Skocz do zawartości
IGNORED

Samobójstwo uniwersytetu


geertgen

Rekomendowane odpowiedzi

Gość dziadekwłodek

(Konto usunięte)

Nie można przeginać pały w żadną stronę. Nie może być za dużo tych po ZDZ-cie i tych po uniwersytecie. Pokazuje to polska praktyka, gdzie największa karierę zrobił absolwent Szkoły Przysposobienia Rolniczego czy czegoś tam., a nie absolwent Jagiellonki czy UW! Mimo to nadal masowo produkuje się tzw. inteligentów.

Mimo to nadal masowo produkuje się tzw. inteligentów.

 

Nie każdy absolwent uniwersytetu to inteligent. Obrażasz inteligentów - to nie masowy produkt, a określony typ ludzi głodnych informacji, wiedzy przez całe życie.

Powrót po dłuższej przerwie...

Gość dziadekwłodek

(Konto usunięte)

Nie każdy absolwent uniwersytetu to inteligent. Obrażasz inteligentów - to nie masowy produkt, a określony typ ludzi głodnych informacji, wiedzy przez całe życie.

 

Pisałem o tzw. inteligentach! Z tymi głodnymi informacji przez całe życie mocno przesadzasz! To głodni mamony nakręcili koniunkturę na studia! Obojętnie jakie zresztą.

Pisałem o tzw. inteligentach! Z tymi głodnymi informacji przez całe życie mocno przesadzasz! To głodni mamony nakręcili koniunkturę na studia! Obojętnie jakie zresztą.

 

Było to dwuznaczne, dlatego zareagowałem.

Z czym przesadzam? Że są prawdziwi inteligenci, którzy przez całe życie obcują z wiedzą i kulturą, chłoną ją i jest to ich sposób na życie?

Co do nakręcania koniunktury na studia to się zgadzam absolutnie. Co ciekawe, mit wysokoprodukcyjnej gospodarki opartej na wiedzy to właśnie tylko mit. Obecnie mamy najlepiej w historii wykształcone pokolenie młodych ludzi, chociażby w EU, a jednocześnie najwyższe wśród nich bezrobocie w historii. Paradoks.

Powrót po dłuższej przerwie...

Przesadzacie.

 

Zrobić studia można. Ale jednocześnie robić swoje. Nie wiązać się z tym papierem. Wtedy paradoksalnie mogą przynieść jakiś pożytek. Skończenie dobrego uniwerku nie czyni człowieka lepszym. Gdyby tak było - byłoby to niezwykle proste.

 

Jak mawiała moja ciotka: Między człowiekiem a tytułem są szerokie wrota - tytuł może być wielki a człowiek idiota.

 

Sprawdza sięto powiedzenie na każdym kroku...

Gość dziadekwłodek

(Konto usunięte)

(...)Obecnie mamy najlepiej w historii wykształcone pokolenie młodych ludzi, chociażby w EU, a jednocześnie najwyższe wśród nich bezrobocie w historii. Paradoks.

 

???

 

Obecnie mamy dużo więcej młodych ludzi z wyższym wykształceniem. Czy na pewno najlepiej wykształconych? Od nie pamiętnych czasów prześmiewano studiujących na AWF-ie. Teraz nauczyciel języka polskiego robi drugi fakultet z WF-u w trzy miesiące albo pół roku! Jaka jest wartość takiego wykształcenia? Takich przykładów jest wiele. Masówka nie jest dobrym rozwiązaniem. Wyższe można teraz zrobić nawet na Politechnice Telewizyjnej - jak to robił kiedyś serialowy Maliniak.

???

 

Obecnie mamy dużo więcej młodych ludzi z wyższym wykształceniem. Czy na pewno najlepiej wykształconych? Od nie pamiętnych czasów prześmiewano studiujących na AWF-ie. Teraz nauczyciel języka polskiego robi drugi fakultet z WF-u w trzy miesiące albo pół roku! Jaka jest wartość takiego wykształcenia? Takich przykładów jest wiele. Masówka nie jest dobrym rozwiązaniem. Wyższe można teraz zrobić nawet na Politechnice Telewizyjnej - jak to robił kiedyś serialowy Maliniak.

 

???!!!

 

Poziom wykształcenia absolwentów uczelni wyższych oraz liczba absolwentów w całej Europie czyni obecne pokolenie najlepiej wykształconym. Uważasz, ,że lepiej wykształceni byli ludzie kończący studia 20-30 lat temu? Do obecnego formalnego wykształcenia dolicz sobie masę praktyk jakie młodzi ludzie bezpłatnie robią w czasie studiów i po nich. Nigdy w historii Europy nie było tylu młodych ludzi po uczelniach wyższych, z takim zasobem wiedzy jak obecnie.

Jeśli nie czytasz gazet, to podrzucam parę linków:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Powrót po dłuższej przerwie...

Oczywiście, że ma i to dużo!

 

Słuchaj, dziecko w szkole jak się zgłasza do odpowiedzi to ma obowiązek ją uzasadnić. Zapomniałeś o tej zasadzie, czy nigdy jej nie poznałeś? Może rozwiń swoją wypowiedź i wyjaśnij co poeta miał na myśli.

Powrót po dłuższej przerwie...

Odpowiedziałeś z jakiego landu obserwujesz polskie realia? Nie! Więc...

 

Ale to nie ma nic do rzeczy, w jakim kraju mieszkam. Pierwszy napisałeś, że to ma jakieś znaczenie, więc zanim dam odpowiedź, racz uzasadnić dlaczego w ogóle mam ją dawać.

Jesli nie zauważyłeś, to żyjemy w Europie i świecie zglobalizowanym. Fakt, że ktoś wyemigrował z kraju A nie przeszkadza mu obserwować, czytać prasy, odwiedzać, etc. tego kraju z kraju zamieszkania B. No chyba, że jak Kaczyński odmawiasz emigrantom prawa do miana Polaków (albo Prawdziwych Polaków, w szczególności) - wtedy nie mam pytań.

 

A poza tym zamiast roztrząsać mój adres zamieszkania odnieś się lepiej do faktów, a nie do osób. Chyba, że brakuje argumentów...?

Powrót po dłuższej przerwie...

> romekjagoda

 

To ja Ci napisze jaka jest roznica w miejscu siedzenia.

Kiedy wyjezdzasz, to robisz to z perspektywa osiagniecia kilka razy wyzszych zarobkow, ktore potem wydasz w kraju ojczystym.

Nawet jak okresowo przechodzisz trudnosci, to suma sumarum osiagniesz dlugookresowy cel wyzszych dochodow.

 

Bedac tylko i wylacznie w kraju, dlugookresowym celem moze byc np. samo codzienne przezycie.

Krotkookresowa utrata pracy moze rownac sie nawet z zalamaniem psychicznym i proba samobojcza.

 

Zasadnicza roznica miejsca siedzenia moze wiec sprowadzic sie do tego czy masz codzeinna chec na zycie, perspektywe, czy jest Ci juz wszystko jedno.

"Po raz pierwszy w historii ludzkości możesz przenieść chorobę, na którą nie chorujesz, na kogoś, kto został na nią zaszczepiony !!!" u2be

  • 1 miesiąc później...

Było już w wątku o utracie elitarności studiów, ciekawe że ma to jeszcze jedną logiczną konsekwencję - w dawnych czasach kiedy studia były naprawdę elitarne i w takiej Warszawie było najwyżej kilka tysięcy aktywnych studentów, była dużo większa szansa że np. w jednej korporacji akademickiej spotkają się najwyższej klasy inżynier jak i handlowiec oraz np. prawnik - kombinacja czasem konieczna żeby uruchomić skuteczny business. W magmie idącej w setki tysięcy, ci naprawdę zdolni z różnych dziedzin mają małe szanse się spotkać.

 

Ciekawy system - kilkunastu korporacji (zwanych "nations" i kontynuujących tradycje zrzeszeń studentów z poszczególnych historycznych prowincji) o możliwie zróznicowanym składzie specjalnościowym - działa na największym i dość jednak elitarnym uniwerku w Uppsali (Szwecja), bez członkostwa w korporacji nie można w ogóle podejść do egzaminu. Kto wie - może to jest jedną z ich "tajemnic szefa kuchni".

> romekjagoda

 

To ja Ci napisze jaka jest roznica w miejscu siedzenia.

Kiedy wyjezdzasz, to robisz to z perspektywa osiagniecia kilka razy wyzszych zarobkow, ktore potem wydasz w kraju ojczystym.

Nawet jak okresowo przechodzisz trudnosci, to suma sumarum osiagniesz dlugookresowy cel wyzszych dochodow.

 

Bedac tylko i wylacznie w kraju, dlugookresowym celem moze byc np. samo codzienne przezycie.

Krotkookresowa utrata pracy moze rownac sie nawet z zalamaniem psychicznym i proba samobojcza.

 

Zasadnicza roznica miejsca siedzenia moze wiec sprowadzic sie do tego czy masz codzeinna chec na zycie, perspektywe, czy jest Ci juz wszystko jedno.

 

Krzysiek, nie wiem czy dobrze zrozumiałem, ale razem z Dziadkiemwłodkiem próbujecie odnosić sie do faktu skąd ja piszę, a nie do faktów istotnych dla przedmiotu dyskusji. Jestem świadom wszystkiego co piszesz.

Ponadto, czytam o problemach z rekrutacją i znalezieniem rozsądnych ludzi do pracy, za dobre nawet pieniądze w PL. Owszem. Ale to bardziej chyba chodzi o nastawienie obecnego pokolenia niż o ich wiedzę. Obiektywnie, nigdy nie było takiego poziomu wykształcenia, wymagań co do praktyki/kursów/umiejętności, etc. by dostać pracę. I to są paradoksy na które wskazuję.

 

bez członkostwa w korporacji nie można w ogóle podejść do egzaminu.

 

Jeśli to prawda, to niewiarygodne. Tak dalece posunięty korporacjonizm w edukacji? A gdzie negatywna wolność zrzeszania się? Nie mają tego w konstytucji zapisanego?

Powrót po dłuższej przerwie...

Jeśli to prawda, to niewiarygodne. Tak dalece posunięty korporacjonizm w edukacji? A gdzie negatywna wolność zrzeszania się? Nie mają tego w konstytucji zapisanego?

Jest Nacja Skanów w której nie płaci się za członkostwo ale i nie ma się praw do uczestniczenia w żadnej aktywności. Tak czy siak nacje są postrzegane jako część studenckiego życia i jego kolorytu.

Z tego i tego co slysze w czasie wizyt i co tu cytowane to w obecnej Polsce jakosc wyksztalcenia wyzszego spada i jest coraz bardziej sobie a muzom. W szkolach srednich roznie bywa i zalezy od nauczycieli. Ale tak naprawde warto sie uczyc, ale trzeba wiedziec czego, jesli sie chce zarabiac za granica. Jesli w Polsce to trzeba umiec sie ustawic. Takie sa moje wrazenia z wizyt w Polsce, z tego co slysze od rodziny i przyjaciol a teraz to od ich dzieci.

 

W porownaniu z reszta rozwijajacego sie swiata Polska cofa sie w coraz wiekszym tempie. Pod katem osiagniec naukowych i liczby patentow miedzynarodowych jest ich cztery razy mniej niz za Gierka. Mamy ich chyba mniej niz Korea Polnocna a na glowe mieszkanca to jestesmy w czarnej Afryce.

 

pozdrawiam,

Zgadzam się z przedmówcą - dodam tylko że te negatywne zmiany dość dobrze korelują czasowo z nową maturą oraz wprowadzeniem masowości szkolnictwa "wyższego".

  • Redaktorzy

Jak już zeszło z powrotem na uniwersytety, to może dodam słówko od siebie. Mam pewne spostrzeżenia związane z funkcjonowaniem uniwersytetów w Polsce i za granicą, a jak wiadomo, bez dobrych uniwersytetów nie ma dobrej nauki, innowacyjnych rozwiązań i ludzi, którzy mieliby je wprowadzać.

 

Polskie uniwersytety znajdują się bardzo daleko w rankingach światowych. Można oczywiście przypominać, że Polska straciła dwie spośród swoich trzech najstarszych akademii w momencie, gdy USB i UJK znalazły się poza granicami kraju. To smutna prawda, a wiemy, że uniwersytet we Lwowie był znanym ośrodkiem nauk ścisłych. Taki cios w ciągłość rozwoju nauki musi zaboleć, bo to jeszcze gorzej, niż gdyby na przykład Wielka Brytania straciła Oksford i powiedzmy Edynburg. Jednak współczesna Polska ma ogromną ilość wyższych uczelni, z czego przynajmniej kilka naprawdę dużych. I spośród tego bogactwa jedynie kilka mieści się w pierwszej pięćsetce madryckiego rankingu, i to na samym dole, a w innych rankingach nie widać ich w ogóle. Co jest przyczyną tak słabej pozycji? Komunizm? Można tak przypuszczać, ale co w takim razie z uniwersytetami chińskimi, na których komunizm nominalnie panuje do dziś, a które są w tych rankingach wyżej? Los? Brak środków? A może jeszcze coś innego?

 

Nie chcąc udzielać odpowiedzi wprost, podzielę się może własnym doświadczeniem. Jako naukowiec pracujący poza uniwersytetem, jestem niekiedy proszony o objęcie opieką naukową tego lub owego studenta. Rozmawiałem parę dni temu z magistrantką, która usprawiedliwiała się, że nie może przyjść na umówione spotkanie, bowiem niespodziewanie wyznaczono jej egzamin poprawkowy. Co się stało? Otóż gdy bezpośrednio po egzaminie pisemnym zapoznała się z wynikami umieszczonymi na tablicy ogłoszeń, przy jej nazwisku widniała ocena „dobry”. Zadowolona wróciła do domu, a po paru dniach dowiedziała się, że jej ocena na wywieszonym arkuszu została zamazana korektorem, a na wierzchu wypisano ocenę „niedostateczny”. Udała się do dziekanatu, gdzie dowiedziała się, że: A. nie dowie się, kto zmienił ocenę na oficjalnie wywieszonym arkuszu, B. nie ma prawa zapoznać się ze swoją pracą egzaminacyjną, oraz C. uniwersytet nie ma obowiązku udzielić, i nie udzieli jej informacji, jakie błędy popełniła podczas egzaminu pisemnego. Nawet jak na prowincjonalną wyższą szkołę mydła i powidła byłby to popis niezłego bęcwalstwa, a mowa tu o jednym z bardziej cenionych uniwersytetów w Polsce. Stopień demoralizacji administracji tej uczelni przechodzi według mnie wszelkie pojęcie. Może się nie znam, może to jest powszechna praktyka. W takim razie demoralizacja jest powszechna.

 

Jeden z moich kolegów do niedawna był wykładowcą na (dla odmiany) jednej z podlejszych państwowych szkół wyższych w Polsce. Na tej uczelni spotkała go ciekawa przygoda. Udało mu się mianowicie doprowadzić do usunięcia pewnego studenta. Student ten przez pięć lat nie był w stanie zdać u mego kolegi egzaminu, co samo w sobie nie jest może niczym zaskakującym, ale dodatkowo student ten nie mówił (a przynajmniej nie mówił do egzaminatora). Przez pięć lat dwa razy do roku przychodził na egzamin, bez słowa brał kartkę z pytaniami, czytał je wnikliwie, przez pewien czas siedział w drapiąc się i wykrzywiając, po czym bez słowa wstawał i wychodził. Co jest zaskakujące w tej historii? To, że ten sam student w niewyjaśniony sposób zdawał egzaminy u pozostałych wykładowców. Znałem kiedyś kobietę, która zaczęła mówić w trzeciej klasie szkoły podstawowej. Tajemnica, w jaki sposób w takim razie dotarła do trzeciej klasy należy prawdopodobnie do tej samej kategorii, co tajemnica owego studenta i jego uniwersytetu.

 

Na pewnej z kolei uczelni ożywionej podobnym esprit przyjęto do pracy panią profesor z akademii medycznej. Wiadomo, że uniwersytety biją się o tzw. samodzielnych pracowników naukowych i wyrywają ich sobie z powodów administracyjnych, nie mających nic wspólnego z nauką. Słyszałem o zatrudnieniu habilitowanego osobnika usuniętego z poprzedniej pracy za molestowanie studentek, który w nowej robocie natychmiast powrócił do ulubionego zajęcia. Ale wróćmy do naszej pani profesor. Otóż jednym z jej pierwszych pytań w nowej pracy było, kto właściwie będzie prowadził jej zajęcia. Po chwilowej konsternacji okazało się, że pani profesor nie wyobraża sobie, aby miała sama powadzić wszystkie planowe zajęcia, za którą to pracę dostaje swoją pensję. Oczekiwała przydzielenia jej darmowego „murzyna” spośród młodszych pracowników naukowych. Gdy wyjaśniono jej, ze to nie akademia medyczna, i tutaj każdy z reguły sam prowadzi swoje wykłady i seminaria, była bardzo zdziwiona.

 

Regularnie spotykam się z nawoływaniem do szerszego otwierania się polskich uniwersytetów na studentów z zagranicy. Zapytuje się publicznie, dlaczego nasze uczelnie nie przyciągają obcych wykładowców i studentów, co z pewnością podniosłoby poziom i zwiększyło dochody. To drugie akurat jest wątpliwe, bo zobowiązani jesteśmy do przyjmowania studentów z Unii na tych samych zasadach, co polskich, a więc na studia dzienne za darmo, jednak pytania wciąż są aktualne. Próbując na nie odpowiedzieć, powiem że po pierwsze, wykłady w języku polskim nie interesują nikogo oprócz slawistów, po drugie zaś polskie pensje akademickie nie stanowią pokusy dla nikogo z liczącego się ośrodka akademickiego. O ile jeszcze ten drugi czynnik można by zniwelować przez system indywidualnych umów (co oczywiście byłoby szalenie niesprawiedliwe), o tyle nieznajomość języka angielskiego wśród wykładowców i administracji uczelnianej, a co za tym idzie niezdolność i niechęć 90% polskich uniwersytetów do prowadzenia zajęć w międzynarodowym języku nauki zamyka sprawę nieodwołalnie. Żeby dziś mieć w Polsce uniwersytet w pełni zgodny z międzynarodowym standardem badań i nauczania studentów, trzeba by go założyć od podstaw, a następnie pracować sto lat na jego pozycję.

 

Po zaprowadzeniu przed laty ustroju, który miał służyć wspaniałemu rozwojowi nauk wszelkich, wprowadzono w Polsce system skopiowany z sowieckiego, z potężną państwową Akademią Nauk, do której przeniesiono naukowców z uniwersytetów. Pomijam polityczne przyczyny i skutki tego posunięcia, ale praktycznie był to cios w naukę, bowiem doprowadziło do sztucznego rozdziału na instytucje zajmujące się nauką (akademia, jak sama nazwa wskazuje, nauk) oraz uniwersytety vel „szkoły wyższe”, zajmujące się uczeniem studentów. Jakie by nie były te przyczyny, od tego czasu uniwersytety zawsze miały za mało środków na badania, zaś instytuty naukowe nie były dopuszczane do studentów. Jedni uczeni mieli pracować ze studentami jak górnicy na akord, inni zaś nie mieli nawet pojęcia, jak poprowadzić wykład. Czy nie jest to jeden z powodów spadku poziomu nauki w Polsce?

 

Swego czasu na jednym z brytyjskich uniwersytetów spotkałem Holendra, który pracował w miejscowym zespole badawczym. W rozmowie wyznał, że był zmuszony do odbycia długotrwałego stażu za granicą, bowiem w przeciwnym wypadku nie otrzymałby w Holandii profesury. Proszę zwrócić uwagę, że zatrudnienie na stanowisku badawczym nie jest przecież dawane każdemu chętnemu za nic. Nasz Holender musiał wykazać się wcześniej wystarczającym dorobkiem i poziomem naukowym, aby go za granicą przyjęto. Następnie taki człowiek wraca po pół roku (albo dłużej) z wynikami i praktyczną znajomością języka angielskiego, i dopiero wówczas macierzysta uczelnia uważa za stosowne mianować go na stopień profesora. Bez tego się nie nadaje. Ciekawe, prawda? Widzicie koledzy w tej sytuacji niektórych naszych miejscowych donów akademickich?

 

Nie chcąc przedłużać, wybrałem tylko parę charakterystycznych przykładów, Można się spierać o rozłożenie akcentów. Ale istnieje coś takiego, jak korzenie zjawiska i ogólna atmosfera. A moim zdaniem korzenie tkwią akurat w polskim systemie zdobywania wykształcenia, opartym na uniwersytetach, którym się wydaje, że są skrzyżowaniem prowincjonalnej szkoły podstawowej z ubojnią brojlerów.

Po zaprowadzeniu przed laty ustroju, który miał służyć wspaniałemu rozwojowi nauk wszelkich, wprowadzono w Polsce system skopiowany z sowieckiego, z potężną państwową Akademią Nauk, do której przeniesiono naukowców z uniwersytetów. Pomijam polityczne przyczyny i skutki tego posunięcia, ale praktycznie był to cios w naukę, bowiem doprowadziło do sztucznego rozdziału na instytucje zajmujące się nauką (akademia, jak sama nazwa wskazuje, nauk) oraz uniwersytety vel „szkoły wyższe”, zajmujące się uczeniem studentów. Jakie by nie były te przyczyny, od tego czasu uniwersytety zawsze miały za mało środków na badania, zaś instytuty naukowe nie były dopuszczane do studentów. Jedni uczeni mieli pracować ze studentami jak górnicy na akord, inni zaś nie mieli nawet pojęcia, jak poprowadzić wykład. Czy nie jest to jeden z powodów spadku poziomu nauki w Polsce?

Akurat ten system na pierwszy ogląd mógłby mieć pewien potencjał - wystarczyłoby żeby najlepsi studenci byli kierowani na naukę do tej super-instytucji badawczej, i to nie w trybie wykładowym tylko tutorskim (oxfordzkim).

 

Mała dygresja której z dziwnych powodów nie umieściłem jeszcze w tym wątku - dziwi mnie w ogóle przywiązanie do wykładu jako formy przekazywania wiedzy. Geneza wykładu jest wybitnie średniowieczna - pochodzi on mianowicie z czasów kiedy książka, przepisywana przez rok przez kopistę benedyktyńskiego, na kosztownym pergaminie, była warta tyle co wieś. Dlatego książkę miał tylko profesor i czytał z niej studentom, którzy spisywali wiedzę na papierze o trwałości dzisiejszego toaletowego pośledniego gatunku, wkuwali, a następnie profesor odpytywał ich na egzaminie, znowu ze swojej książki. Angielska nazwa wykładu - lecture - a więc "czytanie" dobrze oddaje genezę i istotę rzeczy tego systemu.

 

W dzisiejszych czasach - internetu, bibliotek i taniego druku - jest to bezsensowne marnowanie czasu studentów, którzy materiał wykładowy znacznie lepiej i szybciej opanowaliby rozwiązując realne problemy (w których wiedza do przyswojenia jest potrzebna) pod kierunkiem tutora, ew. wysyłającego studenta na konsultacje do specjalisty z danej dziedziny. Wiadomo że byłby to system droższy na głowę studenta - mikrofon i głośnik pozwalają tanio zwiększyć liczbę studentów na wykładzie - jednak pozwoliłby na wykształcenie specjalistów wysokiej klasy a nie niedouków z dyplomami, jakich masowo produkują obecnie uczelnie, nie wiadomo dlaczego zwane wyższymi. Dobrze pamiętam ile warta była moja wiedza z takiego np. przetwarzania sygnałów po zaliczonych wykładach na uczelni. Musiałem właściwie nauczyć się tego od nowa sam przy okazji rozwiązywania konkretnych problemów - i miałem rzecz opanowaną jako tako ileś lat później niż było to możliwe przy właściwym systemie kształcenia.

 

Tym niemniej wracając do głównego motywu centralnej instytucji badawczej - mogłaby ona nauczyć czegoś studentów gdyby prowadziła badania na światowym poziomie i we współpracy z przemysłem, a nie tylko zajmowała się pisaniem sprawozdań dla ministra. Stosunek do ew. studentów pod opieką tutorską mógłby nawet być tu wskaźnikiem czystości intencji pracowników tej instytucji. Jeżeli jest prawdziwy problem do rozwiązania, warto dobrze wykształcić sobie pomocnika. Jeżeli jednak jedyną umiejętnością "naukowca" jest wyciąganie grantów, nie dziwne że najchętniej zamknąłby swoją wiedzę w szafie i bronił dostępu niepowołanym.

  • Redaktorzy

Nie winię tutaj Akademii Nauk, bo wiem jak trudno uzyskać dostęp do nauczania studentów, jeśli nie jest się naukowcem uniwersyteckim. System finansowania nauczania studentów jest skonstruowany jako kompletny, bez udziału osób z zewnątrz. Dlatego każdy promotor lub wykładowca spoza uniwersytetu oznacza odebrania jakichś nędznych pieniędzy, które w przeciwnym wypadku pozostałyby na uczelni. Taki system raz wprawiony w ruch działa samoczynnie, zmuszając ludzi do wydzierania sobie ochłapów. Dobro nauczania, studentów, w tej sytuacji schodzi na dalszy plan. Liczy się przetrwanie katedry czy parę extra nadgodzin.

Obecny system służy społecznemu zapotrzebowaniu na oksymoron pt. "masowe szkolnictwo wyższe" i stworzenie elitarnej instytucji kształcącej studentów dużo lepiej niż uczelnie "wyższe - niższe" psułoby krew wielu. Że juz nie wspomnę o blokowaniu jakichkolwiek zmian przez żyjących z obecnego systemu.

 

Tym niemniej w obecnym kształcie ów system powoduje, że zamiast nadrabiać tracimy dystans do najlepszych, więc normalne jest że człowiek zaczyna zastanawiać się jak coś tu zmienić.

  • 2 tygodnie później...

Same smakowitości:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Tak się dziś "studiuje"?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Człowiek może być dobry, uczciwy ale i tak ilość ludzi na jego pogrzebie zależy od pogody...

  • 1 miesiąc później...

Ciekawa statystyka odnośnie osiągania wysokich umiejętności w bardziej skomplikowanych technicznie dyscyplinach:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Zawsze uważałem że sport jest dobrym poligonem doświadczalnym dla konkurencji w nauce czy ekonomii - w końcu tu i tu chodzi o wygrywanie z najlepszymi.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
  • Redaktorzy

Jest Nacja Skanów w której nie płaci się za członkostwo ale i nie ma się praw do uczestniczenia w żadnej aktywności. Tak czy siak nacje są postrzegane jako część studenckiego życia i jego kolorytu.

 

U nas są odrodzone korporacje studenckie. Zajmują się głównie czym - zgadnijcie? Bingo, kolega wygrał sokowirówkę: zajmują się zasadniczo niepodległością.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.