bo nie dało się na tym słuchać dźwięku. Teraz nie wiem, kim jestem bardziej: audiofilem czy melomanem.

 

Jako audiofil, który zainwestował w sprzęt 150 kzł, bootlegom mówię stanowcze nie. Ale jako meloman coraz częściej sięgam, może nie tyle do bootlegów, co do nagrań archiwalnych. Miłośnik opery włoskiej nie może się bez nich obyć. Ale i tam są wydania, których moja audiofilska część nie może strawić. Np nagranie Traviaty z roku 1951 dokonane w Mexico City (Callas, Valletti, Taddei, De Fabritis) choć melomańsko wartościowe mocno, to audiofilsko czysty horror, ach crudele! W głosie Callas słychać to, co mówił o niej Toscanini: "ma ocet w głosie" No i te rzężenia i harczenia na widowni. Carramba, to nie na moje nerwy. Może za jakiś czas, ale jeszcze nie teraz.

Hmmmm, ostatni post wildGuar-a pojawil sie kilka miesiecy po tym wpisie. Moze pewne organa zainteresowaly sie jego nielegalnym hobby?

:o)

 

Swoja droga jak bootlegi to tylko na winylu. To byla prawdziwa era bootlegow. Bootlegi na CD jakos nie maj duszy.

Są booty lepiej i gorzej nagrane. Tych gorszych nie słucham, bo szkoda narządów słuchu. Opowiadanie o wartości muzycznej czegoś, co brzmi jak odgłosy remontu kanalizacji to pomyłka. Chyba, że chodzi o zaawansowany post-industrial lub dark ambient ;-). Ale jest cała masa bootów naprawdę przyzwoicie nagranych i całkiem sporo wartościowej muzyki można na nich znaleźć. Nie będę wymieniał, bo za dużo tego. Warto wspomnieć, że wiele oficjalnych wydawnictw ma jakość dźwięku gorszą od nagrań bootlegowych, choćby Earthbound KC, Yessongs, koncerty Zappy, Hendrixa i wiele innych.

Zbieranie wszystkich bootlegów jak leci, to coś bardziej jak numizmatyka czy filatelistyka.

A najgorszym jest, gdy człowiek wystawi na sprzedaż na Allegro płytkę jakąś zaznaczając, iż jest to bootleg właśnie, klient kupi a potem rości pretensje, że nie jest to nagranie o jakości studyjnej...

Jakew, 21 Sie 2009, 12:51

>Bootlegi (i to audio-video) których pełno jest na youtube spełniają istotną rolę, płyty niee.

 

Nie zgadza mi się nic, co w zdaniu powyżej. Być może nie rozumem zbawiennej "roli" jutjuba, ponieważ nigdy nie korzystałem z tej bezmyślnej (zaznaczam po stokroć, że to moja opinia) i niewymagającej myślenia formy poszukiwań?

Ale zaraz, zaraz, czy o poszukiwania tutaj chodzi? - jeśli tak, to nawet taki słup soli jak ja, może "przymknąć oko"; no bo takowe "wyzwolone czasy" nadeszły, w których (niestety tylko pozornie) "wszystko" jest dostępne bez wysiłku, oczywiste, fajne, normalnie zajebiste...

A jeśli na jutjubie wszystko się kończy, tak jak zaczyna? - o jezu-siczku...

Papageno jako miłośnik opery włoskiej wspomniał o rozterkach targających sercem...no bo jak tu nie poznać...tyle, że on audiofil...a ja audiofilem jedynie bywam i te krótkotrwałe audiofilskie stany, przeszkadzają mi w słuchaniu muzyki bardziej, aniżeli rezerwiści za oknem.

Nie przepadam za operą, ale jak tu nie posłuchać z ciekawości (po niemiecku), starczej i poszarzałej interpretacji Rugierro LEONCAVALLO "Der Bajazzo" (Rundfunk Sinfonie Orchester Berlin, Artur Rother) na trzeszczących winylach, skoro takie mam; jak nie przelecieć kilkuset bootlegów ZAPPY, gdzie te same utwory z koncertów granych w danym dniu (Early Show i Late Show) są CAŁKOWICIE inne, improwizacyjnie i mentalnie odległe (od siebie), jak nie zafajdać się w odjazdach HENRY COW...itp. itd.

I niech jutjube podskoczy "niepotrzebnej" płycie...a tak naprawdę... dźwiękom utrwalonym na taśmie, przez miłosnika muzyki, nagrywającego występ trzęsącymi "dłoniami"...

"Być może nie rozumem zbawiennej "roli" jutjuba, ponieważ nigdy nie korzystałem z tej bezmyślnej (zaznaczam po stokroć, że to moja opinia) i niewymagającej myślenia formy poszukiwań?"

 

:))

  • 5 tygodni później...

BONZO DOG BAND "Live At Shepherds Bush Empire, London, 18.11.2006"

 

Koncertowy powrót tej fantastycznej grupy, po trzydziestu latach z okładem...a publiczność reaguje spontanicznie, żywiołowo, daje się ponieść emocjom - śpiewa bez zadyszki razem z zespołem I'm The Urban Spaceman, czy Canyons Of Your Mind...publiczność pamięta.

Muzyka na bootlegu, to wierne wersje utworów, utrwalonych na studyjnych albumach, plus koncertowy rozmach, perfekcja wykonania, radość grania, bezkompromisowa konferansjerka, żart, które obce są "dzisiejszym młodziakom.

Beatlesowska harmonia, dżez, kabaret, klasyka...spięte niepowtarzalnym, abstrakcyjnym humorem Monty Pythona...

Wielka szkoda, że jakość nie jest w pełni satysfakcjonująca (szczególnie "kuleje dół pasma"), gdzieniegdzie moje zmysły dopowiadają-dośpiewują ledwo słyszalne frazy, które zapisały się w pamięci...

W powietrzu krąży Vivian STANSHALL, a raczej Jego duch...wielka szkoda, że nie mógł być, "z wiadomych względów", obecny na koncercie ciałem...no ale to była by pełnia szczęścia...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

W calej swojej plytotece posiadam tylko 1 taka plyte, ale jakosc nagrania mysle ze spokojnie moze zawstydzic wiele obecnie wydawanych wykonawcow.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Wszyscy myślą tylko o sobie. Tylko ja myślę o mnie.

  • 2 tygodnie później...

witam!

byłem miłośnikiem bootlegów swoich ukochanych rockowych zespołów przez jakieś 6lat nazbierałem tego bardzo dużo CD i DVD poprzez wymiany z innymi traderamiz całego świata głównie za pośrednictwem poczty, natomiast w pewnym momencie zrozumiałem że zbieram, zbieram i zbieram i większości tych bootlegów nawet nie przesłuchałem, a jak już przesłuchałem to wiedziałem że szybko do tego boota nie wrócę ponieważ na jego miejsce będę miał 10 innych które trzeba będzie przesłuchać i w pewnym momencie się opamiętałem i zrezygnowałem z tego hobby, tym bardziej że od niedawna mam dobry bardzo szczegółowy audiofilski zestaw stereo i słuchanie na nim źle nagranych bootlegów to była by katorga, (chociaż są oczywiście booty dobrze nagrane np. dzwięk z konsolety) dlatego przerzuciłem się na płyty oficjalne których nie ściągam z netu tylko kupuję bo wtedy ma taka płyta dla mnie wartość i ją bardzo szanuje, bo przesłuchuje ją kilkanaście razy i potem często wracam,

no więc w dobie tandety mp3 i nawet formatów bezstratnych FLAC polecam kupowanie płyt orginalnych!

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
  • Biuletyn

    Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
    Zapisz się
  • KONTO PREMIUM


  • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

    Ostatnio dodane opinie o albumach

  • Najnowsze wpisy na blogu

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.