Skocz do zawartości
IGNORED

Sterowiec w nowej obudowie i z nowymi silnikami nadciąga!


Chicago

Rekomendowane odpowiedzi

Ktoś kupił Deluxe Edition i może napisać, czy faktycznie warto? Zastanawiam się nad zakupem płyt od I do IV z tej serii.

CXN v2 // Roksan K3 // KEF R3

Gość BlueMax

(Konto usunięte)

Ja kupiłem I w wersji Super Deluxe Edition Box, wszystkie pozostałe albumy w wersjach Deluxe (2CD) i na pojedynczych winylach. Takie zdroworozsądkowe rozwiązanie.

Jako, że to mój pierwszy wpis na forum, a forum przeglądam od jakiegoś czasu, to - witam wszystkich forumowiczów ;)

Jako, że do tej pory nie mogłem zabrać się za kompletowanie dyskografii Zeppelinów (zawsze znajdowały się ciekawsze pozycje, parę lat temu dorwałem tylko IV, remaster z 94') to odkąd pojawiła się informacja o nowych remasterach w 2014 roku to zrobiłem sobie z tego pretekst, by w końcu uzbierać wszystkie, przynajmniej studyjne albumy tego zespołu. I jak postanowiłem, tak zrobiłem. Posiadam wszystkie 5 wydań z 2014 roku w wersji deluxe 2cd. Cóż mogę o nich powiedzieć? Zanim przejdę do dźwięku powiem tak - jak dla mnie te digipacki to totalna porażka. Moim zdaniem nie ma nic gorszego jak upchać 2 płyty (+ książeczka) do kawałka cieńkiej tektury. Jak dla mnie te wydania powinny wyjść w jakiś masywnych, ładnie wydanych jewel case'ach, a nie w kawałkach tektury, z których nie można wyjąć spokojnie płyty bez obaw, by płyty nie porysować, co graniczy z cudem w tych fatalnych tekturach. Na szczęście parę miesięcy wcześniej zamawiałem parę płyt z cdjapan i dostałem w gratisie folię do wydań mini lp od japończyków, także miałem w co te płyty upchać. Generalnie format wydania to dla mnie ogromne rozczarowanie, gdyż jestem wielkim przeciwnikiem wszelkiej maści mini lp, digibooków i tym podobnych bzdur. Lubię mieć na półce mocne, solidne, nie porysowanie i lśniące jewel casy ;)

Co do dźwięku - od razu zaznaczam, że nie jestem żadnym audiofilem ani osobą o nadprzyrodzonych możliwościach słuchowych. Muzyki słucham po to, by czerpać z niej radość, nie widzę sensu słuchania czegokolwiek tylko i wyłącznie dla dobrego brzmienia i zachwytu oraz doznań związanych tylko i wyłącznie z realizacją dźwięku. Ponad wszystko stawiam przekaz i treść słuchanej muzyki. Nie zmienia to faktu, że potrafię odróżnić realizacje dobre od tych gorszych. A moim zdaniem te wydania Led Zeppelin (od I do Houses of The Holy jak do tej pory) nie robią jakiejś mega furory. Brzmią dobrze, ale jak na moje ucho to zbyt "aktualnie". Jak wszyscy wiedzą są to stare albumy, a moim zdaniem brzmią zbyt nowocześnie, średnio oddają ducha pierwszych wydań, które miałem okazję posłuchać. Są zbyt dopieszczone, nie tak "brudne" jak oryginalne nagrania. Ale na to byłem raczej przygotowany kupując te wydania, ponieważ 90% "dzisiejszych" realizacji jest masakrycznie skopanych, robionych pod słabe laptopiki, telefony i mptrójki... Na duży plus moim zdaniem są dodatkowe krążki z nagraniami na żywo lub z alternatywnymi miksami. Moim zdaniem warto kupić, chociażby dla bonusowych płyt, jeśli kogoś takie rzeczy interesują. Nie mniej jednak uważam, że wszystko co najlepsze od Zeppelinów już usłyszeliśmy i paradoksalnie im dalej wstecz, tym lepiej. Remasterować i cudować można w kółko i bez końca, dzisiejsze remastery i realizacja mnie osobiście na starcie sceptycznie nastawia do wszystkich wznowień, ponieważ serwowana nam dzisiaj jakość muzyki to jedno wielki dudnienie, brak dynamiki i wielki rozczarowanie. Nie mniej jednak te remastery jako tako się obroniły przed zmasakrowaniem i podbijaniem każdego instrumentu, tak dla mnie np. "13" Black Sabbath z poprzedniego roku to realizatorska porażka na naprawdę dobrym materiale.

Pozdrawiam, życzę dużo radości z słuchania muzyki, tej lepiej zrealizowanej i tej nieco skopanej ;)

Dziękuję za informację, ale w zasadzie nurtuje mnie najważniejsze - warto? :)

 

Takiej informacji to chyba nie uzyskasz, bo pięć osób powie, że warto, a następne siedem, że nie warto. Kup na próbę jeden ze swoich ulubionych albumów LZ z nowej edycji i sam sobie odpowiesz na zadane przez siebie pytanie. Przecież nie mówimy o wydaniu pięciu tysięcy złotych za jakiś unikat, tylko mowa jest o nowej, remasterowanej i jak najbardziej standardowej (cd/winyl) i badzo przystępnej cenowo wersji klimatów, które chyba wszyscy dobrze znają...

Parker's Mood

Gość BlueMax

(Konto usunięte)

Dokładnie tak. Nawet zacząłem pisać odpowiedź, ale... No właśnie :)

 

Przecież fani LZ i tak to kupią a nie-fani nie kupią, Dla pierwszych warto, dla drugich nie. Zawartość wszyscy znają, więc nie jest to kot w worku. A jeśli chodzi Tobie o to, czy warto kupić tę konkretnie wersję (Deluxe) spośród wszystkich pięciu fizycznych wersji zremasterowanych wydawnictw, to imo są to właśnie najsensowniejsze wersje - zarówno 2CD jak i 2LP (w przypadku I - 3LP).

 

Co do samego wydania, to remastering jest dla mnie bardzo dobry, chyba wolę go od poprzednich. Brzmi miękko, "analogowo" w porównaniu do poprzedniego "sterylnego" remasteringu zrobionego przez Page'a w 1990 roku. Co do wydawnictw typu card-sleeve to ja akurat nie mam nic przeciwko, zajmują mniej miejsca na półce niż jewel case i moim zdaniem sa dużo bardziej eleganckie od plastików. A dziś z małymi wyjątkami nikt nie wyciąga płyt tak często, żeby je zajechać na śmierć. Zwyczajnie za dużo jest do słuchania :)

 

Jedyne czym jestem nieco rozczarowany to zawartość bonusowych dysków (w większości). Page przez tyle lat przecież twierdził, że nic już kompletnie nie zostało w archiwach, a ja po przesłuchaniu tych bonusów właściwie jestem gotów przyznać mu rację ;) Np. taka dodatkowa płyta do IV - różnice są tak nieznaczne, że w większości utworów (poza wersjami instrumentalnymi) z zamkniętymi oczami trudno powiedzieć, której płyty się słucha - oryginalnej czy bonusowej.

(...) A jeśli chodzi Tobie o to, czy warto kupić tę konkretnie wersję (Deluxe) spośród wszystkich pięciu fizycznych wersji zremasterowanych wydawnictw, to imo są to właśnie najsensowniejsze wersje - zarówno 2CD jak i 2LP (w przypadku I - 3LP).

 

Co do samego wydania, to remastering jest dla mnie bardzo dobry, chyba wolę go od poprzednich. Brzmi miękko, "analogowo" w porównaniu do poprzedniego "sterylnego" remasteringu zrobionego przez Page'a w 1990 roku. (...)

 

Dziękuję serdecznie za tę odpowiedź. Może nie wyraziłem się precyzyjnie, ale w zasadzie dokładnie o to pytałem. :)

CXN v2 // Roksan K3 // KEF R3

Posta nie mogę już edytować (przynajmniej w Tapatalk), więc proszę o scalenie.

 

Patrzę sobie na stronę

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) i średnio to wygląda. Myślę jednak, że się zdecyduję.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

CXN v2 // Roksan K3 // KEF R3

Kusi toto, tylko już mam te płyty, a cena tych boxów jest spora... Hmm... A fajne są te "dodatki specjalne" (chodzi o niepub likowane utwory i album z fotami i bla, bla, bla po angielsku)?

"Wolność oznacza prawo do twierdzenia, że dwa i dwa to cztery."

chodzi o niepub likowane utwory

 

Poza koncertowym dodatkiem na "I" to raczej dla zagorzałych fanów i kolekcjonerów.

 

Ja tam czekam na resztę...no może poza"kodą"

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

Gość BlueMax

(Konto usunięte)

A propos tej stronki: ja nie słyszę na tych płytach kompresji. Brzmią dobrze, nie jest to jazda z loudness war w stylu np. "13" Sabbs. Widocznie zostało to zrobione z wyczuciem.

 

Poza koncertowym dodatkiem na "I" to raczej dla zagorzałych fanów i kolekcjonerów.

 

Ja tam czekam na resztę...no może poza"kodą"

 

Dlatego "I" kupiłem w najbogatszym pudle.

 

Coda właśnie może nas zaskoczyć dodatkami. Myślę, że tak właśnie będzie, bo inaczej kto by to kupił? Te cztery dodatkowe kawałki z 12-utworowej wersji Cody wydanej kiedyś w boksie "Definitive Collection", w tym Baby Come On Home to absolutne minimum!

 

Ja jakbym miał coś odpuścić to oczywiście In Through the Out Door, no ale w sumie to nie ma potrzeby nic odpuszczać :)

 

Ale i czekać to już tak za bardzo nie ma na co, poza oczywiście Physical Graffiti. Ale tam mogą mieć problem z dodatkami, skoro ten album sam składał się w dużej mierze z outtake'ów z poprzednich sesji, poza tym był nagrywany dość szybko więc pewnie niewiele tam zostało w szufladach po tej sesji. Także niestety obawiam się, że to co najlepsze już za nami :(

In Through the Out Door

 

Dla połowy płyty warto ją mieć.

Mam dwie wersje z różnymi rzutami baru, może trafię na trzeci rzut ;))

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

Gość BlueMax

(Konto usunięte)

Dla połowy płyty warto ją mieć.

Mam dwie wersje z różnymi rzutami baru, może trafię na trzeci rzut ;))

 

Której połowy? ;)

Jak trafisz trzeci rzut, to już będziesz w połowie drogi do zebrania całości :)

 

Które rzuty już masz?

 

http://zeppelincollectables.com/pages.php?pageid=3

1 i 4

 

Której połowy? ;)

 

Zależy od humoru ;) In The Evening zawsze i dwa ostatnie z sentymentu.

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

 

 

Dla połowy płyty warto ją mieć.

Mam dwie wersje z różnymi rzutami baru, może trafię na trzeci rzut ;))

etam.

Rzuty baru to szczegół. Zawsze się znajdą.

Wy mi powiedzcie, kto ma (stare, nieślinione) - do ewentualnego poślinienia - białe wewnętrzne koperty?????!!!!

Wiecie, o czym mowa?:-)

Fakt - płyta, która może/mogła by istnieć, jako EP?:-)))

Gość BlueMax

(Konto usunięte)

Wiemy o czym mowa, ale niestety nie wiem kto może mieć. Słyszałem raczej o polewaniu wodą, ale żeby tak od razu ślinić? :)

 

Pod tym linkiem wyżej masz zdjęcie takiej polanej, już w technicolorze ;)

Znowu " etam", kochany blumaksu.

Ja takich "linków" nie przepatruję, zwłaszcza że piszę z telefonu. Zanim to siem lotworzy / do chałpy dojadem:)

Mam takie dwa, w sumie trzy:

1. Pierwszy, dotknięty palcem obślinionym. Nie wiedziałem, co czynię.

2. Baba, nie wiedząc co sprzedaje - w środku upalnego lata, paskudnym paluchem - zarysowała mi popielniczkę.

3. Mam jeszcze w szarej kopercie. Chyba nieśmigane.

 

Powiadają na mieście, że se uskładam...:)))

Co do dźwięku na tych nowych wydaniach to jest on moim zdaniem najlepszy ze wszystkich jakie się ukazały, a jak wiadomo żadne nie było dobre. Na minus - jest dosyć głośno, na poziomie wydań shm. Na plus - kompresja została dokonana bez żadnego zniekształcania dźwięku, lepsza separacja instrumentów niż we wcześniejszych wydaniach, całość bardzo muzykalna, chce się słuchać.

Piszę o wydaniu HD, ale to różni się od cd tylko rozdzielczością.

"... Mój pogląd na islam jest taki, że NIE jest to tak naprawdę religia. Według mnie jest to totalitarna ideologia polityczna z elementami religii..." ---- WWW.EUROISLAM.PL

Np. taka dodatkowa płyta do IV - różnice są tak nieznaczne, że w większości utworów (poza wersjami instrumentalnymi) z zamkniętymi oczami trudno powiedzieć, której płyty się słucha - oryginalnej czy bonusowej.

 

Ja nawet posunę się do stwierdzenia, że te bonusowe utwory to w jakiś (tylko Page'owi znany) sposób manipulowane wersje oryginalne.

Jak bowiem wytłumaczyć, że np. utwór Black Dog brzmi od początku identycznie do 3 minuty i 27 sekundy i od tego miejsca jakby została wycięta ścieżka oryginalna i wstawiona z innej wersji?

Gość BlueMax

(Konto usunięte)

Nie posunąłbym się tak daleko. To po prostu wcześniejsze / alternatywne miksy tych samych nagrań studyjnych, więc nie jest dziwne, że brzmią w dużej części bardzo podobnie, a miejscami identycznie - właśnie w tych miejscach, gdzie już później nie grzebano i taka wersja została wydana jako "oryginał". Ja po prostu nie widzę sensu słuchania wczesnych miksów, kiedy można słuchać miksów ostatecznych, które trafiły na skończone albumy.

Czyli w bonusach to wg. Ciebie pierwotna wersja Back Dog, a ta na oryginalnej płycie jest "grzebana"

i dlatego wokal w końcówce jest inny, a do 3:27 minuty jest identyczny?

Gość BlueMax

(Konto usunięte)

Takich "pierwotnych wersji" pewnie było sporo, bo tak wygląda praca w studio. Jak wynika z opisu w książeczce, wersja z dodatkowego dysku to "Basic Track with Guitar Overdubs", recorded on December 5, 1970, at Island Studios, No. 2, in London with engineer Andy Johns. Trwa ona 4:34, podczas gdy wersja, która ostatecznie trafiła na płytę trwa 4:55. Dołożono więc do "pierwotnej wersji" 21 sekund muzyki, możliwe że z jeszcze innej wcześniejszej wersji utworu (innego nagrania), możliwe że dograno ten fragment specjalnie później. Kto to może pamiętać po 45 latach?

 

Wątpię, żeby Page bawił się teraz w takie przeróbki surowych miksów. Prawdopodobnie tylko zmasterował całość i ewentualnie usunął jakieś ewidentne wady techniczne materiału.

Tak czy siak te remastery wg. mnie są zrobione bardzo dobrze i oddają ducha epoki,

a jeśli chodzi o bonusy to najwartościowsze są dodane do "Jedynki" (koncert z Paryża).

Jako wtedy "zasraniec" - nie byłem:-))

 

BlueMax napisał niegłupio o "miksach ostatecznych".

Nie ma powodu słuchać bzdetów. Czasu- też.

 

 

Dla mnie płyta - jest płyta!

Bez dodatków.

Gość BlueMax

(Konto usunięte)

Dla mnie płyta - jest płyta!

Bez dodatków.

 

Mam takie samo podejście. Chyba że wchodzi w grę "nowy" utwór. Takie nowe utwory otrzymaliśmy do tej pory tylko dwa na dotychczasowych pięciu wydawnictwach. Na "II" mamy "La La", który zapowiadał się rewolucyjnie ze względu na wokal Johna Paula Jonesa, ale ostatecznie skończył jako dość przeciętny instrumental. Podobno Plant w wywiadach się nabijał z tego wokalu i w efekcie Jones w ostatniej chwili zażądał od Page'a wycięcia swoich popisów. Cóż, szkoda.

 

W sumie najlepsze bonusy mamy zdecydowanie na "III", w tym druga absolutna nowość, czyli "Key to the Highway/Trouble in Mind". Niezły elektryczny blues ze zniekształconym wokalem Planta, który mógł z powodzeniem znaleźć się w miejscu "Hats Off to (Roy) Harper" na oryginale. Ponadto akurat na "III" wiele wczesnych wersji bardzo się różni od ostatecznych, w tym zwłaszcza "Jennings Farm Blues", czyli wczesna instrumentalna wersja "Bron-Y-Aur Stomp" nagrana jeszcze w 1969 roku! (w opisie płyty znajduje się błąd - podana jest data nagrania 13 December 1970, podczas gdy powinien być 13 grudnia 1969), "Bathroom Sound" czyli wczesne instrumentalne "Out On the Tiles" z ciekawym brzmieniem i "That's the Way" w wersji z dulcimerem. Dla tych rzeczy warto mieć "III" Deluxe.

 

Koncert z Paryża jest fajny, warto mieć go na winylu. Dlatego właśnie kupiłem "I" w wersji Super Deluxe Box, bo tylko tam koncert z Paryża jest wydany w oddzielnym gatefold sleeve, jako 2LP, a sam album jest w replice oryginalnej okładki jako 1LP. Kupując winylową wersję Deluxe "I" mamy wszystko razem jako 3LP.

  • 2 tygodnie później...

Kupiłem LZ IV w nowym remasterze (ale nie Deluxe) i nie urwało mi niczego. Dobre, czyste nagranie, ale bez szału jeżeli chodzi o dynamikę. Ale dla samej muzyki było warto ;) Mówię tutaj o wersji CD.

CXN v2 // Roksan K3 // KEF R3

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.