Skocz do zawartości
IGNORED

Ozzy w Gdańsku


grip

Rekomendowane odpowiedzi

Ja wybrałem Gdańsk i choć przed koncertem miałem wątpliwości, czy dobrze wybrałem, tym bardziej, że Ozzy'ego widziałem już dwukrotnie, to muszę powiedzieć, że po Gdańskim koncercie jestem do dziś w szoku. Genialny występ Ozzy'ego, wesołego, pełnego energii i totalnie odjechanego. Nie wiem, jak on to robi...?

Grip napisz coś więcej o koncercie, co zagrał boski Ozzy i jak nowy skład. Pozdrawiam

 

Sporo numerów z pierwszego L.P. oraz chyba trzy numery B.S. - tak mi zrelacjonował Kolega, który był na koncercie.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Stereo i Kolorowo - Underground

Mój blog i recenzje różnych urządzeń audio-stereo: stereoikolorowo.blogspot.com

żałosna te recenzja

 

Recenzja jest jak strzał w dziesiątkę.

Uwielbiam Ozziego i jego twórczość zarówno w Black Sabbath, jak i solową,

ale niestety zgadzam się z tym co napisał ten Pan.

O la la, recenzja faktycznie tragiczna ;)

 

Po części się zgadzam, bo Ozzy faktycznie jest stary i schorowany, bo faktycznie jego "demoniczność" jest dziś zabawna... ale czy tak nie było zawsze? On bawił się zawsze swoim wizerunkiem, kto go lepiej "poznał" z książek, wywiadów, biografii, ten wie jak podchodził do spraw swojego "satanizmu", jak traktował magię i inne takie pierdoły. To element kreacji scenicznej i w tym Ozzy jest zaskakująco autentyczny, mimo upływu lat zmienia się bardzo niewiele.

 

Parę lat temu ten człowiek był w fatalnej formie. Ledwie człapał na scenie, ledwie coś tam z siebie wyskrzeczał, ledwie był w stanie unieść ręce. Teraz, mimo że czasu cofnąć się nie da i nadal widać po nim wiek i choroby, to jednak jego forma jest zaskakująca. Ma siłę, ma energię, ma w sobie niesamowitą moc. Bałem się tego, co zobaczę na scenie, a jednak okazało się, że niesłusznie!

 

Oczywiście nigdy nie był jakimś genialnym wokalistą, ale być może właśnie dlatego nadal brzmi zaskakująco dobrze, zaskakująco "jak on". Spodziewałem się słabego głosu i licznych fałszy, a dostałem pewnie i z dużą mocą odśpiewany koncert. Niedociągnięcia się zdarzały, ale trzeba by wyjątkowo złej woli, żeby uznać je za znaczące dla całego występu.

 

Natomiast towarzyszący zespół, cóż... Nie ma tam już Zakka Wylde, który gdy był w formie, był jednym z najlepszych metalowych gitarzystów. Nie ma tam artystów, ale są świetni muzycy, profesjonaliści potrafiący zagrać na najwyższym poziomie. Nie ma to tego błysku wirtuozerii, ale napisać o nich że przeciętni? Bez żartów.

 

Dla mnie jedynym minusem tego koncertu było nagłośnienie. Z miejsca w którym stałem (mniej więcej na środku, mniej więcej w połowie golden circle) słychać było jeden wielki ogłuszający hałas. Momentami z trudnem rozpoznawałem jaki utwór właśnie zaczynają grać. Chociaż słyszałem opinie, że parę metrów dalej już brzmiało to bardzo dobrze... No i uwaga ogólna - dzisiejszy Ozzy jest za ciężki. Fajnie, że grają porządny heavy metal, ale mniej ołowiu, a więcej brzmieniowej finezji dobrze by zrobiło tym numerom. Wszak Randy Rhoads grał zupełnie inaczej i w życiu by na taki sound się nie zgodził, gdyby żył.

 

Ale ogólnie - koncert wart każdej wydanej złotówki.

  • 4 tygodnie później...

O la la, recenzja faktycznie tragiczna ;)

 

Po części się zgadzam, bo Ozzy faktycznie jest stary i schorowany, bo faktycznie jego "demoniczność" jest dziś zabawna... ale czy tak nie było zawsze? On bawił się zawsze swoim wizerunkiem, kto go lepiej "poznał" z książek, wywiadów, biografii, ten wie jak podchodził do spraw swojego "satanizmu", jak traktował magię i inne takie pierdoły. To element kreacji scenicznej i w tym Ozzy jest zaskakująco autentyczny, mimo upływu lat zmienia się bardzo niewiele.

 

Parę lat temu ten człowiek był w fatalnej formie. Ledwie człapał na scenie, ledwie coś tam z siebie wyskrzeczał, ledwie był w stanie unieść ręce. Teraz, mimo że czasu cofnąć się nie da i nadal widać po nim wiek i choroby, to jednak jego forma jest zaskakująca. Ma siłę, ma energię, ma w sobie niesamowitą moc. Bałem się tego, co zobaczę na scenie, a jednak okazało się, że niesłusznie!

 

Oczywiście nigdy nie był jakimś genialnym wokalistą, ale być może właśnie dlatego nadal brzmi zaskakująco dobrze, zaskakująco "jak on". Spodziewałem się słabego głosu i licznych fałszy, a dostałem pewnie i z dużą mocą odśpiewany koncert. Niedociągnięcia się zdarzały, ale trzeba by wyjątkowo złej woli, żeby uznać je za znaczące dla całego występu.

 

Natomiast towarzyszący zespół, cóż... Nie ma tam już Zakka Wylde, który gdy był w formie, był jednym z najlepszych metalowych gitarzystów. Nie ma tam artystów, ale są świetni muzycy, profesjonaliści potrafiący zagrać na najwyższym poziomie. Nie ma to tego błysku wirtuozerii, ale napisać o nich że przeciętni? Bez żartów.

 

Dla mnie jedynym minusem tego koncertu było nagłośnienie. Z miejsca w którym stałem (mniej więcej na środku, mniej więcej w połowie golden circle) słychać było jeden wielki ogłuszający hałas. Momentami z trudnem rozpoznawałem jaki utwór właśnie zaczynają grać. Chociaż słyszałem opinie, że parę metrów dalej już brzmiało to bardzo dobrze... No i uwaga ogólna - dzisiejszy Ozzy jest za ciężki. Fajnie, że grają porządny heavy metal, ale mniej ołowiu, a więcej brzmieniowej finezji dobrze by zrobiło tym numerom. Wszak Randy Rhoads grał zupełnie inaczej i w życiu by na taki sound się nie zgodził, gdyby żył.

 

Ale ogólnie - koncert wart każdej wydanej złotówki.

Dzięki za obszerny opis. Szkoda że nie poszedłem, no cóż inne priorytety. Co do ciężaru gatunkowego ostatnich płyt całkowicie się zgadzam. Ostatnio pojawiły się nowe wydania starszych płyt Ozziego, może warto uzupełnić kolekcję. Słuchał może ktoś tych wydań?

  • 2 lata później...
pojawiły się nowe wydania starszych płyt Ozziego, może warto uzupełnić kolekcję. Słuchał może ktoś tych wydań?

 

 

Z płytami Ozzy'eg jest niekiedy tak, że trzeba odrobinę rozeznania, żeby oddzielić ziarno od plew. W przeszłości dochodziło bowiem do rzeczy kuriozalnych. Jakiś czas temu skusiłem się na "pakietowe" wydanie "Diary of a Madman"... no i okazało się, że to wydanie to czyste kuriozum, z oryginału zachowano wokal Ozzy'ego i gitarę Rhoadsa, natomiast partie perkusji i basu zostały współcześnie "dograne" przez zawodników z ówczesnego składu zespołu Ozzy'ego (!). Podobno na taki genialny pomysł wpadła Sharon Arden vel Osbourne powodowana względami finansowymi. Mniejsza już z tym, kto, ponieważ posiadanie tego typu wydawnictwa należy uznać za dyshonor, kupiłem wydanie "Diary...", które po obadaniu uważam za ostateczne, tzn. "Legacy Edition". Jest to zremasterowane wydanie taśm, tym razem na szczęście oryginalnych. Wartość wydawnictwa podnosi bonusowa płyta CD2 "Ozzy Live" z Blizzard of Ozz Tour z 1982 r., jeszcze z Rhoadsem w składzie, więc nie trzeba jej dodatkowo reklamować.

 

Jeśli chodzi o innego klasyka, chyba najlepszą artystycznie płytę Ozzy'ego "Blizzard of Ozz", to mam "30th anniversary Expanded Edition" i jest to wydanie jak najbardziej OK.

 

Pozostałe wydawnictwa reprezentują dość przyzwoity poziom realizacyjny, poza marną "No Rest for the Wicked". Może w przyszłości ukaże się jakiś przyzwoity remaster tej muzycznie całkiem niezłej płyty.

 

Natomiast artystycznie projekt Ozzy solo wydaje sie chyba skończony. Ostatnie chronologicznie wydawnictwa "Black Rain" i "Scream" rażą przeciętnością i stosowaniem zgranych po wielokroć chwytów. Po "Black Rain" nadzieję wzbudziło odejście Zakka Wylde'a, gitarzysta to może niezły ale kompozytor bardzo przeciętny. Niestety, repertuar "Scream" okazał się równie rozczarowujący. Chociaż może to i dobrze, bo po dobrnięciu do ślepej uliczki w karierze solo Ozzy znalazł motywację do reaktywowania Black Sabbath:).

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

post-8726-0-81922100-1407566348_thumb.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ostatnio pojawiły się nowe wydania starszych płyt Ozziego, może warto uzupełnić kolekcję. Słuchał może ktoś tych wydań?

 

Jeśli chodzi o wydania cd 2 pierwszych płyt Ozziego (wg mnie najlepszych) to poszukaj (Ebay , Allegro) pierwszych tłoczeń.

Są najlepsze brzmieniowo , a remastery możesz zachować ewentualnie dla bonusów:)

Mam Bark at the Moon, No rest..., Diary ...i The ultimate sin - wszystkie kupione w Anglii ok. 1993-94 (wydane przez Epic). Praktycznie żadna z tych płyt nie nadaje się do słuchania. Coś tam chrobocze i rzęzi na grubą kotarą.

  • 3 lata później...

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.