Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Gość stary bej

(Konto usunięte)

I tak jak myślałem, bo nigdy nie byłem tym tematem zainteresowany cyt; - "Grzybki szybko uzależniają - twierdzi terapeuta. - A już po kilkakrotnym zjedzeniu mogą spowodować nieodwracalne zmiany organiczne w mózgu.

 

Niezwykle niebezpieczny jest też tzw. flashack, czyli nawrót, nawet po kilku miesiącach, psychodelicznych doznań, mimo że narkotyk nie został ponownie zażyty. Następuje on w nieoczekiwanym momencie. Człowiek zaczyna słyszeć szepty, śmiechy, przed oczyma pojawiają mu się dziwaczne obrazy. Towarzyszy temu też szalona ochota odebrania sobie życia i, niestety, czasem kończy się tragicznie. Ludzie wyskakują z okna lub podcinają sobie żyły." - za http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/663251,rozpoczal-sie-sezon-na-grzyby-halucynogenne-sa-pierwsi,id,t.html?cookie=1

 

bej , teoretyk hehehe....

 

tomuś z L3 i dziurami w mózgu.

I wypadało by tylko współczuć twojej rodzinie, że takimi praktykami chcąc znaleźć boga, tylko ich ranisz.

Edytowane przez stary bej

Skromny jak zawsze a czasami tez, trzeba sie lokciami rozpychac. Gdybysmy potrafili korzystac z wiedzy innych, nie byloby glupcow na swiecie.

+

Ładnie powiedziane !

 

niech żyje fotoszop :)

 

Dlatego do takich " rewelacji" podchodzę z dystansem , niemniej abstrahując od zaprezentowanych zdjęć , treść Księgi Henocha zwłaszcza zawarta w niej znajomość astronomii jest co najmniej zastanawiająca .

Piotr

Gość stary bej

(Konto usunięte)

Kolejny i tym razem ostatni już cytat o działaniu grzybków.

Ostatni, gdyż temu gównu nie należy poświęcać żadnej myśli.

Należy jednak przestrzegać i pouczać, zwłaszcza młodzież, przed ich zgubnym i uzależniającym działaniem.

 

cyt; ""Wczoraj dane mi było uzyskać odpowiedzi na wszelkie pytania, które od dawna zadawałem. Właściwie tę wiedzę posiadałem od zawsze, ale doświadczenie z grzybami pomogło mi ją przypomnieć. Dotknąłem najwyższej części siebie, uwolniłem od ziemskich ograniczeń i doświadczyłem Pustki. Pustki, z której wyłonił się Wszechświat, a właściwie on tam już istniał od zawsze i nie istniał zarazem. Zrozumiałem, że cały fizyczny i niefizyczny świat jest tylko złudzeniem. My naprawdę nie istniejemy, a jednocześnie przejawiamy się. Na tym polega genialny dualizm doskonałej Pustki. Nie ma Boga - jest wszechobecna, doskonała energia wypełniająca wszystkie sfery rzeczywistości. Zrozumiałem, że to ja jestem Bogiem - moje istnienie wystartowało z Pustki i cały czas w niej krąży." za http://botanicscience.blogspot.com/2010/02/rodzimy-krasnal-wolnosci-czyli-ysiczka.html

Edytowane przez stary bej

tomuś z L3 i dziurami w mózgu.

I wypadało by tylko współczuć twojej rodzinie, że takimi praktykami chcąc znaleźć boga, tylko ich ranisz.

bej chłopie, nie wiesz o czym mówisz , grzyb nie uzależnia, mało tego , nie masz potrzeby zażywania go więcej praktycznie po pierwszym razie masz świadomość , że więcej już nie potrzebujesz, ja przynajmniej tak , wiem już jak działa , co robi , jaka jest tego skala i mi wystarczy, nie muszę nic sobie więcej udowadniać a tym bardziej tobie i twoim urojeniom o mojej rodzinie, ogarnij się chłopie...

 

Kolejny i tym razem ostatni już cytat o działaniu grzybków.

Ostatni, gdyż temu gównu nie należy poświęcać żadnej myśli.

Należy jednak przestrzegać i pouczać, zwłaszcza młodzież, przed ich zgubnym i uzależniającym działaniem.

tak na dobrą sprawę co masz przeciw myśli z cytatu, co cię niepokoi , myślisz , że jest to niemożliwe a skąd to niby miałbyś wiedzieć, od swoich filozofów ?

 

uważasz , że tylko twój punkt widzenia jest prawdziwy ?

Edytowane przez TomekL3
Gość stary bej

(Konto usunięte)

To co ty robisz ze swoim życiem, to mnie to wcale nie interesuje.

Przedstawiłem tylko swój pogląd na temat narkotyków, i więcej do tego nie zamierzam powracać.

Daleki również jestem od pouczania kogokolwiek, o czymkolwiek.

Ale jeśli ktoś (np. ty), próbuje mi wmówić, że przez branie dragów, lub smakowanie grzybków wejdzie się na ścieżkę poznania, to pisze nic innego jak głupoty.

 

nie masz potrzeby zażywania go więcej praktycznie po pierwszym razie masz świadomość

 

Jaką i czego świadomość - kontaktu z Bogiem ?

Wziąłeś raz i co ? - możliwe że coś trwale uszkodziłeś w mózgu, dlatego masz te nawroty "tripów".

Przestań po prostu się ośmieszać.

Należy odróżnić substancje uzależniające typu; narkotyki, alkohol, nikotyna od nieuzależniających a psychodelicznych; pochodnych np. ergoliny (LSD).

Grzybki zazwyczaj posiadają substancje nieuzależniające.

 

Od zawsze Człowiek wprowadzał się w trans, najczęściej z powodu chęci obcowania z Bóstwem, czym to Bóstwo nie maiłoby być...

 

Wiem, wiem.

Są tacy co uważają, że każda substancja psychoaktywna jest be. Odsyłam do zastosowań leczniczych.

Radzę również spojrzeć na współczesną cywilizację; powszechne chlanie alkoholu na umór, szkodliwe palenie nikotyny,...

Ale nieszkodliwe wprowadzenie się w zaciszu domu w odmienny stan świadomości jest be...?!

 

Poziom dyskusji podobny o tym gadaniu o pochwach i skrobankach, zwłaszcza, że to nie moja pochwa...

Jak widzę/czytam, to dzieli nas jedynie ustalenie - czy ta energia sama w sobie jest świadomością, czy posiada świadomość, czy po prostu jest tylko energią bez jakiejkolwiek swiadomości.

 

Panie Beju , ale czy energia może być świadomością ? Czy w ogóle może mieć świadomość ? I co było pierwsze świadomość , czy energia ?

Piotr

KSIĘGA URANTII- fragmenty. Dowiemy się o Bóstwie i boskości; Bogu;Pierwszym Źródle i Centrum; Ojcu Uniwersalnym; Natura Boga i wiele innych. Nie jestem w stanie zamieśćić tu całej pozycji liczącej 1858 stron /9MB/. Zachęcam do znalezienia jej w necie lub zwrócenia się do mnie.

 

Komplethna KSIĘGA URANTII ma taka objętość, że nie sądzę by całą ktoś przeczytał ale na pewno można znaleźć tam coś co nas interesuje.. To dopiero jest lektura.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Gość stary bej

(Konto usunięte)

My, choć każdy z nas powinien mówić za siebie, oscylujemy Piotrze cały czas w obrębie jednej religii, i to ona nie pozwala nam wychylić umysłu poza jej ramy.

Wierząc bezkrytycznie w to co przekazuje Biblia, stajemy się jej niewolnikiem, gdyż zatracamy powoli zdolność zadawania niewygodnych pytań.

A Biblia, jak i reszta znalezionych, a może jeszcze nie przetłumaczonych rękopisów, jest księgą ludową, z całym ładunkiem mądrości.

Dlaczego te mądrości ludowe należy tak odbierać i przyswajać ? - bo tak ich przesłanie zostało nam narzucone.

Jak można inaczej przetłumaczyć wieloznaczeniowy wpis o wierze, która przenosi góry, o wierze która cię uzdrowi etc. ? - tylko w jeden i to narzucony sposób.

Nie po to kapłani/księża poświęcają tyle czasu na kazaniach, abyś miał jeszcze jakieś wątpliwości - co tak naprawdę jest zapisane w biblii, i jak tłumaczyć sobie znaczenie poszczególnych jej kart.

Oni myślą, i pomyśleli za Ciebie, abyś nie zadawał takich pytań.

 

Czy zatem wiara która przenosi góry, lub uzdrawia, jest tą wiarą w Boga, czy raczej energią świadomości, jaką każdy z nas posiada, ale nie potrafi jej wykorzystać ?

Bardziej jestem skłonny uznać, że energią świadomości.

Na pytanie które mi zadałeś trudno mi jest jednoznacznie odpowiedzieć.

Uważam, że to jednak świadomość tworzy energię.

Oczywiście, w tym momencie sam wpadam w pułapkę myślową - gdyż powinienem uznać, że skoro najpierw była świadomość, a później energia, to tą świadomością jest nie kto inny, a sam Bóg.

I wcale się tego nie wypieram - tak w istocie jest.

Mnie irytuje tylko samo słowo Bóg, gdyż się mocno zdewaluowało - tylu już tych bogów było, że jeden mniej czy więcej, nie robi na mnie żadnego wrażenia.

 

Ale jeśli już mówimy o Świadomości - to przepraszam, ale sprawa nabiera dla mnie już innego znaczenia.

I choćby dlatego, że nie jestem jak pies uwiązany do jednej z ksiąg, jaką jest Biblia.

Wreszcie mogę samodzielnie myśleć, i nie jestem ograniczony żadnymi ramami poznania.

Mogę podróżować, odwiedzając np. w Indiach bibliotekę liści palmowych, oraz po stronach innych ksiąg.

Już mogę, bo nie ogranicza mnie grzech popełniany z powodu poznawania i dociekania prawdy.

I nie utożsamiam się już z żadną religią, a już na pewno z tą, która mieni się być tą najważniejszą, bo jedynie prawdziwą.

Jestem obywatelem i jednym z ludzi na tym świecie - istotą wszechświata, posiadającym również Świadomość.

Jakiż powinienem być szczęśliwy żyjąc się w kraju, który wyznaje jedynie słuszną wiarę! Pewnie gdybym urodził się np.w Indiach myślałbym podobnie.Jednak wiara ta została mi narzucona bez pytania mnie o zdanie w okresie gdy nie byłem tego świadomy.Potem wciskano mi ją do głowy, aż uszami poszło, ale od dziecka zadawałem niewygodne pytania, na które katecheci nie potrafili mi odpowiedzieć.Jedno z nich brzmiało:"do czego Bogu jest potrzebna nasza wiara?"Dziś już wiem,że jest ona potrzebna Kościołowi, bo rachunek jest prosty- czym więcej owieczek tym więcej kasy.Nie wiem po co żyjemy.Czy to tylko jakaś próba, selekcja?Czy to zupełnie nie ma sensu, a Boga wymyślono po to, aby życiu sens nadać?Pewnego dnia obudziłem się ze świadomością,że byłem przez tyle lat oszukiwany, a religia to jedno wielkie kłamstwo, chociaż tworzący ją mieli być może dobre intencje.Dawała nadzieje w złych chwilach...Jednak gdy ma się świadomość,że to bajka nie można dłużej w tym siedzieć i robić coś przeciwko sobie.

Bóg a fizyka , przeczytajcie ten artykuł , zajmie Wam to tylko 5 minut i uważam , że warto się nad tym zastanowić ?

 

Od czasów Kartezjusza istnieje spór między naukowym, racjonalnym spojrzeniem na świat a postrzeganiem człowieka wierzącego. Nie wiadomo kiedy i dlaczego te dwa punkty widzenia zantagonizowano i przekreślono znak równości między wiarą a rozumem. Ale czy ów odwieczny spór o Boga jest rzeczywiście sporem racjonalnym?

Czy spór o Boga nie jest czasem jedynie garścią stereotypów myślowych, które nadal funkcjonują w naszych głowach, sprowadzając się do tezy, że Bóg Biblii nie może być „naukowy”, a Bóg nauki nie może być „biblijny”? Któryś z nich już z założenia musi być gorszy. Ale czy tak rzeczywiście jest? A może jest to kwestia złego założenia, szablonu myślowego czy w końcu nazewnictwa, w jakie z upływem wieków ubrano Boga Biblii?

 

Staruszek z Edenu

 

Najlepiej z siwą brodą, dobroduszny, nieco przygłuchy. Taki, co to szybko się złości, ale też równie szybko mu przechodzi. Na wpół mityczny, archaiczny, oderwany od rzeczywistości. Taki wizerunek wynurza się ze stereotypu myślowego współczesnego człowieka, karmionego od dziecka animowanymi bajkami o Biblii. Czy tak jest istotnie?

Uważny czytelnik Starego Testamentu dostrzeże zupełnie coś innego. W świadomości Izraela istniał – i tak jest nadal – zakaz wyobrażania sobie Boga w jakikolwiek sposób i sprowadzania go do czegokolwiek. Został on sformułowany w drugim przykazaniu biblijnego dekalogu (zob. Księga Wyjścia 20, 4-5). Chodziło o to, by Bóg nie był „Czymś” lub „Kimś” z ludzkich wyobrażeń. Sam przedstawia się Mojżeszowi przy krzewie gorejącym w sposób nieco dziwaczny (zresztą bezpostaciowo): „...mówi Jestem, który Jestem”. Jeszcze kilkakrotnie nazwie się podobnie, choćby w akcie stworzenia: Elohim – Ten, który wszystko tworzy, Siła sprawcza. Samo imię JAHWE oznacza wieczny BYT, wieczne ISTNIENIE, ABSOLUT.

Jakże podobny jest ten wizerunek Boga - jako czystej, wielkiej Myśli, Mózgu Wszechświata - do wizerunku Boga nauki, Boga Einsteina i Pascala. Profesor Michio Kaku, fizyk z Uniwersytetu w Nowym Jorku, stwierdza: „Gdy uczeni używają słowa Bóg, zwykle mają na myśli Boga Porządku. (...) Einstein w ciągu całej swojej kariery wierzył, że we Wszechświecie istnieje tajemniczy boski porządek. Zwykł mówić, że celem jego życia jest zgłębienie boskiej myśli. Einstein wielokrotnie odwoływał się do tego Boga w swoich pismach, nazywając go czule >Staruszkiem<”. Skoro sam Albert Einstein nazywał Boga „Staruszkiem”, widać uczłowieczał go i identyfikował emocjonalnie. W ten sposób stawał mu się bliższy. Podobną metodą posłużyli się pisarze Biblii, ale nawet oni nie śmieli nazywać JESTEM, KTÓRY JESTEM – staruszkiem. Mawiali za to: „straszne i wielkie jest imię Boże”. Co ciekawe, żaden ze starotestamentowych pisarzy czy proroków nigdy nie pokusił się, by opisywać wygląd Boga. W starotestamentowej świątyni nie było jego popiersia czy posągu. Nawet dla ówczesnych ludów pogańskich był to zadziwiający i tajemniczy Bóg bez twarzy i bez kształtu.

Skąd więc spór o postrzeganie Boga? Może stąd, że uczeni i laicy nie potrafią się wzajemnie porozumieć, bo nie mówią tym samym językiem, choć odwołują się do tego samego Boga. Dla naukowców określenie „Bóg” prawie zawsze odnosi się do „Boga cudów”, a ten powinien, ich zdaniem, istnieć poza nauką. Ale czy tak musi być? Niekoniecznie – przecież biblijny obraz Boga to właśnie obraz Boga porządku, Boga poza czasem i przestrzenią, Boga niewyobrażalnego umysłem – WIECZNEGO BYTU. Ten obraz jest już o wiele bliższy naukowym wyobrażeniom. A więc może nie chodzi o istnienie Boga, tylko o to, jak kto sobie Go wyobraża lub jak kto Go nazwie?

 

Matematyczna teologia

 

Ostatnio w świecie nauki dużo mówi się o tzw. matematycznej teologii. Wszystko sprowadza się do tego, że współczesny człowiek odrzucił archaiczną, jak mu się zdawało, teologię religijną tylko po to, by w to miejsce wstawić jeszcze dziwniejszą „religię naukową”, odwołującą się do hiperprzestrzeni, pętli czasowych i wszechświatów równoległych. Sami naukowcy kłócą się wzajemnie, która z wielkich teorii jest bardziej prawdopodobna, a która trąci o literaturę z pogranicza fantastyki: „Wiara we wszechmogącego Boga została teraz zastąpiona wiarą w teorię kwantową i ogólną teorię względności” – przyznaje prof. Michio Kaku. A więc nadal jest to kwestia WIARY , bo – jak stwierdza sam fizyk – „stworzenia nie da się zmierzyć w laboratorium, a więc takie abstrakcyjne idee nigdy nie zostaną zweryfikowane”. Współcześni wielcy fizycy liczą się z tym, że potwierdzalność ich teorii jest bardzo ograniczona, a wszelkie eksperymenty są poza zasięgiem ludzkich możliwości. Często też padają stwierdzenia, że współczesna fizyka i kosmologia coraz bardziej stają się filozofią i pozostają w sferze teorii. A teorii jest tyle, ilu wybitnych fizyków.

XX wiek przyniósł wiele przełomowych odkryć niemal we wszystkich dziedzinach nauki, a zwłaszcza w fizyce. Przez ostatnich trzysta lat, czyli od czasów Newtona, sądziliśmy, że czas w całym wszechświecie jest jednostką stałą i płynie z taką samą prędkością. Obojętnie, czy będzie to na Marsie, na Słońcu czy na Saturnie, to nasze zegarki pokażą tę samą godzinę. Wszystko runęło na początku XX wieku, kiedy niemiecki fizyk Albert Einstein zatrząsł podstawami teorii Newtona, twierdząc, że jest zupełnie inaczej. Na początku nikt nie chciał w to wierzyć, a jednak późniejsze eksperymenty przeprowadzone z zegarami atomowymi wysłanymi na orbitę okołoziemską potwierdziły, że zegar na Ziemi i zegar umieszczony w przestrzeni kosmicznej chodzą w różnym tempie, a więc pokazują inny czas.

Czy te rewelacje odkrył rzeczywiście Einstein dopiero w XX wieku? Otóż nie! Tę swoistą, uproszczoną teorię względności odnajdujemy i w Starym, i w Nowym Testamencie, gdzie Bóg przez proroków zdaje się mówić: Mój czas nie jest waszym czasem (por. Psalm 90, 4 i II List Piotra 3, 8). Jak dzisiaj można wyłożyć prostemu człowiekowi teorię względności czasu? Chyba tylko tak, jak zrobili to dawno temu Mojżesz i Piotr. Tylko skąd oni wiedzieli o teorii względności?

 

Dzieci Wszechświata

 

Współczesna fizyka odwołuje się do teorii hiperprzestrzeni, światów równoległych i wielowymiarowości. Otóż biblijny przekaz mówił już dużo wcześniej o tzw. trzecim niebie (zob. II List do Koryntian 12, 2). Być może owe niebo (coś na kształt świata równoległego) zostało tak nazwane, ponieważ wyobrażenia znane współczesnej fizyce nie mieściły się w głowie człowieka sprzed 2000 lat. Nawet dzisiejsi giganci fizyki potrafią mówić ludzkim językiem, stosując czasem wręcz naiwne przykłady. Wszechświat porównywany jest przez nich do wielkiego Jabłkoświata, który niczym jabłoń ma na swoich gałęziach mnóstwo owoców. Każde jabłko to osobny świat, zamieszkały lub nie.

Biblijny obraz trzeciego nieba to obraz świata wypełnionego mieszkańcami, a aniołowie to nie ludzie ze skrzydłami, rodem ze średniowiecznych obrazków, lecz duchowe istoty, które poruszają się w czasie i przestrzeni. Wszechświat jest więc zamieszkały nie przez świętych i błogosławionych (bo o tym milczy Biblia), ale istoty duchowe, inteligentne, zorganizowane w jakieś „wyższe cywilizacje”. Istoty duchowe, które mogą się materializować, zmieniać kształt, poruszać w czasie i które na pewno znają prawa fizyki, bo nimi się po prostu posługują. My jesteśmy przy nich skazani jedynie na swoją trójwymiarowość. Już wyobrażenie sobie czwartego wymiaru stanowi dla nas nie lada wyczyn intelektualny, a co dopiero mówić o wielowymiarowych przestrzeniach. Niezależnie więc od tego, czy nazwiemy Wszechświat Jabłkoświatem, czy Niebem, pozostanie to tylko kwestią nazewnictwa, bo podmiot i przedmiot rozważań jest ten sam. Reszta zależy od nas.

 

Duchy z innych wymiarów

 

Czwarty wymiar wkroczył do powszechnej świadomości ludzi w 1877 r., kiedy w Londynie miał miejsce skandalizujący proces, który rozpoczął wielką dyskusję nt. zjawisk paranormalnych. Gazety obszernie opisywały proces medium spirytystycznego Henry’ego Slade’a, który dokonywał rzeczy niemożliwych, np. łączył złamane zapałki, czytał teksty w zamkniętych kopertach, wywoływał duchy. Wkrótce wytoczono mu proces, uważając jego „triki” za czyste oszustwo. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że obrony Slade’a podjęli się ówcześni wybitni naukowcy, późniejsi laureaci Nagrody Nobla. Główną rolę odegrał Johann Zoellner, profesor fizyki i astronomii z Lipska. Twierdził on, że sztuczki Slade’a są możliwe, ale tylko w czwartym wymiarze. Slade potrafił bowiem zmieniać prawoskrętną muszlę w lewoskrętną, a także potrafił spleść dwie oddzielne i zamknięte drewniane obręcze – bez ich przecinania czy łamania. Sztuczki te badano na wiele sposobów. Świat nauki orzekł, że Slade nie posługiwał się żadnymi trikami. W końcu, po wielkiej burzy, stwierdzono: „Slade dokonywał czynów, które są możliwe wówczas, gdy przyjmiemy, że czwarty wymiar zamieszkany jest przez duchy”. To twierdzenie poparli również niektórzy współcześni fizycy, obserwując 15 lat temu podobne wyczyny medium izraelskiego, Uri Gellera.

Cóż, „świat duchów” to rzeczywiście oświadczenie nie bardzo pasujące do języka nauki, a jednak fizycy zgodzili się, że istnieje! Takiego samego odkrycia, i to kilka tysięcy lat temu, dokonała Biblia, wyraźnie stwierdzając, że obok naszego świata istnieje także świat duchów, demonów. W Liście do Efezjan apostoł Paweł pisze: „Gdyż bój toczymy nie z krwią i ciałem, lecz z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władzami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich”.

 

Chrystus – Istota z innego wymiaru?

 

Ewangeliści szeroko opisują dzieje Jezusa, sprawozdając m.in., że chodził po wodzie, przenikał ściany, materializował się i dematerializował. To wszystko z punktu widzenia współczesnego człowieka wydaje się być jakąś chrześcijańską mitologią. A jednak najnowsza fizyka dopuszcza realność takiej sytuacji. Profesor Michio Kaku, czołowy autorytet w tej dziedzinie, tak pisze o nieznanych nam, ale istniejących według fizyków wymiarach: „Wyobraźmy sobie, że potrafimy znikać i pojawiać się, kiedy chcemy. Zamiast jechać do szkoły czy pracy, po prostu znikamy i materializujemy się ponownie w klasie i biurze (...). Wyobraźmy sobie, że nasze oczy mogą prześwietlać przedmioty jak promienie Roentgena. Możemy zobaczyć katastrofy, do których dochodzi daleko od nas (...). Naprawdę czynilibyśmy cuda, dokonując rzeczy wykraczających poza ludzką zdolność pojmowania”.

Jaka istota mogłaby posiadać ową boską moc? Profesor odpowiada: „Istota z wyższych wymiarów. Trójwymiarowi mieszkańcy naszego świata nie mają takich możliwości. Dla czterowymiarowej istoty takie wyczyny są igraszką”. To nie jest literatura fantastyczno-naukowa. To poważna koncepcja hiperprzestrzeni i dziesięciu wymiarów. Wielu fizyków światowej czołówki poważnie traktuje tę teorię.

Kim więc był Jezus, owo Słowo, które stało się ciałem? Czy nie był On właśnie Istotą z innego wymiaru?

 

 

Hiperprzestrzeń z Edenu

 

Według teorii hiperprzestrzeni, przed Wielkim Wybuchem nasz kosmos był doskonałym, dziesięciowymiarowym wszechświatem, w którym istniała możliwość przemieszczania się między wymiarami. Jednak doszło do kataklizmu i załamania się przestrzeni i czasu. W ten sposób powstały dwa oddzielne wszechświaty. Nasz czterowymiarowy świat (choć człowiek dostrzega zmysłami tylko jego trójwymiarowość) rozszerzył się, a sześciowymiarowy stał się nieskończenie mały. W rezultacie tej katastrofy gwiazdy i galaktyki oddalają się od nas z gigantyczną prędkością. Ale nasz wszechświat ma nadal swojego brata bliźniaka – ów wszechświat równoległy. Michio Kaku dochodzi do zaskakującego wniosku: „Wszechświat towarzyszący nie jest tylko dodatkiem do naszego wszechświata, może ostatecznie okazać się dla nas zbawieniem”. Teoria ta jest jedną z bardziej prawdopodobnych wersji powstania kosmosu. Mówi ona o jakiejś tragedii, która dokonała się w doskonałym wszechświecie. Była ona spowodowana bliżej nieokreśloną niestabilnością, w wyniku której kosmos załamał się. Przypomina to tragedię biblijnego raju – doskonałego superświata, gdzie rzeczywistość Boga graniczyła z rzeczywistością ludzi, tworząc doskonałą harmonię. Teologowie są na ogół zgodni, że świat sprzed grzechu był zupełnie inny od tego, który znamy – nie było w nim przemijania, procesów degeneracji, śmierci itp. Także możliwości ludzi były zupełnie inne, być może telepatyczne, skoro Ewa rozmawiała z wężem... Być może pierwsi ludzie mogli poruszać się w innych wymiarach, skoro obcowali z istotami duchowymi, na przykład z Bogiem czy aniołami. Ich świat załamał kataklizm zwany grzechem nieposłuszeństwa, który sprowadził ból i śmierć. Eden został zamknięty, a Adam i Ewa zostali sprowadzeni do prymitywniejszej formy świata trójwymiarowego, z którego ograniczeniami spotykamy się do dzisiaj. Możliwości człowieka zostały zahamowane, a potem nastąpiło oddalenie od naszego wszechświata świata mu towarzyszącego. Zdają się to potwierdzać słowa Jezusa: „Moje Królestwo nie jest z tego świata”. O jakim świecie mówił Chrystus? Jaki to świat „może ostatecznie okazać się dla nas zbawieniem”?

 

 

Śmierć Wszechświata

 

Dla każdego fizyka i kosmologa pewne jest, że Wszechświat kiedyś umrze. „Gwiazdy będą się zapadały, temperatura dramatycznie wzrośnie, aż cała materia i energia Wszechświata skondensuje się w olbrzymią kulę ognia, która zniszczy nasz świat. Wszystkie formy życia zginą” – to wizja naukowców. Ten apokaliptyczny obraz śmierci Wszechświata jest dla biblisty bardzo zrozumiały, choć przecież pozornie osadzony na przeciwstawnym światopoglądzie. Eschatologiczny opis końca świata jest niemalże kopią naukowej wizji, z tą tylko różnicą, że dzieli je ponad dwa tysiące lat: „Słońce się zaćmi i księżyc nie zajaśnieje swoim blaskiem i gwiazdy spadać będą z nieba i moce niebieskie będą poruszone...” (Ewangelia Mateusza 24,29); „Gdyż gwiazdy niebios i ich planety nie dadzą swojego światła...” (Księga Izajasza 13,10); „Wtedy niebiosa z trzaskiem przeminą, a żywioły rozpalone stopnieją, Ziemia i dzieła ludzkie na niej spłoną...” (II List Piotra 3,10).

Według nieżyjącego już fizyka z Uniwersytetu Columbia, Geralda Feinberga, ludzkość może mieć jednak pewną nadzieję. Otóż wysunął on hipotezę, że inteligentne życie posłuży się innymi wymiarami, by wyjść z kosmicznej tragedii. Według tej teorii, której zwolennikiem jest także wielu czołowych fizyków (Hoimar von Ditfurt, Michio Kaku), „w ostatnich chwilach zapadania się Wszechświata nasz bratni wszechświat otworzy się raz jeszcze i podróże między wymiarami staną się możliwe. Inteligentne formy życia przetunelują do wielowymiarowej przestrzeni lub równoległych wszechświatów, unikając śmierci. Wtedy będą mogły obserwować śmierć Wszechświata, zapadającego się w ognistym kataklizmie. Nastąpi kolejny Wielki Wybuch i stworzy kolejny wszechświat – ich nowy dom”. Zadziwiające, że ta relacja wydaje się być niezwykle spójna z relacją biblijną. Według tej drugiej, nasz wszechświat zginie w ogniu. Owa śmierć Wszechświata zostanie zaplanowana przez Absolut zwany w teologii Bogiem. Ziemia ma być „nową ziemią”, a kosmos „nowym niebem”. Apostoł Jan w zachwyceniu opisał dziwne rzeczy: „I widziałem nowe niebo i nową ziemię, albowiem pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły”. (Apokalipsa 21,1).

Hipoteza prof. Feinberga oraz wizja apostoła Jana mają ze sobą dużo wspólnego. Oba poglądy mówią o kosmicznej śmierci wszechświata, o śmierci gwiazd, słońca i planet. Mówią też o stworzeniu nowego wszechświata, który stanie się „nowym domem”. Zadziwiające, ale na pomoc ludzkości przybędą rzeczywiście „inteligentne formy życia” i czy uznamy, że pochodzą z szóstego czy z dziesiątego wymiaru, to fakt pozostaje faktem: biblijny przekaz wyraźnie o nich mówi, choć w słowach prostych, bo i prości byli odbiorcy. „I widziałem miasto święte zstępujące z nieba od Boga (...). Oto przybytek Boga między ludźmi. I będzie mieszkał z nimi, a oni będą ludem jego, a sam Bóg będzie z nimi. I rzekł (...) oto wszystko nowym czynię” (Apokalipsa 21,1-5).

Czy więc nazwiemy Boga Inteligentną Formą Życia, czy Kosmicznym Porządkiem, czy Absolutem, czy tak jak Einstein – Staruszkiem – to ciągle mówimy o tym samym kosmicznym Bogu. Tylko skąd się wzięły te uderzające podobieństwa w relacjach biblijnych pisarzy z przecież niebiblijnymi, bo współczesnymi, teoriami niewierzących fizyków XX i XXI wieku? A może to właśnie wiara jest tym tunelem do hiperprzestrzeni światów równoległych?

Współczesny matematyk wiedeński pracujący w Instytute for Advanced Study w Princenton powiedział: „Istnieją prawdziwe zdania, których nie sposób udowodnić za pomocą artymetyki”.

 

Klaudia Karauda

 

---------------------------------------------------

 

Cytaty pochodzą z książki Michio Kaku „Hiperprzestrzeń. Naukowa podróż przez wszechświaty równoległe, pętle czasowe i dziesiąty wymiar”, wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 1992.

 

Napisano dziś, 08:02

+

 

Napisano dziś, 12:37

+

Piotr

<br />Czy te rewelacje odkrył rzeczywiście Einstein dopiero w XX wieku? Otóż nie! Tę swoistą, uproszczoną teorię względności odnajdujemy i w Starym, i w Nowym Testamencie, gdzie Bóg przez proroków zdaje się mówić: Mój czas nie jest waszym czasem (por. Psalm 90, 4 i II List Piotra 3, 8). Jak dzisiaj można wyłożyć prostemu człowiekowi teorię względności czasu? Chyba tylko tak, jak zrobili to dawno temu Mojżesz i Piotr. Tylko skąd oni wiedzieli o teorii względności?<br />
- ale bzdety :))))))))))))))))))))))))))

excelvinyl winylmania blog szukaj

Być może ? Niemniej wielu uczonych uważa , że poniższe wersety biblijne zdają się mówić o dylatacji czasu .

 

 

Bo tysiąc lat w Twoich oczach jest jak wczorajszy dzień, który minął, i jako straż nocna.(Psalm 90:4)

 

"Niech zaś dla was, umiłowani, nie będzie tajne to jedno, że jeden dzień u Pana jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień." (2 PIOTRA 3:8)

Piotr

Powiem ci Grzegorz , że wiele spraw mnie intryguje aczkolwiek są i takie zjawiska , których nie mogę sobie do końca poukładać w głowie , np. weźmy pod "młotek" śmierć kliniczną , a konkretnie relacje ludzi , którzy ją przeżyli .

Czasem lekarzom udaje się odzyskać ( wskrzesić ) po śmierci klinicznej człowieka , który po tym zdarzeniu opowiada , iż widział i rozmawiał z Bogiem .

Niektórzy lekarze , ateiści i ewolucjoniści twierdzą , że to reakcja umierającego mózgu i teraz zachodzi pytanie , jak ona powstała ? Ewolucja ?

I jeśli tak , to jak można przekazać odczucie śmierci następnemu pokoleniu ?

Piotr

Gość stary bej

(Konto usunięte)

.... po śmierci klinicznej człowieka , który po tym zdarzeniu opowiada , iż widział i rozmawiał z Bogiem .

 

To jest prawie to samo co zabawa z grzybkami.

Pewne receptory zostają wyłączone, lub aktywność ich, lub innych wzmożona, a być może że nawet uaktywniona tych "uśpionych" obszarów mózgu.

Naukowcy mimo że ustalili budowę i złożoność mózgu ludzkiego, to nie są w stanie określić jak jego obszary funkcjonują i za co odpowiadają - te dane są mocno ogólnikowe.

Były "ośrodki" w których przeprowadzano takie badania, ale nie cieszyły się uznaniem światowej opinii, a ich przedstawiciele zasiadali później na ławie oskarżonych w Norymberdze.

 

"Umierający" podobno widzi obrazy, których nie widać przy "normalnym" funkcjonowaniu organizmu.

Celowo napisałem normalnym w cudzysłowu, gdyż całkiem możliwe, że tak normalnie nie funkcjonujemy, i nie jesteśmy zdolni zobaczyć, oraz porozumieć się z fantomami które są i występują w wymiarze/wymiarach równoległym do naszego.

Poziomy kreacji, te niewidoczne gołym okiem, mogą mieć po prostu inną częstotliwość drgań własnych.

To zjawisko nawet pokazał w krótkim doświadczeniu, w jednej ze swoich prelekcji Nassim Haramein.

Wszystko wokół jest energią, o różnym stanie skupienia, i posiadającą różną częstotliwość drgań własnych.

My w rozumieniu =człowiek= nie potrafimy jeszcze świadomie zmienić częstotliwości drgań własnych.

 

Mantry, religijne "zdrowaśki" co prawda przybliżają nas do (film z YT) możliwych samo/uzdrowień, które wynikają prawdopodobnie z oddziaływania zmianą częstotliwości na chory narząd.

Ale ta wiedza nie dość że jest znana nielicznym, to najczęściej wyśmiewana przez akademickie autorytety.

Poszliśmy po prostu w złym kierunku, w sensie rozwoju.

Zamiast postawić na rozwój "duchowości" postawiliśmy na rozwój technologii technicznej.

A teraz zataczamy wielkie koło, i szukamy rozwiązań powracając do sfery duchowej, gdyż wszystko co można było zrealizować w materialno-technologicznej zostało już zrobione.

 

cyt "W książce przedstawiam idylliczne obrazy przepełnione oszałamiającym pięknem, niezwykłym blaskiem i nieskończoną miłością oraz mocą boską. Najważniejsze jest jednak to, że nie chodzi o spójność takich opisów z wiarą chrześcijańską, ale ze wszystkimi wiarami. Nie ma jednego Boga dla mnie czy dla ciebie, tylko jedno ogarniające wszystko niebo - coś, co trudno jest nam sobie w ogóle wyobrazić." za http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/czlowiek-ktory-przekroczyl-granice-smierci,1,5450841,wiadomosc.html

 

Czyż nie to się widzi po halucynkach i innych środkach "opiatowych" ?

Edytowane przez stary bej

Boski plan. Gwiezdne dziedzictwo. Skokowy proces ewolucji w którym nadrzędnym jest przejecie odpowiedzialności za planetę Ziemię. I wiele innych. Książka GWIEZDNE DZIEDZICTWO w PDF.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Cytat z w/w ksiązki: "Wiedza przedstawiona w niniejszej książce jest efektem rozwijanych przez wiele lat intuicji,dedukcyjnego rozumowania i channelingu" - koniec cytatu.

Gość stary bej

(Konto usunięte)

To taka nowa "religia" za pomocą której chcą zarobić.

"Miej rozum i patrzaj w rozum", nie w serce.

 

Sentencja z jednego z filmów;

 

"Są rzeczy ważniejsze od wiedzy.

- jakie ?

- wiara.

Ujawniając prawdę pozbawiasz wiary tych co wierzą.

Nikt nie ma do tego prawa."

 

?

Serce ma swoje racje, których rozum nie zna

 

 

Już w czasach antycznych ludzie borykali się z problemem wyboru pomiędzy tym co podpowiada serce, a tym co sugeruje rozum. Serce jako symbol uczuć, świata duchowego oraz poniekąd wiary, natomiast rozum to racjonalne, rozumne pojmowanie otaczającego świata. Wśród ludzi, którym to zjawisko nie było obojętne znalazł się Blaise Pascal. Żył w latach 1623-62, był wybitnym fizykiem, matematykiem. Jednak w połowie życia porzucił nauki ścisłe na rzecz filozofii i religii. Odkrywa, iż jego dotychczasowe próby poznania i zrozumienia świata są tylko powierzchowne, że prawdziwie świat można poznać jedynie poprzez wiarę i religię.

Był poniekąd wyznawcą jansenizmu, choć przede wszystkim był przeciwnikiem jezuitów, uważał Ruch ten nawiązywał do teologii św. Augustyna. Głosił kontrowersyjną koncepcję łaski. Bóg całkowicie określa przyszłe życie człowieka i tylko nielicznych obdarza łaską. Z jansenizmem wiążą się też m.in. surowe normy wychowawcze niechętne ciału, płci, idea ascezy seksualnej również w ramach życia małżeńskiego, potępienie seksualności człowieka: "Kobiety obnażające dłonie lub ramiona popełniają grzech śmiertelny, gdyż budzą w mężczyznach nieczyste żądze, a to oznacza duchowe morderstwo". Jednym z zaleceń tego ruchu było rzadkie i starannie przygotowane przystępowanie do Komunii, ponieważ grzesznicy nie są jej godni. Idee jansenizmu zostały potępione przez kościół katolicki. Blaise Pascal

Poglądy i spostrzeżenia Pascala, dotyczące głównie człowieka, są zawarte w dziełach "Myśli" i "Prowincjałki". Jest uważany za największego filozofa epoki baroku. W swoich pracach Pascal m.in. zastanawiał się nad zależnościami między poznaniem rozumowym oraz poznaniem poprzez serce. W wieku XVII postęp w dziedzinie metod poznawczych był ogromny, była to epoka wielkich odkryc naukowych, wynaleziono teleskop i mikroskop. Przed Pascalem stanęło widmo niezmierzonych przestrzeni nieznanych dotąd człowiekowi. Spostrzegł ogrm wszechświata, wielość otaczających człowieka zjawisk. Zobaczył, iż ludzki umysł pojmuje tylko mały fragment całej, prawdziwej rzeczywistości. Dlatego właśnie doszedł do wniosku, iż rozum nie jest w stanie swoją wiedzą ogarnąć wszystkiego, a wiele rzeczy, zjawisk, także nadprzyrodzonych, można poznać tylko za pomocą serca i wiary. Nie można nie zgodzić się z Pascalem, iż porządek serca jest różny od porządku rozumu. Jednak wydaje mi się, że porządki te muszę uzupełniać się nawzajem, aby człowiek zachował pełen obiektywizm w poznaniu.

Blaise Pascal, zagłębiając się w poznanie pozarozumowe, zapoczątkował pogląd filozoficzny zwany fideizmem, głoszący prymat wiary nad poznaniem rozumowym i teoriami naukowymi. Fideizm podważał rolę rozumu w poznaniu i uzasadnieniu ważnych prawd ostatecznych, takich jak istnienie Boga czy prawa moralne. Pogląd ten był zapewne nawiązaniem do słów Św. Augustyna „wierzę aby zrozumieć, nie rozumiem aby wierzyć” pokazujący, iż jedynie poprzez akt wiary wypływający z serca człowiek może prawdziwie poznać Boga.

Pascal rozważając o człowieku, uwzględniając odkrycie tego co nieskończenie wielkie i nieskończenie małe, zdawał sobie sprawę z jego małości względem otaczającego świata. Filozof na pierwszy plan wysunął pojęcia takie jak nicość i nieskończoność. Wobec tych dwóch pojęć zdaniem filozofa rozum ludzki jest bezsilny, nie potrafi ich zdefiniować i poznać. Pascal wprowadził więc poznanie poprzez serce, dodając je do racjonalistycznych przekonań Kartezjusza, również filozofa z epoki baroku, który odrzucił wiedzę opartą na zmysłach, a zastąpił je rozumem. Uważał, iż w procesie poznania najważniejszy jest rozum. Przyznał mu naczelne źródło poznania i kryterium prawdy. Kartezjusz doszedł do wniosku, iż myślenie jest dowodem na istnienie. Natomiast Blaise Pascal w rozumieniu całego świata dodał też odczucia jako środek wspomagający to, czego rozum nie może ogarnąć. Pokazywał pojmowanie, które odnosi się do serca oraz rozumowanie, odnoszące się do umysłu. Głosił, że są prawdy, które uzasadnia serce, a nie uzasadnia rozum. Zarówno rozum, jak i pojmowanie są skazane na samo ograniczanie się, bo nie możemy się obejść ani bez ścisłych definicji odkrywanych przez rozum, ani bez zasad odkrywanych przez serce.

Rozum, według niemieckiego filozofa Hegla, jest to władza poznawcza, umożliwiająca odkrycie przyczyn i istoty zjawisk. Człowiek może za jego pomocą poznawać, opisywać i wyjaśniać wiele otaczających go zjawisk, lecz według mnie posługując się tylko i wyłącznie rozumem w procesie poznawczym świat człowieka stałby się o wiele uboższy, zbyt niezrozumiały, a czasem ujęty w zbyt wręcz matematyczny sposób spostrzegania. Dodatkowo rozum w stosunku do niektórych pojęć pokazanych przez Pascala, takich jak nieskończoność, nicość czy nawet samo pojęcie Boga staje się wręcz bezsilny. Na świecie istnieje wiele rzeczy, które po prostu przerastają jego zdolność poznawczą. Czasem ludzie zapatrzeni jedynie w rozumne, naukowe poznanie, rozumieją świat, który ich otacza, lecz nie potrafią zrozumieć samych siebie. Nie zastanawia ich fakt kim są, co jest celem ich egzystencji, po co żyją, przyjmują jedynie prawdy udowodnione naukowo. Tacy ludzie zubożają swój świat duchowy, wyzbywają się poznania rzeczy nadprzyrodzonych, możliwych tylko poprzez odrzucenie na moment rozumnego myślenia na rzecz głosu serca i własnych odczuć.

Serce natomiast jest symbolem człowieka, jego miłości i wrażliwości. Jednak kierowanie się jedynie jego odczuciami nie przyniosłoby człowiekowi wiele pożytku. Uleganie wyłącznie sercu, ignorancja podpowiedzi rozumu może prowadzić do ludzkich dramatów. Emocje rodzące się w sercu to procesy psychiczne, które poznaniu nadają jakość oraz określają znaczenie przedmiotów, zdarzeń lub zjawisk, kierowanie się nimi jest konieczne w granicach wartości etycznych czy moralnych. Jednak do stwierdzenia tych granic potrzebny jest również rozum, analizujący zdarzenia, podpowiadający o wadze danej sytuacji. Jednak najważniejszym zadaniem, które ma do spełnienia serce, według Pascala, jest przyjęcie wiary, ponieważ Bóg, pozwala nam zrozumieć to, co nieskończone. Czyli sferę, w której rozum ludzki zawodzi, pląta się pośród niejasnych, wręcz niewytłumaczalnych logicznie zjawisk.

Jak widać ani sam rozum, ani samo odczucia, nie mogłyby funkcjonować prawidłowo bez siebie nawzajem. Najlepszym więc dla człowieka jest znalezienie kompromisu pomiędzy tym co daje nam rozum, a tym co podpowiada serce. We współczesnej książce „Wszechświat i Słowo” Michała Hellera, opisującej różnice pomiędzy nauką a wiarą, znalazłam słowa, które potwierdzają, także dzisiaj, potrzebę wykorzystywania w poznaniu obydwu tych narzędzi:”Tu jest niezbędna synteza. Wszystkie płaszczyzny poznawcze powinny stworzyć przestrzeń osobowości dojrzale myślącego człowieka. To przecież ten sam człowiek poznaje świat, odkrywa prawa przyrody, buduje gmach nauki i ten sam człowiek na skierowane do siebie wezwanie odpowiada:”wierzę”.” Według Pascala człowiek ma wolność wyboru, może stawiać na określone wartości, w swych wyborach słuchać zarówno głosu serca jak i głosu rozumu. Jednak według mnie rozum może funkcjonować sprawnie i słusznie tylko wtedy, gdy oprze swoje postępowanie na zasadach, które najpierw dyktuje mu serce. Jedynie postępowanie oparte na pierwotnych zasadach serca, ludzkiego sumienia i prawości może być godne człowieka, sprawiać mu satysfakcję i radość z życia, z podejmowanych przez niego, rozumnych decyzji. Pascal w „Myślach” również pisze, iż nie można sądzić jedynie sercem lub jedynie rozumem: „Ludzie, którzy nawykli sądzić uczuciem, nie pojmują zgoła procesu rozumowania; chcą od razu ogarnąć rzecz jednym spojrzeniem i nie są przyzwyczajeni do szukania zasad. Drudzy, przeciwnie przyzwyczajeni rozumować na podstawie zasad, nie pojmują zgoła spraw uczucia, szukając w nich zasad i nie umiejąc objąć ich jednym rzutem.”

Pascal w swojej filozofii często odwoływał się do pojęcia Boga. Boga, którego nie można poznać w logiczny, wytłumaczalny sposób. W Boga można jedynie uwierzyć, przyjąć go za pojęcie pierwotne, niewytłumaczalne, lecz istniejące gdzieś w nieskończoności. Wiara w Boga, według Blaise Pascala, jest swoistego rodzaju bilansem zysków i strat jaki przeprowadza człowiek w swoich rozważaniach o Nim. Filozof wykonuje taki bilans, pokazuje co czeka człowieka wierzącego lub niewierzącego. Mówi, iż jeśli Bóg istnieje, a my wierzymy w Niego, żyjemy według tego co nakazał, czeka nas po śmierci łaska i zbawienie. Człowiek, który wierzy i przez całe życie żyje zgodnie z sumieniem, nawet jeśli Bóg nie istniałby, jest wygrany, ponieważ przeżył życie godnie. Jeśli zaś Bóg istnieje, a człowiek nie wierzy w Niego całe życie, żyje wbrew jego przykazaniom, grzesząc, po śmierci może na niego spaść gniew Boga, zostanie skazany za swoje postępki, mogą się sprawdzić wszystkie przypuszczenia dotyczące kary boskiej zawarte choćby w Piśmie Świętym. Tak więc Zakład Pascala dokonuje założenia o istnieniu Boga: Jeżeli zakładamy, że Bóg jest, i On jest – wygraliśmy, jeżeli zakładamy, że Boga nie ma, a On jest – przegraliśmy, jeżeli zakładamy, że Bóg jest, a Go nie ma - nic nie straciliśmy. Dlatego więc Pascal uważał, że jednak warto wierzyć: „W naturalnej drodze doprowadzi cię to do wiary i ogłupi cię! – Ależ tego się właśnie obawiam – Czemu? Co masz do stracenia?".

Pascal posuwając się coraz dalej w swoich rozważaniach, wysnuwając coraz to nowe wnioski i spostrzeżenia, dostrzegł, iż rozum nie jest w stanie ogarnąć wszystkiego, jest niedoskonały. Stwierdził, iż należy się wyprzeć jego wiedzy absolutnej: „nie wiem, kto mnie wydał na świat, ani co jest świat, ani co ja sam. Żyję w straszliwej nieświadomości wszystkich rzeczy” . Odnajduje szansę poznania jedynie w sercu człowieka, gdyż tylko ono może pojąć zjawiska, które przerastają logiczny ład rozumu. Biorąc pod uwagę, iż „człowiek jest tylko trzciną, najwątlejszą w przyrodzie, ale trzciną myślącą. (...) mgła, kropla wody wystarczą, by go zabić (...) cała nasza godność spoczywa tedy w myśli” prawie logiczne jest, iż rozum nie mógłby sam pojąć całego porządku świata. Świata wobec którego człowiek jest maleńką cząsteczką, która nie jest w stanie ogarnąć wszystkich zjawisk, logicznie wytłumaczyć nieskończoności wszechświata, istnienia zjawisk nadprzyrodzonych. Wtedy na pomoc może mu przyjść jedynie serce, które podpowiada, czuje i pozwala uwierzyć w nawet najbardziej niezrozumiałe dla umysłu pojęcia i zjawiska. Pascal jednak nie ujmuje człowiekowi jego godności określając go trzciną myślącą, czyli jednostką znikomą względem ogromu wszechświata i wieczności, lecz jednak silną, bo umiejącą posługiwać się swoim intelektem. W swoich „Myślach” ujął to następująco:”(...) przestrzenią wszechświat ogarnia mnie i pochłania jak punkt; myślą ja go ogarniam”.

Według mnie człowiek często miota się między porządkiem serca a porządkiem rozumu. Dojrzały człowiek, człowiek który w swym życiu został doświadczony, posiada mądry umysł, ale także mądre serce. Potrafi znaleźć kompromis i używać serca oraz rozumu w procesie poznawczym. Pascal tak opisał zjawisko pojmowania świata: „Znamy prawdę nie tylko rozumem, ale i sercem; w ten sposób znamy pierwsze zasady i na próżno rozumowanie, które nie ma w tym udziału, sili się je zwalczyć. (...) Znajomość bowiem pierwszych zasad, jak przestrzeń, czas, ruch, liczby, jest równie mocna jak którekolwiek z tych, które czerpiemy z rozumowania. I na tych to wiadomościach serca i instynktu musi się opierać rozum, i na nich budować wszystkie swoje wywody. Serce czuje, że są trzy wymiary w przestrzeni i że liczby są nieskończone; rozum dowodzi następnie, że nie ma dwóch kwadratów liczb, z których jeden byłby podwójną drugiego. Zasady czujemy, twierdzenia wyprowadzamy za pomocą dowodu (...)”

Rozterki dotyczące rozumnego postrzegania otoczenia, które przedstawiał Pascal, były roztrząsane również przez późniejsze pokolenia filozofów. W jednej ze swoich książek Bernard Lonergan nadaje odczuciom nadrzędną rangę: „Najpierw tedy istnieje wiedza zrodzona z miłości. To o niej mówił Pascal, kiedy podkreślał, że serce ma swoje racje, których rozum nie zna. Przez rozum pojmuję tu zespół czynności na pierwszych trzech poziomach działalności poznawczej, na poziomie doświadczenia, rozumienia i sądzenia. Przez racje serca rozumiem uczucia, będące intencjonalnymi reakcjami na wartości. (...) Przez serce wreszcie rozumiem podmiot znajdujący się na czwartym, egzystencjonalnym poziomie świadomości (...) poza wiedzą o faktach, istnieje inny rodzaj wiedzy, do której dochodzimy przez rozpoznanie wartości i sądy wartościujące osoby, która kocha.” Jednak według mnie Lonergan zdecydowanie spłyca myśl Pascala sprowadzając ją jedynie do miłości, a wydaje mi się, iż Pascal wypowiadając te słowa miał na myśli o wiele szerszy zakres „porządku serca” niż tylko miłość. Również Karl Rahner , najwybitniejszy teolog XX w., zdecydowanie rozgranicza poznanie rozumowe od odczuć:”...wiedza o Bogu różni się już od samego początku jakościowo od wiedzy obrazującej świat. Bóg nie jest częścią świata, lecz jego założeniem a priori. Nie jest przedmiotową częścią wiedzy, lecz nieskończonością (...)

Ludzie jako stworzenia myślące, posługując się rozumem potrafią myśleć o sobie i o świecie, analizować go, ale również dzięki sercu potrafią przeżywać świat, szukać prawdy i wiary. Rozum szuka prawdy, a serce miłości. Jednak dla mnie to właśnie serce powinno być głównym przewodnikiem człowieka. Czasem warto odejść od matematycznego postrzegania świata, od sztywno wytyczonych reguł, które daje nam rozum i rozważyć zjawiska w głębi swojej duszy, użyć swojej delikatności do postrzegania świata, do rozwiązywania problemów, które napotykamy w codziennym życiu. Ja sama zgadzam się z myślą Pascala „serce ma swoje racje, których rozum nie zna”. Dlatego właśnie nie zawsze człowiek powinien oceniać wszystko chłodnym okiem intelektu, kalkulować zyski i straty. Czasem warto wykroczyć poza świat twierdzeń i reguł, i spojrzeć na wszystko pod kątem wiary, własnego sumienia oraz tego co daje nam szczęście, a nie koniecznie przynosi nam zyski. Moim zdaniem wiara powinna być ważnym elementem w życiu człowieka. Wiara nie jako religia, która czasem prowadzi do fanatyzmu, religia poprzez którą określone grupy ludzi starają się manipulować wspomnianymi fanatykami, ale wiara jako poznanie Boga, duchowy stan, postępowanie zgodnie z własnym wnętrzem, a nie z nakazami kościoła. Wiara powinna być ideą człowieka płynącą z jego serca, które jest nadrzędną wartością rządzącą postępowaniem człowieka. Według mnie Pascal również podkreślał wyższość serca. Stawiając człowieka pomiędzy nieskończonością i nicością, pokazał, iż rozum mogący poznać tylko to co skończone jest narzędziem poznawczym podrzędnym, zaś nadrzędnym jest właśnie serce. Przecież każdy z nas w życiu pragnie przede wszystkim szczęścia, do którego potrzebujemy wielu umiejętności, a także rzeczy. W osiągnięciu satysfakcji z naszego życia na pewno pomaga poczucie miłości, wypływające z serca. Według mnie dobrym podsumowaniem, mówiącym o funkcjach rozumu i serca, byłaby myśl Kartezjusza „Myślę, to znaczy, że jestem, ale dopiero wtedy, gdy kocham, mogę być szczęśliwy”.

Piotr

Gość stary bej

(Konto usunięte)

„Myślę, to znaczy, że jestem, ale dopiero wtedy, gdy kocham, mogę być szczęśliwy”.

 

Miłość to wymysł człowieka, aby Bóg mógł go pokochać.

 

Czy trzeba kochać i być kochanym, aby być szczęśliwym ?

Edytowane przez stary bej

Czy trzeba kochać i być kochanym, aby być szczęśliwym ?

 

Uważam , że tak ! Życie bez miłości jest puste ! ( mam na myśli miłość a nie seks )

Zwróć uwagę na więzy emocjonalne 2-3 letniego dziecka do matki , dziecka , które jeszcze nie umie mówić , które nie rozumie miłości , a które już potrafi kochać . Z potrzebą miłości się rodzimy , miłość podobnie jak ciekawość jest częścią naszej świadomości i tego nie zmienią żadne koncepcje filozoficzno - naukowe , pozostaje pytanie , czym jest świadomość , pytanie równie otwarte jak kwestia istnienia i nieistnienia Boga .

Piotr

Gość stary bej

(Konto usunięte)

Zwróć uwagę na więzy emocjonalne 2-3 letniego dziecka do matki , dziecka , które jeszcze nie umie mówić , które nie rozumie miłości , a które już potrafi kochać .

 

Im więcej razy przytuli, tym bardziej kocha ?

A może im częściej nakarmi piersią ?

Nie będzie ganić za wykroczenia ?

.......... ? bo już nie chce mi się wymyślać przyczyn, dla których miłość można by nazwać miłością.

 

Miłość różne oblicza ma, i nigdy nie jest miłością prawdziwą, bardziej warunkową.

To samo można powiedzieć o miłości pomiędzy dorosłymi.

Miłość fizyczna, przywiązanie, czułość, szacunek, wsparcie, pomoc ...

W zależności która z wymienionych bądź nie wymienionych cech dominuje, tą się uważa za główną.

 

Bardziej jednoznacznie o miłości wypowiedział się Freud http://milosc-mlodziezy.eprace.edu.pl/270,Milosc_jako_zjawisko_seksualne_wedlug_Zygmunta_Freuda.html

Możemy się zastanawiać , czym jest , co to jest miłość ale nie zmienimy tego , że każdy z nas chce kochać i chce być kochany , to jest jak ze zmysłem powonienia , czy smaku , można się bez nich obejść (zmysłów) ale wówczas nasze życie jest uboższe .

Piotr

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
  • Biuletyn

    Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
    Zapisz się
  • KONTO PREMIUM


  • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

    Ostatnio dodane opinie o albumach

  • Najnowsze wpisy na blogu

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.