Skocz do zawartości
IGNORED

Syndrom szybko-nudzenia-się...


ganzz_gut

Rekomendowane odpowiedzi

Ostatnio ogarnęła mnie nieciekawa refleksja - kupuję coraz więcej płyt i coraz szybciej lądują na półce i rzadko do nich wracam... Kiedyś w 'młodości' potrafiłem katować płytę/kasetę tygodniami - w drodze to szkoły i ze szkoły, w domu i przy każdej możliwej okazji... Niektóre kawałki leciały po pareset razy i wciąż było mało ;-) A teraz - przesłucham płytę kilka razy z rzędu, w przeciągu miesiąca wrócę może jeszcze kilka razy i leży, trochę zapomniana, bo wydaje mi się, że na tyle ją osłuchałem, że mnie już nie zaskoczy... Wy też tak macie? Jak myślicie, skąd się to bierze?

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/41342-syndrom-szybko-nudzenia-si%C4%99/
Udostępnij na innych stronach

Bierze się to z wielu przyczyn :

- wieksza dostępność muzyki - można jej mieć tyle ile się chce. Żadnych ograniczeń;

- jej wtórność ( po co katować klona ? );

- nasza wrażliwość ( coraz ciężej zachwycić czymś wiecznie zmęczonego i znudzonego robola );

- ogromny głód nowości ( w moim przypadku ) - uniemożliwia mi to rozkoszowanie się tym co właśnie odkryłem ( bo sterta nowości czeka ). To się akurat musi zmienić !

 

Dodam, że najbardziej lubię zatrzymać się na jakimś albumie i "pomęczyć" go trochę.

Czasem słucham jednej płyty cały dzień ( nawet kilkanaście godzin ). Percepcja muzyki jest wtedy zupełnie inna, odkrywa się inne aspekty kompozycji, przebojowość traci na znaczeniu.

ganzz_gut, 25 Mar 2008, 14:43

 

>Ostatnio ogarnęła mnie nieciekawa refleksja - kupuję coraz więcej płyt i coraz szybciej lądują na

>półce i rzadko do nich wracam... Kiedyś w 'młodości' potrafiłem katować płytę/kasetę tygodniami - w

>drodze to szkoły i ze szkoły, w domu i przy każdej możliwej okazji... Niektóre kawałki leciały po

>pareset razy i wciąż było mało ;-) A teraz - przesłucham płytę kilka razy z rzędu, w przeciągu

>miesiąca wrócę może jeszcze kilka razy i leży, trochę zapomniana, bo wydaje mi się, że na tyle ją

>osłuchałem, że mnie już nie zaskoczy... Wy też tak macie? Jak myślicie, skąd się to bierze?

 

Cos w tym jest. Ale nie do konca. Moje najbardziej katowane plyty maja po okolo 10 przesluchan w roku - calkiem niezle. Klucza nie moge znalezc - najczesciej sluchane przeze mnie plyty to spiewnik Lisy Ekdahl, SlyFy Dave'a Stewarta (!) i chyba 'Soul' Prince'a - te dwie ostatnie maja slabe notowania u specow a ja mam do nich slabosc

 

pzdrw

 

soso

>soso

 

Z tym, że ja w żaden sposób nie sugeruje, że dzisiejsze nagrania są mniej 'klasowe' i się szybciej nudzą... Fascynacje muzyczne chodzą własnymi drogami i sam mogę wskazać mnóstwo płyt, które 'krytycy' i masowa publiczność zignorowali a mnie się podobały... Kwestia, że wiele tego po co dziś sięgam nie ma szans na długotrwałe lub częste granie...

...Akurat AA nie gra 'nudno'... Może nie jest to mistrz ofensywy, ale gra barwnie, dość żywo i detalicznie. W bardzo wielu ulubionych starszych płytach z kolekcji, jak i tych co wcześniej w ogóle mnie nie ujęły usłyszałem drugie, ciekawsze oblicze...

W moim przypadku najwieksza roznice stanowi zywot biurwy. Po wielu godzinach przed kompem i korkach w drodze powrotnej oczekuje czegos specjalnego jak juz siade na kanapie. Dawne przeboje sa super na sobotnie przedpoludnie ale pod weczor wymagam wiecej. I tu wszystkim zmeczonym biurwom polecam moj ostatni cukiereczek - The Jolly Boys - Pop'n'mento.

Dla mnie osobiscie to glownie kwestia swiadomosci. To ze wszystkiego jest pelno, ze o wszystkim mozna cos wygrzebac, nie znaczy wcale ze jest to cos wartego uwagi. Wyjatkowych plyt bylo moze kilka tysiecy wsrod miliona, licza sie tez ich realizacje i czesto nie tyle moze jakosc co rodzaj sprzetu na jakim sie ich slucha. Istota jest sam proces "polowanie na plyte" tylko nie moze to byc "gowniana mania kupowania" a swiadome dlugotrwale przygotowania, czesto we wspolpracy z innymi melomanami bo inaczej jest sie ograniczonym do samego siebie, a wtedy naprawdre ciezko samego siebie przeskoczyc nie wspominajac juz o wydostatniu sie z destrukcyjnej popkultury.

dodam tylko ze wlasnie szybkie nudzenie sie jest glowna swietoscia popkultury i slepego kapitalizmu to cos jak nowoczesna hodowla kurczakow w wielkiej fermie wybudowanej dla potrzeb sieci mcdonalda gdzie pokarmem dla kurczakow jest maczka z kurczakow a dla ludzi kurczakopodobna papka choc kto wie czy i jakiegos biedaka nie pozarly ;)

"Wyjatkowych plyt bylo moze kilka tysiecy wsrod miliona, licza sie tez ich realizacje i czesto nie tyle moze jakosc co rodzaj sprzetu na jakim sie ich slucha"

- znowu to samo. Czyli właściciel lepszego sprzętu większe ma prawo do sądzenia muzyki niż wrażliwy meloman ?

 

 

Istota jest sam proces "polowanie na plyte" tylko nie moze to byc "gowniana mania kupowania" a swiadome dlugotrwale przygotowania, czesto we wspolpracy z innymi melomanami bo inaczej jest sie ograniczonym do samego siebie, a wtedy naprawdre ciezko samego siebie przeskoczyc nie wspominajac juz o wydostatniu sie z destrukcyjnej popkultury.

- w ogóle nie pojmuję - gdyby nie konsultacje na tym forum, słuchałbyś płyt z Top 30 najbliższego MM ??

>ganzz gut

Starzejesz się po prostu i tak to bywa:-)

Ja jak kupię płyte,to najczęściej nigdy jej nie przesłucham od razu całej,bo nie mam czasu.

"Łapię" muzykę jak mam wolny czas,ale najczęśćiej jest on jak jadę autem.No,ale gdzie tam w aucie do audiofilskiej ekstazy!:-)

mc iek o tym co jest wybitne w swoim rodzaju nie decyduje nikt sam bo nikt nie jest pepkiem swiata, tu sprawa jest znacznie bardziej rozbudowana i czynnikow jest cala masa, mozemy za to sami decydowac co nam sie podoba, a nie ma pewnie nikogo na swiecie komu podobalo by sie tylko te kilka tysiecy plyt bo to by bylo nierealne, nie ma natomiast nic piekniejszewgo niz sama fascynacja czyms i dobrze by bylo to nasze indywidualne przezycie, ale kosztuje to wiele wysilku, inaczej mam wspomniane przeklenstwo popkultury.

Faktycznie sprzet nie ma znaczenia. Ale faktem jest ze wlasciciel najlepszego systemu nie odtworzy muzyki jak orkiestra na zywo chocby nie wiem co mu sie wydawalo, ze wlasciciel 300 watowego krela nigdy nie uslyszy utworu w taki sposob jak wlasciciel lampowego radia na szerokopasmowcach i wzajemnie.

Faktem tez jest ze posiadajac plyte z ta sama muzyka wybierzemy bardziej pasjonujace wykonanie utworow, badz naturalniejsza realizacje techniczna.

Faktem tez jest ze jesli ktos twierdzi ze dana plyta go nudzi to jej zwyczajnie nie czuje i dobrze jak rozumie tego przyczyny, bo oczywiscie to normalne ze cos sie podoba cos nie, ale trzeba wiedziecz dlaczego tak jest, bez jakiejkolwiek refleksji moze podobac sie absolutnie wszystko badz nic, wtedy to juz grozna choroba.

Mam nadzieje ze na to ostatnie pytanie juz odpowiedzialem, cale szczescie ze fascynacje i zdobywanie wiedzy to nie tylko anonimowe internetowe fora czy top30, a przedewszystkim muzyka jako element swiatowej kultury od tysiecy lat i co najwazniejsze wspaniali ludzie z pasja. Na koniec wydaje mi sie ze nie tyle chodzi o to by cokolwiek chwalic czy ganic, tylko by nie splycac niczego.

Witam , jako nie lekarz przedstawię moją diagnozę medyczną względem siebie( jeżeli ktoś odniesie to do siebie, to otworzę praktykę jako znachor) , ja kupuję wiele płyt po to tylko żeby je mieć , słucham raz ,góra dwa i leżakują na wieczność, gdy po jakimś czasie chcę zrobić remanent(czytaj wy***rdolić część) , to po przesłuchaniu coś mi wpada w ucho i dana płytka wraca na półeczkę , i tak świat się kręci.AD

mc iek, 29 Mar 2008, 21:16

 

>To ostatnie zdanie bardzo fajne.

>Ale mnie szczególnie drażni pogłębianie czegoś bardzo płytkiego.

 

Nie kumam, podoba Ci sie brak splycania, ale drazni Cie poglebianie czegos co pewnie sam uwazasz za plytkie? Albo splycasz albo nie, a to co napisales to jakas lekka hipokryzja chyba. Wybacz jesli nie mam racji, ale zawialo mi troche leka nuta wywyzszania sie ponad tych co kochaja to co uwazasz za smiec. W czym problem?

To problem na osobny wątek.

Jak doprecyzuję myśli - to zapewne go założę.

 

Co do sprzeczności - nie zauważyłem jej. Staję się zwolennikiem nie pisania o muzyce w ogóle. Nie spłycajmy, nie pogłębiajmy - trzymajmy się tylko faktów i odczuć jakie muzyka powoduje.

Nie wywyższam się - wręcz przeciwnie. Jestem coraz bardziej pokorny wobec bezmiaru oceanu, którego przepłypnąć już nie zdołam. A chciałbym bardzo.

Piotr__, 29 Mar 2008, 16:39

 

>dodam tylko ze wlasnie szybkie nudzenie sie jest glowna swietoscia popkultury i slepego kapitalizmu

>to cos jak nowoczesna hodowla kurczakow w wielkiej fermie wybudowanej dla potrzeb sieci mcdonalda

>gdzie pokarmem dla kurczakow jest maczka z kurczakow a dla ludzi kurczakopodobna papka choc kto wie

>czy i jakiegos biedaka nie pozarly ;)

 

 

No tak... Piotr, wieczny kontestator kapitalizmu i kultury masowej ;-) Odnosząć się do twoich słów to najgorsze jest to, że nawet nie wiedziałem, iż stałem się wyznawcą popkultury czcącym bożka 'nudy'...

 

Tak na poważnie - mam wrażenie, że ten problem (który jak widzę nie tylko mnie dotyka) tkwi we mnie, a nie ofercie kulturalnej. No, zdaża się coś co szarpnie ospałe serce, ale nie czuję potrzeby słuchanie tego do zdarcia płyty... Czy to postępujące? Czy obecnie 40-sto latkowie to już tylko zwracają uwagę na wybrzmienia blach czy czasem mają jeszcze ochotę podkręcić głośność w przenośnym radiu, żeby posłuchać i zawyć?

Mają ochotę podkęcić na maksa, czują mrówy wzdłuż kręgosłupa, pocą im się ręce i mają duszności w okolicach serca. A także załzawione oczy.

Więc zamiast biadolić - otwórz się na inną, bardziej emocjonalną muzyką i zacznij pisać o pozytywnych wrażeniach z nią związanych.

Powodzenia !!

Czasami nawet nie trzeba się "otwierać" na inną-nową muzykę. Wystarczy sięgnąć po tę trochę zapomnianą - ale znajomą, bo poznaną dawno temu. Nierzadko jest to powrót bardzo owocny, by nie rzec : powalający! ;)

Pamiętajmy o rzeczach, które nam sie kiedyś podobały - w końcu z czegoś tam to wynikało (niekoniecznie tylko z mody, namówienia przez życzliwego czy tzw. "fazy") - i jak się ostatnio często przekonuję - to działa! ;)

Moze to nie chodzi o wzbudzanie sentymentow, a o zwykly relaks z usmiechem na ustach. Mam wrazenie, ze wielu audiofilii jest gnebionych jakims wirusem kazacym szukac tylko wysublimowanych rytmow bez polozenia nacisku na radosc. Bedziemy przebierac setki plyt zeby znalezc jedna, gdzie skrzypce chwytaja za serce w utworze numer 4, albo inna gdzie w drugiej minucie i trzeciej sekundzie wchodzi rewelacyjna trabka na kolejne pol minuty. I tym samym znika syndrom sobotniego poranka, kiedy mozna wstac w poludnie, podrapac sie po jajkach, puscic sobie reggae z nawet zanucic cos pod nosem.

>barmanek

 

Ja właśnie o tym mówię... im dalej w las... tym trudniej znaleźć drzewo. Im dłużej słucham muzyki, tym trudniej znaleźć coś ciekawego. Kiedyś kumpel pożyczył kasetę z beasty boys, kupiło się pierwszą płytę bjork i dzień w dzień, non-stop. A teraz - szukam, szukam, szukam...

Kiedyś miesiącami (!!!) słuchałem Achtung Baby, nie wiem co mnie napadło. Odłożyłem na na parę lat, ale jak dziś włączam, to leci od A do Zet. Tak już mam. Ta płyta w każdej sekundzie jest nie-nudna, zawsze czymś urzeknie. Jej wyjątkowośc chyba polega na tym, że po 17 latach (!) brzmi świeżo. Ale może się nie znam. Moja szwagierka nie wierzy, że takie płyty można było nagrywać, kiedy ona miała 3 lata... A mi zawsze nudzi się wtórność. Ale to chyba każdemu....

>ganzz

 

Znajdujesz cos dobrego i jest to jedno ze stu na polce. Znajdujesz diamencik i wciaz masz takich jeszcze 20.

 

Moze wiec nudzenie sie jest im szybsze im bardziej jestesmy wybredni?

 

Taka juz ludzka natura, nawet szejk w haremie moze sie znudzic :)

Dopisuję się do klubu znudzonych.

 

W skrócie mówiąc - kupuję nowe płyty, przesłuchuję, czasem mi się coś podoba bardziej, czasem mniej, a czasem wcale, ale już naprawdę bardzo dawno nic mnie nie zachwyciło tak, jak kiedyś. A kiedyś się słuchało tygodniami jednej płyty i upajało jej genialnością. Teraz nadal mogę słuchać tamtych płyt z ogromną przyjemnością, są niedoścignionym wzorem. Nowe produkcje zwykle nudza się bardzo szybko, nie dorastaja im do pięt... a może to ja jestem zrzędliwy i wybredny?

moja rada dla znudzonych: zacznijcie słuchać muzyki poważnej (ale na poważnie i systematycznie, a nie kilku 'hitów').

 

moim zdaniem, jeśli już 'wsiąkniecie', to nie ma szans, żeby się znudziła... a bogactwo muzyki stworzonej na przestrzeni setek lat jest tak niezmierzone, że bez większego trudu da się wciąż znajdować coś wcześniej nieodkrytego, a inspirującego - i to nawet w pozornie dobrze spenetrowanych obszarach.

 

^vilip76

dlaczego marne 17 lat opatrujesz wykrzyknikiem? w historii muzyki to mgnienie oka... ;-)

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.