Skocz do zawartości
IGNORED

Niedocenione Piano Leszka Możdżera.


Slav

Rekomendowane odpowiedzi

  • Redaktorzy

E, zobaczymy. W końcu to pierwsza płyta, a zdaje się że wydawnictwo nie zamierza na niej poprzestać. W każdym razie kredycik zaufania by nie zawadził, w końcu to nasi ludzie, bowiem z założenia wydają te płyty dla nas. Nawet jeśli nie każdemu podoba się ich wybór.

  • Redaktorzy

Preisner z kolędami jest reedycją wcześniej wydanego materiału. Natomiast PianoLive, faktycznie, jest również nagrane na zamówiemnie ARMS. Ale nagranie Piano miało u nich premierę, więc wychodzi na to samo. Anyway, wszystko, jak sądzę, przed nami.

-> i_nemes

Hm... otóż to! I co ciekawe Nadred MS przy jej okazji się 'tłumaczył', ze nagranie nie jest audiofilskie.

To po jaką cholerę było wyjeżdzać z tym audiofilskim entouragem przy okazji 'debiutu' ARMS (pisałem o tym już dawno) jeśli w rzeczywistości pierwsza płyta, nad której nagraniem ARMS sprawował pieczę, audiofilską nie jest ?!

 

To są te malutkie (?) 'cegiełki', ktore nie pozwalają mi na pozytywny odbiór ARMS (choć znowuż chciałem podkreślić, że nie jest on wyłącznie negatywny ;-)

 

pozdrawiam

dajcie, prosze, juz spokoj nadredaktorowi. chlop robi dobra robote, zdarzaja mu sie bledy, jak innym, ale nie popelnia ich, kto nic nie robi. pogadalismy na ten temat, fajnie bylo, troche sie powymadrzalismy, niejeden sie przy tej okazji wyglupil. wystarczy

-> profundo

Bo tak naprawdę leży nam wszystkim na sercu dobro ARMS i Narodowej Kultury ;-)))

 

Smutne jest, ze ta krytyka (w wielu miejscach sluszna) przez samych zainteresowanych jest odbierana chyba (? o ile w ogole jest) jako 'knowania zawistników' i w związku z tym jest 'pacyfikowana' (czasem nawet przez niewybredny kontratak) bądź, brzydko mówiąc, zwyczajnie olewana.

W euforii mega-sukcesu nie ma miejsca na zauważanie własnych 'potknięć' (drobnych bądź nie - tu już subiektywne). Skoro jest sukces, to znaczy, ze wszystko robimy dobrze. Kropka.

I do tego się sprowadza cały 'problem'.

 

Ale temat już chyba faktycznie dawno wyczerpany.

Niestety mam wrażenie, że 'psy szczekają, karawana idzie dalej'...

 

pozdrawiam

To może, żeby wrócić do wątku głównego - nurtuje mnie kwestia, czy po całej 'aferze' LM zamierza się stawić na galę wręczania F. (w koncu jest nominowany w kategorii muzyk roku). Może powinien olać, ale z drugiej strony to będzie okazja do 'wygarnięcia' towarzystwu z AF, tak szczerze, od serca ;-)) Chyba lepsze to niż napuszone listy oficjalne, zwłaszcza, ze to gremium nie warta zbyt poważnego traktowania.

(o ile AF wręczy mu F. , co wobec zaistnialych zdarzeń nie jest takie pewne...;-)

  • 2 tygodnie później...
Gość PiotrJakub

(Konto usunięte)

Zadziwia mnie ta dyskusja nad płytą Piano Leszka Możdżera, zadziwia do tego stopnia, że zarejestrowałem się na forum by się do tematu "niedocenienia" płyty ustosunkować.

 

Bo przecież nie negując wartości artystycznej płyty (mam, podoba mi się granie) technicznie jest to bubel. Płyta nagrana jest w przeciwfazie a słuchanie jej dłużej jest męką dla uszu. Ktoś tu zauważył dziwną jasność brzmienia - to nie jasność, to znoszące się od przeciwfazy basy... Polecam eksperyment w postaci zamiany fazy jednego z kanałów... od razu jest lepiej. Fakt powyższy potwierdziłem pomiarami i odsłuchami najlepszych reżyserów dźwięku w kraju (zajmuję się serwisem studiów nagraniowych PR na Woronicza). Napisałem nawet w tej sprawie do LM i przyznał, że tak jest w istocie, choc wykrętnie uznał, że był to chyba celowy zabieg "artystyczny" realizatora nagrania.

 

Reasumując:

Do nagród (także Fryderyków) nominuje sie płyty bardzo dobre lub wybitne pod każdym względem, także technicznym. Piano, choć komercyjnie odniosła sukces (bo naród i recenzenci głusi), to technicznie jest bublem. Moim zdaniem jej nominacja kompromitowałaby nominujące ją grono (dołączyliby tym samym do grona głuchych).

Tak sobie myśle, że kurczowe trzymanie się "prawidłowości fazy" było konieczne w czasach płyt winylowych, źle ustawiona faza nie nadawała się po prostu do wytłoczenia na płycie. Teraz mamy nośniki, które bez problemu przekażą "wadliwy sygnał". Ja tam nic nie mam naprzeciwko kontrafazie, a tym bardziej fazie, co do "męki dla uszu" to jeden lubi zgodnie z kierunkiem jazdy, a drugiemu to jest obojętne. Mnie akurat faza na płycie piano nie przeszkadza, a wręcz uważam że dzięki tej właśnie fazie robi się niezła Faza.

Są nagrodą przemysłu fonograficznego, przyznawaną przez przemysł fonograficzny, który zauważa najznaczniejsze fonogramy. Na przykład, jeżeli pojawia się na rynku fonogram, po którym słowo "trendy" staje się passe, a trendy staje się "jazzy", to oznacza, że tenże dla polskiego jazzu zrobił sporo. Moim zdaniem niezauważenie oznacza brak instynktu samozachowawczego. Siedzą stare dziady i radzą, jak zrobić, żeby po raz przedostatni wcisnąć ludziom standardy zagrane ze świeżością z odkopanej konserwy i skosić na koncertach kasę z budżetu wójta lub starosty.

To tyle. Właśnie w "dwójce" TVP poszedł program na ten temat. Sporo było o dziennikarzach. Odważny.

Koniec komentarzy.

PS. Fonogram=płyta.

Piano dostalem od ukochanej pod choinke (o ile dobrze pamietam :)), sluchalem kilka razy, nawet wyrazala zal, ze nie slucham tak czesto jak milesa, amj czy cokolwiek. coz, nie bede sie zmuszal, ma to swoja spora wartosc ale jakos mi nie podeszlo, o niebo wole np. koncerty LM.

natomiast brzmi niezle, nie ma sie co czepiac, moze ktos profi rzeczywiscie cos tam dostrzega, ale nie przesadzajmy, niech realizatorzy miedzy soba dyskutuja, to w koncu fachowcy. plytka fajnie brzmi, jest to miedzy innymi ocena tych, ktorzy kupili, i to sie liczy. gdyby cos cala mase ludzi klulo w uszy, to piano by lezalo na polkach... (wiem, mandaryna tez idzie i to wcale jej nie nobilituje lol, ale to nie jest wlasciwa analogia)

 

ja sam, jak pewnie wielu, cenie sobie znakomitego rzemieslnika w swoim zawodzie, tutaj akurat artyste i wirtuoza, i mam nadzieje, ze nie LM opusci naszego Trojmiasta :) dzisiaj prawdziwe solidne rzemioslo to rzadkosc. a jelsi jestes w czyms dobry, zawsze spotkasz zyczliwych inaczej - musisz to wliczas w ogolny rachunek calej sprawy, i odpowiednio do tego podchodzic. tutaj akurat wrazliwosc artysty nie powinna dochodzic do glosu.

-> Stryjecki

żeby stwierdzić, ze Piano nie jest brzmieniowo jakims ósmym cudem świata nie trzeba być żadnym specjalistą.

wystarczy słuch, statystyczny, nie jakis tam złotouchy ;)

 

Abstrahując od stylu prowadzenia dyskusji uprawianego przez Luca, to miał on sporo racji w tym temacie.

Kończąc to chrzanienie trzy po trzy powiem tylko tyle, że by cokolwiek stwierdzić publicznie, trzeba być specjalistą w danej dziedzinie. Ale może nie mam racji...Nikt nie ma monopolu na rację.

Maciek, z calym szacunkiem. osiagniecia (Twoje) sa oczywiste, jednak brak pewnej elastycznosci. bez tego pismo nie przekroczy pewnego poziomu. napisze wiecej, od ilus juz numerow odnosze wrazenie (nie tylko ja) ze idzie w niekoniecznie dobrym kierunku. ilosc egzemplazy nie musi byc scisle zwiazana z obnizeniem poziomu pewnych textow.... swietej pamieci minister Pol tez nie kumal, ze aktualnie naprawde robiac cos w sprawie infrastruktury sam tez wiele zyska. przejaskrawiona analogia oczywiscie.

no ale coz, moze jestem naiwnym czlowieczkiem, ktory tez nie powinien czekac na czasy, gdy w sklepach beda wszlekie klocki od razu do wziecia...

audio system ;)

gorszy od pańskiego

 

wiedziałem, ze padnie taki argument

to trza mieć ten hajend, zeby sie poznać na Piano? ;)

 

tak myslałem, buuu :(

 

a problemu nie mam, pisze to co myślę

ale w sumie co mnie ugryzlo, czemu od paru ladnych dni uparcie draze tamat (wczesniej troche na Twoim forum), choc widze, ze niepotrzebnie. nie moj biznes, sa mnogie dostepne zrodla wiedzy w tym hobby.

zalezy jaka "elastycznosc" masz na mysli, pewnie myslisz o tej negatywnej. nie raz juz takim niby trafnym zdaniem cos skwitowales, chyba nie chcac tak naprawde pokombinowac glebiej. ja mysle raczej o trawce, ktora ugnie sie ale nie zlamie, jak solidne, sztywne drzewo. i nie pisze tu o uginaniu sie pod naporem kd.

i wogole niepotrzebnie sie odzywam, naprawde nie moj biznes (poza tym, ze bywam odbiorca)

Panie Stryjecki, co za kity mi Pan tu żeni? ;)

Znaczy się - trzeba skończyć wydział reżyserii dźwięku, żeby publicznie można było stwierdzić, że jakaś płyta jest źle nagrana?

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.