Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

rozumiem, że bierzesz aktywny udział w obecnej dyskusji z rządem w sprawie deregulacji zawodu urbanisty?

Z urbanistami było nieciekawie od prawa budowlanego z 1961 roku. Pracę urbanistów podporządkowano organom planowania gospodarczego które zajmowały się również drogownictwem, lasami etc, w praktyce urbaniści byli ograniczeni do projektowania osiedli i konsultowania planów budowy przemysłówki robionych przez budowlańców. Formalnie TUP nadal istniał ale pełnił rolę podobną do SARPu czyli wydmuszki (uprawnienia planistyczne również były niezależne od organizacji zawodowych - wydawał je wojewoda/rady narodowe w zależności od okresu). W 1994 z nową ustawą o zagospodarowaniu przestrzennym wprowadzono wykonywanie planów w oparciu o wzajemne konsultacje na każdym szczeblu, formalnie był to powrót do stanu przedwojennego co jest również normą w Europie (np. prawo RFN po 1945 opierało się na polskiej ustawie przedwojennej - rozp. z 1929 jako ustawa od 1939 r.).

W praktyce okazało się że trudno się pozbyć starych nawyków i zarówno samorządowcy jak i wojewodowie przedłużyli stare praktyki, szczególnie że nacisk inwestorów był duży a okazji do posmarowania wiele. Urbaniści po 1939 r. nigdy w praktyce nie stanęli na nogi i pełnili funkcję konsultantów czy wykonawców dokumentacji pod wytyczne zlecającego. Owszem, wydziały architektury i urbanistyki uczyły zawodu ale ten w praktyce daaaaleko rozmijał się z teorią i dawnymi uwarunkowaniami.

I tak to się ciągnęło do 2013 r. kiedy to komisja sejmowa ds deregulacji przy ogólnym poparciu posłów różnych partii (bliżej im z kontaktami do deweloperów niż urbanistów :D ) zrobili myk na skutek czego zawód urbanisty jako taki przestał istnieć. Pozostała funkcja planisty czyli to do czego urbaniści byli w praktyce ograniczeni.

A co do reakcji ludzi - jak sami podchodzą do architektów i planów zagospodarowania terenu?

Tu problemem nie wydaje się poziom urbanistów ponieważ mamy trochę całkiem dobrych i paru na światowym poziomie tyle że ci pracują za granicą a w kraju dostają nieliczne, ograniczone skalą zlecenia.

Ogólnie brak w Polsce prac w szerszej skali - gminy nie chcą wydawać pieniędzy na szersze analizy we współpracy z województwem bo to od razu kwalifikuje się do ukarania przez NIK (bo nie ma bezpośrednich skutków i określonych celów - wydatek nieuzasadniony). Z tego powodu w kraju panuje projektowanie "puzzlowe" - malutkie obszary w oderwaniu od reszty bo na tyle radni w gminach zaklepują środki, na to też jest lokalna presja mieszkańców a do tego gminy nie chcą się narażać mieszkańcom, inwestorom etc (bo planowanie i prowadzenie szerszej polityki metropolitalnej czy terenowej wymaga choćby scalania i nowej parcelacji gruntów - wyobrażacie to sobie przy obecnym w Polsce podejściu do władz lokalnych i na odwrót?).

 

Regulacja zawodu to najmniejszy problem. Problem jest w podejściu do dobra wspólnego czyli zarządzania miastem, gminą, umiejętnym współkształtowaniu rozwoju, gotowości do kompromisów w tym finansowych i przekształceń gruntów. Jak do tego chcemy podejść np. we własnym mieście - zajmujemy się sprawami lokalnymi, mamy jakiekolwiek informacje choćby na poziomie osiedla, na co wydawane są np. środki na rewitalizację obszarów, które drogi są remontowane etc. To także należy do mieszkańców. Ja wiem że członkowie lóż, karbonariusze, rotarianie, towarzystwa pożytku publicznego zostały w latach 1939-1956 rozwalone i wybite (wojna np. wytraciła 1/2 drobnomieszczaństwa z liczną mniejszością żydowską, kupę inteligencji, właściciele ziemscy czy "kapitaliści" uciekli lub zostali zabici/spauperyzowani) tyle że musimy wydobyć się z perspektyw chłopskiego obejścia i nauczyć się realnie żyć lokalnie współpodzielając odpowiedzialność za miejsce w którym żyjemy. Od parafii/zboru/synagogi przez radę osiedla, towarzystwa i kluby, fundacje, współudział w komisjach gminy/miast do tworzenia organizacji społeczno-kapitałowych nadzorujących lokalną administrację publiczną.

Bo z kim urbaniści mają dzisiaj rozmawiać? Lokalne władze wykonawcze (wójt/burmistrz/prezydent) mają swoje interesy, radni często miewają bardzo ograniczone spojrzenie (wystarczy spojrzeć kim są z zawodu). Trzeba w tym uczestniczyć a nie narzekać. W Niemczech porządek nie robi się sam - wszyscy w miarę możliwości wzajemnie się kontrolują, zgłaszają nieprawidłowości, uczestniczą w kupie organizacji społecznych i stowarzyszeń (np. lekarze, architekci/urbaniści i prawnicy praktycznie z marszu powinni uczestniczyć w działalności lóż i fundacji wspomagających organizacje pomocy bo inaczej będą "nieco inaczej" traktowani, włącznie z brakiem zleceń od mieszkańców).

Dopóki będziemy się ograniczać do własnego ogródka dalej będzie taki bałagan.

Ustawę o zamówieniach publicznych trzeba było zmienić od razu kiedy ją wprowadzono kilkanaście lat temu, jej uchwalenie odbyło się na fali "walki z korupcją" a w efekcie korupcja stała się bardziej zakamuflowana a w branżę weszła gigantyczna patologia absolutnego kryterium ceny z czego efektami stykamy się do dzisiaj.

Oczywiście, media chwaliły "walkę" i jasne kryteria, wszystko sprowadziło się do poziomu Faktu. A ludzie tydzień później nic z tego nie pamiętali i ogólnie faję kładli na to co się tam właściwie dzieje.

Skoro oni mają wszystko w dupie to i świat ma ich nawzajem.

Edytowane przez Piotr

Albo Ci, którzy tweirdzą że w nowych mercach klasy A są słabej jakości materiały, a potem przyznają, że w sumie to nie widzieli na żywo nowej klasy A, ale dobre materiały w mercach zaczynają się dopiero od klasy E...

Powrót po dłuższej przerwie...

Co prawda to onet ale news raczej prawdziwy.

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Mnie osobiście nie zdziwił ale są tacy, którzy wierzą w bezstronność czynników opiniotwórczych w biznesie motoryzacyjnym, niech przeczytają.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Gość Gosc

(Konto usunięte)

I najciekawsze jest to że komentarze negatywne o czterocylindrowym silniku w BMW 7 piszą z regóły osoby których nie stać na używanego Matiza

Ale z ,, regóły'' stać ich na słownik ortograficzny.

Miałem kilka modeli BMW, ale dla mnie 4cylindrowy silnik w takim aucie to jednak profanacja.

Siódemkę miałem krótko.

Edytowane przez HQ150

4 gary da się wyciszyć tak żeby nic nie było słychać na biegu jałowym. Przy dużym ciśnieniu doładowania, a więc dużej mocy przy niskich obrotach, możliwe jest uzyskanie jako-tako akceptowalnego dźwięku nawet przy spokojnej jeździe miejskiej. Jednak na trasie każdorazowe skorzystanie z choćby 50% mocy max. będzie wiązało się z ohydnym hukiem. Biorąc pod uwagę postępujący idiotyzm motoryzacyjny a więc zaostrzające się przepisy dot. prędkości, większa moc będzie używana na tyle rzadko bądź w bardzo krótkich "impulsach", że można ją uznać za rozwiązanie tak jakby awaryjne a więc niekoniecznie musi ono być dopracowane pod względem jakości towarzyszącego mu dźwięku silnika. Syfiaste czasy z limitami prędkości, podłe rozwiązania techniczne.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Fotoradar podwajal predkosc...SM o tym wiedziala...prokurator nie widzi problemu

 

No coz..dostaniesz 25 lat za falszowanie pieniedzy drogi obywatelu. 15 lat jak kogos zabijesz.

Ale panstwo moze bezkarnie dymac Cie w d...

 

Chyle czoła przed tymi ktorzy od wielu lat pracowali by spoleczenstwo dac tak omamic. Socjotechnika w najlepszym wydaniu.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Częściowo znosza punkty. Wg nowego projektu, jak jesteś bogaty, to możesz mieć w nosie prawo. Jest coraz lepiej.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Powrót po dłuższej przerwie...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Rewelacja - wystarczy że bandyta będzie miał policyjnego pilota do zatrzymywania samochodów i już jest panem życia i śmierci. Komuś dobrze w dekiel klepnęło. Może założą nam implanty pozwalające nas policji obezwładnić bez użycia broni albo innego taser'a. Tego nawet Orwell nie wymyślił.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

O tym zdalnym zatrzymaniu również słyszałem. Problem w tym, że dożyliśmy czasów, gdzie wszystkie rozwiązania są dwuznaczne (od czasu przynajmniej wynalezienia rozszczepiania atomu?). Te zagrożenia o których piszecie są realne; realne jest także to, że zaczynamy być ubezwłasnowolniani na każdym kroku, i obawiam się, że będzie to postępować. Ja w ogóle się obawiam, że motoryzacja się końćzy i nie zostało wiele czasu, by się nią cieszyć. Ilość ograniczeń stymuluje do szukania przyjemności w innych rodzajach hobby...

Zdalne zatrzymywanie będzie coraz bardziej realne jako, że przechodzimy powoli na auta elektryczne, i ta ewolucja jest nieunikniona. W tym roku zdaje się rusza E-Formuła 1. Motoryzacja już nigdy nie będzie tym, czym była.

Powrót po dłuższej przerwie...

A moim zdaniem samochód elektryczny nie ma sensu. Paliwa chemiczne mają znacznie lepszy współczynniki energii do masy. Samochód elektryczny nadaje się wyłącznie do przewidywalnej jazdy na niewielkie odległości, więc mało kto będzie chciał kupować taką zabawkę, obok której i tak będzie musiał mieć konwencjonalny samochód spalinowy.

Współczynnik energii do masy... wliczając w to źródło energii.

Obecnie w przypadku samochodu elektrycznego jest to ciężki akumulator.

 

Ale poczekajmy na erę wydajnych ogniw paliwowych...

Powiesz, ze to również energia z chemii...

A jest inna?

 

Sam napęd elektryczny kasuje każdy spalinowy w trakcji kołowej.

Jedyne wyjątki to napęd turbinowy... ale to również nie jest tłokowe ogniwo pośrednie motoryzacji...

 

A zresztą nie tyle o eliminację spaliny chodzi co o udoskonalenie przeniesienia energii na koła.

Nie hybryda z tymi wszystkimi przekładniami, tylko silnikspalinowy-prądnica-sterowniki-kable-silniki w piastach.

Absolut!

 

I takie audiofilskie... bo te kable...

Energia z chemii - benzyna, etanol czy nawet LPG mają tę zaletę że utleniacz jest wszędzie wokoło, nie trzeba go wozić, podobnie jak spalin.

 

Turbina + prądnica i silniki elektryczne w kołach - swoje zalety to ma, jednak główną wadą jest słaba rozpiętość mocy przy których turbina pracuje dobrze, jak również wolne wkręcanie się turbiny na obroty. Niestety bateria ciężkich akumulatorów być musi - żeby można było pracować turbiną w klasie D tak jakby, z jak najrzadszym włączaniem i wyłączaniem. Że już nie wspomnę o niezawodności elektryki, która nawet w zastosowaniach kontrolno - pomocniczych w samochodzie jest jedną wielką parszywą suką. Za to silniki tłokowe potrafią robić milion kilometrów bez większych ingerencji poza planową wymianą oleju i filtrów - zwłaszcza diesle z klasyczną pompą wtryskową.

Za to silniki tłokowe potrafią robić milion kilometrów bez większych ingerencji poza planową wymianą oleju i filtrów - zwłaszcza diesle z klasyczną pompą wtryskową.

 

Dokladnie...

pozatym ta pseudoekologia...ostatnio prezes Maseratti ladnie wyjasnil wszystkim dlaczego on ma auta elektryczne w d...

:)

Edytowane przez Robert Gdansk

Ekologia to jedno.

Parametry jezdne to drugie.

Dlatego w lokomotywach i dużych ciężarówkach od dawna nie ma mechanicznego przeniesienia napędu, tylko "kable"...

 

Misio: Elektryka to jest zawodna tylko w audio; tu nawet kable grają zamiast transmitować...

Lokomotywa czy duża ciężarówka (nie jeżdżąca po drodze tylko w obrębie kopalni) - to wszystko ma długie stałe czasu, a nie jak w samochodzie, gdzie czasem tylko kick-down daje nam możliwość ucieczki przed niebezpieczeństwem. Do tego to jest sprzęt profesjonalny, gdzie podejście do serwisu jest inne niż w samochodzie do codziennej eksploatacji. Plus to że operator - profesjonalista może np. robić sekwencję startową jak w samolocie.

 

Niezawodność - mimo wszystko większość głupich i upierdliwych awarii w samochodach dotyczy elektryki.

Edytowane przez misiomor

A moim zdaniem samochód elektryczny nie ma sensu. Paliwa chemiczne mają znacznie lepszy współczynniki energii do masy. Samochód elektryczny nadaje się wyłącznie do przewidywalnej jazdy na niewielkie odległości, więc mało kto będzie chciał kupować taką zabawkę, obok której i tak będzie musiał mieć konwencjonalny samochód spalinowy.

 

No niekoniecynie. W Holandii ju ruszyły badania nad budową pasów na autostradzie wyłącznie dla e-samachodów, które będą ładować aku podczas jazdy. Oczywiście to na razie plany. Nie wiadomo także jak takie ładowanie podczas jazdy mogłoby wpływać na pasażerów.

Powrót po dłuższej przerwie...

No niekoniecynie. W Holandii ju ruszyły badania nad budową pasów na autostradzie wyłącznie dla e-samachodów, które będą ładować aku podczas jazdy.

Pantograf jak w trolejbusie będą miały? Bo w bezprzewodowe rozwiązania nie chce mi się wierzyć, sprawność i kompatybilność elektromagnetyczna będą beznadziejne, podobnie jak koszt instalacji.

 

Wygląda na to że sektor "innowacyjnej" eko-"gospodarki" szuka nowej przyssawki budżetowej.

Misiomor, aż dziw, dezawuuje napęd elektryczny.

Pierwszy lepszy silnik tzw. szeregowy kasuje każdy napęd mechaniczny pod każdym względem.

Tyle fizyka.

 

Pierwszy do 100km/h rozpędził się samochód elektryczny i to 115 lat temu.

 

A jakie walory ma napęd elektryczny?

A to popatrzmy na pralkę.

Obroty wolne z dużym obciążeniem bębna, szybkie wirowanie. Wszystko to z dowolnie regulowaną prędkością z doskonałym momentem obrotowym. Do tego w lewo i prawo. Bez żadnych zmiennych przełożeń...

 

Pantograf jak w trolejbusie będą miały? Bo w bezprzewodowe rozwiązania nie chce mi się wierzyć...

Moja szczoteczka do zębów ładuje się w ten sposób... :)

Silnik elektryczny jest bardzo dobry. Gorzej ze źródłem prądu dla niego - akumulatory, prądnice - to wszystko za cholerę nie chce osiągnąć jakości i niezawodności silnika spalinowego spiętego z dobrą skrzynią automatyczną, z konwerterem momentu obrotowego. I to mimo że czas na rozwój miało taki jak napęd spalinowy, w końcu 100kph pierwszy przekroczył samochód elektryczny o czym mało kto pamięta.

Na razie mogą rozwinąć się hybrydy hydrauliczne. Zalety - akumulatory hydrauliczne znane od wieku co najmniej mają większą gęstość energii i potrafią ją szybko oddać i pobrać. Pompo-silniki są w stanie odzyskiwać do 70% energii kazdego hamowania - same są napędem i hamulcem. Pompa zastępuje skrzynie biegów - nie ma mechanicznego przeniesienia napędu wiec obciążenie silnika odrywa się od obciążenia kół - to pozwala pracować silnikowi stale na wyższym obciążeniu - innymi słowy nie musi być taki duży i mocny.

Co ważniejsze hybryda hydrauliczna nie musi mieć elektroniki. Można przerobić nawet 50 letniego VW garbusa na taka hybrydę.

Każdy kto był przy wybuchu miecha zawieszenia pneumatycznego, będzie ze sceptycyzmem traktował pomysł gromadzenia i oddawania energii pneumatycznej zdolnej napędzić pojazd. Niestety ścianki naczynia ciśnieniowego będą ulegały naprzemiennym wydęciom i powrotom do stanu z mniejszym ciśnieniem, a tego żaden materiał nie wytrzyma w nieskończoność, jak to zresztą jest z kadłubami samolotów pasażerskich. Jak będzie miał jakiś mikro-defekt, wybuchnie wcześniej. A żeby wybuchł później, będzie musiał być pancerny i ciężki. Jakoś jednak wiatrówki ze zbiornikiem ciśnieniowym przegrały z bronią palną z ładunkiem chemicznym, i to mimo że są znane od bardzo dawna, a energia pocisku czy nawet ich serii jest śmieszna w porównaniu z tym czego potrzeba w samochodzie.

 

Jeżeli samochód będzie hybrydą, a więc układ pneumatyczny będzie hamował a następnie oddawał energię, a silnik będzie w związku z tym słaby, nic nie pomoże takiemu samochodowi kiedy będziemy chcieli wykonać długi przelot z dużą prędkością - energia pneumatyczna się skończy, i zostaniemy z samym słabym silnikiem.

 

Ja jestem osobiście zwolennikiem energii odnawialnej w typie jak najskuteczniejszej produkcji paliw płynnych do samochodów jak dzisiejsze, a nie kombinowania że jakaś hybryda może spali 20% paliwa mniej, bo będzie odzysk w hamulcach. Nie spali jak pokazał test Top Gear na torze, gdzie BMW M5 spacerowo jechało sobie za Priusem dobywającym ostatnich sił - i BMW spaliło mniej paliwa, skoro Prius targał ciężkie akumulatory.

 

Najlepiej ten problem widać w samolotach - tam nikt nie kombinuje nad żadnymi hybrydami, nic jak na razie nie jest w stanie zastąpić wysokiej masowej efektywności energetycznej paliw chemicznych.

 

Od czego inżynieria genetyczna - dlaczego nikt jeszcze nie wymyślił wodorostów morskich zdolnych produkować olej jak jatropa, do hodowli w słonowodnych basenach na pustyni? Albo może elektryczne (energia jądrowa) odsalarki wody morskiej i plantacje wysokowydajnych roślin oleistych ew. trzciny cukrowej (bioetanol), zmodyfikowanych genetycznie pod kątem tolerancji zasolenia, na pustyniach? Bo zwykły chamski wodór jako sposób magazynowania energii elektrycznej do celów napędowych to jednak ślepa uliczka.

Edytowane przez misiomor

A moim zdaniem samochód elektryczny nie ma sensu. Paliwa chemiczne mają znacznie lepszy współczynniki energii do masy. Samochód elektryczny nadaje się wyłącznie do przewidywalnej jazdy na niewielkie odległości, więc mało kto będzie chciał kupować taką zabawkę, obok której i tak będzie musiał mieć konwencjonalny samochód spalinowy.

 

Misimor pamiętam opinie o cyfrówkach w latach 90 tych,

2Mpix i 256MB, he he bez jaj tu są potrzeba tak z 10+ Mpix i Gigabajty pamięci stałej, małego obrazka na filmie to jeszcze dłuuuuugo nikt nie przebije.

 

Zasięg na benzynce na jednym baku jak w latach 70 czyli 40 lat temu był pińćset to i dziś jest pińćsest.

Tak z 15 lat temu pamiętam akumulatorki AA o pojemności 800mA to były całkiem spore, a dzisiaj 3000mA, nie zdziwię się jak za 15 lat auta elektryczne będą robić na akumulatorach galwanicznych 2000km.

 

Poza tym ogniwa galwaniczne to jedno, ale są też ogniwa paliwowe. Tu masz dobry wsp energii do masy, np Toyota eksperymentuje sporo z tą technologią. Nie trzeba też czekać i ładować, a można będzie sobie wlać paliwko do baku.

 

No i niestety to jest problem, obawiam się mimo kosztów tej technologii, będzie promowana przez rządy gdy śmierć cyklu Otto będzie przesądzona. Samochody to świetny przemysł dymania obywatela i to bez wazeliny, Samochód z akumulatorarom galwanicznym mógłby wywrócić cały system, gdy byś mógł doładować z gniazdka, natomiast np wodór dalej będziesz lał na stacji razem z dowolnie narzuconą akcyzą. Nie sądzę że łupieżcy sobie tak to odpuszczą.

Ogniwa paliwowe - dokąd nie zrobią takich na metanol a w najgorszym razie na metan (CNG), nie będą warte żeby nimi za psem rzucić. Wodór to parszywa suka do przechowywania w odpowiednich ilościach.

 

Co do ogniw galwanicznych - tak jak samochód spalinowy "oparł się" o teoretyczną granicę sprawności cyklu Carnota, tak można wyznaczyć max. współczynnik energii do masy w ogniwach. Dlatego nie liczyłbym na baterie jak do miecza świetlnego Luke'a Skywalker'a zbyt prędko.

A nad silnikiem spalinowym nie ma co płakać, RIP. Trzyma go przy życiu tak długo na razie ta mała efektywność (energia/masa) ogniw galwanicznych, ale to do czasu, Sam w sobie silnik spalinowy przy elektycznym to jedna wielka tragedia, elektryczny w masowej produkcji musi być dużo tańszy. W spalinowym komplikacja, ilość ruchomych mechanizmów, wtryski, filtry powietrza filtry i pompy oleju czyli smarowanie, rozrząd i te jego paski, wałki wyrównowarzające, obecnie jeszcze turbo, koła dwumasowe, filrty DFP, tryliony czujników. No i oczywiście ta nieszczęsna skrzynia biegów. No i to wszystko trzeba SERWISOWAĆ! I tak się popsuje.

A serwis elektrycznego bezszczotkowego? Jest coś takiego? Awarie? Może jakieś łożyskowanie, może przepalenie uzwojenia, ale to tak spektakularna i rzadka akcja jak eksplozja bloku silnika spalinowego.

 

Natmiast w przemyśle lotniczym o napęd oparty na węglowodarach to bym się długo nie obawiał. Odrzut gazów spalinowych jest nie do pobicia i żaden silnik elektryczny tu nic nie wskóra.

Co innego małe wolne samolociki śmigłowe, tam silniki tłokowe czeka taki sam los jak w samochodach prędzej czy później.

Edytowane przez martens
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
  • Biuletyn

    Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
    Zapisz się
  • KONTO PREMIUM


  • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

    Ostatnio dodane opinie o albumach

  • Najnowsze wpisy na blogu

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.