Skocz do zawartości
IGNORED

Chopin 2010 i XVI Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. F. Chopina


Violet

Rekomendowane odpowiedzi

papageno, 10 Sty 2010, 18:59

 

>TVP uruchomiła nowy serwis poświęcony Chopinowi:

>

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Dziękuję, Koledze za bardzo merytoryczny wpis :)

 

PS do wielu.

Przecież wielu muzyków podczas koncertowania robi różne dziwne miny i ruchy. To normalne. Dziwię się, że niektórzy Koledzy o tym piszą w kontekście L.L. Kto gra na jakimś instrumencie - ten wie jakie to emocje :)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Stereo i Kolorowo - Underground

Mój blog i recenzje różnych urządzeń audio-stereo: stereoikolorowo.blogspot.com

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>Z okazji tej rocznicy wychodzi również taki 16-płytowy box: The Complete Chopin [200th Anniversary

>Edition]

>

>

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

 

W amazon.de kupicie ten sam box za połowę ceny z merlin.pl, z wysyłką. Nawiasem mówiąc merytorycznie box DG jest dużo ciekawszy i niewiele droższy od EMI.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość papageno

(Konto usunięte)

4photo

Dobrze, że wskazałeś adres do Merlina. Dzięki temu uniknąłem niepotrzebnego zakupu. Większość nagrań w tym boxie to Ohlsson, którego nagrania chopinowskie mam w komplecie ( w jpc.de były tylko ogólne informacje).

Zdaje się, że nastał sezon na przypadkowe składanki: 1-2 płyty z rzadkimi wykonaniami, reszta ogólnie znane, ogólnie dostępne, tylko w innym opakowaniu, pod innym tytułem. Byle zarobić. Szkoda.

Za to zamówiłem Yuję Wang i Kissina.

post-20349-100005469 1263381804_thumb.jpg

post-20349-100005470 1263381804_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam bardzo, Chinczykow w swoim zyciu widzialem wielu i ta pani to zdecydowanie wycwiczyla sobie "emocjonalne poruszenie" muzyka Szopena, pod kamere i publike. Szczerze mowiac, rz...ac mi sie chce jak to widze. Komercja gorsza niz Doda

 

nsnotes

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To i ja wtrącę swoje trzy grosze w „Sprawie L-L”. Byłem w FN tylko w czwartek. Gorzej zagranego koncertu e-moll w życiu nie słyszałem! Wrażenie było tak silne, że po powrocie do domu cały roztrzęsiony natychmiast rzuciłem się do półeczki z Chopinem i raz za razem przesłuchałem trzy inne wykonania. Ufff, co to była za ulga - a więc to jednak nie Chopin popełnił marną kompozycję, ani ja nie straciłem na te akurat nutki wrażliwości. Najpierw posłuchałem Parahii - cudowny Chopin a la Mozart. Potem Blechacz - trochę powiedziałbym beethovenowski w wyrazie. I na koniec Argerich/Abbado (mój Boże, to już 40 lat temu było!) - mój prywatny punkt odniesienia w tej materii.

 

Wracając do L-L. Jako, że wciąż mnie trzęsie, ujmę wrażenia w punktach.

1. Zero porozumienia pianisty z orkiestrą. Fizycznie było widać, jak zagubiony jest dyrygent i muzycy, i - pour limiter les degats - coraz bardziej starają się usunąć w cień.

2. Totalnie zagubiona chopinowska fraza, próba interpretacji tak wirtuozowskiej, że graniczącej ze zgrywą. Przedziwne akcenty dynamiczne w częściach szybkich. Dla mnie było to poszukiwanie oryginalności na siłę. Tak da się grać - bo ja wiem - Rachmaninowa. Od biedy nawet Beethovena. Chopina moim zdaniem nie. OK było tylko środkowe larghetto, ale i tu bez zachwytów.

3. No i jeszcze skandal. Przez pierwsze kilka minut koncertu na sali głośno wyło jakieś elektroniczne urządzenie zagłuszając muzykę. Dyrygent powinien przerwać koncert, poprosić o usunięcie źródła hałasu i zacząć od nowa. Niemożliwe, by tego nie słyszał - pisk (+/- 8-10kHz) był tak silny, że powodował wręcz ból

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość papageno

(Konto usunięte)

Zaiste dziwne kryteria oceny. Chopin a la Mozart - piękny, beethovenowski - dobry. A wirtuozeria graniczy ze zgrywą. A w czym Rachmaninow gorszy od Mozarta i Beethovena? I to poszukiwanie oryginalności na siłę. Oby wszyscy pianiści tak się "męczyli" jak Lang Lang.

 

A swoją drogą, jacy delikatni i wrażliwi ludzie na tym forum. Vomitują od patrzenia na grę małej kobietki. A jacy znawcy mowy ciała. Tylko spojrzą i już wiedzą co prawdziwe, a co wyćwiczone.

 

No ale o gustach podobno się nie dyskutuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczekiwanie na spontaniczną mowę ciała u Chińczyka to tak jak oczekiwać na szczerą wypowiedź członka KC PZPR. Po prostu spontaniczność na zewnątrz tam nie występuje. Ich wspaniała kreacja idzie do wewnątrz, stąd sztuka medytacji, doskonalenia i trenowania charakteru, niespożyta cierpliwość, koncentracja, pilność i wytrzymałość. Zewnętrzne ekspiacje to domena zamorskich diabłów czy białych małp - barbarzyńców po prostu. Łatwo ich urobić, odbierają wszystko wprost i nie znają sztuki cywilizowanej konwersacji.

To tak jak z rozmowami przy okrągłym stole: "-Ci ze opozycji to nie rozumieją że Mietek mówi nie po to żeby coś powiedzieć a po to żeby mówić!".

Ale czy jest to coś całkowicie obcego? Nasz egalitaryzm i kulturowe zdziecinnienie pogrzebały dawny język gdzie każdy stan i warstwa społeczna operowały własnym językiem, rycerz nie rozumiał kmiecia a kmieć rycerza, królewskie "później", "rozważę", radcowskie "rozważymy Wasza propozycję dokładnie". To samo dotyczy sztuki - Botticelli malował obrazy wielowarstwowe gdzie owszem, golizna istniała ale była jedynie jedną z warstw i elementów układanki. A dzisiaj odgrywane emocje człowieka zanurzonego w nadal żywym kodzie kulturowym (Chińczyka) traktuje jak dziecko obraz Botticellego. Ale emocje! Nawet oko mu uciekło a noga się omskła. Ale przeżywa! A co powiedzieć o takim ekspresjonizmie jak w "Maestro" Wedekinda? Przecież czytanie wprost tych emocji to idiotyzm.

Gra na fortepianie nie jest niczym innym. Po pierwsze należy dobrze grać, to co muzyk przeżywa to jego sprawa a jak publika jest tak infantylna że leci na prymitywny teatrzyk to czemu go nie zrobić?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MMMarciNNN, 13 Sty 2010, 15:10

 

>>w czym Rachmaninow gorszy od Mozarta i Beethovena?<

>W tym, w czym Jesienin gorszy od Szekspira i - dajmy na to - Dickensa.

 

Tym samym Jesienina zapijać winem owocowym można, a Szekspira koniakiem tylko wypada? Zgrozo... Wszyscy razem i każdy z osobna, czy to poeta czy kompozytor, w grobach się przewracają.

 

 

>>Nasz egalitaryzm i kulturowe zdziecinnienie pogrzebały dawny język gdzie każdy stan i warstwa społeczna operowały własnym językiem, rycerz nie rozumiał kmiecia a kmieć rycerza, królewskie "później", "rozważę", radcowskie "rozważymy Wasza propozycję dokładnie".

 

Tyle tylko, że rozpatrywanie tegoż w jednej płaszczyźnie (choć w wypowiedzi swojej słusznie przytaczasz "wielowarstwowość") prowadzić musi donikąd. Rozwarstwienie ma się dobrze, wręcz rozkwita tyle tylko, że według innych kryteriów przebiegają linie podziału.

Ale tylko dzięki temu, że w końcu rycerz zrozumiał kmiecia, a kmieć rycerza dziś jesteś gdzie jesteś, robisz co robisz, i żyjesz jak żyjesz. Oczywiście pod warunkiem, że Cię to życie satysfakcjonuje.

 

>>Oczekiwanie na spontaniczną mowę ciała u Chińczyka to tak jak oczekiwać na szczerą wypowiedź członka KC PZPR.

 

Uproszczenie ale przede wszystkim niesprawiedliwy stereotyp. Czy i kiedy ostatnio przebywałeś w towarzystwie młodych, wykształconych Chińczyków? Znających po kilka języków, podróżujących po świecie, a co najważniejsze mających dużo ciekawych rzeczy do powiedzenia? Chyba, że ocenę opierasz na podstawie obserwacji budki z "chińszczyzną" nieopodal.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4photo, 13 Sty 2010, 16:25

 

>MMMarciNNN, 13 Sty 2010, 15:10

>

>>>w czym Rachmaninow gorszy od Mozarta i Beethovena?<

>>W tym, w czym Jesienin gorszy od Szekspira i - dajmy na to - Dickensa.

>

>Tym samym Jesienina zapijać winem owocowym można, a Szekspira koniakiem tylko wypada? Zgrozo...

>Wszyscy razem i każdy z osobna, czy to poeta czy kompozytor, w grobach się przewracają.

>

 

Kto się gdzie przewraca, nie wiem. Ale proszę nie wkładać mi w usta rzeczy, których nie napisałem i nie myślę. Jesienin - znakomity poeta, nota bene jeden z moich ulubionych. Rachmaninow - kompozytor wyborny. Ale jest miara rzeczy. Jest Napoleon i jest major Sucharski. Jest Giotto i jest Andrzej Wróblewski. Jest Artur Rubinstein i jest, bo ja wiem, Kevin Kenner. Nic nikomu nie ujmując.

 

Cała ta dygresja wzięła się jednak z innego nieporozumienia. Pisząc o tym, że na zaproponowany przez L-L sposób można - moim zdaniem - grać Rachmaninowa, ale nie Chopina, nie miałem na myśli jakiegokolwiek wartościowania tych kompozytorów. Po prostu uważam, że idiom kompozycji Frycka tak jest osobny i specjalny, że pianista chcący je grać, nie znajduje tu oparcia w rygorystycznej strukturze formalnej wynikającej z konwencji muzyki epoki (jak jest np. u Beethovena, mimo całego jego nowatorstwa). A wobec tego odpada interpretacja polegająca na czysto formalnym, powierzchownym, zaskakującym w założeniu przestawieniu akcentów czy innej intonacji. Tu trzeba interpretację zbudować od podstaw - wsłuchać się w to, co pod nutami, a nie tylko zgrabnie je zagrać. Bez tego Chopin się rozpada. Myślę zresztą, że z tego właśnie powodu nie cenił go szczególnie i nie grywał Glenn Gould. Co dla Goulda było wadą, dla mnie jest Chopina zaletą, ale też czyni z niego kompozytora niebywale wprost trudnego. A L-L chciał go zagrać efekciarsko. Moim zdaniem poległ.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

papageno, 13 Sty 2010, 17:56

 

>Czyli znaj proporcje mocium panie?

>Więc jest Lang Lang i MMMarciNNN.

 

 

Na gruncie pianistyki to jest Lang Lang, a mnie po prostu nie ma.

 

Najzabawniejsze jest zaś to, że ja go naprawdę bardzo lubię i cenię. Inaczej bym nie kupował już parę miesięcy temu biletu na ten koncert. A że się zawiodłem, ludzka rzecz - nadal go uważam za znakomitego pianistę. Znakomitego pianistę, który nie poradził sobie z koncertem e-moll Chopina. I tyle.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość papageno

(Konto usunięte)

Marcinie

I to jest ten poziom dyskusji, który mi odpowiada, więcej, podbudowuje moją wiarę w człowieka :)

 

Twierdzisz, że należy: "wsłuchać się w to, co pod nutami, a nie tylko zgrabnie je zagrać. Bez tego Chopin się rozpada".

 

Niepokoi mnie jedno: jeśli Ty się wsłuchałeś i wiesz co jest "pod nutami" a Lang Lan nie, to istotnie marny z niego pianista. Tylko dlaczego tylu ludzi go podziwia, i czemu ma tak oszałamiające recenzje.

 

Wiem, wiem, miliony much... itd, itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli, uprosczając wypowiedzi kilku Kolegów - Chińczycy nie powinni w ogóle grać Chopina? Bo "nie rozumieją" jego muzyki, za bardzo są konfucjanistyczni, za bardzo "odtwórczy", a nie twórczy?

Nie przekonują mnie takie argumenty wcale, a wcale. Uważam je za nieomal szowinistyczne/krótkowzroczne i szkodliwe dla ducha Muzyki oraz jej rozwoju :)

 

Chińczycy niech sobie grają swoich chińskich kompozytorów, a "nam Europejczykom" zostawią kompozytorów europejskich? Bo Chińczycy/Koreańczycy/Japończycy to są "maszynki do grania" a nie ludzie z prawdziwymi emocjami?

Ludzie, czy widzicie tę śmieszność powyższych stwierdzeń?!

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Stereo i Kolorowo - Underground

Mój blog i recenzje różnych urządzeń audio-stereo: stereoikolorowo.blogspot.com

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Violet, 13 Sty 2010, 19:01

 

>Czyli, uprosczając wypowiedzi kilku Kolegów - Chińczycy nie powinni w ogóle grać Chopina?

 

 

Moment, moment - czy to a propos którejkolwiek z moich wypowiedzi w tym wątku? Dla mnie Lang Lang może być i Węgrem. Ani chińskość nie jest przeszkodą w dobrym graniu Chopina (patrz Yundi Li), ani polskość czy też europejskość nie jest tego gwarancją (bez nazwisk, choć kilka aż się ciśnie...)

 

A jeżeli się odezwałem jako te nożyce po uderzeniu w stół, to przepraszam.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>Twierdzisz, że należy: "wsłuchać się w to, co pod nutami, a nie tylko zgrabnie je zagrać. Bez tego

>Chopin się rozpada".

>

>Niepokoi mnie jedno: jeśli Ty się wsłuchałeś i wiesz co jest "pod nutami" a Lang Lang nie, to

>istotnie marny z niego pianista. Tylko dlaczego tylu ludzi go podziwia, i czemu ma tak oszałamiające

>recenzje.

 

Nieporozumienie. Ja nie wiem, co jest pod nutami. To każdy pianista to przede mną odkrywa. Parahia znalazł w koncercie e-moll powinowactwa z Mozartem, Blechacz wyczuł beethovenowskiego ducha. Trudno to precyzyjnie nazywać, bo jak twierdzi mój znajomy, pisać o muzyce, to tak, jak tańczyć o architekturze - i te moje porównania są z założenia kalekie. U Lang Langa nie usłyszałem na czwartkowym koncercie żadnej story behind the story. Moim zdaniem prześlizgnął się po powierzchni nut, momentami błyskotliwie, ale w sposób w gruncie rzeczy pusty. To jest istotą mojego zarzutu.

 

A wielu ludzi, w tym ja, go podziwia, bo pomimo to jest wspaniałym pianistą. I innym jego interpretacjom niczego takiego zarzucić nie mogę, wręcz przeciwnie. A recenzje? Cóż - to już zupełnie inna historia...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chińczycy grają Chopina i Bacha na swój sposób. Na szczęście wyzbywają się kompleksów wobec Zachodu i zaczynają coraz aktywniej promować własną kulturę. Kto powiedział że to koniecznie Chopin, Bach, Brahms muszą być dla nich geniuszami? To że ich przyjęli wynika z dominacji kulturowej zachodu która się tam powoli kończy. Nie mają dla nich wartości odczytania romantyczne - dla Chińczyków to prymitywizm, taki natywna podprogowa metoda której sami nie szanują a którą realizują przed zachodnim audytorium robiąc sobie z nas zarówno żarty jak i prowadząc grę. Odczytują tą muzykę w inny sposób, dla nich największe wartości tkwią w stabilności budowy utworu, jego harmonii i wypracowaniu, nie rozumieją co my widzimy w Schubercie (fakt, geniuszem nie był) którego wartość tkwi zupełnie gdzie indziej - bo kto by tam doceniał szaleństwo i ukazanie nowych dróg kiedy stare pracowały doskonale (Beethoven).

To zupełnie inna konkurencja, droga dojścia do utworu i wrażliwość. Są dużo wrażliwsi na mikrotonowość, wydobywanie dźwięku co wynika z ich tradycji i z tego też powodu nie doceniają pewnych metod wypracowanych na zachodzie a nadzwyczaj doceniają te które niekoniecznie robią na nas wrażenie (bo poza nadzwyczaj wrażliwymi po części jesteśmy na nie głusi).

Ich metoda Chopina jest oparta na badaniach ale... dla nich całe zagadnienie epoki romantyzmu to dziecinada, niedojrzałość i przejaw szaleństwa które jest tam piętnowane. Kiedy ktoś gra "romantycznie" jest to raczej żartem, pozą niż autentycznym wyrazem i moim zdaniem mają rację - mają się z czego pośmiać i niech się śmieją bo mają do tego takie samo prawo jak biali śmiejący się z nich w dawnych koloniach. A dzisiaj to Chiny budują na całym świecie swój system kolonialny - surowce przemysłowe, żywność, kontakty handlowe, handel bronią.

Najlepsze interpretacje z Chin dopiero nadejdą, będą diametralnie różne od naszych kiedy w końcu wydobędą się z kompleksów i stworzą własne konkursy i szkoły będące konkurencyjnymi do zachodnich. Czemu nie? Mają ucho na doskonałą konstrukcję, stąd także tamtejsze poważanie dla Chopina, Bacha, Rameau, Scarlattiego.

A Lang Lang robi sobie z nas jaja. I bardzo dobrze.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość papageno

(Konto usunięte)

Marcinie

 

Nie musisz przepraszać, nie bądź tylko taki kategoryczny w sądach.

 

Chdzi bowiem o coś bardzo ulotnego i subiektywnego - o indywidualny odbiór interpretacji utworów Chopina.

 

Nocturny, które szczególnie lubię (nie jestem w tym oryginalny) dla jednych będą pieśniami nocy, dla drugich "nocnymi rodaków rozmowami".

 

Gdy byłem w okresie sturm und drang, myślałem kategoriami rewolucyjnymi, i takiego Chopina chciałem słyszeć i słyszałem. Teraz, na strość, mi to w naturalny sposób przeszło.

 

Teraz nocturn kojarzy mi się z mons pubis, labia majoris pudendum, vestibulum, immissio, erectio, lubricatio, ejaculatio. I takich interpretacji, zawierających odniesienia do powyższych skojarzeń, szukam.

 

Tylko proszę mnie nie wysyłać do psychoanalityka, gdyż sam się na tym znam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>papageno

>

>A swoją drogą, jacy delikatni i wrażliwi ludzie na tym forum. Vomitują od patrzenia na grę małej kobietki.

>A jacy znawcy mowy ciała. Tylko spojrzą i już wiedzą co prawdziwe, a co wyćwiczone.

 

 

>4photo

>

>Uproszczenie ale przede wszystkim niesprawiedliwy stereotyp. Czy i kiedy ostatnio przebywałeś w towarzystwie młodych,

>wykształconych Chińczyków? Znających po kilka języków, podróżujących po świecie, a co najważniejsze mających dużo

>ciekawych rzeczy do powiedzenia? Chyba, że ocenę opierasz na podstawie obserwacji budki z "chińszczyzną" nieopodal.

 

 

W towarzystwie mlodych, wyksztalconych, podrozujacych po swiecie Chinczykow przebywalem wczoraj. I jak mowie, to co pokazuje ta pani to sa wycwiczone pozy. Taki teatrzyk dla publicznosci, niech sie zachwyca. W koncu ilu przecietnych Europejczykow jest w stanie rozroznic jednego Chinczyka od drugiego, nie mowiac juz o znajomosci ich mowy ciala.

 

Muzyki nie oceniam, ale jak ktos mi wciska taki kit, jak ta pani, to dla mnie stawia pod znakiem zapytania cala intepretacje. Dlatego wlanie rz...gam patrzac na jej wystep, bo to taki Szopenowki McDonald dla mas. Ale dla kazdego kto co lubi....

 

nsnotes

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

DLA POKLASKU

 

szkola europejska

 

dla nieobytych - 100% artysta

mlody, wlos dlugi a rozwiany, fular, rzuca wlosami i polami fraka, odsuwa fotel na maksa od fortepianu, siada ostentacyjnie niedbale na jego samej krawedzi w stanie rownowagi chwiejnej, atakuje klawiature z duzej wysokosci

 

dla obytych - pozer

nie dosiega do pedalow, by nimi precyzyjnie operowac, czesto kiksuje, gra nieczysto i z racji oddalenia od klawiatury ma klopoty z pianami i pianissimami oraz zasiegiem

 

szkola wschodnia

 

dawna - twarz maska

 

nowoczesna - gra cialem (ciekawe jak wygladalby ichniejszy duet Kisielewski - Tomaszewski; bylyby bodiczki?)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie daje mi spokoju, że z powodu źle zrozumianego zdania kilka postów wyżej mogłem zostać posądzony o niechęć do Rachmaninowa. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie. Żeby to wyjaśnić, muszę wejść w rejony Wielkiej Herezji. Otóż ja koncerty fortepianowe R. zdecydowanie wolę od koncertów fortepianowych Ch. Uważam je za znacznie ciekawsze i bogatsze kompozycje, choć łatwiejsze do grania, niż koncerty Frycka. Łatwiejsze w tym sensie, że ich materia jest bardziej plastyczna i podatna na bardzo różne interpretacje (mogę sobie wręcz wyobrazić znakomite ich wykonania przez - dajmy na to - Jerry'ego Lee Lewisa ;-))

A co do koncertów Ch. Owszem, mam do nich sentyment. Uważam jednak, że gdyby Fryderyk tylke je napisał, jego miejsce w historii muzyki byłoby raczej poślednie - gdzieś koło Hummela. Dopiero w kontekście nokturnów, preludiów, mazurków i reszty również koncerty nabierają znaczenia. Tyle herezji na dziś. Bierzcie mnie na stos.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość papageno

(Konto usunięte)

No dobra, skoro Was tak irytuje żółty kolor, to znalazłem w sieci czarnoskórą, klasyczną pianistkę.

Jade Simmons.

"Winner of numerous awards and scholarships, Jade was Miss Illinois and 1st-runner up at the Miss America Pageant in 1999 where she performed Chopin's Etude in C-sharp minor, Op.10 No.4."

Tylko za cholerę nie mogłem znaleźć w internecie nagrania tego Chopina.

post-20349-100005082 1263722581_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.