Skocz do zawartości
IGNORED

Fascynacje jazzowe


Rekomendowane odpowiedzi

3 minuty temu, Chicago napisał:

Chodzi o plytkę 'Now'? Nie mam i już nie będę miał. Bobby jest u mnie skończony.

Tak, oczywiście, Now!, a nie Low! 😁

Dla mnie tak samo dobra jak Head On, tylko inna, zdecydowanie.

Oczywiście to jest tylko takie gadanie, że Bobby jest u mnie 'skończony' - nie, nie jest, i jak pojawią się kiedyś w sklepie tytuły 'Now', 'San Francisco' i 'Spiral',  to na pewno kupię. Wtedy, historia BH z Blue Note będzie u mnie całkowicie zamknięta, ale ciśnienia nie mam i jak się nie pojawią, to też będę na luzie z tym żył.

Parker's Mood

1 godzinę temu, Chicago napisał:

...sklepie tytuły 'Now', 'San Francisco' i 'Spiral',  to na pewno kupię.

Spiral wznowili pół roku temu Japończycy, podobnie jak kilka innych jego dawno niedostępnych nagrań. Jest jeszcze do dostania: 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) . Wydanie low-priced, ale godziwie wygląda i nieźle brzmi.

Przy okazji ECM - nikt nie wspomniał o Axum Jamesa Newtona. Zapomniany flecista i niesłusznie pomijany album w zestawieniach, może dlatego, że dawno niedostępny na CD (kupiłem kilka lat temu w Empiku, nie wiem, skąd mieli egzemplarz). Dla mnie to jedna z ważniejszych płyt Eichera, choć oczywiście eksplorująca muzyczne peryferia.

Axum.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
3 minuty temu, implicite napisał:

Spiral wznowili pół roku temu Japończycy, podobnie jak kilka innych jego dawno niedostępnych nagrań. Jest jeszcze do dostania: 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) . Wydanie low-priced, ale godziwie wygląda i nieźle brzmi.

Przy okazji ECM - nikt nie wspomniał o Axum Jamesa Newtona. Zapomniany flecista i niesłusznie pomijany album w zestawieniach, może dlatego, że dawno niedostępny na CD (kupiłem kilka lat temu w Empiku, nie wiem, skąd mieli egzemplarz). Dla mnie to jedna z ważniejszych płyt Eichera, choć oczywiście eksplorująca muzyczne peryferia.

Tak, wiem. Japończycy te rzeczy wznowili, ale akurat w wypadku BH, są też dostępne pierwsze wersje amerykańskie z BN jak i te remasterowane z serii 'Connoisseur', więc jak już, to pewnie kupię oryginały - ale spokojnie, ciśnienia nie mam.

A James Newton? Oczywiście, że znam, ale o tym tytule z ECM w ogóle nie słyszałem...??? Gdzieś mi to umknęło. Faktycznie rzadko występująca płyta, ale dostępna - jest to nagranie solo. Mam jego płyty z Gramavision, Blue Note, Soul Note i z Audioquest, no i z DIW Records z Davidem Murrayem.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Bobby Hutcherson to mój ulubiony wibrafonista jazzowy. Adi777 wymienił swoje cztery ulubione albumy tego artysty: Dialogue, Components, Now i Head On.  Mogę się pod tym podpisać - u mnie jest identycznie. Najbardziej podobają mi się jego eksperymentalne albumy, choćby eksploracje w duchu third streamu, ewentualnie bliskie ambitnym odmianom fusion.

 

Bobby Hutcherson – Head On (1971)

Na swoich dwóch pierwszych albumach solowych Hutcherson w zręczny i wysublimowany sposób łączył jazzowy mainstream z awangardą, budował mosty między jazzem a muzyką współczesną. Na Dialogue (1965 i Components (1966) eksperymenty z nowoczesnymi harmoniami oraz intrygujące eksploracje sonorystyczne mogą zachwycić nawet najbardziej wybrednych jazzfanów. Świadectwem zniżki formy były – Happenings (1967), Stick-Up (1968) i Total Eclipse (1969) . Na tle wcześniejszych dokonań były nazbyt ugrzecznione i tradycyjne. W tym miejscu trzeba wziąć namiar na indywidualne preferencje - jeśli ktoś z Was jest miłośnikiem mainstreamu całkiem prawdopodobne, że i one mogą przypaść Wam do gustu. Na początku lat 70. wibrafonista postanowił zapuścić się w rejony królestwa fusion. Efekty były wprost rewelacyjne. Now (1970), wzbogacony o ciekawe partie wokalne, może przypaść do gustu nie tylko miłośnikom jazzu elektrycznego, ale także rocka progresywnego. W 1971 roku światło dzienne ujrzał Head On, który zasługuje na szczególną uwagę, bowiem jest to album wręcz wybitny. Słuchając go trudno nie odnieść wrażenia, że Hutcherson mocno inspirował się davisowskim Bitches Brew. Trzeba jednak podkreślić z całą mocą – jego wersja fusion jest idiomatyczna. Wibrafonista w twórczy sposób przefiltrował idee autora In A Silent Way. W rezultacie powstał intrygujący melanż różnych stylów - „środkowy” jazz koegzystuje z jego bardziej eksperymentalną odmianą. Zdecydowanie warto posłuchać wersji kompaktowej tego wydawnictwa, ponieważ przynosi blisko 40 minut dodatkowego materiału. Rozbudowane Togo Land i Hey Harold ani na jotę nie odstają poziomem od utworów z oryginalnego wydania winylowego. Bobby Hutcherson na niektórych swoich późniejszych płytach próbował jeszcze flirtować z estetyką fusion, jednak zarówno Linger Lane (1975), jak i Waiting (1976) zdecydowanie nie miały już tej siły rażenia. Zabrakło naprawdę intrygujących pomysłów, nie były to już pozycje tak ambitne i twórcze

U mnie, Bobby też kiedyś pełnił funkcję dyżurnego wibrafonisty, ale wtedy nie znałem innych wibrafonistów i myślałem, że świat się kończy na Bobbim, więc dałem mu funkcję dyżurnego w klasie. 'Dzisiaj' inaczej na to patrzę, ale Bobby jest ciągle ważny, nie mówię, że nie.

Parker's Mood

23 minuty temu, mahavishnuu napisał:

Now (1970), wzbogacony o ciekawe partie wokalne, może przypaść do gustu nie tylko miłośnikom jazzu elektrycznego, ale także rocka progresywnego.

Tak, momentami brzmi właśnie nieco prog-rockowo. Świetnie się tego słucha.

No i zapomniałem o najwartościowszych rzeczach granych współcześnie, gdzie wibrafon jest w stałej obsadzie i występuje na każdej płycie - zmienną są tylko wibrafoniści i tak w pierwszych czterech sezonach od 2004 do 2007 roku mamy Bobby Hutchersona, w kolejnych pięciu, od 2008 do 2013 roku mamy Stefona Harrisa, i w ostatnich pięciu sezonach, od 2014 do 2019 roku, gra nam na wibrafonie Warren Wolf.

SFJazz Collective, to zespół warty poznania - już kilka razy wałkowałem temat, ale jakoś nikt nie podniósł rękawicy. Może tym razem...???

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) IMG_5147.thumb.jpg.ddf5843a64031bbd313559f1a37c1c79.jpgIMG_5148.thumb.jpg.8f5e45dcd92dacc6298110c78436302e.jpgIMG_5152.thumb.jpg.3187fa423f8aeea0b987eac372469972.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood





Head On. 

[..]

Słuchając go trudno nie odnieść wrażenia, że Hutcherson mocno inspirował się davisowskim Bitches Brew. Trzeba jednak podkreślić z całą mocą – jego wersja fusion jest idiomatyczna. Wibrafonista w twórczy sposób przefiltrował idee autora In A Silent Way.


A skąd pomysł, że Hutcherson na tej płycie zainspirował się Milesem skoro 80% materiału skomponował Todd Cochran?
"Mtume" oraz "Hej Harold" to jedyne kompozycje Hutersona na tym albumie ale inspiracji davisowskich tam nie dostrzegłem.
No chyba, że ktoś słyszy te inspiracje w grze na samym wibrafonie w pozostałych utworach - ja nie bardzo.
Jeśli to nie problem to proszę napisać w jakich utworach słychać te inspiracje ze wskazaniem na konkretne akcenty.

Z ciekawości i ja wysłucham dziś wieczorem 'Head On' - zupełnie nie pamiętam co tam się dzieje...??? Z nielicznymi wyjątkami nie słuchałem BH wieki całe.

Edytowane przez Chicago
Edyta Gramatyczna

Parker's Mood

... ale z drugiej strony, drogi pioraszu, jakby się tak zastanowić, to nawet bez słuchania można wywnioskować, że wpływ Milesa będzie obecny, bo tak szczerze mówiąc, to Miles był 'obecny' wszędzie i u wszystkich - od 'zawsze'. Najpierw 'obecny' był Charlie Parker, wszędzie i u wszystkich, a póżniej obecny był Miles wszędzie i u wszystkich. Nawet sobie sprawy nie zdawałem, że poruszam się często po gryfie schematem z So What' - i w zasadzie wszyscy korzystali z uprzejmości i wynalazków Milesa, i do dzisiaj korzystają. Równolegle z Milesem, obecny jest Coltrane, też wszędzie i u wszystkich. W modern jazzie, te trzy nazwiska występują wszędzie i u wszystkich. Cała reszta, to i owszem, Wielcy Muzycy i Artyści, nawet takie figury wielkie jak Ornette Coleman... ale to już są pochodne i nie występują 'wszędzie'. A Ornette pochodzi z Parkerowskiego drzewa, i chociaż Miles również z niego pochodzi, to jednak zerwał się z gałęzi (było za ciasno i za gęsto) i zaczął zachwycać się przestrzenią, co w efekcie dało mu Głos najważniejszy.

Parker's Mood

... ale z drugiej strony, drogi pioraszu, jakby się tak zastanowić, to nawet bez słuchania można wywnioskować, że wpływ Milesa będzie obecny, bo tak szczerze mówiąc, to Miles był 'obecny' wszędzie i u wszystkich - od 'zawsze'. Najpierw 'obecny' był Charlie Parker, wszędzie i u wszystkich, a póżniej obecny był Miles wszędzie i u wszystkich. Nawet sobie sprawy nie zdawałem, że poruszam się często po gryfie schematem z So What' - i w zasadzie wszyscy korzystali z uprzejmości i wynalazków Milesa, i do dzisiaj korzystają. Równolegle z Milesem, obecny jest Coltrane, też wszędzie i u wszystkich. W modern jazzie, te trzy nazwiska występują wszędzie i u wszystkich. Cała reszta, to i owszem, Wielcy Muzycy i Artyści, nawet takie figury wielkie jak Ornette Coleman... ale to już są pochodne i nie występują 'wszędzie'. A Ornette pochodzi z Parkerowskiego drzewa, i chociaż Miles również z niego pochodzi, to jednak zerwał się z gałęzi (było za ciasno i za gęsto) i zaczął zachwycać się przestrzenią, co w efekcie dało mu Głos najważniejszy.
Bardzo dużo słucham od jakiegoś czasu... Zatem dochodzę do podobnych wniosków.
To co piszesz to święta racja ale mnie raczej chodziło o coś innego. Poczekajmy trochę...
Albo celuj dalej
3 godziny temu, piorasz napisał:

No chyba, że ktoś słyszy te inspiracje w grze na samym wibrafonie w pozostałych utworach - ja nie bardzo.

Inspiracjami bym tego nie nazwał. ale są podobieństwa formalne i nie tylko.

 

edit

chociaz kto wie 😉

jazz jest muzyką wielowymiarową wielokulturową i przenikającą sie wszerz i wzdłuż

Edytowane przez Фома
4 godziny temu, piorasz napisał:

A skąd pomysł, że Hutcherson na tej płycie zainspirował się Milesem skoro 80% materiału skomponował Todd Cochran?
"Mtume" oraz "Hej Harold" to jedyne kompozycje Hutersona na tym albumie ale inspiracji davisowskich tam nie dostrzegłem.
No chyba, że ktoś słyszy te inspiracje w grze na samym wibrafonie w pozostałych utworach - ja nie bardzo.
Jeśli to nie problem to proszę napisać w jakich utworach słychać te inspiracje ze wskazaniem na konkretne akcenty.

 

Todd Cochran jest autorem większości kompozycji, mało tego, udziela się również jako aranżer. Trudno jednak w jakimkolwiek stopniu umniejszać rolę Hutchersona, który jest liderem tego projektu. Poza tym w jazzie kompozycja jest tylko punktem wyjścia. Muzycy mają ogromny wpływ na formę, podobnie jest w przypadku sfery brzmieniowej i stylistycznej, liczy się również ogólny koncept artystyczny.

Słuchając „Head On”odnoszę wrażenie, że Hutcherson, odchodząc od „środkowego” jazzu, szukał nowej formuły grania. Nie znajdziemy na nim powielania pomysłów Davisa, nawiązywania do konkretnych kompozycji z „Bitches Brew”. Aby lepiej to uchwycić dobrze byłoby posłuchać sobie płyt Hutchersona z lat 1965-1969, a następnie „Head On” i zastanowić się, na czym polegają generalne zmiany w jego podejściu do muzyki. Myślę, że niektóre pomysły Davisa z „Bitches Brew” mogły być dla Hutchersona inspirujące. Jakie konkretnie?

- powiększony aparat wykonawczy

- bardziej swobodna forma - poszukiwania nowej narracji muzycznej, innej niż zazwyczaj w mainstreamowym jazzie

- rozbudowana sekcja instrumentów perkusyjnych – powstaje gęsta gmatwanina dźwięków – w tym przypadku, podobnie jak w innych, nie jest to proste odwzorowanie – niektóre pomysły są zbieżne, nie brakuje również odmiennych rozwiązań strukturalnych

- rosnąca rola „elektryczności” - pojawia się elektryczny fortepian Fender Rhodes, różne pomysły na łączenie brzmień „akustycznych” i „elektrycznych”

- poszukiwania nowej syntezy stylistycznej – melanż fusion, „miękkiego” free, mainstreamu


O jakie utwory chodzi? Przede wszystkim wskazałbym - „Many Thousands Gone”, „Hey Harold”, w pewnym stopniu również „Togo Land”. Z drugiej strony, zupełnie inna bajka to „At The Source” i „Jonathan”. Rzecz jasna, są to tylko moje skojarzenia. Każdy może to odbierać inaczej.

Na przełomie lat 60. i 70. Davis był niezwykle istotnym punktem odniesienia, szczególnie jeśli chodzi o próby odejścia od formuły mainstreamu i eksperymenty z „elektrycznością”. Wspomniane wyżej rozwiązania mogły być dla Hutchersona inspiracją dla własnych poszukiwań. W jakim stopniu to już dyskusyjna kwestia. Dla mnie jest to przykład twórczego rozwijania idei przez wybitne postacie sceny jazzowej. Do takich zaliczał się Bobby Hutcherson. Dlatego podkreśliłem, że jego wariant muzykowania był idiomatyczny.

Nie jest to prosty przypadek twórców z kręgu tzw. rocka neoprogresywnego, którzy kopiowali różne schematy (formalne, brzmieniowe, styl, układ partii solowych…). „Head On” jest częścią znacznie bardziej skomplikowanego i niejednoznacznego procesu. To specyficzny produkt swojej epoki. Bez określonego podglebia estetycznego pewne zmiany nie mogłyby się dokonać, ewentualnie przybrałyby inną postać. Warto pamiętać, że Miles Davis był ważną częścią tego procesu.

słucham sobie  i odświeżam Many Thousands Gone. Taki temat konkret aranż. Z zawartą w  harmonią. I bęc. Kontrabas sadzi impro luźna forma które przechodzi w improwizację kolektywną". Nacechowaną silną rytmicznością. takim  pulsującym organizmem w którym właściwie improwizują wszyscy. można powiedzieć i  rytmem. Jest i niezła swoboda bez podziału typu; temat - on - solo i  znów temat - solo-temat -solo itd
to jest też  impro  opartę nie o funkcyjność harmoniczną. Punktem wyjścia mógł by być nie tyle harmonia tematu co klimat, jeden akord lub jeden dźwięk, Dwa. Itd. Jak dodamy do tych  pionów" kontrast w postaci przestrzeni, dziur i przesunięć  w dodatku na trąbce, to wiemy że  takie rzeczy słychać już w elektrycznych projektach Davisa min BB. koncertówki. Z drugiej strony czy w tym wypadku mamy konkrety zaczerpnięte z Davisa? Chyba niezupełnie.
w Mtume ruch sekundy małej,nawet trochę Andaluzją mi tu śmierdzi
Motywika w Togo Land rozwiązywana pięknymi długimi dźwiękami i plamami i impra na ostinatach i wiele innych zabiegów też  budzi skojarzenia i analogie z Elektrycznym Davisem

Długo by pisać. Tak czy owak  Zbigniew Nowak

EDYTA

z drugiej strony takie rzeczy można i w AEOC znaleźć

 

Edytowane przez Фома

Brad Mehldau podniósł poprzeczkę jazzowej pianistyki bardzo wysoko - już abstrahując od jego kosmicznych umiejętności i kosmicznego myślenia, to feel jaki potrafi wytworzyć swoją grą, powala mnie jak Mike Tyson naszego Andrzeja. Po prostu już bardziej feelowo się nie da. Fantastyczny pianista w każdym wymiarze - wie wszystko i gra wszystko - lewą, prawą, razem, oddzielnie. Kolejny, to Vijay Iyer - mniej mnie feeluje, ale jest również ponad wszystkimi. Jak dla mnie, posiada zbyt matematyczne myślenie w tym co robi, ale robi to tak genialnie, i z szacunkiem dla tradycji jazzowej, kulturowej i jakiejkolwiek, że kupuję wszystko co robi ten wielki Artysta.

Po Jarrecie, Corei i Hancocku, kolejna wielka trójka: Mehldau, Iyer, i...??? Mówią, że Jason Moran. Ja też mówię, że Jason - jak go posłuchałem z Lloydem, to jazzus jazzusie! Strach się bać. Feel prawie taki sam jak u Brada M.

Parker's Mood




Todd Cochran jest autorem większości kompozycji, mało tego, udziela się również jako aranżer. Trudno jednak w jakimkolwiek stopniu umniejszać rolę Hutchersona, który jest liderem tego projektu. Poza tym w jazzie kompozycja jest tylko punktem wyjścia. Muzycy mają ogromny wpływ na formę, podobnie jest w przypadku sfery brzmieniowej i stylistycznej, liczy się również ogólny koncept artystyczny.
Słuchając „Head On”odnoszę wrażenie, że Hutcherson, odchodząc od „środkowego” jazzu, szukał nowej formuły grania. Nie znajdziemy na nim powielania pomysłów Davisa, nawiązywania do konkretnych kompozycji z „Bitches Brew”. Aby lepiej to uchwycić dobrze byłoby posłuchać sobie płyt Hutchersona z lat 1965-1969, a następnie „Head On” i zastanowić się, na czym polegają generalne zmiany w jego podejściu do muzyki. Myślę, że niektóre pomysły Davisa z „Bitches Brew” mogły być dla Hutchersona inspirujące. Jakie konkretnie?
- powiększony aparat wykonawczy
- bardziej swobodna forma - poszukiwania nowej narracji muzycznej, innej niż zazwyczaj w mainstreamowym jazzie
- rozbudowana sekcja instrumentów perkusyjnych – powstaje gęsta gmatwanina dźwięków – w tym przypadku, podobnie jak w innych, nie jest to proste odwzorowanie – niektóre pomysły są zbieżne, nie brakuje również odmiennych rozwiązań strukturalnych
- rosnąca rola „elektryczności” - pojawia się elektryczny fortepian Fender Rhodes, różne pomysły na łączenie brzmień „akustycznych” i „elektrycznych”
- poszukiwania nowej syntezy stylistycznej – melanż fusion, „miękkiego” free, mainstreamu

O jakie utwory chodzi? Przede wszystkim wskazałbym - „Many Thousands Gone”, „Hey Harold”, w pewnym stopniu również „Togo Land”. Z drugiej strony, zupełnie inna bajka to „At The Source” i „Jonathan”. Rzecz jasna, są to tylko moje skojarzenia. Każdy może to odbierać inaczej.
Na przełomie lat 60. i 70. Davis był niezwykle istotnym punktem odniesienia, szczególnie jeśli chodzi o próby odejścia od formuły mainstreamu i eksperymenty z „elektrycznością”. Wspomniane wyżej rozwiązania mogły być dla Hutchersona inspiracją dla własnych poszukiwań. W jakim stopniu to już dyskusyjna kwestia. Dla mnie jest to przykład twórczego rozwijania idei przez wybitne postacie sceny jazzowej. Do takich zaliczał się Bobby Hutcherson. Dlatego podkreśliłem, że jego wariant muzykowania był idiomatyczny.
Nie jest to prosty przypadek twórców z kręgu tzw. rocka neoprogresywnego, którzy kopiowali różne schematy (formalne, brzmieniowe, styl, układ partii solowych…). „Head On” jest częścią znacznie bardziej skomplikowanego i niejednoznacznego procesu. To specyficzny produkt swojej epoki. Bez określonego podglebia estetycznego pewne zmiany nie mogłyby się dokonać, ewentualnie przybrałyby inną postać. Warto pamiętać, że Miles Davis był ważną częścią tego procesu.


Nic dodać nic ująć. Wszelkie moje wahania w głowie pięknie rozwiałeś, poukładałeś.
Mam tylko jedno osobiste "ale". Ja niestety nie słyszę tam wpływu Davisa. A już na pewno nie w "Many Thousands Gone" i „Hey Harold”. Może jestem po prostu głuchy? A może nie lubię wszystkiego wiązać z Milesem, wszystkich zasług jemu przypisywać chociaż kocham go jak brata?
Dlatego prosiłem aby podać mi konkretne akcenty gdzie Hutcherson mógł zaczerpnąć inspiracje od Milesa. Konkretnych akcentów nie otrzymałem ale nie będę dłużej męczył - chyba, że któryś z czytelników ma ochotę potraktować to jako zadanie w formie zabawy.

Co do samej płyty to muszę zdradzić, że plasuję ją wyżej niż wspomniana tu "Bitches Brew" Milesa. Jest to cholernie dobry album.
Napisałem wyżej, że nie przepadam z wibrafonem z wyjątkami. To jeden z wyjątków, gdzie Hutcherson nie narzuca a ścislej mówiąc nie robi z tego instrumentu pierwszego, dominującego planu nawet podczas perfekcyjnie wykonanej solówki („Many Thousands Gone”). Instrument wtapia się w całość muzyki i jest małą cegiełką budującą wyborne wrażenia dla ortodoksyjnego melomana. To prawdziwa uczta dla uszu.

Jeżeli chodzi o 'Many Thousands Gone', to bardziej szukałbym porównań z płytką 'Out to Lunch' Erica Dolphy niż z Milesem, ale generalnie tak jak już wspomniałem, Milesa wszędzie słychać.

Parker's Mood

48 minut temu, piorasz napisał:

To prawdziwa uczta dla uszu.

Tak, to prawda - 'Head On' jest świetną płytą i naprawdę miałem wczoraj dużo fanu słuchając tej płytki - zupełnie zapomniałem co tam się dzieje, a dzieje się naprawdę dużo.

Parker's Mood

Jeżeli chodzi o 'Many Thousands Gone', to bardziej szukałbym porównań z płytką 'Out to Lunch' Erica Dolphy niż z Milesem, ale generalnie tak jak już wspomniałem, Milesa wszędzie słychać.
Mówią, że Bell wynalazł telefon a byli jeszcze przecież Antonio Meucci i Elisha Gray. Było ich jeszcze paru w tym samym czasie. Widzisz podobieństwo?
Nie neguję osiągnięć Milesa ale też się nie "podniecam"..... bo znam życie. W każdej dziedzinie bywa podobnie.



to bardziej szukałbym porównań z płytką 'Out to Lunch' Erica Dolphy


Ciekawe, ciekawe. Będę musiał znów posłuchać "Out to Lunch" z ciekawości czy zgodny będę z tą tezą.

Dlaczego Amerykanie grają najlepszą muzykę na świecie? Oczywiście poza oczywistym faktem 'korzennym', eksplodującym miksem kulturowym i tradycją rolników, czyli de facto historią muzyki rozrywkowej, pomyślałem o sprawie zupełnie prozaicznej - o szkole podstawowej i 'średniej', i o tzw. przedmiocie: 'Wychowanie Muzyczne'. Otóż to! Ja pamiętam moje 'wychowania muzyczne' i samych poyebanych nauczycieli, a właściwie poyebane nauczycielki. A wiem co mówię, ponieważ chodziłem do czterech podstawówek, i w każdej to samo - nawiedzone stare panny, albo z problemem małżeńskim, i emerytowana śpiewaczka operowa z pobliskiego Domu Kultury, które nawet przez pół sekundy swoich 'wykładów' nie potrafiły zachęcić nie tylko do siebie, ale i do całej muzyki na czele z tym całym 'przedmiotem'. I chociaż zawsze lubiłem imprezy w MDK, to tej śpiewaczki nie cierpiałem - nie za to że jest śpiewaczką operową z MDK i nie potrafi śpiewać, nie - nie cierpiałem jej za to, że jest moją nauczycielką od wychowania muzycznego - zaznaczam, kolejną nawiedzoną. Nawet Bareja uchwycił po części omawiane zagadnienie w swoich 'Alternatywach'. Wiem, że teraz jest inaczej, i na pewno pokolenie już nawet moje, a może przede wszystkim moje, potrafi jako nauczyciele 'muzyki' zachęcić dzieciaki do przedmiotu i po prostu wychowywać muzycznie i wskazywać czy też podpowiadać kierunki...

Gdybym był nauczycielem muzyki w podstawówce, to...??? No właśnie...??? Zastanawiam się jak mógłbym zachęcić dzieci do swoich lekcji...??? W jaki sposób? Oczywiście posiadam świadomość, że klasa trzecia, a szósta, siódma i ósma, to inne szkoły. A więc załóżmy, że jestem nauczycielem muzyki w siódmej i ósmej - przede wszystkim dlatego, że uczennice są o wiele dojrzalsze niż te z trzeciej. Oczywiście z tego podstawowego względu, program jest inny tu, i inny tam 😉

 

P.S. Tekst oddzielony akapitem zostawiam jako oryginalny, bo wydaje mi się inteligentnie śmieszny, więc rozumiem, że też rozumiecie... Oczywiście jak ktoś uważa, że nie jest inteligentnie śmieszny, to oczywiście z góry mówię Sorry i poproszę o Moderatorów o wycięcie gorszących scen. Poza tym, ciekawy jestem Waszych doświadczeń z nauczycielami od muzyki...??? 😊

Parker's Mood

... no i tak myślę myślę myślę i zastanawiam się, kto z jakiej 'szkoły' pochodzi wśród słuchaczy i miłośników jazzu...??? Albo może inaczej: jaka 'szkoła' wpłynęła na słuchaczy i miłośników jazzu najbardziej? Która 'szkoła' jest 'the best' i która jest najbardziej przyswajalna, która jest tą, która 'wchodzi' zawsze...??? Zastanawiam się, ponieważ dżwięki wpływają na człowieka i na jego percepcję - niektórzy do końca życia nie będą trawić tego co robił na przykład Cecil Taylor, ale będą całe życie pod wpływem mainstreamowego i modalnego Coltrane. Myślę, że w modern jazzie, o czym już wspomniałem, trzy główne nazwiska stanowią o wszystkim: Charlie Parker, Miles Davis i John Coltrane. Tak jak już wspomniałem, że wspomniałem, oni 'są wszędzie' - w pianistyce, w wokalistyce, w każdym stylu... w każdym. Oczywiście, byli tacy jak właśnie Cecil Taylor, który tyle wiedział, że próbował grać trzy melodie na raz, ale rąk zabrakło, więc wymyślił trzy akordy na raz, albo pomiędzy akordami...

Albo Ornette Coleman, który w ogóle olał akordy i grał same 'melodie'... owszem, ale to jest droga Birda i jakieś pochodne miksy i Birda, i Coltrane.  Moja droga i moje dżwięki, to będzie zawsze Bird... i Miles, bo kocham modal. Na trzecim miejscu jest dopiero John Coltrane, i chociaż jest on jak najbardziej również głównym przedstawicielem modalnych trybów, to jednak często przechodził ze swojego modalu w gęste i męczące free - a jego free prawie zawsze oznaczało ścianę i lawinę dżwięków, czemu się nie dziwię - potrafił wszystko powiedzieć poprzez swój instrument, a że wiedział dużo, to i dużo nut szło z rury. Oczywiście to całe moje myślenie w tym konkretnym kontekście jest spod 'mikroskopu', bo wiadomo, że Oni wszyscy we trzech na raz są w pierwszej loży... ale jednak, Charlie Parker, to Charlie Parker. Chyba najpotężniej odciśnięte piętno w historii jazzu nowoczesnego.

... no i do tego wszystkiego, włączył się jeszcze Monk! 😊

Parker's Mood

Oczywiście! Słyszałem i widziałem wiele razy, co dzieciaki w zespołach muzycznych z High School potrafią - nie mogłem uwierzyć. Ale też i poznałem kilku amerykańskich nauczycieli od muzyki 😉

W rocku najważniejszy jest Chuck Norris i Traktorzysta! 

Parker's Mood

Zwróciłbym uwagę ma szkolnictwo muzyczne w Skandynawii . To ewenement na skalę światową ! Szkolnictwo podstawowe jak i to wyższe . Zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę liczbę mieszkańców . Muzycy wywodzący się ze Skandynawii to czołówka światowa niezależnie od rodzaju uprawianej muzyki. Muzyka rozrywkowa , pop, rock i jazz . Jazzmani sami w sobie reprezentują bardzo wysoki poziom i grywają z największymi.

Z zaznaczeniem, że jazzu nauczyli się dawno od Amerykanów, dla których w zasadzie wszystkie kraje skandynawskie i zachodnio-europejskie, były otwarte i bardzo pozytywnie nastawione do ich muzyki. Zresztą wszędzie, gdzie się pojawiali amerykańscy jazzmani, tam się tworzyła najwyższa półka jazzu... a z kolei połączenie wpływów amerykańskich i europejskich wytworzyło w muzyce poważny intelektualny pierwiastek, czego m.in. przykładem jest ECM... Hat Hut...???

No właśnie, Hat Hut Records! Kiedyś założyłem nawet wątek o 'pomarańczowej rewolucji', i z racji tej, że słucham już trzeci raz pod rząd Gary Hemingway Quintet - 'Special Detail' (Hat Hut Records ℗©1991), pomyślałem, że tak jak w ECM można jednak znależć słabe płyty, tak w przypadku Hat Hut jak i całej serii hatOLOGY, nie ma takiej możliwości - wszystko jest albo zayebiste, albo wybitne, albo zayebisto-wybitne. I taka jest właśnie płyta 'Special Detail' - zayebisto-wybitna!

To jest chyba to, co mnie najbardziej ekscytuje i poraża w muzyce - spotkanie i bliska współpraca contemporary, jazzu i free improwizacji. Jakoś tak fantastycznie melodyjnie jest to wszystko tutaj przeprowadzane, że nawet w najbardziej ekstremalnych momentach wspólnego free-impro, pojawia się  pierwiastek swingowy, albo reggae, które to pierwiastki, zarówno jeden jak i drugi, podtrzymują tradycję i wyrażają dla niej szacunek. Co jeszcze? To, że odnalazłem w muzyce z płyty 'Special Detail' niemalże perfekcyjny balans pomiędzy formą, a free wypowiedzią i pomiędzy swingiem i bopem, a improwizowaną muzyką współczesną - to jest fenomen tej płyty. Zresztą chyba zawsze mnie to grzało, bo dokładnie teraz, w momencie pisania tego tekstu, przypomniało mi się jak eksplodowałem z radości po usłyszeniu kompozycji Monka i Birda w aranżu i pod przywództwem Heinera Stadlera - tak, to był szok dla mnie i moich smaków, a więc to jest to, co pokochałem w kompozycjach już dawno temu, czyli granie w formie bopowej i wyjście w totalne free, po czym powrót do formy, po czym wywrócenie wszystkiego do góry nogami... po czym składanie tego wszystkiego co przed chwilą wywrócono do góry nogami... itd. I przy okazji znakomity, wszechstronny warsztat, pozamiatany do zera! Nie ma nic lepszego! To wszystko jest na 'Special Detail', plus to, że nagranie jest live i spontan! I plus to, że jest to też świetna realizacja i dużo słychać! Płytka 'Special Detail' jest dzisiaj moją najlepszą płytą na świecie 👏👏👏

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) IMG_5156.thumb.jpg.a962a3728a767eba32d8775f1db8f792.jpg

 

 

 

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Dołącz do dyskusji

    Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
    Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

    Gość
    Dodaj odpowiedź do tematu...

    ×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

      Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

    ×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

    ×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

    ×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.