Skocz do zawartości
IGNORED

Audiofil i jego kobieta (żona),co robić?


Rolandsinger

Rekomendowane odpowiedzi

@Zbig

 

Nie twierdzę, że moja granica jest kryterium weryfikowalnym empirycznie. To może być równie dobrze 10 czy 12 kzł, to zależy od aktualnej strategii wielu branżowych przedsiębiorstw, czy chcą budować brand porzez heurytyczne kojarzenie astronomicznej ceny z jakością (której de facto nie ma, jest ona definitywnie rezultatem pracy naszego mózgu w trakcie odsłuchu takiego urządzenia). Tu chyba się zgadzamy (I hope so). Dam pierwszy lepszy przykład - włoska marka Pathos. Wg wielu gra słabo - tak twierdzą nawet audiofile o dłuuugim stażu, z pewnościa bardziej obeznani w temacie niż ja. Tymczasem są marki tzw. low end czy też budżetowe, np. Cambridge Audio, grające przyzwoicie za niewielkie pieniądze. Jeśli natomiast idzie o rodzaj audiofilskiego asortymentu, do którego miałbym największe zastrzeżenia w kwestii stosowania cenowych socjotechnik przez producentów, to z pewnoscią są to przewody. Toż to biznes lepszy niźli sektor bankowy czy odzieżowy razem wzięte. Sprawdzałem ostatnio, ile kosztuje kobminezon astronauty - 20 mln dolarów, tu OK. Ale w tym samym programie na Discovery mówili o połącznieniach stosowanych w kosmosie podczas spacerów w otwartej przestrzeni. Tam stosuje się takie przewody do diagnozowania sprzętu, wpina się to to takie do np. komputera teleskopu Hubble`a i zczytuje tym dane. Ile to kosztuje za metr? Ano 1200 dolarów, a pamiętajmy, że technicznie musi być to kabelek, który wytrzyma wszelkie oddziaływania elektromagnetyczne, termiczne, mechaniczne. A zatem porównując go z takim XLO limited edition, to XLO jest prymitywnym kawałkiem drutu, za to droższym blisko dwukrotnie!!! Reasumując - w świetle powyższego ten XLO jest niczym innym jak złotym interesem jego producenta.

 

Oczekując konsensusu, pozdrawiam.

Rolandsinger: chyba nie myslales ze XLO robi te kabelki dla idei ? Jakie to w Polsce jest nadal komuchowate myslenie - takie dziwienie sie ze kapitalizm jest po to by oskubac klienta .

 

ps. Nie lekcewaz Stachurskiego - facet ma niezly rockowy glos . Doda potrafi zrobic show w stylu Jeniffer Lopez ..

.

.

.

Mandaryna faktycznie .. - dobrze wyglada :-)

Kapitalizm jest po to by:

 

- robić uczciwy deal z ludźmi myślącymi

- sprzedać dany produkt za najwyższą cenę, którą ktoś zechce za niego zapłacić

 

Niestety w tym drugim przypadku tacy ludzie jak:

 

- abderyci czy jak kto woli - głupcy

- uzależnieni

- psychotycy i nerwicowcy

- znudzeni nadmiarem gotówki (tacy już wymarli - może z wyj. szejków arabskich)

 

płacą nie za produkt, a za możliwość posiadania czegoś, czego cena i jej magiczne korelaty (właściwości przedmiotu, których on obiektywnie nie posiada, ale cena je indukuje w umyśle klienta) wywołują określone pozytywne emocje

>Rolandsinger

 

>Nie twierdzę, że moja granica jest kryterium weryfikowalnym empirycznie.

 

??? A jak w takim razie jest weryfikowalna, i czy w ogóle?

 

>To może być równie dobrze 10 czy 12 kzł,

 

Albo 32kzł, prawda? Widzisz, ja się zgadzam, że taka granica istnieje, tylko nie wiem gdzie więc się nie wypowiadam. Z pewnością jest inna dla cd, inna dla wzmacniaczy i inna dla kolumn. Jest wiele dodatkowych czynników, np. kombinacja wielkości pomieszczenia, efektywności kolumn i własnych potrzeb co do głośności, co razem ogromnie różnicuje potrzeby co do mocy wzmacniacza a tym samym jego cenę.

 

>to zależy od aktualnej strategii wielu branżowych przedsiębiorstw, czy chcą budować brand porzez heurytyczne kojarzenie astronomicznej ceny z jakością (której de facto nie ma, jest ona definitywnie rezultatem pracy naszego mózgu w trakcie odsłuchu takiego urządzenia). Tu chyba się zgadzamy (I hope so).

 

Chyba nie (with no doubt).

 

>Dam pierwszy lepszy przykład - włoska marka Pathos. Wg wielu gra słabo - tak twierdzą nawet audiofile o dłuuugim stażu, z pewnościa bardziej obeznani w temacie niż ja. Tymczasem są marki tzw. low end czy też budżetowe, np. Cambridge Audio, grające przyzwoicie za niewielkie pieniądze.

 

Mhm. Znam paru którzy twierdzą że Pathos gra bardzo dobrze, a tych co uważają CA za wielkie g... jest mnóstwo. Poproszę lepszy przykład.

 

 

>Jeśli natomiast idzie o rodzaj audiofilskiego asortymentu, do którego miałbym największe zastrzeżenia w kwestii stosowania cenowych socjotechnik przez producentów, to z pewnoscią są to przewody.

 

Zrozumiałe, ale mało oryginalne, zwłaszcza na tym forum ;-)

 

>Sprawdzałem ostatnio, ile kosztuje kobminezon astronauty - 20 mln dolarów, tu OK. Ale w tym samym programie na Discovery mówili o połącznieniach stosowanych w kosmosie podczas spacerów w otwartej przestrzeni. Tam stosuje się takie przewody do diagnozowania sprzętu, wpina się to to takie do np. komputera teleskopu Hubble`a i zczytuje tym dane. Ile to kosztuje za metr? Ano 1200 dolarów, a pamiętajmy, że technicznie musi być to kabelek, który wytrzyma wszelkie oddziaływania elektromagnetyczne, termiczne, mechaniczne.

 

Sam kabel do Hubble’a pewnie kosztuje 5 dolarów a reszta to cena za ekspertyzy i testy walidacyjne, które mają potwierdzić że nie zawiedzie w użytkowaniu.

 

>A zatem porównując go z takim XLO limited edition, to XLO jest prymitywnym kawałkiem drutu, za to droższym blisko dwukrotnie!!! Reasumując - w świetle powyższego ten XLO jest niczym innym jak złotym interesem jego producenta.

 

Wkurzasz mnie Roland, bo nadmiernie teoryzujesz i na dodatek o sprawach o których pojęcie czerpiesz zapewne z popularnej prasy, która wypisuje mniejsze lub większe banialuki. Miałeś kiedyś w ręku budżet i jego realizację w odniesieniu do jakiegokolwiek produktu? Wątpię. Może nie mam szczęścia, ale wszystkie osobiście znane mi przypadki wzięte z konkurencyjnego rynku charakteryzowała zawsze walka o to aby utrzymać zyski na minimalnym akceptowalnym poziomie albo żeby w ogóle je osiągnąć. Było parę przypadków takich złotych interesów i urosły one do rangi mitu który przypisuje się czemu popadnie o ile tylko jest za drogie na czyjąś kieszeń. Kable są tu wdzięcznym przykładem, bo ich wpływ na brzmienie jest niewielki i prawie niemierzalny. Jeśli są tak świetnym interesem, to co powstrzymuje ogromną większość producentów audiofilskich cd, wzmacniaczy i kolumn od ich produkcji? Nikt tu nigdy na tym forum nie pokusił się o jakąkolwiek rzetelną analizę ekonomiczną dla produktów z górnych półek, no i nie dziwota, bo przecież skąd by wziął dane.

@Zbig

 

Jedno sprostowanie: każdy interes prowadzi się po by generował on przychód, co najmniej taki, aby nie tylko zapokajał bieżące koszty przedsiębiorstwa, ale także musi coś zostać na badania i rozwój, inwestycje, etc. Jeśli jest inaczej, przedsiębiorstwo jest skazane na niebyt rynkowy, a zarazem ekonomiczny. Biorąc pod uwagę zaś pojemność audiofilskiego rynku, ostrożnie szacując 2-5% całego rynku audio - reszta to Thomson, Sony, Philips, LG, Samsung, Pioneer, itp., to PRODUKCJA I DYSTRYBUCJA NP. TAKICH IC MUSI BYĆ OBŁOŻONA MARŻĄ RZĘDU 70-80%, bo to produkt niemal nieseryjny, manufakturowy. Z drugiej strony do produkcji np. audiofilskich cedeków używa się podzespołów made by Sony, Philips. A skoro seria Esprite (ES) Sony cenowo kształtuje się na poziomie 5-6 kzł (i stąd te moje 6-8 kzł), a także podzespoły, które ta firma sprzedaje np. takiemu Musical Fidelity (choć oni akurat używają Philipsa, ale podstawmy tu sobie cokolwiek innego) wcale nie są wyższej jakości niż te, używane w swoich flagowych produktach (podstawa filozofii każdej firmy), tak więc audiofilskiej marce płacimy bardziej za know how, jak złożyć do kupy komponenty z rynku masowego, niż za zrobienie czegoś od podstaw. Konkludując - jeżeli takie komponenty kosztują powiedzmy 3 kzł do cedeka (Sony też ma marżę!), a firma krzyczy za niego 50 kzł, to jest to nic innego jak dobry marketing i koniunktura w określonym, w tym wypadku - wręcz egzotycznym targecie rynku. Zresztą rzeczona firma nie wyjścia - musi tyle krzyczeć, bo taka jest istota tej niszy na rynku - nie można liczyć na sprzedaż w setkach tys. sztuk, to trzeba odbić to sobie na cenie jednostkowej produktu. Ot, tyle, czysta ekonomia.

Rolandsinger, 28 Sie 2006, 11:43

 

Z pozoru masz sporo racji ale sa i watpliwosci - jezeli produkty sa powiedzmy tej samej klasy to kazdy glupi kupi tanszy bo po co przeplacac? Zatem wszyscy powinni kupowac klocki sony za 5 tys. zamiast Accuphase za 50 tys. Idac dalej, wszystkie drogie firmy powinny zniknac z rynku wyparte przez np. Sony, ktory to koncern ma na dodatek wielki margines finansowy pozwolenia sobie na wpadke na rynku hi-end. Zatem skad sie bierze popularnosc firm, ktora nic szczegolnego nie wnosza poza inna obudowa? Ogolny niedorozwoj kupujacych? W koncu opracowanie 10 modeli sprzetu na rok kosztuje tyle samo w sony co w Accuphase.

 

pzdrw

 

soso

Nie każdy kupi produkt, który jest tańszy, nawet jeśli pod kątem parametrów jakościowych (w tym wypadku odsłuchowych) to ten sam lub niemal nierozróżnialny produkt (ba, czasem nawet lepszy). Dlaczego? Bo jest TAŃSZY, a ta cecha ma szereg korelatów:

 

- inni wiedzą, że to kosztawało mniej niż kwota x i pomyślą, że mnie nie stać na coś droższego

- inni nie będą mnie tak poważać, bo mam taki "śmiesznie tani sprzęt" w porównaniu z ich klockami w cenie nowych samochodów

- jeśli mnie nie będą poważać, to nie stanę się członkiem ich ekskluzywnego klubu o nazwie np. "mam system pow. x kzł" i nie będę miał się z kim "bawić"

- nie będę mógł mówić, że brzmienie z mojego systemu jest dobre i mnie satysfakcjonuje, bo to ICH zdaniem, za tę cenę, niemożliwe

- będę czuł niedosyt podczas odsłuchu, podświadomie pobudzany przez fakt istnienia sprzętu wielokrotnie droższego (to musi zagrać niesamowicie, skądś się przecież wzięła ta astronomiczna cena!)

 

Te same mechanizmy działają w przypadku mody (D&G, Versace, Dior, Chanel) czy zegarków (Patek, Xemex, Rollex, Zenith, Piaget) - te rzeczy wcale nie są trwalsze, wygodniejsze (czasem wręcz odwrotnie), praktyczniejsze, technicznie bardziej zaawansowane (nie słyszałem żeby Boss czy Dior stosował np. Gore -tex), a zegarki nie są dokładniejsze niż np. Seiko czy Adriatica.

 

Ale taka jest natura ludzka, że jednym nie wystaczy cedek Denona DCD 2000AE za 6 kzł, musi być za to Krell za 60 kzł, a innym kurtka nieprzemakalna np. z Lafumy z Gore-texu plus buty Asolo za 1,5 kzł, oni muszą mieć wdzianko Bossa za 25 kzł z przyczyn wyłuszczonych powyżej.

 

Jak ktoś chce zrozumieć te mechanizmy proponuję od jutra zamiast wrześniowego numeru magazynu Audio poczytać do poduszki Roberta Cialdiniego "Wywieranie wpływu na ludzi".

Rolandsinger: sam widzisz - nie każdy musi czytac Cialdiniego skoro wystarczy Batko :-)

 

Boss zaczyna się na znacznie niższym pułapie cenowym niz 25 tys. PLN . Nawet patrząc na Vistule i linię lautier też nie widać róznicy . Trochę inne materiały . W inny wzór . Cena dwa razy wyższa ( między 700-1400 PLN ) . Dla wyróznienia jakoś tych produktów - niejako dla uwidocznienia tego specjału cenowego - garnitury lautier mają powszywane białe fastrygi w szwy na ramionach i przy mankietach . Te fastrygi należy wypruć - z tym sie nie nosi . Chodzi tylko o stworzenie wrażenia unikalności wyrobu na wieszaku . Ludzie po prostu lubią rzeczy unikalne .

 

Kup sobie do domu sprzęt profesjonalny . Zapłacisz mniej, za lepszą jakość . Oraz takiego żaden audiofil nie posiada - masz zatem z głowy dylematy związane z przynależnością do tych "klubów" ;-)

>Rolandsinger

 

Pojemność audiofilskiego rynku jest jak sądzę o wiele mniejsza niż oceniasz. Jakiś ułamek procenta. Topowe modele serii ES kosztowały o wiele więcej, ok. 17kzł – np. SCD-XA9000ES czy SCD-XA777ES. W większości przypadków jedyny podzespół, który audiofilskie firmy kupują od wielkich koncernów to napęd odtwarzacza. Reszta to zazwyczaj całkowicie własne konstrukcje na podstawowych podzespołach kupionych od ich wytwórców (są oczywiście wyjątki, np jeden model YBA będący raczej tuningiem odtwarzacza popularnej marki niż konstrukcją od podstaw). Zasadnicza część ceny audiofilskiego sprzętu to know how konstrukcyjny, którego wartość jest trudno wycenić inaczej niż przez odsłuch, tak jak efekt pracy zdolnego kucharza, który przecież używa marchewki z tego samego pola co jego kolega w macdonaldzie. ”Analizy” wartości materiałowej w cenie tracą sens w przypadku małoseryjnych niszowych produktów.

 

Wielkie koncerny ignorują audiofilską niszę a ich topowe produkty kierowane są do zupełnie kogoś innego. Cenione cd od Sony serii ES są tu raczej wyjątkiem od reguły, poza tym i tak wszyscy posiadacze marzą aby stuningował im je niejaki Swoboda. Targetem jest zamożniejsza część ogromnej grupy „puszczających” muzykę a nie słuchających jej, hołdujących brzmieniu przepuszczonemu przez mocno odkręcone regulatory barwy i procesory. Ma być efektownie, w razie potrzeby głośno, głosniej niż u sąsiada, nikt nie wie co to jest neutralność, nasycone barwy i tym podobne pierdoły. To zabawne a własciwie przerażające, ale 99% ludzie kompletnie nie potrafi ocenić dzwięku samemu. O ile nie ulegają w 100% reklamie i przywiązaniu do marki to całkowicie polegają na rankingach, radach sprzedawców lub znajomych mających opinię konesera. Za każdym razem kiedy pytany co wybrać sugerowałem samodzielny odsłuch, słyszałem wypowiedziane łamiącym się głosem: Ale ja nie mam takiego słuchu. To jest target o którym mówisz.

Po większej cześci się zgodzę z definicją tego targetu. A co do odkręconych regulatorów barwy to mam stosunek co najmniej prześmiewczy, tj. nie do tych, co je odkręcaja, ale do tych, co ich nie odkręcają, twierdząc, że to zamach na neutralność reprodukcji (sic!).To przecież szczyt hipokryzji.

 

Oto bowiem każdy wzmak, choćby super hi-endowy ma zazwyczaj swoją unikalną barwę, sposób prezentacji eksponujący taki, czy inny aspekt brzmienia. To samo można powiedzieć o kolumnach, kablach, i wszystkich innych elementach toru. Transparentne składowe toru są tylko konstruktem teoretycznym, a zarazem pobożnym życzeniem statystycznego audiofila. A jeszcze dochodzi do tego częste prezentowanie poglądu o np. "cieplejszej stronie neutralności". Tego typu zdanie ma mniej więcej tyle sensu, co np. "okrąglejszy pierwiastek z 16".

 

A najlepszym momentem tej emfatycznej obrony neutralności jest sam proces realizacji nagrań, czymże są miksery, procesory dźwięku, korektory i itp. instrumenty w rękach inżyniera dźwięku?? Czyż to nie jest barbarzyńska i brutalna ingerencja w dźwięk obiektywny, jaki w studiu zarejestrowały mikrofony a później HDD np. w Nagrze D MkII? Jednak bez tego wszystkiego niektóre wykonania byłyby nieznośnie niedoskonałe, i nasz ulubiony wokal mógłby nas sromotnie rozczarować. Jeśli ktoś choć raz był na koncercie swojego idola i był zaskoczony barwą oraz możliwościami jego głosu znanego jedynie z płyt, wie o czym mówię. Tylko proszę nie pisać, że są nagrania niemiksowane, bo to raczej kropla w oceanie spokojnym totalnie przesterowanych, ugaładzonych i cyfrowo udoskonalonych realizaji studyjnych. Więc jak wobec tego można kogoś potępiać za kręcenie gałkami w swoim przedwzmacniaczu/integrze? Jak zupa jest przesolona, to czy jak doleję do niej gorącej wody, aby móc ją spożyć bez popijania wiadrem wody, to popełnię wielki występek?

>Tylko proszę nie pisać, że są nagrania niemiksowane, bo to raczej kropla w oceanie

 

Zgadza się niestety

 

>spokojnym totalnie przesterowanych, ugaładzonych i cyfrowo udoskonalonych realizaji studyjnych.

 

Nawet nagranie zmanipulowane stanowi jakiś produkt optymalny w rozumieniu realizatorów, dobrze jeżeli również i muzyków. Prymitywne kręcenie barwą oddala nas od przesłania zawartego w nagraniu (jeżeli takie w ogóle istnieje)

 

Więc

>jak wobec tego można kogoś potępiać za kręcenie gałkami w swoim przedwzmacniaczu/integrze?

 

Nie potępiam, ale Ci co muszą kręcić, są

 

- albo na niższym poziomie sprzętowym, ich sprzęt potrzebuje tego kręcenia niczym kulawy laski. Sprinterowi laska tylko przeszkadza.

 

- albo ich oczekiwania, "smak" dźwiękowy jest bardzo niewyrobiony. To tak jak ci, którzy koniecznie muszą słodzić kawę czy herbatę - pojęcie o ich smaku i różnicach tego smaku między różnymi gatunkami mają dużo mniejsze, niż ci, którzy nie słodzą.

 

Jak zupa

>jest przesolona, to czy jak doleję do niej gorącej wody, aby móc ją spożyć bez popijania wiadrem

>wody, to popełnię wielki występek?

 

Kolejny na niby audiofilskim forum, którzy sądzi, że audiofil to masochista katujący się zajadle, czymś co go ustawicznie boli, albo wydający pieniądze, nie wiadomo na co. Im więcej zapłaci, tym bardziej zupa będzie przesolona (t.zn. mniej regulatorów otrzyma za swą kasę).

 

I proszę bez argumentów, że to robią bogate snoby, żeby zaimponować. W swoim otoczeniu budzą oni raczej zdziwienie pomieszane z politowaniem - tyle niby zapłacił, a nawet basu czy wysokich podbić nie może. Albo to CD Linna - przecież DVD Media Markcie są ładniejsze no i MP3 bez problemu odtworzą.

Less is more

Everything Should Be Made as Simple as Possible, But Not Simpler ...

Dla jasności sprawy - ja regulatorów nie używam wcale, wolę słyszeć to, co producent nagrania ma do powiedzenia.

 

Intryguje mnie jedynie fakt, że nieprzerwanym dążeniem audiofili jest naturalna reprodukcja dźwięku, ale ponieważ nagrania są z natury wysoce dalekie od neutralności, wobec takiego status quo możliwe są 4 postawy:

 

- kupujemy nagrania wyłącznie audiofilskie bez ingerencji miksera i innych cyfrowych gadżetów, co jest równoznaczne z rezygnacją z 99,9% wydawnictw nawet ambitnej niszy muzycznej

 

- kupujemy każde nagranie i słuchamy, jaki cel przyświecał jego realizatorowi (to niestety może nie brzmieć przyjemnie), przykład: "ambitniejsza" komercha tzw. Pink, album "Misunderstood" - soprany i kontury chcą nam wykłuć nie tylko uszy, ale i oczy. Gdyby ta Pink miała taki głos w realu, musiałaby być cyborgiem. Nie sposób tu nie odjąć sopranów by ocalić słuch.

 

- wreszcie aby uzyskać pożądane brzmienie dowolnego nagrania (oczywiście audiofil posłuży sie terminem "neutralne brzmienie" - cokolwiek to znaczy w tym kontekście) można zrekonfigurować swój system, wymienić wzmaka, cedeka, zazwyczaj pomaga wymiana IC lub/i głośnikowców, ale czy to ma cokolwiek wspólnego ze słuchaniem muzyki takiej jak ona jest w wykonaniu na żywo???

 

Ponadto nawet podczas wykonań koncertowych na żywo wokalista śpiewa do mikrofonu, a gitara wzmacniana jest przez bardzo daleki od audiofilskich piecyk. Zresztą mikrofon wmacnia też wzmak, a dźwięk oddają głośniki mające tyle z audiofilskim podejściem wspólnego, co małolata tańcząca w klubie na rurce z ascezą.

 

Pytam więc, o co w tej zabawie chodzi? Bo jeśli o muzykę, to wciągnijcie mnie na listę, jeśli o dźwięk, to niech on będzie taki, jaki się komu podoba.

Rolandsinger, 29 Sie 2006, 10:37

 

>Dla jasności sprawy - ja regulatorów nie używam wcale, wolę słyszeć to, co producent nagrania ma do

>powiedzenia.

 

i

 

album "Misunderstood" - soprany i

>kontury chcą nam wykłuć nie tylko uszy, ale i oczy. Gdyby ta Pink miała taki głos w realu, musiałaby

>być cyborgiem. Nie sposób tu nie odjąć sopranów by ocalić słuch.

 

No to w końcu używasz tych regulatorów, czy nie?

 

Poza tym

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Less is more

Everything Should Be Made as Simple as Possible, But Not Simpler ...

Roland, kurczę, Ty wciąż prowadzisz badania na poziomie podstawowym. Porównywanie korekcji profesjonalnej z domową to mniej więcej tak jak porównywanie chirurga z rzeźnikiem. Realizatorzy miksów korygują osobno poszczególne ścieżki i czynią to na znacznie bardziej zaawansowanym sprzęcie wysokiej klasy. Nie porównuj tego z regulatorami barwy w domu zapewniającymi hurtowe podbicie / obcięcie basu lub sopranu.

 

Dźwiękowcy też się zorientowali jakiś czas temu, że ich działalność degraduje brzmienie, co zwłaszcza wyszło przy zaawansowanej technice cyfrowej, i tak pojawił się mastering, będący niczym innym tylko próbą odzyskania naturalnego brzmienia utraconego podczas poprzednich etapów obróbki.

 

Audiofile nie szukają żadnej naturalnej reprodukcji, bo czegoś takiego nie ma, tylko po prostu mają swoją receptę na uzyskanie dobrego brzmienia polegającą generalnie na pewnym minimaliźmie i unikaniu rozwiązań które mogą bardziej popsuć niż poprawić. Ja też podchodziłem kiedyś z nieufnością do słuchania bez jakiejkolwiek korekcji,ale jak przez dwa tygodnie posłuchałem bez, to już nie było odwrotu. Im lepszy zestaw tym szybciej wciąga. Poza tym regulatory pochodzą z czasów, kiedy wiekszość stosowanych źródeł wykorzystujących analogową technikę zapisu i transferu sygnalu miała tendencję do osłabiania najniższych i najwyższych częstotliwości. Co do jakości płyt, owszem, ale jak materiał jest słaby, to nic mu nie pomoże.

Teraz prawie rozumiem. W audiofilizmie nie chodzi o uzyskanie dźwięku, takiego jak w naturze (zresztą to niemozliwe w warstwie praktycznej i teoretycznej np. co uznać za ową naturę w przypadku gitary el. wzmacnianej przesterowanym wzmakiem), tylko o taką jakość dźwięku, jaką uznaje pewne grono ludzi o ugruntowanym autorytecie w środowosku audiofilskim. Słyszałem ponoć, że na Śląsku afirmowane jest brzmienie pastelowe, ciepłe, pozbawione agresywnej, narzucającej się góry z lekko zaznacznm przełomem średnicy. Gdzie indziej występują zgoła odmienne preferencje. Na przykład aktualny wątek w zakładce stereo "czy to ja, czy świat zwariował"- jego autor jest rzecznikiem brzmienia agresywnego i bezpośredniego.

A zatem rzecz w tym by sobie posłuchać ulubionej muzuki na ulubionym sprzęcie w preferowany sposób. No to z tym się zgadzam. Tylko po co te wszytkie poleimiki i przykazania w rodzaju - "nie dotykaj tych grzesznych gałek" czy "jak kupisz sprzęt za 50 kzł to dopiero będzie dźwięk", etc.?

Ja bym zastąpił je jednym bardziej uniwersalnym wskazaniem: jeśli coś nie przekracza granicy dobrego smaku, jest do przyjęcia. A więc np. samo kręcenie gałkami barwy nie jest niewłaściwe, lecz musi wystąpić ku temu wyraźne wskazanie np. ewidentna wada w realizacji nagrania do tego stopnia, że dźwięk staje się b. nieprzyjemny. I oczywiście musi być tu zachowany umiar +1/-1 dB.

Rolandsinger

 

nie trzeba wcale dużych pieniędzy żeby zapomnieć o gałkach , ja w każdym razie juz nie pamiętam po co one mogły by słuzyć :)

 

ale cos odbieglismy od tematu więc co robić ?

 

kwiatkiem potraktować ?

 

Niestety kobiałki to inna płeć i nie ma na nią żadnej recepty bo kobieta zmienną jest czyli nieprzewidywalną :)

preferują jej całkowity brak najlepiej , jak juz słuchaja to w kuchni z jamnika na parapecie przecież to też gra :) i jeszcze śpiewaja przy tym . A w pokoju jak ma juz grać to jak najciszej . Dlatego pokuj oddzielny odsłuchowy w domu być musi i basta .

@ Zbig

 

Moja kobieta jest najgłośniejsza w momencie, kiedy dowiaduje się, że znowu chcę kupić coś do mojego systemu. I jak tu zaradzić na to Panie Moderatorze? Niech Pan nie mówi tylko, że mam jej kupić równolegle do głośników, które będę teraz wymieniał - szynszyle. A tak w ogóle, to jakie głośniki są najlepsze do zagłuszania niewieściego narzekania?

 

Tak serio to szukam skrzynek w miejsce moich amerykańsko - chińskich "skrzyń" o epatującej nazwie GH i takimż wyglądzie. Ale podstawowy warunek - cena do 3,5 kzł, no dobra, maks. 4 kzł. Ale to już musiałby zagrać co najmniej na poziomie Audio Physic Spark 5. To jest mój faworyt w kategorii jakość, niemiecka jakość. Tylko proszę nie proponawać mi francuzkich wynalazków ProAc, Focal, Triangle odpadają. Odkąd sprzedałem Renuara Lagównwę i tv LCD Thomson, bo się psuły jak piiiiiiiiii, nie chcę żabojadzkich konstrukcji widzieć na oczy. Zresztą założyłem w tym celu nowy wątek w zakładce stereo. Czekam na komentarze i merytoryczne uwagi. Thanks in advance.

>Roland

 

Najlepsze tubowe, najwyższa efektywność :-)

 

ProAc to firma w 100% brytyjska, obudowy robi im Castle, przetworniki zazwyczaj skandynawskie. Francuzów bym tak nie lekceważył, bo to kraj zaawansowany technologicznie, aczkowiek nie przepadam za ich kolumnami, chociaż jakby ktoś sprzedawał używane BC Acoustique Araxe lub wyższe to bym nie przeszedł obojętnie. Niemiecka jakość... miałem Blaupunkta, zresztą Made in Portugal, znakomity tuner, cd nigdy nie przeskakiwał, ale zaczęły wyskakiwać jakieś zimne luty i przerywał, nikt za cholerę nie potrafił tego zwalczyć.

 

Kolumny od jakiegoś czasu kupuję z drugiej ręki i efekt jest niezły. Za 3,5-4kzł możesz kupić Dynaudio 82 albo VA Mozart, do tych Twoich Denonów brałbym takie cieplejsze i muzykalne, Audiophysics niekoniecznie.

No a ktoś mi wmawiał, że to francuski wynalazek. Jak widać, lepiej samemu wszystko sprawdzić. A co do Brytyjczyków, to bardzo ich lubię (znam wiele osób tej narodowości), ale produkcję głośników powinni chyba zlecić Japończykom. Może nie wchodziły by na rynek takie buble jak Wafle z serii Diamond - w ogóle nie reprodukują góry (za te pieniądze, to co najmniej śmieszne), np. talerzy nie słychać w por. do GH, a Mission z serii M mają wyjątkową alergię na głęboki dźwięk kontarabasu, który ja szczególnie lubię i buczą miast grać.

A co do VA Mozartów, sugeruję zapoznanie się z opinią jednego z użytkowników tego forum (dirt). I jak tu inwestować w coś, o czym tak piszą?

Mozartów proponuję posłuchać samemu, bez uprzedzeń.

 

Natomiast obecne na rynku Wharfedale i Mission niewiele łączy z dawnymi brytyjskimi firmami. Marki te i parę innych, m.in. Quad, zostały wykupione przez International Audio Group z Hongkongu posiadającą sporą fabrykę w Shenzen w Chinach. Główny konstruktor to owszem Brytyjczyk, ale na tym chyba związki z przeszłością się kończą.

Rolandsinger, 2 Wrz 2006, 00:23

 

Za wygląd żona pewnie zgani :( Poprzednia linia VA Mozart jest pod tym względem daleko bardziej bezpieczniejszym wyborem, a ostatnia linia VA Mozart jest jeszcze piękniejsza (tylko ceny jeszcze bardziej przewyższają urodę :)

Ale jeśli idzie o dźwięk to polecam odsłuchać moją ostatnią fascynację:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Więcej w wątku 4952.

Warto.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

andrea29, 3 Wrz 2006, 00:46

 

>Ale jeśli idzie o dźwięk to polecam odsłuchać moją ostatnią fascynację:

>

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Odn. Gerharda - bardzo cenię faceta za to co wymyślił, ale on jednak farbowany lis jest.

Od "wąskiej" ideoligii AP fo Harbetha to chyba po drodze trochę sposobów myślenia jest...

 

Wracając do tematu - te poniżej mają wysoki WAF

post-4291-100006773 1170299453_thumb.jpg

post-4291-100006774 1170299451_thumb.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Kubedes - b. ładne te kolumny. Co to jest - DIY ?

* * *

J.G. z AP czerpał tylko jakieś zyski, bo był udziałowcem. W naszej prasie (AV) napisali, ze przez 10(?) ostatnich lat nie popełnił dla AP żadnego projektu... (no chyba, że źle zrozumiałem).

 

PS. Co to jest "farbowany lis" ?

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.