Skocz do zawartości
IGNORED

zwierzątka do wzięcia


saczek_XTRM

Rekomendowane odpowiedzi

Do oddania są Golden Retrivery... Jeśli nikt ich nie weźmie będą uśpione!

Obydwoje rodzice są tej samej rasy, więc nie ma obaw o dziwaczną krzyżówkę.

 

Zainteresowanych proszę o kontakt z:

Agnieszka Majewska

U.M.ST. Warszawy

Dzielnica Mokotów

022 56 51 479

 

Naprawdę urocze szczeniaczki, może ktoś się z Was skusi? Sam bym wziął jednego... ;/

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

post-5682-100003735 1170304034_thumb.jpg

post-5682-100003736 1170304033_thumb.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/29359-zwierz%C4%85tka-do-wzi%C4%99cia/
Udostępnij na innych stronach

To jest forum o audio, więc nie będę się rozwodzić się nad zjawiskiem, z którym stykam się i walczę na codzień.

 

Więc tylko jedno. Czy rodzice tych piesków mają pozytywne i udokumentowane wyniki badań w kierunku dysplazji?

 

Zapewne pytam bez sensu i retorycznie, bo skoro szczeniaki przyszły na świat.... Przecież wkoło sami odpowiedzialni ludzie, prawda?

Jeśli szczeniaczki są do uśpienia, to w jakim celu w ogóle doszło do skrzyżowania ? Suka przynajmniej raz w życiu powinna sie oszczenić, ale takie decyzje powinno sie zaplanować i zapewnić nowy dom dla miotu. A jeśli nie znajdą sie chętni, to radzę oddać do schroniska, napewno szybko znajdą sie chętni do przygarnięcia tych słodkich psiaków. Życze powodzenia w szukaniu nowej rodziny.

 

pzdr, bart_bartnik

>>Icicle

>To jest forum o audio, więc nie będę się rozwodzić się nad zjawiskiem, z którym stykam się i walczę

>na codzień.

 

Jeśli masz na myśli to że temat tutaj nie pasuje, to była o tym wiele razy mowa na tym forum - taki jego urok a poza tym zakladka "bocznica"

 

>Więc tylko jedno. Czy rodzice tych piesków mają pozytywne i udokumentowane wyniki badań w kierunku

>dysplazji?

 

Trudno mi powiedzieć. Najlepiej to zadzwonić pod wyżej podany numer i się upewnić. Nie jestem ich właścicielem, więc trudno czegoś się domyślać. Myślę, że powinny.

 

 

>>Bart_Bartnik

 

Ja Ciebie doskonale rozumiem. Sam mam psa w domu i traktuje się go jak członka rodziny, baa ma swój fotel, miskę, tylko nie je przy wspólnym stole, nie korzysta z WC i jeszcze kilku innych rzeczy. Sam walczyłem o to żeby przeżył gdy złapał jakiegoś syfa a weterynarz postawił już nad nim kreskę - ale udało się. Niestety te psy nie należą do mnie, a sam rozumiesz że wszystkich nie wezmę, ba na chwilę obecną żadnego nie mogę bo nie chcę żeby po 100 razy zmieniał właściciela po czym trafił w niepowołane ręce ... Wrzuciłem tutaj ten temat TYLKO dlatego , że żal mi tych szczeniaków, za młode i za fjane żeby tak skończyły swój żywot..

Bart_Bartnik

 

... suka powinna się przynajmniej raz w życiu oszczenić? Możesz mi powiedzieć czemu?

 

Dlaczego ludzie, zapewne wykształceni, nie wstydzą się pisać takich p.. i rozpowszechniać mądrości ludowych. Ciekawe, czy z równą pewnością napisałbyś, że na grypę najbardziej pomaga przykładanie sobie gorących śledzi na klatę, a na reumatyzm smarowanie się niedźwiedzim sadłem.

Wszystkie te trzy poglądy pochodzą z jednego worka: dwóch ostatnich nikt normalny by nie wygłaszał, ten pierwszy z nieznanych powodów się panoszy wśród ludzi w innych dziedzinach światłych.

 

Uprzedzając potencjalną odpowiedź: NIE jest to naturalne. W naturze (np. wilki) rozmnażają się tylko pary alfa, inne nie. Zresztą zwierzęta domowe od dawna nie są naturalne.

 

Co konieczności planowania rozrodu zdecydowanie się zgadzam. U dużych ras wiąże się to z badaniami na potencjalną dysplazję i inne schorzenia genetyczne, na które może być podatna dana rasa, odpowiednim doborem partnera o znanym pochodzeniu (by uniknąć inbredu i przyczynić się do polepszenia rasy w ogólności).

 

Ponieważ nie jest to proste, ani tanie, proponuję pozostawić to specjalistom: tak jak nie każdy pierwszy lepszy kowal może robić świetny sprzęt audio, tak nie każdy pierwszy lepszy obywatel może rozmnażać psy z pożytkiem dla nich. W obu wypadkach niezbędna jest wiedza i środki.

 

Ostatnia sprawa. Chyba nigdy nie byłeś w schronisku. Radzę się przejść, aby zweryfikować pewne poglądy. To nie jest hotelik klasy ****, a zdychających psów "podobnych do modnej rasy X", które urodziła suka "dla zdrowia" jest sporo. "Ciepłych domów" natomiast niedostatek.

 

Polecam serdecznie:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Można sobie wybrać język. Krótka prezentacja, miłego oglądania.

 

Pozdrawiam serdecznie!

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Icicle 7 Lis 2006, 14:04

 

>>>... suka powinna się przynajmniej raz w życiu oszczenić? Możesz mi powiedzieć czemu?

 

przyznaję - nie mam zadnego potwierdzenia na moją tezę, po prostu kiedyś to usłyszałem, i nie zastanawiałem sie głębiej nad tym stwierdzeniem.

A sądząc po Twoich wypowiedziach, masz jakąś styczność z tematem, wiec zakładam, że wiesz co mówisz :) pozdrawiam i życzę szybkiego znalezienia nowego właściciela dla piesków.

-->Icicle, jako że jesteśmy(?) w Polsce, proponuję pisać o "unikaniu chowu wsobnego" zamiast " by uniknąć inbredu".

Po co stosować zagramaniczne terminy, jeżeli posiadamy własne(w tym wypadku całkiem obrazowo oddające istotę problemu)?

 

Pozdrawiam.

jozwa maryn, 7 Lis 2006, 15:38

 

>A wracając do tematu?

Wracając do tematu to obstawiam że nieaktualne.

Ogłoszenie, które w ciągu kilku dni trafia do tysięcy osób (kilka dni temu dostałem to ogłoszenie pocztą e-mail nawety nie wiem od kogo) potrafi naprawdę uprzykrzyć życie, tym którzy je zamieścili i teraz bardzo żałują, Powód jest prozaiczny - przez następne 3-6 miesięcy będą odbierali telefony od potencjalnie zainteresowanych, lub takich, którzy co prawda nie są zainteresowani ale muszą sie podzielić informacją że pieski rzeczywiście ładne...

Kończy się zazwyczaj na zablokowaniu a w konsekwencji na zmianie numeru.

 

saczek masz pozwlenie na publikowanie danych?? Ta dziewczyna poprosiła Cię o to? Sprawdziłeś czy ogłoszenie jest aktualne?

U mnie w pracy wszystkie kobiety wzdychają od wczoraj jakie te pieski śliczne.

Lt_Bri

 

Masz rację. Nie jestem w Polsce, ale jestem Polką, także dumną z tego powodu. "Chowu wsobnego".

 

Uff, powiem szczerze: mam faktycznie nadzieję, że to podpucha. Pseudohodowcy (hurtownicy jak i amatorzy) potrafią w pięć sekund doprowadzić mnie do szewskiej pasji. Z jakich powodów? Zaczęłam pisać już powyżej oraz wkleiłam link, ale to temat rzeka.

 

Od razu mówię: mój jedyny w tym interes to dobro zwierząt. Sama nic nie hoduję, więc pseudohodowcy nie są dla mnie konkurencją. Mam dwa koty - jeden rasowy, drugi "podobny do rasy", ze schroniska. Oba są wysterylizowane.

>>kubedes

 

szczerze mówiąc to nie wiem czy ogłoszenie jest aktualne, nie dzwoniłem i chyba za duzo w tym momencie ode mnie wymagasz... dzwoni ten kto jest zainteresowany, to nie mój problem, próbuję tylko pomóc. Skoro od wczoraj kobiety u Ciebie w pracy się tak podniecają to pewnie jeszcze aktualne, niesądzisz? Jak Ci się wydaje kto umieścił takie ogłoszenie? Wg mnie sama zainteresowana, a skoro wysyła takie info do innych ludzi nie zaznaczając że zabrania przesyłania tego dalej to o jakim pozwoleniu na publikowanie danych mówimy? Przesyłając dalej maila robisz to samo..

>szczerze mówiąc to nie wiem czy ogłoszenie jest aktualne, nie dzwoniłem i chyba za duzo w tym

>momencie ode mnie wymagasz...

 

Mchm... z mojego doświadczenia wiem, że nie jest dobrze zamieszczać ogłoszeń tego typu, jeśli się nie jest do końca pewnym ich autentyczności (patrz ogłoszenia typu "potrzebna krew" albo inne podobne ), bo można jedynie zaszkodzić innym potrzebującym, zniechęcając potencjalnych dobroczyńców...

 

W sieci jest całe mnóstwo ogłoszeń, dotyczących zwierzaków, w szczególności kotów i psów, szczególnie na tematycznych forach, więc jeśli już ktoś chce robić tego typu akcje, to raczej należy zwracać uwagę, że taki problem istnieje i ewentualnie przytaczać konkretne stronki www...

 

inny temat to to, że "pseudo-chodowle" to straszne draństwo... a i mity panujące wśród ludzi (właśnie typu sterylka kotki po pierwszych kotach) tez nie pomagają zwierzakom...

 

ps.

a tak w temacie, to ciekawe ile osób wie, jak dużo satysfakcji może przynieść adopcja i zaprzyjaźnienie się z dorosłym kotem, najlepiej po przejściach, a nie jak to jest w stereotypie, małej puchowej kuleczki...

 

 

 

pzdr.

Saczek_xtrm, 7 Lis 2006, 16:57

 

>>>kubedes

>

>szczerze mówiąc to nie wiem czy ogłoszenie jest aktualne, nie dzwoniłem i chyba za duzo w tym

>momencie ode mnie wymagasz...

 

Jakiś rok temu dostałem e-mail w treści mniej więcej :

"PILNE! Zwierzaki zgina jeśli ich nie weźmiesz...." ITD

Zdjęcia przecudnej urody szczeniąt i oczywiście lament, że nie mają domu.

 

 

Zadzwoniłem bo znajoma szukała pieska dla siebie.

Okazało się, że :

- "ogłoszenie" krąży w sieci od kilku miesięcy;

- było fałszywe - jakiś debil chcial ludziom zrobiłć "kawał" i dał ogłoszenie bez ich wiedzy za to z ich telefonem;

- owszem mieli szczeniaki i to nawet były szczeniaki do wzięcia, ale szczeniaki znalazły nowe domy bez takiej "pomocy";

 

Dodzwoniłem się, bo po kilku miesiącach telefony troche ustały i właściciele postanowili znowu zacząć z niego korzystać. Kobieta, w sumie już śmiejąca się z sytuacji bo co jej pozostało, powidziała że przez pierwsze 3 miesiące wystarczylo odwiesić słuchawkę na widałki i telefon zaczynał dzwonić...

 

 

Wybierz numer telefonu wklejony powyżej. Przekonasz się jaki jest sygnał.

Że to stacjonarka to ktoś po prostu odłożył słuchawkę. Komórki zazwyczaj w takich sytuacjach odpowiadają:

"Abonent czasowo niedostępny"

 

Ciekawe jest też to że podany numer jest do Urzędu.

 

A co do wymagań? No w sumie to nic nie wymagam.

Grzecznie uprzedzam żeby nie przesyłać dalej łańcuszków, które bazują na ludzkiej wrażliowści.

kravietz7, 7 Lis 2006, 17:41

 

>inny temat to to, że "pseudo-chodowle" to straszne draństwo... a i mity panujące wśród ludzi

>(właśnie typu sterylka kotki po pierwszych kotach) tez nie pomagają zwierzakom...

 

 

Pseudo to "syf", a istnieją i końca im nie ma. Najgorsze jest to, że oprócz niewiedzy, bazują także na litości - ciężko racjonalnie argumentować, jeśli widok słodkiego szczeniaczka trafia prosto w serce.

 

Ja bardzo lubię rasowe zwierzęta: nie uważam tego za snobizm - po prostu cenię i szanuję lata pracy hodowlanej, historię, różnorodność wyglądu i charakterów, a także pasję i zaangażowanie hodowców, dzięki którym możemy dzisiaj podziwiać i mieć takiego, a nie innego psa lub kota.

 

Wkurza mnie to, że "rozmnażacze" ładnych, modnych ras mają głęboko w dupie czyjąś pracę i pasję, o której mówiłam wyżej. Mówiąc wprost: żerują na cudzych dokonaniach i niszczą je: modne rasy zazwyczaj tracą "na jakości", a same zwierzaki cierpią, eksploatowane dla zysku, albo z niewiedzy. Biedne retrievery, biedne yorki. Na kocim polu jest nielepiej:-((

 

>a tak w temacie, to ciekawe ile osób wie, jak dużo satysfakcji może przynieść adopcja i

>zaprzyjaźnienie się z dorosłym kotem, najlepiej po przejściach, a nie jak to jest w stereotypie,

>małej puchowej kuleczki...

 

Podejrzewam, że mało. Tak, jak mało osób wie, jak fajnie jest w schroniskach:(

 

 

Pozdrowienia. I cieszę się, że pieski są tylko łańcuszkiem.

Icicle, bardzo mądrze piszesz, zdecydowanie zgadzam się, co rzadkie, chyba ze wszystkim :)

 

tak to u nas jest z psami "rasowymi", które hodowane są pokątnie, zupełnie bez jakiejkolwiek kontroli, "na lewo" poza Zw. Kynologicznym. bo po co się męczyć, po co na wystawy jeździć, składki płacić, krycie opłacać, kontrole miotu, co chwila pieniądze wydawać skoro można łatwiej, szybciej i do tego "towar" natychmiast zejdzie. znajomy hodowca nie może tygodniami sprzedać rodowodowych jamników po championach, a bez papierów za 200 zamiast 600 zł szły natychmiast. no i co za frajer się męczy? "bes sęsu", nie? i potem chadzają po ulicach watahy dresów, panien dresów i mamuś dresów ze ślicznymi warczącymi i ciągnącymi pieskami z listy, co to z listy nie są, bo przecież nie rasowe. proste, bez problemów, bez stresu, umywamy ręce i tyle.

 

co do przesądu o miocie raz w życiu, to oczywiście bezsens, tylko właściciele zdziwieni że sunia ma ciąże urojone co chwila. jak to? przecież miała małe, to skąd tak świruje, co?

 

co do schronisk, to jednak młode rasowe psy raczej znajdują nowych właścicieli. najgorzej mają te po przejściach, stare, wyrzucone, rasy zwykle kundel polski, których nikt nie chce i które wpadają w koszmarną spiralę wieloletniej wegetacji w pustej i zimnej (dosłownie i w przenośni) klatce. lub zostają uśpione.

 

co do ogłoszenia, to nr telefonu jest podejrzany, być może ktoś nie lubi tej pani urzędniczki i taki jej "kawał" zrobił.

 

nagadałam się, ale temat mnie bardzo dotyka, mogłabym dłużej ;-)

pozdrawiam

paulinka

 

 

 

ps. lukar, zrób coś z tym limitem wpisu na godzinę! urwać się idzie!

>co do schronisk, to jednak młode rasowe psy raczej znajdują nowych właścicieli. najgorzej mają te po

>przejściach, stare, wyrzucone, rasy zwykle kundel polski, których nikt nie chce i które wpadają w

>koszmarną spiralę wieloletniej wegetacji w pustej i zimnej (dosłownie i w przenośni) klatce. lub

>zostają uśpione.

 

no właśnie, kotów tyczy się to samo, niestety...

 

taka dywagacja... patrząc na zainteresowanie ludzi takim ogłoszeniem, dziwne jest, że ogłoszenia o adopcjach na forach poświęconych temu problemowi cieszą się zainteresowaniem b. słabym lub wcale, a ogloszenie rozesłane w sposób typowo spamerski (oczywiście z info że można mieć coś rasowego za darmo) powoduje lawinę reakcji...

 

wynikać moze z tego, że problem może tkwić w dotarciu informacji do ludzi którzy pomóc mogą bo mają ku temu stosowne warunki i nawet chcieliby tyle, że:

- konkretna informacja (najlepiej ze zdjęciem, bo to najbardziej oddziałowuje) do nich nigdy nie dotarła, albo dotarł taki spam jak tutaj i się zrazili...

- sami po takich forach adopcyjnych nie szperają, bo adopcja w ich przypadku jeśli by doszła do skutku, była by decyzją spontaniczną...

- kontakt ze zwierzętami ogranicza się do programów przyrodniczych i zwierzaków sąsiadów, przez co oceniają zwierzaka wyłącznie po wyglądzie zewnętrznym, albo śliczny albo ble...

 

może to kwestii empatii i pewnego poziomu wrażliwości, kwestia, która mogłaby być przewidziana poważniej w programie edukacji mlodego człowieka (nie wiem, może się mylę, dawno nie byłem w szkole)...

 

 

pzdr.

kravietz7, 8 Lis 2006, 13:48

 

>wynikać moze z tego, że problem może tkwić w dotarciu informacji do ludzi którzy pomóc mogą bo mają

>ku temu stosowne warunki i nawet chcieliby tyle, że:

>- konkretna informacja (najlepiej ze zdjęciem, bo to najbardziej oddziałowuje) do nich nigdy nie

>dotarła, albo dotarł taki spam jak tutaj i się zrazili...

>- sami po takich forach adopcyjnych nie szperają, bo adopcja w ich przypadku jeśli by doszła do

>skutku, była by decyzją spontaniczną...

>- kontakt ze zwierzętami ogranicza się do programów przyrodniczych i zwierzaków sąsiadów, przez co

>oceniają zwierzaka wyłącznie po wyglądzie zewnętrznym, albo śliczny albo ble...

>

>może to kwestii empatii i pewnego poziomu wrażliwości, kwestia, która mogłaby być przewidziana

>poważniej w programie edukacji mlodego człowieka (nie wiem, może się mylę, dawno nie byłem w

>szkole)...

 

Cała akcja "Rasowy=Rodowodowy" jest bardzo dobra i często odnosi skutek. Ale to kropla w morzu. Wielu ludzi mówi "po co mi rodowód, to świstek papieru" Zawsze myślę: "to po co Ci w ogóle, cwaniaku, pies podobny do danej rasy? Nie rozumiem..."

Przeciętny rodak myśli, jak by tu zaoszczędzić i zakombinować, mało który zastanowi się nad tym, że gdyby nie ten rodowód, ten świstek, gdyby nie trud wielu ludzi, którzy np. 60 czy 100 lat temu skrupulatnie prowadzili księgi rodowodowe, to nie byłoby ani rasowych, ani "rasowych" zwierząt!

 

Co do adopcji: jest wiele świetnych stron, takich jak adopcje.org. Wydaje mi się, że działają, wielu moich znajomych ma stamtąd psy, ja sama mam kota z "miau.pl"... Niestety, na stronach dla konkretnych ras, typu "boksery w potrzebie" jest też mnóstwo oczekujących zwierzaków... W schroniskach długo potrafią czekać "amstaffy", które już się znudziły, bo teraz na topie jest mieć "labladora" albo innego "retrivera", dla dziewcząt zaś "jorka".

 

Wydaje mi się, że gros rynku psio-kociego w miastach, to głównie rodziny z dziećmi w podstawówce. Dziecko "napala" się na pieska albo kotka, może i czyta sporo o rasach, opiece, etc., ale i tak decyzję o zakupie podejmują dorośli, i to oni płacą. Pół biedy, jeśli oni są "wyedukowani", gorzej jeśli nie, bo z połączenia takich rodziców z latoroślami o ambicjach hodowlanych "wychodzą" mieszkańcy schronisk.

"gdyby nie ten rodowód, ten świstek, gdyby nie trud wielu ludzi, którzy np. 60 czy 100 lat temu

skrupulatnie prowadzili księgi rodowodowe, to nie byłoby ani rasowych, ani "rasowych" zwierząt!"

 

czyli uwazasz ze pies bez rodowodu to juz nie jest pies? tylko jakis odpadek?

>Cała akcja "Rasowy=Rodowodowy" jest bardzo dobra i często odnosi skutek. Ale to kropla w morzu.

 

właśnie, ilu ludzi o tym wie?

 

>Przeciętny rodak myśli, jak by tu zaoszczędzić i zakombinować, mało który zastanowi się nad tym, że

>gdyby nie ten rodowód, ten świstek, gdyby nie trud wielu ludzi, którzy np. 60 czy 100 lat temu

>skrupulatnie prowadzili księgi rodowodowe, to nie byłoby ani rasowych, ani "rasowych" zwierząt!

 

rozumiem, że chodzi wyłącznie o szacunek dla kilkudziesięcioletniej pracy dzięki której możemy takie rasowe psiaki oglądac/mieć, tu sie w pełni zgadzam...

 

 

>Co do adopcji: jest wiele świetnych stron, takich jak adopcje.org. Wydaje mi się, że działają, wielu

>moich znajomych ma stamtąd psy, ja sama mam kota z "miau.pl"... Niestety, na stronach dla

>konkretnych ras, typu "boksery w potrzebie" jest też mnóstwo oczekujących zwierzaków... W

>schroniskach długo potrafią czekać "amstaffy", które już się znudziły, bo teraz na topie jest mieć

>"labladora" albo innego "retrivera", dla dziewcząt zaś "jorka".

 

oczywiście, prawda, ale pisałem o innym problemie, czyli o dotarciu informacji do odpowiednich osób, nie każdy na codzień czyta takie fora, bo np. zwyczajnie nie ma zwierzaka i go na razie nie planuje...

 

 

 

> czyli uwazasz ze pies bez rodowodu to juz nie jest pies? tylko jakis odpadek?

 

mchm, myślę, że chodziło o co innego, kwestię mody posiadania zwierzaka o okreslonym wyglądzie,

napędzającą koniunkturę, dla "pseudohodowli", posiadanie takiego psa, czy kota, jest postrzegane przez właściceli niejako społeczny awans...

 

żenada... bo później i tak takiego psa karmią najczęściej "pedigree" albo innym "whiskasem"...:)

 

 

 

pzdr.

Witam po godzinie;))

 

Nigdzie nie napisałam, że psy czy koty typu "storas" są gorsze od rasowych, więc nie rozumiem skąd takie przypuszczenie.

 

Po drugie: rodowód NIE decyduje oczywiście o tym, że pies to pies, kot to kot. Decyduje za to o tym, że jest to przedstawiciel określonej rasy. Prowadzenie dokładnego rejestru zwierząt i ich pochodzenia w przeszłości pozwoliło uzyskać rasę A, która różni się od B.

"Labladorki" się same nie wyhodowały: świadome rozmnażanie zwierząt, które było gdzieś odnotowywane przez wiele, wiele lat, zdecydowało o tym, że mamy teraz śliczne "labladorki". Te "notatki" to właśnie rodowody.

 

Dlatego nie rozumiem ludzi, którzy kupują psa nibyrasowego, bo im zależy na jego wyglądzie. To tak jak płyty ze Stadionu, podróby perfum, dresy z paskiem gratis, etc.

PIES JEST TU OCZYWIśCIE NIEWINNY I JEST PSEM, A NIE ODPADKIEM. Winny jest za to właściciel, który nabija kabzę nieuczciwym handlarzom.

Mówię o szacunku dla pracy hodowlanej, bo aby powstać mogła "podróbka" (wybaczcie określenie), musiał istnieć oryginał. Rasa wyhodowana latami przez pasjonatów i miłośników.

 

Nie rozumiem argumentów typu: rodowód to świstek, rodowód to snobizm. Takich używają zazwyczaj "rozmnażacze", aby sprzedać swoje psy i naprodukować więcej, bo jak inaczej to nazwać, jak produkcją?

Dziwne, że skoro mają dobre intencje, to biorą się tylko za ładne, modne i znane rasy, czyli takie, na których można łatwo i sporo zarobić.

Pokażcie mi choć jedną pseudohodowlę Canaan Doga albo Łajki Zachodniosyberyjskiej, to wejdę pod stół i zaszczekam, że rozmnażacze to wspaniali ludzie kochający zwierzęta!

 

kravietz7, 8 Lis 2006, 15:16

 

Im więcej ludzi ma Internet, tym więcej trafia na takie strony i takie akcje.

 

Gorzej, że cwaniacy, "oszczędni", głupi, albo po prostu źli ludzie będą istnieć zawsze.

 

Pozdrawiam.

Z trzymaniem zwierząt i tzw. adopcjami jest jeden problem - mało kto naprawdę ma warunki, umiejętności i wyobraźnię potrzebne do trzymania zwierzęcia (psa) w sposób nieuciążliwy dla otoczenia.

 

Ostatnio zaparkowałem w mieście obok i co widzę - biegający luzem duży doberman bez kagańca. Jego właściciele (małżeństwo chyba) próbują go bezskutecznie wzywać (całkowity brak kontroli). No więc podchodzę do nich i pytam czy wiedzą że to co robią jest wykroczeniem z art. 77 KW. A oni do mnie z pyskiem że im uciekł i że wzięli go ze schroniska, że oczekują za to orderu bo wydali już na niego paręset złotych. No to ja za komórkę i mówię im że będzie ich to kosztowało jeszcze 250 w formie mandatu plus opłaty za ew. złapanie pieska. Była z tego oczywiście pyskówka, a do rękoczynów nie doszło chyba tylko z racji tego że kolo był o głowę niższy i 30 lat starszy, no ale pieska koniec końców złapali i się ulotnili.

 

Wydaje mi się że blisko 100% ludzi mających warunki i chęć do trzymania zwierząt już je ma i dlatego schroniska powinny trzymać psy maksymalnie 2 tygodnie a potem złoty strzał. I karać bez litości za puszczanie psów luzem a także za zanieczyszczanie przez nie chodników i trawników. Ciekawe że odpowiednia technologia zapewnienia wykrywalności już istnieje - obowiązkowe chipowanie psa (mandat za pojawienie się na ulicy z psem bez chipa) połączone z pobraniem próbki DNA do bazy (na koszt właściciela, na chwilę obecną jest to chyba coś w okolicach 600PLN). Następnie Straż Miejska widząc psią kupkę pobiera kawałek do analizy, szukamy do którego pieska z bazy pasuje i mandat plus koszty analizy. Podobno we Francji 600 osób rocznie łamie sobie kończyny poślizgnąwszy się na psiej kupie:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Taki system pozwalałby również na łapanie morderców uzywających psów - w Wawie był kiedyś przypadek że znaleziono nad Wisłą martwego biegacza który zmarł z wykrwawienia z tętnicy udowej przegryzionej przez psa. Oczywiście właściciel z pieskiem oddalił się widząc co się stało i nigdy go nie znaleziono.

 

Tak w ogóle to ja nie wyobrażam sobie trzymania psa w bloku w sposób nieuciążliwy dla niego samego i innych mieszkańców miasta. No chyba że znajdzie się w okolicy ktoś ze zdolnościami organizacyjnymi, uzyska działkę od władz miasta, ogrodzi i w ten sposób powstałby wybieg dla psów.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Najlepiej to wyśmiać jak ktoś ma rację.

Ulice są dla ludzi i mieszkania też.

Pies ma być w budzie albo za płotem, a nie żebym ja go musiał na chodniku wymijać, nie mówiąc o dekorujących okolicę i trawniki gównach - które wkrótce będą leżeć miesiące na śniegu w żółtych, brązowych i czarnych odcieniach!

W mieście nie ma dla piesów miejsca.

pier**licie od rzeczy! sam mam psa i nie jest wielka filozofią sprzątnąć psią kupe..tym bardziej ze w miescie sa spejalne kosze..ot bierzesz przez woreczek i wyrzucasz..

W budzie albo za płotem powinni przymusowo pomieszkać ludzie..może poznaliby jak cierpią zwierzaki, wyrzucane przez ograniczonych tumanów na ulice lub porzucane w lesie bo trzeba wyjechac na wczasy, albo koles dyma kochankę, która nie cierpi psów..itd..

->mozartini, Molibden, misiomor

Psy, ich niesprzątnięte kupy oraz niesforni właściciele to poważny problem w polskich miastach. Zgadzam się z przedmówcami, że pies chyba nie jest zwierzęciem łatwym i nieuciązliwym w utrzymaniu warunkach miejskich.

Co innego - oczywiście - z kotami, szczególnie trzymanymi tylko w domu ;-)

... Ale mozartini, no, ale chyba nie oczekujesz, że sam nie mając psa będę na ulicach i trawnikach sprzątał po cudzych psinkach? Do tego nie zmusi mnie nawet darmowy dostęp do w/w darmowych utensyliów ;-)

Molibden:

 

Dzięki, widzę że są jeszcze ludzie rozumiejący zasadę pierwszeństwa wolności nosa przed wolnością pięści.

 

Mozartini:

 

A gdzie wypuszczasz tego pieska żeby się wybiegał? Masz może specjalny ogrodzony teren?

 

Wszystkowiedzący_Pajacu:

 

W kwestiach psów jestem nieomylny - bo żadnego nie posiadam (i nigdy nie będę posiadał mimo że mam chyba idealne warunki w postaci 2ha pola i dużego domu) a więc mój pies nie przeszkadza nikomu. Co do tego co przy sobie noszę - możesz się domyślać.

Kiedyś potrąciłem dobermana przy sporej szybkości, jadąc na rowerze. Udało mi sie jakoś nie wylecieć przez kierownicę, ale było blisko. Pies wbiegł na ścieżkę rowerową bez kagańca, wyprowadzaly go jakieś dzieciaki moze dwunastoletnie. Na szczęście cios nie spowodował u niego agresji, przestraszył sie i zwiał. Nie mam nic do psów, ale wolę , koty, albo rybki.

Wszystko fajnie, nikt jakoś nie wspomniał o kwestii podatku od posiadanego psa. Mam psa, adoptowanego ponad trzy lata temu, płacę za niego wszystkie wymagane prawem opłaty. W zamian dostaje wieczne zjeby od wszystkich możliwych osób. Na spacery z moim malamutem chodze tam, gdzie nie ma ludzi i nie ma ryzyka że ktoś wdepnie w gówno, oczywiście na smyczy i w kagańcu, mimo że malamuty nie sa rasą uznaną za niebezpieczną. Jakoś na moje uwagi do włascicieli małych piesków że jak srają do piaskownicy przed blokiem bądź na terenie placu zabaw otrzymuję odpowiedź typu "sp***dalaj gościu" albo "To nie Twój interes". Kiedyś opłacanie podatku skutkowało bezpłatnym szczepieniem przeciw wściekliźnie, teraz z niczym się nie wiąże, za szczepionkę płacę z własnej kieszeni ok. 40zł. Miała być u mnie w mieście dopłata do chipowania psów - też tego nie ma, zabrakło pieniędzy w kasie miejskiej - ok 20.000 zł w skali rocznej czyli nie sa to wielkie pieniądze - a podatek od psów gdzie się podział?. W kioskach miały być woreczki do sprzątania - nie ma. Może tak w końcu znaleźć jakieś kompromisowe rozwiązanie?

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.