Skocz do zawartości
IGNORED

Z pewnego forum - o audiofilach


Metalitotus

Rekomendowane odpowiedzi

Ja oczywiście nie neguję Stryjeckiego jako fachowca. Moje zastrzeżenie wzbudziło jedynie zdziwienie, jak to na 100% wysyłek nie wróciło co najmniej 50% zamówień.

Żyjemy w biednym społeczeństwie. Ludzie liczą się z pieniędzmi. Do tego nasze narodowe przywary, jak można mieć coś za darmo, to czemu mamy płacić…

 

Osobiście uważam, że jeżeli jest taki Kolega Stryjecki i jest tak jak napisał Burza to zróbmy z tego inicjatywę. Chętnie poznam szczegóły wydawnictw, tym bardziej, że padało tu nazwisko Komedy?

Ale to temat na chyba odrębny wątek.

Łubudubu łubudubu...

 

Wiesz co aTom?

 

Miałem w tym wątku już nie pisać, bo to "biadolenie na forum" w Twoim poprzednim wpisie ugodziło w moje poczucie własnej godności. Tak, mam cos takiego... Może wyda Ci się to dziwne. Nie pisz mi więcej, że nie masz do mnie osobistego uprzedzenia, bo bardzo żywo zareagowałeś na wpis osoby, która była łaskawa poprzec mnie wbrew tendencji. Zabolało Cie to strasznie. A juz na pewno zapłaciłem komuś za wpis. Rozumiem, że bardziej o-kurant jest skrytykować, bo wtedy wychodzi sie na znawcę. Poprzeć, pochwalić kogoś za wysiłek, to już nie po polsku.

Nie po polsku jest tez poprzec polskich muzyków, polskie inicjatywy. Robi to już Empik (płyta cały czas niedostępna w sklepie internetowym itp.), robią media. I robią z zadowoleniem polscy miłosnicy muzyki. Szukalski źle zagrał, Auguścik źle zaśpiewała, Garbacz źle nagrał? No i ten ohydny marketing, zaśmiecanie skrzynek. Pożałowania godne, prawda?

 

Postaram się jednak wytłumaczyć Ci, jak człowiek człowiekowi, jak sprawa wygląda z drugiej strony. Wymyślasz projekt. Starasz się go zrealizować, przekonujesz muzyków, potem wynajmujesz studio. Praca nad płytą jest bardzo ciężka. Siedzi sie nocami, znosi humory wszystkich wokoło, udowadnia realizatorowi, że koło nie jest kwadratowe. Po dwóch tygodniach zaczynasz składać to do kupy, opracowujesz projekt jako całość. Pracujesz na dwa etaty przez miesiąc. To zrozumiałe chyba, że nabierasz emocjonalnego stosunku do materiału, chociaż po dwóch miesiącach słuchania w kółko tego samego nie jesteś w stanie juz podejść do niego na świeżo.

 

To chyba zrozumiałe, że starasz się go pokazać ludziom. Masz mailing na forum? To go wysyłasz. Masz mozliwość wydrukowania artykułu w piśmie i kilku reklam - drukujesz. Jeżeli możesz, idziesz nawet do pisma "Na Żywo" i starasz się załatwić recenzję, lub chociażby notkę. Ja mam przynajmniej taka zasadę, że nie lekceważę zadnego medium, nawet pisma dla panienek. Bo to jest szansa, aby wynik pracy poznali ludzie. Wierz mi, to praca nie tylko i ciężka, ale i poniżająca, bo chodzisz po prośbie. Rozumiem, że inni pozostają przy spakowaniu kilku kopert i rozesłania zamówionego na swojej stronie newslettera z automatu. To jest zawodowa i kulturalna kampania reklamowa, jak sądzę... Taka wspaniale niszowa.

 

A czy chcesz sprzedać płytę? Oczywiście!!! Liczysz na to od początku. Do ponad połowy katalogu dołozyłem pieniądze, których lekko nie zarobiłem. Czasem barkuje mi na różne rzeczy, tak jak teraz na ubezpieczenie samochodu, ale to już moja sprawa. Dam sobie radę, zawsze ląduję na czterech łapach.

 

No i udaje się płyta, a przynajmniej tak można sądzić po opiniach pierwszych dziennikarzy, którzy podzielili się swoimi wrażeniami.

Czekasz na oddźwiek, zakładasz wątek na forum, albo wspominasz w innym i czytasz...

... dokładnie takie posty jak Twój (przeczytaj sobie poprzednie Twoje wpisy), widzisz, że niektórzy nawet płyty nie słyszeli (Ty nie słyszałeś, bo gdzie), ale muszą koniecznie Ci przysrać, zmieszać Cię z blotem. Opluc i umniejszyć Twojej pracy. Ktoś inny dopisze, że pismo to ścierka. I robi się "atmosfera", o której wspomniałem dosyć ogldnie w poście na poprzedniej stronie.

 

Napisałeś, że nie masz do mnie uprzedzeń, bardzo nieszczerze. Za to ja Ci (po "łubudubu") szczerze napiszę, że Cie po prostu nie lubię, na co sam sobie ciężko zapracowałeś (i co zresztą znaczy tyle, co zeszłoroczny śnieg). Bo wyczuwam negatywną energię płynącą z Twoich postów przez skórę i nie zamaskuje jej żadne, kurtuazyjne słowo na koniec elaboratu. Masz na mnie żyłę i koniec. Nic tego nie zmnieni.

 

Życzę Ci, żebys kiedyś sam podjął jakiś wysiłek i znalazł sie "po drugiej stronie". Dopóki tego nie posmakujesz, nie zrozumiesz. I nawet nie przewidzisz, że jesteś w stanie zrozumieć. Spójrz na obecne wpisy Majo. Tak samo zmieniłbyś się, nie do poznania. Facet zaczyna dłubać swój portal i zapewne juz poznał smak przygody i pańską łaskę kolegów z forum, co to na kobyle jeździ.

 

Napisałeś też, że nie podobały Ci sie moje wypowiedzi na forum. A czy pamiętasz posty, które je wywołały? Wierz mi, że starałem się zachowac zimną krew. I żałuję, że w ogóle rozpoczynałem ten proceder. Nie jestem jednak z kamienia i nie mam spokoju pilota kamikadze.

 

 

Jeżeli jesteś w stanie w to uwierzyć, to nie jest biadolenie, tylko chwila szczerości. Pochodzę ze wschodnich stron i może to, co jest gdzie indziej naturalne, tutaj wydawać się dziwne. Zresztą, więcej takiego biadolenia nie będzie, obiecuję.

 

W każdym razie za "łubudubu" jeszcze raz dziękuję. Bardzo elegancko postapiłeś, jak pradziwy meloman i było to prawdziwie szczere.

 

Muzyka łagodzi obyczaje, podobno. Dopóki jej słuchanie nie zaczyna nobilitować słuchającego, przynajmniej w jego mniemamniu. Jak masz ochotę, weź to do siebie. Będziesz miec wówczas także rację w interpretacji. Tego wpisu oczywiście.

Być może. Ale co mam robić?

 

Ja oczywiście nie neguję Stryjeckiego jako fachowca. Moje zastrzeżenie wzbudziło jedynie zdziwienie, jak to na 100% wysyłek nie wróciło co najmniej 50% zamówień.

Żyjemy w biednym społeczeństwie. Ludzie liczą się z pieniędzmi. Do tego nasze narodowe przywary, jak można mieć coś za darmo, to czemu mamy płacić…

 

Osobiście uważam, że jeżeli jest taki Kolega Stryjecki i jest tak jak napisał Burza to zróbmy z tego inicjatywę. Chętnie poznam szczegóły wydawnictw, tym bardziej, że padało tu nazwisko Komedy?

Ale to temat na chyba odrębny wątek.

 

 

Takie inicjatywy są moim marzeniem (nie chodzi tylko o płyty, ale o wiele innych rzeczy, jak chociażby wpływanie na rynek), ale musi się Pan z tym liczyć, że próba ich rozpoczęcia może się skończyć zakrzyczeniem na forum. A to nie będzie miłe.

Płytę kupiłem (w zestawie organowym). Jest świetna. Dziękuję, że są jeszcze tacy misjonarze dźwięku jak pan Stryjecki, któremu ciągle się chce poszukiwać "świętego Graala" pomimo piętrzących się dookoła trudności i często przy nieprzychylności innych osób. Życzę Panu, aby miał Pan w sobie tyle wytrwałości by stać się takim polskim odpowiednikiem Manfreda Eichera :)

Stereo i Kolorowo - Underground

Mój blog i recenzje różnych urządzeń audio-stereo: stereoikolorowo.blogspot.com

Stryjecki fajnie napisal: "Użytkownicy audiofilskich forów to w końcu szlachta. Najlepsi krytycy muzyczni, najlepsi obywatele klasy sredniej, znawcy przez duże Z. Publicyści bez publikacji" W pełni się z Nim i jego sarkazmem zgadzam.

 

A czy Ty czasem nie zaliczasz sie do tej samej grupy, przeciez jestes uzytkownikiem audiofilskiego forum i wyrazasz tutaj swoje opinie w taki sam sposob jak owi 'publicysci bez publikacji'.

 

 

w końcu wyprodukował parę płyt, które brzmią super i na dodatek nie musi sie wstydzic za ich wartość artystyczną. Mam kilka z tych wydawnictw i podziwiem jakość. Nie odbiega od chciażby ECM-u

 

Moglbys wymienic te plyty, pytam, poniewaz tez je posiadam i jakos u mnie ich brzmienie odbiega od tego by ECM i to znacznie (nie bede bajerowal innych ze jest inaczej, bo po co?), poza ostatnia plyta, ta faktycznie jest b. udana technicznie (bo zawartosc artystyczna to juz sprawa gustu) i wcale nie pisze tego komus na pohybel tylko nie bardzo wiem jaki jest sens w usilnym przesadzaniu, komus potrzebne pisanie, ze pies byl wielkosci byka ?

Wiesz co aTom?

 

Miałem w tym wątku już nie pisać, bo to "biadolenie na forum" w Twoim poprzednim wpisie ugodziło w moje poczucie własnej godności.

 

Żeby to tylko było biadolenie. Ściślej rzecz ujmując to padło tu jeszcze parę 'fajnych' słów pod adresem audiofilów, a to że kupcy-gołodupcy (wcześniej było kurtuazyjnie o marnej sile nabywczej), a to że pseudoznawcy (bo mają odwagę mieć swoje zdanie), itd. Mam zacytować? A to wszystko z powodu rozgoryczenia faktem, że tylko 50 na 8000 forumowiczów (wiem, nie z tego forum, żeby była jasność) zareagowało prawidłowo na reklamę wysłaną w mailu. Po co ja się w ogóle tu produkuję, czy tu w ogóle jest co komentować? Kto ma oczy ten widzi.

 

Tak, mam cos takiego... Może wyda Ci się to dziwne. Nie pisz mi więcej, że nie masz do mnie osobistego uprzedzenia, bo bardzo żywo zareagowałeś na wpis osoby, która była łaskawa poprzec mnie wbrew tendencji. Zabolało Cie to strasznie.

 

Co się Pan tak spinasz. Nic mnie nie zabolało, trochę dystansu do siebie życzę. No dobra, może i tym razem to była drobna uszczypliwość ...tylko jakby bardziej pod adresem autora tamtego wpisu:)

Szkoda, że Pan odbiera moje wpisy wyłącznie w kategorii personalnych ataków. Może Pan nie rozumie o czym piszę, może tak wygodniej odeprzeć moją krytykę i odwrócić kota ogonem, nie wiem... I tu niestety mój błąd, bo tym drobnym żarcikiem wywołałem elaborat, który to Pana stawia w pozycji 'pokrzywdzonego'.

 

 

A juz na pewno zapłaciłem komuś za wpis.

 

Tutaj to już posuwa się Pan do daleko idących insynuacji. Do tego poziomu dyskusji nigdy się nie zniżałem.

Ale, uderz w stół, a...? No dobra, żartuję:)

 

Rozumiem, że bardziej o-kurant jest skrytykować, bo wtedy wychodzi sie na znawcę. Poprzeć, pochwalić kogoś za wysiłek, to już nie po polsku.

 

Stara śpiewka, czytaliśmy to już z tysiąc razy. Gdzie ja nie chwalę za wysiłek, gdzie nie daję wyrazów szacunku za pasję i zaangażowanie? Znowu mamy klasyczne odwracanie kota ogonem... żeby nie powiedzieć mocniej.

 

 

Nie po polsku jest tez poprzec polskich muzyków, polskie inicjatywy.

 

Taaa...no i znowu. Nie wiem czy śmiać się czy płakać na taką 'argumentację'.

 

Postaram się jednak wytłumaczyć Ci, jak człowiek człowiekowi, jak sprawa wygląda z drugiej strony. Wymyślasz projekt. Starasz się go zrealizować, przekonujesz muzyków, potem wynajmujesz studio. Praca nad płytą jest bardzo ciężka. Siedzi sie nocami, znosi humory wszystkich wokoło, udowadnia realizatorowi, że koło nie jest kwadratowe. Po dwóch tygodniach zaczynasz składać to do kupy, opracowujesz projekt jako całość. Pracujesz na dwa etaty przez miesiąc. To zrozumiałe chyba, że nabierasz emocjonalnego stosunku do materiału, chociaż po dwóch miesiącach słuchania w kółko tego samego nie jesteś w stanie juz podejść do niego na świeżo. To chyba zrozumiałe, że starasz się go pokazać ludziom. Masz mailing na forum? To go wysyłasz. Masz mozliwość wydrukowania artykułu w piśmie i kilku reklam - drukujesz. Jeżeli możesz, idziesz nawet do pisma "Na Żywo" i starasz się załatwić recenzję, lub chociażby notkę. Ja mam przynajmniej taka zasadę, że nie lekceważę zadnego medium, nawet pisma dla panienek. Bo to jest szansa, aby wynik pracy poznali ludzie. Wierz mi, to praca nie tylko i ciężka, ale i poniżająca, bo chodzisz po prośbie. Rozumiem, że inni pozostają przy spakowaniu kilku kopert i rozesłania zamówionego na swojej stronie newslettera z automatu. To jest zawodowa i kulturalna kampania reklamowa, jak sądzę... Taka wspaniale niszowa.

A czy chcesz sprzedać płytę? Oczywiście!!! Liczysz na to od początku. Do ponad połowy katalogu dołozyłem pieniądze, których lekko nie zarobiłem. Czasem barkuje mi na różne rzeczy, tak jak teraz na ubezpieczenie samochodu, ale to już moja sprawa. Dam sobie radę, zawsze ląduję na czterech łapach.

 

To też czytaliśmy wiele razy. Czy Pan ma mnie i innych forumowiczów za idiotów, żeby tak oczywiste rzeczy tyle razy tłumaczyć? Doprawdy, takiego drugiego wydawcy chyba w Polsce nie ma ;)

 

No i udaje się płyta, a przynajmniej tak można sądzić po opiniach pierwszych dziennikarzy, którzy podzielili się swoimi wrażeniami.

Czekasz na oddźwiek, zakładasz wątek na forum, albo wspominasz w innym i czytasz...

... dokładnie takie posty jak Twój (przeczytaj sobie poprzednie Twoje wpisy), widzisz, że niektórzy nawet płyty nie słyszeli (Ty nie słyszałeś, bo gdzie), ale muszą koniecznie Ci przysrać, zmieszać Cię z blotem. Opluc i umniejszyć Twojej pracy.

 

I znowu aż się prosi nazwać rzecz po imieniu. Czy ja coś pisałem o tej płycie? Albo ktokolwiek inny (chyba, ze coś przeoczyłem)? Oprócz ogólnikowego stwierdzenia, ze Komeda na organach to jest pomysł tyleż frapujący co ryzykowny, zatem świetnej sprzedaży całego nakładu 'na pniu' bym się raczej nie spodziewał, nawet jakby nie wiem jak dobra ta płyta była i jak nazwisko Komedy nie było nośne marketingowo.

 

Napisałeś, że nie masz do mnie uprzedzeń, bardzo nieszczerze. Za to ja Ci (po "łubudubu") szczerze napiszę, że Cie po prostu nie lubię, na co sam sobie ciężko zapracowałeś (i co zresztą znaczy tyle, co zeszłoroczny śnieg). Bo wyczuwam negatywną energię płynącą z Twoich postów przez skórę i nie zamaskuje jej żadne, kurtuazyjne słowo na koniec elaboratu. Masz na mnie żyłę i koniec. Nic tego nie zmnieni.

 

A bo i może fakt, że uprzedzeń się nabawiam, gdy czytam takie elaboraty jak ten Pański ostatni. Setny raz o tym samym i w tym samym tonie. Tylko niech mi Pan pokaże, gdzie ja Panu przysrywam personalnie?

To Pańskie odczucia jednak, i ma Pan do nich prawo. Ja sobie z Pańskim mnie-nie-lubieniem jakoś poradzę :)

 

Pozdrawiam

Pastwa odpowiem na twój zarzut:

"A czy Ty czasem nie zaliczasz sie do tej samej grupy, przeciez jestes uzytkownikiem audiofilskiego forum i wyrazasz tutaj swoje opinie w taki sam sposob jak owi 'publicysci bez publikacji'". Zaliczam się do grupy osób mających swoje zdanie i nigdy nie posuwam sie do krytkanctwa a to różni sie od krytyki czy też wyrażenia własnego zdania, czy tez opinii, czego dałem wyraz pisząc co myślę o wpisach krytkujących Stryjeckiego.

Jeśli chodzi o jakośc płyt wydanych przez Stryjeckiego, to uważam że na bardzo dobrym poziomie wydał Piotra Zastróżnego, Pawła Kaczmarczyka czy tez Włodka Pawlika Piano. Płyty Paweł Sarnecki jakoś nie potrafię ocenić jakościowo, ale to ze względu na to, że bardzo mi przypomina Methynego i nie moge się uwolnic od myślenia, że to kalka. Przeszkadza mi to w obiektywnej ocenie. Być może mój system nie jest za bardzo high-endowy i dlatego nie widzę różnicy miedzy realizacjami ECM a Stryjeckiego. Natomiast słuchanie obu wydawnictw sprawia mi taką samą przyjemność. Zresztą dlaczego odniesieniem co do jakości stawiać za wzorzec Eichera? Może takim wzorcem może być Stryjecki? U mnie te płyty brzmią świetnie i muzyka utrwalona na nich daje mi wiele przyjemności w słuchaniu. Nie potrafię ocenić jakości wydań z muzyką organową ale kolega, wielbiciel tejże, bardzo pozytywnie odniósł sie do ralizacji Bokszczanina. Uznano moją wypowidź za łubudubu. To totalna bzdura w świetle tego że Stryjecki jest jedynym wydawcą, który w Polsce wydał płyty z wyraźnym adresatem jakim jesteśmy my audiofile-melomani. Może się mylę i bardzo proszę o tytuły, które zostały wydane przez innego producenta z takim podejściem. Na koniec humorystycznie dodam jeszcze, że od dłuższego czasu nie czytam pisma wydawanego przez redaktora Stryjeckiego, Audio zresztą też. Właściwie nie znajduję tam nic dla siebie. Ale jestem już stary i pewnie sa młodsi odbiorcy, którzy znajdą tam wiele ciekawych informacji. Dlatego nie krytykuję ich zawartości a po prostu nie kupuję. To chyba najlepszy sposób na wyrażenie opinii. Płyty jednak kupiłem i nie żałuję. Chciałbym więcej w stylu Zastróżnego Live in Studio. Może zawartość jest wtórna w odniesieniu do Claptona ale sprawia mi wiele radości. Nawet dzwonek w mojej komórce to Everything I Do Gonh Be Funky.

Zaliczam się do grupy osób mających swoje zdanie i nigdy nie posuwam sie do krytkanctwa a to różni sie od krytyki czy też wyrażenia własnego zdania, czy tez opinii, czego dałem wyraz pisząc co myślę o wpisach krytkujących Stryjeckiego.

 

No tak, bo krytyka to przeciez szlachetniejsza forma krytykanctwa, tak jak gadanie i gadulstwo badz chodzenie i szwedanie sie ;"))

 

Co do samej jakosci nagran, proponuje na spokojnie posluchac plyty Nika Bartscha - Holon, nawet i na odtwarzaczu mp3, nie powinno byc problemu z wychwyceniem jak moze byc nagrany fortepian, a jak jest na takim chociazby Piano (no poprawnie, ale poprawnie to nie jest standard ECM ze wspomnianego albumu Holon, jak i wielu innych. Nie chcemy ECM ? Niech bedzie wiec cos od ACT-u, ktorego preferuje ponad ECM, gdyz ten zadnym wzorcem dla mnie nie jest, a jedynie uznanym audiofilskim standardem), a jesli faktycznie nie uslyszysz roznicy w brzmieniu to byc moze jestes b. wyrozumialym melomanem i audiofilskie realizacje wcale nie sa Ci potrzebne. Z polskich wydawcow chyba umknal Ci (piszac ze pan MS jest jedynym)gdzies Not Two Marka Winiarskiego, prosze porownac ile on wydal (i z jakim oddzwiekiem miedzynarodowym) a ile ukazalo sie pod szyldem ARMS,to tak dla wlasciwszych proporcji. Po drugie, celowac, wcale nie oznacza zawsze trafic, w tym przypadku w target 'audiofilow-melomanow', nalezy bowiem zdac sobie sprawe iz plyt swietnie nagranych i bardzo ciekawych zarazem, jest podawanych na rynek corocznie cala masa. Tak wiec, konkurencja jest przeogromna i jedna pozycja, zeby nie wiem jak patriotyczna i swojska, nie jest zadna wytyczna przy podejmowaniu decyzji o zakupie muzyki, bo ta nie ma narodowosci, dla mnie liczy sie w pierwszej kolejnosci pomysl i realizacja, a takze ilosc czasu wolnego ktora moge przeznaczyc na sluchanie, wiadomo ze wszystkiego sie nie da, trzeba wiec brutalnie selekcjonowac/odzielac pozycje swietne od tych 'zaledwie' udanych.

 

ps. ja rowniez mysle, ze nie nalezy krytykowac zbyt ostro kogokolwiek, kto sie czyms nie chwali ponad faktyczny stan, tu mamy jednak sytuacje odwrotna.

 

pozdr

Witam , ciekawy wątek , ciekawe niektóre wpisy-niestety tylko niektóre.

Autor wyszedł z ciekawą tezą - częściowo prawdziwą lecz jego konkluzje są niestety błędne i wynika to niestety z niewiedzy empirycznej i chyba z "CZYSTEJ POLSKIEJ ZAWIŚCI".

Uch koniec pitolenia.

A teraz to co chciałem napisać , sprzęt mam jaki mam co jest napisane w o mnie-zapraszam , lampy do wzmacniacza zmieniałem 3 razy ( niestety wszystkie kpl kopiłem i leżą gdzieś na strychu) po zakupie starych telefunkenów i po pierwszych odsłuchach moich płyt doznałem - olśnienia , nirwany , orgazmu nie wiem jak to jeszcze inaczej określić , zacząłem słyszeć muzykę!!!!.

Płyty których nie lubiłem zaczęły mi się podobać , zacząłem słyszeć treści muzyczne/instrumentalne których dotąd nie słyszałem.

Niestety lecz sporo moich ulubionych płytek poszło do kosza/kolegów ponieważ u mnie nie dało się ich słuchać ( sprzężenia , falowanie dźwięku , nakładanie się dźwięku, przeskoki dźwięku o kilka nut , wręcz zatrzymywania się płytki i trzaski bardzo głośne - co jest wynikiem złego transferu z analogu na cyfrowy zapis. A cha- wszystkie te błędy nie są odtwarzane na innych sprzętach.

Najbardziej mnie ucieszyła opinia jednego kolegi który po przesłuchaniu kilku płytek oczywiście przy łyski stwierdził że w ogóle tych płyt nie zna i nigdy nie słyszał takich wersji - a były to pierwsze nieremasterowane płytki.

Ja też do dzisiaj słucham kolejnych płytek i jakbym je słyszał pierwszy raz , czego i wam audiofilom , melomanom , pedofilom-tfu co ja pier... ,i innej maści zakręconym ludziom życzę. Andrzej

I dyskusja się rozkręca. Audiofile... melomani... tylko mecenasów barak! Gdzie leży ten złoty środek, by nie przekroczyć granicy absurdu? Czy ktoś posiadający zestaw raczej z niższej pułki, też jest audiofilem czy tylko melomanem?

I dyskusja się rozkręca. Audiofile... melomani... tylko mecenasów barak! Gdzie leży ten złoty środek, by nie przekroczyć granicy absurdu? Czy ktoś posiadający zestaw raczej z niższej pułki, też jest audiofilem czy tylko melomanem?

 

Oba typy to stan umyslu, a nie portfela.

 

Jesli ktos idzie do opery, bo jego kontrachent tam chce dopiac biznes, to nie jest melomanem.

 

Jesli ktos kupil sprzet audio za 100.000$, bo chce zaimponowac gosciom to nie jest audiofilem.

 

Audiofil bedzie dopieszczal swoj system, i nie ma tu znaczenia ile kosztowal, bo chce zeby gral wierniej.

 

Meloman idzie na koncert sluchac muzyki, poniewaz lubi ta forme sztuki.

 

Oczywiscie, wszelkie kombinacje miedzy tymi czterema opcjami rowniez sa mozliwe, w koncu nic nie jest tylko biale lub czarne...

 

nsnotes

Na tyn forum są prezentowane różne stany umysłu. A jaka jest norma i zdrowy rozsądek? Gdzie leży ta granica?

 

Granica lezy tam, gdzie ja sobie sam ustale. I nikomu nic do tego.

 

nsnotes

Na tyn forum są prezentowane różne stany umysłu. A jaka jest norma i zdrowy rozsądek? Gdzie leży ta granica?

 

 

w waszych umyslach tez :D jak bardzo jestescie sterowalni, przy duzej sterowalnosci potraficie nadszarpnac budzet wydajac kilka stow (w przypadku slabobudzetowego osobnika kilka tys (w przypadku przecietnego osobnika) lub kilkanascie-kilkadziesiac tys (w przypadku bardziej kasiastego) lub kilkaset tys (w przypadku elity) - sprawa sterowalnosci - branza hi-end na tym dziala to jest nowe moje okreslenie dzialan rynku audio ktore kiedys postaram sie wyjasnic

 

osoba ktora wartosc sprzetu i muzyki nie przedklada na ta powyzsza zasade jest niesterowalna lub potrafi sie bronic przed dzizalaniami branzy audio

chwilowy brak działalności w audio.

No tak, bo krytyka to przeciez szlachetniejsza forma krytykanctwa, tak jak gadanie i gadulstwo badz chodzenie i szwedanie sie ;"))

 

Co do samej jakosci nagran, proponuje na spokojnie posluchac plyty Nika Bartscha - Holon, nawet i na odtwarzaczu mp3, nie powinno byc problemu z wychwyceniem jak moze byc nagrany fortepian, a jak jest na takim chociazby Piano (no poprawnie, ale poprawnie to nie jest standard ECM ze wspomnianego albumu Holon, jak i wielu innych. Nie chcemy ECM ? Niech bedzie wiec cos od ACT-u, ktorego preferuje ponad ECM, gdyz ten zadnym wzorcem dla mnie nie jest, a jedynie uznanym audiofilskim standardem), a jesli faktycznie nie uslyszysz roznicy w brzmieniu to byc moze jestes b. wyrozumialym melomanem i audiofilskie realizacje wcale nie sa Ci potrzebne. Z polskich wydawcow chyba umknal Ci (piszac ze pan MS jest jedynym)gdzies Not Two Marka Winiarskiego, prosze porownac ile on wydal (i z jakim oddzwiekiem miedzynarodowym) a ile ukazalo sie pod szyldem ARMS,to tak dla wlasciwszych proporcji. Po drugie, celowac, wcale nie oznacza zawsze trafic, w tym przypadku w target 'audiofilow-melomanow', nalezy bowiem zdac sobie sprawe iz plyt swietnie nagranych i bardzo ciekawych zarazem, jest podawanych na rynek corocznie cala masa. Tak wiec, konkurencja jest przeogromna i jedna pozycja, zeby nie wiem jak patriotyczna i swojska, nie jest zadna wytyczna przy podejmowaniu decyzji o zakupie muzyki, bo ta nie ma narodowosci, dla mnie liczy sie w pierwszej kolejnosci pomysl i realizacja, a takze ilosc czasu wolnego ktora moge przeznaczyc na sluchanie, wiadomo ze wszystkiego sie nie da, trzeba wiec brutalnie selekcjonowac/odzielac pozycje swietne od tych 'zaledwie' udanych.

 

ps. ja rowniez mysle, ze nie nalezy krytykowac zbyt ostro kogokolwiek, kto sie czyms nie chwali ponad faktyczny stan, tu mamy jednak sytuacje odwrotna.

 

pozdr

Szkoda, że nie znajdę czasu na zapoznanie się z wszyskimi tymi wydawnictwami. Byc moze moje penetracje rynku nie są tak głębokie. W dalszym ciagu będe popierał poprzez zakupy wydawnictwa Stryjeckiego. Takie moje klienckie prawo i wybór. Nie zgodzę się nigdy na potępianie w czambuł działalnosci wydawniczej, obojetnie czy to by była wysokich lotów klasyka czy tez disco-polo. Nota bene ciekawe zjawisko Bajerful (nie wiem jak sie to pisze), który wyda w Chinach milony egzemplarzy swojej produkcji. Nie cierpię disco-plolo i po prostu nigdy nie kupię. To najlepszy sposób na wyrażenie opinii. Pozdrawiam.

 

u mnie nie dało się ich słuchać ( sprzężenia , falowanie dźwięku , nakładanie się dźwięku, przeskoki dźwięku o kilka nut , wręcz zatrzymywania się płytki i trzaski bardzo głośne - co jest wynikiem złego transferu z analogu na cyfrowy zapis. A cha- wszystkie te błędy nie są odtwarzane na innych sprzętach.

Andrzeju rozwiń temat bo nie kumam tych zakłóceń. Nie potrafie sobie wytłumaczyc tego nakładania sie dźwięku, przeskoków i złego tansferu...

Wszelkie fora internetowe zaczynają mnie dołować. I co z tego że jakiś facet napisał że wszyscy audiofile to snoby którzy słuchają sprzętu a nie muzyki a on jako osoba z branży jest w stanie wygenerować dobry dźwięk za 150 zł. Być może na innym forum inny facet napisze że wszyscy Polacy to złodzieje. Obaj mogą mieć troszeczkę racji. I co z tego ??? Przecież internet to taki śmietnik gdzie każdy pisze co chce i może napisać każdą bzdurę jaka mu przyjdzie do głowy. Teza że czasem w internecie można spotkać kogoś na poziomie z kim można ciekawie podyskutować na interesujący nas temat - być może się sprawdza, ale naprawdę bardzo rzadko ...

Wszelkie fora internetowe zaczynają mnie dołować. I co z tego że jakiś facet napisał że wszyscy audiofile to snoby którzy słuchają sprzętu a nie muzyki a on jako osoba z branży jest w stanie wygenerować dobry dźwięk za 150 zł. Być może na innym forum inny facet napisze że wszyscy Polacy to złodzieje. Obaj mogą mieć troszeczkę racji. I co z tego ??? Przecież internet to taki śmietnik gdzie każdy pisze co chce i może napisać każdą bzdurę jaka mu przyjdzie do głowy. Teza że czasem w internecie można spotkać kogoś na poziomie z kim można ciekawie podyskutować na interesujący nas temat - być może się sprawdza, ale naprawdę bardzo rzadko ...

 

Wszelkie fora internetowe maja to do siebie, że od czasu do czasu masz szanse spotkać mądrego człowieka. Nawet krytyka jest wówczas fajna, bo oparta na wiedzy i doświadczeniu. Kiedy Pastwa pisze (podoba mi sie prawie wszystko, co ten facet pisze), że nie wszystkie płyty mu sie podobają i nie wszystkie spełniają "audiofilskie kryteria" wiem, o czym mówi, czuję to. Bo jest to "umocowane merytorycznie". Nawet gdybym miał okazje sam wytypować słabsze dźwiekowo pozycje z katalogu, pewnie byśmy sie zgodzili co do tytułów...

Ale to temat na rozmowe przez telefon, nie na forum.

 

Na forum musisz być przygotowany na atak. I trollowanie. Wtedy ręce opadają.

Dlatego przepraszam, że generalizuję, czasem wrzucając wszystkich do jednego worka. To paskudny zwyczaj. I ludzie słusznie mnie a to ... :)

Panie Macieju, ja swoją radę już przedstawiałem, serio mysli Pan że ktos jeszcze jest zainteresowany 16 bitowymi płytami CD ? Pisałem już kiedys jak to pytałem kursantów czy zbieraja płyty CD, na co zapadło takie milczenie i jeszcze wieksze zdziwienie, że aż przykro mi się zrobiło. Mniej więcej od tamtego czasu postanowiłem że więcej juz tego 16 bitowego ustrojstwa nie kupię. Oczywiście słowa nie dotrzymałem, bo od Pana kilka płyt kupiłem, a i w sklepie cos upolowałem, jednak w 99% przestawiłem sie na vinyle i jestem zadowolony.

oczywiście wydawania vinyli nie doradzam, natomiast o płatnym udostępnianiu studyjnych plików 24 bitowych (taka teraz moda i standard) serio proszę pomysleć, albo przynajmniej spytać forowiczów o zdanie, natomiast pan, z tego co pamiętam, najpierw ostro postawił sie po stronie 16 bitowego standardu, a teraz ma Pan pretensje do ludzi swojego wyznania, coś nie tak. Pisał Pan wyraźnie i jednoznacznie że pana płyty są "oczywiście" 16 bitowe, tylko dla kogo to takie oczywiste, dla tych 50 osób, a może te pozostałe 750 czekają na konkretniejszą audiofilska propozycję ? Może powinien Pan obrać drogę wspominanego Stockfischa, czy Stevena Wilsona i zainteresowac się serio studyjna jakością dźwięku, może płyty CD juz nikogo nie ruszają ?

Pisałem już kiedys jak to pytałem kursantów czy zbieraja płyty CD, na co zapadło takie milczenie i jeszcze wieksze zdziwienie, że aż przykro mi się zrobiło.

 

Jakich kursantow pytales? O co tu chodzi?

Nagrania w wyższych rozdzielczościach brzmia lepiej. Bez dyskusji. 24 bity/192 kHz to inny świat, o ile da sie je usłyszeć tak, jak są zrobione w studiu (a sie nie da, bo to sie na płycie nie zapisze, standard). I tu jest poważny problem. Bo jak komputer odczyta, to dalszy tor do bani. Mało kto ma sensowny przetwornik w systemie i oprogramowanie. Znam najwyżej dwóch wariatów. I jednego, który ma dobre monitory w studio, pasywne. Zasilane z dobrej końcówki ( w świecie pro i amatorskim to naprawde to samo). Bo definicja dynamiiki i barwy na glosnikach aktywnych i pasywych to dwie różne rzeczy. I nie chodzi o to, że aktywne monitory bliskiego pola są lepsze niż domowy elektrostat z mocna, tranzystorowa końcówką. Albo trioda z tubva. Ba, nawet Piano Craft. problem w tym, że te wda światy są ze sobą kompletnie niekompatybilne.

Ostatnie podobieństwa przeszły do historii razem w z klasycznymi monitorami. Niedobitki to Harbeth i Spendor.

 

Co nie przeszkadza mi w obserwacji, że monitory Geithaim zrobiły mi z mózgu watę. Czegoś takiego bna rynku amatorkim nie powtórzzę. Ale ta profesjonalna instalacje będzie droższa, dco byście nie wymyślili.

 

Ale jeżeli nośnikiem jest płyta, to może lepiej sie dostować do standardu.

I nie przeliczać. Ale to jest moja koncepcja. Niekoniecznie słuszna. Choć czysta ideologicznie. I powinna sie sprawdzać.

Johnson schodzi z 88,2 (176,4) do 44,1. Te liczby sa podzielne. Czyli ma to samo zdanie, co ja. I robi to od samego początku!!!!!! To już nawet nie wizjonerstwo (mysmy wtedy oglądali pierwsze CD Sony i Technicsa w Pewexie), tylko geniusz. Naprawdę podziwiam człowieka.

Z 48, albo 96 mamy do 44,1 sporo po przecinku. Każdy algorytm to odetnie. Jak dobre opropgramowanie, to dalej po przecinku.

 

Dlatego lepiej zaufać matematyce, niz postepowi technologii.

Różnica jakości nagrania leży bardziej w częstotliwości próbkowania, bo ono warunkuje pasmo i barwę. Bity za to daja odczuwalną dynamikę. Różnica jest też duża, choć w wiekszości nagrań pomijalna. Przynajmniej nie w moim repertuarze. Gdyby przyaszło nagrywać Deeep Purple w polskim wydaniu, to by sie dało odczuc po sekundzie, ale tacy kozacy sie jeszcze nie u nas nie urodzili. Albo coś przegapiłem, o co nietrudno, bo stara pierdoła już jestem i nie rozumiem młodzieżowej muzyki.

Mój siostrzeniec (lat 14) pokazał mi ostatno nagrania Roda, Roba, albo Boba Zombie (jest fanem). Naprawdę, jeden kawałek mnie wkręcił tak, że żałowałem bliskiego końca.

 

Przepraszam za błędy i literówky. To ostatno mój duży problem. Umiłowanie dla japońskich nozy kuchennych dało mi okazję do testu! Polecam - tną mięso na rekach, jak ciepłe masełko. Nawet sie nie obejrzycie, jak dwanaście szwów poleci.

Jeden został w ręce (nie wyjętY, przeoczenie fachowca), więc czeka mnie jeszcze jedno cięcie! Ale teraz zrobi to specjalista, równiutko z blizną, co mnie bardzo uspokaja :) Do szyny Zimera juz sie przyzwyczaiłem.

Noże japońskie to jest to:) Ja trzymam w pudełku, używam ostrożnie. A że dawno Cię w okolicy nie było (chyba, że coś przeoczyłem), to zapraszam na krojone dobrym ostrzem sushi, choć Geitheimów już nie ma...

Panie Macieju, ja swoją radę już przedstawiałem, serio mysli Pan że ktos jeszcze jest zainteresowany 16 bitowymi płytami CD ?

 

Paru by się znalazło. Mnie w to wliczając. Znam ludzi, którzy wciąż kupują CD, natomiast nie znam nikogo, kto by się przerzucił na 'kolekcjonowanie' plików z internetu, choćby nie wiem jakiej jakości były.

Winyle to jednak niszowa sprawa dla zapaleńców. Trudno byłoby się przerzucić na same winyle - raz, ze oferta jest mimo wszystko uboga, ceny wyższe i większe koszty wysyłki. Ale kolekcjonowanie winyli równolegle z CD jak najbardziej ma sens. Trudno mi sobie jednak wyobrazić kolekcjonowanie muzyki bez fizycznego nośnika. Większość melomanów podziela ten pogląd, takie mam odczucia. Natomiast z punktu widzenia odbiorcy masowego pliki wydają się jedyną przyszłością.

 

Pozdrawiam

 

Szkoda, że nie znajdę czasu na zapoznanie się z wszyskimi tymi wydawnictwami. Byc moze moje penetracje rynku nie są tak głębokie. W dalszym ciagu będe popierał poprzez zakupy wydawnictwa Stryjeckiego. Takie moje klienckie prawo i wybór. Nie zgodzę się nigdy na potępianie w czambuł działalnosci wydawniczej, obojetnie czy to by była wysokich lotów klasyka czy tez disco-polo.

 

Niezgoda jak najbardziej słuszna, ale i w tym konkretnym przypadku jakby bezcelowa. Nikt tu nigdy nie potępiał czyjejkolwiek działalności wydawniczej. Popierać (dobrym słowem, a tym bardziej portfelem) wydawnictwo, które trafia ze swoim repertuarem w nasz gust to również rzecz jak najbardziej naturalna i chwalebna.

Kto jednak spenetruje rynek wystarczająco głęboko, ten wie, jak duży jest wybór. I każdy ma klienckie prawo wybrać to, co mu akurat najbardziej odpowiada, w ilości na jaką go stać.

Gdy jednak jeden z wydawców sam bez skrępowania rozgłasza, że jest jedynym wartym zainteresowania, na co ktoś mu próbuje zwrócić uwagę, że jest w błędzie, no to do cholery... przecież to nie jest potępianie w czambuł działalności jego wydawnictwa!

 

Pozdrawiam

Noże japońskie to jest to:) Ja trzymam w pudełku, używam ostrożnie. A że dawno Cię w okolicy nie było (chyba, że coś przeoczyłem), to zapraszam na krojone dobrym ostrzem sushi, choć Geitheimów już nie ma...

 

Ajajaj, szkoda, że nie ma. Ale gdyby były, to trzeba by było pół studia zastawić :)

Ale i bez Geitheimów można sie dobrze bawić :)

Ajajaj, szkoda, że nie ma. Ale gdyby były, to trzeba by było pół studia zastawić :)

Ale i bez Geitheimów można sie dobrze bawić :)

 

Bez dwóch zdań!

 

pozdrawiam i zdrowia życzę:)

Abandon. Podpisuję się obiema rękami pod Twą wypowiedzią! Masówka w wydawaniu płyt w poprzednich latach bez poszanowania najwyższych standardów jakościowych przyspieszyła to co i tak nieuchronne - zapaść tego rynku. Niektórzy posiadacze dużych ilości 16-bitowych krążków popadają w depresje i czują się oszukani przez bezkrytycznych piewców. Rynek wydawniczy się skomplikował mamy masówkę MP3 i rynek audiofilski: CD, SACD, VINYLI i GĘSTYCH PLIKÓW STUDYJNYCH. Tendencja jest wyraźna na niekorzyść CD. Należy być otwartym i elastycznym. A więc kierować się ku produkcji HYBRYD SACD i wydawania GĘSTYCH PLIKÓW STUDYJNYCH. Czy koszty stanowią tu istotną barierę? Czy jest inne wyjście? Jakość techniczna to jedno a artystyczna to jeszcze inna para kaloszy. Ja inaczej tego nie widzę.

Panie Stryjecki szybkiego powrotu do zdrowia!

Piękne dzięki Arton.

Koszty tak naprawdę sa takie same, albo różnica jest na tyle nieistotna, że nie ma o czym mówić. Chyba że nagranie ma być wielokanałowe. Wtedy faktycznie ceny idą w góre ostro.

Pliki można nagrywać "na zapas". Zreszta byłoby naprawde cudownie, gdyby koncerny użyczyły form 24/48. Różnica w samej rozdzielczości jest niewielka, ale sama konwersja dużo psuje.

Ale jakoś na to nie liczę...

Tak naprawdę, ideałem byłoby dokonywanie rejestracji dwutorowo. Na CD bez kombinowania (czyli 16/44.1, albo 24/44.1, tutaj nie ma już takiego problemu) i na pendrive (na przykład) plik 24/192. Będzie kiilkakrotnie cięższy, ale dzisiaj nośniki to nie problem. Wysłanie 8 Giga przez Internet, to już gorzej. Ale i to sie w końcu da.

Jak to ludzie odtworzą? Oto jest pytanie... Ale chyba nie należy sie tym martwić, bo czas sam przyniesie rozwiązania.

 

Z formatem 16/44.1 nie ma aż takiej tragedii. Jest sporo nagrań zrobionych na tyle dobrze, że nie ma się co denerwować. SACD to już trup, nie ma co marnować pieniędzy na tłoczenie krążków. Standard sie nie przyjął. Przyszedł zdecydowanie za późno.

Z formatem 16/44.1 nie ma aż takiej tragedii. Jest sporo nagrań zrobionych na tyle dobrze, że nie ma się co denerwować. SACD to już trup, nie ma co marnować pieniędzy na tłoczenie krążków. Standard sie nie przyjął. Przyszedł zdecydowanie za późno.

 

I tu się z Panem w 100 % zgadzam!

 

Pozdrawiam

Rozumiem wersje MULTICHANEL tylko przy odpowiednich ilościowo nakładach są usprawiedliwione / bo produkcja jest trudna i kosztowna /.Jeżeli koszty HYBRYD SACD nie odgrywają roli to cóż stoi na przeszkodzie? Czy format SACD naprawdę wymarł? Nie jestem przekonany chyba, że o nasz rynek chodzi. Ja się interesuje tym formatem i wiem, że są wydawane przez audiofilskie wytwórnie coraz śmielej ostatnio w to wchodzi ECM. Link poniżej.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.