Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

wolę się przekonać po śmierci niż za życia wierzyć w jakieś bajeczki, czy to religijne, czy ezoteryczne  

Możesz już przed ,,śmiercią,, świadomie wchodzić w interakcję z tym co czeka po opuszczeniu tej przestrzeni. Moim zdaniem warto to zrobić chociażby żeby nie być dymanym z energii co przekłada się na m.in. wszelkiego rodzaju choroby i przedwczesne zejścia
5 minut temu, TomekL3 napisał:

Możesz już przed ,,śmiercią,, świadomie wchodzić w interakcję z tym co czeka po opuszczeniu tej przestrzeni.

czyli bajeczki ezoteryczne 🙂 

właśnie, pytałem, umiesz już lewitować?  

Fizycznie nie. Nie zastanawiałem się nawet nad tym, nie mam takiej potrzeby i pewnie wiedzy/przekonania/cierpliwości do lewitacji.
Ale są tacy co potrafią lewitować.
czyli bajeczki ezoteryczne  

Zgadza się, dla Ciebie bajeczki
Przecież to akurat powodują szczepionki, Żeby była jasność.

No nie tylko ale także się przyczyniają, zwłaszcza te ostatnie eksperymentalne preparaty medyczne
4 minuty temu, TomekL3 napisał:

Zgadza się, dla Ciebie bajeczki

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

jesteś w stanie polecić jakąś poważną literaturę w tym temacie?

nie filmiki z tik toka 😉 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
8 minut temu, TomekL3 napisał:


Jacyś tam mnisi tybetańscy czy hinduscy asceci. Są filmiki gdzieś w necie.

Spoko, nie tylko 😉

 

Edytowane przez jar1

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ten lewituje tylko z tym kołkiem w dupie 🤔

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez Ajothe
jesteś w stanie polecić jakąś poważną literaturę w tym temacie?
nie filmiki z tik toka  

Tik tok to wbrew pozorom spora dawka wiedzy wszelakiej, dezinformacji także i rozrywki

Może coś od Nassim Haramein - Connected Universe, Bruce Lipton - Biologia przekonań, Eckhart Tolle - Potęga teraźniejszości.
Ja polecam wchodzenie w wyobraźni w swoje serce

Jezus, gdyby się pojawił w stroju z epoki i z wyglądem takim jak na różnych malunkach, w Polsce byłby wzięty za islamistę. Byłby nachodźcą wg nomenklatury piskonfów. Więc się nie pojawia i jest Królem Polski. A Bóg Ojciec w powłóczystych szatach i długaśną brodą?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Jezus, gdyby się pojawił w stroju z epoki i z wyglądem takim jak na różnych malunkach, w Polsce byłby wzięty za islamistę. Byłby nachodźcą wg nomenklatury piskonfów. Więc się nie pojawia i jest Królem Polski. A Bóg Ojciec w powłóczystych szatach i długaśną brodą?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

A bez polityki dasz tutaj radę?!

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
10 minut temu, TomekL3 napisał:

Może coś od Nassim Haramein - Connected Universe, Bruce Lipton - Biologia przekonań, Eckhart Tolle - Potęga teraźniejszości.

sprawdzę

39 minut temu, TomekL3 napisał:

chociażby żeby nie być dymanym z energii

"Dymani z energii" to są ci, co wierzą w religijne dyrdymały. Zwłaszcza przez tych, którzy t dyrdymały rozpowszechniają i sterują wierzącymi. Jedynym sposobem na zaoszczędzenie tej energii jest życie na własny rachunek, bez trwonienia jej na religijne wygłupy.

nie wprowadzaj ludzi w błąd, bo te lewitacje to fake newsy, a ogladanie Tik-Toka skutecznie odmóżdża.

Przecież to nie ja wkleiłem te filmiki.
"Dymani z energii" to są ci, co wierzą w religijne dyrdymały. Zwłaszcza przez tych, którzy t dyrdymały rozpowszechniają i sterują wierzącymi. Jedynym sposobem na zaoszczędzenie tej energii jest życie na własny rachunek, bez trwonienia jej na religijne wygłupy.

Zgadza się, to dla Ciebie dyrdymały, religijne.
Godzinę temu, TomekL3 napisał:

Zgadza się, dla Ciebie bajeczki

weźmy to na logikę...

nikt tam nie był, nikt nie widział, nikt nie wie, można tylko gdybać...

zadowalasz się gdybaniem? wystarczy, jako miarodajna odpowiedź? daje pewność?

weźmy to na logikę...
nikt tam nie był, nikt nie widział, nikt nie wie, można tylko gdybać...
zadowalasz się gdybaniem? wystarczy, jako miarodajna odpowiedź? daje pewność?

Byłeś tam wiele razy, masz to w pamięci tyle, że dostęp do niej masz/mamy celowo zablokowany. Właściwie to nie byłeś tylko bez przerwy jesteś/jesteśmy w tej przestrzeni. Co noc podczas snu ekstra jeszcze opuszamy nasze ciało.
Chcesz to zmienić to zacznij obserwować siebie, swoje myśli, emocje i wchodź w swoje serce a po kilku tygodniach sam doświadczysz i zrozumiesz.
reasumując, twierdzisz, że po śmierci jest jak we śnie? 
 

Jeżeli masz tak świadome sny jak będąc na jawie to tak. Umierając, odchodząc stąd masz pełną świadomość. Można powiedzieć, że myślenie tylko pozostało
Warto wtedy ,,uważać,, co się myśli, o kim się myśli, kogo/co chcemy przywołać myślą, patrzeć każdej istocie w oczy. Jest wtedy szansa, że przebijemy się przez astral. Polecam przywołać swoje wyższe Ja. To w sumie Ty w wyższej świadomości. Zawsze patrz w oczy, są zwierciadłem duszy.
1 minutę temu, TomekL3 napisał:

Jeżeli masz tak świadome sny jak będąc na jawie to tak. Umierając, odchodząc stąd masz pełną świadomość. Można powiedzieć, że myślenie tylko pozostało

ile razy umierałeś? jak możesz opisać to uczucie?

1 minutę temu, TomekL3 napisał:

Warto wtedy ,,uważać,, co się myśli,

zawsze tak twierdziłem 😄 

Jestem przekonany, że dowodu na istnienie Boga nie ma. Przestałbym wtedy bowiem wierzyć, a Bożą wolą jest bym wierzył i ja i w ogóle każdy pojednany z Nim człowiek. Mamy pielgrzymować jak mówi ap. Paweł: "w wierze, a nie w oglądaniu" (2Kor 5:7); w bezdowodziu a nie dowodziu, ujmując to z perspektywy dowodowej.

Jestem jednak równie przekonany, że istnienie Boga jest dla człowieka jednoznacznie się narzucające. Śladów mamy miliardy. Jednak każdy z owych śladów może być również zinterpretowany w sposób bezbożny. W tym sensie, dowodu nie ma. Pozostaje obszar osobistej decyzji. Mówi o tym ap. Paweł w Rzymian 1:18-19

"Gniew Boży bowiem objawia się z nieba przeciwko wszelkiej bezbożności i niesprawiedliwości ludzi, którzy zatrzymują prawdę w niesprawiedliwości. Ponieważ to, co można wiedzieć o Bogu, jest dla nich jawne, gdyż Bóg im to objawił."

Mówi o prawdzie, o tym, co wiedzieć MOŻNA. Prawda/to, co wiedzieć można jest dla ludzi JAWNA. Czyli: nie jest czymś ukrytym, czego trzeba szukać, ale raczej czymś przedstawionym, obecnym, narzucającym się właśnie.

Owa prawda dotyczy właśnie istnienia Boga czyli konkretnie, bo Paweł jest tutaj bardzo konkretny - Istoty, która jest Wiekuista, inna od człowieka (boska), której świat jest tworem i której świat jest w związku z tym świadectwem.

Paweł mówi jednocześnie o tym, iż istnieje w ludziach nieprawość i bezbożność. One (ona – prawdopodobnie ma na myśl jedną, upadłą kondycję człowieka, którą jedynie opisuje dwoma terminami) tłumią ów jawny charakter prawdy.

Kiedy myślę o tłumieniu prawdy przychodzą mi na myśl chwile, kiedy czegoś się ktoś wstydzi (łatwiej się to obserwuje niż doświadcza, dlatego odwołuję się raczej do tego pierwszego). Jest to jawne, ale niewygodne, śmieszne w związku z tym ukrywane; celowo reinterpretowane. Do tego stopnia, że osoba taka potrafi w żywe oczy temu zaprzeczyć i się tego wyprzeć. Prawda bywa niewygodna i zazwyczaj nie mamy ochoty przyjąć jej do wiadomości, jeśli taka dla nas akurat jest. Podobnie człowiek w ogóle. Tłumi prawdę na tyle, aby zneutralizować pewne imperatywy do zmiany wynikające z konstatacji, że Wiekuisty Bóg, Stwórca istnieje i świat o tym świadczy od samego początku. Dlatego Paweł konkluduje, że "nic nie mają na swoją obronę." (Rz. 1:20).

Wydaje mi się, że ową grzeszność jednak należy również rozumieć i w sensie historycznym. Czyli jako oddalenie (fizyczne: powodujące możliwość oglądania) człowieka od oblicza Bożego. W tym sensie nawet ludzie wierzący wciąż są pod wpływem grzechu: wciąż nie widzimy twarzą w twarz. To błogosławieństwo stanie się naszym udziałem dopiero przy zmartwychwstaniu/powrocie Chrystusa/po drugiej stronie. Różnica więc między osobą wierzącą i niewierzącą nie polega na tym, iż wierząca znalazła dowód, którego dziwnym trafem niewierząca nie znalazła. Nie. Zewnętrznie obie te osoby są w tej samej sytuacji: Boga nie widziały, grzech jest w nich obecny na różne sposoby między innymi poprzez oddzielenie od zmysłowego obcowania z Bogiem. Działanie łaski odróżnia je natomiast w tym sensie iż dzięki (czy poprzez) wierze osoba wierząca rozpoznaje w swym oddaleniu od Boga Jego objawienie i je przyjmuje (nie tłumi/nie tłumi non stop). Prawda do niej dociera, a poprzez prawdę i sam Bóg, bo prawda nie jest bezosobowa – to doświadczenie obecności/bliskości z Bogiem. Więź z Bogiem zostaje zadzierzgnięta i trwa.

Skutek więc jest taki, że do przekonania o istnieniu Boga wiara jest potrzebna.

Warto zaznaczyć, że sama wiara w Boga istnienie niekoniecznie jest wiarą zbawiającą. Przypomina nam o tym św. Jakub, dowodząc, że przekonane o istnieniu Boga (wierzące w Boga) są również demony (Jak 2:19). Z tego faktu nie wypływa nieuchronnie pragnienie posłuszeństwa czy miłość.

Wiara ta jednak do nawrócenia i trwania przy Chrystusie jest potrzebna jak przypomina List do Hebrajczyków 11:6 "Bez wiary zaś nie można podobać się Bogu; kto bowiem przystępuje do Boga musi uwierzyć, że On istnieje i że nagradza tych, którzy go szukają."

Wiara w tym wersecie odróżnia przystępowanie do Boga od szukania Go. Można więc do Boga przystępować (np. poprzez liturgię określonego Kościoła), można w określony mniej lub bardziej formalny sposób oddawać Mu cześć, ale jednocześnie żyć w taki sposób jakby Boga nie było. To życie bez szukania Boga mówi Autor. Nie szuka się mimochodem. Szuka się w nadziei znalezienia. Człowiek, który nie jest przekonany o możliwości znalezienia dajmy na to kluczy w pokoju ich tam nie szuka (chyba, że jest zrozpaczony i szuka wszędzie, ale znów, wtedy jest to nadzieja w beznadziei, która mimo wszystko jest, bo go do tego motywuje). Podobnie wiara musi być powiązana z przekonaniem o wartości zaangażowania w życie z Bogiem i dla Boga; musi zakładać przynajmniej roboczo Jego istnienie i zaangażowanie w życie osób, które Go szukają.

Czym więc jest zbawiająca wiara? Ta o którą Bogu (w nas) chodzi? Ta, która zbawia, która zmienia?

Czy jest oparta na dowodzie? Nie sądzę. Bo nie sądzę, że ów jest. Przy okazji: nie sądzę, że dowody w ogóle, na cokolwiek, istnieją. Istnieją jedynie narzucające się, wygodne dla nas przekonania, któe wydają nam się oczywiste. Udowodnić ich jednak nie potrafimy. Udowodnijmy np. istnienie. Siebie, świata, kwiatka. Albo miłości, dobra, piękna. Nie da rady. I co? I nic. Nie przeszkadza nam to wcale być przekonanym co do ich istnienia.

Czy jest oparta na prawdzie? Tak. Prawda bowiem istnieje jest dostępna w Słowie Bożym i w świecie wokół nas (treść jest inna, ale źródło to samo). W tym (m.in.) sensie wiara jest prawdziwa, bądź nie.

Czy jest absolutną pewnością, że Bóg jest? To zależy co rozumiemy przez „absolutną” i „pewnością.” Jest absolutna w tym sensie, że od Boga pochodzi i dotyczy prawdy. Natomiast nie zawsze musi być absolutna w tym sensie, że jest niezłomna, nie wątpiąca, nie poddawająca w wątpliwość Bożego charakteru czy nawet istnienia. Spójrzmy:

"Boże, nie milcz, nie bądź nieczuły, Nie bądź bezczynny, Boże!" (Ps 83:2)

"Dlaczego nas, Boże, na zawsze odrzuciłeś? Czemu sroży się gniew twój na owce pastwiska twojego?" (Ps 74:1)

Czy Bóg milczy? Czy jest nieczuły? Czy jest bezczynny? Czy odrzuca? I tak i nie. Doświaczamy takich chwil, gdy zupełnie racjonalna wydaje się taka interpretacja. I ona nam się narzuca. Jesteśmy bowiem z Bożej dobrej woli zanurzeni w różne doświadczenia i w toku doświadczania tego co z ręki Bożej na nas przychodzi spotykamy się z różnymi myślami i z dobrej Bożej woli mamy poprzez owe RÓŻNE, czasem trudne, niewygodne, wątpiące, heretyckie czy antychrześcijańskie pytania przejść.

Psalmista się pyta: "Czemu rozpaczasz, duszo moja, I czemu drżysz we mnie?" (Ps. 42:12). On tego faktycznie doświadcza. Czy to grzech? Nie sądzę. To konieczne doświadczenie, które ma wzmocnić jego wiarę. I tak właśnie się dzieje, bo sam sobie (swojej duszy) odpowiada: "Ufaj Bogu, gdyż jeszcze sławić go będę: On jest zbawieniem moim i Bogiem moim!"

Czym więc jest zbawiająca wiara? Jest żywym doświadczeniem ufania Bogu w trudnych chwilach. Ufania, czyli również i wątpienia w sensie przynajmniej rozważenia myśli, a co jeśli jest inaczej? Ale w wątpieniu szukania, wołania, nie obojętności, czy lekceważenia. W ten sposób skonstruowanych jest kilka Psalmów: zaczynają się od wątpliwości, wewnętrznych rozterek, by ostatecznie zakończyć się uwielbieniem i wyznaniem wiary. Zwróćmy jednak uwagę, że to nie są jakieś poetyckie teoretyzujące przedstawienia życia wiary, ale autentyczne wyznania – wyznania ludzi wiary, którzy doświadczali w swym życiu różnych chwil. Pisane po czasie. Z perspektywy kogoś kto DOSZEDŁ – przeszedł – jakieś duchowe doświadczenie i doszedł do jego końca. Ów proces jednak dzieje się w czasie.

Nasza wiara zwycięża świat (1 Jana 5:4), jest to wiara oddania wypróbowana w różnych chwilach. Tak jak miłość małżeńska. Kto nie doświadczył próby nie wie jeszcze o swym oddaniu zbyt wiele. Tak jak nasz Pan w pełni Bóg, ale i w pełni człowiek, Jezus Chrystus. Doświadczył rozpaczy. Doświadczył wołania, lęku. Zachował wiarę, ale właśnie ja zachował, czyli przeszedł w niej trudne chwile.

W końcu, czy warto argumentować za wiarą? Myślę, że tak. Wiara bowiem jest postawą wyrażalną, opisywalną. Zarówno w odniesieniu do nas (czym w nas jest i czym nie jest, czym bywa a czym bywać nie może) jak i naszych przekonań, wynikających z poznania Boga, ale pamiętajmy, że bez łaski samym rozumem do Boga nie dojdziemy. To pycha tak myśleć. A pycha idzie przed upadkiem (Prz 16:18).

Bądźmy więc raczej wdzięczni za okazaną nam łaskę i szukajmy Boga, bo On nagradza tych, którzy Go szukają (Hbr 11:6).

Denafrips Enyo 15th, Naim Supernait 2, Xavian Ambra Esclusiva

14 minut temu, TomekL3 napisał:

Warto wtedy ,,uważać,, co się myśli, o kim się myśli, kogo/co chcemy przywołać myślą, patrzeć każdej istocie w oczy. Jest wtedy szansa, że przebijemy się przez astral

A jak myślę o Braunie, to co wtedy dostanę? Gasśicę? 😉

 

zawsze tak twierdziłem  

Wiele razy tu byłem, jak i Ty zapewne. Nie pamiętam momentu odchodzenia, tzn. gdybym się na tym skupił przywołałbym pewnie scenę umierania z któregoś życia. Samo odejście jest bezbolesne.
A jak myślę o Braunie, to co wtedy dostanę? Gasśicę?
 

Zapytaj Brauna. Ale myślę, że pojawi się kaftan z długimi rękawami
Godzinę temu, jar1 napisał:

Ale i tak Mistrz pojawia się dopiero wtedy, gdy uczeń jest gotowy

 

4 minuty temu, TomekL3 napisał:

Wiele razy tu byłem, jak i Ty zapewne. Nie pamiętam momentu odchodzenia, tzn. gdybym się na tym skupił przywołałbym pewnie scenę umierania z któregoś życia. Samo odejście jest bezbolesne.

aha, spotykamy się jako tysiącletnie duchy 😉 

ps, w tym hd przesadzili z czerwienią 😉

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.