Skocz do zawartości
IGNORED

Kolumny pod preferencje sprecyzowane


ProgRockJester

Rekomendowane odpowiedzi

Nie przekonam przekonanych. To tak jak "dyskusja" z Artonem55 o wyższości wielokanału nad stereo, albo z ilDottore o "śmierci CD". Albo "dyskusje" z ortodoksyjnymi kablarzami. Strata czasu. Mają pewne założenia, których dosyć zajadle bronią. Ok.

 

Moim zdaniem, oględnie mówiąc - błądzisz (zbyt duża pewność siebie, zbyt duże przywiązanie do cyfr i wykresów; to drugie zresztą zgubiło wielu), ale szczerze mówiąc nie mam najmniejszej ochoty Cię do czegoś przekonywać. Twoja sprawa.

 

Tego typu "merytoryczne dyskusje" raczej nie są zabawne i pouczające. Niejednokrotnie się o tym przekonałem.

JANCIO

Tylko sobie przeczytaj ten tekst i to powoli z parę razy-bardzo Cie proszę

Leon amator napisał jak zawodowiec tez Leon......brawo!!

 

Nie tak łatwo.

Po pierwsze - tranzystorowych wzmacniaczy. Lampowce to inna bajka i własna kategoria.

Po drugie - poprawnie zbudowanych i sprawnych wzmacniaczy. Precyzując - takich, które w pomiarach wykazują zniekształcenia THD+N poniżej progu słyszalnego, charakterystykę (co najmniej 20Hz-16.000Hz) mają płaską jak stół, przesłuchy międzykanałowe poniżej słyszalnych, współczynnik tłumienia >50 dla 8ohm

Któtko mówiąc - jeśli w pomiarach różnic(słyszalnych) nie ma, to ich nie ma. A jeśli je słyszymy - to pomiary z łatwością to wykażą.

Co jest do udowodnienia, i udowadniano to wielokrotnie(w tym polegli na tym również Ci co za wszelką cenę chcieli udowodnić że "w pomiarach nie widać, a każdy, nawet (prawie) głuchy to usłyszy. Najzagorzalsi "słyszący" z tego forum to byli. lepszego dowodu - można szukać - ale chyba nie trzeba, materiału dowodowego aż nadto).

 

Jeśli tak zrozumiałeś - to dobrze zrozumiałeś.

 

Jancio

 

Gdyby było tak jak piszesz to nawet najtańszy wzmacniacz Japoński byłby lepszy od większości wzmacniaczy np. brytyjskich. A to jest bzdura. Więcej pokory a mniej pewności siebie życzę.

Gdyby było tak jak piszesz to nawet najtańszy wzmacniacz Japoński byłby lepszy od większości wzmacniaczy np. brytyjskich. A to jest bzdura. Więcej pokory a mniej pewności siebie życzę.

 

Bzdura powiadasz. Bardzo mocne słowa, zwłaszcza w kontekście dalszej części twojego wpisu.

 

Podziwiam ludzi potrafiących odróżniać wzmacniacze (dla mnie to trudna sztuka), a już w ogóle jak ktoś potrafi odróżnić (na słuch) z jakiego kraju jest producent to prawdziwy magik.

Audiophools - goo.gl/NJkF8

Balans tonalny balansem tonalnym jak to się ładnie u nas mówi ;] Ale co ze wszelkimi rodzaju smaczkami? Z wybrzmieniami, ze złocistą górą i ciemnym jak smoła basem? Gdzie czerwona jak rozgrzane żelazo średnica? :)

 

W twórczości literackiej Wojtka Pacuły. Poczytaj, znajdziesz tam wszystko czego szukasz i wiele, wiele więcej. Takie doznania to w przedziale do 35K PLN.

Powyżej, jak ktoś to tu pisał, następuje skok jakościowy i średnica jest jak plazma, nie jakieś prymitywne żelazo. Żelazo to dobre dla początkujących, posiadaczy budżetowych sprzętów i zwolenników pomiarów.

Prawdziwy uszatek poniżej plazmy na średnicy, ciała idealnie czarnego na basie i wrzącego złota na górze nie schodzi.

 

Średnie tony maja upajać i karmić swoimi rejestrami nasze głodne uszy. A wysokie tony od czasu do czasu zaszklić się niczym bursztynek na plaży ;]

 

Piszesz jak amator, jakie uszy? Dżwięki się chłonie całym sobą, uszami to tylko to co prymitywy od ABX słyszą i ich mikrofony. Złotouchego zmysły(jeszcze nienazwane, nauka i reszta pospólstwa nic o tych zmysłach tajemnych nie wiedzą, ten i ów nawet neguje ich istnienie, barbarzyńca i pies niewierny!) odbierają czystą magię, wyczuwają nieuchwytne wibracje, doświadczają stanów dla śmiertelników niedostępnych bez dobrych halucynogenów ;)

Co do szklenia - wykluczone. Szklistość to tylko w klasie budżetowej, z tranzystora i cyfry(oraz jittera) się biorące.

 

Muzyka ma płynąć i uspokajać, relaksować i cieszyć. Jednocześnie fascynować i dawać poczucie satysfakcji.

 

Czy takie kolumny istnieją???

Gdzie i za ile? Ja pytam się.

 

Dział DIY, za kilka kliknięć. Ja mówię.

Tam co drugi takie buduje(a pozostała połowa przeprasza że jeszcze takich nie umie i podziwia skrycie pierwszą połowę).

 

Jancio

 

Nie przekonam przekonanych. To tak jak "dyskusja" z Artonem55 o wyższości wielokanału nad stereo, albo z ilDottore o "śmierci CD". Albo "dyskusje" z ortodoksyjnymi kablarzami. Strata czasu. Mają pewne założenia, których dosyć zajadle bronią. Ok.

 

Moim zdaniem, oględnie mówiąc - błądzisz (zbyt duża pewność siebie, zbyt duże przywiązanie do cyfr i wykresów; to drugie zresztą zgubiło wielu), ale szczerze mówiąc nie mam najmniejszej ochoty Cię do czegoś przekonywać. Twoja sprawa.

 

Tego typu "merytoryczne dyskusje" raczej nie są zabawne i pouczające. Niejednokrotnie się o tym przekonałem.

 

A nie wziąłeś pod uwagę takiej możliwości, że nie są zabawne i pouczające takie dyskusje, ponieważ ktoś z góry zakłada "merytoryczną dyskusję" a nie po prostu merytoryczną dyskusję?

Ja zapraszam do tej ostatniej. Nie jestem Artonem, nie jestem ilDottore. Pojęcia nie mam dlaczego to właściwie napisałeś, to takie dziecinne. Przecież też mógłbym usiąść w tej piaskownicy i zacząć smędzić że z leonem pogadać się nie da, bo jest tak zabetonowany w swoich przekonaniach że rozmowa z nim to jak "rozmowa" z Paltonem czy innym Rochem. A nie robię tego - ponieważ nie jesteś nimi.

I dopóki sam nie sprowadzisz dsykusji do poziomu "dyskusji" to będzie to dyskusja, zapewniam.

 

To co, gruba krecha i gotowy do rozmowy? tak? Bo ja tak.

_________________________________________________________________________________

 

Na początek odniosę się do "Mają pewne założenia, których dosyć zajadle bronią."

Tak, zgadzam się z powyższym. Więcej, mam _wielką_ nadzieję - że i Ty masz jakieś "pewne zalożenia" których będziesz bronił.

Bo o czym miałbym rozmawiać z kimś, kto nie posiada założeń, poglądów i nie potrafi ich bronić? O problemach z asertywnością? O zaburzeniach społecznych? O przyjmowaniu roli "chłopca do bicia" czy o chorągiewkach na wietrze? A może o wyzszości subiektywizmu nado obiektywizmem, albo odwrotnie?

 

Tak, mam nadzieję że poglądy masz, przedstawisz i będziesz ich bronić.

A ponieważ kiedyś (na szczęście krótko to trwało, ale nie będę udawać że nie było) stałem po Twojej stronie barykady - tam gdzie inni subiektywiści, zwolennicy "niemierzalnych zjawisk" i piewcy bezsilności nauki w zakresie audio - to bedzie łatwiej bo nie musisz mi tłumaczyć co oznaczają hermetyczne audiofilskie terminy, znam je i rozumiem.

 

Jancio

Of course, equalizers are an absolute heresy - so go ahead and burn me at the stake(Thorsten Loesch).

>>Jancio

 

Może jednak na początek pokażesz nam swoje umiejętności i odczytasz z charakterystyki jaki będzie dźwięk z tych kolumn

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

A potem wspólnie to przeanalizujemy.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Dynaudio C1 :

Frequency range: 44Hz–22kHz. Nominal impedance: 4 ohms. Sensitivity: 86dB/2.83V/m.

Wykres :

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Do studia czy na biurko OK. Jako kolumny odsłuchowe w domu? Żenada.

Skuteczność 86dB przy pełnym wysterowaniu i impedancji znamionowej 4ohm...no może do pokoju 10-12m2

 

w moim odczuci, to ty nie słyszałeś tych kolumn! w tej chwili testuje C1 w 18m2 plus z boku aneks 7m2. grają jak marzenie. powiedziałbym, że dodatkowe 5m2 by nie zaszkodziło, by w pełni rozwinęły skrzydła. podkreślę, że służą jako kolumny odsłuchowe i w domu. jest zupełnie bez żenady. zapraszam (wawa).

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

>>Jancio

 

Może jednak na początek pokażesz nam swoje umiejętności i odczytasz z charakterystyki jaki będzie dźwięk z tych kolumn

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

A potem wspólnie to przeanalizujemy.

 

Co Pan chce analizować i z kim??? Jancio to wodę leje od początku....bo to jest Jancio Wodnik))

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

w moim odczuci, to ty nie słyszałeś tych kolumn! w tej chwili testuje C1 w 18m2 plus z boku aneks 7m2. grają jak marzenie. powiedziałbym, że dodatkowe 5m2 by nie zaszkodziło, by w pełni rozwinęły skrzydła. podkreślę, że służą jako kolumny odsłuchowe i w domu. jest zupełnie bez żenady. zapraszam (wawa).

Ehhh ... są to kolumny których bardzo bym chciał posłuchać. Jestem ciekaw precyzji góry. Dynamiki. Jaki wzmacniacz masz do nich podpięty?

Co post to starcie Tytanów :) Fajnie się czyta te popisy elokwencji, erudycji itp. ze słownika wyrazów obcych i bliskoznacznych ...

 

Tak zastanawiam się i nie wiem czy jest to napisane gdzieś na forum: czy faktycznie różne wzmacniacze (np. tranzystorowe) grają inaczej i DLACZEGO ? Jakiś tam Acuphase inaczej niż Luxman ? W końcu po przewodzie (przewody to inna para kaloszy, a nawet woderów czy też pianki do nurkowania)... po tym przewodzie do głośnika leci ileś tam miliwoltów - więc co za różnica we wzmacniaczach skoro te miliwolty są takie same ? Ktoś odpowie / zapoda link ???? Niektórzy uznają jedynie drogie konstrukcje o abstrakcyjnych dla większości nazwach lekceważąc jakieś tam Marantzy, Pionieery, Yamahy ... przecież takie np. SONY stać na wyprodukowanie milionów super klasy podzespołów elektronicznych i zbudowanie seryjnych wzmacniaczy w cenie np. 2000zł w klasie HI END ... ??? Jak to jest Panie i Panowie ???

 

Inna sprawa : jak to jest, że słucham tej samej płyty w południe i nie brzmi tak pięknie jak o północy, właściwie wydaje się, że brzmi inaczej ? Ta sama płyta, ten sam sprzęt ... (zaznaczam, że za dnia także mam w domu absolutną ciszę) ... ktoś to jakoś wyjaśnił .... ?? / no chyba, że jestem wyjątkiem w tym różnym odbiorze muzyki w zależności od pory dnia/ Ktoś podejmie się wytłumaczenia tego w racjonalny sposób ... O gościu chodzącym po wodzie już słyszałem ale może coś bardziej konkretnego ??

 

Liczę na Was Tytani :)

Może jednak na początek pokażesz nam swoje umiejętności i odczytasz z charakterystyki jaki będzie dźwięk z tych kolumn

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Źródło:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Copyright © Audiostereo.pl

 

 

Audio Academy Hyperion są według mnie zdecydowanie niżej od STX FX-300. Wydaje mi się że Pan Audio Academy nie miał okazji zapoznać się z FX-300 dlatego bredzi podając argument o stabilności charakterystyki, która rzeczywiście jest bardzo liniowa ale każdy normalfill wie, że to jeszcze o niczym nie świadczy, jedynie daje gwarancję, że nad projektem czuwali inżynierowie zamiast łódzkich piekarzy (znam osobiście :-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

FX-300 dlatego bredzi podając argument o stabilności charakterystyki, która rzeczywiście jest bardzo liniowa

+- 2,75 dB to znowu tak bardzo równo nie jest, ... aczkolwiek widywało się dużo gorsze rzeczy.

Bzdura powiadasz. Bardzo mocne słowa, zwłaszcza w kontekście dalszej części twojego wpisu.

 

Podziwiam ludzi potrafiących odróżniać wzmacniacze (dla mnie to trudna sztuka), a już w ogóle jak ktoś potrafi odróżnić (na słuch) z jakiego kraju jest producent to prawdziwy magik.

 

Umiejętność czytania ze zrozumieniem się kłania a właściwie jej brak.

Zrobić wzmacniacz o niskich zniekształceniach jest prosto - wystarczy zastosować głęboką pętlę sprzężenia zwrotnego i gotowe.

Jacy inżynierowie??? Czy inżynierowie wypisywali by takie bzdury:

>>pomiary poszczególnych głośników zostały wykonane w wolnej przestrzeni, a to oznacza, że nie zostały zafałszowane przez własności pomieszczenia czy komory bezechowej<<

 

Który inżynier odważył by się pisać takie rzeczy? To jest dopiero nabijanie klienta w butelkę. To co oni k...a na łąkę z tym wyszli???

 

Albo to:

>>Najważniejszym z nich jest konieczność zaprojektowania takiego filtru głośnika niskośredniotonowego, który jednocześnie zapewni podział z głośnikiem wysokotonowym jak i skompensuje dyfrakcyjny spadek efektywności basu<<

 

Równie dobrze można by napisać: Autonomiczny egzekutor przemieszczeń przestrzennych elementów masowych w chronionych obszarach strefowych, zamiast po prostu - bagażowy. Poza tym w zdaniu jest błąd logiczny.

 

 

I kolejne:

>>Dlatego też zastosowaliśmy bezkompromisowe i rzadko spotykane nawet w kolumnach kilkukrotnie droższych skośne przegrody<<

 

Rzeczywiście rozwiązanie bezkompromisowe, rzadko spotykane, bardzo trudne i bardzo drogie.

 

 

>>Front oraz tył obudowy został wykonany z płyt MDF o grubości 16mm. Pozostałe ścianki zostały wykonane z płyt MDF 16mm<<

 

To zostawiam bez komentarza.

 

 

 

Mnie oczywiście denerwuje wszelkiego rodzaju manipulacja i to jeszcze napompowana do takich rozmiarów. Można by rzec, że autor tych tekstów uważa swoich klientów za kompletnych idiotów i jest to jedyny środek dzięki któremu może sprzedawać swoje kolumny. Jeszcze bardziej ubolewam nad tymi, którzy dają się nabierać na takie teksty, ale ci są chyba już nie do uratowania....

Gdyby nie te teksty, to niczego bym się nie czepiał.

 

Poza tym Einzero nie za bardzo zrozumiałeś mój wpis i chyba nie do końca wiesz czego on dotyczył. No cóż tak to jest jak nie czyta się danego tematu ze zrozumieniem.

 

Mnie oczywiście denerwuje wszelkiego rodzaju manipulacja i to jeszcze napompowana do takich rozmiarów. Można by rzec, że autor tych tekstów uważa swoich klientów za kompletnych idiotów i jest to jedyny środek dzięki któremu może sprzedawać swoje kolumny. Jeszcze bardziej ubolewam nad tymi, którzy dają się nabierać na takie teksty, ale ci są chyba już nie do uratowania....

Gdyby nie te teksty, to niczego bym się nie czepiał.

 

 

Przecież to takie typowe postępowanie właśnie Audio Academy...

"jak Kali ukraść krowę..."

Piszesz jak amator, jakie uszy?

 

Muzyka ma płynąć i uspokajać, relaksować i cieszyć. Jednocześnie fascynować i dawać poczucie satysfakcji.

 

A nie wziąłeś pod uwagę takiej możliwości, że nie są zabawne i pouczające takie dyskusje, ponieważ ktoś z góry zakłada "merytoryczną dyskusję" a nie po prostu merytoryczną dyskusję?

 

Tak, mam nadzieję że poglądy masz, przedstawisz i będziesz ich bronić.

 

A ponieważ kiedyś (na szczęście krótko to trwało, ale nie będę udawać że nie było) stałem po Twojej stronie barykady - tam gdzie inni subiektywiści, zwolennicy "niemierzalnych zjawisk" i piewcy bezsilności nauki w zakresie audio - to będzie łatwiej bo nie musisz mi tłumaczyć co oznaczają hermetyczne audiofilskie terminy, znam je i rozumiem.

 

Jancio

 

 

 

Dla jasności: nie jestem kablarzem :). Do cyfr po prostu podchodzę ostrożniej niż Ty (oczywiście czytam, porównuję, sprawdzam itd). Mierzalne zjawiska to istotna część rzeczywistości (również w temacie audio), ale tylko część. Nauka nie daje odpowiedzi na wszystkie pytania, choć często o tym zapomina.

 

Nie wystarczy być dobrym inżynierem. Trzeba mieć też pewną wizję (rzecz absolutnie nienaukowa :).

 

To samo dotyczy odbiorców. Doskonałe wg inżyniera kolumny głośnikowe (wg mierzalnych parametrów) melomani/ audiofile mogą kompletnie olać. I się inżynier dziwi. A się dziwić nie powinien. Widocznie nie miały tego "czegoś".

 

Nauka? Oczywiście. Ale sama nauka to za mało.

 

Rozumiesz więc chyba, że nie ma czego specjalnie bronić. I nie ma czego za bardzo atakować (chyba że środowisko audiofilskie weźmiemy w pewnym sensie za Ruch Palikota :).

 

Powodzenia :)

Ehhh ... są to kolumny których bardzo bym chciał posłuchać. Jestem ciekaw precyzji góry. Dynamiki. Jaki wzmacniacz masz do nich podpięty?

naim xs (60W) i było bez kwasu. kolumny są bardzo szybkie i dynamiczne. słuchając elektroniki może zakręcić się w głowie, w taki trans słuchacza wprowadzają te kolumny, że zapomina się o oddychaniu. góra jest precyzyjna, czasem delikatnie wkręca się w ucho, ale nie sprawia żadnego bólu. po prostu jak poszły intensywne talerze, to będzie intensywnie słychać. wokale - miodzio :)

Czy Pan Audio Academy kiedykolwiek słuchał kolumn STX FX300 czy "czepia" się tylko opisu produktów na stronie producenta?

Z tego co przeczytałem w innym wątku Pan Audio Academy poleca kolumny Celestion F38. Tak się akurat składa, że miałem Te kolumny i zamieniłem je na STX FX300 i mogę coś na ten temat powiedzieć. Nie uważam, ze kolumny STX FX300 są idealne bo takie być nie mogą, jak zresztą wszystkie kolumny ponieważ ideałów nie ma, ale naprawdę w swojej klasie cenowej graja bardzo przyzwoicie zdecydowanie bijąc Celestion F38.

Jeżeli ktoś będzie zainteresowany to mogę podać kilka przykładów różniących te kolumny ze wskazaniem na STX FX300 jak również pewne zalety Celestion F38, ale subiektywnie oceniając, produkt STX jest zdecydowanym zwycięzcą.

Moje doświadczenie w audio nie jest duże, ale trochę już słyszałem szukając sprzętu dla siebie. Przeważnie są to doświadczenia z salonów audio. W domowych warunkach dużo skromniejsze, a były to kolumny Tonsil Siesta, wspomniane Celestion i STX.

>>Jancio

 

Może jednak na początek pokażesz nam swoje umiejętności i odczytasz z charakterystyki jaki będzie dźwięk z tych kolumn

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

A potem wspólnie to przeanalizujemy.

 

Przykro mi, producent sam pisze (na tej stronie którą podałeś) - że, cytuję :

"Pomiary [...]zostały wykonane w wolnej przestrzeni, a to oznacza że nie zostały zafałszowane przez własności pomieszczenia czy komory bezechowej".

Krótko mówiąc - wykres jest 'z czapki'. Jak otwarta przestrzeń, łąka? pustynia? piaszczysta, skalista? środek jeziora?

A *gdyby* miał być z komory bezechowej, to w połączeniu z pokazanym przebiegiem impedancji - całkiem przyzwoity balans tonalny.

Wykres jest tak nieprecyzyjny, że nie widać czy dołek na średnicy to jest -3 czy może -5dB, tak czy siak powinno dać się raczej przyjemnie słuchać, bez zgrzytów i dudnień.

Oczywiście w żaden sposób z przebiegu charakterystyki nie wywnioskujemy czy te 2,5 drogi jest dobrze spasowane fazowo, nic to nie mówi o rozdzielczości czy barwie głośników, w żaden sposób nie wiemy co się dzieje gdy pomierzymy nie na osi głównej tylko pod katem 30st etc etc.

Balans wydaje się ok, a jaki dźwięk(całościowo) dają - trzeba posłuchać. Po prostu.

Cena nie sugeruje pretensji do wysokiej półki, co jeszcze wcale nie znaczy że grają kiepsko.

 

Jancio

 

Co Pan chce analizować i z kim??? Jancio to wodę leje od początku....bo to jest Jancio Wodnik))

 

Aha. I dlatego 'w tle' na priv-a zapraszasz mnie do siebie na odsłuchy Twoich kolumn DIY?

 

Naprawdę nie rozumiem o co Ci chodzi. Albo uważasz mnie za osobę niepoważną - ale wtedy ignorujesz i unikasz, tak?

Albo chcesz się pochwalić i "coś przekazać młodszemu pokoleniu" - nic nie stoi zatem na przeszkodzie, abyś wstępnie opisał te kolumny tutaj(a jeśli są tak dobre jak piszesz, to dlaczego nie zaproponujesz wątkodawcy że podarujesz/odsprzedasz mu projekt?; Wykonawca bez problemu się znajdzie, w dziale DIY). To przecież nie przeszkadza abym skorzystał z Twojego zaproszenia?

Albo - jeszcze jedna ewentualność - chcesz sobie po prostu podrzeć łacha na forum, a dzisiejsze zaproszenie na priv to jakaś prowokacja.

 

I nawet nie pytam Ciebie - co z powyższych opcji jest najbliższe prawdy. Czysto retoryczne pytania. Dlaczego?

Ponieważ ostatnio - w innym wątku - ze 3 razy pytałem Cię czy nie jesteś przypadkiem sprzedawcą sprzętu audio, który wykorzystuje forum do "łapania klientów na usługi doradcze i pomoc w zakupie", zanim wykrztusiłeś że... nie nie...że działasz z dobrego serca, charytatywnie i tylko niesiesz pomoc.

Przy czym pierwsza odpowiedź brzmiała "nie podskakuj smyku" a druga wyrażała troskę o moje zdrowie psychiczne ;-)

Trzecia była na temat i j/w.

 

Skoro więc nie chcesz rozmawiać w przestrzeni publicznej, nie chcesz się podzielić rzekomo posiadaną wiedzą, chętnie za to serwujesz drwiny i mniej czy bardziej zgryźliwe epitety a Twoje intencje nadal są dla mnie niejasne - pozwolę sobie zakończyć już z Tobą rozmowę.

 

Jancio

 

Co post to starcie Tytanów :) Fajnie się czyta te popisy elokwencji, erudycji itp. ze słownika wyrazów obcych i bliskoznacznych ...

Tak zastanawiam się i nie wiem czy jest to napisane gdzieś na forum: czy faktycznie różne wzmacniacze (np. tranzystorowe) grają inaczej i DLACZEGO ? Jakiś tam Acuphase inaczej niż Luxman ? W końcu po przewodzie (przewody to inna para kaloszy, a nawet woderów czy też pianki do nurkowania)... po tym przewodzie do głośnika leci ileś tam miliwoltów - więc co za różnica we wzmacniaczach skoro te miliwolty są takie same ? Ktoś odpowie / zapoda link ????[...]Jak to jest Panie i Panowie ???

 

Tak to jest, że odpowiedź jest w setkach wykonanych na świecie ślepych testach (niekoniecznie w metodologii ABX) wzmacniaczy.

Wynik jest zawsze i niezmiennie taki sam :

Jeśli WIEMY co gra, to słyszymy różnice "gołym uchem". Równoczesnie utrzymujemy że to NIE jest wynik autosugestii/sugestii.

Przecież różnica jest tak wyraźna...

Ale gdy nie wiemy (czyli gdy zbliżamy się do obiektywizmu, bo już nie ma wpływu świadomości marki/ceny/własnych preferencji/wyglądu) to:

Jeśli pomiary wykazują różnice w zakresie słyszalnym, to je słyszymy. Na przykład wada konstrukcyjna(broken by design), uszkodzenie, wadliwe styki, powysychane elektrolity.

Jeśli jednak pomiary wykazują różnice, ale poza zakresem percepcji(znakomita większość wzmacniaczy na rynku) - to zwyczajnie grają dokładnie tak samo, niezależnie od ceny.

Warunki są dwa -

1. oba porównywane wzmacniacze(jeśli porównujemy dwa) muszą mieć ustawioną tę samą głośność(najlepiej zmierzyć napięcie na zaciskach wyjść wzmacniacza, metoda "na słuch" jest niepewna,

2. Oba wzmacniacze muszą być w stanie wysterować podłączone kolumny (wystarczająca moc i przyzwoity współczynnik tłumienia).

 

AFAIK nie było przypadku, aby ktoś prawidłowo odróżnił dwa wzmacniacze, a pomiary nie wykazały różnic w zakresie słyszalnym.

Jeśli ktoś dysponuje testem wykazującym odwrotny wynik - bardzo proszę o przedstawienie go na forum.

 

A link o który prosisz...nie ma to jak nie musieć szukać daleko ;-)

Porównanie

Wzmacniacze Rotel RA985BX i model NVA 25W z Accupase E 308,

CD Rotel RCD971 z Accuphase DP 500.

 

Źródło:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Obiektem testującym był niejaki piopio, jego relacja pojawia się na stronie 3. Na stronie drugiej relacja Lutka - gospodarza i obserwatora.

Piopio przed testem - zdeklarowany zwolennik poglądu że każdy wzmacniacz gra inaczej, a absurdalna cena hi-endu jest uzasadniona nie tyle...kosztem części - bo tej tezy obronić się nie da, co geniuszem projektanta i niewymiernym przecież - efektem dźwiękowym.

Zapraszam do lektury ;-)

 

Inna sprawa : jak to jest, że słucham tej samej płyty w południe i nie brzmi tak pięknie jak o północy, właściwie wydaje się, że brzmi inaczej ? Ta sama płyta, ten sam sprzęt ... (zaznaczam, że za dnia także mam w domu absolutną ciszę)

 

Prosta sprawa.

Co do absolutnej ciszy - to chcesz powiedzieć że mieszkasz w komorze bezechowej albo jaskini? ;-)

Żartuję oczywiście, ale myślę że mikrofon pomiarowy mógłby troszkę zachwiać tę pewność. Ja byłem w szoku, jak zobaczyłem na wyświetlaczu pomiarowym szum z którego istnienia nie zdawałem sobie sprawy, też byłem przekonany że mam ciszę. Ale po to się używa sprzętów pomiarowych czulszych o rzędy wielkości od naszego ucha - żeby się dowiedzieć jak jest, a nie jak wydaje nam się że jest :)

 

Natomiast ogromną rolę odgrywa...światło, jego ilość.

Wieczorem(ogólniej - gdy jest ciemno) nasz mózg przełącza się na analizowanie dźwięków a mniej na analizowanie obrazu.

Tysiące lat sita ewolucyjnego odsiały tych, co gorzej słyszeli podkradające się drapieżniki.

Potwierdzają to relacje osób niewidomych. Gdy utraciły wzrok - ich słuch wyostrzył się do granic wcześniej nieosiągalnych.

Sama budowa uch się nie zmienia w takiej sytuacji. Zmienia się sposób przetwarzania w mózgu.

 

Myślę że każdy uważny słuchacz (a wszak nie ma tu innych :) potwierdzi że lepiej się słucha przy przygaszonym świetle czy jego braku, niż w jaskrawo oświetlonym pomieszczeniu.

 

Jancio

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Of course, equalizers are an absolute heresy - so go ahead and burn me at the stake(Thorsten Loesch).

niestety kolumny o świetnym basie, dużym zapasie mocy, niskim zejściu, kontroli do tego z ładną średnicą i górą pasma są nieosiągalne dla większości (większość to pierdziawki z 6 calowymi przetwornikami, wyższej klasy kolumny z np 2x 8' basowcami to już spore pieniadze)

rozwiązanie to dobry subwoofer + porządne, niewielkie kolumny podłogowe lub nawet lepiej podstawkowe

tutaj można sobie wyszukać takie brzmienie jakie chcemy, a o bas zadba subwoofer

Jancio

Niestety jestes idiotą jak przypuszczałem i powinienes sie pożegnac z forum na.....stałe,ponieważ

wiadomości na pw są tylko dla Ciebie,a nie do wiadomosci publicznej.

A tak ogólnie mysle,że masz naprawde zachwiane swoje zdrowie psychiczne-bo nalezy przeczytać tylko co za

bzdury wypisujesz o sobie,i dlatego w tym momencie raportuję Twój wpis do moderacji.

Dla jasności: nie jestem kablarzem :). Do cyfr po prostu podchodzę ostrożniej niż Ty (oczywiście czytam, porównuję, sprawdzam itd). Mierzalne zjawiska to istotna część rzeczywistości (również w temacie audio), ale tylko część. Nauka nie daje odpowiedzi na wszystkie pytania, choć często o tym zapomina.

 

To prawda. Nauka nie daje odpowiedzi na wszystkie pytania, ba, kolejne odkrycia nauki rodzą pytania na które nie tylko nie ma(jeszcze) odpowiedzi, ale nawet chwilę wcześniej nie zdawaliśmy sobie sprawy że można o to pytać :)

Poza tym, każdy kto interesuje się albo żyje nauką - wie, że nauka nie rości sobie prawa do udzielania odpowiedzi ostatecznych.

To jest domena religii :)

Nauka udziela najlepszych możliwych(w danym momencie) przybliżeń rzeczywistości.

Niemniej - posiada dwie piękne cechy, których brakuje religiom oraz audiofilom-subiektywistom.

Pierwsza z nich - to zdolność do samokorygowania poprzednich przybliżeń w świetle nowych faktów, badań, wyników.

Jeśli wynik pomiarów prędkości neutrin uzyskany w CERN potwierdzi się - to teoria Einsteina zostanie zastąpiona lepszą, zgodną z wynikami badań.

Tu nie ma świętości, nie ma "niewzruszonych praw", nie ma "ja widzę jak jest, więc wiem, a pomiary i wyniki doświadczeń mnie nie obchodzą".

A druga piękna cecha - to to że nauka dla każdej teorii domaga się falsyfikowalności, niesprzeczności z innymi obowiązującymi teoriami i zgodności z doświadczeniem empirycznym.

Żadne kółko mitomanów nie potrafi zaproponować niczego podobnej jakości.

Teorie audiofilskie mają być zgodne z obowiązującym paradygmatem, rzeczony paradygmat jest nieweryfikowalny, pomiary jako kłopotliwe(ich interpretacja a zwłaszcza wykonanie - wymagają pewnej minimalnej wiedzy) i niechciane(bo niestety nie potwierdzają paradygmatu).

 

Nie wystarczy być dobrym inżynierem. Trzeba mieć też pewną wizję (rzecz absolutnie nienaukowa :).

To samo dotyczy odbiorców. Doskonałe wg inżyniera kolumny głośnikowe (wg mierzalnych parametrów) melomani/ audiofile mogą kompletnie olać. I się inżynier dziwi. A się dziwić nie powinien. Widocznie nie miały tego "czegoś".

 

Inżynier się nie zdziwi, bo to nie on sprzedaje - tylko marketingowcy/handlowcy. A jeśli sam sprzedaje i wie jak się zaprezentować - i ma dobry projekt - to się sprzedaje (vide Linkwitz i jego Oriony, w Polsce Kisiel i jego AkustyK-i).

W tym wątku pisałem że jak dla mnie - idealne kolumny do odsłuchów domowych - powinny mieć idealną charakterystykę (jak monitory studyjne) z nałożoną pewną niewielką odchyłką - krzywą fizjologiczną. Niewielką, z wyczuciem, tu potrzebna wiedza o psychoakustyce i doświadczenie, żeby nie zrobić taniego efekciarstwa, ale żeby było "to coś" - odrobina hi-fun, ździebko przyjemności. Pazurki i element zaskoczenia od czasu do czasu. Do obróbki - oczywiście - wyłącznie liniowe monitory, w studio ma być sama prawda - choćby i wstrętna.

Oczywiście - od razu to stwierdzenie zostało sprowadzone do absurdu. Że "pastelowe pocztówki", że "schlebianie tanim gustom" etc etc.

Ciekaw jestem, ilu z tych "kpiarzy" ogląda zdjęcia z cyfrówki wyłącznie w RAW-ach, a nieskalibrowanego kolorymetrem telewizora nawet kijem nie włączy. No ale mniejsza o to.

Ostatecznie to rzecz gustu przecież. Ja doskonale rozumiem argumenty "absolutnych liniowców", "fizjologów" jak i "efekciarzy".

Każda ta frakcja ma swoje argumenty i uważam że powinna słuchać tak jak lubi i chce. Sam ustawiłem się wśród "fizjologów" - bo efekciarstwo mnie meczy a całkowita liniowość - nuży i nudzi na dłuższą metę.

Nie do końca rozumiem dlaczego radykalni liniowcy nie robią pomiarów w pomieszczeniu odsłuchowym - które jak wiadomo wprowadza sporo zamieszania i mocno psuje pożądaną liniowość, ale chyba nawet nie chcę rozumieć. Nie mój problem.

 

 

Rozumiesz więc chyba, że nie ma czego specjalnie bronić. I nie ma czego za bardzo atakować (chyba że środowisko audiofilskie weźmiemy w pewnym sensie za Ruch Palikota :).

Powodzenia :)

 

Jeśli szukamy analogii politycznych - to ruch Palikota byłby raczej manufakturą planującą sprzedawać cuda i nakręcającą marzenia ;-)

Dobrze będzie jeśli wyprodukuje coś co będzie przynajmniej poprawne.

A środowisko audiofilskie to raczej błogosławieni co nie mierzyli i nie sprawdzili, ale głęboko uwierzyli :)

 

jancio

 

 

p.s. co do ostrożności w cyfrach/liczbach - owszem, owszem. Jest tak, że prędzej uwierzę w wynik poprawnie wykonanego(najlepiej zweryfikowanego niezależnie) pomiaru, niż subiektywną opinię kogoś kto nawet nie próbuje zrozumieć teorii opisywanego zjawiska.

Natomiast nic na ślepo. Z niepełnych danych (na przykład sama wartość THD+N, nawet wysoka) - nie wywnioskujemy czy będzie grało przyjemnie czy nie.

Dopiero ta liczba w połączeniu z wykresem rozkładu zniekształceń coś nam powie, czy przewaga harmonicznych parzystych, czy nieparzystych...Czy to dwia wysokie i przez to słyszalne "peaki" harmonicznych, czy może 10 niskich i niesłyszalnych "piczków"...

Współczynnik tłumienia wzmacniacza jest krytycznie ważny przy niskoomowych i o małej skuteczności kolumnach, a zupełnie pomijalny przy wysokoskutecznych "łatwych" obciążeniach...

Tak, staram się uważać na te cyferki, czym one właściwie są i jak je rozumieć.

Of course, equalizers are an absolute heresy - so go ahead and burn me at the stake(Thorsten Loesch).

Jancio

Niestety jestes idiotą jak przypuszczałem i powinienes sie pożegnac z forum na.....stałe,ponieważ

wiadomości na pw są tylko dla Ciebie,a nie do wiadomosci publicznej.

A tak ogólnie mysle,że masz naprawde zachwiane swoje zdrowie psychiczne-bo nalezy przeczytać tylko co za

bzdury wypisujesz o sobie,i dlatego w tym momencie raportuję Twój wpis do moderacji.

 

Stary audiofilu,

nie zacytowałem ani słowa z tego co napisałeś do mnie na PW, a jedynie napisałem że...napisałeś i że zaprosiłeś mnie na odsłuch do siebie.

A ponieważ w tym samym czasie napisałeś w tym wątku, cytuję :

"Co Pan chce analizować i z kim??? Jancio to wodę leje od początku....bo to jest Jancio Wodnik))"

Wydało mi się to cokolwiek dziwne.

 

Z Twojej nerwowej reakcji, publicznego obrażania mnie, ogólnego chaosu w wypowiedziach i dziwnego zachowania(zapraszanie do domu kogoś kogo się publicznie próbuje dyskredytować, naprawdę nie wiem o co tu chodzi) można pewnie wnioskować wiele rzeczy, ale ja się powstrzymam.

Zostawiam to do oceny czytającym ten wątek, mnie twoja osoba przestała interesować w jakikolwiek sposób.

nawet nie ciekawi mnie co tam wyczytałeś w tym "o mnie" że aż lecisz z donosem do moderacji.

 

Żegnam więc. A co do żegnania się z forum...oczywiście masz prawo do opinii. Interesująca ;-)

 

Jancio

Of course, equalizers are an absolute heresy - so go ahead and burn me at the stake(Thorsten Loesch).

Współczynnik tłumienia wzmacniacza jest krytycznie ważny przy niskoomowych i o małej skuteczności kolumnach, a zupełnie pomijalny przy wysokoskutecznych "łatwych" obciążeniach...

Nie zgadzam się z tym. Wsp. tłumienia zawsze jest istotny jeśli chcesz mieć kontrolę na odpowiednim poziomie (na tłumieniu własnym głośników nie można polegać). Tyle że przy kiepskiej kolumnie kontrola przy tym samym tłumieniu będzie gorsza, niż przy dobrej kolumnie.

To prawda. Nauka nie daje odpowiedzi na wszystkie pytania, ba, kolejne odkrycia nauki rodzą pytania na które nie tylko nie ma(jeszcze) odpowiedzi, ale nawet chwilę wcześniej nie zdawaliśmy sobie sprawy że można o to pytać :)

Poza tym, każdy kto interesuje się albo żyje nauką - wie, że nauka nie rości sobie prawa do udzielania odpowiedzi ostatecznych.

To jest domena religii :)

Nauka udziela najlepszych możliwych(w danym momencie) przybliżeń rzeczywistości.

Niemniej - posiada dwie piękne cechy, których brakuje religiom oraz audiofilom-subiektywistom.

Pierwsza z nich - to zdolność do samokorygowania poprzednich przybliżeń w świetle nowych faktów, badań, wyników.

Jeśli wynik pomiarów prędkości neutrin uzyskany w CERN potwierdzi się - to teoria Einsteina zostanie zastąpiona lepszą, zgodną z wynikami badań.

Tu nie ma świętości, nie ma "niewzruszonych praw", nie ma "ja widzę jak jest, więc wiem, a pomiary i wyniki doświadczeń mnie nie obchodzą".

A druga piękna cecha - to to że nauka dla każdej teorii domaga się falsyfikowalności, niesprzeczności z innymi obowiązującymi teoriami i zgodności z doświadczeniem empirycznym.

Żadne kółko mitomanów nie potrafi zaproponować niczego podobnej jakości.

Teorie audiofilskie mają być zgodne z obowiązującym paradygmatem, rzeczony paradygmat jest nieweryfikowalny, pomiary jako kłopotliwe(ich interpretacja a zwłaszcza wykonanie - wymagają pewnej minimalnej wiedzy) i niechciane(bo niestety nie potwierdzają paradygmatu).

 

Tak, nauka ma jednak pewne wady, których przeskoczyć żadną miarą nie zdoła.

 

Nauka sama ustala kryteria na podstawie których opisuje rzeczywistość i wyniki traktuje jako prawdy obiektywne (logiczna sprzeczność, nóż nie może ciąć sam siebie). Naukowiec nigdy nie będzie mi w stanie udowodnić, że kryteria i doświadczenia empiryczne, które przyjął za prawdziwie są prawdziwie, ponieważ nie wie co to jest prawda.

 

Przykład falsyfikowalności jest na to idealny: nauka nie ma prawa domagać się falsyfikowalności w danej dziedzinie, w której nie ma obrazu całości. Czyli w żadnej dziedzinie, ponieważ żaden naukowiec nie będzie mi stanie udowodnić, że opisał całość zjawiska, albo nawet jaką jego część opisał.

 

Podsumowując: naukowiec jest w takiej samej dupie jak dajmy na to filozof. Różnica między nimi jest taka, że filozof znacznie częściej zdaje sobie z tego sprawę.

 

Stąd we współczesnym świecie mamy taką pojęciową i światopoglądową kaszanę, ponieważ naukowiec żadną miarą świata nie objaśni, a się za to bardzo często zabiera. Owszem: ponazywa, poszufladkuje, pomierzy. Fajnie. Ale nie sztuka opisać świat, który się wcześniej samemu stworzyło. Sztuką jest opisać to co jest.

 

Nauka dzisiaj stała się Bogiem. Ogon zaczął myśleć że, jest psem.

 

Dlatego, koniec końców, lepiej słuchać filozofów, albo poetów niż naukowców. ...I oczywiście w wolnym czasie posłuchać muzyki :)

>>Jancio

 

Twoja odpowiedź co do czytania charakterystyki zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie, ale co do słuchania w dzień i w nocy, to byłbym ostrożny z tą ewolucją, drapieżnikami i niewidomymi.

Myślę, że światło nie ma tutaj wpływu, bo ja wolę np. słuchać i patrzeć. Być może mam taką wyobraźnie, że nie muszę zamykać oczu by ją wspomagać. Poza tym jak zamknę oczy, to mam samoloty.

Wieczorem czy w nocy słucha nam się lepiej, bo jest cisza w eterze. Po mieście jeździ mniej samochodów, fabryki i zakłady nie pracują i z tego powodu mamy też inny prąd w sieci. Bez zakłóceń i brudów.

Ale nie tylko w nocy i wieczorem słucha się inaczej. O świcie jest podobnie i nie mówie tu właściwie o słuchaniu muzyki, ale o tym, że na zewnątrz jest inne echo. Spróbujcie wrócić do domu rano po pijaku i po drodze gadać coś do siebie. Będzie tak niosło, że zaraz ktoś zadzwoni na policje. To samo jest w nocy.

W dni świąteczne też jest podobnie.

Tak, nauka ma jednak pewne wady, których przeskoczyć żadną miarą nie zdoła.

 

Nauka sama ustala kryteria na podstawie których opisuje rzeczywistość i wyniki traktuje jako prawdy obiektywne (logiczna sprzeczność, nóż nie może ciąć sam siebie). Naukowiec nigdy nie będzie mi w stanie udowodnić, że kryteria i doświadczenia empiryczne, które przyjął za prawdziwie są prawdziwie, ponieważ nie wie co to jest prawda.

 

Przykład falsyfikowalności jest na to idealny: nauka nie ma prawa domagać się falsyfikowalności w danej dziedzinie, w której nie ma obrazu całości. Czyli w żadnej dziedzinie, ponieważ żaden naukowiec nie będzie mi stanie udowodnić, że opisał całość zjawiska, albo nawet jaką jego część opisał.

 

Podsumowując: naukowiec jest w takiej samej dupie jak dajmy na to filozof. Różnica między nimi jest taka, że filozof znacznie częściej zdaje sobie z tego sprawę.

 

Stąd we współczesnym świecie mamy taką pojęciową i światopoglądową kaszanę, ponieważ naukowiec żadną miarą świata nie objaśni, a się za to bardzo często zabiera. Owszem: ponazywa, poszufladkuje, pomierzy. Fajnie. Ale nie sztuka opisać świat, który się wcześniej samemu stworzyło. Sztuką jest opisać to co jest.

 

Nauka dzisiaj stała się Bogiem. Ogon zaczął myśleć że, jest psem.

 

Dlatego, koniec końców, lepiej słuchać filozofów, albo poetów niż naukowców. ...I oczywiście w wolnym czasie posłuchać muzyki :)

 

Leon!

Chylę czoła:):):)

 

Już mnie przeszły dreszcze, że kolejna era ABX nadchodzi...

 

Niektórzy zdaje się zapomnieli o fakcie, że nauka ma służyć człowiekowi!

Ale nie dziwota, skoro wszędzie i wokoło trąbią o ludziach, co to poświęcili się nauce...

SZTUKĄ jest - umieć to i tamto połączyć!

 

Podr.

"Measurements can provide a measure of insight, but are no substitute for human judgment. Why are we looking to reduce a subjective experience to objective criteria anyway? The subtleties of music and audio reproduction are for those who appreciate it. Differentiation by numbers is for those who do not".--Nelson Pass

Nie zgadzam się z tym. Wsp. tłumienia zawsze jest istotny jeśli chcesz mieć kontrolę na odpowiednim poziomie (na tłumieniu własnym głośników nie można polegać). Tyle że przy kiepskiej kolumnie kontrola przy tym samym tłumieniu będzie gorsza, niż przy dobrej kolumnie.

 

Doprecyzowując...

Dla mnie - tak jak dla Ciebie, zawsze ma.

Dlatego napisałem że przy wysokoomowych o łatwym przebiegu impedancji zaczyna się robić nieistotny...bo brak kontroli jest już mało dotkliwy. Co nei znaczy że dla wymagających - i tak odczuwalny.

Dla jednych bardziej, dla innych mniej. Ja mam alergię na dudnienie i brak kontroli, jak tak ma być to lepiej wcale.

 

Ale masz rację, stanowczo za mocno uprościłem.

 

Nie odważę się nawet próbować strzelać w wystarczające wartości DF, kiedyś szukałem jednobrzmiących konkluzji odnośnie DF. Nie znalazłem.

Ogólnie panuje zgoda co do tego że "im więcej tym lepiej"...

Pytanie zatem raczej nie o to gdzie jest granica rozsądku (czyli powyżej której nie warto już próbować ulepszać czegoś co ma minimalny wpływ na całość, a koszt poprawy duży), ciekawsza wydaje mi się odpowiedź na pytanie - gdzie jest absolutne minimum...poniżej kórego kontrola głośników (a głownie basu) to...fikcja.

 

Sam dla siebie uznałem, że 77(przy 4ohm) czyli 154 przy 8 ohm powinno być ok, biorąc pod uwagę że mam kolumny znamionowo 8ohm(z minimum 6ohm) skuteczne 87dB.

Ale gdyby miały tę samą skuteczność ale przy znamionowym 4 ohm, z minimum 2-3, to pewnie celowałbym w jakąś końcówkę mocy o DF > 100 dla 4 ohm.

 

A tak ogólniej patrząc na temat -

Po przejrzeniu naprawde wielu wyników testów róznych wzmacniaczy(takich testów z pomiarami :), wygląda na to że jeśli chodzi o DF, to najpopularniejsze typy wzmacniaczy można uszeregować tak :

wzmacniacze lampowe < amplitunery wielokanałowe KD < wzmacniacze zintegrowane stereo (tran) < wzmacniacze(końcówki mocy(tran)).

Co w ciekawy sposób wpisuje się w spójny obraz preferencji audiofilskich.

Ale wniosków nie zamierzam wyciągać...głośno.

Co najmniej nie ten wątek, tu miało być o kolumnach ;)

 

pozdrawiam

Of course, equalizers are an absolute heresy - so go ahead and burn me at the stake(Thorsten Loesch).

Tak, nauka ma jednak pewne wady, których przeskoczyć żadną miarą nie zdoła.

Nauka sama ustala kryteria na podstawie których opisuje rzeczywistość i wyniki traktuje jako prawdy obiektywne (logiczna sprzeczność, nóż nie może ciąć sam siebie). Naukowiec nigdy nie będzie mi w stanie udowodnić, że kryteria i doświadczenia empiryczne, które przyjął za prawdziwie są prawdziwie, ponieważ nie wie co to jest prawda.

 

Ha! Tak, gdyby nauka wiedziała co to jest prawda, to oznaczałoby koniec jej rozwoju. Wszystkowiedząca wyrocznia :)

A tak na poważnie - pisałem w poprzednim wpisie.

Nauka nie stara się odkryć i ogłosić prawdy ostatecznej. To przekonanie żywią chyba tylko ludzie niezwiązani z nauką w żaden sposób.

Pomijam, czy coś takiego jak "prawda obiektywna" w ogóle istnieje. Filozofia udziela odpowiedzi negatywnej na tak postawione pytanie.

Niemniej nauka podaje najlepsze możliwe(w danej chwili, przy danym stanie wiedzy i rozwoju narzędzi badawczych) przybliżenie rzeczywistości, rzeczywistości rozumianej jako doświadczenie empiryczne, nie jako "obiektywna prawda".

 

Nauka z definicji będzie niekompletna, dążąca do kolejnego, lepszego przybliżenia.

Filozofia jako "czysta myśl" jest niesłychanie ważna, można powiedzieć że dostarczyła podwalin i wmurowała kamień węgielny pod naukę.

Nadal oferuje. Przecież zalożeń "metody naukowej" wraz z wymaganiem falsyfikowalności, przewidywalności i niesprzeczności - dostarczył nie kto inny jak filozof Popper.

 

Prawdę mówiąc trochę niezręcznie mi polemizować z poglądami które tu napisałeś.

Piszesz na końcu :

"lepiej słuchać filozofów, albo poetów niż naukowców".

Nie wiem co zrobisz z faktem że współczesna filozofia odsyła do nauki, a poezja to uzewnętrznienie myśli, emocji i odczuć lekko nadwrażliwych emocjonalnie osób, odczytywalnie jedynie przez podobnie osoby, i dające chwilę...przyjemności i emocji. Bynajmniej - nie wiedzę.

Wybierasz filozofię, ale czy rzeczywiście ją znasz? Pytam nie o historię filozofii, tylko o jej współczesnych przedstawicieli?

 

Przykład falsyfikowalności jest na to idealny: nauka nie ma prawa domagać się falsyfikowalności w danej dziedzinie, w której nie ma obrazu całości.

 

Nieprawda. Falsyfikowalne są pojedyncze stwierdzenia, tezy i teorie. Nie całe dziedziny.

Prosty przykład:

Teoria ewolucji stwierdza na podstawie odkopanych do tej pory szkieletów oraz metody regresji wstecznej dna mitochondrialnego, że ssaki pojawiły się na przełomie triasu i jury.

Jest to(to twierdzenie) część dużej całości (o której n/b nadal nei wiemy wszystkiego, zagadek całe mnóstwo). Samo to stwierdzenie dostarcza metody na sfalsyfikowanie tego twierdzenia, a co za tym idzie, całej teorii ewolucji.

Wystarczy mianowicie abyś dostarczył odkopany szkielet dowolnego ssaka z epoki syluru, prekambru lub wcześniejszych.

Jednym takim szkieletem obaliusz całą teorię ewolucji. Mimo że nie tylko nie jest ona kompletna(teoria), i obalając ją w ogóle nie musisz się odnosić do jakichkolwiek innych jej części.

 

Inny przykład.

Jeśli przeprowadzisz dowód pokazujący że dwie proste równoległe kiedyś się jednak przetną, obalisz cała geometrię euklidesową, bez potrzeby odnoszenia się do całości i do pozostałych jej twierdzeń.

 

Czyli w żadnej dziedzinie, ponieważ żaden naukowiec nie będzie mi stanie udowodnić, że opisał całość zjawiska, albo nawet jaką jego część opisał.

 

Na szczęście uprawianie nauki nie polega na popychaniu licznika odmierzającego poziom "prawdy absolutnej" od zera do 100%.

Nie możesz się tego domagać.

Natomiast czytasz moje wypociny na monitorze będącym efektem pracy nauki, z kompa j/w, pakiety(nota bene TCP/IP też nie wymyślili poeci ani filozofia) przechodzą przez switche i routery, światłowody zbudowano bo nauka, etc etc.

A twój telefon (a zwłaszcza moduł gps) komunikuje się ze sprzętem wiszącym na orbicie planety dzięki temu że uwzględnia efekty relatywistyczne przewidziane przez teorię Einsteina.

 

jakbyś nie uciekał od nauki czy deprecjonował jej osiągnięć, to jest to coś co potrafi napylić dziesiątki milionów tranzystorów na wadel krzemowy, i to działa pózniej jako w pełni deterministyczny niesamowicie szybki układ logiczny. I uwzględnia efekty kwantowe przy tej skali integracji.

Poezja ani filozofia nie potrafią.

 

Podsumowując: naukowiec jest w takiej samej dupie jak dajmy na to filozof. Różnica między nimi jest taka, że filozof znacznie częściej zdaje sobie z tego sprawę.

 

Podsumowując: filozofia z grubsza dobiła do ściany i jest w czarnej d... Po Popperze niewiele już się dzieje, ogólnei filozofia albo coś grzebie w moralności, albo odcina kupony od tego co wczesniej powstało. Ogólnie postuluje się że teraz filozofia musi poczekać na naukę, aż ta rzuci filozofii nową pożywkę do rozważań. Do filozofów powoli(bardzo powoli) dociera myśl, że będą musieli nauczyć się matmy, fizyki i wgryźć w kosmologię, żeby w ogóle mieć nad czym myśleć, a nie tylko mieszać w kotle z historią filozofii.

Nauka ma się dobrze, krzywa rozwoju i przyrostu wiedzy już od dawna nie jest liniowa a wykładnicza.

Po wprowadzeniu wielocoreowych procesorów - nawet prawo moore'a zaczyna powoli podnosić transparent "wyexpirowałem".

 

Stąd we współczesnym świecie mamy taką pojęciową i światopoglądową kaszanę, ponieważ naukowiec żadną miarą świata nie objaśni, a się za to bardzo często zabiera. Owszem: ponazywa, poszufladkuje, pomierzy. Fajnie. Ale nie sztuka opisać świat, który się wcześniej samemu stworzyło. Sztuką jest opisać to co jest.

Nauka dzisiaj stała się Bogiem. Ogon zaczął myśleć że, jest psem.

 

Podaj mi proszę choć jeden przykład na to ze nauka rości sobie prawo do kreacji wszechświata i umiejętności dowolnego zmieniania praw nim rządzących i własności materii i energii.

Bo to jest "być Bogiem". Albo napisz co rozumiesz pod pojęciem "być Bogiem".

Jak dla mnie - nauka opisuje świat taki jaki jest (zastany!), sama go nie stworzyła, na konkretne wyniki w stopniownym, mozolnym układaniu kolejnych cegiełek wiedzy o nim.

I sama sie weryfikuje gdy ogkryje ze jakaś cegła była "nie taka", choćby trzeba było rozebrać pół konstrukcji.

 

Mówisz że po laptopa, samochód, leki, telefon etc etc pójdziesz do filozofów?

Lekarze uzywają sprzętu wymyslonego przez poetów?

 

Dlatego, koniec końców, lepiej słuchać filozofów, albo poetów niż naukowców. ...I oczywiście w wolnym czasie posłuchać muzyki :)

 

Oczywiście. Odtwarzanej ze sprzętu działającego na podstawie odkryć jakiego poety czy filozofa, przypomnisz? Kirchhcoff? Ohm? Tesla? coś koło tego?

 

Jancio

Of course, equalizers are an absolute heresy - so go ahead and burn me at the stake(Thorsten Loesch).

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.