Brak humoru na forum | Dobre dowcipy... | Żarty

Yodzisław · 22 Lipca 2016

Temper · 22 Lipca 2016

Ukryta Zawartość

Zaloguj się, aby zobaczyć treść.

Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

Zaloguj się, aby zobaczyć treść.

Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane 22 Lipca 2016 przez Temper

**daris666** · 22 Lipca 2016

www.google.com :)

**mily** · 23 Lipca 2016

www.com

gupie :)

**mily** · 23 Lipca 2016

to je zaś tak cudne że wkleje pod siebie:

IRYDION: Wczoraj w nocy u mnie na wrocławskim Ołbinie odbyła się mała impreza. Na moje oko: mogła to być jakaś mocno nieoficjalna część obchodów Światowych Dni Młodzieży ze Sprzętem lub odprysk Europejskiej Stolicy Kultury Broni Białej.

Story jest takie: Piotrem z Wojtkiem (obaj już od młodych lat mający biografię spisywaną na papirusach okolicznych komisariatów), zapewne nie całkiem o suchym żołądku, postanowili pójść narąbać drwa dla babci Pelagii. A że akurat była 2 w nocy i o tej porze na wycinki lasów na Ołbinie są raczej na wstrzymaniu, postanowili więc zgodnie z wytycznymi unijnymi dokonać recyklingu i wyrecyklingować nieco drwa dla z okolicznych drzwi do bramy. Przypadkiem ta brama jest blisko punktu sprzedaży dopalaczy, ale te sprawy mogą się ze sobą nie łączyć, gdyż są blisko lokacyjnie ale nie w czasie (punktu już nie ma, gdyż sanepid uznał dopalacze nie są tak zdrowe, jak je zachwalają). Niestety, amatorzy drewna po drodze mijali Ewkę, Wacka i Maćka. Inna wersja mówi, że nie mijali ich, tylko Wacek, który akurat w pobliżu gasił pragnienie (od zeszłego wtorku) widząc rąbanie drzwi jego bramy chciał im grzecznie zwrócić uwagę, że jest już późno i zmęczony lud Ołbina właśnie zaczyna mieć właśnie kolorowe sny i że warto to uszanować. Jeszcze inne zeznania traktują o kąśliwych uwagach pod względem atrakcyjności i obyczajności Ewki padających z ust wnuczków pracujących przy wyrębie drzwi.

Skończyło się na tym, że Piotrek z Wojtkiem latali po ulicy z siekierą (zwinnie wymieniając się owym narzędziem), Ewka - będąc zdecydowaną feministką - wyciągnęła noż typu motylek, (który właśnie przed chwilą znalazła i zszokowana szła na komisariat, żeby go bezpiecznie zdeponować), a Wacek czując, że w tych okolicznościach szanse ma nieco upośledzone (mimo, iż pięści miał twarde jak stal) postanowił zdjąć ze spodni pas oraz koszulkę. Pasem owinął dłoń, a drugą ręką przytrzymując spodnie ruszył do ataku na siekierujących wnuczków babci Pelagii. Koszulkę powiesił na rynnie, gdyż była to noc rzeczywiście ciepła. W tym samym czasie, trzymający się nieco z dala Maciek taktycznie postanowił zajumać topornikom reklamówkę nieopatrznie pozostawioną na jezdni, chcąc tym samym ich zdekoncentrować i osłabić psychicznie ich morale. Ta heroiczna próba została jednak udaremniona obietnicami natury masarniczo/kulinarnej (przerobie cię chu*ju na pulpety) popartymi projekcją na sucho - jak by to mogło wyglądać przy pomocy wspomnianego toporka. Zaczęła się więc wymiana zdań: różnice poglądów na temat Ewki (że niby nie jest dziewicą), zastrzeżenia co do metod recyklingu (rozjebały mi, kur*y, drzwi!) i ogólne próby psychoanalizy z naciskiem na relacje rodzinne (ty sku*wysynu, matka cię nigdy nie kochała, a ja cię zej*bie). Tę dość rzeczową dyskusję z elementami callanetics i crossfitu po okolicznie zgromadzonych autach zakończył przyjazd smutnych panów w autach nieoznakowanych (oprócz małego, migającego kogucika). Ktoś mógłby pomyśleć: uuuu…. siekiera, noże, pasy - to pewnie będzie akcja typu: stój, bo strzelam - gleba, antyterrorka, etc… A tu nic z tych rzeczy: panowie przyjechali. Pogadali. Nikt nawet gnata nie wyciągał. Ewka oddała motylka. Wacek założył pasek do spodni i uwolnił ścierpłą dłoń (chciał nawet założyć koszulkę, ale już jej na rynnie nie było, cóż - Ołbin). A Piotrek z Wojtkiem oraz siekiera, którzy wcześniej poczuli w sobie zew biegaczy (z dość mocno upośledzoną orientacją) są obecnie obiektem poszukiwań kilku panów zarówno w mundurach jak i dresach (koledzy Wacka). Ewka jeszcze bardziej pokochała Wacka.

WNIOSEK: to jest Polska. Tu się nie krzyczy "Allah akbar!" i się nie dziabie ludzi bez potrzeby. Tu nawet jak są potrzeby (ktoś przecież musiał powiedzieć Ewce prawdę o jej obyczajności i urodzie) to dyskurs jest prowadzony na poziomie dialogu z zaledwie - elementami rękoczynów. Tu policja nie pałuje, a nawet nie skuwa uczestników takich zabaw, bo wie, że to są zwykłe ludzkie sprawy. Pan policjant grzecznie Cię wysłucha i ewentualnie da (na rozładowanie napięcia) mandat za przejście nie na pasach, po którym wszyscy grzecznie idą do domu lub pod okoliczny monopol. Tym razem już jednak po pasach. Bo też i niewiele się w sumie stało: ucierpiał głównie poraniony sen zmęczonych mieszkańców tej szacownej dzielni. Kilka osób zostało ciężko przestraszonych, ale też kilka chciało klaskać z zachwytu. Drzwi jak stały tak stoją. Miłość kwitnie. A ludzkość miał ubaw lepszy niż w "Trudnych sprawach". I tak powinno być. Pozostaje tylko się cieszyć, że Ewce-feministce nie udało się jednak zaprezentować swoim moralizującym krytykom tego, co tu na Ołbinie oznacza fraza „mieć motyla w brzuchu“.

Więc choćbyś gonił i gonił to islamskich terrorystów i tak nie dogonisz. A Jezus kocha nas wszystkich.

Ukryta Zawartość

Zaloguj się, aby zobaczyć treść.

Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

Zaloguj się, aby zobaczyć treść.

Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )