Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Jak najbardziej skoro w dziecinny sposób dał się podejść DIABŁU i zagrali w okrutną grę pod tytułem "Dokopać Hiobowi"

 

Ale w tej kwestii chodziło o weryfikację zarzutów szatana wobec Hioba i Jego Boga , a nie wykazanie , czy Bóg się obraził na szatana lub wspomnianego sługę bożego .

Piotr

Ja po lekturze starego i nowego testamentu doszedłem do wniosku że Bóg to psychopata.

Już zresztą pisałem na temat podstaw wiary chrześcijańskiej. Jeżeli Bóg jest miłością to dlaczego wymaga żeby za grzechy ktoś został zaszlachtowany? Dlaczego ktoś musiał ponieść karę? Czy za zjedzenie jabłka naprawdę trzeba było Jezusa powiesić na krzyżu? Dlaczego grzechów ludzi nie można było odkupić dobrymi uczynkami.

Czyżby Bóg miał związane ręce i nie mógł wybaczyć ludzkości pierworodnego grzechu bez tej rzezi?

Skoro jest Bogiem to mógł ale nie chciał. A dlaczego?

Bo Bóg to niewątpliwy psychopata z niedorozwojem osobowości który niedorozwiniętą samoocenę musi nadrabiać uwielbieniem swoich wyznawców. Bogu nie chodzi o miłość bo by zerwanie jabłka pierwszym ludziom wybaczył zwłaszcza że nie by było to wielkie przewinienie.

Bogu chodzi o posłuszeństwo( a tak naprawdę nie bogu ale jego kapłanom). To dlatego Adam i Ewa zostali wygnani z raju. Który rodzic wygnał by swoje dzieci z domu za zjedzenie jabłka? Chyba tylko zwyrodnialec.

Niestety ale cały stary testament opowiada jedynie o tym że albo robisz jak Bóg chce albo on cię zdepcze jak robala co zresztą ten psychopata robi w starym testamencie dosyć często i dosyć chętnie.

a nie pomyślałeś , że to ludzie napisali pismo święte...

 

a nie pomyślałeś , że to ludzie napisali pismo święte...

Toż to ja cały czas mówię. Może temat jest zbyt długi żeby to wyłowić.

Bóg z Biblii jest za głupi żeby był prawdziwym Bogiem.

 

Bóg z Biblii przypomina mi podwórkowego osiłka. Wszyscy na podwórku go słuchają bo inaczej oberwą w dziób. Podwórkowy osiłek ma zawsze racje i nie specjalnie musi się starać o jakieś moralne zachowania i może każdemu przyłożyć jak mu na to przyjdzie ochota bo ma po prostu duże bicepsy. Dyskusja z podwórkowym osiłkiem nie ma sensu tym bardziej że może być bardzo bolesna.

Jedyna różnica między Bogiem a podwórkowym osiłkiem jest taka ze osiłek ma duży biceps a Bóg ma biceps nieskończenie wielki i wszechmocny przez co może nieskończenie mocno przypieprzyć.

a nie pomyślałeś , że to ludzie napisali pismo święte...

 

Bardzo słusznie...nawiasem mówiąc ludzie nie wierzący powinni od razu znaleźć inną przypadków śmiertelnych opisywanych w Biblii...Brzmi to mniej więcej tak: "nie wierzę w moje wyobrażenie boga z Biblii, ale jak on mógł robić te wszystkie rzeczy będąc Bogiem"...więc robił coś nie istniejąc?

 

Dla mnie znacznie ważniejszym zagadnieniem jest kwestia świadomości , tzn. jak powstała świadomość , która się zastanawia nad kotem Schrödingera

 

Ale czym ta świadomość może być?

 

W wariancie ewolucyjnym świadomość może być wyższym stopniem ewolucyjnym myśli - świadomość myśli po prostu...nieważne, czy to możliwe.

 

W wariancie drugim świadomość może być autonomiczną istotą i jej istnienie może wykraczać poza ten świat, a tym samym pytanie jak powstała w tym świecie (innego nie znamy) nie jest możliwe.

 

Dla mnie świadomość jest zdawaniem sobie sprawy że myśli płyną, że powodują różne odczucia, że ciało reaguję na różne sposoby.

 

A ten kot...10 jednakowych pudełek jest dostarczanych 10 grupom ludzi, następnie są informowani, że w środku jest kot lub nie...pudełka nie zostaną nigdy otwarte, po eksperymencie rozbite na atomy. Czy w środku był kot żywy, czy kot martwy - gdyby zrobić potem wywiad? A może kota nie było? Pudełka zostały znalezione i opisane, ale kartki odpadły i leżały obok...

Świadomość nie może być autonomiczną istotą bo gdyby tak było znaczyło by to że kiedy śpimy ta osoba znika. A jak wiemy z doświadczenie tak nie jest. Ta osoba przestała być po prostu świadoma.

Świadomość to stan umysłu który może również pracować nieświadomie(podświadomość).

Świadomość nie ma też wiele wspólnego z myślami.

Każdy kto medytował wie że można być w pełni świadomym i nic nie myśleć.

Mało tego myśli przeszkadzają być w pełni świadomym. Odwracają uwagę od świata zewnętrznego.

Dopiero człowiek który panuje nad myśleniem może być w pełni świadom tego co dochodzi do jego zmysłów.

Sama świadomość nie może być t.z. duszą. Oznaczałoby to że dusz w nocy znika a według wielu wierzeń dusza jest nieśmiertelna. Skoro jest nieśmiertelna to jak to możliwe że znika gdy śpimy.

Skoro znika gdy śpimy to dlaczego nie miałaby zniknąć gdy umieramy?

Można zadać sobie w takim pytanie co to jest dusza i dlaczego my ja posiadamy. Skoro ją posiadamy to w takim razie nie jest nami.

To w takim razie kto idzie do nieba? Moja dusza czy ja osobiście?

Im więcej zadawałem sobie takich pytań tym bardziej byłem pewny że pewne doktryny religijne nie mają nic wspólnego z obserwowaną rzeczywistością.

Natomiast NT jest już zupełnie nowoczesny, jest to prosty opis - występujący w całej historii - głównie doświadczenia wewnętrznej przemiany. Proces coniunctio oppositorum został UPUBLICZNIONY, poprzez opis żywota pewnego mało znanego Jeszui. Tak więc, nie można tak szybko potępiać wierzeń religijnych. W pewnych krajach próbowano potępić w czambuł religię i nie skończyło to się dobrze :).

 

NT jest wartościowy. Ostatecznie stał się pretekstem i prawem dla religii...ale jest tam zawartych parę ciekawych idei...nie do dostania z ambony.

 

Pewne prawdy mają taką specjalną nazwę...wierzenia religijne;) Co to by było gdyby grupa matematyków założyła taki kościół, a jeden z dogmatów mówi o jakichś nieweryfikowalnych działaniach i zależnościach.

 

Z tego powodu łatwo jest krytykować...tak naprawdę może powstać dowolna religia, np. grupa naukowców wierząca, że udowodni swoją tezę. Tak naprawdę nie potrzeba żadnej religii i można zadowolić się tym co jest porzucając możliwości w które najwyżej można wierzyć. Dlaczego nauki Jezusa są religią pojęcia nie mam - stosuje się...po prostu zadziała lub nie. A co by było, gdzyby Jezus powiedział "łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu dostać się do nieba"? Wszyscy by trzymali się z daleka od rzeczy i byłby to koniec znanej cywilizacji. Nie do końca o to chodzi w tym cytacie, ale przecież religia może kazać wierzyć, że właśnie tak jest i co? No właśnie.

Mało tego myśli przeszkadzają być w pełni świadomym. Odwracają uwagę od świata zewnętrznego.

 

Mógłbyś rozwinąć tą myśl , szczerze mówiąc nie rozumiem tego ?

 

Czowiek nie jest doskonały, a Bóg, podobno, jest.

 

Co to ma do rzeczy ?

Piotr

Mi osobiście przeszkadza w NT to że jest konsekwencją ST. To w starym testamencie Adam i Ewa zerwali zakazany owoc i to dlatego musiał przyjść mesjasz który wybawił wszystkich z grzechu pierworodnego.

Problem w tym że takie podejście do sprawy zakłada że człowiek rodzi się grzeszny mimo że jedyną jego winą było to że się urodził a nawet nie był wstanie wybrać czy chce się urodzić czy nie.

Czyli inaczej mówiąc człowiek rodzi się z natury zły a dopiero Bóg może z niego zrobić istotę dobrą.

Do tego człowiek ten nie ważne co może zrobić sam nie może wyzwolić się z tego grzechu. Może to jedynie zrobić mesjasz który umrze za wszystkie grzechy.

Jednym słowem w stary testament twierdzi że nieposłuszeństwo wobec Boga jest grzechem i nie ma nic wspólnego z robieniem komuś krzywdy. Czyli że grzech nie jest związany z pojęciem dobra i zła. Mało tego można a nawet trzeba zrobić coś złego gdy Bóg tego wymaga.

Takie podejście do sprawy jest niemoralne.

Nowy testament potwierdza takie podejście do grzechu i rozwiązuje ten problem poprzez śmierć na krzyżu |Jezusa.

Dlatego z moralnego punktu widzenia NT jest tak samo bezwartościowy jak St.

 

Mógłbyś rozwinąć tą myśl , szczerze mówiąc nie rozumiem tego ?

Z medytacją jest jak z jazdą na rowerze. Nie można tego wytłumaczyć trzeba spróbować a jak się już raz uda to wie się o co chodzi.

Może jedynie powiem że myśli są jedynie jednym z bodźców który dochodzi do świadomości.

 

Świadomość nie może być autonomiczną istotą bo gdyby tak było znaczyło by to że kiedy śpimy ta osoba znika. A jak wiemy z doświadczenie tak nie jest. Ta osoba przestała być po prostu świadoma.

Świadomość to stan umysłu który może również pracować nieświadomie(podświadomość).

Świadomość nie ma też wiele wspólnego z myślami.

Każdy kto medytował wie że można być w pełni świadomym i nic nie myśleć.

Mało tego myśli przeszkadzają być w pełni świadomym. Odwracają uwagę od świata zewnętrznego.

Dopiero człowiek który panuje nad myśleniem może być w pełni świadom tego co dochodzi do jego zmysłów.

Sama świadomość nie może być t.z. duszą. Oznaczałoby to że dusz w nocy znika a według wielu wierzeń dusza jest nieśmiertelna. Skoro jest nieśmiertelna to jak to możliwe że znika gdy śpimy.

Skoro znika gdy śpimy to dlaczego nie miałaby zniknąć gdy umieramy?

Można zadać sobie w takim pytanie co to jest dusza i dlaczego my ja posiadamy. Skoro ją posiadamy to w takim razie nie jest nami.

To w takim razie kto idzie do nieba? Moja dusza czy ja osobiście?

Im więcej zadawałem sobie takich pytań tym bardziej byłem pewny że pewne doktryny religijne nie mają nic wspólnego z obserwowaną rzeczywistością.

 

Mniej więcej rozumiem. Tu akurat nie trzeba w nic wierzyć...zamykasz oczy bardzo szczelnie i część świadomości znika, zatykasz uszy i znika kolejna część...no właśnie, czy jesteś świadomy, że nie widzisz i nie słyszysz? A przecież nie powinieneś...moduł wzroku i słuchu odłączony. No cóż, mnie to też nie przekonało i musiałem się sporo nakombinować...taki ze mnie niedowiarek;)

 

Panowanie nad myśleniem, to już wcześniej napisałem - uważam, że jest się świadomym, ale nie kontroluje się ich...chyba kontroler biletów w tramwaju ma wpływ, czy masz bilet lub nie...gdyby wiedział, że nie będziesz miał, to by przypominał i wtedy by kontrolował w sensie panował. Podobnie z myślami - przelatują i tyle, potem pojawia się następna myśl "wybierz tamto lub to" i w sumie to koniec historii o kontroli. Nie na darmo istotna jest kwestia wychowania...podobno pierwsze 6-7 lat kształtuje człowieka...a jakie by to miało znaczenie, gdyby była kontrola myśli...Jasiowi przychodzą do głowy myśli żeby nie myć zębów, ale Jasio mówi nie...i w sumie dobrze, bo wtedy nie mam miejsca na wątpliwość autonomicznej świadomości. Po prostu myśli kontrolują myśli...no nie wiem, trzeba spróbować praktycznie, może się jednak da..."nie myśl o niebieskim" hehe;)

 

Kwestia, czy świadomość umiera lub nie jest kluczowa, dlatego tej kwestii nie odważę się rozstrzygać - sam dojdziesz, skoro zadajesz sobie takie pytania.

Z medytacją jest jak z jazdą na rowerze. Nie można tego wytłumaczyć trzeba spróbować a jak się już raz uda to wie się o co chodzi.

Może jedynie powiem że myśli są jedynie jednym z bodźców który dochodzi do świadomości.

 

Oddawałeś się może medytacji ?

Piotr

Oddawałeś się może medytacji ?

Zabrzmiało jak: Oddawałeś się może onanizmowi. Jakby to było coś złego.

Oszem medytuję od czasu do czasu. Chociaż znam lepsze metody rozwoju świadomości.

Mi osobiście przeszkadza w NT to że jest konsekwencją ST. To w starym testamencie Adam i Ewa zerwali zakazany owoc i to dlatego musiał przyjść mesjasz który wybawił wszystkich z grzechu pierworodnego.

 

Hehe, a Tobie się wydaję, że to nie ma sensu...chcesz potwierdzenia w dogmatach lub naukach chrześcijan? No pomyśl, czy pewna religia miała by wtedy tyle sensu jak rodzisz się idealny i nikt Ci nie wmawia, że musisz coś od razu zepsutego w sobie naprawiać.

 

Kupujesz auto, a diler informuje, że trzeba autko od razu wstawić do warsztatu, a najlepiej niech cały czas tam stoi;) Uwierzysz?

 

NT...czytałeś streszczenia, czy oryginał? Jesteś na audiostereo w końcu, to tak, jak byś kupił wzmaka i w oparciu o recenzję wyrobił sobie o nim zdanie...tak, nie ma sensu próbować różnych konfiguracji, ba... - nie ma sensu go nawet włączać. Nie musisz się też upierać na NT...pewnie znalazłeś coś lepszego, co bardziej trafia albo znajdziesz.

 

W sumie to nie wiem, czemu akurat idea boga ma być domeną katolików - to stwarza wrażenie, że nie ma wielu opcji, a przecież są (nie namawiam, obecnie nie zamierzam wyznawać żadnej religii)

Tu akurat nie trzeba w nic wierzyć...zamykasz oczy bardzo szczelnie i część świadomości znika, zatykasz uszy i znika kolejna część...no właśnie, czy jesteś świadomy, że nie widzisz i nie słyszysz? A przecież nie powinieneś...moduł wzroku i słuchu odłączony. No cóż, mnie to też nie przekonało i musiałem się sporo nakombinować...taki ze mnie niedowiarek;)

Akurat nie świadomość znika ale pewne bodźce które do niej docierają. Ale w ciele człowieka dzieje się wystarczająco dużo ciekawego żeby świadomość miała co obserwować po zamknięciu oczu i zatkaniu uszu. Niektórzy mają jedynie problem z tym że to co dociera z ich ciała nie za bardzo jest przyjemne. To dlatego próbują tym co na zewnątrz odwrócić uwagę od tego co wewnątrz.

Jeszcze inni mają problem ty że ich myśli powodują powstawanie różnych emocji i to niekoniecznie przyjemnych i nie mają nad tym zupełnie żadnej kontroli.

Z medytacją jest jak z jazdą na rowerze. Nie można tego wytłumaczyć trzeba spróbować a jak się już raz uda to wie się o co chodzi.

Może jedynie powiem że myśli są jedynie jednym z bodźców który dochodzi do świadomości.

dokładnie , 100% racji hehe.....

 

Krzysiek powiedz tylko czy jak już doszedłeś do tego stanu czy nie od razu wszystko zrozumiałeś ? Bo ja tak hehehe....wszystko od razu stało się proste hehehe....

Hehe, a Tobie się wydaję, że to nie ma sensu...chcesz potwierdzenia w dogmatach lub naukach chrześcijan? No pomyśl, czy pewna religia miała by wtedy tyle sensu jak rodzisz się idealny i nikt Ci nie wmawia, że musisz coś od razu zepsutego w sobie naprawiać.

 

Kupujesz auto, a diler informuje, że trzeba autko od razu wstawić do warsztatu, a najlepiej niech cały czas tam stoi;) Uwierzysz?

 

NT...czytałeś streszczenia, czy oryginał? Jesteś na audiostereo w końcu, to tak, jak byś kupił wzmaka i w oparciu o recenzję wyrobił sobie o nim zdanie...tak, nie ma sensu próbować różnych konfiguracji, ba... - nie ma sensu go nawet włączać. Nie musisz się też upierać na NT...pewnie znalazłeś coś lepszego, co bardziej trafia albo znajdziesz.

 

W sumie to nie wiem, czemu akurat idea boga ma być domeną katolików - to stwarza wrażenie, że nie ma wielu opcji, a przecież są (nie namawiam, obecnie nie zamierzam wyznawać żadnej religii)

Nie ma sensu. Grzech pierworodny jest grzechem nieposłuszeństwa wobec Boga a nowy testament rozwiązuje problem tego grzechu.

Ja uważam że nieposłuszeństwo to jeden z warunków wolności. Człowiek który ma zdrowy kręgosłup moralny musi umieć powiedzieć nie.

Jeżeli Bóg każe ci swojego syna złożyć w ofierze na stosie to jedyne co mogę takiemu Bogu powiedzieć to : "pieprz się". Jedyna zdrowa reakcja. Samo nieposłuszeństwo wobec Boga nie jest żadnym grzechem dlatego ofiarowanie Jezusa na krzyżu było bez sensu.

Gość

(Konto usunięte)

jak już doszedłeś do tego stanu czy nie od razu wszystko zrozumiałeś ? Bo ja tak hehehe....wszystko od razu stało się proste hehehe....

 

 

 

 

dlatego tu piszesz i zadajesz pytania ?

:):):):):)

Akurat nie świadomość znika ale pewne bodźce które do niej docierają. Ale w ciele człowieka dzieje się wystarczająco dużo ciekawego żeby świadomość miała co obserwować po zamknięciu oczu i zatkaniu uszu. Niektórzy mają jedynie problem z tym że to co dociera z ich ciała nie za bardzo jest przyjemne. To dlatego próbują tym co na zewnątrz odwrócić uwagę od tego co wewnątrz.

Jeszcze inni mają problem ty że ich myśli powodują powstawanie różnych emocji i to niekoniecznie przyjemnych i nie mają nad tym zupełnie żadnej kontroli.

 

Ok, rozumiem...wiem, że tego nie można być pewnym na 100%, chodziło mi o rozważenie możliwości.

Chodzi tu o akceptację - mamy coś w stylu "lamentu nad rozlanym mlekiem" i klasyczną próbę kontroli. Coś się zdarzyło i trzeba cos z tym zrobić, zresztą zwykle na poziomie myśli, dalej to już może być lawina i katastrofa - w końcu to wyobrażenia nie znają granic. Ale co tak naprawdę można zrobić po fakcie, jak nie przyjąć do wiadomości. Tak samo do ciała docierają różne rzeczy i różne myśli płyną...tak samo nie ma co lamentować.

dokładnie , 100% racji hehe.....

 

Krzysiek powiedz tylko czy jak już doszedłeś do tego stanu czy nie od razu wszystko zrozumiałeś ? Bo ja tak hehehe....wszystko od razu stało się proste hehehe....

Żeby to było takie proste.

Zabrzmiało jak: Oddawałeś się może onanizmowi. Jakby to było coś złego.

Oszem medytuję od czasu do czasu. Chociaż znam lepsze metody rozwoju świadomości.

 

Mniejsza o wydźwięk mojego pytania , wracając do tematu , jakie metody masz na myśli ?

Piotr

Mniejsza o wydźwięk mojego pytania , wracając do tematu , jakie metody masz na myśli ?

Polecam medytację dynamiczne. n.p. Kundalini. O wiele łatwiejsze dla początkujących. Dobre też jest NLP Bardzo dobry wstęp do medytacji.

Na początek dobre ćwiczenie to medytacja jednego oddechu. Próbuje się kilka razy dziennie zatrzymać myśli tylko przez jeden wydech. Innym dobrym ćwiczeniem jest trzymanie obrazu. Często robiłem to w autobusie. Patrzyłem na zewnątrz na coś ciekawego a następnie próbowałem ten obraz utrzymać swoim okiem wewnętrznym tak długo jak się da. Jak mi obraz się w końcu rozmazał to wybierałem sobie coś nowego. Inną odmianą tego ćwiczenia to patrzenie na jakiś przedmiot i od razu wyobrażanie sobie tego przedmiotu i tak jak najdłużej jak to się tylko da.

Innym dobrym ćwiczeniem jest wybranie sobie jakiegoś przedmiotu i dotykanie go ale w wyobraźni tak że wrażenie będzie prawie realne, tak żeby czuć fakturę pod palcami, temperaturę i.t.d.Chodzi o to żeby mózg zamiast produkować niepotrzebne paplanie bez przerwy zaczął pracować prawą półkulą. Jak zaczynasz sobie coś wyobrażać to automatycznie robisz to prawą pułkulą. Wtedy gaśnie stopniowo aktywność w lewej. Im bardziej aktywna jest prawa tym bardziej nieaktywna jest lewa.

Innym już bardziej zaawansowanym ćwiczeniem jest świadomość własnego ja. Ale nie werbalnie. Próbujesz na początku powiedzieć sobie wewnętrznie JA a następnie próbujesz uświadomić sobie obraz i uczucie jakie to słowo pozostawia w środku a następnie próbujesz to uczucie utrzymać jak najdłużej. Po prostu obserwujesz własne Ja ale bez powtarzania tego jako słowo. Raczej jako emocję i odczucie jakie to słowo powoduje w twojej głowie i ciele.

Technik jest mnóstwo.

Samo nieposłuszeństwo wobec Boga nie jest żadnym grzechem dlatego ofiarowanie Jezusa na krzyżu było bez sensu.

 

Chyba, że wcale nie było żadnego ofiarowania na krzyżu. Może to jedna wielka ściema na potrzeby panów w sukienkach co? Biblia była wielokrotnie przepisywana i "poprawiana" przez mnichów. To trzeba mieć na uwadze.

Chyba, że wcale nie było żadnego ofiarowania na krzyżu. Może to jedna wielka ściema na potrzeby panów w sukienkach co? Biblia była wielokrotnie przepisywana i "poprawiana" przez mnichów. To trzeba mieć na uwadze.

Kto to teraz może wiedzieć. Rzymianie ukrzyżowali tylu że z co drugiego można by zrobić Jezusa.

Pewnie można by znaleźć takiego co pasuje jak ulał do Jezusa.

Fakt jest faktem że nowy testament był konsekwencją grzechu pierworodnego a ja nieposłuszeństwa wobec Boga jako takiego nie uważam za grzech. Skoro nie było grzechu to niepotrzebny jest zbawiciel.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.