Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opluli Hołowczyca.

"Krzysztof Hołowczyc zabrał głos w sprawie tragicznego wypadku, który miał miejsce w nocy z soboty na niedzielę w miejscowości Klamry koło Chełmna (woj. kujawsko-pomorskie) pod Grudziądzem. Zginęło w nim siedem osób. Najpopularniejszy polski rajdowiec wyraził kontrowersyjną opinię na temat roli drzew w wypadkach samochodowych."

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Nadal wielu nie rozumie co to jest trakt (droga).

Już Rzymianie budowali takowe karczując drzewa, wyrównując powierzchnię i tworząc puste pobocze...

 

Kiedyś jadąc przez Mazury drzewa rosły nie tyle na poboczu, co wręcz wyrastały z asfaltu...

Mam nadzieję, że zrobiono z tym porządek.

 

I aby nie atakowana mojego wpisu, od razu powiem, że nie usprawiedliwiam wypadku i śmierci siedmiu młodych ludzi...

Usprawiedliwiam Mariolę P., która chcąc uniknąć kolizji (być może zwyczajnie przestraszyła się, jak to kobieta) na wąskiej drodze nieco skręciła kierownicą i uderzyła w drzewo rosnące praktycznie na pasie drogowym! Na szczęście z synem przeżyli. Do dzisiaj nie wygrali sprawy (...) mimo pozytywnej dla nich opinii biegłych...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Boże ludzie przestańcie już z tymi drzewami. Przez sto lat nikomu nie przeszkadzały, a teraz całe rozprawy będą pisać,

bo jakiś pryszczaty przygłup na bani sobie na drzewie zaparkował. Drzewa by tam nie było, to by jebnął w co innego.

Na przykład w inne auto wypełnione ludźmi i co, wtedy by wszyscy dyskutowali nad likwidacją ruchu dwustronnego?

Hołowczyc akurat pieprzy jak potłuczony i tutaj ludzie mają rację.

Naukowe teorie mnie nie interesują. Zresztą kogo tu interesują? To jest forum dla audiofilów.

"Przez sto lat nikomu nie przeszkadzały, a teraz całe rozprawy będą pisać,"

 

inne prędkości, inne natężenie ruchu.

 

Mrzeżyno. Chyba 2003 rok.

Na prostym odcinku drogi kierujący FSO Polonez przy próbie uniknięcia zderzenia ze skuterem uderzył w drzewo.

Do tej pory pamiętam blond włosy młodej kobiety zakleszczonej w pojeździe. Zginęli oboje. Kierujący wypożyczonym skuterem także.

 

Drzewa owszem, może trochę dalej. Ale to już może być niewykonalne. Własność gruntu, etc..

Boże ludzie przestańcie już z tymi drzewami. Przez sto lat nikomu nie przeszkadzały, a teraz całe rozprawy będą pisać,

bo jakiś pryszczaty przygłup na bani sobie na drzewie zaparkował. Drzewa by tam nie było, to by jebnął w co innego.

Na przykład w inne auto wypełnione ludźmi i co, wtedy by wszyscy dyskutowali nad likwidacją ruchu dwustronnego?

Hołowczyc akurat pieprzy jak potłuczony i tutaj ludzie mają rację.

 

Dokładnie. Ale to taka logika ludowa w Polsce: jak są powodzie, to bobry kur*a winne...

Powrót po dłuższej przerwie...

Czemu za zachodnia granicą drzewa nie rosną na drodze tyko u nas i nic sie z tym nie robi? Tak jak hitler zostawil te drzewa tak stoja do dzis i nadal ludzie beda w nie wjezdzac i ginac. U mnie na mazurach to jest plaga, drzewo, przy drzewie pol metra od krętego asfaltu. To nie jest normalne, to jest hitlerowski zabieg przed wrogim lotnictwem, a nie droga na miare 21 wieku.

?👈

Ale za to mamy auta na miarę XXI wieku, w których spokojnie można jechać 90km/h

po tym krętym asfalcie pół metra od drzew dłubiąc w nosie przy okazji i włos z głowy nikomu nie spadnie.

A że zawsze musi się trafić jakiś kretyn, który na prostej ciśnie do odcięcia, żeby w zakrętach hamować,

to dla takich kozaków poustawiali właśnie drzewa, żeby eliminować idiotów zanim potomstwo posieją.

Nikt normalny na tych drzewach nie ginie, tylko dekle z nadmiarem mocy pod kopytem

i lebiegi które zamykają oczy i chowają głowę w kolana na widok auta jadącego z naprzeciwka.

Dla jednych i drugich nie ma miejsca na drogach, bo są zagrożeniem nie tylko dla siebie (a pies ich jebał)

ale przede wszystkim dla innych użytkowników dróg, którzy jadą normalnie czyli tak jak na to warunki pozwalają.

Naukowe teorie mnie nie interesują. Zresztą kogo tu interesują? To jest forum dla audiofilów.

Czemu za zachodnia granicą drzewa nie rosną na drodze tyko u nas i nic sie z tym nie robi? Tak jak hitler zostawil te drzewa tak stoja do dzis i nadal ludzie beda w nie wjezdzac i ginac. U mnie na mazurach to jest plaga, drzewo, przy drzewie pol metra od krętego asfaltu. To nie jest normalne, to jest hitlerowski zabieg przed wrogim lotnictwem, a nie droga na miare 21 wieku.

 

Sorry, ale gdzie konkretnie za granicą? W DE masz wiele dróg B gdzie rosną drzewa. W UK drzewa i krzaki są często przy samej krawędzi drogi, wytarte przez przejeżdżające auta - i jakoś nigdy nie słyszałem tam dyskusji na ten temat. We Włoszech to samo. Więc sorry, ale konkrety Rafał, konkrety - gdzie?

Powrót po dłuższej przerwie...

Gdzie te drogi?

No choćby o rzut beretem ode mnie, w Niemczech.

I nie pitol o drogach kategorii jakiejś B.

 

Jeżdżę tamtędy setki km i jadę jak po lotnisku, na dodatek w zakrętach droga wyprofilowana tak, że samochód sam skręca. Zjazdy zaś oznaczone ze znacznym wyprzedzeniem...

Wracając do kraju nie jeden wpieprzył się w jakąś stacje benzynową pod Szczecinem... już o tym pisałem... ;-)

 

Drogami kategorii B to tam dojeżdża się do domu...

U nas drogi przelotowe są kategorii C, te z drzewami...

Ale widać Polaczkom nic nie przeszkadza...

Jest git.

Co drugi nawalony jak stodoła siada za kółkiem ale jednocześnie publicznie gra przyzwoitkę. To tak jak z tymi 90% katolików, jeden drugiemu oko wykole ale publicznie to wspaniali modlący się ludzie... i tak to w Polsce absurd goni absurd...

U mnie na ulicy od tygodnia stoi nowy "grzybek" . Ktoś rozpieprzył go kolejny raz w tym roku... i co? A jakże służby postawiły nowy... Chyba zrobię fotkę tego debilizmu... Jak samochody parkują to w zasadzie ciężko zmieścić się na swojej połowie przez ten "grzybek".

Te kręte/zadrzewione drogi na mazurach i śląsku to poniemiecki spadek.

Cóż,strategia!

O drogach przelotowych/głównych wypisujesz pierdoły,wcale nie są zadrzewione.

Szkoda dupy zawracać sobie takimi wpisami!

Obowiązkowa pomoc podczas cofania

 

W razie trudności w osobistym upewnieniu się, czy podczas cofania za pojazdem nie znajduje się przeszkoda, kierowca musi zapewnić sobie pomoc innej osoby.

 

Kierowca, który podczas cofania uderzy w inny pojazd, pieszego czy rowerzystę, zostaje automatycznie uznany winnym, nawet jeśli np. zaparkowany pojazd utrudniał mu widoczność. W takim razie to w interesie cofającego jest dokładne obserwowanie drogi. Co więcej, "pomagający" nie ponosi praktycznie żadnej odpowiedzialności za wprowadzenie w błąd. Można odnieść wrażenie, że przepis został wprowadzony, aby przypisać jeszcze większą winę kierowcom powodującym kolizję podczas cofania.

 

Różne typy dróg osiedlowych

 

Osiedlowa uliczka może mieć status drogi "drogi wewnętrznej", "strefy ruchu" lub "strefy zamieszkania".

 

Co to oznacza w praktyce? Na "drodze wewnętrznej" kierowca otrzyma mandat tylko za ignorowanie znaków, np. zakaz postoju. W "strefie ruchu" można dostać mandat za każde wykroczenie. Jeszcze inaczej jest w "strefie zamieszkania". Tam mandat grozi za każde wykroczenie, ale także za parkowanie poza wyznaczonym miejscem do postoju, np. poza parkingiem. Trudno uzasadnić istnienie aż trzech rodzajów dróg osiedlowych.

 

Obowiązek ustąpienia pierwszeństwa przy skręcie w drogę poprzeczną

 

Kierowca, który chce wjechać na drogę poprzeczną ma obowiązek przepuścić zarówno pieszych, jak i rowerzystów poruszający się w poprzek drogi, w którą wjeżdża.

 

 

 

 

 

W praktyce ten przepis sprawia sporo problemów. O ile można zauważyć pieszego wchodzącego na jezdnię, to zwykle trudność sprawia dostrzeżenie rowerzysty wjeżdżającego ze sporą prędkością z chodnika wprost pod koła skręcającego samochodu. Jeśli dojdzie do potrącenia cyklisty, zgodnie z przepisami winnym będzie kierowca auta. Czy rzeczywiście tylko on powinien odpowiadać za wypadek?

Zakaz parkowania tyłem na chodniku

 

Kierowca, który zechce pozostawić swój pojazd na chodniku, może zaparkować auto prostopadle na chodniku, ale tylko tyłem do jezdni.

 

Kierowca, który zgodnie z przepisami zaparkuje prostopadle na chodniku, jest zmuszony do podejmowania ryzyka po zakończeniu postoju. O wiele łatwiej wyjeżdża się na ruchliwą ulicę przodem niż tyłem, w tym pierwszym przypadku kierowca ma lepszą widoczność i nie musi cofać. Niestety ustawodawca zapomniał o tym i zakazał na chodniku postoju przodem do jedni.

 

Nieobowiązkowe oznakowanie dróg wewnętrznych

 

Wiele dróg wewnętrznych nie jest oznakowanych, ponieważ przepisy tego nie wymagają.

 

Na skrzyżowaniu, widząc pojazd poruszający się drogą z prawej strony, należy go przepuścić, bo ma pierwszeństwo. Jeśli jednak ulica z prawej strony ma status drogi wewnętrznej, pojazd z niej wyjeżdżający nie ma pierwszeństwa. Problem w tym, że "drogi wewnętrzne" oraz ich połączenia z drogami publicznymi nie zawsze są oznakowane. To często powoduje kłopot z ustaleniem pierwszeństwa.

 

 

 

 

 

Zresztą ten sam problem mają też policjanci, którzy są wzywani do kolizji w takich miejscach. Dopiero po sprawdzeniu statusu uliczki, np. w urzędzie gminy, wskazują, kto wymusił pierwszeństwo przejazdu. Kierowca znajdujący się na drodze, bez dostępu do tej wiedzy, nie ma szans na ustalenie pierwszeństwa przejazdu. Każda droga wewnętrzna powinna być obowiązkowo oznakowana.

Ograniczenie prędkości dla motocyklisty z małym pasażerem

 

Ograniczenie prędkości dla motocykla, którym przewozi się dziecko do siedmiu lat, to 40 km/h, w tym również na autostradzie.

 

Trudno powiedzieć, jaki cel miało wprowadzenie tego przepisu. Wyobraźmy sobie motocykl jadący z tak niewielka prędkością po autostradzie, na której pojazdy poruszają się prawie czterokrotnie szybciej. Tak wolno jadący motocyklista stanowi dla aut i dla siebie śmiertelne zagrożenie. Właśnie z tego powodu na drogę szybkiego ruchu nie mogą wjeżdżać np. motorowery, które rozwijają maksymalną prędkość 45 km/h.

 

Można parkować pod prąd, ale nie ma znaków dwustronnych

 

 

 

P

 

W obszarze zabudowanym na drogach o małym natężeniu ruchu można parkować po lewej stronie jezdni (pod prąd).

Problem polega na tym, że drogowcy nie mają obowiązku ustawiania znaków dwustronnych np. dotyczących zakazu postoju. Efekt? Kierowca, który ustawi się pod prąd, może nie zdawać sobie sprawy, że pozostawił pojazd w miejscu, gdzie jest to zabronione. Co więcej, dla strażnika miejskiego czy policjanta nie jest to wytłumaczeniem. Tymczasem można zlikwidować taką pułapkę. Wystarczy na wzór np. niemiecki zakazać parkowania pod prąd lub zacząć stosować znaki dwustronne dotyczące zakazu postoju.

 

Zasady wyprzedzania z prawej strony

 

Poza obszarem zabudowanym z prawej można wyprzedzać na drogach jednojezdniowych, które mają przynajmniej 3 pasy ruchu do jazdy w tym samym kierunku, w obszarze zabudowanym wystarczą już dwa pasy ruchu. Tymczasem na autostradzie można wyprzedzać z prawej bez względu na liczbę pasów ruchu.

 

Na większości dróg krajowych nie ma możliwości wyprzedzania z prawej strony, ponieważ te mają maksymalnie dwa pasy ruchu w każdym kierunku. Na autostradzie jest to już dozwolone. Przepis wydaje się dziwny, ponieważ na autostradzie przy większych prędkościach wyprzedzany kierowca może nieświadomie zajechać drogę wyprzedzającemu.

 

:-)

Na większości dróg krajowych nie ma możliwości wyprzedzania z prawej strony, ponieważ te mają maksymalnie dwa pasy ruchu w każdym kierunku. Na autostradzie jest to już dozwolone. Przepis wydaje się dziwny, ponieważ na autostradzie przy większych prędkościach wyprzedzany kierowca może nieświadomie zajechać drogę wyprzedzającemu.

 

Prosto to rozwiązać na wzór niemiecki: kto nie jedzie możliwie skrajnym prawym pasem (=nie trzyma się prawej strony) dostaje mandat. W PL to nie jest debilizm jednak: w innych krajach, gdy na autostradzie nie ma mandatu za jazdę lewym pasem (np. Belgia) dziadek może jechać sobie 70kmh po autostradzie lewym pasem, z prawej wyprzedzić go nie wolno, bo popełnia się wykroczenie --> on nie popełnia wykroczenia, a cała reszta powinna jechać wobec tego za nim 70kmh. To nie wydumka - takich debili na drogach spotykam kilku dziennie. W UK to samo. Plaga.

 

Debilizm 2: w niektórych krajach wolno zaparkować na chodniku 4 kołami jeśli zostawi się 1,5m dla pieszych; w BE nigdy przenigdy nie wolno zaparkować 4 kołami na chodniku, nie wiem, czy parkując 3 na chodniku a jednym na ulicy też narażam się na mandat bo nie chciało mi się tego sprawdzać (finanse...); w większości krajów parkowanie moto na chodniku jest ok (pojazd jednośladowy mechaniczny, podobnie jak rower), ale w UK = mandat; w jednych krajach jazda moto po pasie dla autobusów jest dozwolona (UK), w innych zabroniona.

Powrót po dłuższej przerwie...

przestańcie już z tymi drzewami. Przez sto lat nikomu nie przeszkadzały, a teraz całe rozprawy będą pisać,

bo jakiś pryszczaty przygłup na bani sobie na drzewie zaparkował

No pisałem już.

 

Te agresywne drzewa wszystkich nas w końcu pozabijają!

 

Poza obszarem zabudowanym z prawej można wyprzedzać na drogach jednojezdniowych, które mają przynajmniej 3 pasy ruchu do jazdy w tym samym kierunku, w obszarze zabudowanym wystarczą już dwa pasy ruchu.

W obszarze zabudowanym - dokładniej w miastach bo o nie chodzi, pasy na drodze w jednym kierunku są po to by upłynniać ruch. Dziwne by wiec było gdyby ograniczono możliwości wyprzedzania w miastach tylko do lewego pasa. I to tak nawiasem jest wyjaśnienie dla debili jeżdżących po mieście lewym pasem 100km/h i mrugających światłami na wszystko co jedzie przed nimi. Normalnie taki jeden z drugim musi dopiero dostać w mordę żeby się kodeksu drogowego naumiał

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

 

e

Jesz­cze kil­ka­na­ście lat temu wła­ści­cie­le aut sami mogli wy­ko­nać pod­sta­wo­we czyn­no­ści ob­słu­go­we i pro­ste na­pra­wy. Obec­nie de­cy­du­ją się na to wy­łącz­nie od­waż­ni. Skąd ta za­mia­na? Pro­du­cen­ci mo­to­ry­za­cyj­ni ukry­li pod maską sze­reg min. Je­że­li tra­fisz na jedną z nich, twoje auto i tak bę­dzie mu­sia­ło zja­wić się w ASO.

 

Pro­du­cen­ci mo­to­ry­za­cyj­ni w pierw­szej ko­lej­no­ści ogra­ni­cza­ją moż­li­wość sa­mo­dziel­ne­go wy­ko­na­nia ob­słu­gi ser­wi­so­wej auta, utrud­nia­jąc do­stęp do po­szcze­gól­nych me­cha­ni­zmów. Dla przy­kła­du ter­mo­stat jest za­ta­pia­ny mak­sy­mal­nie głę­bo­ko w kon­struk­cję jed­nost­ki na­pę­do­wej, po­szcze­gól­ne pompy tra­fia­ją do naj­ciem­niej­szych za­kąt­ków ko­mo­ry sil­ni­ka, a wy­cie­ra­czek nie da się nawet do­tknąć bez wy­su­nię­cia ich ze szpa­ry mię­dzy szybą a maską w try­bie ser­wi­so­wym (Audi A8). Ide­al­nym przy­kła­dem kom­pli­ko­wa­nia życia au­to­mo­bi­li­stów jest Smart, który ma opi­nię tzw. auta pa­ten­to­we­go. Gdy kie­row­ca zna spryt­ny spo­sób na do­sta­nie się do czę­ści, z wy­mia­ną pój­dzie bar­dzo szyb­ko. Je­że­li nie, może się mę­czyć ca­ły­mi go­dzi­na­mi!

 

Rozrząd? Musi trafić od strony skrzyni biegów!

 

Pro­blem za­czy­na do­ty­czyć rów­nież na­pę­du roz­rzą­du. Jesz­cze de­ka­dę temu pasek (ewen­tu­al­nie łań­cuch) był umiesz­cza­ny w takim miej­scu, aby me­cha­nik miał do niego mak­sy­mal­nie łatwy do­stęp. Teraz pro­du­cen­ci mają w nosie wzglę­dy prak­tycz­ne. Volks­wa­gen Pas­sat i więk­szość mo­de­li Audi mają roz­rząd umiesz­czo­ny od stro­ny chłod­ni­cy. Co to ozna­cza? Aby uzy­skać prze­strzeń wy­star­cza­ją­cą do wy­mia­ny po­szcze­gól­nych ele­men­tów, ko­niecz­ne jest zde­mon­to­wa­nie pasa przed­nie­go!

 

t.

Dia­bel­skie roz­wią­za­nie wy­my­śli­li także Ba­war­czy­cy. W 2-li­tro­wym die­slu o ozna­cze­niu N47 mon­to­wa­nym po 2007 w serii 1, 3, 5, X1 i X5 łań­cuch roz­rzą­du jest umiesz­cza­ny od stro­ny skrzy­ni bie­gów. I nie my­śl­cie, że roz­wią­za­nie jest wiecz­ne. Napęd po­tra­fi za­cząć ha­ła­so­wać już po sym­bo­licz­nym prze­bie­gu 30 ty­się­cy ki­lo­me­trów! A to ozna­cza po­waż­ne pro­ble­my i ab­sur­dal­nie wy­so­kie kosz­ty.

 

Coraz czę­ściej pro­du­cen­ci utrud­nia­ją do­stęp nie tylko do ter­mo­sta­tów, roz­rzą­du czy pomp. Naj­chęt­niej unie­moż­li­wi­li­by kie­row­cy ja­ką­kol­wiek in­ge­ren­cję w ko­mo­rze sil­ni­ka. W tym celu albo sto­su­ją ze­sta­wy obu­dów i ma­skow­nic, albo mak­sy­mal­nie kom­pli­ku­ją bu­do­wę jed­no­stek na­pę­do­wych. Sztam­po­wym przy­kła­dem ta­kie­go po­stę­po­wa­nia jest cho­ciaż­by Audi A2, w któ­rym nie da się po pro­stu unieść maski czy Mer­ce­des klasy A, w któ­rym za­sto­so­wa­no całą serię mo­du­łów (np. prze­pły­wo­mierz jest po­łą­czo­ny wspól­ną obu­do­wą ze ste­row­ni­kiem sil­ni­ka).

 

Wymiana żarówki: droga przez mękę

 

Mi­strza­mi w utrud­nia­niu życia kie­row­com są także Fran­cu­zi. Pod­czas two­rze­nia Me­ga­ne II do tego stop­nia po­nio­sła ich fan­ta­zja, że stwo­rzy­li w nad­ko­lu spe­cjal­ną klap­kę, która służy do wy­mia­ny ża­rów­ki mi­ja­nia. Żeby udo­wod­nić, że idio­tycz­ny po­mysł nie był wcale przy­pad­kiem i nie jest od­osob­nio­ny, in­ży­nie­ro­wie Re­nault za­sto­so­wa­li ko­lej­ny pa­tent (tym razem od­chy­la­nie re­flek­to­ra) w ko­lej­nej ge­ne­ra­cji mo­de­lu!

 

Z bie­giem lat pro­du­cen­ci mo­to­ry­za­cyj­ni stają się coraz bar­dziej cwani. Po­nie­waż nie­ty­po­we roz­miesz­cza­nie czę­ści już nie wy­star­czy, po­sta­no­wi­li wy­spe­cja­li­zo­wać przy­rzą­dy po­trzeb­ne do wy­ko­na­nia pro­ce­dur. Obec­nie pod­czas na­praw za­miast stan­dar­do­wych na­rzę­dzi, sto­su­je się sper­so­na­li­zo­wa­ne ze­sta­wy. Nie dość, że bez nich nie uda się pra­wi­dło­wo za­mo­co­wać po­szcze­gól­nych ele­men­tów, to do­dat­ko­wo jeden ze­staw po­tra­fi być de­dy­ko­wa­ny wy­łącz­nie do jed­ne­go mo­de­lu auta.

 

Dla przy­kła­du do wy­mia­ny paska roz­rzą­du w 2-li­tro­wym die­slu Grupy Volks­wa­ge­na ko­niecz­ny jest przy­bor­nik skła­da­ją­cy się z 6 in­stru­men­tów, wy­mia­na ło­ży­ska koła w Sko­dzie wy­ma­ga uży­cia bar­dzo nie­ty­po­we­go klu­cza, a w Mer­ce­de­sie klasy E nie da się zdjąć piór wy­cie­ra­czek bez spe­cjal­ne­go „ścią­ga­cza”. Za­zwy­czaj wy­spe­cja­li­zo­wa­ne klu­cze są do­stęp­ne głów­nie w au­to­ry­zo­wa­nych przed­sta­wi­ciel­stwach, a ich ceny oka­zu­ją się za­po­ro­we!

 

Nie aktualizujesz, nie jedziesz!

 

Wszech­obec­na elek­tro­ni­ka otwo­rzy­ła ko­lej­ne moż­li­wo­ści w utrud­nia­niu ob­słu­gi ser­wi­so­wej. Czym się to ob­ja­wia? Kie­dyś kie­row­ca w za­ci­szu wła­sne­go ga­ra­żu mógł zmie­nić płyny eks­plo­ata­cyj­ne czy pro­ste czę­ści, a na­stęp­nie bez pro­ble­mu od­pa­lić sil­nik i po­je­chać na jazdę te­sto­wą. Te czasy po­wo­li od­cho­dzą jed­nak w nie­pa­mięć. Obec­nie in­te­li­gent­ne sys­te­my wy­kry­wa­ją prak­tycz­nie każdą in­ge­ren­cję i po­tra­fią nie­mi­le za­sko­czyć.

 

Po zla­niu oleju lub za­mon­to­wa­niu nawet pro­ste­go ele­men­tu, bar­dzo czę­sto ko­niecz­ne jest po­łą­cze­nie auta z kom­pu­te­rem ser­wi­so­wym. Gdy pro­ce­du­ra zo­sta­nie po­mi­nię­ta, albo elek­tro­nicz­ny ka­ga­niec unie­ru­cho­mi sil­nik, albo nowa część nie zo­sta­nie roz­po­zna­na przez kom­pu­ter i tym samym jej dzia­ła­nie nie bę­dzie moż­li­we. Wgry­wa­nie ak­tu­ali­za­cji sys­te­mo­wych po każ­do­ra­zo­wej wy­mia­nie jest świet­nie znane cho­ciaż­by wła­ści­cie­lom Re­nault La­gu­ny II, współ­cze­snych Mer­ce­de­sów czy now­szych mo­de­li BMW.

 

Co gor­sze, elek­tro­ni­ka nie tylko ko­mu­ni­ku­je wszyst­kie ele­men­ty auta i spra­wia, że ca­łość może dzia­łać pra­wi­dło­wo, ale jest także pro­jek­to­wa­na w taki spo­sób, aby prze­szka­dza­ła do­mo­ro­słym me­cha­ni­kom. Przy­kła­dy? Czę­sto pod­czas mon­ta­żu no­wych świec za­pło­no­wych lub ele­men­tów osprzę­tu sil­ni­ka, kie­row­ca musi odłą­czyć kilka wią­zek elek­trycz­nych (te ogra­ni­cza­ją do­stęp do miej­sca wy­mia­ny). Za­zwy­czaj nie wie jed­nak, że nawet chwi­lo­we prze­rwa­nie ob­wo­du po­wo­du­je, że kom­pu­ter ste­ru­ją­cy pracą jed­nost­ki na­pę­do­wej blo­ku­je się i unie­moż­li­wia pracę mo­to­ru. Aby po­now­nie uru­cho­mić sil­nik, ko­niecz­ne jest po­łą­cze­nie z kom­pu­te­rem dia­gno­stycz­nym.

 

Bez diagnoskopu ani rusz

 

Oczy­wi­ście laik za­wsze może po­wie­dzieć, że wy­star­czy kupić spe­cjal­ny pro­gram, a na­stęp­nie sko­mu­ni­ko­wać się z autem za po­mo­cą złą­cza dia­gno­stycz­ne­go. To jed­nak nie takie pro­ste. Ste­row­ni­ki w no­wo­cze­snych sa­mo­cho­dach są pro­jek­to­wa­ne w taki spo­sób, aby nie to­le­ro­wa­ły uni­wer­sal­ne­go opro­gra­mo­wa­nia (do­stęp­ne­go m.​in. na au­kcjach in­ter­ne­to­wych), a wy­ma­ga­ły wy­spe­cja­li­zo­wa­nych dia­gno­sko­pów. Nie­jed­no­krot­nie jeden dia­gno­skop ob­słu­gu­je wy­łącz­nie jedną markę, a koszt jego za­ku­pu po­tra­fi się­gnąć nawet kilku ty­się­cy euro! Skoro zakup kom­pu­te­ra nie za­wsze opła­ca się warsz­ta­tom me­cha­nicz­nym, tym bar­dziej wy­da­tek nie ma sensu w przy­pad­ku po­je­dyn­cze­go kie­row­cy.

 

 

Od ponad de­ka­dy pro­du­cen­ci mo­to­ry­za­cyj­ni sys­te­ma­tycz­nie ogra­ni­cza­ją wła­ści­cie­lom aut moż­li­wość wy­ko­na­nia nawet pro­stych czyn­no­ści ob­słu­go­wych. Po co to robią? Spra­wa wy­da­je się oczy­wi­sta. Mak­sy­mal­nie skom­pli­ko­wa­na ob­słu­ga, po­trze­ba za­sto­so­wa­nia spe­cjal­ne­go ze­sta­wu na­rzę­dzi i de­dy­ko­wa­ne­go da­ne­mu mo­de­lo­wi dia­gno­sko­pu spra­wia, że kie­row­ca po­zo­sta­nie bez wyj­ścia. Z każdą na­pra­wą musi udać się do au­to­ry­zo­wa­nej sta­cji! Po­nie­waż już po kilku la­tach eks­plo­ata­cji na­pra­wy z racji na staw­ki w ASO staną się nie­opła­cal­ne, stare auto trafi na szrot, a klient przyj­dzie po nowe. Skom­pli­ko­wa­ne „jed­no­ra­zów­ki” wy­ge­ne­ru­ją do­dat­ko­wy zysk dla kon­cer­nów i na­pę­dzą rynek. A co z kie­row­ca­mi? Ci nie­ste­ty muszą pła­kać i pła­cić.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Kubełek, a ty normalnie już jeździsz 50? a w nocy 60? ty to jesteś taki zakręcony wariat, przykład z ciebie trza brać

jeśli to do mnie Shrane pijesz to jeżdżę o 10km/h więcej ponad to co zezwala znak drogowy bo na taka tolerancje ustawiane są radary. I ni9e wyprzedam kazdego na drodze, zwłaszcza w mieście, jak wieśniacy jeżdżący z fiutem na wierzchu.

Edytowane przez Kubri

Wymiana żarówki w mazda 6 z 2003 r. = zdjęcie nadkola. Chyba, że w serwisie ASO gościu ma małe ręce, wie co i jak i potrafi zrobić to na ślepo.

Właśnie sam zrobiłem serwis pełny motocykla - tam na szczęście jeszcze takich jaj nie ma, że świecy, czy filtra powietrza sam nie zmienię. I oby jak najdłużej tak.

Powrót po dłuższej przerwie...

  • 2 tygodnie później...

W maluchu,Ładzie zmieniałem żarówki sam,w Polonezie też.W Fordzie Mondeo I,Oplu Vectrze też,ale już w obecnym Mondeo IV nie da rady.Za trzy tygodnie odbieram Mazdę 6,podejrzewam,że będzie podobnie.

Edytowane przez wojciech iwaszczukiewicz

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Rewelacja...zmieniac biegi juz przy 2000obr i do 50km/h przebic 4ke !

 

A co z filtrami DPF ktore w zyciu nie wypala sie przy takiej jezdzie (bo nie bedzie warunkow)

Co ze zmienna geometria sprezarki ktora to przy takim dziadkowaniu zawsze sie bedzie blokowac?

 

Co z panewkami dwumasami i innymi elementami na ktore Nm przylozony w niskich obr nie dziala dobrze ??

 

Paranoja...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

W tym ministerstwie to najwyżej rowerzyści siedzą. Zreszta nic dziwnego jak się w POlsce darmiowych starzystów zatrudnia już w Urzedach.

 

Silnik na zbyt niskich obrotach jest mocniej obciazony mechanicznie. na za niskim biegu dostają w plecy korbowody a zuzycie paliwa wcale nie spada. Jezdzenie na zbyt niskim biegu moze co najwyżej sprawić że silnik predzej bedzie puszaczał olej i z w ten sposób gówno wyjedzie a nie ekologia.

 

Młodym kierowcom trzeba wbic do łbów zeby sie w ogóle nauczyli zmieniać biegi. Tak jak tego wymaga konkretny pojazd i jak to okreslił w nim producent.

Dodatkow również wbijac do głowy takie 'drobiazgi" jak okresowa wymiana olejusilnikowego - niekiedy co 10tys.km wymagane i przekładniowego - czasem co 40tys.km wymagane, stosowanie prawidłowych olejów, wymian filtrów i deklarowanego ogumienia, bo generalnie kierowcy to coraz wieksi leserzy techniczni. A przeciętna jakosc polskich warsztatów tez nie jest wiele wyższa.

I dopiero takie podejście zapewni "ekologiczną" eksploatacje samochodu.

 

I ciekawe jak sie do tego ma jazda na światłach w miejskich korkach i w słoneczne dni - ekologia pełną gębą.

Co o świateł jestem za... światłami, znaczy się...

A ekologię mam w dupie. To znaczy w nogach; Codziennie chodzę pieszo do i z pracy, Razem z 5 km.

Natomiast na łono natury przemieszczam się żwawo pojazdem.

Weekendowy kierowca zrobił się ze mnie, żeby nie powiedzieć niedzielny... ;-)

Jak jeździmy rowerem, to nawet nie niedzielny...

 

Na "szczęście" służbowym czasami muszę się przemieścić coby nie pozapominać jak się te biegi zmienia...

I zgadzam się, że właściwe ciśnienie w kołach, właściwe naolejenie, filtry... właściwa dynamika silnika... to podstawa.

 

PS: A nowy program typu "Usterka" dotyczący samochodów i warsztatów w TVN Turbo oglądaliście...? :-D

Jestem przeciwny tej całej ekofilozofii w motoryzacji.To zabija przyjemność z jazdy,podraża koszty i...wcale nie jest ekologiczne.Coraz mniejsze silniki z turbinami to mniejsza trwałość,systemy start&go to większe zużycie rozruszników,aparatów zapłonowych i akumulatorów,jazda na mniejszych obrotach to większe zużycie panewek,czujniki PDF wiadomo,wąskie opony to gorsza trakcja itd.

Ekodriving to ślepa uliczka.

Jestem przeciwny tej całej ekofilozofii w motoryzacji.To zabija przyjemność z jazdy,podraża koszty i...wcale nie jest ekologiczne.Coraz mniejsze silniki z turbinami to mniejsza trwałość,systemy start&go to większe zużycie rozruszników,aparatów zapłonowych i akumulatorów,jazda na mniejszych obrotach to większe zużycie panewek,czujniki PDF wiadomo,wąskie opony to gorsza trakcja itd.

Ekodriving to ślepa uliczka.

Byl kiedys taki samochod jak Honda CRX. Mial maly silnik i waskie opony jednak bardzo dobrze sie prowadzil i mial przyzwoite osiagi. Spalanie podobne lub nawet nizsze niz we wspolczesnych dieslach lub hybrydach. Pozostale koszty eksploatacji tez niskie. Jak widac, da sie zrobic eko i eco dobrze.

Tak ale to był samochód dla 2 osób,spartańsko wyposażony i nie przeszedłby obecnych testów zderzeniowych.

 

Niedawno czytałem porównanie kompaktów i okazało się,że Ford Focus z silnikiem trzycylindrowym ,turbo,1.0L(superekologiczny,silnik roku) 125 KM spalił więcej niż Mazda 3 z 2.0L,czterocylindrowym silnikiem z wysokim stopniem sprężania(14:1) o tej samej mocy.Tak więc można oczszędzać bez silniczków trzycylindrowych i bez turbin.

Edytowane przez wojciech iwaszczukiewicz
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
  • Biuletyn

    Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
    Zapisz się
  • KONTO PREMIUM


  • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

    Ostatnio dodane opinie o albumach

  • Najnowsze wpisy na blogu

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.