Skocz do zawartości
IGNORED

Plyty znikaja z uzytku czy koncerny plytowe w koncu zdecyduja sie na pliki?


antymalkontent

Rekomendowane odpowiedzi

Zobaczycie, już niedługo przyjdzie do waszego domu strażak i spali wam wszystkie płyty CD, vinyle, kasety, a was ześlą w Bieszczady budować elektrownie z jąder w takt szpitalnego sygnału "exit" zgranego do flaca.

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

Inni widzą to tak:

 

5456086026_4939a4a869_z.jpg

 

I chyba bardziej odpowiada to prawdzie.

 

źródło:

Lies, Damn lies and statistics

 

a wiec od rekordowych czasow zyski spadly o polowe, wciaz mase kasy zgarniaja

 

ale ten wykres tylko pokazuje co jest najbardziej dochodowe i tutaj nie ma zadnego zaskoczenia nie trzeba wykresow zeby wiedziec ze na cd najwiecej zarabiaja w koncu inne srodki (jak tasmy niemal zostaly wycofane jeszcze tylko resztki winylow sie bronia) a nowe media jak PLIKI nie sa prawie w ogole udostepniane do sprzedazy a jak sa to tylko pojedyncze popularne pliki mp3 dla nastolatkow (a wiec i malo sie na tym zarabia), a jak wszyscy wiemy to ile kupujemy a ile sluchamy muzyki to dwie rozne sprawy, i mysle ze patrzac od tej strony to pliku sa juz o krok za cd - i to tylko dlatego ze wymyslono plyte cd-r ale ona wkrotce straci wartosc i pierwszenstwo przejmie wtedy plik, a koncerny wciaz beda mialy w wykresach ze cd dominuje i ze wartosc dochodu spada, ot cala filozofia do ktorej nie trzeba wykresow tylko wyobrazni

chwilowy brak działalności w audio.

Pewnie, optymalnie by było, gdyby artysta sam ponosił koszty nagrywania i dystrybucji muzyki, potem sam sobie organizował i opłacał koncerty i liczył, że mu się zwróci. Wspaniały system, bardzo dopracowany.

 

Taki system bardzo by się przysłużył muzyce jako takiej. Wtedy za tworzenie muzyki braliby się tylko ci, którzy "muszą" bo im to w duszy gra, inaczej nie potrafią, mają coś do powiedzenia etc. Większość współczesnych "gwiazd" odpadłaby w przedbiegach.

Oczywiście zniknęłyby intensywnie promowane beztalencia co zostają gwiazdami i zarabiają wielkie pieniądze. Naprawdę bogaci zostawaliby najlepsi, przyzwoici po prostu żyliby z uprawiania sztuki, a kiepscy klepaliby biedę, albo poszukali innego zajęcia. Uważasz, że to taki kiepski system? Trochę tak to działa wśród pisarzy. Z pisania żyje dzisiaj w Polsce może z 10 osób. Następne kilkaset, może kilka tysięcy, pisze i wydaje, bo "muszą" pisać i znajdują na tyle dużo czytelników, żeby zwróciły się koszty wydania i dystrybucji książki, ale utrzymują się z czego innego. Ba, wielu z nich do tych swoich książek dopłaca. Następne dziesiątki i setki tysięcy, które czują potrzebę pisania realizują się tworząc blogi, na których nie zarabiają, ale mają swoją większą, lub mniejszą grupę odbiorców. Niektórzy nawet całkiem sporą. To taki odpowiednik kapel garażowych, które grają dla samej radości grania, a czasem wystąpią w jakimś klubie czy knajpie.

A z muzyki utrzymałoby się nieco więcej osób niż z pisania, bo to bardziej masowy rynek. No i muzykę można w radiu puszczać z reklamami, a książki raczej trudno.

  • Redaktorzy

Niedawno Maciek Stryjecki napisał felieton na zbliżony temat. Co do mnie jestem przeciwny zastąpieniu płyt "niczym", między innymi dlatego, że MUSI to wpłynąć na słuchalność muzyki, a jak, to jeszcze dokładnie nie wiadomo. Proponuję eksperyment: właściciel dużej płytoteki (przynajmniej tysiąc płyt) przez dajmy na to pół roku podlega monitorowaniu. Obserwowane jest, jakie płyty i jak często są słuchane. Następnie zabiera mu sie te płyty i daje dostęp do serwera z całą tysiączką w formie plików. I znowu obserwuje. Nie znam wyników podobnego eksperymentu, ale przewiduję, ze zmianie ulegnie zarówno wybór płyt jak i częstość ich słuchania. A to dlatego, ze forma wpływa w znacznym stopniu na treść, w tym wypadku forma udostępniania muzyki wpłynie na korzystanie z niej. Inne są myśli towarzyszące wyborowi pliku, inne towarzyszą przeglądaniu półki z płytami. A odmienne myślenie poskutkuje innymi wyborami.

Bardzo naukowo.W mojej ocenie oszaleje nie mogąc znaleźć ulubionej płyty.Pliki przez chwilę uspokoją a potem demolka.

 

To jedna z przyczyn, dla których moja kolekcja płyt pokrywa się kurzem a słucham z plików. Kiedy moje kobiety są w domu ;) i słuchają płyt, to zwykle odkładają je nie tylko nie na swoje miejsce, ale i do nie swoich pudełek. W plikach trudniej im zrobić bałagan. :)

Taki system bardzo by się przysłużył muzyce jako takiej. Wtedy za tworzenie muzyki braliby się tylko ci, którzy "muszą" bo im to w duszy gra, inaczej nie potrafią, mają coś do powiedzenia etc. Większość współczesnych "gwiazd" odpadłaby w przedbiegach.

Oczywiście zniknęłyby intensywnie promowane beztalencia co zostają gwiazdami i zarabiają wielkie pieniądze. Naprawdę bogaci zostawaliby najlepsi, przyzwoici po prostu żyliby z uprawiania sztuki, a kiepscy klepaliby biedę, albo poszukali innego zajęcia. Uważasz, że to taki kiepski system? Trochę tak to działa wśród pisarzy. Z pisania żyje dzisiaj w Polsce może z 10 osób. Następne kilkaset, może kilka tysięcy, pisze i wydaje, bo "muszą" pisać i znajdują na tyle dużo czytelników, żeby zwróciły się koszty wydania i dystrybucji książki, ale utrzymują się z czego innego. Ba, wielu z nich do tych swoich książek dopłaca. Następne dziesiątki i setki tysięcy, które czują potrzebę pisania realizują się tworząc blogi, na których nie zarabiają, ale mają swoją większą, lub mniejszą grupę odbiorców. Niektórzy nawet całkiem sporą. To taki odpowiednik kapel garażowych, które grają dla samej radości grania, a czasem wystąpią w jakimś klubie czy knajpie.

A z muzyki utrzymałoby się nieco więcej osób niż z pisania, bo to bardziej masowy rynek. No i muzykę można w radiu puszczać z reklamami, a książki raczej trudno.

 

tutaj masz racje poruszyles podstawowy problem tworczosci zwanej muzyka, ta tworczosc stala sie komercyjna i zarobkowa a co za tym idzie wiekszosc plyt nie ma z prawdziwa muzyka nic wspolnego ale ma za to ladne okladki prowokujace teledyski i duzo kosztuje... ale znow taka skrajnosc w niedalekich czasach plikow nie jest konieczna wystarczy stworzyc tzw. abonament za staly dostep do muzyki w sieci wtedy koncerny dalej beda mogly sie nachapac przecietny kowalski bedzie mogl sluchac co go interesuje a artysta bedzie mogl zarobic na koncercie + tantiemow z naciskiem na koncert - praca daje kase czyli granie w tym przypadku

chwilowy brak działalności w audio.

Panowie, ale to o czym mówicie to jest totalna utopia. Pięknie brzmi stwierdzenie, że ten i ów artysta tworzy li tylko z potrzeby serca, ale to są mrzonki, proszę wybaczyć. Załóżmy, że jest sobie taki koleś, nazywa się Janko Muzykant, jest niezmiernie zdolny, pitoli na swoim instrumencie wspaniałe rzeczy, pisze doskonałe utwory. Ale ów Janko nie ma pieniędzy i co więcej nie ma też czasu na granie, bo pracuje na kasie w Biedronce żeby spłacić kredyt, który wziął na kupienie instrumentu. Janko idzie pewnego dnia do studia i mówi, że chce nagrać swoje utwory, a tam się okazuje, że potrzeba na to pieniędzy, jakich on w Biedronce nie zarobi do końca życia. Przemysłu muzycznego nie ma, więc nikt mu tego nie opłaci, a przecież studio kosztuje, bo sprzęt drogi, bo inżynier itd. Powiecie - niech nagra na spiraconym Pro Toolsie u kolegi amatora. Ok, Janko nagrywa, ale jakość tego jest biedna niesamowicie. I o ile trafia do jakiejś tam maleńkiej grupy zapaleńców, to już np. bywalcy szacownego audiostereo z góry odrzucają muzykę Janka, bo na ich wypasionych zestawach z kabelkami za 10 tysięcy brzmi to koszmarnie. W ten sposób Janko rzuca instrument w kąt i skupia się na karierze w Biedronce, gdzie wkrótce zostaje kierownikiem nowo otwartego sklepu, bierze kredyt hipoteczny i żyje długo i szczęśliwie.

 

Dzisiejszy przemysł muzyczny wyrzuca fortunę na promocje gówna i to jest jego zła strona. Źle też, że marnuje mnóstwo talentów, ale jednak komuś tam pozwala wypłynąć. Forma utopijna o której mówimy wręcz gwarantuje, że przebije się tylko jakiś ułamek najbardziej zdeterminowanych.

Panowie, ale to o czym mówicie to jest totalna utopia. Pięknie brzmi stwierdzenie, że ten i ów artysta tworzy li tylko z potrzeby serca, ale to są mrzonki, proszę wybaczyć. Załóżmy, że jest sobie taki koleś, nazywa się Janko Muzykant, jest niezmiernie zdolny, pitoli na swoim instrumencie wspaniałe rzeczy, pisze doskonałe utwory. Ale ów Janko nie ma pieniędzy i co więcej nie ma też czasu na granie, bo pracuje na kasie w Biedronce żeby spłacić kredyt, który wziął na kupienie instrumentu. Janko idzie pewnego dnia do studia i mówi, że chce nagrać swoje utwory, a tam się okazuje, że potrzeba na to pieniędzy, jakich on w Biedronce nie zarobi do końca życia.

I tu jest miejsce dla sponsorów, stypendiów itp. Dawniej to było popularne i się nazywało mecenat. Fakt, że ten poziom potrzeb u bogatszych warstw społeczeństwa pojawia się mniej więcej wtedy, kiedy frak zaczyna dobrze leżeć - w trzecim czy czwartym pokoleniu. Na razie mamy pierwsze i drugie, bo ostatnie ćwierć tysiąca lat naszej historii wyglądało jak wyglądało. No i Janków Muzykantów tak niesamowicie zdolnych, że warto w nich inwestować, żeby się nie zmarnowali, bo to by była strata dla kultury narodowej, jest w skali kraju takiego jak Polska najwyżej kilkuset. We wszystkich dziedzinach muzyki razem wziętych.

 

Przemysłu muzycznego nie ma, więc nikt mu tego nie opłaci, a przecież studio kosztuje, bo sprzęt drogi, bo inżynier itd. Powiecie - niech nagra na spiraconym Pro Toolsie u kolegi amatora. Ok, Janko nagrywa, ale jakość tego jest biedna niesamowicie. I o ile trafia do jakiejś tam maleńkiej grupy zapaleńców, to już np. bywalcy szacownego audiostereo z góry odrzucają muzykę Janka, bo na ich wypasionych zestawach z kabelkami za 10 tysięcy brzmi to koszmarnie.

Biedna niesamowicie to jest jakość płyt tworzonych dzisiaj przez inżynierów na sprzęcie za setki tysięcy, bo robią je pod dyktando marketingowców, co o muzyce nie mają zielonego pojęcia i w dodatku kompletnie ich ona nie interesuje. Na sprzętach audiofili najlepiej brzmią płyty nagrywane w studio z dwoma mikrofonami i dobrym rejestratorem, czyli dzisiaj pecetem z kartą za kilka tysięcy. W sumie ze sprzętem można się zmieścić w 10 tysiącach. A zrobić przyzwoite pomieszczenie na studio to nie są jakieś wielkie mecyje, jeśli się nie ma za ścianą ruchliwej ulicy czy linii kolejowej. Janko sobie tego studia nie zbuduje, ale jak będą liczni chętni do nagrywania, to takich prostych studiów, tanio a dobrze nagrywających prosty materiał dla amatorów pojawi się dość.

 

W ten sposób Janko rzuca instrument w kąt i skupia się na karierze w Biedronce, gdzie wkrótce zostaje kierownikiem nowo otwartego sklepu, bierze kredyt hipoteczny i żyje długo i szczęśliwie.

Zawsze jakiś talent się zmarnuje i sądzę, że prędzej przeoczy go nastawiony na słupki słuchalności i sprzedaży przemysł muzyczny niż rozsądny system stypendialny i prywatni mecenasi.

 

Dzisiejszy przemysł muzyczny wyrzuca fortunę na promocje gówna i to jest jego zła strona. Źle też, że marnuje mnóstwo talentów, ale jednak komuś tam pozwala wypłynąć. Forma utopijna o której mówimy wręcz gwarantuje, że przebije się tylko jakiś ułamek najbardziej zdeterminowanych.

No i to się nie zmieni, bo przemysł muzyczny nie zajmuje się sztuką tylko zarabianiem kasy. A pionierskie czasy, kiedy kasę zarabiało się na jakości odeszły w przeszłość wraz z drugą połową XX wieku. Wtedy zaczęły się naukowe metody maksymalizacji zysku i okazało się, że jakość się nie opłaca.

A najbardziej zdeterminowani przebijają się w modelu miłościwie nam panującym i zwykle wcale nie są to ci najzdolniejsi.

Też masz oczywiście dużo racji, ale jeszcze raz mówię - jest to utopia.

 

Nawet jeśli założymy, że od jutra likwiduje się cały przemysł muzyczny w obecnym rozumieniu i Janko Muzykant puka do drzwi prywatnego mecenasa, to za chwilę historia zatoczy koło. Ktoś zobaczy, że jedna sprawa to mecenat, a druga - że można na tym zarobić. Obok prawdziwych mecenasów pojawią się ci z zacięciem biznesowym, będą się łączyć w grupy, grupy będą miały większe przebicie więc do nich wszyscy pójdą, przekształci się to w firmy, a potem koncerny, które szybko wymyślą nowe, albo reaktywują stare sposoby na wyciśnięcie z cytrynki jeszcze więcej. Tego się nie da zatrzymać, dlatego jestem zdania że nie ma sensu o tym w ogóle rozmawiać. Chyba, że w kategoriach absolutnej fantastyki.

 

A co do tego studia, to bądźmy szczerzy - realizacje audiofilskie typu instrument i głos można robić za relatywnie niewielkie pieniądze, przynajmniej w teorii. Ale dajmy na to zespół rockowy z pełnym instrumentarium wymaga jednak więcej, żeby to miało ręce i nogi. Owszem, są realizacje garażowe, ale nie każda muzyka będzie tak dobrze brzmiała. Dobry sprzęt jest jednak potrzebny, tak samo jak umiejętności inżyniera. Że obecnie robi się fatalne produkcje dla głuchych radiosłuchaczy, to już jest zupełnie inna sprawa. Nie oznacza, że nie ma na świecie fachowców zdolnych wyczarować cuda.

No niestety zgoda, że to utopia. Rynek muzyczny tak jak cała reszta naszej cywilizacji podąża w niezbyt ciekawym kierunku i nie ma specjalnie realnych widoków na odwrócenie tego trendu. Na pewno "majorsi" nie oddadzą pola w imię poprawy jakości muzyki. :)

 

Ale wracając do pierwotnego tematu, model sprzedaży płyt w chorych cenach chyli się ku upadkowi. Agonia się już zaczęła i potrwa jeszcze ze dwadzieścia lat, czyli do zakończenia żywota większości odtwarzaczy CD. Koncerny będą próbować mechanicznie przenieść ten model na pliki, ale to raczej nie przejdzie. Prędzej pójdzie w stronę odtwarzania muzyki przez internet na podstawie jakiegoś abonamentu czy czegoś na kształt pay-tv. Bez fizycznej kopii zapisu po stronie użytkownika. Oczywiście w skali masowej w mp3 i to lichym, bo ten rynek lepszej jakości nie potrzebuje i nie wymaga, a transmisja danych jednak kosztuje. Czyli powtórka ścieżki wydeptanej wcześniej przez dystrybutorów telewizyjnych. A dla audiofili będą piekielnie drogie nośniki z gęstymi formatami. Tak jak dzisiaj dla kinomanów są BD po stówie za sztukę.

  • Redaktorzy
Prędzej pójdzie w stronę odtwarzania muzyki przez internet na podstawie jakiegoś abonamentu czy czegoś na kształt pay-tv. Bez fizycznej kopii zapisu po stronie użytkownika.

 

Niemożliwe. Tak to tylko w komunizmie, gdzie miała zaniknąć chęć posiadania. Muzyka na nośnikach fizyczncyh lub w najgorszym wypadku w postaci mnóstwa plików na dysku zaspokaja chęć posiadania, dlatego zawsze będzie w jakiejś postaci istnieć.

No będą - na nośnikach dla audiofili i płytofili, a dla pozostałych w postaci mp3 na dysku. Dużej części z kolei wystarczy świadomość, że zawsze mogą sobie odtworzyć dany utwór bezpośrednio w sieci, więc po co go mieć na stałe, jak sieć jest stała.

Niemożliwe. Tak to tylko w komunizmie, gdzie miała zaniknąć chęć posiadania. Muzyka na nośnikach fizyczncyh lub w najgorszym wypadku w postaci mnóstwa plików na dysku zaspokaja chęć posiadania, dlatego zawsze będzie w jakiejś postaci istnieć.

 

nie bedzie zadnej checi posiadania, chociaz ja uwazam ze predzej czy pozniej dojdzie do muzyki na zywo tylko wlasnie na pewno cos wymysla zeby ludzie tez chcieli dodatkowo kupowac, oby nie spelnil sie najgorszy scenariusz, a wiec na zywo tylko mp3 w przecietnej jakosci a material lossless juz tylko na plikach i/lub nosnikach

chwilowy brak działalności w audio.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.