Skocz do zawartości
IGNORED

Giełda w górę, giełda w dół


dartman

Rekomendowane odpowiedzi

Numerek> SKUP SIĘ I ODPOWIEDZ NA WSZYSTKIE PYTANIA JAKIE ZOSTAŁY CI ZADANE W TYM WĄTKU I NA KTÓRE NIE ODPOWIEDZIAŁEŚ.

 

Do ludzi z uszkodzeniami mózgu trzeba często wielokrotnie coś powtarzać by doszło i by zrozumieli. Dlatego powtarzam i to drukowanymi. Może w końcu dotrze.

arek67> nie chodzi o to. Każdy kredyt kiedyś trzeba oddać. Jak dla mnie to powinni mieć całkowity zakaz zadłużania kraju. Powinni się liczyć z każdą złotówką. I dostawać swoje pensje na końcu, jak coś zostanie.

No ale twoje wyjaśnienia są ideologiczne. Ja pytam się o skutki ekonomiczne? W takim razie po co ludzie biorą kredyty na mieszkania? Powinni żyć skromnie w ziemiankach bo pieniądze trzeba oddać. Widać na tym przykładzie, że nie masz zielonego pojęcia jak funkcjonuje państwo. Nawet nie wiesz po co istnieje.

Zbędne dlatego, że pieniędzy jest wystarczająco dużo. Problemem nie jest ich za mała ilość a zbędne i chybione wydatki. Nie kredytu potrzeba a uporządkowania wydatków.

No zgadzam się. Np. tutaj czyż nie?

"Polska otrzymała w grudniu 2008 roku środki z Unii Europejskiej w wysokości 314,96 mln euro - podało Ministerstwo Finansów w komunikacie. Jednocześnie Polska wpłaciła do budżetu UE 425,72 mln euro"

I już mielibyśmy więcej z 500 mln pln:) A można było za cały rok mieć tych pieniędzy 20 mld pln więcej bo Rząd nie zrealizował budżetu za 2008 r. w dochodach z UE na taką kwotę. Zgodzisz się?

I co chcesz osiągnąć gdybaniem ?

 

Cały czas Ci to piszę, że potrzeba porządków w finansach, a ty gdybasz co by było gdyby. Było by lepiej gdyby uporządkować finanse.

A co to znaczy "uporządkowanie finansów publicznych" tak modne w prasie od 20 lat?

 

Poza tym ja nie gdybam tylko wyraźnie się pytam dlaczego Rząd Tuska nie zrealizował dochodów budżetowych w wys. 20 mld pln z dotacji unijnych? Bo się cały zeszły rok kochał?:)

caly zeszly rok tusek byl upojony zwyciestwem,podrozowal po swiecie,200razy latal do gdanska samolotem za nasza kase,a potem zaczal sie zastanawiac ,jak to mozliwe,ze takimi cienkimi KITAMI,udalo mi sie zostac premierem.

ale czarne chmury nadciagnely z zachodu,pomyslal sprobujemy troche poklamac,tak z pare miesuecy,bo dluzej sie nie uda.

 

a potem powiemy ze to przez PIS,zawsze to zadzialalo,itp,,,,itp,,,itp

 

 

 

Prezydent Sopotu zatrzymany

 

fot. PAP/Adam Warżawa

PAP

Jacek K., prezydent Sopotu wybrany z list Platformy Obywatelskiej, został zatrzymany - poinformowała TVN24.

- Jest to osiem zarzutów, siedem z nich dotyczy spraw korupcyjnych, jeden z nich dotyczy działań przeciwko wymiarowi sprawiedliwości. Prezydent Sopotu został przesłuchany, nie przyznał się do zarzutów, został zatrzymany i skierowano wniosek o aresztowanie - dodał przedstawiciel trójmiejskiej prokuratury Zbigniew Niemczyk.

 

Grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności. Wcześniej "Rzeczpospolita" donosiła o podejrzeniach w związku z próbą wymuszenia łapówki przez Jacka K., od innego polityka Platformy Obywatelskiej Sławomira Julke.

 

"Nie jestem zaskoczony"

 

- Nie jest to dla mnie zaskoczenie. Było tylko pytanie, czy prokuraturze starczy determinacji, czy różne nieformalne naciski prezydenta Sopotu odniosą skutek. Dobrze świadczy o prokuraturze, że do zarzutów doszło, bo całe Trójmiasto od wielu lat wiedziało, co się w Sopocie działo - powiedział o zarzutach Jacek Kurski.

 

- Przez wiele lat K. był panem życia, decydował o wszystkim i mógł się w tym zatracić - stwierdził polityk PiS.

 

"Trzeba wypalić korupcję"

 

Pełnomocnik PiS w Sopocie Aleksandra Jankowska powiedziała, że już najwyższy czas, żeby prezydent Sopotu podał się do dymisji.

 

Jej zdaniem, "żeby wypalić korupcję w Sopocie do końca, nie wystarcza tylko jedna dymisja; z urzędu i ze spółek komunalnych powinni odejść wszyscy ludzie prezydenta".

 

Jankowska podkreśliła, że "sopocki PiS od dawna mówił o układzie w mieście i spodziewał się takiej sytuacji".

 

Prokuratura przedstawiła w środę osiem zarzutów prezydentowi Sopotu Jackowi K. Prezydent, którego wezwano w charakterze podejrzanego, został zatrzymany, prokuratura wystąpi do sądu o jego aresztowanie.

 

Jak powiedział szef gdańskiego biura Prokuratury Krajowej Zbigniew Niemczyk, siedem zarzutów ma charakter korupcyjny, ósmy dotyczy działań przeciwko wymiarowi sprawiedliwości.

 

K. nie przyznał się do winy i przedstawił wyjaśnienia, rozbieżne z ustaleniami śledczych - dodał Niemczyk.

Może dzięki tamu, że mamy chory system przepisów ? I niedopasowanie naszych przepisów do unijnych. Dodaj do tego niekompetencję wielu urzędników niższego szczebla, którzy sobie zupełnie nie radzą w gąszczu "chorych" przepisów.

Słyszałeś zapewne o przypadku odrzucenia podania o dotację z powodu błędnego zaokrąglenia o 1 gr ?

 

88% wykorzystanie dotacji może nie jest sukcesem ale nie jest też porażką.

 

A tak z ciekawości zapytam jaki % dotacji wykorzystywany był za czasów nierządów pissiorków ?

zloty powaznie zagrozony

 

PROGNOZY:Analitycy: stopa NBP spadnie do 3 proc.

Fot. PIOTR GRZYBOWSKI /Agencja SE/East NewsŚroda, 28 stycznia (07:52)

 

Rada Polityki Pieniężnej nadal martwi się perspektywami polskiej gospodarki i dlatego, drugi raz z rzędu, zdecydowała się na obniżkę stóp o 75 pkt baz. do 4,25 proc. Wiele wskazuje na to, że RPP na tym nie poprzestanie - oceniają ekonomiści.

 

Decyzja nie zaskoczyła rynku. Już wcześniej analitycy spodziewali się, że RPP będzie kontynuowała rozpoczęty w listopadzie ubiegłego roku cykl obniżek stóp. Według nich rada przy podejmowaniu decyzji w styczniu miała poważnie potraktować złe informacje ze sfery realnej gospodarki - m.in. dane o spadku produkcji w grudniu o 4,4 proc.

 

- Sytuacja gospodarcza nie zmieniła się, od czasu gdy RPP poprzednio podejmowała decyzję. Stąd taki krok. Obniżka inna niż o 75 pkt proc. wprowadzałaby zamęt w polityce pieniężnej - mówi Marcin Mróz, ekonomista Fortis Banku.

 

- Ta decyzja świadczy o tym, że zaniepokojenie kondycją polskiej gospodarki, które przewijało się podczas grudniowej dyskusji w radzie, cały czas się utrzymuje - mówi Grzegorz Ogonek, ekonomista ING BSK

 

- Dane grudniowe nie tchnęły więcej nadziei w RPP, stąd też podtrzymanie taktyki agresywnych cięć stóp - dodaje.

 

W komentarzu do swojej decyzji RPP wypunktowała główne - jej zdaniem - problemy polskiej gospodarki. Za spowolnienie gospodarcze według członków rady odpowiada spadek popytu zewnętrznego, ale też utrudniony dostęp do kredytów. RPP uznała, że nie ma zagrożenia wzrostu presji inflacyjnej, w warunkach spadku zatrudnienia, wzrostu bezrobocia i obniżania się dynamiki wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw.

 

Co dalej?

 

Według ekonomistów cykl obniżek będzie kontynuowany. Bardzo prawdopodobne, że kolejną redukcję zobaczymy już w lutym. Eksperci spodziewają się, że większość obniżek nastąpi w I kwartale i na początku II kwartału tego roku. Wszyscy, z którymi rozmawialiśmy, uważają, że na koniec roku stopa referencyjna nie przekroczy 3,5 proc. Najbardziej radykalne prognozy mówią o redukcji do 2,5 proc.

 

- Obecnie spodziewamy się, że stopa referencyjna zostanie obniżona w tym roku do poziomu 3 proc., a obniżki będą skoncentrowane w nadchodzących miesiącach - uważa Maja Goettig, ekonomistka Banku BPH.

 

- Teraz pora na obniżki o 0,5 pkt proc. Takie oczekiwania będą się umacniać w miarę napływu kolejnych danych makro. Po kilku obniżkach o 0,5 pkt przyjdzie czas na szlifowanie polityki pieniężnej i rada powinna wrócić do rytmu 0,25 pkt proc. - mówi Grzegorz Ogonek

 

Wczorajszą decyzję rynek pieniężny przynajmniej częściowo już skonsumował, jeszcze przed ogłoszeniem komunikatu RPP trzymiesięczny WIBOR spadł do poziomu 5,15 proc. To o 75 pkt baz. mniej, niż w grudniu, gdy rada poprzednio obniżała stopy. Przy takim poziomie WIBORU, oprócz spadku wielkości rat kredytowych, powinna poprawić się także zdolność kredytowa osób, które ubiegają się o nowe pożyczki w bankach. Dotyczy to zarówno tych, którzy starają się o kredyt złotowy, jak i walutowy.

 

- Przy WIBORZE trzymiesięcznym w granicach 5,15 proc. to dla dobrze zarabiającej osoby - powiedzmy 5 tys. zł netto miesięcznie - która ma minimalne wydatki miesięczne w wysokości 500 zł, zdolność kredytowa przy 30-letnim kredycie w złotych wzrośnie do około 458 tys. zł z około 426 tys. zł pod koniec grudnia - mówi Mateusz Ostrowski z Open Finance.

 

- Dla kredytu we frankach szwajcarskich byłoby to odpowiednio 381,7 tys. zł wobec 355,5 tys. zł - dodaje.

Za pisiorków jakby było źle tobyśmy z mediów wiedzieli i na zawsze zapamiętali jakie to marnotrastwo i jaki niski procent wykonania.

 

A tutaj jest wystąpienie w Sejmie Pani Minister od budżetu plus komentarz pewnego instytutu naukowego.

 

„Zgodnie z szacunkowymi danymi o wykonaniu budżetu państwa za rok 2008 zrealizowane dochody wyniosły 254 083 mln zł i były niższe od planowanych o 27 800 mln zł. Różnica w poziomie wykonania dochodów wynikała z następujących tytułów. Po pierwsze, jeżeli chodzi o środki pochodzące z budżetu Unii Europejskiej, były one o 20 mld niższe, planowano 35 282 mln zł, realizacja szacowana jest na 15 225 mln zł, z tego 10 040 mln zł to wpływ z tytułu wspólnej polityki rolnej i rybackiej, 5184 mln zł to wpływy z funduszy strukturalnych, Funduszu Spójności i innych funduszy, które pochodzą z budżetu Unii Europejskiej. Dochody podatkowe i niepodatkowe pochodzące ze źródeł krajowych były niższe o 7,8 mld zł i wyniosły prawie 238 859 mln zł, przy planowanych 246 610 mln zł.”

 

Zastanówmy się co to oznacza – otóż to nie utrata podatków jest przede wszystkim odpowiedzialna za „dziurę budżetową” tylko niezrealizowanie wpływów z UE. Za cały rok 2008 z mitycznych funduszy strukturalnych, które miały na nas spłynąć złotym deszczem euro otrzymaliśmy tylko nieco ponad 5 miliardów złotych!!!! A tak w ogóle to nawet nie zrealizowaliśmy połowy z planowanych wpływów z UE. Czy aby nie stajemy się przez to płatnikiem netto do budżetu unijnego (jeśli zsumować składkę, odprowadzane przez nas wpływy z VAT, ceł i inne koszty uczestnictwa w politykach europejskich)? Jeżeli nawet nie, to jesteśmy chyba na krawędzi!

 

A to mój komentarz.

Także nie 88% a miniej niż połowa. Z tego chłopy wzięły 10 mld pln co stanowiło pewnie z 90%. Czyli słynne drogi, mosty, autostrady, kolej, lotniska, oczyszczalnie ścieków to jeden wielki mit.

Oj kolego musisz doczytać. Fundusze unijne wydaje się w systemie n+2 więc trudno mówić byśmy cokolwiek za rok 2008 stracili.

Dodatkowo pamiętaj, że środki wydane nie są równoznaczne z zawartymi i podpisanymi umowami. Płatności za inwestycje idą po i w trakcie wykonywania inwestycji.

  • Redaktorzy

Przeważnie po. No, ale jak "mityczne" to mityczne. Szkoda, że Arek teraz używa tego słowa, a nie wcześniej, kiedy rząd Kaczyńskich (a wcześniej Kazia M.) cieszył sie z tych środków. A tu proszę - dziś już naraz mityczne...

  • Redaktorzy

Swoją drogą, chętnie zobaczyłbym giełdowe inwestycje tych kolegów, którzy z uporem i głośno "stawiają na masakrę" w tym wątku, i być może w wielu innych miejscach w necie. Najwidoczniej ktoś gra na spadek i stara się dopomóc losowi. Ciekaw jestem, czy nasze forum powinno być narzędziem do takich gierek?

gieldowe inwestycje graczy(malych) sa objete tajemnica,

ale nie wtym sedno,banki wrobily z premedytacja spolki gieldowe w opcje walutowe,i nawet te najsilniejsze spolki maja problemy,a w zasadzie bankrutuja,wiec nie dziw sie ze gielda doluje.

i to dolowanie,nie ma nic wspolnego z krachem w pierwszej polowie lat 90tych.

Redaktor, 28 Sty 2009, 16:17

 

>Swoją drogą, chętnie zobaczyłbym giełdowe inwestycje tych kolegów, którzy z uporem i głośno

>"stawiają na masakrę" w tym wątku, i być może w wielu innych miejscach w necie. Najwidoczniej ktoś

>gra na spadek i stara się dopomóc losowi. Ciekaw jestem, czy nasze forum powinno być narzędziem do

>takich gierek?

 

eeee tam, to tylko sny Redaktora o potędze :)

Redaktor ,

warto sie doksztalcic.

 

"Z deszczu pod rynnę"

 

Jest jesień 2007 roku. Kurs Euro-Złoty wynosi 3,87. Eksporterzy tradycyjnie już zabezpieczają swoje przyszłoroczne plany finansowe (czyli przychody spodziewane w roku 2008) korytarzem 3,74-4,00.

 

Niestety jeden z eksporterów postanowił przeprowadzić eksperyment doświadczalny z nowymi typami zabezpieczeń - wykorzystującymi opcje barierowe. Klasyczne forwardy i zwykłe opcje waniliowe stają się bowiem nudnym przeżytkiem. Opcje barierowe zaś dostarczają dodatkowej adrenaliny.

 

Eksporter zabezpiecza swoje roczne przychody spodziewane w roku 2008 takimi właśnie opcjami. Kupuje więc opcje PUT z ceną wykonania 3,74, które są o 25% tańsze niż klasyczne opcje waniliowe. Zamiast więc płacić 4 grosze, płaci tylko 3 grosze zaoszczędzając "znaczną" sumę pieniędzy.

 

Opcje te mająa jednak jeden jedyny feler - przestają zabezpieczać przed spadkiem, gdy kurs Euro spada poniżej 3,50, czyli poniżej bariery wyłączającej. To tak, jakby wykupione auto-casco przestało działać w razie kradzieży samochodu, lub w razie doszczętnego zniszczenia pojazdu powstałego w wyniku kolizji.

 

Eksporter spodziewając się, iż w roku 2008 uzyska przychody ze sprzedaży o wartości 10 mln Euro przyjął w swym budżecie przychodów/kosztów, iż po sprzedaniu Euro po kursie 3,74 uzyska 37,4 mln PLN. Eksporter zaplanował więc koszty (fundusz płac, remonty, szkolenia, podróże, itp) na poziomie 35 mln PLN chcąc, by rok zakończył się nadwyżką przychodów nad kosztami o wartości 2,4 mln PLN.

 

Nadchodzi jednak marzec 2008 i kurs Euro spada poniżej 3,50. Zabezpieczenie kursu przestaje istnieć - znika. Eksporter pozostaje z problemem. Aby móc pokryć zaplanowane koszty musi sprzedawać Euro przynajmniej po kursie 3,50. Przy takim bowiem kursie koszty zrównują się z przychodami. O wypracowaniu zysku rocznego eksporter już nie myśli. Teraz jego zmartwieniem staje się to, by nie wykazać straty operacyjnej.

 

Musie za wszelką cenę sprzedać Euro z przyszłych przychodów po kursie 3,50. A kurs spada, spada, spada ... Wreszcie przy kursie 3,30 eksporter zaczyna się załamywać.

 

I tutaj w sukurs przychodzi bank-zbawiciel! Bank informuje strapionego eksportera, iż nie ma żadnego problemu. Przecież może sprzedać Euro po kursie 3,50 (w chwili gdy Euro kosztuje tylko 3,30) wykorzystując fantastyczną transakcję złożoną z opcji barierowych.

 

Eksporter nauczony przykrym doświadczeniem sceptycznie patrzy na tego typu rozwiązania. Ale po wielu namowach ze strony przedstawiciela banku decyduje się takie zabezpieczenie przeprowadzić. Można tutaj użyć startego powiedzenia "tonący brzytwy się chwyta".

 

Eksporter zawiera więc transakcję polegającą na tym, iż sprzeda po kursie 3,50 6 mln Euro (tyle Euro pozostało do sprzedania do końca roku z puli 10 mln Euro planowanych wcześniej) w trzech miesięcznych transakcjach - każda po 2 mln Euro.

 

Aby móc sprzedać Euro 20 groszy drożej niż bieżący kurs waluty, eksporter musi jedynie wystawić "troszkę" opcji CALL, czyli ubezpieczyć bank przed wzrostem kursu Eur/Pln. Okazuje sie, iż aby eksporter mógł trzy razy sprzedać po 2 miliony Euro, musi zobowiązać się do sprzedania po kursie 3,50 48 mln Euro w 12 miesięcznych transakcjach - każda po 4 mln Euro (wybrałem łagodniejszą wersję strategii; są i takie, w których zobowiązanie rozciąga się na 24 miesiące). Zwróćmy uwagę, iż 48 mln Euro, to równowartość 5-letnich przychodów tego eksportera.

 

Eksporter jednak nie zwraca na to uwagi. Transakcja została zawarta. Dodam jeszcze, iż eksporter taki zwrócił się do brokera walutowego licząc na to, iż transakcję taką przeprowadzi po jeszcze lepszych kursach niż w banku. Niestety gdy okazało się, iż broker wymaga od niego depozytu zabezpieczającego w wysokości 5 mln PLN, eksporter puka się w czoło i idzie do banku, który oferuje taką transakcję "za darmo"!.

 

Nadchodzi jesień 2008. Tradycyjny sezon słabego Złotego. Jednak tegoroczna korekta dywidendowa jest mocniejsza niż zwykle. Dodatkowym czynnikiem osłabiającym Złotego jest bowiem nie tylko wypłata dywidend dla zagranicznych udziałowców, lecz również zamieszanie na rykach finansowych spowodowane upadkiem banku Lehman Brothers.

 

Kurs Euro wzrasta w okolice 3,90-4,00. Bank nalicza stratę dla eksportera z otwartych pozycji zabezpieczających. 40 groszy straty na nominale 48 mln Euro, to ponad 19 mln PLN. Eksporter nie ma tylu Euro, aby sprzedać do banku po kursie 3,50. Musi więc co miesiąc rozliczać stratę poprzez różnicę kursu spot i kursu 3,50.

 

Eksporter wyliczył sobie, iż jeśli w ciągu 4 miesięcy kurs Euro nie spadnie poniżej 3,50, firmie zabraknie kapitał€ na pokrywanie strat. Teraz eksporter nie myśli już o zyskach (2,4 mln PLN zaplanowanych rok wcześniej), nie myśli już nawet o zrównaniu kosztów z przychodami... Teraz eksporter myśli już tylko o tym, aby jego firma nie upadła.

 

Proszę zwrócić uwagę, iż z małego problemu zrobił się duży problem. Eksporter wpadł z deszczu pod rynnę. A pierwotną przyczyną całego nieszczęścia była pozorna oszczędność - oszczędność jednego grosza przy przeprowadzaniu pierwszego zabezpieczenia.

 

Dla porównania pozostali eksporterzy, którzy zabezpieczyli swe przychody eksportowe nudnymi i przestarzałymi opcjami waniliowymi (korytarzem 3,74-4,00) przez cały rok 2008 sprzedają Euro po kursie nie niższym niż 3,74 i nie wyższym niż 4,00.

 

Oczywiście mówię o takich eksporterach, którzy zabezpieczyli się na cały 2008 rok, a nie tylko na połowę roku. Eksporterzy, którym zabezpieczenia skończyły się w połowie roku (w lipcu), musieli sięgać po różne narzędzia, byle tylko nie sprzedawać Euro po kursie 3,20 oraz Dolara po kursie 2,00. Tacy eksporterzy również ponieśli straty na skutek gwałtownego osłabienia Złotego. Jeśli jednak transakcje takie były przeprowadzane z umiarem, po okiem ostrożnego doradcy, straty nie były dotkliwe i nie zagrażały istnieniu firmy.

 

Zapomniałem dodać, iż takich eksporterów jest w skali kraju całe mnóstwo. Skala zjawiska związanego z wystawieniem ogromnej ilości opcji CALL bez pokrycia w walucie może zniszczyć polską gospodarkę. Problemy mikro mogą stać się wkrótce problemami makro :( Oby nie doszło do najgorszego. Wiele znanych firm eksporterów z "pierwszej ligi" może upaść, jeśli Złoty się nie umocni. W bilansach rocznych wszystko wypłynie na powierzchnie. Wiosna może być więc bardzo gorąca - bynajmniej nie na skutek temperatury powietrza...

-

Ok, ok tomula, jak rozumiem jest to jeden z argumentów przeciwko wprowadzeniu Euro, tak?

 

Tomek7776>

Pada deszcz, to wina Tuska.

Tomek7776>

Świeci słońce, to wina Tuska.

Tomek7776>

Dzisiaj pieczywo nieświeże, to wina Tuska.

Tomek7776>

Dzisiaj środa, za Kaczyńskiego byłaby sobota, to wina Tuska.

wiem,ze nalezy czytac to dokladnie,aby zrozumiec.wiec wybaczcie wkleje jeszcze cos co albo zrozumiecie,albo skwitujecie kolejnym dyletanckim wpisem.

 

Nowa zmora polskich spółek

tm, StockWatch.pl2009-01-28, ostatnia aktualizacja 2009-01-28 11:31

 

Na światło dzienne wychodzi kolejna mina, na którą masowo władowały się firmy: swapy walutowo-procentowe (red. CIRS). Jest to instrument dużo bardziej niebezpieczny od opcji. Już generuje straty, które mogą sięgnąć nawet kilku mld złotych.

 

 

O ile opcje są instrumentem zabezpieczającym, który niewłaściwie lub nieświadomie użyty może przysporzyć strat, o tyle "gołe" swapy to czysta spekulacja bez żadnej biznesowej wymówki, szczególnie dla firm, które nic nie eksportują.

 

Wyjaśnijmy najpierw, na czym polega swap. To czasowe przewalutowanie określonej kwoty, które wygląda jak zwykłe kupno waluty, na przykład za 323 złote kupujemy 100 dolarów. Umowa swapowa zakłada jednak obowiązek wymiany odwrotnej tych samych kwot po upływie określonego czasu. Na przykład, po tygodniu, sprzedajemy tej samej osobie dokładnie 100 dolarów za dokładnie 323 złote. Jest to w takim razie rodzaj kontraktu.

 

Swapy zostały stworzone na potrzeby dużych międzynarodowych firm, aby ominąć rozmaite ograniczenia w wymianie walut, nakładane przez rządy (na przykład sztywny kurs, ograniczenia w wielkości kwot podlegających transferowi za granicę, zakaz używania obcej waluty na terytorium, itd.). Rynek finansowy podchwycił ten instrument i wykorzystał do stworzenia nowych instrumentów, w których swap jest tylko częścią. Tak powstały między innymi swapy walutowo-procentowe, co jest niezbyt wiele mówiącym tłumaczeniem angielskiego Currency Interest Rate Swaps i mogłoby brzmieć na przykład "swapy odsetek walutowych", tym bardziej, że w tym instrumencie kwota główna jest wirtualna, a między stronami rozliczane są tylko odsetki. Swapów tych jest ich kilka rodzajów, w zależności od tego, czy bazują na jednej czy dwóch walutach, oraz czy stopa procentowa jest stała czy zmienna.

 

Przeczytaj o różnych możliwościach zabezpieczania ryzyka kursowego

 

Jak wynika z informacji "Pulsu Biznesu", wiele polskich firm zawarło umowy swapowe, które zostały im zaproponowane przez banki jako sposób na obniżenie rat spłacanego kredytu. Jak to możliwe? To po prostu forma wirtualnego przewalutowania kredytu na tańszą walutę, czyli kraju, który ma niższe stopy procentowe. Gdy do tego doda się spadający kurs tej waluty względem złotego, pozostaje dodatkowy zysk z ciągle zmniejszających się rat. Polskim firmom zaproponowano japońskiego jena jako wykazującego ten trend od wielu lat, a do tego japońskie stopy procentowe są bliskie zeru. Jednak w rynki uderzyło tsunami, które odwróciło ten długofalowy porządek. Stopy procentowe jena wprawdzie nadal pozostają poniżej 2 proc., ale kurs wymiany wzrósł z 2,31 zł za 100 jenów do ponad 3,50 zł za 100 jenów. Niestety, umowa swapowa nie ma w sobie nic z opcji i zadeklarowane kwoty trzeba spłacać przez cały czas jej trwania. Podobno jest to średnio 5 lat, co przy swapach nie dziwi, są one bowiem zawierane na okres aż do 30 lat. Stąd straty firm, które mogą być ogromne, gdyż takie swapy zawierane są na bazie nie istniejącej kwoty, która może być dowolnie duża. I co gorsza, nie są księgowane na bilans, tylko chowane do szuflady.

 

Czy banki znowu naciągnęły klientów? Z jednej strony tak, bo używając swojej renomy i zaufania sprzedały bardzo ryzykowny produkt jako zabezpieczenie, tak naprawdę eksponując klienta na ryzyko - bez dostatecznego poinformowania o nim. Tak przynajmniej wynika ze szczątkowych na razie informacji od firm ponoszących straty. Z drugiej jednak strony, czy banki chciały żerować na nieświadomości? Nie sądzę, bo po pierwsze sami bankowcy rzadko kiedy rozumieją co sprzedają, szczególnie w wypadku tak skomplikowanych struktur. A po drugie, bank strukturalnie redukuje ryzyko, czyli rutynowo domyka każdą nową pozycję walutową odpowiednim instrumentem zabezpieczającym. Sam zadowala się prowizją.

 

Drodzy menedżerowie, właściciele spółek i dyrektorzy, dla was kolejna kosztowna i bolesna lekcja z ryzyka. A także zaufania i makroekonomii. Biznesu nie da się już prowadzić "na czuja". Co gorsza, problem braku edukacji oraz lekkomyślności dotyczy także dużych spółek giełdowych. Prawie codziennie pojawiają się informacje o kolejnych "umoczonych", tak dużych jak i małych. Jednak swapy walutowe dotykają nie tylko eksporterów, którzy część kosztów opcji pokryją sobie zwiększonymi przychodami z zagranicy dzięki droższej walucie. Rodzime firmy obracające złotym nie mają tej szansy.

crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v crtl+c ctrl+v

 

Numerek> SKUP SIĘ I ODPOWIEDZ NA WSZYSTKIE PYTANIA JAKIE ZOSTAŁY CI ZADANE W TYM WĄTKU I NA KTÓRE NIE ODPOWIEDZIAŁEŚ.

A propos tak zwanych menadżerów i innych japiszonów - nie bez kozery

Maynard Keynes zwykł był mawiać, iż kapitalizm to takie niezwykłe

wierzenie, że najgorsi mężczyźni, z najgorszych pobudek, w

niewiadomy sposób będą pracować dla wspólnego dobra.

 

Myśl ta jest na polskim gumnie tym bardziej prawdziwa, że zasadza

się na wierze, która to jak powszechnie wiadomo jest naczelnym

imperatywem naszego zbiorku mitomanów i wariatów - oczywiście

abstrachując od przedmiotu adoracji, którym równie dobrze może być

Bóg, Haszem, Jahwe albo Joszua, co Hayek, Mises lub nasz przaśny

Balcerowicz.....

>tomek7776, 28 Sty 2009, 17:35

 

Wkleiłes tomus pracowicie kawałek kursu o opcjach walutowych (lepiej było wkleić linki, ale widać płacą ci od wiersza).

 

A teraz w kilku zdaniach, własnymi słowami napisz proszę o co ci chodzi i co chciałbyś nam przekazać.

Jestem naprawdę ciekaw!!!

Jestem Europejczykiem.

 

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.