The Eagles

[Jakew]

Wydaje się, że czas by zespół którego album Greatest Hits 1971-75 (hm...tylko z 5 lat i bez największego hitu Hotel California) stał się podobno najlepiej sprzedającą się płytą w historii fonografii miał swój wątek.

 

Muzyka zachodniego wybrzeża ma dość trudną perswazję dla nas w Europie, przypuszczam że bez pobytu tam melomanom trudno jest znaleźć emocjonalną relację z twórczością jakże wyraziście ukształtowaną przez tak bardzo inne otoczenie (wielkie otwarte przestrzenie, imponujące krajobrazy, łagodny klimat).

 

The Eagles to muzyczni perfekcjoniści których polubiłem zupełnie niedawno.

[xniwax]

Ja do nich przeszedłem płynnie po latach słuchania James Gang i polubiłem również całkiem nie dawno. Oczywiście Hotel i parę innych hitów absolutnych znałem i lubię od wielu lat. Tak sie złożyło, że jakoś wcześniej całych płyt praktycznie nie słuchałem. Jest w tej muzyce jakaś lekkość i swoboda bez sztucznego silenia się na coś wielkiego.

[xniwax]

Ja do nich przeszedłem płynnie po latach słuchania James Gang i polubiłem również całkiem nie dawno. Oczywiście Hotel i parę innych hitów absolutnych znałem i lubię od wielu lat. Tak sie złożyło, że jakoś wcześniej całych płyt praktycznie nie słuchałem. Jest w tej muzyce jakaś lekkość i swoboda bez sztucznego silenia się na coś wielkiego.

[Jakew]

Swoją główną gitarę (Les Paul zresztą) Jimmy Page dostał czy tam kupił za symboliczną kwotę od Joe Walsha, który zafrapowany talentem młodego Led Zeppelina zarekomendował mu własny instrument.

[xniwax]

Nie wiedziałem. Starszym kolegą był Jimmy Page.

[Jakew]

@Xniwax - Jest w tej muzyce jakaś lekkość i swoboda bez sztucznego silenia się na coś wielkiego.

 

Tak i jest to jak twierdzę emanacja tej relaksującej przyrody i klimatu. Zarazem pardoksalnie teksty bywają nieraz o wiele dramatyczniejsze niż muzyka do nich, a zespół od zawsze targany jest konfliktami między jego członkami. Dwaj liderzy The Eagles mają opinię trudnych perfekcjonistów.

[Jakew]

@Xniwax - Nie wiedziałem. Starszym kolegą był Jimmy Page.

 

Tak oczywiście, obaj byli młodziakami wtedy, miałem na myśli że Page był dopiero po pierwszej płycie LZ.

[elektrospiro]

Jakew

 

no to mamy do pogadania. bez zrozumienia mentalnosci nie da sie sluhac i zrozumiec. PZDR

[Jakew]

...i to dość drastycznymi konfliktami bo Henley i Frey (dwaj założyciele) nie rozmawiali ze sobą przez circa 10 lat, no a gdy wreszcie się jako tako porozumieli to wyrzucili z zespołu D. Feldera (autora Hotel California i drugiego obok Joe Walsha gitarzystę The Eagles)

 

i to wszystko wśród tych relaksujących pieknych piosenek...

[xniwax]

Takie jest zycie nawet w najlepszej rodzinie. Dookoła domu zielono, słońce świeci, ptaszki ćwierkają kot do myszy sie tuli itd., a...wewnątrz bywa różnie.

[Jakew]

Ukryta Zawartość

Zaloguj się, aby zobaczyć treść.

Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Felder i Walsh wymiatają w jednym z najsłynniejszych duetów gitarowych, Henley śpiewa i bębni czyli dwoi i się i troi, a główny menago Frey niepozornie z akustyczną:)

Ukryta Zawartość

Zaloguj się, aby zobaczyć treść.

Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

[bananamoon]

EAGLES w mojej głowie jeszcze do niedawna funkcjonował jako jedna z wielu "tamtych" grup, ot piosenkowy zespolik grający amerykańskie "pitu-pitu".

Miałem ich pierwszą płytę "Eagles", oraz chyba najbardziej rozsławioną "Hotel California". Znałem / słyszałem "Desperado" i Eagles Live".

Ale rok temu stało się coś niebywałego - podczas trzydniowej wizyty u kolegi, często słuchaliśmy nowej propozycji EAGLES "Long Road Out Of Eden" - to słuchanie zmieniło się w fascynację płytą - chwaliliśmy kompozycje, aranżacje, itp. itd. - że niby dobre.

Odświeżyliśmy przy okazji "Desperado" i kiwaliśmy głowami na tak.

Po powrocie do domu, postanowiłem skompletować dyskografię i kupiłem "Box", w skład którego wchodzą cedekowe repliki analogów: Eagles, Desperado, On The Border, One Of These Nights, Hotel California, The Long Run, Eagles Live i singielek Please Come Home For Christmas / Funky New Year.

Muszę przyznać, że słuchając tych płyt "zakochałem" się w tych bezpretensjonalnych, często naiwnych melodiach. Odkryłem na nowo tą czarującą, tęskną muzykę. Być może lepiej poznałem siebie?

Moim zdaniem debiut "Eagles" jest najlepszą, ponadczasową płytą zespołu, "Desperado" trochę przydymione (jak wczesne The BAND, tylko zupełnie w innym stylu), "On The Border", równie świetne jak pierwsza płyta, z tym że wzbogacona doświadczeniem, równy poziom "Hotel California" i "The Long Run", słabsza "One Of These Nights". "Eagles Live" ma w sobie coś, co sprawia, że nie podoba mi się z jakichś względów - zarówno "kiedyś tam" jak i dzisiaj...

Polecam muzykę EAGLES, jeśli lubicie amerykańskie "pitu-pitu"...

[zildjian]

Jakew, 29 Kwi 2009, 14:53

 

>Swoją główną gitarę (Les Paul zresztą) Jimmy Page dostał czy tam kupił za symboliczną kwotę od Joe

>Walsha, który zafrapowany talentem młodego Led Zeppelina zarekomendował mu własny instrument.

 

 

Chyba nie tak było,ale sprawdzę póżniej i poinformuję.

 

Lubię Eagles i zaraz na Mantkę Oberona wrzucę rzeczone greatest hits.Przy okazji,fenomenalny Felder został przyjęty celem urockowienia brzmienia.Chyba kupię jego książkę "Heaven and hell" with the Eagles czy podobnie.

 

A Walsh dziś szyje na Stracie (niestety)

[Jakew]

@Bananamoon - Jam mam dwa koncertowe dvds Eagelsów - najpierw miałem oczywiście jedno, a stwierdziwszy jak bardzo... dokupiłem zaraz drugie.

 

@Zildjan - Tak, w ogóle starzy podchodzili do jego propozycji Hotelu C. jak do jeża (co to? Mexican reagge?:), a potem kazali grać na samym poczatku koncertów a nie na koniec. Też chyba kupię te wspomnienia Feldera.

[bananamoon]

Jakew, 29 Kwi 2009, 16:03

>Jam mam dwa koncertowe dvds Eagelsów - najpierw miałem oczywiście jedno, a

>stwierdziwszy jak bardzo... dokupiłem zaraz drugie.

 

Ale mi się nie podoba ten podwójny "Eagles Live" - zresztą napisałem o tym powyżej...

Pomimo, że na płycie praktycznie same hity, to muzyka ma w sobie coś zachowawczego i wyrachowanego - na kilometr czuć nieszczere intencje...ale to już schyłek zespołu...

[Jakew]

@Bananamoon - ja mam ten akustyczny "Hell Frezees Over" (to on mnie przekonał) a potem kupiłem jeszcze ten z Melbourne "Farewell Tour", już bez Feldera niestety.

 

Charakterystyczne (ten prefekcjonizm) że oni np. Hotel California identycznie potrafili zagrać na koncercie jak w studiu - tylko odgłosy publiczności... (no chyba że tak poprawiali taśmy??)

[bananamoon]

Jakew, 29 Kwi 2009, 16:17

>Charakterystyczne (ten prefekcjonizm) że oni np. Hotel California identycznie potrafili zagrać na

>koncercie jak w studiu - tylko odgłosy publiczności... (no chyba że tak poprawiali taśmy??)

 

"Przydały" by się jakieś bootlegi EAGLES z siedemdziesiątych lat... z jakiejś pustyni, albo zatęchłego baru - żeby posłuchać / ocenić jak w trasie, skacowani, wymięci, "zapylali"...

[Jakew]

@Bananamoon - tego życia w trasie nie wytrzymał basista widoczny na filmie youtube powyżej, Randy Meisner. Zastapił go godnie Timothy B.Schmidt, spod którego piórka wyszła jedna z najlepszych piosenek Eaglesów jesli o mnie chodzi - I Can't Tell You Why

[zildjian]

tak,na to co się dzieje za oknami (a właściwie nie dzieje) Eagles to muśnięcie usteczek po uszkach !

I wezmę do samochodu na wyprawę na jachcik! (oczywiście nie mój)

[zildjian]

chylę czapkę,istotnie jednego z Les Pauli dał Pageowi Joe Walsh

[tadeo]

Też jestem fanem tego zespołu ,kiedyś słyszałem w radio taką jajcarską przeróbkę Hotelu ....w wykonaniu na głosy i odgłosy beż użycia instrumentów ,może ma ktoś namiary na tego wykonawcę ?

[xniwax]

Pamiętacie kawałek James Gang później grany przez Eagles - wylaciał mi z głowy tytuł nagrania i płyty jednych i drugich.

[bakerloo]

> xniwax

 

Do głowy przychodzi mi "Funk #49" z LP "Rides Again" ( II album James Gang, 1970 ). Natomiast jeśli chodzi o Eagles to kawałek ten można znaleźć na:

- "Selected Works 1972-99" ( 4 CD 2000 r., 2002 r.)

- "Farewell 1 Tour - Live From Melbourne" ( 2 DVD, koncert z 2004 r. )

- "New Zealand Concert - Live In Christchurch" ( wydany na początku b.r. - zarówno na 2 CD, jak i DVD - zapis koncert z 1995 r. )

Utwór "Funk #49" widziałem także na jakimś niemieckim bootlegu z 1994 r. "The Eagle Has Landed Vol. 1 (New Version)".

[tadeo]

Tak mnie "wzięły" te kalifornijskie klimaty ,że zakupiłem wczoraj w Realu za całe 9,90 podwójny CD-ek Flower Power "Let's Go To San Francisco".

 

Poniżej track lista a wśród wykonawców: The Small Faces,Ike$Tina Turner,Herman's Hermits,Van Morrison,The Yardbirds with Jeff Beck,The Nice,Jimi Hendrix,The Zombies ,The Marmalade .......

 

 

Let's Go to San Francisco

Happy Together

Itchycoo Park

Time of the Season

If Paradise Is as Half as Nice

Baby Come Back

Game of Love

Build Me Up, Buttercup

Don't Throw Your Love Away

With a Girl Like You

Ob-La-Di, Ob-La-Di

Caroline

Come Together

Goodbye

Winchester Cathedral

Down in the Boondocks

There's a Kind of Hush

Where Do You Go to My Lovely

Good Morning Starshine

The Letter

Gap Lady Willpower

Ruby Tuesday

Walk in the Sky

Bend Me Shape Me

Judy in Disguise

Brand New Key

Brown Eyed Girl

Jesamine

My Guy

Ferry 'Cross the Mersey

Raindrops Keep Falling on My Head

Jingo

In the Summertime

America

Elenore

Purple Haze

[Jakew]

Brakuje chyba tylko "California Dreaming", Tadeo:)

 

Zildjian ładnie to ująłeś. Takie np. "It's another tequilla sunrise" na jachciku, pasuje:)

[zildjian]

Nie lubię Tequili. A i nie piję na jachcie :-))

[zildjian]

A ja mam "Flower Power - The Woodstock Generation". Hity z tej samej ligi jak wyżej. Osładza mio często dzień na fabryce :-))

[Jakew]

Jakiś Amerykanin ze wschodniego wybrzeża dzieląc się wrażeniami nt. piosenki napisał jak pasowała mu Tequila Sunrise gdy jechał samochodem przez południową Arizonę (nie pił:))

[zildjian]

He,he,przypomniał mi się pobyt w Portugalii 10 lat temu. Wybrałem w Albufeirze Hotel California :-) poprzez TUI. Opis i zdjęcia zachęcające. Na szczęście nie obowiązywało tam "... but you can never leave" :-)) I po tym zaczyna się w rzeczonym kawałku piękna jazda gitarowa. Do dziś ciarki!

[Jakew]

Czasem sama melodia, czasem ona i jakiś fragment tekstu, rzadziej calutka całość pasuje i zostaje we wspomnieniu urlopowym:)