Winyle a CD

[thrak]

Wczoraj przesłuchałem u znajomego winylową wersję Death Magnetic - Metallicy.

To jest ta płyta, wokół tyle szumu, że na CD jest totalnie skaszaniona i uchodzi za klasyczny przykład loudness war.

Powiem Wam, że ten winyl (45 rpm) brzmi po prostu fantastycznie.

To jest ta edycja na 5 LP w pudełeczku? Czytałem na anglojęzycznych forach opinie, że to ten sam master tylko na winylu jest ciszej deczko ale i tak płasko i bez życia.

[sly30]

nie od dzis wiadomo, ze winyl brzmi lepiej niz cd...)

 

 

:-) ...fajnie że u was tak jest. Grunt że każdy ma radość z tego na czym słucha.

[soundchaser]

Czytałem na anglojęzycznych forach opinie, że to ten sam master tylko na winylu jest ciszej deczko ale i tak płasko i bez życia.

 

Nic podobnego. Słuch mam jeszcze dobry. ;-)

Z winyla słucha się tej płyty z dużą przyjemnością, a z CD po prostu męczy uszy ten jazgot.

[Gość discomaniac71]

Z winyla słucha się tej płyty z dużą przyjemnością, a z CD po prostu męczy uszy ten jazgot.

 

To zależy jakie ma się urządzenie. Jazgot to cecha kiepskich aplikacji a nie formatu.

[soundchaser]

A Ty znowu swoje. :)

Mówimy o płycie Death Magnetic. Żadna aplikacja nie jest w stanie jej dobrze odtworzyć z CD, bo po prostu jest przesterowana.

[Gość discomaniac71]

A to masz rację. Kwestia spieprzonego masteringu na który już nic nie poradzisz.

 

btw Pavlovs Dog - At The Sound of The Bell - rewelacja (to a propos mojego wątku o progu)

 

Idę sobie już stąd ;-)