Skocz do zawartości
IGNORED

Polityka | archiwum


Ojciec Dyrektor

Rekomendowane odpowiedzi

Ok. Do Nobla z fizyki, chemii, medycyny, trzeba dziś świetnych laboratoriów i ośrodków badawczych. Ale czemu jest takie manko w Fieldsie (Abel dużo późniejszy), mimo 50 lat kształcenia w matematyce na podobno przeciętnie dużo wyższym poziomie jak np. w Stanach?

Ten wyższy poziom matematyki niż w USA to najczęściej jest mierzony poziomem średnim, a więc polega na tym że nasz sprzedawca z IKEA jest lepiej wykształcony niż ich.

 

Poza tym dla sukcesów w matematyce potrzebna jest odpowiednia formacja młodego naukowca - od społecznej po naukową.

 

Co do tej pierwszej - znany jest mi przypadek kiedy nauczycielka matematyki prowadząca kółko dla najzdolniejszych była wściekle atakowana przez matki debili, że zamiast pracować ze zdolnymi, powinna dawać darmowe korepetycje debilom, bo ci zdolni przecież już umieją. To nie jest dobry klimat do wychowania kogoś mierzącego wysoko.

 

Odnośnie formacji naukowej - u nas jednak profesorowie bardzo dbają o to, żeby podopieczni ich za szybko nie wysiudali ze stołków. Poza tym sami nie mają za szerokich horyzontów żeby rozpoznać gdzie jest potencjał i odpowiednio nakierować podopiecznego. Do tego nasza młodzież jest beznadziejnie uczona angielskiego, na tyle że nawet ci najzdolniejsi maja o co najmniej rok - dwa opóźniony nieskrępowany dostęp do światowych publikacji. A przy zażartej konkurencji nawet takie drobiazgi się liczą.

 

Tak Ci się tylko wydaje. Z obecnych tuzów amerykańskiego IT tylko i wyłącznie szefowie Googla takie mają.

Oni mają wypracowane procedury współpracy zespołowej, wyławiania talentów itd. Wystarczy spojrzeć na nabór zawodników do lig NFL, NBA, NHL i MLB. U nas niestety tego nie ma, i kapitalista - inwestor musiałby jednak kontrolować więcej rzeczy, nie mogąc zdać się na jurgieltników w aż takim stopniu.

 

Szczególnie źle mają się pod niemieckim gospodarczym butem choćby Skandynawia, Benelux czy choćby Irlandia... W ogóle to Niemcy mordują ekonomicznie Europę, tylko w całej Europie zachodniej, i w przeważającej części wschodniej też, za cholerę tego nie widzą i całkowicie i zupełnie olewają zdanie i Twoje i PiS. Chcą pełnej integracji nawet i pod rzekomym niemieckim buciorem, za nic mając wasze w tej kwestii zdanie i poglądy..

Pamiętasz wyniki referendów odnośnie dalszego zacieśniania integracji? Eurokonstytucja może?

 

Ciekawe też jaki byłby wynik ew. referendum w sprawie wprowadzenia u nas Ojro - to przecież nie jakaś turbo-integracja, tylko zaledwie wyrównanie "zapóźnienia".

 

Jak uwolnienie się spod teutońskiej gospodarczej hegemonii będzie miało realny wpływ zobaczymy bardzo szybko w UK. Stawiam dolary przeciw orzechom, że brexit wyjdzie angolom bokiem i to nie na lata, a pokolenia.

Faktem jest, że oni sami zaorali swoją gospodarkę na długo przed wstąpieniem do EWG, jak ich pospólstwo doszło do autentycznej demokratycznej władzy. Przecież Attlee wygrał kolejne wybory (w 1950r.) pod hasłami utrzymania kartek na wszystko. Zobaczymy też jak silna będzie wola Niemiec żeby ukarać Brytyjczyków za zerwanie się z postronka, nawet kosztem osłabienia gospodarki kontynentu, byle tylko był odstraszający przykład dla innych.

 

Ja jednak myślę, że prędzej nastąpi duży kryzys ekonomiczny i dojście do władzy populistów w Niemczech, niż rozstrzygnięcie kwestii czy UK zyska czy straci na Brexit'cie.

Co do tej pierwszej - znany jest mi przypadek kiedy nauczycielka matematyki prowadząca kółko dla najzdolniejszych była wściekle atakowana przez matki debili, że zamiast pracować ze zdolnymi, powinna dawać darmowe korepetycje debilom, bo ci zdolni przecież już umieją. To nie jest dobry klimat do wychowania kogoś mierzącego wysoko.

 

Odnośnie formacji naukowej - u nas jednak profesorowie bardzo dbają o to, żeby podopieczni ich za szybko nie wysiudali ze stołków. Poza tym sami nie mają za szerokich horyzontów żeby rozpoznać gdzie jest potencjał i odpowiednio nakierować podopiecznego. Do tego nasza młodzież jest beznadziejnie uczona angielskiego, na tyle że nawet ci najzdolniejsi maja o co najmniej rok - dwa opóźniony nieskrępowany dostęp do światowych publikacji. A przy zażartej konkurencji nawet takie drobiazgi się liczą.

Tu nasz rację, ale to nijak ma się do Twojego utyskiwania na marny dziś u nas średni poziom nauczania przedmiotów ścisłych. Dla tych którzy magą być w przyszłości kadrą naukową, czy obecny czy ten lepszy dawny - jeden czort. Ci bardzo nieliczni, mający wrodzone zdolności i szansę na bycie kimś w nauce, potrzebują i tak indywidualnego nauczania i kierowania, będącego kilka poziomów wyżej niż choćby najwyższy, przeciętny poziom nauczania tych "normalnych". Sprzedawcy w Ikei i w Stanach i u nas, do niczego nie jest potrzebny przysłowiowy rachunek różniczkowy. Tak po prawdzie to dziś i nawet porządnie wykształconemu inżynierowi też. Dziś nikt projektów nie liczy na piechotę, i nie zanosi się by to się miało zmienić. Jestem po liceum mat-fiz, na inżynierskich studiach miałem multum matematyki, fizyki, mechaniki (taka akurat specyfika kierunku). Wprawdzie bardzo krótko pracowałem w zawodzie, ale tak się złożyło, że był to okres kiedy w mojej wyuczonej dziedzinie następowało gwałtowne przejście z kalkulatorów i mozolnych obliczeń na papierze, do komputerów. I jedyne co mi się w praktyce przydało z tych 5 semestrów matematyki to umiejętność sprawnego operowania na macierzach. Przydało mi się do napisania programiku do rachunku błędów który robił to szybciej i był łatwiejszy w obsłudze niż ten który w firmie wtedy był. Jakiż ja wtedy byłem dumny z siebie. Tylko, że za kilka miesięcy kupiono inny program, który był jeszcze lepszy niż mój, w końcu amatorski, bo napisany przez zawodowego informatyka. I tyle z tej wieloletniej nauki matematyki w przyzwoitym liceum i na w końcu szacownej Politechnice. Byłem na kilkumiesięcznej zawodowej praktyce w Holandii. Co z tego, że z matematyki, fizyki i pewnie jeszcze kilku dziedzin mogłem zagiąć pewnie każdego tam pracującego inżyniera, skoro oni już zajmowali się projektami na komputerach, i nie zaprzątali sobie głowy obliczeniami, a ja na to mogłem tylko patrzeć jak szpak w otwarte wrota, mimo, że ja potrafiłbym te obliczenia zrobić, a oni pewnie już nie...

 

Oni mają wypracowane procedury współpracy zespołowej, wyławiania talentów itd.

W biznesie? No bez jaj...

 

Pamiętasz wyniki referendów odnośnie dalszego zacieśniania integracji?

Pamiętam. Tylko, ze owe referenda tyczyły zacieśniania integracji politycznej, nie gospodarczej.

Prawdziwe konfitury zgarnia nie ten, kto kupuje jakiś program i na nim coś projektuje czy liczy, ale ten kto potrafi napisać taki program, a nawet wymyślić rzeczy których w programie jeszcze nie ma. A tam nie ma drogi na skróty.

Co ten kaczor narobił...

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

"zresztą wydaje mi się również, że Kartaginy powinno nie być"

Zobaczymy też jak silna będzie wola Niemiec żeby ukarać Brytyjczyków za zerwanie się z postronka, nawet kosztem osłabienia gospodarki kontynentu, byle tylko był odstraszający przykład dla innych.

Mogą to grają pod siebie. Czemu tu się dziwić? Gdybyśmy my, czy ktokolwiek inny też mogli, to robilibyśmy dokładnie to samo. Tylko, że jesteśmy za krótcy. Swoją drogą to brytyjski biznes (a to on, nie masy wyborców decyduje o prosperity kraju) już żałuje, że się z tego postronka urywa, a będą żałować jeszcze bardziej.

Ja jednak myślę, że prędzej nastąpi duży kryzys ekonomiczny i dojście do władzy populistów w Niemczech

I co? Myślisz, że nas zajmą? Że zamkną swoje multimiliardowe inwestycje w Polsce, bez produktów których niemiecki przemysł po prostu stanie? O ironio czym więcej przemysłowego, produkcyjnego niemieckiego kapitału u nas, tym jesteśmy politycznie bardziej bezpieczni. Czytałem gdzieś jak to Fico (premier Słowacji) prowadził z Merkelowa jakieś negocjacje w jakiś sprawach tyczących ekologii. Merkelowa coś tam chciała przeforsować, to Fico zapowiedział, że zamknie na kilka tygodni niemieckie fabryki samochodów na Słowacji bo trzeba im będzie zrobić "audyt ekologiczny". I już Merkelowa nic nie chciała...

 

Prawdziwe konfitury zgarnia nie ten, kto kupuje jakiś program i na nim coś projektuje czy liczy, ale ten kto potrafi napisać taki program, a nawet wymyślić rzeczy których w programie jeszcze nie ma. A tam nie ma drogi na skróty.

To prawda, tylko, że nie o to w naszej dyskusji chodzi. I choć zbaczanie z tematu wychodzi Ci całkiem nieźle, to jednak dla mnie, umysłu ścisłego i jak mi się wydaje z niezłą znajomością matematyki i fizyki (przynajmniej kiedyś), jednak nie wystarczająco nieźle:)

Gość glazior

(Konto usunięte)

Co ten kaczor narobił...

 

http://alexjones.pl/...zisci-to-niemcy

 

 

Ja się dziwię że Kolega się dziwi.

 

Skąd się wzięło słowo naziści , tak powszechnie dzis zastępujące słowo Niemcy ?

Od niemieckiego słowa NSDAP , Narodowosocjalistyczna Niemiecka Partia Robotników (niem. Nationalsozialistische Deutsche Arbeiterpartei ) .

Na czele liczącej ponad 8,5 mln członków partii stał nazista z legitymacją nr.1 Adolf Hitler.

A więc co czwarty dorosły Niemiec był nazista.

14 marca 1960 roku w hotelu Waldorff Astoria w nowym jorku doszło do historycznego spotkania.Na zaproszenie Davida Ben Guriona ,ówczesnego premiera Izraela , przybył kanclerz Niemiec Konrad Adenauer.Jak pisze niemiecki autor Rolf Vogel w swojej książce DEUTCHLAND WEG NACH ISRAEL , ben gurion zakomunikował adenaeurowi , ze skoro "dzisiejszy Niemcy nie są Niemcami wczorajszymi " to w żydowskiej modlitwie za ofiary niemieckiego ludobójstwa w czasie drugiej wojny światowej ,słowo Niemcy zostanie zastąpione słowem naziści.

Od tego czasu w przestrzeni politycznej , medialnej , i kulturowej słowo naziści zastępuje słowo Niemcy.

Nieprzestrzeganie tej reguły jest odbierane jako ciężkie naruszenie wypracowanej przez lata politycznej poprawności.

I tak pieniądze i interesy spowodowały zamianę słów.

 

Amerykańscy studenci na pytanie , kim byli naziści , odpowiadaj najczęściej - to byli POLACY.

Co ten kaczor narobił...

No właśnie. Nie będzie żadnych reperacji, świat jak miał, tak teraz ma nas jeszcze głębiej w, za przeproszeniem, dupie i jeśli ktokolwiek i gdziekolwiek będzie musiał wybierać Polska czy Niemcy, wybierze Niemcy, tym bardziej że wszyscy na tym świecie doskonale wiedzą jaki jest cel tej hucpy i kto ją dla własnych, pisiarskich wyłącznie celów wywołał. Tezy autora blogu może na pisiarski ludek działają krzepiąco, tylko, że nikt z was nie dostanie nawet złamanego szeląga niemieckiej kasy, a po waszym marnym końcu Niemcy to sobie, i to w dwójnasób nie tylko na was, ale i na nas odbiją.

Tylko, ze owe referenda tyczyły zacieśniania integracji politycznej, nie gospodarczej.

Ja też jestem za zacieśnieniem współpracy gospodarczej. Tylko bez części politycznej w postaci całych regałów regulacji łącznie z przysłowiową już krzywizną ogórka. A właśnie tym Niemcy udupili cały przemysł UE poza własnym.

 

Szantaż odnośnie sabotażu poddostawców niemieckich firm będzie działał, ale do czasu. Już oni wymyślą stosowne euro-regulacje żeby ukrócić takie niecne praktyki.

 

Jak zrealizują postulat euro-armii, będzie zupełnie po ptokach.

 

I choć zbaczanie z tematu wychodzi Ci całkiem nieźle, to jednak dla mnie, umysłu ścisłego i jak mi się wydaje z niezłą znajomością matematyki i fizyki (przynajmniej kiedyś), jednak nie wystarczająco nieźle:)

Czy niszczenie europejskiej konkurencyjności na rynku światowym, w imię tego żeby Niemcy dominowali na lokalnym podwórku, nie jest czasem jedną ze składowych tytułowego zmierzchu Europy?

 

O neo-marksistowskim wywracaniu porządku społecznego przez niekontrolowaną imigrację już nie wspomnę, ale też Niemcy grają tu pierwsze skrzypce.

A właśnie tym Niemcy udupili cały przemysł UE poza własnym.

Nie prawda, ale Ty i tak mimo faktów będziesz tak twierdził.

Szantaż odnośnie sabotażu poddostawców niemieckich firm będzie działał, ale do czasu. Już oni wymyślą stosowne euro-regulacje żeby ukrócić takie niecne praktyki.

A będzie działał i tym lepiej im tego przemysłu więcej. Będzie działał tak dobrze, ze w pewnym momencie nawet nie trzeba będzie go jawnie stosować.

Jak zrealizują postulat euro-armii, będzie zupełnie po ptokach.

A wręcz przeciwnie. Taka armia siłą rzeczy nie będzie stała w Portugalii, a u nas. I będzie w razie czego odstraszać od atakowania naszej wschodniej granicy, nie niemiecko-francuskiej.

A wręcz przeciwnie. Taka armia siłą rzeczy nie będzie stała w Portugalii, a u nas. I będzie w razie czego odstraszać od atakowania naszej wschodniej granicy, nie niemiecko-francuskiej.

W Srebrenicy odstraszyła jak cholera. Za to do pacyfikacji ew. niezależnych posunięć rządu polskiego będzie jak znalazł.

A to w Srebrenicy była jakaś euroarmia? Mnie się zdawało że tylko holenderski batalion pod flagą ONZ. Zbrojna pacyfikacja polskiego rządu przez ewentualnie tu stacjonującą euroarmię to już nie political fiction, a zupełna bzdura.

A ja myślałem, że Tomek jest szurnięty.

 

Przepraszam Tomku, są tu lepsi od ciebie!

Czasem potrafisz się zachować.

 

Nie nie! Tomek wierzy w astrale a nasz Kolega w mamuśki:)

To nie jest kwestia wiary fox, to wiedza wynikająca z doświadczenia.

To nie jest wiedza w sensie naukowym Tomek. To wiedza z mchu i paproci:) Z tego nie zbudujesz mostu ani nawet kładki, nie mówiąc o zaawansowanej technice.

Człowiek może być dobry, uczciwy ale i tak ilość ludzi na jego pogrzebie zależy od pogody...

Do tej wiedzy zbliża się nauka, szybciej niż myślisz, a właściwie nie myślisz. Ta wiedza nie potrzebuje technologi jako takiej a świadomości, że nie ma rzeczy niemożliwych.

Bredzisz.

To co nazywasz wiedzą nie jest nią w sensie naukowym. To wiedza dziecka o o kapturku.

Czerwonym czy innym smoku.

Człowiek może być dobry, uczciwy ale i tak ilość ludzi na jego pogrzebie zależy od pogody...

zapalę zioło

ale Tobie radzę odstawić, nie panujesz nad tym co i gdzie wklejasz.

Człowiek może być dobry, uczciwy ale i tak ilość ludzi na jego pogrzebie zależy od pogody...

Zbrojna pacyfikacja polskiego rządu przez ewentualnie tu stacjonującą euroarmię to już nie political fiction, a zupełna bzdura.

Zakładając że polska armia jest słabsza od rosyjskiej w razie konfliktu (P < R) i to że hipotetyczna euro-armia miałaby jednak potencjał odstraszenia Rosjan (E > R), wychodzi E > P.

 

Co miałoby powstrzymać tę silną euro-armię od interwencji w razie jakiegoś konfliktu Warszawa - Bruksela?

Co miałoby powstrzymać tę silną euro-armię od interwencji w razie jakiegoś konfliktu Warszawa - Bruksela?

Teoria wyjątkowo naciągana. Choćby z tego powodu, ze gdyby Warszawa chciała się z Brukselą wadzić w takim stopniu to:

A. W Polsce nie stacjonowała by euroarmia

B. Gdyby była, to tylko skrajnie durny rząd w Warszawie zanim by się wadził nie spowodowałby by Polskę uprzednio opuściła.

C. W wypadku gdyby jednak nie postąpił jak w punkcie B, to potencjalna interwencja byłaby ze wszech miar słuszna bo byłby to rząd skrajnie durny, który należy usunąć.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

    Gość
    Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.


    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.