Skocz do zawartości

Opinie o sprzęcie

5844 opinie sprzęt

Hifiman HE-400

Miałem je do testów. Bardzo fajnie grały, ale ciężar nie do przyjęcia. HE-500 to już zupełny dramat - 0.5kg na głowie. Wybrałem Grado 1000i - wiem, trochę wyższa półka i ciężko porównywać. Lepiej grają i dużo lżejsze.


Hegel HD10

DAC zakupiłem okazyjnie i w ciemno. Na dzien dobry w oczy rzucają się niebieskie diody, które dosłownie oślepiają, do tego przycisk power na tylnej ściance. W urządzeniu za ta kase trochę dziwne. Co do brzmienia. Zdecydowanie nie polecam HD10 do systemów dość jasnych, neutralnych. Kolumn grających zdecydowaną średnicą, bo w połączeniu z HD10 otrzymamy miksture wybuchową składającą sie z mega wokalu, perkusji, gitar zagłuszając przy tam całą resztę. Ale jeżeli ktoś szuka więcej powietrza na średnicy, detalu, podkreślenia bębnów, gitar, lubi wsluchiwać się w głos ulubionego wykonawcy to szczerze polecam. Nawiążę tu jeszcze do mojego systemu składającego się ze wzmacniacza Denon PMA-2000R oraz kolumn podłogowych średniej wielkości z topowej serii Magnata, czyli Quantum 905. Po zapięciu Hegla oraz niedawno nabytego wzmacniacza Denon PMA-2000R nie wiedziałem że moje kolumny potrafią zagrać z taką szybkością, detalem i kontrolowanym basem. Po wpięciu w system samego PMA-2000R uzyskałem precyzję wysokich tonów i dobrą kontrolę basu, ale HD10 dodał do tego jeszcze scenę 3d na średnicy, wyeksponował rzeczy "schowane" w tle, pokazał pewną trójwymiarowość instrumentów dlatego u mnie spisał się nad wyraz dobrze. Żeby do tego brzmienia dodać jeszcze glupi guzik power na przedniej ściance i zmienic prostackie niebieskie diody na cywilizowane czerwone było by to znakomite urządzeni dla ludzi szukających ożywienia ich systemu!


Onkyo TX-8211

to model z 1998 roku , używałem go do 2001 a później dostała go siostra ( DZIAŁA W 100 % do dziś)


Hifiman HE-400

Witam Szanownych kolegów, Zacznę może od budowy, słuchawki Hi-FI MAN HE-400 prezentują się zacnie/solidnie i że tak powiem rasowo. Od pierwszego kontaktu mamy wrażenie z obcowania ze sprzętem klasy premium. Pałąki z metalu nietuzinkowego od razu rzucają się w oczy, mocowania na konkretnych śrubach. Między elementami obracanymi zastosowano podkładki sprężynowe i teflonowe. Znaczy to, że producent podchodzi do sprawy profesjonalnie. Samo dopasowanie w/w słuchawek jest ok, nie uwierają, dostosowują się automatycznie do kształtu głowy/uszu. Regulacja wysokości działa prawidłowo, dość sztywno ale tak ma być aby słuchawki się nie przesuwały. Same przetworniki są dość pokaźnych rozmiarów i mając na głowie takie kolosy można usłyszeć od bliskich osób porówniania do teletubisia  Cóż wyglądać wygląda a ciekawe jak gra. Otóż dźwięk na pierwszy rzut pokazuje ogromną przestrzeń, co jest rzadko spotykane w słuchawkach. Naprawdę można poczuć tak zwane hektary rolne  Proszę nie mylić ze zmysłem zapachu, mówimy o słuchu i tego się trzymajmy. Odwzorowanie detali na bardzo wysokim poziomie, nie przesadzonym ale dosadnym. Spokojnie można odrzucać źle zrealizowane płyty bo wszystkie niesmaki wychodzą na wierzch. Cóż to już jest klasa sama w Sobie i hajendowe zabawki taki urok mają. Coś za coś. Basy bardzo dobrze artykułowane, fakturowe nie jednolite a zróżnicowane, ciekawe. Dają odczuć niskie zejście bębna i tworzą mocną podstawę dla reszty pasma. Mi się to bardzo podoba. Wyższy bas też jest ok, delikatniejszy i szczegółowy ale nie suchy. Idąc kroczek wyżej trzeba by napisać o średnicy a ta jest bardzo fajna, daje wrażenie obcowania przed artystą, słuchawki HIFI MAN-a dają swego rodzaju wyrazistość obcowania z piosenkarzem. Czuć ducha osoby w przekazie a to jest trudne do osiągnięcia! Jednym zdaniem bliskość i naturalność. Średniak nie wybiega przed resztę pasma, jest konkretnie zaznaczona na scenie jak reszta dźwięków, tak powinno być. Górę mógłbym określić jako szczegółową i ciekawą. Z tego względu, że wybrzmieniami poprostu czaruje. Dzwoneczki czy blachy są żywe, mocno artykułowane, zawieszone w przestrzeni. Mocno pokazane jakby zarysowane dokładnie jak na desce kreślarskiej. Proszę nie kojarzyć tego z precyzja chirurgiczną bo to nie ten sam temat, tutaj bardziej bym określił grę jako neutralną ale cholernie czystą. Coś ala górski potok. Ogólnie bardzo dobra hi-endowa konstrukcja, czysty przekaz z mocna podstawą basową i kryształową górą oraz naturalnym wokalem, przestrzeń koncertowa. Mi się podoba. Aby dodać smaczku i zobrazować Wam mój wgląd w w/w słuchawki, walnę porównanie niczym Jerremi Clarkson. HIFIMAN HE400 są niczym, średnio wysmażony steak lekko krwisty ale dobrze przypieczony z ziarnami pieprzu. Smacznie jak u mamy :D Sprzęt : Laptop Toshiba/Dac Nu-Force Air Dac/ Wzmacniacz NAD C356 bee/ Muzyka: Vangelis/AC/DC/Ed Sheeran / Westbam/Josh Groban/ Sam Bailey/Justyna Steczkowska


Hegel H160

Wzmacniacz Hegel H160 zastąpił w moim systemie H80. Potwierdzam wypowiedzi poprzedników na tym forum, że to duża zmiana i to w dobrym kierunku. Hegel H160 wniósł do mojego systemu energię, której brakowało H80. Spowodował powiększenie sceny i to w dwóch wymiarach. Muzyka jest bardziej wyrazista. Może to granie w stosunku do H80 mniej kameralne i intymne. Pewnie właśnie tak bym to określił. Dla mnie jednak to progres. Choć jak gdzieś przeczytałem i podpisuję się pod tym, oba można by mieć w dwóch systemach. Jeden w salonie, a drugi np. w sypialni. Na tą chwilę zmieniłem i cieszy mnie muzyka, którą zapodaje ten wzmacniacz. Używam go jak klasycznej analogowej integry. Jest sterowany poprzez xlr z odtwarzacza wieloformatowego OPPO105. Gram z CD i plików flac, które zapuszczam z dużego dysku z własnym zasilaniem. Może kiedyś wykorzystam jego cyfrowe dodatki. Myślę, że w pierwszej kolejności trzeba zmienić głośniki Dynaudio DM3/7 na F260. Co prawda prądu im nie brakuje z h160, jednak góra i dół nie są tak piękne jak w F260. Słucham głównie jazzu jednak klasyczny rock np. Pink Floyd pojawiają się też często. Tu właśnie pojawia się duża różnica w stosunku do H80. H160 gra wszystko co mu się podsunie i robi to wyśmienicie, Osiemdziesiątka z racji swej subtelności jest doskonała do jazzu i muzyki gdzie wyeksponowany jest wokal. Nie opisuje wrażeń ze słuchania muzyki poważnej, choć też jej słucham. Do tego potrzeba dwa razy lepszą elektronikę, a może jeszcze wyżej aby się zachwycić. Jednak dalej twierdzę, że Hegel H160 to świetny i bardzo uniwersalny sprzęt. Gorąco go rekomenduję i namawiam do odsłuchu, najlepiej w swoim systemie u siebie w domu. Ja tak zrobiłem i.....został. Hegel H160 -podsumuję go jak moją ulubioną whisky Laphroaig- pokochaj go lub znienawidź, ale daj mu choć jedną szansę.   ps. Hegel H160 podobnie jak H80 ma świetny minimalistyczny wygląd, tylko dwa pokrętła, dla mnie ideał, a przycisk zasilania koło przedniej nóżki to genialne. To oczywiście bardzo subiektywne odczucia.


BMN B1

I tak słuchałem słuchałem i słuchałem... Pisząc krótko: cudnie grają:)


Leben CS300F

Moja przygoda z Lebenem 300F zaczęła się dość niefortunnie,po pierwszym odsłuchu w Nautilusie byłem zniesmaczony,dzwięk taki jakby lekko za kocem ,na dodatek jakby w jednym kanale grało troszkę głośniej niż w drugim i jeszcze dość wysoki przydźwięk w głośnikach skutecznie mnie zniechęcił. Jednak za parę miesięcy na kolejnym przypadkowym odsłuchu "F-ka" zagrała zupełnie inaczej, jak nie ten wzmacniacz którego wcześniej słuchałem w tych samych warunkach -jak się później okazało przesłuchiwany za pierwszym razem przeze mnie egzemplarz miał uszkodzoną lampę wejściową 17EW8. Więc później już chciałem go mieć...   Użytkując wcześniej prawie dwa lata poprzednią wersją -czyli XS miałem sporo czasu aby porównać obydwa wzmacniacze.     Obydwa grają podobnie ,ale jednak różnice są.Chcę je opisać na zasadzie porównania "F "do "XS" ponieważ są to jakby bliźniacze modele.   Do rzeczy: F-ka nie ma już takiej otwartości i szczegółowości brzmienia na średnicy jak XS ,jest za to bardziej plastyczna -cieplejsza z lepszym wypełnieniem zwłaszcza wyższej średnicy,XS był chudszy w tym zakresie.Wokal w "F-ce" jest pełniejszy ,bardziej obecny i nasycony -tu i teraz... Sybilanty jednak są mniej dokładne i lekko okrojone. Bas w "F-ce" schodzi niżej, jest bardziej nasycony ,mięsisty ,ale nie jest tak szybki jak w XS,ale jak na wzmacniacz 15 wat jest i tak doskonały.     Wysokie tony w "F-ce" w porównaniu z XS są lekko cofnięte ,nie błyszczą już tak jak w XS- słychać mniej szczegółów."F-ka" wydaje się więc lekko przyciemniona w porównaniu z XS. Natomiast patrząc ogólnie Leben 300F wydaje się być bardziej wydajniejszy prądowo,tzn. w momencie gdzie Xs wyzionął już ducha wykazując brak chęci do wysterowania kolumn ,to "F-ka" jeszcze dawała rady...ale tylko nieznacznie.     Ponieważ od wielu lat hobbystycznie zajmuję się elektroniką ,patrząc na schematy obydwu wzmacniaczy -bije od nich prostotą -układ jest tak prosty jak tylko to możliwe. Zasilacz jest okrojony do minimum ,nikt już tak nie oszczędza na elementach zasilacza- zastosowano najprostrzy i najtańszy rodzaj prostownika, potencjometr też słabej jakości zwykły błękitnik,za to elementy w torze sygnału są dość dobrej jakości. Natomiast gniazda lamp budżetowe,widać że nad projektem czuwał księgowy, największy nakład kosztów przeznaczono chyba na obudowę ,bo wygląd zewnętrzny i jakość wykonania jest świetna ,ale kosztem jakości elementów wewnątrz- za te pieniądze można się było bardziej postarać.   W "F-ce" zastosowano dziwne lampy których chyba do tej pory nikt nie stosował do audio ,bo nie były do tego przeznaczone lecz używano ich do dawnych komputerów.   Wielkie brawa dla konstruktora ,który podjął wyzwanie i odważył się na takie przedsięwzięcie.Niestety nie mamy tu wielkiego pola do popisu z żąglowaniem lampami ,bo z lamp mocy prawie nie ma wyboru ,nie lepiej jest z lampami sterującymi .Fakt lampy kosztują grosze i to wielki plus !   XS za to daje wielkie pole do popisu co czyni go doskonale uniwersalnym ,można dowolnie kształtować dzwięk w zależności od gustu i zasobności porfela.     Teraz o kolumnach i współpracy z nimi:   grałem przez prawie pół roku z różnymi głośnikami ,ale najsłabiej Leben 300F zgrywa się właśnie z tak polecanymi Harbeth`ami. Z M30.1 jest tylko dobrze -ale dobrze to za mało wydając tyle grosza-nie jest to połączenie synergiczne -raczej nazwałbym je "podstawowym" albo "bezpiecznym" niestety ...   Dźwięk w tym zestawieniu nie jest godny pełni szczęścia, średnica F-ki jest lekko przysłodzona i wypchnięta do przodu co zlewa się ze średnicą Harbeth też podsyconą i ocieploną więc w efekcie tracimy wiele informacji ze środka pasma -objawia się to dość słodkim ciepłym dźwiękiem -jeśli ktoś tak lubi to ok , ale jest to takie szkolne plumkanie na początek,WYSOKIE w tym zestawieniu też nie błyszczą...   Słuchając natomiast M30.1 z modelem Xs twierdzę że zgrywa się on z nimi o wiele lepiej niż "F-ka"-dzwięk jest bardziej naturalny i przejrzysty-jednak i z XS do pełni szczęścia nadal wiele brakuje.     Bardzo podobnie jest przy współpracy z Harbeth P3ESR ,Leben 300F nie kontroluje dostatecznie tych trudnych do napędzenia głośników ,co nie jest dziwne przy ich niskiej skuteczności. Ciekawie natomiast F-ka wypada na średnicy z tymi maluchami ,"trójeczki" są przejrzyste i jeśli chodzi o ten zakres pasma to jest bardzo ciekawie. Co dziwne najlepiej F-ka radzi sobie z wielkim SHL5 ,ale tu do bardzo dobrego grania też sporo brakuje.     Doskonałym połączeniem F-ki są kanadyjskie monitory Reference 3A -z nimi Leben radzi sobie doskonale i jest to świetne synergiczne zestawienie bardzo wyważone tonalnie ,bez przesłodzenia jak z Harbeth ,bez braku dynamiki i ze świetną przestrzenią i szybkością nieosiągalną przy zestawieniu z Harbeth- a tu z Reference mamy granie z wielką i niewymuszoną swobodą.     Jednak najlepsze zestawienie jakie otrzymałem w połączeniu z Lebenem 300F to Spendory ! zarówno SP3/1r2 jak i SP2/3r2 zagrały z nim rewelacyjnie ze wskazaniem na te drugie.To tak jakby zdjąć koc z Harbeth ,DO MUZYKI wróciło życie ,szczegóły ,świetna stereofonia ,szybszy głębszy bas i przepiękna nieprzesłodzona barwa. Leben bez problemu poczyna sobie ze Spendorami które maja dobrą skuteczność i łatwą liniową 8 omową impedancję. Polecam wszystkim - jeśli chcecie kupić Lebena "F" i Harbeth ,przesłuchajcie jeszcze Spendory bo bardzo prawdopodobne że przy nich zostaniecie. Do Harbeth lepiej poszukajcie mocniejszego bardziej przejrzystego wzmacniacza...     To zestawienie ze Spendorem jest o krok do przodu w stosunku do zestawienia z Harbeth.Spędziłem na porównaniach u siebie mając jedne i drugie kolumny- kilka miesięcy .Dla mnie to połączenie ze Spendorem jest najbardziej synergicznym dojrzałym zestawieniem i do Harbeth już potem nawet nie chciało mi się wracać !   Widać że projektanci ze Spendora poszli do przodu zostawiając w tyle Harbeth. Gdy już sam zweryfikowałem swoje poglądy napisałem tak pro-forma do Pana Yoshi Hontani z Lebena ,niedługo otrzymałem odpowiedź która po przetłumaczeniu brzmiała iż nie polecają 300F do modelu P3ESR ani M30.1 Harbeth- bo nie są to glosniki ktore 300F poprawnie wysteruje ,natomiast polecają 7ES3 i Shl5 !!! ( chyba Panowie z Lebena wiedzą z czym najlepiej zagrają ich wzmacniacze )     Ogólnie F -ka jest mało uniwersalnym wzmacniaczem trudnym w doborze kolumn ,ale jak zapewnicie mu skuteczne nieprzesłodzone głośniki o równej liniowej impedancji min . 88 dB to zobaczycie co potrafi.     Dziś nie mam żadnego z tych wzmacniaczy ,ale gdybym miał wybierać JESZCZE RAZ zdecydowanie kupił bym CS300XS ! Przeważnie tak jest że kolejne klony i ulepszenia nawiązują do powiedzenia -" lepsze wrogiem dobrego.


Diora WS-442

Mały diabełek o ostrej górze (typowe dla polskiego audio), nisko schodzącym basem i masakrycznie ostrym konturem :) Jeżeli ktoś nie jest wymagający, a szuka niedrogiego, ale porządnie złożonego sprzętu - to dobry wybór.   Miałem okazję przetestować WSkę wraz z zestawem FS 042 + AS642 przy okazji zleconego mi przeglądu tejże wieży. I byłem zaskoczony, że 20-letni wyprodukowany zaraz po przemianach sprzęt będzie tak dawać radę. Dźwięk czysty, bez szumu/przydźwięku. Końcówka jest tranzystorowa bardzo efektywna (głośna), co prawda bez zabezpieczeń i opóźnionego załączania ale przy "rozsądnym" użytkowaniu nie ma się czego bać. Nie ma tendencji do przegrzewania się, nawet gdy jest na "dnie" wieży.   Ciekawostką jest, że nie w samym wzmacniaczu nie ma ani jednego scalaka - wszystkie stopnie - przedwzmacniacze w tym gramofonowy (!), korektor, końcówka, nawet wskaźnik wysterowania - wszystko na tranzystorach bipolarnych.   Jeżeli szukasz budżetowego sprzętu do pogrywania np. radia - świetny wybór. Do typowej "techniawy" - idealny, Do rocka/metalu - bardzo dobry (wyostrzona góra przyda się przy graniu z winyla/kasety/starszych masterów na CD. Do muzyki klasycznej, blusa czy jazzu też się nadaje, ale bardziej wymagającym melomanom raczej nie spodoba się ostre brzmienie.


Hifiman HE-400

PIERWSZY KONTAKT: HiFiMAN-y dostałem w środku tygodnia i chociaż docelowy odsłuch zaplanowałem na sobotę, to jednak nie mogłem się oprzeć, aby chodź na chwilę ich nie podłączyć. Nim się obejrzałem, chwila zamieniła się w dwie godziny, a czasu do pobudki dnia następnego było coraz mniej. Zanim jednak napiszę o doznaniach muzycznych, wspomnę kilka słów o wrażeniach wizualnych. Czterysetki wyglądają tak, jak wg mnie powinny wyglądać słuchawki. Nie rzucają się w oczy przesadną ekstrawagancją czy też elegancją. Są po prostu miłe dla oka. Biorąc je do ręki można poznać, że mamy do czynienia z dobrym sprzętem. Ich słuszny rozmiar zwiastował, że będą wygodne i tak też było. Muszle obejmują całe ucho (przynajmniej moje ;), a konstrukcja otwarta sprawia, że uszy się nie grzeją. Do dyspozycji mamy również bardzo funkcjonalny futerał, gwarantujący bezpieczeństwo przy transporcie słuchawek.   ODSŁUCH: Ogólnie słuchawek używam tylko nocą przy komputerze, a więc i HiFiMAN-y podłączyłem pod komputer. Źródłem, chodź to określenie na wyrost, była zintegrowana karta dźwiękowa, natomiast wzmacniacz jakiego użyłem do testu to Black Pearl (dzięki uprzejmości użytkownika walkman6). Test zacząłem od pozostawienia „włączonych słuchawek” na pół godziny celem rozgrzania. Po wspomnianym rytuale czas na odsłuch. Pierwsze co zwróciło moją uwagę to bas, który jest dość miękki (ale nie misiowaty), zróżnicowany i rozciągnięty do dołu. Może nie są to jeszcze bramy piekieł, ale moje Senki (HD555) mimo szczerych chęci tak nie potrafią. Uderzenia perkusji są dynamiczne, nie zlewają się ze sobą, natomiast gitara basowa wydaje piękne pomruki. Dolne pasmo wywołało u mnie bardzo pozytywne pierwsze wrażenie i tak już pozostało do końca testu. Do reszty pasma, musiałem się najpierw przyzwyczaić, ponieważ to jest trochę inny sposób prezentacji niż ten na moich codziennych Senkach. Tutaj wokal delikatnie schodzi na drugi plan. Niewątpliwą zaletą HiFiMEN-ów jest przestrzeń i to „audiofilskie powietrze”. Ono wynika chyba poniekąd z konstrukcji otwartej słuchawek. Dźwięk jest swobodny i nie ma uczucia ścisku, którego doświadczyłem po powrocie do Senków. Jak już wspomniałem na początku recenzji, czas odsłuchu wydłuża się bardzo szybko, a sprzyja temu niekiedy intymny charakter przekazu. „Besame mucho - Andrea Bocelli” zapętliłem sobie na dobre kilkadziesiąt minut. Bardzo przyjemnie brzmiał również utwór „Isabel – Il Divo”. Tu akurat zaletą było to dyskretne wycofanie wokalu. Michael Jackson za to potrafił zagrać niespokojnie i hałaśliwie. A na koniec zonk. Wada słuchawek jaka się u mnie niestety pojawiła to sybilanty i nienaturalny przydźwięk przy pewnej wysokości pasma. Po zabawach z equalizerem doszedłem do wniosku, że należy przyciszyć 10 i 14 kHz o około 1 do 3 dB i wówczas było dobrze. Myślę, że część tej górki w paśmie można złagodzić dobrze dobraną elektroniką i kablami, a część wynika z charakteru słuchawek oraz słabego toru.   PODSUMOWANIE: Czterysetki to propozycja warta przesłuchania. Żal mi było się z nimi rozstawać pod koniec testu. Klasą brzmienia porównałbym je do HD600. Przy następnych testach zwróciłbym jednak uwagę na elektronikę. HiFiMAN-y są bardzo wymagające względem reszty toru. U mnie słychać było niedostatki prądu, chodź myślałem, że Black Pearl sobie poradzi nawet przy słabym sygnale.


Marantz CD 17 mk II

Czytałem różne opinie. Zagranicą, zwłaszcza w Niemczech - odtwarzacz zbiera niezłe recenzje. W Polsce zazwyczaj słabe. Kupiłem za równowartość 350€ w idealnym stanie. Na początku, rzeczywiście w zestawie Musical Fidelity A-1 + kolumny ELAC 121s zagrał nieco bez charakteru. Wydawało mi się, że dźwięk trochę gaśnie. Później zorientowałem się, że po prostu jest niemęczący - może nie powala od razu, ale po czasie docenia się ten rodzaj prezentacji - zwłaszcza w muzyce akustycznej. Sprawa diametralnie się zmieniła, kiedy podłączyłem do zestawu wyższej klasy. Zmiana wzmacniacza na MF A3 już dała poprawę. Ale przeskok na drugi zestaw - Magnepan 1.7, później 3.7 z Musical Fidelity A5 pokazał o co chodzi. Przełączałem się między tym i innym odtwarzaczem jako napędem + DAC (Mytek 96 DAC, Behringer Ultracurve Pro). Obydwa przetworniki zewn. grały wyraźnie głośniej. Prąd po prostu ma wyższe napięcie. Grały precyzyjniej, namacalniej. Tu i teraz. Ale dopiero CD-17 wytwarzał to ciepełko naturalnego grania. Dawał wyraźnie lepszą głębię i wrażenie naturalności. Uważam, że odtwarzacz pokaże co potrafi dopiero z dobrymi kolumnami, zwłaszcza z radzącymi sobie wyśmienicie z górnymi rejestrami, co daje niezłą precyzję bez wyostrzeń i klinicznej nienaturalności. Oczywiście rozpatrujemy dźwięk za te pieniądze ile kosztuje CD-17 mk2.


Onkyo TX-8211

Trudno podejrzewać,że za cenę poniżej 500 zł można nabyć coś porządnego i używanego.Ten model amplitunera jest chyba najlepiej dopracowanym sprzętem w swojej klasie przez Onkyo z lat między 2000 - 2003 r.. Dynamiką brzmienia i barwą może zachwycić każdego, kto choć raz go osłuchiwał. Kiedy miałem z nim pierwszy raz do czynienia pomysłem sobie,że to jakiś żart,że nie możliwe jest,by przy tej cenie dźwięk był na tak wysokim poziomie.Kiedy go odsłuchiwałem na starych już głośnikach podstawkowych B&W Visiaon DS1 na pierwszy rzut da się odczuć szybki bas jak z działa armatniego. czytelną i klarowną średnice bez odczucia metaliczności za co były krytykowane poprzednie modele. Sprzęt kupiłem używany na dobry początek jako coś lepszego od mojej poprzedniej wieży do której to marki wolałbym się nie przyznawać :)


Stereovox Colibri-R

Doskonale znając walory młodszego i uznanego HDSE w ciemno nabyłem Colibri. Jeśli chodzi o analogowość barwy to w Colibri pozostaje nadal, in plus natomiast idzie wszystko do góry. Słychać klasę, spójność spokój brzmienia, wypełnienie bez osuszenia jakie posiada HDSE, poukładana scena, plany w tle, pięknie oddana średnica i.............. (zaprzeczenie opinii przedmówcy) Colibri posiada fantastyczną górę, niesamowicie gładką słodką, rozdzielczość występuje w całym paśmie. Łączówka charakterem podobna do Nordosta Reference ale jest jeszcze ciekawsza brzmieniowo czyli lepsza.


Rotel RA-840BX3

Mam ten sprzęt od tygodnia wzmak rewelacja nieprawdą co pisza że tylko do rocka Na tym wzmaku każda muzyka pokazuje inne brzmienie neutralnosć bass jak trzeba ma takiego kopa nawet cicho słuchając cudo a jaką ma miekość HK może się schować z tym buczącym,kluchowatym basem srednice ma wysuniętą bardzo czytelną a soprany nienachalne detaliczne Wzmak pokazuje detale w muzyce które odkrywa się na nowo Jak się kupi wzmak z dobrej ręki to nie ma takich rzeczy że trafo buczy czy mocno się grzeje Rotel urzeka nawet przez to pykniecie przy włączeniu w glośnikach to klasa A


Unitra Elizabetch

Ten amplituner na samym początku gdy go posiadałem wydawał się być sowitym klockiem z drewniana, obudową choć nie załadnie ( bo nierówno to) wykonaną to jednaki z dumnie preżacym się aluminium na froncie przykuwa uwagę.Ale wygląd to nie wszystko Gdyby nie kiepska dynamika basu i przygasanie wyświetlacza przy większej głośności uznał bym to za ewenement a tak...,tym razem inaczej wyszło.


Dual CS-505

Bardzo dobrze wykonany gramofon z roku 1986.Jest to klasyczny model {CS505-2 DELUX} ze "złotego okresu audio". Model ten posiadał audiofilską wkładkę Ortofon OM 10 E wraz z diamentową igłą, miekko pływające zawieszenie. Posiada precyzyjne ramię. Muzykalność ,nasycenie barw, naturalne brzmienie i dynamika przekonają z pewnością wielu koneserów. Tą serię charakteryzuje nie tylko dobre brzmienie i niepowtarzalny design, ale również imponująca w tych klasach cenowych strona techniczna.      


Denon DRA-565RD

Sprzęt mniej więcej z 1994 roku. Bardzo solidnie zbudowany Jest o wiele lepszy od każdego amplitunera kina domowego. Posiada on wystarczającą moc, da radę nawet pokoju 30 metrowym! Ogólnie to jestem bardzo zadowolony z tego Denona. Jeśli szukasz przyzwoitej jakości muzyki to posłuchaj tego.






×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.