Skocz do zawartości
IGNORED

WSJD A.D. 2009.


wojciech iwaszczukiewicz

Rekomendowane odpowiedzi

odstąpię jeden bardzo dobry bilet na 1 lipca

602441060

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/56972-wsjd-ad-2009/#findComment-1398162
Udostępnij na innych stronach

broy, 2 Lip 2009, 12:26

 

>Panowie, no i jak wrażenia? A może Was nie było (sądząc po pustawej SK wczoraj)?

>

>Śmiało, do pisania!

 

Kto nie był niech żałuje:))

 

Dla mnie 40min suita AEOC to kwintesencja czarnej muzyki improwizowanej

Wadada też ok, chociaż za bardzo "elektryczny" IMO

 

Pozdrawiam tych co byli

Czas na Zorna:))

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/56972-wsjd-ad-2009/#findComment-1399504
Udostępnij na innych stronach

Tak, pustawo i kameralnie było wczoraj.

Kwartet saksofonowy był świetny na rozgrzewkę.

Art Ensemble Of Chicago - kolejny genialny koncert tej formacji. Pomimo nieuchronnych zmian personalnych, wciąż jest to zespół ponadczasowy.

Wadada, owszem podobał mi się pomimo natrętnych skojarzeń z Davisem i Taylorem. Wtórne, nie musi być gorsze. Niestety, pod koniec przysypiałem.

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/56972-wsjd-ad-2009/#findComment-1399506
Udostępnij na innych stronach

No to moje skromne trzy grosze:

WSQ - największe miłe rozczarowanie wieczoru: w skrócie luz, nieskrępowane podejście do tematu, wielka radość grania, znakomite umiejętności, a wszystko zagrane z niesamowitym bluesowym wyczuciem i tradycją, oczywiście podaną na typowo WSQ-owy sposób. Kapitalny opener!

AEOC - jako oddany fan tej kapeli stwiedzam, że wiele wspólnego już niestety z dawnym AEOC z Jarmanem i Lesterem nie ma, ale nadal jest to poważne, gęste, czarne i nieujarzmione granie. Najlepszy był środek koncertu i bis - stare kawałki zabrzmiały najciekawiej. Początek był na wskroś europejski, rzekłbym ECM-owski, a gdzie radocha i czad? Gdzie dawny AEOC? Gdzie duch wielkiego Lestera? Ale z drugiej strony w tym wieku??? Wielki Szacun dla Mistrzów!

Wadada QT - elektryczny Miles bis plus gęsta zawiesina funkowo-bluesowa, natchniony pałker, młodzian na elektrycznym i aktustycznym klawiszu, dużo dźwięków, dużo hałasu - niestety mniej muzyki. Ale i tak jest to zespół wybitny (co ciekawie, jak dla mnie świetnie grali..bez lidera) ;-)

Największe rozczarowanie so far: publika, a w zasadzie jej brak. Płacąc 110zł poczułem się nieswojo, widząc w porywach 1/3 sali...Może warto było zaoferować tańsze bilety jak to kiedyś bywało? Wielka szkoda, ze szkodą dla szczególnie młodych fanów rzecz jasna.

Dziś wieczór lajtowy, ale na wakacje w sam razik!

A w piątek....

 

:-))))

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/56972-wsjd-ad-2009/#findComment-1399511
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie były to trzy wyjątkowe koncerty, piękny i niezapomniany wieczór.

Ze sceny popłynęła muzyka wyzwolona z wszelkich ograniczeń, wyzwolona z prostych i banalnych schematów rytmicznych, nie dająca się łatwo wystukać na oparciu krzesła sąsiada. Były to raczej swobodne fale dźwiękowe, to przybierające na sile to opadające po chwilach gwałtownego wzburzenia (szczególnie Wadada i Roscoe). Jeśli wczoraj wieczorem w Warszawie nie było kolejnej szalonej burzy to właśnie dlatego, że cała skumulowana energia została zgromadzona i uwolniona właśnie na scenie Sali Kongresowej, to nie przypadek, że podczas koncertu WSQ nagle z charakterystycznym gwałtownym błyskiem przepalił się jeden z reflektorów zawieszonych tuż nad samą sceną :-)

A teraz czas na krótką charakterystykę samych koncertów:

 

WSQ – występ będący peanem pochwalnym na cześć saksofonu i jego, o czym skutecznie przekonali Nas członkowie kwartetu, nieskończonych możliwości brzmieniowych. Nie obyło się bez popisów solowych, każdy z muzyków otrzymał szansę na zaprezentowanie swojej wirtuozerii, oczywiście najpiękniejsze były chwile gdy muzycy grali razem, Bluiett dający często silne oparcie basowe, a dalej trzech muzyków swobodnie wymieniających myśli, czasem nieco się przekrzykujących, ale bez zbytniej przesady - nie był to występ z cyklu szalona jazda bez trzymanki, ani też coś na kształt wymiany nokautujących ciosów. Tematy w sumie dość czytelne, częstokroć silnie osadzone w bluesie. Swoistą ciekawostką dla mnie było odstawienie w jednym utworze saksofonów przez Bluiett’a i Murray’a na rzecz klarnetów (Murray oczywiście zagrał na klarnecie basowym) jakby na przekór owemu saksofonowemu kwartetowi, który na chwilę był nim tylko w połowie :-) W sumie bardzo fajny koncert, sporo dobrej zabawy, muzycy w świetnych humorach, no i jak dla mnie zjawiskowy Murray, obdarzony cudownym soundem (słychać echa wielkich Mistrzów saksofonu od Hawkins’a czy Webster’a aż po Aylera). Ten muzyk ma absolutną swobodę w penetrowaniu całej skali saksofonu od niskich niemalże basowych pomruków, aż po przejmujący pisk...

 

AEOC – mam wrażenie, że jednak nazwa nieco na wyrost, w sumie ostatnimi czasy jeśli AEOC występowało pod tym szyldem to jednak w nieco innym składzie... Raczej odniosłem wrażenie, że jest to po prostu występ kwartetu Roscoe Mitchell. Zgadzam się z przedmówcami, że w znakomitej większości było to granie zupełnie inne od tego do czego przyzwyczaił nas AEOC. Granie zdecydowanie free, ale jednak bez tej szczypty humoru, zabawy, typowego nieco przecież „jarmarcznego” szaleństwa ;-) Roscoe szalenie skupiony, raczej introwertyczny, zamyślony, grający te niekończące się pętle i zawijasy w dużej mierze oparte o technikę oddechu okrężnego, w moim odczuciu wcale nie tak odległe od tego co możemy odnaleźć u Evan’a Parker’a. Paradoksalnie odniosłem wrażenie, że zespół raczej niepewnie czuł się w oryginalnych tematach AEOC. Na osobne wyróżnienie zasługuje dla mnie gra Famoudou Don Moye, w części pierwszej pozbawiona właściwe jakichkolwiek sztywnych ram rytmicznych, niezwykle wyzwolona. Pomyśleć, że ten sam muzyk chwilę po zakończeniu gry nie bez wyraźnych trudności poruszał się o lasce, niezwykły jest ten jazz :-)

 

Gdybym miał się jednak pokusić o wytypowanie faworyta wczorajszego wieczoru to dla mnie bezapelacyjnie był nim Wadada Leo Smith i jego Golden Quartet. W pierwszym odruchu chciałem tu przyznawać odrębne nagrody wybranym muzykom zespołu, ale byłoby to jednak niesprawiedliwe, ponieważ to... cały zespół zasługuje na szczególne wyróżnienie, zespół funkcjonujący jak jeden zintegrowany organizm, pulsujący i tętniący życiem, prowadzony bezbłędnie przez lidera. Słowo prowadzony w tym kontekście ma zresztą szczególne znaczenie, ponieważ Wadada cały czas obserwował i słuchał towarzyszących mu muzyków, niczym dyrygent wyznaczał kierunek muzycznej narracji. No i jeszcze ton jego trąbki – niezwykle silny, pełen pasji i jakiejś trudnej do zdefiniowania pierwotnej mocy. Na pewno absolutnie szczery, czasem aż do bólu. Zero kompromisów, czysta żywa, piękna jazzowa muzyka..

 

Pozdrawiam fanów jazzu J

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/56972-wsjd-ad-2009/#findComment-1399557
Udostępnij na innych stronach

A ja się zawiodłem. To znaczy, może liczyłem na coś innego. Za każdym razem gdy słyszę muzykę free to zastanawiam się dlaczego właściwie to poszło w tą stronę? Przecież wirtuozeria nie zakłada wcale, że muzyka musi być tak nieprzystępna.

 

WSQ to naprawdę fajny eksperyment, szczególnie, że słuchając ich dociera wreszcie do czego służą w jazzie inne instrumenty poza sekcją dentą. Ale goście byli wyluzowani to się chwali, odnosiło się wrażenie, że zdają sobie sprawę z tego, że muzyka, którą prezentują jest trochę zbyt abstrakcyjna i trzeba do niej podchodzić z pewnym dystansem. Brytyjczyk przycinał naprawdę nieźle.

 

Z Art Ensemble Of Chicago niestety najbardziej przypadł mi do gustu ostatni utwór, gdzie lider trochę spuścił z tonu chaotycznego dmuchania i zagrał parę naprawdę świetnych nut. Trochę stał w kontraście do poprzedzających wykonawców, bo dla odmiany podchodził do własnej twórczości z pobożną czcią. Ciekawe, że miał ze sobą flet, a nic w niego nie podmuchał.

 

Ostatni kwartet był niestety absolutnie nie w moim guście. Muzyka kompletnie przeintelektualizowana. Do tego już dawno okazało się, że ten nurt to ślepa uliczka. Cellar Door Milesa, czy jego występy w sali kongresowej zawsze mnie zadziwiały. Te wyrafinowane krótkie frazy, kompletny chaos na fortepianie i w ogóle jakoś bez ładu i składu. Na koniec jeszcze te wszystkie gadżety - bzdety do robienia śmiesznych dźwięków. Fuj.

 

Podsumowując - rozczarowanie. Cóż, przyznam, że liczyłem jednak na większą równowagę pomiędzy abstrakcją i melodycznością. Po powrocie do domu zapuściłem koncert z okazji reaktywacji blue note i od razu humor mi wrócił razem z solo Freddiego Hubbarta na Cantaloupe Island. Potem Joe Henderson i już byłem zupełnie gdzie indziej.

Szkoda, że tym razem organizatorzy postawili na free. Zeszłoroczny koncert - szczególnie ten z Ernie Wattsem na saksofonie był absolutnie unikalny. Cóż, może za rok. Albo w listopadzie...

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/56972-wsjd-ad-2009/#findComment-1399596
Udostępnij na innych stronach

No teraz garść moich obserwacji.Bardzo dobra kolejność występów.Najpierw WSQ czyli wirtuozeria i sztuka improwizacji na najwyższym poziomie a przy tym bez zadęcia,na luzie i z humorem.

Dobra forma fizyczna Bluieta,w zeszłym roku na Vision sprawiał wrazenie chorego.Muzyka może niezbyt głęboka ale efektowna.Tyle,że po 30-40 min. trochę nuży.

AEOCH zaczęli trochę w stylu Warszawskiej Jesieni tzn.współcześnie póżniej przeszli do free a skończyli w etno.Mitchell chyba w kiepskiej formie fizycznej.Dla mnie Ensemble bez Bowiego i Malachiego to już nie to samo.

No i na deser Golden Quartet Wadady ukoronowanie koncertu,muzyka rzeczywiście w stylu davisowska ale nie naśladowcza.Dodatek elektroniki w tym przypadku nie przeszkadzał mi.Oprócz natchnionej i oszczędnej gry lidera bardzo podobał mi się Iyer.Mocne zakończenie.

Witek B. był i w piątek też będzie.A będzie się działo.Frekwencja chyba będzie lepsza!

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/56972-wsjd-ad-2009/#findComment-1399669
Udostępnij na innych stronach

broy

>Początek był na wskroś europejski, rzekłbym ECM-owski, a gdzie radocha i czad? Gdzie dawny AEOC? >Gdzie duch wielkiego Lestera?

 

Spodziewałeś się dawnego AEOC? Przecież Lestera i Malachiego już nie ma. Nieco naiwne podejście. Mieli ich puścić z taśmy? Szczerze mówiąc spodziewałem się innego oblicza tego zespołu i nie zawiodłem się. Hugh Ragin (tr) i Harrison Bankhead (bass) to również znakomici muzycy.

 

arzachel

>Raczej odniosłem wrażenie, że jest to po prostu występ kwartetu Roscoe Mitchell. Zgadzam się z >przedmówcami, że w znakomitej większości było to granie zupełnie inne od tego do czego przyzwyczaił >nas AEOC.

 

No właśnie, kwestia przyzwyczajenia i oczekiwań. Lepiej tego unikać, a nie będzie rozczarowań. A to, że zagrali inaczej nie wymusza chyba konieczności zmiany nazwy przez Roscoe i Famoudou.

 

>Granie zdecydowanie free, ale jednak bez tej szczypty humoru, zabawy, typowego nieco >przecież >"jarmarcznego" szaleństwa ;-)

 

Jestem z natury ponurakiem więc brak "tej szczyty" w ogóle mi nie przeszkadzał. Wręcz przeciwnie, więcej muzyki w muzyce.

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/56972-wsjd-ad-2009/#findComment-1400017
Udostępnij na innych stronach

A wczoraj radosny wieczór, sporo dobrej zabawy wokalnej i jakby to powiedział Adamiak: dziś proszę państwa MAMY sukces frekwencyjny - pewnie jakieś 80% sali, muzyka lekka łatwa i przyjemna, ale zagrana z klasą i no zaśpiewana - bardzo fajnie i z czarnym feelingiem, szczególnie podobała mi się D. Reeves, bo śpiewała z największym wyczuciem i najbardziej czarno. Pod względami estetycznymi u innych pań też niczego sobie ;-) Idealny wieczór dla tzw. niedzielnych fanów jazzupo upalnym dniu. Wracając do domu słuchałem jednakże świeżo nabytej płyty z kolekcji Blue Note dla Polityki - Nina Simone at Village Gate - no i niestety - żadna z wczoraj śpiewających pań nie zbliża się nawet do poziomu wielkiej i niezastąpionej (niestety, są ludzie niezastąpieni).

A dziś...

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/56972-wsjd-ad-2009/#findComment-1400129
Udostępnij na innych stronach

post.swan, 3 Lip 2009, 09:11

 

>broy

>>Początek był na wskroś europejski, rzekłbym ECM-owski, a gdzie radocha i czad? Gdzie dawny AEOC?

>>Gdzie duch wielkiego Lestera?

>

>Spodziewałeś się dawnego AEOC? Przecież Lestera i Malachiego już nie ma. Nieco naiwne podejście.

>Mieli ich puścić z taśmy? Szczerze mówiąc spodziewałem się innego oblicza tego zespołu i nie

>zawiodłem się. Hugh Ragin (tr) i Harrison Bankhead (bass) to również znakomici muzycy.

 

 

AEOC nie słuchał od 1/07 i mam kolego większość ich płyt, a więc troszkę dystansu proszę ;-) Każdy oczekuje czegoś innego i na tym polega zabawa, nieprawdaż? Dla mnie koncert był momentami za poważny i stojący, może spowodowane jest to wiekiem muzyków, może wyczerpała się koncepcja - nie wiem. W każdym razie z dawnym (powtarzam: z dawnym) AEOC dzisiejsza Czy gdzieś stwierdziłem, że nowe nabytki nie są dobre? A z taśmy to puszczają w Sopocie, także bądźmy poważni.

 

pzdr jazzowo

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/56972-wsjd-ad-2009/#findComment-1400131
Udostępnij na innych stronach

W niedzielę byłem na koncercie Tomasza Stańki (Skwer Hoovera). Niestety wybrałem się tam prosto z sauny i w efekcie zimne piwo wykluczyło mnie z grona pretendentów do uczestnictwa w wieczorze zornowskim, myślę że frekwencja jednak tym razem dopisze.

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/56972-wsjd-ad-2009/#findComment-1400146
Udostępnij na innych stronach

no i znowu byk (chyba upał):

W każdym razie z dawnym (powtarzam: z dawnym) AEOC dzisiejsza koncepcja ma imho niewiele wspólnego, co nie oznacza, że jest gorsza czy mniej ciekawa - jest po prostu inna.

 

jakew, życzymy szybkiego powrotu do zdrowia i ciętego pióra ;-0

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/56972-wsjd-ad-2009/#findComment-1400154
Udostępnij na innych stronach

broy, 3 Lip 2009, 12:01

 

>AEOC nie słuchał od 1/07 i mam kolego większość ich płyt, a więc troszkę dystansu proszę ;-) Każdy

>oczekuje czegoś innego i na tym polega zabawa, nieprawdaż? Dla mnie koncert był momentami za poważny

>i stojący, może spowodowane jest to wiekiem muzyków, może wyczerpała się koncepcja - nie wiem. W

>każdym razie z dawnym (powtarzam: z dawnym) AEOC dzisiejsza Czy gdzieś stwierdziłem, że nowe nabytki

>nie są dobre? A z taśmy to puszczają w Sopocie, także bądźmy poważni.

 

Ależ nikt nie kwestionuje, że jesteś koneserem AEOC. Nastawiłeś się na zabawę i nie trafiłeś. Ja się nastawiłem na poważny, "stojący" koncert i jestem zadowolony. Lubię ich płyty nagrane w ECM. Jest tam sporo klimatów podobnych do środowego koncertu. A nostalgia za dawnym-dawnym? Zrozumiała, choć nierealna.

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/56972-wsjd-ad-2009/#findComment-1400170
Udostępnij na innych stronach

Eee tam , od razu koneserem ;-). Koneserzy to wczoraj słuchali trubute to NS ;-) klaskali, bujali aż miło, tyle że nie w tempo to klaskanie wyszło, ale u nasz to normalka ;-0

 

Ale AEOC to chyba najgorsze płyty nagrał właśnie dla ECM ;-(((

 

pzdr serdecznie i jazzowo, do wieczora!!!

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/56972-wsjd-ad-2009/#findComment-1400173
Udostępnij na innych stronach

Wracając do koncertu ze środy:

1. WSQ - bardzo dobre granie, sporo tradycji, a jednocześnie przebijały się awangardowe klimaty. Wbrew pozorom i oczekiwaniom, było też parę łądnych odniesień do Coltrane'a (ciekawie zagrane Giant Steps), a nawet Colemana.

2. AEOC - dla mnie główna atrakcja wieczoru, początek koncertu ECM'owski, a ja nieszczególnie lubię klimaty ECM'owskie i nieszczególnie lubię AEOC na ECM. Podobnie jak broy z dużym zadowoleniem przyjąłem późniejsze 2/3 koncertu. Ragin i Bankhead to świetni muzycy, a solo Bankhead'a w jakiś sposób "otworzyło" zespół, który w pewnym momencie jakby złapał kontakt z publiką. Famoudou - tego gościa powinni puszczać codziennie Jonkiszowi, prawdziwe "mind over matter", bardzo przemyślane solówki perkusyjne. Co do Roscoe Mitchell'a, po jego grze nie odniosłem wrażenia, że był w słabej formie, no i 2 sekundy dla Kirka (gra na 2 instrumentach na raz).

3. Wadada - również przyznam, że najlepszy moment koncertu to gra w trio bez Wadady, temat doskonale podany przez pianistę i pociągnięty przez perkusję. Sam Wadada wielkim trębaczem jest, to przyznaję, dużo grania w klimacie elektrycznego Miles'a, tyle że gra na trąbce na dużo wyższym poziomie. Sound Wadady przypomina mi manierę i sound Stańki z lat 70tych. Niesamowity jest też "czad" i dynamika jaką potrafi on wycisnąć z tego instrumentu.

 

Dziś Zorn - zobaczymy co to będzie :-)

 

Pozdrawiam wszystkich fanów Jazzu

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/56972-wsjd-ad-2009/#findComment-1400393
Udostępnij na innych stronach
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.