Skocz do zawartości
IGNORED

SZCZYpta Poezji !


Vlad

Rekomendowane odpowiedzi

Miejsce do zamieSZCZANIA poezji : wlasnej lub cudzej !

 

Poniewaz zawsze ktos musi zaczac jako pierwszy,

proponuje wiersz niezyjacego juz wujka Stasia :

 

 

" Do przyjaciół gówniarzy "

 

Przeglądam w myśli wszystkich mych przyjaciół twarze

I myślę sobie, och, psiakrew! czyż wszyscy są gówniarze?

Ach, nie! Jest kilku wiernych, z tymi pojechałbym nawet do Kielc.

A reszta? Ach, reszta, to jest gówno, proszę pani, wprost na szmelc.

Pytacie mnie, czemu do Kielc, a nie do Afryki lub na Borneo?

O, tam łatwiej przyjacielem być wśród tropikalnych puszcz,

Niż gdy za ścianą woła ktoś: puszcz mnie pan, ach, puszcz,

A pluskwy, ach, nietropikalne, mnożą się jak w aparacie tym "Roneo".

O, tak w ohydnej wszawości małego miastka,

Gdy metafizyk głąb wypiera dowolna wprost namiastka,

Gdzie zamiast uczuć wszelkich są tylko jakieś marne substytuty,

A miłość dają tylko, ach, nieszczęsne prostetuty

(Bo krzywych zabrakło już),

A syf i tryper biegną w krok tuż, tuż,

Gdzie zwykła dorożkarska buda zastąpi wszelkie narkotyki świata,

I gdzie jedyne piękno jest: na zgniłych domkach jakaś, proszę pani

wieczorna, ta tak zwana, ach, poświata,

I to wszystko na tle zupełnej nędzy

W smrodzie u jakiejś gospodyni potwornej wprost jędzy,

W ciągłej niepogodzie, co lepsza jest od słońca,

Bo wtedy wszystko zda się bliskim już, ach, końca -

Tak sobie wyobrażam Kielce, symbol, jako szczyt ohydy,

Jak jakiś Paramount najgorszej małomiasteczkowej brzydy.

A może piękne to jest, ach, miasteczko, ach, i nawet miłe

I niełatwo jest w nim złapać nawet kiłę...

W każdym razie tam przyjacielem być i w tych warunkach

Trudniej jest niż w afrykańskich najpiekielniejszych wprost stosunkach.

Gdy człowiek gębą sra,

A tyłkiem podpatruje obroty gwiazd i mgławic dalekich spirale,

Gdy mu muzyczka skądsiś gra,

A on gdzieś przy powale wydusza miliony pluskwich gwiazd,

Gdy beznadziejność dusi jak ohyda iśmierdząca zmora,

Gdy człowiek sobie siebie widzi jak cuchnącego własnym sosem, ach,

potwora -

Może to wszystko przejdzie, ach, a może nie,

W każdym razie to jest wszystko bardzo fe.

A do tego napisane nie krwią, a gównem, bardzo źle.

Ja nie chcę tego, nie, nie, nie!

 

I nie chcę, potąd mam już ich,

Przyjaciół mych, gówniarzy tych.

Wolę bydło wprost, koty, nie mówiąc o psach,

Robaki, pluskwy, jakieś automaty,

Nawet takie, jak na stacjach, choć bez twarzy,

Co nie mają ni mamy ni taty,

Bo wiem, że kot nie kłamie miaucząc,

A pies swym szczekaniem,

Że krowa mi nie siknie witriolejem w pysk, tylko mlekiem,

Że pluskwa... ale szkoda gadać, proszę pani,

Że świat się roi od drani.

Że, gdy, na przykład, w automat włożę groszy pięć,

To wyjdzie mi na pewno czekoladka,

A nie kłamliwa mowa, brechnia obłudna i już zbyt, wprost nader hadka

W swym śliskim kłamstwie,

W zaczajonej za nim złośliwości, chęci krzywdy

I zlekceważenia, ach, i zwykłym chamstwie.

Automat nie będzie obśliniać mnie i dusić aż do bólu rąk mych z czułości,

A potem za plecami, albo i przed, to wolę nawet już, robić małych

obrzydliwości,

W imię jakichś urojonych zalet i cnót

Czekając na swego wniebowzięcia już za życia cud -

Bo on jest taki dobry, ach, i doskonały,

Że nie wiadomo już, czy nawet on oddaje kały...

Może on nie sra i nie robi pipi,

Tak, ścierwo, doskonały jest,

Że w samo piękno zamienia się jego najpospolitszy gest:

Jakieś dłubnięcie w nosie,

Czy umazanie ręki w jakimś własnym sosie,

Co lepszy jest od majonezu,

Gdy organ, co go wydaje, piękniejszy od świątyni Diany jest z Efezu...

 

I tak nie znoszę w ogóle obłudnych gówniarzy,

Ale gdy mymi przyjaciółmi jeszcze śmieli być

I potem się zdemaskowali

- Tym gorzej, jeśli się w gówniarstwie swym tak długo dekowali -

To taki mnie porywa wstyd, że mi jest z tym wprost nie do twarzy!

Precz ode mnie, gatunku wraży!

Niech mi się nie śmie żaden z was nawet śnić,

Bo będę pluć jak Arab i bić!

Niech mi się o nim nigdy więcej najlżej nawet nie zamarzy,

Bo wszystkich razem w kupie

Zwalę czym popadło - dla ekonomii - po olbrzymiej wspólnej dupie.

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/31046-szczypta-poezji/
Udostępnij na innych stronach

Cudze - nieżyjącego M.

 

Kiedyś grałem w taką grę

W głowie swej chowałem się

Chyba wiecie jak nazywa się ta gra

"Zwariuj" - taką nazwę ma

 

Spróbujcie zagrać w tę grę

Zamknijcie oczy, poddajcie się

Zapomnijcie o świecie i nim chwila minie

Wzniesiemy razem całkiem nową świątynię

 

Ta mała gra zabawna jest

Zamykasz oczy, zapadasz w sen

Jestem tuż obok, uwalniam cię

Na drugi brzeg przebijmy się

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/31046-szczypta-poezji/#findComment-692472
Udostępnij na innych stronach

Inny wierszyk wujka Staszka : "Do przyjaciol lekarzy",

(a wiec prawie na ten sam temat !)

 

 

 

" Do przyjaciół lekarzy "

 

 

Do Was się zwracam z przyjaciół, Lekarze,

Specjalnie do WAS, nie do innych właśnie,

Za pewne rzeczy niech Was nikt nie karze,

Zaraz ten problem możliwie przejaśnię.

 

Wszyscy to mówią, żeście truli zdradnie

Mnie dla rysunków mych aż tak bajecznych,

Że było świństwem, a nawet nieładnie,

Dawanie jadów mi tak niebezpiecznych.

 

Biednemu właśnie pseudo ach artyście,

Co w trans popadłszy rysował bez liku,

Do tego prędko, źle, lecz zamaszyście

Aż do rannego prawie kukuryku.

 

Wszystko to kłamstwo! Wiedzieliście dobrze,

Żem tytan prawie, ach aż nad tytany.

Dlatego właśnie dawaliście szczodrze

Mnie to, co lubią wszystkie narkomany.

 

Eukodal, Eter, Heminę i Haszysz,

I Meskal z Koko, nie licząc już wódy,

I Peyotl straszny (precz, o wizje! A kysz!)

Papier i pastel gotowiąc już wprzódy.

 

Właśnie ceniłem w Was to zaufanie,

Do mnie, którego zawsze byłem godny,

Mnieście wierzyli, nie byliście dranie,

Bom nigdy nie był narkotyku głodny.

 

Jako takiego, powtarzam z uporem!

Dla "Sztuki" tylko wciągałem te jady,

Każdym ach ciała mego wręcz otworem,

A cel tych szpryngli nie miał nic ze zdrady.

 

Wartość tych kresek, tak dziś pogardzanych,

Oceni kiedyś jakiś przyszły znawca,

Nic w nich, ach, nie ma modern udawanych,

Dyletantyzmów szewca albo krawca.

 

Sam nie umiałem tak robić na trzeźwo,

Nieraz sam siebie podziwiałem skrycie,

Choć po seansie nie czułem się rzeźwo,

Strasznie się wtedy przedstawiało życie.

 

Tak więc te kreski, lecz chwalić nie będę

Ja siebie więcej, bo samochwał śmierdzi,

Na przyzbie sobie staruszek zasiędę,

Taki dobrutki - nikogo nie sierdzi.

 

Ma śmierć powolna, co przyjść ach nierada,

Zaraz tu po mnie, tak dziś, albo jutro.

Żegnaj mi, zgrajo lekarzy - nie zbada

Nikt mnie z Was nigdy, zdjąwszy drogie futro.

 

Żeście mi dali rysować tak byczo,

Wyjąc ze szczęścia, dzięki Wam, doktory!

Niechaj tam inni z wyrzutów skowyczą,

Jam ani nie był, ani jestem chory.

 

Tej Polsce biednej niech te kreski służą

I niech Jej chwałę niosą aż w Słowację*

I niech, gdy patrzą na nie, się nie dłużą

Chwile tych wszystkich, co miewali rację.

 

Tylko mi order jaki ach przypnijcie

Choć najnędzniejszy, zaraz-by po śmierci

Na mą trumienkę i jadem rzygnijcie,

Gdy ja odkrzyknę Wam "a revederci".

 

A gdy to nawet będzie niemożliwe,

Z ostatniej biedy, niech złoty laur PAL-a

Wyjmą z mej szafy dłonie nieżyczliwe

(Nikt się ach przy tym przecie nie zawala).

 

Niech na mej własnej złożą go poduszce,

Którą poniesie za mą skromną trumną

Jakieś dziewczątko o dość zgrabnej nóżce,

Z twarzyczką nawet względnie dość rozumną

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/31046-szczypta-poezji/#findComment-692486
Udostępnij na innych stronach

Cudze - nieżyjącego B.

 

Magik

 

 

Gdy na zachód z Sandomierza

Iść przez dwa i pół pacierza,

Widać drogę, która zmierza

Wprost do Dwikóz. Tam przed laty

Żył Fikusów ród bogaty,

Co wyrabiał dzwony z brzozy,

A z konopi plótł powrozy

I rozsławił tym Dwikozy.

 

Tam, na samym skraju Dwikóz,

Mieszkał ongi magik Fikus,

Zwany Łysoń, trojga imion:

Bonifacy - Filip - Tymon.

 

Magik Tymon Fikus z Dwikóz

Co dzień inny robił psikus.

Raz, gdy wracał z Sandomierza,

Przeistoczył w oset jeża,

A gdy szedł do Zawichostu,

Wziął i zrobił jeża z ostu.

 

Sypał w gąsior piasek miałki,

A wylewał - sztof gorzałki.

 

Innym razem wziął koguta,

Schował w kieszeń do surduta.

A po chwili - zręcznie nader -

Wody wylał z niej pięć wiader.

 

Raz, gdy ujrzał muzykusa,

Dał przez cały rynek susa

I do warg przytknąwszy dłonie

Grał jak gdyby na puzonie,

Na klarnecie grał po troszku

I na flecie, i na rożku,

I nie wiedział nikt już z Dwikóz,

Czy gra Fikus, czy muzykus.

 

Już nie będę mówił o tem,

Jak udawał, że jest kotem,

I jak w psasię z,ienił potem;

Jak połykał kalosz stary,

A wypluwał okulary;

Jak ne lewej dłoni wsparty

Jedną z nóg tasował karty;

Jak wyjmował z ucha wróbla

I zamieniał wróbla w rubla;

Jak hodował ryby w szafie,

Bo ja sam to też potrafię!

 

Ale wreszcie przebrał miarę:

Spotkał dwie babiny stare

I przemienił je w dziewczęta;

Jedną wydał za rejenta,

Z drugą stanął w Zawichoście

I wyswatał ją staroście.

 

Gdy nadeszła więc niedziela,

Wyprawiono dwa wesela,

A że było to przedpoście -

Siedem dni weselni goście

Ucztowa w Zawichoście.

Lecz Juź rankiem przy niedzieli

Całą sztuczkę diabli wzięli:

Prysły młodych żon powaby,

A zostały stare baby,

Obie krzywe, obie siwe

I okropnie gadatliwe.

 

Wściekł się rejent, wściekł starosta,

Ale sprawa nie jest prosta,

Bo gdy ksiądz połączy ślubem

Luba musi zostać z lubym.

 

Poszły skargi na Fikusa,

Skrył się Fikus do lamusa,

Gdyż z powodu jego sztuczek

W Sandomierskiem powstał huczek

I już pleban oburzony

Chciał potępić go z ambony.

 

Uderzywszy więc w pokorę,

Fikus wybrał się wieczorem

Na plebanię i ze skruchą

Drapał się to w nos, to w ucho.

Ksiądz rzekł wreszcie: "Dobra nasza.

Moja kasza, twoja flasza,

Rozegramy to w mariasza?

 

Fikus szybko rozdał karfy,

A że bał się nie na żarty,

Przegrał tyle, ile trzeba,

Zeby dostać się do nieba.

 

Wziąwszy tedy rozbrat z grzechem,

Fikus rad pożegnał klechę,

Uśmiechnięty dosiadł konia,

Kłusem puścił się przez błonia

I wołając: "Znaj Łysonia!

Hokus-pokus, fikus pikus!" -

Pocwałował wprost do Dwikóz.

Wszedł do domu, staje, patrzy -

"Co to? Kto to?" - rzekł pobladłszy.

Podszedł bliżej - tak, to one,

Dwie staruchy nastroszone,

Starościna z rejentową

Zabawiają się rozmową.

Fikus groźnie spojrzał na nie:

"Cóż to znaczy, moje panie?"

 

"Co to znaczy? Nic nie znaczy,

Ot, nie mogło być inaczej.

Wypędzili nas mężowie,

No i dobrze, i na zdrowie!

Odstawili nas tu koczem,

Gadać teraz nie ma o czem."

 

Tymon Fikus zbladł ze złości:

"Ależ bies mi nasłał gości!

Po co? Na co? Jakim prawem?

Rozstaniemy się niebawem!"

I potrząsnął już rękawem,

Aby zakląć baby w żaby,

Ale rozmach wziął za słaby;

Chciał przemienić je w dwie miotły,

Lecz mu palce się zaplotły;

Zebrał w sobie cały zapał

I wysilał się, i sapał,

By je zmienić w łyżki stare,

W białe myszki, w kapców parę,

W dwie marchewki, w dwa rogale,

Lecz mu jakoś nie szło wcale.

 

Tupał, klaskał, bił się w łydki.

Klął pod nosem w sposób brzydki,

Wreszcie krzyczeć jął jak dzikus:

"Hokus-pokus, fikus-pikus!"

 

A staruchy zeń szydziły:

"Cóż to, kumie? Zbrakło siły?

Kum czarować już nie umie?

Z kumem już niedobrze, kumie!"

 

Poszły potem do spiżarki,

Wyciągnęły słoje, garnki,

Polędwice i półgęski.

Choć to przecie przysmak męski.

Jadły sobie do wieczora

Pociągając miód z gąsiora,

Obie krzywe, obie siwe

I okropnie gadatliwe.

 

Fikus patrzał z gniewu siny,

Wycierając pot z łysiny.

Stał na głowie pół godziny,

Do pomocy wziął koguta,

Sypał proso do surduta,

Szukał zaklęć w księdze grubej,

Coraz nowe robił próby,

 

Wreszcie zgrzytnął, gwizdnął, cmoknął

I wyskoczył w mrok przez okno.

Co z nim stało się - nikt nie wie.

Był podobno w Sochaczewie,

Ktoś go widział, jak w Piotrkowie

Na jarmarku stał na głowie,

Potem zjawił się w Prabutach

I udawał tam koguta.

 

Inni mówią, że w Jaworze

Zjadał szkło i łykał noże,

A znów inni, że w Będzinie

Popisywał się na linie.

 

Gdzie jest praiwda - nie wiem. Tu się

Kończą wieści o Fikusie.

 

Jeśli jeszcze coś usłyszę,

Zaraz dalszy ciąg dopiszę.

Może wierszem, może prozą,

I przekażę wnet Dwikozom.

Niech w archiwach to zachowa

Miejska Rada Narodowa.

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/31046-szczypta-poezji/#findComment-692487
Udostępnij na innych stronach

Gottfried Benn

 

Kleine Aster

 

Ein ersoffener Bierfahrer wurde auf den Tisch gestemmt.

Irgendeiner hatte ihm eine dunkelhelllila Aster

zwischen die Zähne geklemmt.

Als ich von der Brust aus

unter der Haut

mit einem langen Messer

Zunge und Gaumen herausschnitt,

muss ich sie angestoßen haben, denn sie glitt

in das nebenliegende Gehirn.

 

Ich packte sie ihm in die Brusthöhle

zwischen die Holzwolle,

als man zunähte.

Trinke dich satt in deiner Vase!

Ruhe sanft,

kleine Aster!

 

 

Little Aster

 

A drowned beertruck driver was lifted on the bench.

Somebody had stuck a dark-and-light purple aster

between his teeth to clench.

As I cut out, from within the chest,

under the skin,

with a long knife,

tongue and palate,

I must have touched it, for it slipped

into the brain lying beside.

 

I packed it into the thoracic cavity,

between the excelsior filling,

when they sewed up.

Quench your thirst in your vase!

Rest in peace,

little Aster!

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/31046-szczypta-poezji/#findComment-692547
Udostępnij na innych stronach

Malachi Mulligan

 

" Całujta mnie w dupę "

 

 

Apsztyfikanci grubej Berty

I katowickie węglokopy,

I borysławskie naftowierty,

I lodzermensche, bycze chłopy,

Warszawskie bubki, żygolaki

Z szajką wytwornych pind na kupę,

Rębajły, franty, zabijaki,

Całujcie mnie wszyscy w dupę.

 

Izraeliccy doktorkowie,

Widnia, żydowskiej Mekki, flance,

Co w Bochni, Stryju i Krakowie

Szerzycie kulturalną francę!

Którzy chlipiecie z Naje Fraje

Swą intelektualną zupę,

Mądrale, oczytane faje,

Całujcie mnie wszyscy w dupę.

 

Item aryjskie rzeczoznawce,

Wypierdy germańskiego ducha

(Gdy swoją krew i waszą sprawdzę,

Wierzcie mi, jedna będzie jucha),

Karne pętaki i szturmowcy,

Zuchy z Makabi czy z Owupe,

I rekordziści i sportowcy,

Całujcie mnie wszyscy w dupę.

 

Socjały nudne i ponure,

Pedeki, neokatoliki,

Podskakiwacze pod kulturę,

Czciciele radia i fizyki,

Uczone małpy, ścisłowiedy,

Co oglądacie świat przez lupę

I wszystko wiecie: co, jak, kiedy,

Całujcie mnie wszyscy w dupę.

 

Item ów belfer szkoły żeńskiej,

Co dużo chciałby, a nie może,

Item profesor Cy... wileński

(Pan wie już za co, profesorze!)

I ty za młodu niedorżnięta

Megiero, co masz taki tupet,

Że szczujesz na mnie swe szczenięta,

Całujcie mnie wszyscy w dupę.

 

Item Syjontki palestyńskie,

Haluce, co lejecie tkliwie

Starozakonne łzy kretyńskie,

Że szumią jodły w Tel-Avivie,

I wszechsłowiańscy marzyciele

Zebrani w malowniczą trupę,

Z byle mistycznym kpem na czele,

Całujcie mnie wszyscy w dupę.

 

I ty fortunny sk***ysynu,

Gówniarzu uperfumowany,

Co splendor oraz spleen Londynu

Nosisz na gębie zakazanej,

I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,

A sr** chodziłeś pod chałupę,

Ty, wypasiony na Ikacu,

Całujcie mnie wszyscy w dupę.

 

Item ględziarze i bajdury,

Ciągnący z nieba grubą rentę,

O, łapiduchy z Jasnej Góry,

Z Góry Kalwarii parchy święte,

I ty, księżuniu, co kutasa

Zawiązanego masz na supeł,

Żeby ci czasem nie pohasał,

Całujcie mnie wszyscy w dupę.

 

I wy, o których zapomniałem,

Lub pominąłem was przez litość,

Albo dlatego, że się bałem,

Albo, że taka was obfitość,

I ty, cenzorze, co za wiersz ten

Zapewne skarzesz mnie na ciupę,

Iżem się stał świńtuchów hersztem,

Całujcie mnie wszyscy w dupę!...

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/31046-szczypta-poezji/#findComment-692567
Udostępnij na innych stronach

Katarzyna "Kuna" Frankowska

 

" Garbus "

 

Piękne krawaty,

Lecz cóż mi po nich, kiedy jestem garbaty?

 

W tym, w paski srebrne,

Byłoby mi do twarzy.

Ale daremnie:

I tak go nikt nie zauważy.

 

Choćby był z tęczy,

Choćby z papuzich był barw,

Nikt nie powie: "Jaki śliczny krawat!"

Każdy powie: "Jaki straszny garb!"

 

Mnie trzeba szarfy długiej,

Najcudniejszej z szarf!

Zawiążę ją tak pięknie,

Że mnie nie poznacie!

- Ach! Ach! - szepniecie -

Jaki garb!

Ale...dlaczego pan wisi - na krawacie?

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/31046-szczypta-poezji/#findComment-692588
Udostępnij na innych stronach

Allen Ginsberg

 

Skowyt (II)

 

 

Jaki sfinks z cementu i aluminium rozbił im czaszki i wyjadł mózg i

wyobraźnię ?

 

Moloch! Samotność! Brud! Brzydota! Kubły na śmieci i nieosiągalne

dolary ! Dzieci wrzeszczące poci schodami ! Chłopcy łkający w koszarach !

Starcy płaczący w parkach!

 

Moloch ! Moloch ! Zmora Molocha ! Moloch bez miłości ! Moloch

mentalny ! Moloch surowy sędzia ludzi !

 

Moloch niepojęte więzienie! Moloch bezduszny karcer skrzyżowanych

piszczeli i Kongres płaczu ! Moloch którego budowle są wyrokiem ! Moloch

wielki kamień wojny! Moloch ogłuszonych rządów!

 

Moloch o umyśle czystej maszynerii ! Moloch którego krew to krążący

pieniądz! Moloch którego palce to dziesięć armii! Moloch którego piersi to

ludożercza prądnica! Moloch którego ucho to dymiący grób!

 

Moloch którego oczy to tysiąc ślepych okien ! Moloch którego wieżowce

stoją przy długich ulicach jak bezkresne Jehowy! Moloch którego fabryki

śnią i kraczą we mgle! Moloch którego kominy i anteny wieńczą miasta!

 

Moloch którego miłość jest bezkresną naftą i kamieniem! Moloch którego

dusza to elektryczność i banki! Moloch którego nędza jest widmem

geniuszu ! Moloch którego los jest chmurą bezpłciowego wodoru ! Moloch

którego imię jest Umysł!

 

Moloch w którym siedzę samotnie! Moloch w którym śnię o Aniołach!

Wariat w Molochu! Jebaka w Molochu! W Molochu bez miłości i człowieka!

 

Moloch który tak wcześnie wszedł w mą duszę! Moloch w którym jestem

świadomością bez ciała! Moloch który wypłoszył mnie z naturalnej

ekstazy! Moloch którego opuszczam! Przebudzenie w Molochu! Światło

płynące z nieba!

 

Moloch! Moloch! Apartamenty robotów! Niewidzialne przedmieścia! skarbce

szkieletów! ślepe metropolie! demoniczny przemysł! upiorne narody!

nieusuwalne domy wariatów! granitowe ch*je! monstrualne bomby!

 

Poskręcali karki wynosząc Molocha do Niebios! Bruki, drzewa, radia, tony!

podnosząc do Niebios miasto które istnieje i jest wszędzie wokół!

 

Wizje! omeny! halucynacje! cuda! ekstazy! spłynęły rzeką Ameryki!

 

Sny! adoracje! olśnienia! religie! okręty wrażliwego łajna!

 

Przełomy! rzeczne! uniesienia i ukrzyżowania! zmyte powodzią!

Odurzenia! Świta Trzech Króli! Rozpacze! Dziesięcioletnie zwierzęce

wrzaski i samobójstwa! Umysły! Nowe miłości! Pokolenie szaleńców!

osiadłe na skałach Czasu !

 

Prawdziwy święty śmiech w rzece! Widzieli to wszystko! dzikie oczy! święte

wycia! Żegnali! Skakali z dachu! w samotność! powiewając! niosąc kwiaty !

Do rzeki ! na ulicę !

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/31046-szczypta-poezji/#findComment-692602
Udostępnij na innych stronach

Allen Ginsberg

 

LSD

 

To wieloraki milionooki potwór

ukryty we wszystkich swych słoniach i jaźniach

brzęczy w elektrycznej maszynie do pisania,

elektryczność do samej siebie podłączona, o ile ma druty

to ogromna Pajęczyna

zaś ja jestem na ostatniej milionowej macce pajęczej, żałobnik

przegrany, oddzielony, robak, myśl, jaźń

jeden z milionów chińskich szkieletów

jeden z poszczególnych błędów

ja allen Ginsberg świadomość oddzielona

ja który chcę być Bogiem

ja który chcę słyszeć nieskończoną najdrobniejszą wibrację wiecznej

harmonii

ja który oczekuję drżąc swego zniszczenia przez ową eteryczną muzykę w

ogniu

ja który nienawidzę Boga i nadaję mu imię

ja który robię błędy na wiekuistej maszynie do pisania

ja Potępiony

 

Ale na drugim końcu wszechświata milionooki Pająk bez imienia

wysnuwa się z siebie nieskończenie

potwór nie-potwór nadchodzi wśród jabłek, perfum, torów kolejowych, tele-

wizji, czaszek

wszechświat który zjada i wypija siebie

krew z czaszki mojej

monstrum tybetańskie z owłosioną piersią i zodiak na moim żołądku

ta poświęcona ofiara niezdolna do radości

Moja twarz w lustrze, rzadkie włosy, przekrwione worki pod oczami, pedał,

rozkład, gadatliwa chuć

trr, wrr, tik świadomości w bezkresie

łajdak w oczach wszelkich Wszechświatów

co usiłuje uciec od swego Istnienia, niezdolny zbliżyć się do Oka

Rzygam, jestem w transie, ciało w konwulsjach, żołądek się buntuje, woda

z ust, jestem tu w Piekle

na pajęczynie suche kości mrowia martwych nagich mumii, Duchy, ja sam

jestem Duchem

Muzyką wykrzykuję swą obecność pokojowi, każdemu w pobliżu, a ty, Czy

ty jesteś Bogiem?

Nie, czy chcesz bym był Bogiem?

Czy nie ma Odpowiedzi ?

Czy zawsze musi być odpowiedź? odpowiadasz;

czyż to ja sam mam wedle swego uznania rzec Tak lub Nie --

Dzięki Bogu Bogiem nie jestem! Dzięki Bogu Bogiem nie jestem!

Lecz tęsknię za Tak Harmonii chcę by dotarło

do każdego zakątka wszechświata, w każdych warunkach

Tak, Istnieje..., Tak, Jestem... Tak, Jesteś... My

 

My

i musi istnieć To, i Oni, i Rzecz Bez Odpowiedzi

to pełza, to czeka, to jest ciche, to sil zaczęło, to są Rogi Bojowe, to jest

Wieloraka Skleroza

to nie moja nadzieja

to nie moja śmierć w Wieczności

to nie moje słowo, nie poezja

strzeże mego Słowa

To Pułapka Duchów, upleciona przez kapłana w Sikkim lub Tybecie

rama na której rozpięto tysiące barwnych żyłek,

duchowa rakieta do tenisa w której widzę eteryczne fale świetlne

co promieniują ze strun świetlistą energią jak przed bilionami lat

magiczne zmiany barw na wstęgach które

przechodzą jedna w drugą jak gdyby

Pułapka Duchów

była, miniaturowym odbiciem Wszechświata

świadoma czująca część złożonej machiny

wysyłająca fale w Czas do Obserwatora

przedstawiając w miniaturze swój własny obraz raz na zawsze

powtarzany co chwilę w nieskończonych odmianach

będąc we wszystkich swych częściach jednakowa

 

Ten obraz lub energia samoodtwarzająca siebie w głębinach przestrzeni

od samego Początku

w tym co mogłoby być omegą lub Zaśpiewem Om

idąc śladem odmian tego samego Słowa krążącego wokół siebie wedle

tego samego wzoru co jego pierwotny Przejaw

tworząc szerszy Obraz siebie w głębiach Czasu

wirując przez wstęgi dalekich Mgławic i wielkich Astrologii

zawartych, w imię prawdy, w Mandali wymalowanej na Słoniowej skórze

albo we fotografii malunku na boku zmyślonego Słonia, który się

uśmiecha chociaż wygląd Słonia jest tu nieistotnym żartem --

mógł to być Znak który trzymał Demon Płonący lub Potwór Przemijania

albo we fotografii mojego brzucha w próżni

albo w moim oku

albo w oku zakonnika który uczynił Znak

albo w Oku samego tego czegoś, co spogląda na Siebie po raz ostatni i

umiera

 

i chociaż oko może umrzeć

i choć me oko może umrzeć

bilionooki potwór, Bezimienność, Brak Odpowiedzi, Ukrytość-przede-mną,

Byt bezkresny

stwór który rodzi sam siebie

drży w najdrobniejszej swej cząstce, postrzega równocześnie każdym

okiem inaczej

Jeden i nie-Jeden chodzi własnymi drogami

nie mogę iść za nim

 

I uczyniłem tu wizerunek monstrum

i chciałbym zrobić inny

ono odczuwa jak Kryptozoidy

ono pełza i faluje pod morzami

nadchodzi by zająć miasto

wdziera się pod każdą Świadomość

jest delikatne jak Wszechświat

sprawia że rzygam

bo boję się że umkną mi jego przejawy

zjawia się w każdym razie

zjawia się w każdym razie w lustrze

wyrywa się z lustra jak morze

jest miriadą falowań

wyrywa się z lustra i topi obserwatora

zatapia świat gdy zatapia świat

tonie w samym sobie

wypływa jak zwłoki wypełnione muzyką

zgiełk wojny w jego głowie

śmiech dziecka w jego brzuchu

jęk agonii w ciemnym morzu

uśmiech na ustach ślepej statuy

ono tam było

ono nie było moje

chciałem go użyć do swych celów

by stać się heroicznym

lecz ono nie jest na sprzedaż dla tej świadomości

ono zawsze kroczy własną drogą

ono dopełni wszystkie twory

ono będzie radiem przyszłości

ono usłyszy siebie w czasie

ono chce wypocząć

jest zmęczone słuchaniem i oglądaniem siebie

pragnie innej formy innej ofiary

pragnie mnie

daje mi powody

daje mi rację istnienia

daje mi niezliczone odpowiedzi

świadomość bycia oddzielonym świadomość oglądania

Mam możność bycia Jednym albo drugim, stwierdzenia, że jestem tym i

tym a zarazem niczym

ono i beze mnie zadba o siebie

ono jest podwójnym Brakiem Odpowiedzi (nie na to imię odpowiada)

brzęczy w elektrycznej maszynie do pisania

pisze fragmentaryczne słowo które jest

fragmentarycznym słowem,

 

MANDALA

 

Bogowie tańczą na swych własnych ciałach

Nowe kwiaty rozkwitają w zapomnieniu Śmierci

Niebiańskie oczy poza bólem złudzeń

Widzę wesołego Stwórcę

Wstęgi powstają w hymnie dla światów

Flagi i sztandary falują w transcendencji

Jeden ostatecznie obraz pozostaje, miriadooki w Wieczności

Oto jest Dzieło! Oto jest Wiedza! Oto Przeznaczenie człowieka!

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/31046-szczypta-poezji/#findComment-692609
Udostępnij na innych stronach

Oto moje motto poetyckie i życiowe

 

Najważniejsza jest sztuka czułości

żeby nie zranić ani jednej wystygłej gwiazdy

 

inny wiersz

 

 

Ars

 

Na początku była woda

ale nie wiem

czy to początek czy koniec

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/31046-szczypta-poezji/#findComment-692628
Udostępnij na innych stronach

Bułat Okudżawa

"Piosenka o papierowym żołnierzyku"

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

 

Raz pewien żołnierz sobie żył,

odważny i zawzięty,

lecz cóż?... zabawką tylko był,

z papieru był wycięty.

Choć zmieniać świat i zwalczać zło

niezmiennie był gotowy,

lecz nad łóżeczkiem wisiał, bo

tylko był papierowy.

 

Pod kule chętnie by, jak w dym,

szedł za was bez namowy,

i mieliśmy sto pociech z nim -

był przecież papierowy.

 

I nigdy mu nie zwierzał sztab

tajemnic swych wojskowych.

A czemu tak? Dlaczego tak,

że był on papierowy.

 

Wyzywał los, w pogardzie miał

tchórzliwych maruderów,

i "Ognia! Ognia!" ciągle łkał,

choć przecież był z papieru.

 

Niejeden wódz już w ogniu znikł,

niejeden szeregowy...

I poszedł w ogień...

Zginął w mig

nasz żołnierz papierowy.

 

-----------------

kilka innych tekstów:

Bułat Okudżawa - Poema art.pl

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/31046-szczypta-poezji/#findComment-692653
Udostępnij na innych stronach

Teraz znów moje teksty, tym razem w całości( tamte wcześniej to fragmenty cyklu pt ARS)

 

 

 

List do Lady Łazarz

 

 

Tak, Sylwio

 

każą nam pielęgnować koronki żył

jak aorty świętych

zaszywać w skórze niczym esperal Boga

tak szczelnie

by nikt nie podejrzewał że istnieje

 

Przybijają do krzyża za podglądanie jak

tatuuje się nagich króli

 

Same rzeźbimy w naszych ciałach

misterne stygmaty

myślą, że nie wiemy

 

To tylko makieta

rurociągi zepsutej krwi

 

Duchy bulgoczące w ogniu

niosą przez przestrzeń

Nasiona świata

 

 

 

 

ISTOTY I RZECZY

 

 

Jest tyle istot albo rzeczy

 

na przykład jeszcze blade winogrona

zbierane tuż przed świtem

szafirowe klematisy w ogrodzie sąsiadki

 

podłużne ślady na polu

rozrzucone liście

 

Tyle rzeczy albo istot aż ciężkich od swiatła i ciepła

 

świerszcz chodzący po książkach

Twoje dłonie w moich włosach na poduszce

w sierści psa co śpi pod stolem gdy jemy chrupiące bułki

zbyt głośno tyka zegar a jego echo włóczy się po ścianach

jak zaspany pająk

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/31046-szczypta-poezji/#findComment-692659
Udostępnij na innych stronach

Teraz znów moje teksty, tym razem w całości( tamte wcześniej to fragmenty cyklu pt ARS)

 

 

 

List do Lady Łazarz

 

 

Tak, Sylwio

 

każą nam pielęgnować koronki żył

jak aorty świętych

zaszywać w skórze niczym esperal Boga

tak szczelnie

by nikt nie podejrzewał że istnieje

 

Przybijają do krzyża za podglądanie jak

tatuuje się nagich króli

 

Same rzeźbimy w naszych ciałach

misterne stygmaty

myślą, że nie wiemy

 

To tylko makieta

rurociągi zepsutej krwi

 

Duchy bulgoczące w ogniu

niosą przez przestrzeń

Nasiona świata

 

 

 

 

ISTOTY I RZECZY

 

 

Jest tyle istot albo rzeczy

 

na przykład jeszcze blade winogrona

zbierane tuż przed świtem

szafirowe klematisy w ogrodzie sąsiadki

 

podłużne ślady na polu

rozrzucone liście

 

Tyle rzeczy albo istot aż ciężkich od swiatła i ciepła

 

świerszcz chodzący po książkach

Twoje dłonie w moich włosach na poduszce

w sierści psa co śpi pod stolem gdy jemy chrupiące bułki

zbyt głośno tyka zegar a jego echo włóczy się po ścianach

jak zaspany pająk

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/31046-szczypta-poezji/#findComment-692660
Udostępnij na innych stronach

Los Trabantos

"Chryzantemy"

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

 

Chryzantemy złociste,

w kryształowej po czystej,

leżą na fortepianie,

pod fortepianem to ja.

 

Tak to ja leżę tu,

jestem piękna jak ze snu,

tylko oczy podkrążone

i zgubiłam gdzieś koronę.

Coś jest w środku mego brzucha.

Czemu rozkład z niego bucha?

Wejdę tam i sama zbadam.

Czemu dama wiecznie pada.

Tak to ja leżę tu,

jestem piękna ja ze snu.

 

Po przez sny srebno- mgliste,

do niej wyciągam dłonie,

szepcząc wciąż jedno zdanie:

czemuś odeszła w dal?

 

Tak to ja leżę tu,

jestem piękna jak ze snu,

tylko oczy podkrążone

i zgubiłam gdzieś koronę.

Coś jest w środku mego brzucha.

Czemu rozkład z niego bucha?

Wejdę tam i sama zbadam.

Czemu dama wiecznie pada.

Tak to ja leżę tu,

jestem piękna ja ze snu.

 

 

---------------------

kilka innych tekstów

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Strona - Los Trabantos (z próbkami muzycznymi i tekstami), jest the end :-(

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/31046-szczypta-poezji/#findComment-692667
Udostępnij na innych stronach

Frank O`Hara Wiersz

 

Nagląca kartka w moich drzwiach prosiła: "Zadzwoń do mnie,

zadzwoń, jak tylko wrócisz!" toteż prędko wrzuciłem

kilka mandarynek do podręcznej torby,

rozprostowałem powieki i ramiona, i bez namysłu

ruszyłem w stronę drzwi. Nim doszedłem

do rogu nastała jesień, ach wcale nie chciałem

dać się przystosować ani odurzyć, choć

liście jaśniały mocniej niż trawa na chodniku!

Dziwne, myślałem, że światła palą się tak późno

a drzwi wejściowe są otwarte; wciąż nie śpi o tej

porze, tak świetny gracz w jai-alai jak on? A fe!

i jaki wstyd! Co za żarliwy gospodarz! A on był tam

w przedpokoju, rozpłaszczony na płachcie krwi która

spływała po schodach. Doceniłem to. Niewielu jest

gospodarzy tak gruntownie przygotowanych aby powitać gościa

zaproszonego tylko przypadkowo, i to przed kilkoma miesiącami

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/31046-szczypta-poezji/#findComment-692730
Udostępnij na innych stronach

Swietne, sam pisałem kiedyś w tych klimatach:

 

Chroń mnie Maćka Boże przed szaleństwem

 

Pomyślałem w Wielkim Centrum Handlowym

Upokorzony nadmiarem praktycznego piękna

Rozglądam się gorączkowo jak Bóg

W poszukiwaniu odrobiny nieczystości i winy

Choćby jakiś zdechły pies, upadła kobieta

śmierdzące rumuniątko, albo znany polityk

-nic, co poprawiło by mi humor

Oglądam skarpetki z dożywotnią gwarancją

I czuję jak zmęczona czerwień wre

W jednorazowych arteriach żył

Wybucha krwotokiem z ust i nosa

Strumień burzy się, bulgoce złowrogo

Podmywa egzotyczne atole sklepów

Obsługa chińskiej restauracji wypływa

Na morze czerwone wielkim wokiem

W kwiaciarni róże herbaciane pąsowieją

Jak dziewice po pierwszym ukłuciu

Ciepły przypływ ożywia uśmiechnięte manekiny

Patrzą z politowaniem w oczach na

Rozdęte ciała topielców z zaciśniętymi

Kurczowo w dłoniach reklamówkami

Nie spodziewali się aż takich obniżek cen życia

Kazali im zwracać uwagę na podejrzane pakunki

Tymczasem dali się podejść przez zwykły potop

 

Otwieram oczy przy stoisku z zegarami

Kolejny sprytnie ukryty ładunek nienawiści

Gdzieś głęboko w skarlałym serduszku

Moim i Twoim natrętnie tyka.

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/31046-szczypta-poezji/#findComment-692737
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze raz Frank O'Hara :

 

Dzień w którym zmarła Lady Lay

 

Jest 12:20 w Nowym Jorku pewien piątek

trzy dni po rocznicy zburzenia Bastylii, aha

jest rok 1959 i wychodzę żeby znaleźć pucybuta

bo o 7:15 wysiadam w Easthampton

z tego o 4:19 potem idę prosto na kolację

i nie znam ludzi którzy mi dadzą jeść

 

idę po parnej ulicy zaczyna prażyć słońce

i zjadam hamburgera i pije koktail mleczny i kupuję

szpetnie wydanych PISARZY TRZECIEGO ŚWIATA żeby zobaczyć co tam

ostatnio słychać u poetów w Ghanie

wchodzę do banku

i pannie Stillwagon (usłyszałem kiedyś że ma na imię Linda)

nawet raz w życiu nie przyjdzie na myśl sprawdzić moje saldo

i u GOLDEN GRIFFINA kupuję Patsy małego Verlaine'a

z rysunkami Bonnarda chociaż właściwie myśle o

Hezjodzie w tłum. Richmonda Lattimore albo o nowej

sztuce Brendana Behana albo o Le Balcon lub Les Negres

Geneta, ale nic, trzymam się już Verlaine'a po tym

jak niemal poszedłem się przespać z dylematem

 

a dla Mike'a wchodzę po prostu do Monopolowego

na PARK LANE i proszę o butelkę Stregi i

wracam skąd przyszedłem na 6-tą Avenue

i do kiosku w Ziegfield Theatre i od

niechcenia proszę o karton Gauloise'ów i karton

Picayune'ów, i o NEW YORK POST z jej twarzą na wierzchu

 

pot już leje się ze mnie i myślę o tym jak

w 5 SPOT oparłem się o drzwi kibla

gdy ona nad klawiaturą szeptała Mal Waldronowi

piosenkę i wszystkim i mnie na chwilę zamarł oddech

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/31046-szczypta-poezji/#findComment-692747
Udostępnij na innych stronach

Moi Drodzy a to moje najnowsze wiersze świeżo napisane:

 

 

 

 

 

Mit o stworzeniu świata

 

 

 

 

nie orajcie gleby bo topicie nóż w piersiach mojej matki

 

nie wykopujcie kamieni bo odrywacie jej ciało od kości

 

na początku był ktoś w łachmanach z ognia

zmienił się w jasność

spadły z niego nasiona jak chropowate szyszki

rozbłysła woda zieloną pianą

niebo

ziemia macica kosmiczna pełna jaskiń zakamarków

ludzie jak ptaki wykluwają się z jaj

pełzają po sobie podobnie do węży

 

mężczyzna wstaje

przechodzi przez wilgotne czarne wrota

dociera do Słońca

jak Prometeusz po ogień

 

rozsiane światło paruje

skrapla się na wężowych skórach

w jaskiniach mnożą się żaby

 

my już wyprostowani wędrujemy przez góry

nietoperze i świetliki znaczą naszą drogę

wrócimy

gdy Słońce zaśnie nad wypaloną w glinie pustynią

 

nie rozszczepiajcie uranu jak rozdwojonych włosów bo

spalicie moją matkę

 

w jakiej urnie spoczną jej prochy

kto rozsypie je po górach

kto wyszepcze nad nimi modlitwę

 

 

 

II

 

Mit męski

 

Adaś dostał nową grę cały kosmos

na monitorze

można przenosić meteory z peryferii do centrum miasta

sadzić kaktusy przed iglo na oczach pingwinów

 

znaleźć w kałuży słońce z wypłyniętym okiem

i stary rower co mieni się jak szaty świętych

 

wszystko odbywa się w absolutnej ciszy za kotarą

przeźroczystą z pary wodnej i owadzich skrzydeł

 

w instrukcji obsługi gry napisano,

 

 

że bez żadnych

 

ograniczeń można przestawiać w dowolne miejsca

rodzaj ludzki

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Mit odejścia i powrotu

 

 

W roku 1734 Emanuel Swedenborg postanowił udowodnić empirycznie istnienie duszy i jej nieśmiertelność

 

przeszedł przez drzwi w murze

skakał przez komety jak mały chłopiec przez kałuże

spacerował po gwiazdach całkiem bezpiecznie i pewnie

bo nie bał się otchłani

zajrzał pod poduszki wszystkim świętym

pogłaskał mgławice jak kotkę sąsiadów

 

I wrócił

 

jak wraca się z targu z bochenkami chleba

płóciennym workiem pełnym warzyw i snów

 

Swedenborg czytał sny jak politykę albo dziennik

Pijąc herbatę zapisał na wgniecionej serwetce

 

Świat jest językiem Boga, boskim kryptorgamem

którego znaczenia nie znamy

wszystkie rzeczy doczesne to tylko metafory

 

żyjąc w krainie cieni

oczekując na spotkanie twarzą w twarz

 

sami jesteśmy literami tego szyfru

 

 

 

***

post scriptum

 

człowiek który wraca przez Drzwi w murze,

nigdy nie będzie taki sam jak był

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Ulubiona pora dnia

 

ze wszystkich pór dnia najbardziej lubię ciszę

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/31046-szczypta-poezji/#findComment-692837
Udostępnij na innych stronach

kalimforta

 

Co to za grafomania proponuję tekst podrzucić Rubikowi bedzie następny psalm-Grochowiak to nie jest

 

mimo to pozdrawiam

Rafaell

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/31046-szczypta-poezji/#findComment-692848
Udostępnij na innych stronach

=>Vlad, 20 Sty 2007, 23:18

Chcesz za wszelką cenę być oryginalny ale Całujta mnie wszyscy w dupę jest niejakiego Juliana Tuwima

 

pozdrawiam

 

Twój sympatyk

 

Rafaell

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/31046-szczypta-poezji/#findComment-692858
Udostępnij na innych stronach

Aleleż jestem kontrowersyjna!!!! Pierwszy raz ktoś powiedział o moich tekstach grafomania.Ullla la nie wiem jak zereagować.

Rubikowi tych wierszy nie dam, nie widać ale nie jestem blądynką!!!!

Ktoś raz porównał mnie do ,,Przybosia w kiecce''.

 

I cóż zrobić.

Idę utrzeć korzeń do kawy............

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/31046-szczypta-poezji/#findComment-692875
Udostępnij na innych stronach

>Rafaell

 

Brawo Rafaell ! Prawidlowa odpowiedz ! Wygrales "krowke" ( z Milanowka ) !

Niestety glownej nagrody : Transportu CEC TL O wraz z przetwornikiem Theta VIII,

juz NIE wygrales, a WYSTARCZYLO zgadnac, ze wiersz "Garbus" to TEZ - Tuwim !

A wydawalo mi sie, ze kazde dziecko powinno wiedziec !

No trudno, CEC i Theta zostaja u mnie ! :))

 

Nicki : Malachi Mulligan oraz Katarzyna "Kuna" Frankowska, pochodza od uzytkownikow

portalu :

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) , gdzie te wiersze zamiescili !

 

Jak mogles, bedac moim sympatykiem, nawet pomyslec, ze przypisuje sobie autorstwo cudzych - WIERSZY ?!!!

Wstyd !!!

 

(z prozą to co innego, nie przecze ! :)

 

Pozdrawiam

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/31046-szczypta-poezji/#findComment-692877
Udostępnij na innych stronach

=>kalimorfa, 21 Sty 2007, 15:19

>Aleleż jestem kontrowersyjna!!!!

to sie nazywa autoreklama

 

>nie wiem jak zereagować

nie reaguj zrób to co mówiłaś

>Idę utrzeć korzeń do kawy

 

Każdemu zawsze coś dobrze wychodzi zajmij się tym co Ci najlepiej wychodzi i wszystkich uszczęśliwisz

pozdrawiam

Rafaell

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/31046-szczypta-poezji/#findComment-692912
Udostępnij na innych stronach
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.