Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

>> cadam, 4 Lis 2009, 09:54

 

To jest ciekawe - w przypadku chartów poradzono sobie z delegalizacją również mieszańców, co jest podobno niemożliwe z tzw. "rasami niebezpiecznymi".

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Pieski przecież musiały się wybiegać. A może i białko uzupełnić.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

To wszystko zależy od opiekunów piesków. To tak jak z milusińskimi, z dziećmi, z pociechami. Potrafią być dla własnych rodziców udręką a nauczycielowi wsadzić kosz na łeb. Wszystko zależy od wychowania, od nadzoru. Koło mnie na wakacjach facet miał remont- psa wysadzał na balkon. Piesek fajny ale sobie lubiał "pogadać" z "kolegami" z osiedla. Szczekało jakby pół psiej populacji osiedla.. Teraz cisza spokój. Winny jest właściciel, opiekun. Psy są na całym świecie.

Fajne rozmydlanie sprawy. KOBIETA NIE ŻYJE!!!. Zagryzły ją psy nie należące do niej, i wcale przez płot do nich nie przełaziła. Nad SKUTECZNYMI sposobami zapobiegania takim zdarzeniom bym się zastanawiał, a nie plótł ogólniki że szacunek, czy wychowanie bądź nadzór.

Nad dziko biegajacymi psami i kotami powinni pomyslec myśliwi (koła łowieckie) wszak to oni maja prawo odstrzału takich osobników które wykazuja cechy zdziczenia lub stanowia zagrożenie dla otoczenia.Oczywiście musza być spełnione pewne zasady takiego odstrzału jak miejsce itp.

Dopiero teraz wszedłem w wątek...i chętnie się podzielę wspomnieniami:)

 

Swego czasu, około 20 roku swojego żywota, zwykłem byłem jeździć na rowerze przez zielone tereny w pobliżu swojego domostwa (osiedle z bloków). Jak się dowiedziałem podczas którejś z przejażdżek, grasowała tam banda ok. 30 psów bezpańskich, które puściły się za mną w pogoń, ujadając i rzucając się do pedałujących co sił- nóg. Teren był trudny i choć z górki, to ledwo uszedłem, walcząc to z agresorami, to z równowagą. Wkrótce sytuacja się powtórzyła. Postanowiłem dać temu koniec. Któregoś wieczora, z dwójką kolegów, wyposażeni w maczetę, szablę i długi nóż (wszystko schowane dyskretnie, acz w pogotowiu), poszliśmy w teren bestii (głównie małe i średnie kundle, choć było też kilka większych). Szedłem przodem, gotów do obrono-ataku, kompania w bezpiecznym oddaleniu- kilka kroków z tyłu. Psy zobaczyliśmy już daleka. Nie chciały podejść, więc wysforowałem się na jakieś 20 metrów, żeby ściągnąć na siebie co odważniejsze.

Niestety, chyba wyczuły podstęp. A może odważne były tylko w kontakcie z pojedyńczym człowiekiem? Dość powiedzieć, że z odwetu nic nie wyszło- psy przyglądały się nam z bezpiecznego oddalenia, jakby przeczuwając, co się kroi. Z jazd tamtym terenem zrezygnowałem.

Są juz gminy gdzie wydano uchwały że nakazanym środkiem ostrożności przy trzymaniu psa jest jego zachipowanie (za niezachowanie owych nakazanych przez gminę środków KW przewiduje mandat bodajże 250 PLN) - wystarczy że SM usłyszy na podwórku szczekanie - mogą się spytać o dowód zachipowania, a w razie jego braku pouczenie (z zapowiedzią kontroli za jakiś czas) bądź mandat. Jak piesek coś zmaluje, zawsze łatwiej jest dotrzeć do właściciela.

 

Poddaję pomysł pod rozwagę - takie rzeczy można sugerować radnym.

Gdyby miłośnicy zwierząt ciskali się że opisane przez wasylaka, 11 Lis 2009, 18:37 działania były bezprawne - informuję że w owych czasach nie było żadnych ustaw o ochronie zwierząt, tak więc jego czyn (a właściwie to usiłowanie) był w 100% legalny.

też pamiętam pewien "incydent" z dzieciństwa - w pobliżu bloków było osiedle domków - ale nie takich typowych jednorodzinnych z ogrodzeniem ale coś ala wiocha gdzie zwierzaki biegały luzem

no i był tam taki pies co na każdego szedł z ryjem

brat kumpla jeździł często w tamtym rejonie na motorowerze - i często brakowało żeby przez głupiego psa leżał w rowie albo został pogryziony bo pies się rzucał na nogi

no to raz wybrał się na przejażdżkę.... w butach narciarskich :)

jak pies się rzucił na niego zaliczył kopa z plastika przy konkretnej prędkości i po tym kundlowi przeszło - terapia wstrząsowa zadziałała

  • 2 tygodnie później...

Wasylak,

 

To wbrew pozorom wcale dziwne nie jest. Psy doskonale umieją oceniać kondycję i bojowe zamiary przeciwnika, po obserwacji jego nawet bardzo subtelnych ruchów, jak też po wydzielanym zapachu hormonów takich jak choćby adrenalina. Dlatego właśnie także doskonale wyczuwają strach u swej ofiary. Również z tej przyczyny stosunkowo rzadko podejmują walkę z obrońcami swoich ofiar, pod warunkiem że ci nacierają z determinacją. To bzdura że psy w jakiś szczególny sposób nienawidzą alkoholu czy rowerów. Po prostu widzą słabość człowieka i ograniczone możliwości obrony, dlatego atakują chętniej.

Zresztą wystarczy nałożyć ciężkie obuwie i iść wojskowym krokiem, a liczba psich ataków maleje zauważalnie.

 

Po roku pracy z psami husky, które w stadzie wymagają od czlowieka silnej a często i ciężkiej ręki, przez pewien czas byłem odruchowo pozbawiony lęku przed psami. Trzeba było widzieć zdziwione miny właścieli często agresywnych gryzących psów gdy robiłem z nimi co chciałem a one nic. Dochodziło do tego że wybiegający z bramy owczarek dostawał z liścia i musiał leżeć, albo tarasującego klatkę schodową amstaffa przestawiałem za skórę na karku. Oczywiście nie zawsze się to dobrze kończyło, i z czasem nabrałem praktyczniejszych odruchów, hehe.

ostatnio natknąłem się na stronkę z wypiskami niektórych wyczynów najlepszych przyjaciół człowieka, które nigdy nie atakują bez powodu, zawsze winien jest człowiek, wydają kojące muzykoterapeutyczne dźwięki, a ich odchody to samo zdrówko, itp.

 

psiproblem.blogspot.com

Burczymucha

Coś mi się wydaje,że się przechwalasz.Kiedyś przyszedł do mnie treser(na moje zlecenie)żeby układać mojego psa.Popatrzył,pochodził za ogrodzeniem i mówi tak:to wypłoch,nie reaguje i nie sądze,że się nadaje do stróżowania.Wejdę za ogrodzenie i nie zareaguje.Jak powiedział tak zrobić próbował.Skończyło się na próbie i został ściągnięty na ziemie w tempie expresowym,ledwo zdążyłem psa odciągnąć.Rasa tego psa powinna być Ci znana to Akita Inu(52kg)pies.Haski,amstaff to pieski nie psy.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Home is where the needle marks try to heal my broken heart...

Psa powinno się unieszkodliwić,to fakt.Właściciel za brak nadzoru bezwzględnie te dwa lata powinien odsiedzieć.Może wtedy ludzie zaczną myśleć.Osobiście jednak w to wątpie.Podobna sytuacja jest na drogach z pijanymi kierowcami.To jeżdżący zabójcy,ich też by trzeba usypiać.

o masz !

Człowiek dzieli się swoim skromnym i nie bez trudu zdobytym doświadczeniem, a tu ktoś komu się coś tam wydaje, tak to kwituje. Nieładnie. Zresztą czym tu się przechwalać bo nie chwytam ? Tym że spędziłem rok w przeraźliwym smrodzie, czy tym że miałem później przez jakiś czas obniżony próg odruchowego lęku ?

A co do szans człowieka w walce wręcz z dużym psem to się zgadzam. Po stronie psów jest szybkość, stabilność, refleks, odporność, a po stronie człowieka nic. Wiele razy odpędzamy psa kopniakiem, ale na takiej zasadzie jak krewki starzec który czasem przyłoży lagą chuliganowi pomimo że w ustawionej walce nie miałby szans.

Hehe, amstaffa nie skreślaj tak łatwo. To rasa specjalnie przystowana właśnie do walki z większymi psami, chociaż faktycznie często przeceniana pod tym względem. A husky, o tyle są fajne że zupełnie pozbawione agresji wobec ludzi, ale niejeden pies bojowy mógłby przeoczyć swoją śmierć w starciu z prawdziwym zaprzęgowym wyjadaczem.

Ostatnio na imprezie wymyśliliśmy, że kynolodzy powinni popracować nad całkowitym zminiaturyzowaniem niektórych ras - tak aby takiego krwiożerczego rottweilerka czy amstafa trzymać sobie w akwarium - jak chomika!

nie było by ofiar, zagryzionych dzieci, zasranych chodników i trawników:) takie zminiaturyzowanie nie powinno wpłynąć na osobowość takiego pieska - bo mądrością one i tak nie grzeszą - zmniejszenie masy mózgu nie miało by dla nich znaczenia:) co wy na to?

modrzewia proszę o nie komentowanie - on potrzebuje mieć przy sobie dużego pieska - wiadomo...;)

Popieram !

A żeby nie było że jestem jakimś nieprzejednanym wrogiem psowatych, przedstawiam mojego brytana sprzed lat. Wygląda niepozornie, ale żaden pies nigdy go nie pokonał. A to dlatego że nawet struś Pędziwiatr nie miałby szans go dogonić. Lubiłem skubańca.

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Home is where the needle marks try to heal my broken heart...

wypróbuj espumisan. Chyba nie jest drogi. Ale ja bym z tym nie walczył. W całej liczącej 4 miliardy lat historii życia na Ziemi, tylko jeden gatunek i to tylko przez ostatnie 150 lat uznawał puszczanie bąków za niestosowne. I bynajmniej wcale nie pies.

>> Seba78, 23 Lis 2009, 09:06

 

Takie coś nazywa się Chihuahua - małe, pokraczne ale co ciekawe uważające się za równe dużym i dość agresywne.

 

To jednak nie ma szans - pies rasy agresywnej często jest łatwym do pozyskania substytutem broni. Akwariowa miniatura już niekoniecznie się nadaje.

Wiele rzeczy mogę zrozumieć, ale utzrymywanie Akity to igranie z ogniem.

 

Swego czasu dośc popularne było kupowanie na stadionie w Warszawie skądinąd ślicznych kudłatych szczeniaków owczarka kaukaskiego. Najczęściej przywożone prosto ze swoich natywnych terenów wystepowania, gdzie ich rodzice przez większą część roku pilnowani stad owiec przez wilkai i niedźwiedziami. Ingerencja właścicieli stad, ograniczała się najczęsciej do wyłapywanai ich i brania na łańcuch, aby móc wyłapać i sprzedac owce. Pieski miały zakodowane, że są obrońcami stada i żaden złodziej czy dziki zwierz nie miał prawa im podskoczyć.

Ludzie radośnie brali szczenięta do swojego mieszkania a po kilku miesiącach to właśnie piesek był panem domu. Wtedy trzeba było sie ich jakoś pozbyć. Ci co bardziej świadomi właściciele usypiali ( w sumie niczemu niewinne pieski ) a ci mniej wywozili za miasto. Koleżanka mieła kiedyś w swojej okolicy parkę takich zdziczałych kakukazów i nie było to przyjemne sąsiedztwo.

 

 

Moim zdaniem psy nie są winne wypadkom. Rasy uznane za agresywne przez szereg lat były selekcjonowane do określonych celów. Jeśli ktoś chce na siłe odwracać ten proces, to niech liczy się z tym, że może pod koniec swojego życia moze doczeka się pokoleń ze "spokojniejszymi" genami. Zmainy osobnicze również są istotne i można się czasem zaskoczyć w spotkaniu z bardziej przyjaznymi rasami. Nie można jednak demonizować, to proces socjalizacji jaki psy przeszły przez ponad 50 tyś lat również nie jest bez znaczenia.

 

Nikt przy zdrowych zmysłach nie podchodziłby do w pelni dzikiego tygrysa na wolności. Dla kociaka jest to kolejna ofiara i tyle - tygrys nie jest straszliwszą bestą niż np. sowa. Jeśli jednak ktoś bierze psa o pokroju takiego tygrysa to M3 w centrum Warszawy - to zwierzak nie staje się od tego bardziej krwiożerczy, ale decyzja człowieka odpowiedzialnego za taką sytuację nie podlega najmniejszej dyskusji.

No cóż - wyścig zbrojeń między właścicielami psów jest faktem. Stąd mody na rasy agresywne - kaukazy, amstaffy, rottweilery itd. Spora część doniesień o tragicznych pogryzieniach dotyczy właścicieli, ew. ich rodzin bądź gości.

 

Właściwie to każdy pies może stać się agresywny - wystarczy że zachoruje na raka albo w mózgu zagnieździ mu się jakiś pasożyt, co nie jest takie znowu niemożliwe biorąc pod uwagę skłonność psów do tarzania się we wszelkich fekaliach jakie napotkają na swojej drodze. Im groźniejszy pies tym większe niebezpieczeństwo dla otoczenia.

 

Uświadomienie sobie tego faktu może sprawić że ktoś jednak chwilę pomyśli - i skoro już musi mieć psa, to wybierze coś mniejszego, a równie psiego w swoim charakterze. Przydałoby się jednak w tym celu surowsze traktowanie przez prawo wszelkich poważnych przypadków psiej agresji - żeby znikła mentalność "wygraj w polu, wygrasz i w sądzie". W przypadku pogryzienia jednego psa przez drugiego można by pomyśleć o obligatoryjnym usypianiu mniej uszkodzonego - żeby zlikwidować motywację do owego wyścigu zbrojeń.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.