Skocz do zawartości

Opinie o sprzęcie

5844 opinie sprzęt

NAD 501

Pierwszy NAD 501 gra u mnie od kilkunastu lat, drugi kupiony ostatnio na zapas czeka w szafie. Po latach użytkowania tego odtwarzacza usiłowałem wymienić go na coś nowszego, ale żaden z przesłuchanych odtwarzaczy do kwoty 3 tys. zł mnie nie przekonał. Nie jest to zapewne neutralny odtwarzacz, ale właśnie jego lekkie podbarwianie muzyki odpowiada mi znakomicie - wspaniała przestrzeń, miękka góra, ciepła średnica, niski i wibrujący bas.


Indiana Line Tesi 260

Dzięki uprzejmości Firmy Rafko miałem przyjemność przez okres tygodnia testować kolumny podstawkowe Indiana Line Tessi 260.   BUDOWA Po rozpakowaniu pudła z przesyłką oczom moim ukazały się dwie czarne skrzynki. Kolumny są dość wąskie o średniej wysokości i znacznej głębokości – wymiary 175x340x300mm. Z założoną maskownicą wyglądają przeciętnie – ani jakoś specjalnie ładnie ani brzydko. Po ściągnięciu maskownic ich wygląd zmienia się całkowicie. Na frontowej płycie znajduje się 26mm jedwabna kopułka otoczona chromowanym pierścieniem, poniżej dość duży 16 cm woofer z korektorem fazy co jest raczej rzadko spotykane w tej klasie cenowej kolumn oraz otwór bas refleks. Płyta czołowa wykończona jest w kolorze czarny mat. Całość robi całkiem dobre wrażenie, które wraz z upływem czasu potęguje się. Od tyłu znajdziemy niezłe pojedyncze zaciski. Są wygodne do podłączenia końcówek typu banan, natomiast znakowanie polaryzacji wymaga poprawy, jest słabo widoczne. Maskownice wykonane są starannie i łatwo się je zdejmuje i zakłada. Kolumny stoją na czterech gumowych podkładkach. Waga 5.9kg/szt sprawia wrażenie że trzymamy w ręku sprzęt, który powinien dobrze zagrać.   ZESTAW TESTOWY Testowane Tesi 260 były podpięte pod elektronike Rotela – wzmacniacz RA 1070, odtwarzacz RCD 1072, spięte kablami Chord Odyssey 2oraz interkonektem Van den Hul d300. Ustawione na ciężkich drewnianych standach. Odsłuchy odbywały się po godzinie 21, z tego też powodu nie były sprawdzane na ponadprzeciętnych poziomach głośności. Pokój odsłuchowy 17m2 dobrze wytłumiony. Kolumny są łatwe do wysterowania. Ciężko jest je natomiast jednoznacznie ocenić co wyniknie z poniższych testów.   TESTY Testy zacząłem od mojej standardowej płyty testowej puszczając naprzemiennie różne rodzaje muzyki, w następnych dniach odsłuchiwałem już poszczególne płyty. Przy cięższej muzyce duże znaczenie ma jakość nagranej płyty. Starsze nagrania ACDC nie brzmią tu najlepiej, dźwięk jest dość płaski, nie oddaje żywiołowości nagrań. Unplugged Nirvany również nie porywa. Soundgarden brzmi lepiej, można przyjemnie słuchać, nawet niższe zakresy są oddawane w miarę wiernie. Nowa płyta Lake of Tears brzmi bardzo dobrze. Po jej odsłuchu można by się pokusić o stwierdzenie że kolumny bardzo dobrze radzą sobie w rocku. Dźwięk jest ładnie wypełniony, wysokie tony są prawidłowe, czuć siłę i ciężar nagrania. Kawałki Aerosmith brzmią dobrze, można się rozsiąść i wsłuchać w płytę. Na próbę włączyłem płytę Prodigy i przy kawałku Smack My Bitch Up trudno jest się nie uśmiechnąć i nie podkręcić wyżej potencjometru. Jest naprawdę dobrze – można się pomylić czy to nadal kolumny podstawkowe czy już podłogowe. Muzyka nieco lżejsza typu Dire Straits brzmi ładnie. Kolumny przekazują dużo informacji, można bez problemu wyłapać przesunięcia palców po strunach, czy inne dźwięki towarzyszące, które często giną przy odsłuchach. Dream Theater również wypada dobrze. Czuć w tej muzyce przestrzeń, gitary ładnie brzmią. Pink Floyd słucha się z przyjemnością. Dostajemy dużą przestrzeń którą rysują nam kolumny, nie brakuje powietrza w tej muzyce. Przy nagraniu koncertowym Raz Dwa Trzy wypadają przeciętnie, niby wszystko dobrze ale nie przekonują nas, że jest to nagranie na żywo. Przy odsłuchach nagrań Stinga jest dobrze zwłaszcza przy kawałkach bardziej idących w stronę rocka, w tych bardziej jazzowych zaczyna brakować charakterystycznego ciepła. Nick Cave niestety nie dał rady zabrzmieć tak jak powinien. Wokal Cave’a nie był tak charyzmatyczny i głęboki do jakiego jestem przyzwyczajony. Wysokie dźwięki fortepianu wydają się mieć zbyt krótkie wybrzmienia. Na koniec puściłem Loreene McKennitt. Byłem nastawiony na lekkie braki w tej muzyce, jednak zabrzmiała ona nad wyraz dobrze. Kolumny zaplusowały dużą przestrzenią, przekazywały sporą ilość informacji, można się było odprężyć i wsłuchać w tą delikatną muzykę.   PODSUMOWANIE Oceniając kolumny Indiana Line Tessi 260 nie jestem w stanie ocenić ich jednoznacznie. Z jednej strony zaprezentowały się bardzo dobrze biorąc pod uwagę ich cenę poniżej progu 1500 zł, z drugiej niektóre płyty mogły by zabrzmieć lepiej. I ciężko nawet przypisać je jednoznacznie do jakiegoś konkretnego rodzaju muzyki – mógłbym je sugerować pod rock, pop, rock progresywny. Myślę jednak że są to ciekawe kolumny, które warto przesłuchać biorąc ze sobą swoje ulubione płyty, jednak kupno ich w ciemno odradzałbym. W końcowym rozrachunku uważam, że są to kolumny wyróżniające się w swoim przedziale cenowym jednak nie są rozwiązaniem uniwersalnym i nie każdemu się spodobają.


Sonic Frontiers SFD 1

Odtwarzacz Sonica to znakomite źródło, zwłaszcza w kontekście cen z drugiej ręki.   Dźwięk jest znakomicie płynny i barwny, góra "triodowa" z masą informacji (zwłaszcza po wstawieniu zegara - ogromny progres w dziedzinie przestrzeni, detaliczności, analityczności, barwy, kontroli i jakości basu) Polecam ten odtwarzacz do każdego sprzętu a zwłaszcza do tranzystorów. Można się pomylić sądząc, że skoro lampa na wyjściu to odnotujemy pewien rodzaj "zmulenia", nic takiego, góry nie brakuje. Otrzymałem wszystko czego można się spodziewać po Hiendowym odtwarzaczu CD za okazyjne pieniądze. Przy tym CD np. Theta Va gra mechanicznie i "cyfrowo", trochę dynamiczniej, ale nie tak barwnie, nie z takim powietrzem i nie z taką głębią sceny. Dlatego Theta do lampy bez motoryki a Sonic do tranzystora.   Jednym zdaniem znakomity stosunek jakość dźwięku/ obecna cena. Konkurencja zaczyna się dopiero w okolicach ok 10 tys z drugiej ręki za odtwarzacz.   Co do kapryśnego lasera... Otóż wiele firm stosowało w swoich CD ten sam transport Philipsa, który siedzi w Sonicu, mianowicie Philips CDM-12.4/05. Problematyczność tego lasera/transportu kończy się w momencie, kiedy sprawdziłem sobie, że jest ogólnie dostępny np. na eBay w cenie ok 80 - 120 pln, a jego wymiana jest dziecinnie prosta, wymienia się cały transport z laserem i nic nie trzeba regulować, żadnych prądów podkładu itp. Wystarczy podmienić zużyty na nowy podpiąć konektory i po sprawie. NIe potrzeba tutaj żadnego elektronika itp. Wspominam o tym, gdyż przed zakupem naczytałem się różnych przerażających i odpychających informacji na ten temat. Zapobiegawczo zakupiłem sobie nowy na zapas za 80 pln.


QED QUNEX SILVER SPIRAL

Większość znanych firm zajmujących sie produkcją kabli obrało własną drogę, tego się trzyma, nie inaczej jest z kablami Qed'a. Sygnatura dzwieku tego producenta jest wiec bardzo zbliżona. Przed kilku laty zagoscił u mnie w torze bdb Qed Quneks 2, teraz trafił do mnie Silver Spiral , szczerze - trudno byłoby obydwa kabelki pomylić z Innymi łaczówkami np.Audioquesta, ich wpływ na brzmienie ma jakiś wspólny mianownik . Oczywiście słychac, że Spiral to wyższa szkoła jazdy, jadnak oba kabelki charakteryzuje wspólny mianownik - niezwykle przyjemna, perlista średnica , przy tym ocieplona. Niskie tony są potężne i schodzą w głębiny, góra natomiast jest tym, co odróżnią ją od młodszego brata, jest jej sporo, talerze perkusji są dobitne, wybrzmienia są silniejsze niż w porównywalnym prze ze mnie Siltech sq28g3 , jednak ten jest ogólnie całościowo bardziej przejrzysty od Qeda. Osobiscie polecił bym łaczówkę audiofilom którzy posiadają sprzet grający neutralnie z przezroczystą lecz nie jaskrawą średnicą i łagodną górą, tam właśnie powinien oczarować swoim przepieknym wokalem , którego darmo szukac u innych producentów kabli w zbliżonej cenie.


Sennheiser HD 598

Słuchawki te, jak wiele innych ,które trafiły u mnie na'' tapetę'' wyróżniają się przede wszystkim wyglądem zewnętrznym. Myślę ,że producent chciał wywołać korzystne wrażenia i to się udało, moim zdaniem są ładniejsze od marmurkowych HD 600. Jak grają, jakie mają brzmienie? Te jest z pewnością dobre. Według mnie, nie są to jednak słuchawki w 100% uniwersalne , równowaga tonalna jest dobra, żaden z podzakresów nie zwraca na siebie uwagi, jedynie słychać lekkie podbicie niskich częstotliwości, nie zaburza to brzmienia w takim stopniu by można było uznać bas za nadnaturalny, bum boxowy . Barwy 598 są lekko ocieplone, złagodzone , nie mam na myśli z mulenia , bo jednak słuchawki są w obydwu skalach dość dynamiczne - nie spowalniają brzmienia, nie znajdziemy tu przejrzystości i wyrafinowania droższych słuchawek Hi end. Po prostu kontury dźwięku są bardziej zaokrąglone. Mają też swoje zalety takie jak homogeniczność, gęstość brzmienia,które kochają niektórzy audiofile, dodatkowo można ich słuchać godzinami,nigdy nazbyt nie zmęczą , nawet na najbardziej szorstko schrzanionych płytach potrafią zagrać fajnie z odpowiednią potęgą. Audiofile szukający słuchawek wyczynowych, przejrzystych, lubujących się w brzmieniu z mocno zaznaczonym zakresem wysoko tonowym powinni moim zdaniem zwrócić uwagę na coś innego.


iRiver H10 6GB

Moje H10 6GB kupiłem w świetnym stanie za 100zł na Allegro. Nie będę opisywał co potrafi Rockbox bo to nie jest recenzja RockBox-a nadmienię tylko że nie ma żadnych problemów z zawieszaniem się a pliki nagrywają się szybko (około 7MB/s). Jeśli chodzi o jakość odtwarzanej muzyki to mógłbym pisać dużo i pozytywnie ale dodam tylko że nie mam problemów z rozróżnieniem ogg q8 (oczywiście aotuv) a plikami wav czy flac. Podłączony do mojego systemu audio nie ma litości nad przetwornikami stacjonarnych klocków a z luxmanem L400 gra obłędnie. Słuchawki dołączone do zestawu nie są aż tak tragiczne ale z jbl tempo gra dużo ładniejszą barwą. Wzmacniacz słuchawkowy jest tak energetyczny że radzi sobie nawet z 600 omowymi Tonsilami sd426 więc nie będzie żadnych problemów z doborem nauszników. Ipoda touch roznosi bez problemów (testowałem na utworze Suzanne Vega - Rosemary i H10 oddaje o wiele więcej informacji z dużo lepszą barwą) i odtej pory ipod wleciał z hukiem do szuflady.


NAD C 370

Dwa lata mieliłem różne wzmacniacze w przedziale do 7000 zł[oczywiście używane] i bylem coraz bardziej zniechęcony gdyż nie mogłem trafić w swój gust. Całkiem przypadkiem i po okazjonalnej cenie zakupiłem używanego Nad-a C 370 miał już oczywiście swoje lata ale stan techniczny oraz wizualny był niezły.Miał już wstawione porządne gniazdo sieciowe bodajże Furutecha.Po pierwszym podłączeniu zawsze sprawdzam czy transformator nie buczy oraz czy kolumny nie syczą[głośniki wysokotonowe] gdyż to dla mnie dyskwalifikuje sprzęt.A tu okazało sie ,że w 95% jest cisza.Dźwięk,który usłyszałem zadowolił mnie od pierwszych minut a z czasem było i jest coraz lepiej.Zmieniałem płyty i za każdym razem cieszyłem sie jak dziecko z tego co słyszałem. Namacalność średnicy co daje fantastyczny wokal,głębia,stereofonia plusy mozna tylko mnożyć.Dynamika i prąd powodują,że jest to wzmacniacz,który po prostu gra bez żadnej zadyszki,trudne kolumny to dla niego bułka z masłem.Gra jak rasowa integra zza oceanu bez kompleksów,każdy niuans podany jest dosłownie jak na talerzu.Podoba mi sie nawet pilot!Myslę,że mam spokój na dłuższy czas,gdyż nie wiem co może zagrać lepiej w tym pułapie cenowym.


Audiomatus AM400

Jako że wymienić pragnąłem zarówno wzmacniacz jak i źródło miałem dość dużą możliwość wyboru, która ostatecznie okazała się zmorą z powodu tzw. klęski urodzaju. Niemniej pierwsze próby odsłuchowe w sklepach kończyły się z reguły konkluzją, że nowy sprzęt gra jedynie nieco lepiej niż mój stary system (najtańszy naim cd plus wzmacniacz). A ja chciałem przełomu, zwłaszcza w dziedzinie swobody grania, "oddechu", braku kompresji, kontroli basu i przestrzeni. Irytacja moja wzrastała gdy nawet dość drogie wzmacniacze za około 10 - 12 tys. nie grały na tyle dobrze, żeby uzasadnić ich wysoką cenę. O audiomatusach usłyszałem przypadkiem, poczytałem trochę w internecie i zamówiłem u producenta, zwłaszcza że producent zapewnił mnie mailowo, że nie będzie problemu ze zwrotem. Pierwszy problem polegał na tym, że jako końcówka mocy wymagały od razu przedwzmacniacza, tudzież dobrego daca z regulacją głośności. Ale na początek podłączyłem monobloki audiomatusa do nuforce'a icon hdp, którego używałem jako wzmacniacza słuchawkowego. I do tego badziewnym kablem, nie miałem żadnych dobrych kabli rca. Już ta pierwsza próba pokazała jak dobrymi wzmacniaczami są audiomatusy. Uderzyła przede wszystkim swoboda grania i brak kompresji, kontrola basu. Co prawda bas był nieco detonujący a góra miejscami ostra (zwłaszcza przy trąbce, skrzypcach i akordeonie) ale i tak grało to razem dużo lepiej niż moje naimy. Zachęcony wypożyczyłem do odsłuchu topowy dac nad: m51. I tutaj wszystko zaskoczyło. Góra się wygładziła, zrobiła bardziej finezyjna a bas, który dalej potrafi przywalić i rozmasować wątrobę, jest trzymany w ryzach i nie żyje własnym życiem. Najbardziej zdziwiło mnie to, że wydałem w sumie niewiele więcej na wzmacniacz i żródło niż parę lat temu na zestaw naima a uzyskałem dźwięk, który jest w mojej opinii co najmniej o klasę lepszy, jeżeli nie o dwie. To po prostu dla inna liga grania, sprawy nieporównywalne na tyle, że nie wyobrażam sobie już powrotu do poprzedniego zestawu. Czy jest to zatem dźwięk skończony? Podejrzewam, że nie. W tak zwanej skali absolutnej oczekiwałbym nieco większego nasycenia średnicy ale tylko nieco. I najlepsze: jako że tak niewiele wydałem na klocki to kolumny wybiorę sobie już z większą swobodą i bez spinania się, bo nawet na obecnych jeszcze długo mógłbym słuchać muzyki z prawdziwą przyjemnością. A i przedwzmacniacz będę sobie mógł wpiąć jeśli przyjdzie ochota: lampowy, tranzystorowy... Po prawie dwóch miesiącach wybierania, odsłuchiwania, analizowania, czytania moja rada jest taka: zacząć od końcówki mocy i daca z dobrą regulacją głośności a późniejsza rozbudowa systemu będzie łatwiejsza i mniej bolesna finansowo. No chyba, że ktoś koniecznie pragnie odtwarzacza cd... Aha, i jeszcze jedno: nigdy nie wierzyłem w różnice pomiędzy kablami "cyfrowymi". Słuchając audiomatusów z nadem połączonych z komputerem wypożyczonym kablem USB po raz pierwszy usłyszałem różnicę w porównaniu do kabla nuforce'a (no name). Tyle że droższy okazał się gorszy ;) "Przezroczystość" tego zestawu jest bardzo duża i zachęca do eksperymentowania z kablami.


Sugden A21a

Najlepiej skrywana tajemnica brytyjskiego audio! :) To naprawdę najwyższa półka, absolutna ekstraklasa, wzmacniacz ostateczny jeśli nie jesteś "audiofilem portfelowym", nie gonisz za króliczkiem a po prostu lubisz słuchać muzyki w jak najwyższej jakości. Za logiczne pieniądze nic lepszego nie znajdziesz. Kropka. Spotkanie z Sugdenem w moim przypadku zakończyło raz na zawsze poszukiwania wzmacniacza idealnego. Jeśli kupię jakiś inny wzmacniacz, to tylko Sugdena z wyższej półki albo jakiś inny grający w Pure Class A, tyle, że może mający kilka W więcej. Ale pewnie nie kupię, bo naprawdę jedyne na co mam ochotę, to odpalić mojego Sugdena i słuchać, słuchać... :) Konstrukcja A21a dopieszczana jest od 50 lat. Wszelkie wprowadzane zmiany wynikają nie z chęci poprawienia brzmienia (bo nie ma czego poprawiać) ale z postępu inżynierii materiałowej i elektroniki - montowane (ręcznie!) komponenty są coraz to wytrzymalsze i gwarantują coraz dłuższą bezproblemową pracę. Człowiek, który skonstruował ten wzmacniacz, w ogóle wymyślił Czystą Klasę A. Brytyjska inżynieria w najlepszym wydaniu! To jest produkt z brytyjskiej manufaktury a nie z chińskiej taśmy. Wzmacniacz, w którym widać duszę i geniusz konstruktora. Coś jak kolumny Sonus Faber z początku produkcji... choć akurat z Sonusami Sugden się niezbyt lubi! :) Idealny partner dla tego wzmacniacza to kolumny o skuteczności 90dB/1W/1m i więcej. Świetnie gra z kolumnami PMC - to jest "dream team"! Jazz, wokalistyka, folk, rock akustyczny, małe i średnie składy grające klasykę - proszę bardzo! Ale jeśli myślisz, że Megadeth, Rob Zombie czy Rammstein "nie przejdą" - jesteś w błędzie! Wzmacniacz jest może i niezbyt mocarny ale kopa w rocku ma nieziemskiego! Kwestia doboru odpowiednich kolumn, do czego szczerze namawiam.Przypominam - 90dB MINIMUM! No i jak najlepsze źródło! Nie! To nie jest "bezlitosny" wzmacniacz, on po po prostu zasługuje na sygnał pierwszej klasy. Serdecznie zachęcam do posłuchania A21a - nie marnujcie lat na poszukiwania, bo i tak nic lepszego za normalną kasę nie znajdziecie. Posłuchajcie człowieka, co 20 lat klocki przerzucał i w końcu trafił na prawdziwy SKARB! :) Cena tego wzmacniacza w kontekście jego zalet jest po prostu śmieszna. Szczególnie gdy mówimy o uzywkach z poprzedniej serii.


Harman Kardon 690

Przy pierwszym kontakcie i odpaleniu Harmana 690 pomyślałem sobie już gdzieś słyszałem to brzmienie - nie dalej jak kilka lat temu wpadł w moje ręce inny model tego producenta hk 1400 i muszę przyznać ,że estetyka brzmienia tych klocków jest bardzo zbliżona. Jednak 690 jest lepszy, powiedziałbym lepszy od wszystkich znanych mi używek, które mozna dziś kupić do 1500 zł. Chociaż zewnetrznie nie posiada aspiracji czysto audiofilskich, to jednak jest wspaniałym zawodnikiem.Brzmienie tego Harmana ma znamiona klasy, nie jest efekciarskie, neutralność stu procentowa, przy tym wzmacniacz zagra tak jak reszta toru. Przejrzystość - woda w górskim potoku, jednak przy podłączeniu do ciepło ,grającego NAD 514 Harman pokazał całkowity koloryt barw jaki posiada ten cd. Lubię takie wzmacniacza, można by rzec - uniwersalne , mniej doswiadczonym Audiofilom będzie z pewnością trudno okreslic w 100% brzmienie tego klocka - po podłączeniu do budżetowych Mission M73 , które grają dość gładko na średnicy 690 wraz z moimi pleyerami - NAD 5000, NAD 5100, NAD 514, ukazał pełnie możliwości tego sprzetu , zagrał zaiste wecz homogenicznie, perliscie, po zamianie głośników na Epos M15.2 było odwrotnie, dzwiek był odmienny - jak szkło powiekszajace, przejrzyście ze znakomitą sceną , jednak już nie tak kremowo, kolorowo. Na koniec pozwoliłem sobie porównac do mojej końcówki Nad 2600 o poteżnej mocy, i tu HK 690 nie zawiódł, może minimalnie był słabszy rytmicznie, jednak zagrał czysto, bez chropowatości z dobrze kontrolowanym basem. Fajny wzmak


Hitachi Hitachi FT-920

W sumie kupiłem go w ciemno i się nie zawiodłem. Kluczem do dobrego brzmienia tego tunera jest dobry sygnał. Przy słabym ma tendencje do dużego szumu i spłaszczania dźwięku. Brzmienie jest analogowe, z lekko wycofaną górą i bardzo ładnym środkiem. Bas nie budzi większych zastrzeżeń, no może odrobinę więcej dynamiki by nie zaszkodziło, ale można o nim napisać, że jest przyzwoity. Stereofonia zdecydowanie lepsza niż w NADzie i porównywalna z Pioneerem. Brzmienie całościowo może nie jakieś ultra szczegółowe ale niezwykle przyjemne. Zupełnie nie agresywne. Z racji małej dostępności dobrych jakościowo nadawców (Trójka, Dwójka) trudno o jednoznaczną opinie, ale w naszych warunkach urządzenie sprawdza się znakomicie. W przypadku nadawców komercyjnych (poszerzenie bazy stereo) dźwięk jest napompowany ale niezwykle efektowny. Biorąc pod uwagę niską dostępność tego modelu i wiek (rok produkcji 1977) trudno o zadbany egzemplarz. Napiszę, że wart jest z racji walorów dźwiękowych wielokrotność ceny za jaką go nabyłem. Nadspodziewanie dobra jakość wykonania i świetne brzmienie powoduje, że warto go poszukać.


Indiana Line Tesi 260

Pierwsze co "rzuca się w oczy" brak jakiś bolesnych podbarwień. Kolumny nie starają się być w czymś wybitne, raczej prezentują wyrównany, przyzwoity poziom. Bas schodzi dość nisko, stopka perkusji była energetyczna, sprężysta. Na Vangelisie "Blade Lanner" całkiem ładnie schodził w dół, na Dead Can Dance też potrafiły zapewnić wystarczającą jego ilość. Wokale lekko ocieplone, gładkie, dość ładne choć nie energetyzujące. To czego głośnikom brakuję to otwartości, blasku, dopełnienia na średnicy nie tyle w jej wadze, co w dokładniejszym wyartykułowaniu informacji o fakturze dźwięków. Np. trąbka ma odpowiednie rozmiary, ale brakuję trochę informacji o jej naturze, chropowatości, papierowej omszałości. Ładnie oddane talerze, ze sporą dawką informacji o naturze ich brzmienia, jednak brakuje więcej życia na górze, nie oddają dobrze ekspresji. Ogólnie określiłbym te kolumny jako posiadające dość przyzwoity i żwawy bas, szczególnie jak na tak niewielkie kolumny, z lekko przygaszoną choć poprawną, miłą średnicą i całkiem przyzwoitymi wysokimi tonami. Kolumny odradzam do użytkowania w dużych pomieszczeniach, najlepszym rozwiązaniem będzie ich odsłuch w bliskim polu w małych lub średnim pomieszczeniu, gdzie bas będzie w odpowiednich proporcjach do reszty pasma.   Efekty przestrzenne są również całkiem przyzwoite, plany wybudowane w głąb z poprawnym określeniem źródeł pozornych.   Muszę przyznać, że mnie te kolumny nie oczarowały, przez pewnego rodzaju beznamiętność. Rzetelnie rzecz ujmując trudno im coś zarzucić i właściwie polecam poszukującym odsłuch tych kolumn, bo wielu mogą się podobać. Mi jednak zabrakło czegoś ujmującego, czarującego na średnicy. Przyciągającego do odsłuchów i nie pozwalającego odejść .


Indiana Line Tesi 260

Rozwijając temat zalet kolumn, chciałbym podkreślić naturalność i czystość dźwięków wydobywających się z głośników zarówno wysoko jak i nisko tonowych. Wiele kolumn w tej cenie a nawet droższych podstawkowych jak i podłogowych, potrafi narzucać manierę zniekształcającą dźwięk , powodować piskliwość albo nadmiernie dudnić basem. Indiana Line Tesi 260 zachowują przyzwoitą równowagę. Jedynie przy głośnym słuchaniu muzyki o ostrym brzmieniu zaczynają się gubić. Tę wadę usprawiedliwia jednak cena tych kolumn. Kolumny mógł bym polecić osobom słuchającym przede wszystkim muzyki popowej, jazzowej i klasycznej. Rockmenom posiadającym sprzęt odsłuchowy bardziej budżetowy także. Wykonanie kolumn nie budzi zastrzeżeń. Są solidne, obudowane grubą okleiną i prezentują się estetycznie. W kategorii wad, od razu w oczy rzuca się słabe zabezpieczenie kolumn w kartonie. Bardzo lekkie styropiany nie zapewniają w pełni bezpieczeństwa podczas transportu. Głośniki wymagają sprzętu odsłuchowego o dość wysokiej mocy. W wypadku wzmacniaczy lampowych trudno je napędzić i pokrętło głośności trzeba ustawiać na wartościach prawie maksymalnych. Przy podłączaniu kabli głośnikowych, nie zakończonych końcówkami bananowymi, trzeba trochę się napracować przy mocowaniu do gniazd. Gniazda również mogłyby być wyraźniej oznaczone, jeśli chodzi o polaryzację (czarne/czerwone). Reasumując chciałbym podziękować firmie Rafko, za wypożyczenie kolumn do testów. Ponadto uważam, że w kategorii cenowej 1000-1500 zł wybór Indiana Line Tesi 260 okaże się jak najbardziej trafiony i umili słuchanie muzyki.


Visaton Alto II

Kolumny zakupiłem jako używane. Od samego początku zrobiły ma mnie ogromne wrażenie - nie spodziewałem się tak pełnego brzmienia w tej cenie.


Creative Creative Aurvana Live

Słuchawki nabyłem kilka miesięcy temu w sklepie internetowym za 185 PLN. Długo czytałem fora techniczne, opinie i recenzje różnych modeli Sennheisera, Denona, AKG czy Grado. I szczerze - niektórym sceptykom i hejterom nie wystarcza to, że Aurvany produkuje Foster, że to w sumie odswieżona wersja Denona AH D1001 z ta sama elektroniką - bo niektórzy muszą mieć psychiczna świadomość tego, ze ich słuchawki kosztowały 5.000 PLN, żeby im dobrze grały.   Dlaczego Aurvana? - Grado skresliłem - drogie, i wg mnie brzydkie. Fakt, drewno jest...ale jakoś tak mało estetycznie to się prezentuje...design mi nie odpowiada. - AKG / Sennheisera porównywałem do Aurvany (o której gdzieś przeczytałem) i zaskoczyło mnie to, że Aurvana za mniej niz 200 PLN gra lepiej niż Sennki za 400-500 PLN. A więc skresliłem i Sennki i AKG (oj paskudne były). - Denon...no cóż, nie te rewiry cenowe :)   Do czego Aurvana? Szczerze? Zabijcie mnie, ale uzywam ich do mp3-ki Sansy. I spokojnie dają sobie radę. Nie podpinam ich do wzmacniacza, hi-fi - od tego mam porządne głośniki. Jak chcę słuchać muzyki w domu - puszczam na głośnikach a nie na słuchawkach.   Komfort użytkowania? Na uszach trzymają się stabilnie - nie uciskają, nie spadają, dobrze izolują od otoczenia. Niestety - po dłuższym czasie grzeją w uszy. Odczuwam to dopiero gdy je zdejmuję. Minusem jest kompletny dyskomfort noszenia na szyi - szkoda że nie składają się jakoś żeby je nosić w kieszeni. W efekcie nosisz je albo na uszach, albo w torbie na ramię :-) Na szczęście zawsze latam z torba. Słuchawki graja na poziomie tych z dużo wyższych półek cenowych. I naprawdę - nawet niektóre dużo droższe modele Sennheisera ida w cień przy Aurvanie. Jesli szukasz słuchawek w rozsądnej cenie, które bedą dobrze grać, wyglądac stylowo - to polecam. Jeśli szukasz słuchawek, którymi chcesz zaszpanować "bo to Grado, dałem za nie 5000", to puknij się w głowe :), to niestety...nie ta półka cenowa.


BMN B2

Minęło już trochę czasu, ponad 1,5 roku i pragnę się podzielić pewnymi spostrzeżeniami na ich temat. Można powiedzieć że przesiadłem się z monitorów Eltax Liberty 3+. To dobre, solidne monitory na "Vifach" , wielkość coś jak BMN B1. Jednak B2 to zupełnie inny dźwięk, lepszy bas, szybszy, o znakomitej barwie, mniej góry no i średnica, coś czego tak brakowało w Eltaxach. Odkrywałem zupełnie nowe struktury, szczegóły i dźwięki których wcześniej nie znajdowałem. Byłem bardzo szczęśliwy, jednak jedna rzecz tylko trochę mnie drażniła, przy głośniejszych odsłuchu dźwięk tracił spójność. Trudno, przyzwyczaiłem się do tego. Mija kolejne pół roku a mnie zaczyna korcić zmiana źródła dźwięku. Mam Nada C 542, ale coś mi podpowiada że to najsłabszy element toru. Przypadkiem wpada mi w ręce stary PHILIPS CD 600, wart może z 100 zł na rynku. Tyle że ten philips ma lepszy bas niż mój nad za którego zapłaciłem w 2005 r 1200 zł (był używany). Jestem wściekły, sprzedaję szybko Nada i wybór pada na Cd z 1987 - to 14 kg potwór sony CDP-555ESD, jeden z "wyższych modeli z tego roku. Na forach porównywamy z Cd za 4000 - 5000 zł. włączam go, co za zmiana w dźwięku. Kolumny dostają jeszcze więcej basu, tego najniższego, dźwięk staje się bardziej zwartym, gęsty, niemiłosiernie wzrasta dynamika kolumn i ich wypełnienie. Staje się bardziej homogeniczny, jego krawędzie zaostrzają się w pozytywnym tego słowa znaczeniu, słychać jak bardzo Nad zamulał cały system, no i barwa. Pojawia się więcej szczegółów i powietrza miedzy dźwiękami. Już przy większych poziomach dźwięku nie ma bałaganu - czyli dźwięk jest bardziej równy i spójny. I tak sobie w spokoju słuchałem muzyki, w między-czasie zmieniając wzmacniacz na Yamahę AX900. To jedna z bardziej udanych integr Yamahy z lat 80-tych. 17 kg, 130W/8 om robi swoje, do tego wspaniały przedwzmacniacz gramofonowy. Czysty jak kryształ. Jestem zadowolony. Zrobiło się lepiej, znaczniej lepiej. Więcej powietrza i przejrzystości. Słucham i słucham i coraz bardziej rozmarzam się w dźwięku. Odwiedzam salon Audioconnect w Bydgoszczy. To producent znakomitych interkonektów ALBEDO. Nabywam model BLUE 2x0,75 cm, i przy okazji słucham zestawu wartości kawalerki:). Żeby mieć odniesienie do mojego zestawu:). Podpinam Albedo i znowu jest lepiej. Jeszcze większa homogeniczność, więcej czystej góry, więcej szczegółów w średnicy i lepsza kontrola basu. I myślę że na razie wystarczy. Wcześniej też zmieniałem kable i segmenty ale takich różnic nie było, zanim nie kupiłem kolumn BMN B2. Minęło trochę czasu i dokonałem "myślę" ostatniej zmiany w moim systemie. BMNy wylądowały na solidnych standach ( 50 cm wysokie, waga 20 kg szt) i podłączyłem do nich rzecz którą tak długo ignorowałem - nowy kabel głośnikowych (chord carnival silverscreen) - długość przewodów 2x 4 m. Wiem że to wciąż duża odległość, ale mój pokój na inne nie pozwala, a po drugie to metr krócej niż ostatnio. Zmiana ta (podstawki i nowy kabel) spowodowała kolosalne zmiany - jeszcze lepszy bas, lepsza średnica i góra. WSZYSTKO JEST Lepsze. Nie wiedziałem że kabel głośnikowy potrafi tyle zmienić. I tutaj jak na razie kończy się moja przygoda z dźwiękiem i kolumnami B2. Pewnie cały czas będę małymi kroczkami dążył do ich polepszania. Oby firma BMN rozwijała się cały czas.






×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.