Skocz do zawartości
IGNORED

poważne głośniki poszukiwane


crocket

Rekomendowane odpowiedzi

Mnie też trudno było uwierzyć , choć mam swoje lata i wysokie dźwięki odbieram dość przytłumione.

 

ale potęga i barwa ciekawa, może po prostu lubię ten styl reprodukowania dźwięku, lekki brud małe zaokrąglenie.

Z blaskiem to jest ciekawa sprawa, bo nie jest on wbrew pozorom zależny od ilości wysokich tonów, a bardziej od ich jakości. Znam kolumny, które mocno walą z tweeterów ale blasku w muzyce brak.

Sly z tego co się orientuje to masz bogate doświadczenie w urządzeniach ultra drogich, nie piszesz bzdur wyczytanych w necie. Urządzeń których najczęściej słucham to cały tory używanych elementów nie przekraczające 50 tyś zł . Choć parę razy byłem na odsłuchach super drogich konstrukcji, najczęściej za granicą. Wiem natomiast jedno i jest to prze zemnie sprawdzone o ile cd, czy wzmacniacz - choć ten powinien tworzyć synergie z kolumnami czytaj musi je napędzić, grają dość równo w każdym pomieszczeniu To kolumny postawione w 5 różnych pomieszczeniach grają za każdym razem inaczej. Pozdrawiam

 

Co do Tannoy słuchałem Ardenn , Berkley, Silver, SRM12x i 15x . Little red, Lockwood. różnice ogromne w odsłuchach. od średnich ocen zmieszanych odczuć z mojej strony, po przez duży podziw dla możliwości, ta namacalność, ciekawa barwa. Ale to moje odczucia, znam takich którym się to w ogóle nie podoba.

 

Z blaskiem to jest ciekawa sprawa, bo nie jest on wbrew pozorom zależny od ilości wysokich tonów, a bardziej od ich jakości. Znam kolumny, które mocno walą z tweeterów ale blasku w muzyce brak.

Oczywiście napisałem w dużym skrócie, koca na głośnikach na pewno nie było zejście imponujące choć w górnym zakresie.

... miałem ciekawe porównanie Klipsch lascala kontra Tannoy Puma ... osobiście uważam że Tannoy SMR15x lub 12 to docelowe rozwiązanie i koszt jakieś 20 tyś max

 

Ostatnio, jak sluchalem Klipsch Lascali, to byly problemy z basem - brak zejscia, plytki, brak wypelnienia. A Tannoy-e Puma, to model z estradowej serii Wildcats - nie slyszalem, oprocz 12-to calowych glosnikow - model 3169 - ktore siedza w modelu Lynks z tej samej serii estradowej i te przetworniki sa bardzo dobre. Rowniez uwazam, ze Tannoy SRM, to juz docelowe rozwiazanie. No i blasku to im nie brakuje..., i nie tylko...

Ostatnio, jak sluchalem Klipsch Lascali, to byly problemy z basem - brak zejscia, plytki, brak wypelnienia. A Tannoy-e Puma, to model z estradowej serii Wildcats - nie slyszalem, oprocz 12-to calowych glosnikow - model 3169 - ktore siedza w modelu Lynks z tej samej serii estradowej i te przetworniki sa bardzo dobre. Rowniez uwazam, ze Tannoy SRM, to juz docelowe rozwiazanie. No i blasku to im nie brakuje..., i nie tylko...

Lascali miałem 4 pary z różnych lat. Tannoy zagrał zdecydowanie głębiej lecz okrągłym basem, Wszyscy mówią klipsch gra od 51 hz więc gdzie tam bass ? Dyskusja długa, powiem jedno w odpowiednim zestawieniu i ustawieniu bass jest choć na pewno nie taki jak w JBL

 

SMR 15x To lubię, już o krok byłem od zostawienia sobie jednej pary gdyby nie ten gabaryt. nie dziwota że pojedyncze drivery Tannoya potrafią osiągać cenę 5000 $ za przetwornik.

SMR 15x To lubię, już o krok byłem od zostawienia sobie jednej pary gdyby nie ten gabaryt. nie dziwota że pojedyncze drivery Tannoya potrafią osiągać cenę 5000 $ za przetwornik.

 

Nie raz widzialem, kiedy parka 15-to calowych dual-concetric-ow Tannoy-a - Silverow z lat 50-tych !!! - zostala sprzedana nawet za ok. 10000 USD. Nie kolumn na tych glosnikach, a tylko golych przetwornikow ze zwrotkami.

Gość BOBSAPP

(Konto usunięte)

Tannoy z blaskiem?....aż mi trudno uwierzyć.

 

Dużo czytałem na ten temat tu na forum.

A w tym roku na AVS 2015 to usłyszałem osobiście

Może to wina elektroniki ale było faktycznie szaro i matowo. Np. takie dęciaki brzmiały energetycznie ale bez polotu i blasku.Wysokich tonów było sporo.

Może to wina braku lampy w torze - sam nie wiem.

 

AudioVideoShow2015-55.jpg

Panowie, bardzo ciekawe zagadnienie z tym blaskiem. Jednak na forum poruszane są jeszcze ciekawe tematy :) Od dłuższego czasu "blask" jest dla mnie jednym z kryteriów patrzenia na kolumny. Zdarza się bowiem, że głośnik gra poprawnie, niby niczego mu nie brakuje, ale jednak czegoś chciałoby się więcej. I nie jest to kwestia wysokich tonów, raczej jakby finiszu wszystkich instrumentów, pewnej barwowej polerki, której jak nie ma, to jest mat.

Wiele kolumn gra matowo, nazywam to martwym dźwiękiem.

 

Jeśli chodzi o ARDENY, to rwę włosy z głowy. Kolumna z hornem jest dla mnie czymś nowym we własnym pomieszczeniu. Wrażliwe na pierdnięcie przelatującej muchy. Od paru dni testuje z różnymi kablami i wzmakami (oczywiście to co mam pod ręką). Efekty początkowe: za ostra góra, telefoniczna średnica. Pod doborze odpowiedniego okablowania efekt "telefoniczności" znikł. A może ja zdążyłem się przyzwyczaić, raczej nie sądzę :)

Zaskakują te głośniki. Najwięcej słuchałem jazzu, funky, soulu uznając że na klasykę i rocka jeszcze za wcześnie. Wczoraj zapodałem Zappę, pełen niepokoju... Zagrało jak live. Mimo tubowego akcentu dźwięk czysty jak cholera, żadnych zniekształceń.

 

Jedna osoba zwróciła uwagę na brak niskiego basu. To prawda. Ale do tego mam KEFy :)

 

Jedna osoba zwróciła uwagę na brak niskiego basu. To prawda. Ale do tego mam KEFy :)

 

Czasem pojawia się koncepcja posiadania kilku par kolumn, bo kaźde z nich w czymś niedomagają.

Dla mnie jest to zła opcja. Dobre, high endowe kolumny nie mogą niedomagać. Owszem mogą mieć pewien

swój charakter i tu gusta będą różne ale nie może być braków.

Zgadzam się z Tobą, ale to już kwestia def. hi-end. (boże, nie idźmy w tym kierunku!)

Wydaje mi się, że w tzw. hi-end lepszy jest niedobór pewnych rzeczy niż słaba ich jakość. Na bałagan, złą jakość w tej klasie nie może sobie pozwolić. Pewne niedostatki - owszem.

Jeśli będzie tak jak sly mówisz, to wiele drogich systemów nie będzie hi-end, i gdy to się okazało, to jeszcze jakaś wojna by wybuchła.

Lubię sobie myśleć o czymś takim jak granie absolutne: czyli we wszystkich podzakresach, wszystkich aspektach itd. I Ty to rozumiesz jako hi-end, i pewnie tak powinno być. Ale w praktyce ten hi-end zaczyna się daleko wcześniej podejrzewam.

 

Jeśli chodzi o ten bas. To mnie to właśnie nie przeszkadza w ogóle, właściwie to nawet sobie nie uświadamiałem tego. Bo to co jest, daje frajdę. Raczej mnie bolała ta wyższa średnica.

Tak obiektywnie, to że coś daje frajdę i to, że pewnych braków członek sobie nie uświadamia to przecież nie koniec świata. Moźna mieć radochę z boom boxa. Ale w high endzie nie powinno tak być. Wiem, że życie pisze swoje scenariusze i jest jak jest.

Czasem pojawia się koncepcja posiadania kilku par kolumn, bo kaźde z nich w czymś niedomagają.

Dla mnie jest to zła opcja. Dobre, high endowe kolumny nie mogą niedomagać. Owszem mogą mieć pewien

swój charakter i tu gusta będą różne ale nie może być braków.

 

To jest moja koncepcja i taką drogę czy też opcję uważam za słuszną. Podobnie z instrumentami - nie znam profesjonalnego gitarzysty, który grałby tylko na jednej i jedynej gitarze. Pomimo, powiedzmy jakiejś miłości do ulubionej marki, modelu... to jednak lepiej mieć w dyspozycji kilka instrumentów różnych firm, jak się da oczywiście - do jednego projektu pasuje typowy model L5, do innego już bardziej pojechałbym ES 355, a jeszcze w innym, pasowałoby użyć solid Strato. Typowy akustyk to już zupełnie inna liga, bo ile modeli, tyle brzmień. Im więcej opcji, tym lepiej, ale mój punkt widzenia bardziej wynika z potrzeb sonicznych w kontekście muzycznym niż z potrzeb audiofilskich. Z jakąkolwiek drogą się zgadzam, bo to własna droga.

Parker's Mood

Wszystko rozumiem, ale sprzęt audio to nie jest instrument. On ma możliwie wiernie odtworzyć różne wersje instrumentów ale sam ma odtwarzać całe pasmo, możliwie równo. Jeśli jakieś kolumny nie odtwarzają pewnych częstotliwości to są po prostu kiepskie. Można mieć 5 par różnych kolumn, ale zamiast tego lepiej 1 dobrą. Targanie co chwilę i podmienianie kolumn o wadze 100-200kg każda jest logistycznie bez sensu. A dobre pełnopasmowe kolumny z poważnymi sekcjami basowymi po prostu swoje ważą.

Nawet jak są to najlepsze i najbardziej obiektywne kolumny w galaktyce i jest ich kilka modeli / brandów - to co model, to inne brzmienie. Audio to kreacja - raz różowa, raz czarna, raz żółta - to taka zabawa audiofilów, podobnie jak z samochodzikami Matchboxa. I tak się profesjonalnie nie znasz na dżwięku, więc nawet jak zainwestujesz pierdylion, będzie to tylko zabawka łechcąca próżność. Zawodowcy nie używają takich wypasów - im wystarczą kolumienki za trzysta dolców i z takich tworzą dzwięki, który ty i ja słuchamy póżniej na swoich wypasach i tworzymy nowe teorie na forum. Najważniesze jest osłuchanie z dżwiękiem live i z instrumentami na żywo - tak mi się wydaje. Zmienia się optyka, fokus i punkt widzenia - zmienia się wszystko, nawet w kwestach audiofilskich. Ale to tylko moje zdanie.

Parker's Mood

Zawodowcy nie używają takich wypasów - im wystarczą kolumienki za trzysta dolców i z takich tworzą dzwięki

 

To nie zawodowcy tylko skąpiradła...ja znam trochę inne przykłady...

 

Mój ulubiony zawodowiec używa w swoim studiu sprzętów Sonus Faber, McIntosha, Audio Research, Cardasa... Ma konsolę za 40000 tyś Euro...a nagrania jakie tworzy brzmią często po prostu bajecznie...

 

W Polsce mamy też takiego jednego zawodowca co poświęcił setki tysięcy PLN aby uzyskać super dźwięk w swoim studiu i się opłaciło bo teraz nawet w USA kłaniają się mu w pas...okazuje się, że Polak potrafi...

 

Wszystko rozumiem, ale sprzęt audio to nie jest instrument. On ma możliwie wiernie odtworzyć różne wersje instrumentów ale sam ma odtwarzać całe pasmo, możliwie równo. Jeśli jakieś kolumny nie odtwarzają pewnych częstotliwości to są po prostu kiepskie. Można mieć 5 par różnych kolumn, ale zamiast tego lepiej 1 dobrą. Targanie co chwilę i podmienianie kolumn o wadze 100-200kg każda jest logistycznie bez sensu. A dobre pełnopasmowe kolumny z poważnymi sekcjami basowymi po prostu swoje ważą.

 

Tyle że te jedne wybitne, pełnopasmowe kosztują często tyle co trzy inne...mniej wybitne...jak nie wiadomo o co chodzi to najczęściej chodzi o pieniądze:)

Mój ulubiony zawodowiec używa w swoim studiu sprzętów Sonus Faber, McIntosha, Audio Research, Cardasa... Ma konsolę za 40000 tyś Euro...a nagrania jakie tworzy brzmią często po prostu bajecznie...

 

Akurat to jest kropla w morzu i nie twierdzę, że nie ma przypadków realizacji z wysokiej klasy sprzętem: takich przypadków to ułamek procenta w ogólnej skali. Nie sądzę, żebyś sypnął z rękawa pokażną ilością takich serii. Wysokiej jakości sprzęt nie jest wcale gwarantem wysokiej jakości realizacji. Tu chodzi o czynnik ludzki. Wspaniałe realizacje wychodzą w większości spod zupełnie budżetowego, średniego pułapu sprzętu - w produkcji wcale nie chodzi o jakąś wyjątkową skalę jakoścową sprzętu monitorującego. Świadomość i doświadczenie robią najwięcej, szczególnie w produkcjach live, obojętnie czy to ze studia, czy z koncertów. Nie piszę tego, żeby udowodnić swoją rację, tylko dlatego, że byłem, widziałem, słyszałem... jak taka sesja nagrywająca się odbywa, jaki jest użyty sprzęt i jakie wychodzą realizacje. Mam tę świadomość, że dane było mi było to zobaczyć i usłyszeć na własne oczy i uszy. Technik nagrywania w zależności od okoliczności i potrzeb jest wiele i każdy rasowy inżynier wie jak, co, gdzie poustawiać. Miks ma już od razu w głowie. Mastering to już tylko polerowanie tego, co zostało idealnie zrealizowne - czasami nawet zbędny.

Parker's Mood

Tyle że te jedne wybitne, pełnopasmowe kosztują często tyle co trzy inne...mniej wybitne...jak nie wiadomo o co chodzi to najczęściej chodzi o pieniądze:)

 

Tu masz rację ale kolega Chicago uważa, że lepiej mieć 3 różne niż 1 super. Ja wolę jeden super...ale to moje zdanie.

Nie uważam, że lepiej, tylko że to jest powiedzmy mój punkt widzenia. Nigdy nie miałem głośników za milion i nawet takich bym nie chciał - jeżeli stać by mnie było na takie kwoty, to zainwestowałbym w muzykę w zupełnie inny sposób. Nie kręci mnie już domowe stereo tak jak kiedyś, choć pewnie wyższej klasy audio było jednym z pierwszych czynników, które wyzwoliły u mnie wielką pasję i miłość do jazzu.

Parker's Mood

To też jest kwestia wieku. Jesteś jeszcze młodym gościem. Inaczej będziesz patrzyła na to za 20 lat. Wrócisz do chaty zmęczony i nie będziesz miał ochoty nikogo widzieć. Mając swoją audio świątynię, nalejesz sobie zimne piwo, wino czy zrobisz kawę i wejdziesz w świat muzyki w swoim domu.

 

A co do przykładu to podam mój ulubiony moto....lepiej mieć Forda Focusa, VW Passata i Opla Insignię czy Merca S63 AMG?... :-)

Panowie, bardzo ciekawe zagadnienie z tym blaskiem. Jednak na forum poruszane są jeszcze ciekawe tematy :) Od dłuższego czasu "blask" jest dla mnie jednym z kryteriów patrzenia na kolumny.

 

Jest jeszcze kwestia co dokladnie rozni sluchacze rozumieja przez ten blask ? Zgadzam sie, ze nie chodzi o ilosc wysokich tonow, a mysle, ze bardziej o dzwiecznosc. Moim zdaniem na pewno nie maja go kolumny grajace takim dzwiekiem przymulonym, nosowym, za zaslona, wycofanym, zwanym przez niektorych: cieplym, miekkim itp., a gdzie jezdze i slucham, to niestety wiekszosc kolumn tak gra. Zywe instrumenty tak nie graja i nie rozumiem jak taki dzwiek moze sie podobac i odpowiadac sluchaczowi ? Zapewne przez rozne pojmowanie tego okreslenia: "blask", rozni sluchacze w tym aspekcie beda sie roznic co do oceny brzmienia. I tak dla mnie czy innych sluchaczy goszczacy u mnie Tannoy-e wlasnie charakteryzuja sie tym, ze dzwiek ma ten blask, a np. Sly po jakims jednym odsluchu i to wystawowym twierdzi cos zupelnie innego, co jest dla mnie trudne do zrozumienia i sadze, ze akurat w tym naglosnieniu bylo akurat cos nie tak. Aby rozwiklac problem tego blasku Tannoy-i, dobrze by bylo abys Sly wpadl do mnie posluchac, wyjasnic, co dokladnie uwazasz za ten blask i gdybys jednak nadal stanowczo twierdzil, ze blasku nie ma i jest szaro, to oznaczaloby, ze akurat Ty tak ten sposob prezentacji odbierasz i wszystko by bylo jasne. O ile sobie przypominam, to juz kiedys Ciebie zapraszalem i mowiles, ze kiedys wpadniesz.

 

Najważniesze jest osłuchanie z dżwiękiem live i z instrumentami na żywo - tak mi się wydaje. Zmienia się optyka, fokus i punkt widzenia - zmienia się wszystko, nawet w kwestach audiofilskich. Ale to tylko moje zdanie.

 

W pelni sie zgadzam, bo to niedoscigniony wzorzec i jak oceniam jakosc grania, to aspekt zblizenia sie odtwarzanego dzwieku do brzmien instrumentow na zywo w dobrych warunkach akustycznych to najwazniejsze kryterium w dawaniu przyjemnosci ze sluchania, bo czyz nie zywe brzmienie jest najbardziej efektowne i przyjemne ?

To też jest kwestia wieku. Jesteś jeszcze młodym gościem. Inaczej będziesz patrzyła na to za 20 lat. Wrócisz do chaty zmęczony i nie będziesz miał ochoty nikogo widzieć. Mając swoją audio świątynię, nalejesz sobie zimne piwo, wino czy zrobisz kawę i wejdziesz w świat muzyki w swoim domu.

 

A co do przykładu to podam mój ulubiony moto....lepiej mieć Forda Focusa, VW Passata i Opla Insignię czy Merca S63 AMG?... :-)

 

 

Jak to 'patrzyła'? O co chodzi? Próbujesz mnie poderwać Sly? Nie uda ci się to kotku, oj nie uda.

Żle mnie rozumiesz; na przykładzie samochodów to powiem tak; oczywiście, że wolałbym mieć wypasa Forda F-150, Dodge RAM i VAN GMC Savanna 2500 niż tylko jednego Mercedesa S 63AMG. To chyba nie ulega kwestii? Poza tym, wracając na pole audiofilskie, to gdybym był aż tak mocno zaangażowany i skrzywiony na punkcie audio jak ty i miał na to środki, to w życiu nie zadowoliłby mnie tylko jeden i wyłącznie jeden zestaw - zarówno w sferze głośników i elektroniki jak i pomieszczeń odsłuchowych. Wybudowałbym oddzielną halę, w której wybudowałbym pięć, sześć oddzielnych pokoi odsłuchowych o odmiennej akustyce i poustawiałbym tam zupełnie inne pod względem brzmienia zestawy audio hi-end - pokoje po 50, 60 metrów kwadrat, ze dwa mniejsze pod monitory... itd. Albo w ogóle wykupił całą kamienicę i przerobił na lofty do odsłuchu muzyki. Jestem pewny, że jakby się to zrobiło ze smakiem i pomysłem, to już w pierwszym roku działalności, byłbyś znanym na całym świecie audiofilem i nie mógłbyś się odgonić od wywiadów i wizyt Stereophille, Absolute Sound... i innych wielkich figur w świecie audio. Nikt chyba jeszcze na taki pomysł nie wpadł, tak więc sprawa otwarta - tak? Poza tym mam grypę i smęcę w domu od zeszłej niedzieli, ale już jutro chyba opuszczę swoją twierdzę i wystawię nos na zewnątrz.

 

W pelni sie zgadzam, bo to niedoscigniony wzorzec i jak oceniam jakosc grania, to aspekt zblizenia sie odtwarzanego dzwieku do brzmien instrumentow na zywo w dobrych warunkach akustycznych to najwazniejsze kryterium w dawaniu przyjemnosci ze sluchania, bo czyz nie zywe brzmienie jest najbardziej efektowne i przyjemne ?

 

Ja z kolei nie mam wzorca żadnego w audio - nie mam i nie dążę, bo po kiego mi wzorzec, jak jestem zafascynowany ostatnio legendą Mingusem, a tam w większości to słabo lub średnio nagrane płyty - a jazz jego jest zawodowy i taki, że chyta za serce, a i w mózgu potrafi nieżle namieszać. Wzorcem dla mnie są inne priorytety niż sam czysty dżwięk audio: chciałbym rozpoznawać w ciemno kto gra, jaką kompozycję, autora, formę, mieć pojęcie o skalach, mieć w głowie ze sto standardów, chciałbym z automatu rozpoznać jaki substytut był użyty w danej kompozycji lub improwizacji, chciałbym znać historię jazzu, postacie, dekady, style. To samo z klasyką - to, powiedzmy, są, albo byłyby moje priorytety. Sama audiofilia to wielka próżność i nie przynosi żadnego pożytku, no chyba, że te kilka pokoi na skalę światową, które Sly wybuduje niedługo...

Parker's Mood

Gość BOBSAPP

(Konto usunięte)

Jest jeszcze kwestia co dokladnie rozni sluchacze rozumieja przez ten blask ? Zgadzam sie, ze nie chodzi o ilosc wysokich tonow, a mysle, ze bardziej o dzwiecznosc. Moim zdaniem na pewno nie maja go kolumny grajace takim dzwiekiem przymulonym, nosowym, za zaslona, wycofanym, zwanym przez niektorych: cieplym, miekkim itp., a gdzie jezdze i slucham, to niestety wiekszosc kolumn tak gra. Zywe instrumenty tak nie graja i nie rozumiem jak taki dzwiek moze sie podobac i odpowiadac sluchaczowi ? Zapewne przez rozne pojmowanie tego okreslenia: "blask", rozni sluchacze w tym aspekcie beda sie roznic co do oceny brzmienia

 

Może wpływem na brak blasku jest zły podział na zwrotnicy zupełnie innych materiałów o zupełnie innych właściwościach.

Papier i Metal złączone na poziomie 1000 Hz SRM 15x oraz 1400 Hz w SRM 12x .

Papier zahacza lub pokrywa w całości wyższą średnicę na której operuje sporo instrumentów z blaskiem .

Metal odtwarza wysokie tony i tu już blask się pojawia.

A tu musi obsłużyć w czułym dla uszu zakresie duży woofer papierowy który może powodować zgrzyt.MZ.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.