Skocz do zawartości
IGNORED

Wielkopolski Test ABX


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

co taka cisza?...głuchych wymiotło?nawet Paweł ogon podkulił,aaaaaa zatkało po wpisie divaldi.Pisałem, że paczki Lutka na estradę,nie do testów,to nie słuchali.Prawda Lutek jest bolesna,na Twoich głosnikach to można testować...wytrzymałość obudowy,rzucając je z piętra!

?

divaldi, 15 Paź 2009, 00:12

 

>Głośnik 12" - czyli ok. 30 cm (!!!), to nie Jakiś "przezroczysty " przetwornik nisko-średniotonowy o

>dużych prędkościach mechanicznych typowych dla głosników 11 , 13, 16 cm - co w małej obudowie ma

>inne pzrełożenie dla masy i Czułość(!) dla mikrosygnałów ,tylko TYPOWY celulozowy przetwornik z

>twardym zawieszeniem rodem z układów estradowych, mieniący się szeregiem harmonicznych i

>podharmonicznych w "konkertnych" obudowach . Cokolwiek się do niego podłączy, to będzie "grało"

>podobnie . Podobnie jak do Altusów 140 ( niskie to 30 cm ), cokolwiek się podłączyło to był efekt

>"burczybasów" - bez jakiejkolwiek kontroli nad tym zjawiskiem.

 

Altusy wcale nie miały dużo basu, trochę wyższego, to wszystko. Faktem jest, że przydałby się jeszcze średniotowy w tych Tannoyach, ale to, że go nie ma, to nie znaczy, że wszystko brzmi tak samo. Brzmi różnie, ale wtedy, gdy są nie wyrównane poziomy.

 

>Dopiero przekoroczenie bariery 50V/us dla wzmacniacza może coś "pokazać" (lub też polaryzacja

>stopnia mocy -Cl.A) . Osiągniecie 100V/us , 300v i 600V/us (???) może zmieść te zawieszenia, jeśli

>kable i zaciski, a także cewki filtrów przepuszczą prądy powyżej 10A.

 

to są niczym nie poparte spekulacje, ta "szybkość" jest niepotrzebna, spójrz jaką "szybkość" ma 20kHz, a to jest betka dla wzmaka. To jest kolejny głupi mit audiofilski

 

>Dlatego swego czasu na rynku amerykańskim pojawiły sie konstrukcje z małymi głosnikami (13,16cm), a

>za nimi opatentowane i opracoawne D'Apolitto we Focalach 5.1 - z całą teorią i praktyką żródła

>koherentnego.

 

Amerykanie nie byli chyba pionierami w tym zakresie ;) A się pojawiły bo są małe i tanie, a kolumny smukłe. Basu z tego dobrego nie uzyskasz.

 

>Natomiast różnice w teście jakieś były .....z wysokimi tonami...ale po zmianie filtru wysokich (

>jeśli dobrze zrozumiałem);)) Więc coś to oznacza (!).

>A czy te wzmacniacze były "szybkie"? ...wątpie .

 

oczywiście, że były. Ale szybkie to powinny być kobiety i samochody :)))

lutek - może być

tym bardziej że juniorowi do cd technicsa dokupiłem su-v620 i tłucze aż miło - nawet ostatnio zaczął sluchać Bliss i było ekstra. /mam jeszcze dwa pokoje do wyposażenia to coś sobie tam postawię opartego na anglikach i posłuchamy/

 

Swoją drogą do takiego testu można by jeszcze skombinować jakieś górnopółkowe kolumienki i pozamiatane... albo i nie.

Bardzo głupio gadasz byca !

Kolumny Lutka są w porządku. Na estradę się nie nadają bo mają zbyt mało basu ;-)

Możliwe, że wszytko brzmi na nich tak samo ale nie zmienia to faktu, że brzmi dobrze. Jakością nie odbiegają od współczesnych kolumn z wyższej półki. Świadczy zresztą o tym ich obecna cena ....

Fanless PC + Roon ROCK -> WiFi -> Arcam SA30 (Gigawatt LC-2 mk2) DIRAC! -> QED Silver Anniversary XT -> Fyne Audio F500SP

Paweł

 

nie potrafisz udzielić konstruktywnej odpowiedzi! Czy divaldi napisał o Altusach z dużą ilością basu?Ty chyba nie umiesz czytać? Pisze jak byk o burczybasach,co w Altusach było normą. Druga sprawa: czy według Ciebie kolumny smukłe z mniejsza średnicą głośnika lub głośników niskotonowych posiadaja słabszy bas pod wzgledem jakości?(kontrola człowieku i artykulacja, a nie ilość bumu)ale co ja wymagam,Ty w swoich Orionach tego nie usłyszysz ,z reszta z tego co wypisujesz można wyczytać,że wielkość,wysokość,smukłośc kolumn =jakość,proponuje zatem zapisz się do klubu Car Audio-tam chłopaki napierdalają z boom boxów o średnicy koła od roweru...na pewno usłyszysz duży znakomicie artykułowany bas!

PS ŻYCZĘ LAT ŚWIETLNYCH W DĄŻENIU DO DOSKONAŁOŚCI

?

I znów głupio gadasz byca ... może lepiej się nie odzywaj ?

 

Kolumny smukłe mają ograniczony bas. Małymi membranami nie przepchniesz takiej ilości powietrza jak trzeba ...

Słuchałem Orionów Pawła i akurat pod względem basu są wzorcowe... szkoda, że ich nie słuchałeś ... a wypowiadasz opinie ...

Na drugi raz zanim wypłodzisz jakąś genialną myśl, zastanów się czy ta myśl jest oparta na faktach/doświadczeniu czy to tylko twoja fantazja. Fantastów nam tu nie potrzeba ...

Fanless PC + Roon ROCK -> WiFi -> Arcam SA30 (Gigawatt LC-2 mk2) DIRAC! -> QED Silver Anniversary XT -> Fyne Audio F500SP

>fafarskid, 15 Paź 2009, 00:10

>divaldi, 15 Paź 2009, 00:12

>byca, 15 Paź 2009, 08:57

 

Akurat co do jakosci starych glosnikow koaksjalnych Tannoy-a - i nie tylko Tannoy-a - niestety koledzy jestescie w duzym bledzie. Na swiecie, tego typu stare konstrukcje uwazane sa za wybitne, co sie przeklada zreszta na ich ceny na rynku wtornym - prosze zerknac na Ebay-a, jakie kwoty osiagaja juz same przetworniki..., nie kolumny. To juz sa glosniki z naprawde wysokiej polki. W opinii sluchaczy, jak i mojej, sa - miedzy innymi - wlasnie szybkie, bardzo szczegolowe, rozdzielcze, z dokladna lokalizacja, w zwiazku z czym bardzo nadaja sie do takich testow. A wiec jest dokladnie odwrotnie, niz sadzicie. Mimo to wyniki testow jakie sa..., widzicie.

Piopio

 

>Amerykanie nie byli chyba pionierami w tym zakresie ;) A się pojawiły bo są małe i tanie, a kolumny >smukłe. Basu z tego dobrego nie uzyskasz.

 

 

Ty tez chyba nie umiesz czytać?.... basu z tego dobrego nie uzyskasz-napisał Paweł... można było napisac głębokiego basu z tego nie uzyskasz,a to jest chyba różnica?

 

po wtóre,to kiedyś zostaniecie wykopani za te wasze ustawiane testy .

?

byca, 15 Paź 2009, 11:38

 

>nie potrafisz udzielić konstruktywnej odpowiedzi! Czy divaldi napisał o Altusach z dużą ilością

>basu?Ty chyba nie umiesz czytać? Pisze jak byk o burczybasach,co w Altusach było normą. Druga

>sprawa: czy według Ciebie kolumny smukłe z mniejsza średnicą głośnika lub głośników niskotonowych

>posiadaja słabszy bas pod wzgledem jakości?(kontrola człowieku i artykulacja, a nie ilość bumu)ale

>co ja wymagam,Ty w swoich Orionach tego nie usłyszysz ,z reszta z tego co wypisujesz można

 

już Ci piopio wyjaśnił, ale dopowiem, że powtrzasz wyświechtany bzdury audiofilskie. Słuchałem "szybkiego, świetnie kontrolowanego" basu z 13 cm głośniczka 10 lat, więc wiem czym on się różni od basu z 2x25 cm na kolumnę...

Każde podłgośnienie kończyło się zadyszką, a o NAPRAWDĘ niskim basie to można było pomarzyć...

Szybki bas = brak niskiego basu.

Opowieści o cudach z maleństw 13 cm opowiadają ludzie, którym brak podstaw elektroakustyki.

A "burczybas" to tylko poezja, dla każdego może oznaczać coś innego. Rozmawiajmy o faktach.

>I znów głupio gadasz byca ... może lepiej się nie odzywaj ?

>

>Kolumny smukłe mają ograniczony bas. Małymi membranami nie przepchniesz takiej ilości powietrza jak

>trzeba ...

 

Tutaj ma male veto, nie tylko srednica glosnika jest kluczowa ale wychylenie glosnika a tu przewage maja mniejsze glosniki. maly glosnik z odpowiednio wiekszym chwilowym wychyleniem wypompuje tyle samo "basu" co wiekszy glosnik z mniejsza aplituda. Dlatego mamy tyle roznych modeli kolum i rozne podejscie co do kreowania dobrego basu. A i tak w 99% procent kolumnach podbija nizsze czestotliwosci na hama robiac bassreflexy :) - to dopiero jest nieaudiofilskie podejscie do tematu - kolumna z bassreflexem

 

swoja droga dobra robota Panowie z tym watkiem. Jeszcze raz powtorze: to co gra to kolumny + pomieszczenie i tu powinno sie kombinowac - jak dobrac kolumne do pokoju odsluchowego i jak zagospodarowac pokoj zeby nie degradowal dzwieku - reszta elektroniki dowolna - najlepiej to co sie zonie/chlopakowi podoba :)

>divaldi

>Głośnik 12" - czyli ok. 30 cm (!!!), to nie Jakiś "przezroczysty " przetwornik nisko-średniotonowy >o dużych prędkościach mechanicznych typowych dla głośników 11 , 13, 16 cm - co w małej obudowie ma >inne pzrełożenie dla masy i Czułość(!) dla mikrosygnałów ,tylko TYPOWY celulozowy przetwornik z >twardym zawieszeniem rodem z układów estradowych

 

Nie wiem jak resor dolny ale górny to cieniutka tkanina lekko nasączona, zdecydowanie nie twarda.

Pytanie co będzie szybsze mały głośnik na gumowych zawieszeniach który potrzebuje łącznie pokonać centymetr albo i więcej wychyleń czy wielki głośnik na który nawet nie bardzo widać że się wychyla. Jeżeli przyjąć że dla w miarę wiernego oddania sygnału każdy z nich musi pokonać drogę od maksymalnego wychylenia do neutralnego to uwzględniając że droga jest kilkukrotnie krótsza odpowiedź nasuwa się sama.

Tannoy zdecydowanie nie ma konstrukcji typowej dla współczesnych estradowców. A jeżeli chodzi o szybkość to przy porównaniu z nowoczesnymi scanspeakami wyszło to tak że scanspeak brzmiał jak byś puścił muzykę w zwolnionym tempie. A jeżeli chodzi o mikro sygnały i wyższe pasmo to oczywiście nie robi ich ten wielki woofer tylko malutki horn z leciutką membraną

beszti, 15 Paź 2009, 12:13

 

>>I znów głupio gadasz byca ... może lepiej się nie odzywaj ?

>>

>>Kolumny smukłe mają ograniczony bas. Małymi membranami nie przepchniesz takiej ilości powietrza

>jak

>>trzeba ...

>Tutaj ma male veto, nie tylko srednica glosnika jest kluczowa ale wychylenie glosnika a tu przewage

>maja mniejsze glosniki. maly glosnik z odpowiednio wiekszym chwilowym wychyleniem wypompuje tyle

>samo "basu" co wiekszy glosnik z mniejsza aplituda.

 

"odpowiednio wiekszym chwilowym wychyleniem", problemem jest to "odpowiednio" :) Wielkość resora też ma swoje ograniczenia... Małe głośniki mają małe SPL i wysokie THD w zakresie basu, to są fakty.

Jest jeszcze problem z rezonansem głośnika, małe mają wyższy rezonans.

>"odpowiednio wiekszym chwilowym wychyleniem", problemem jest to "odpowiednio" :) Wielkość resora też

>ma swoje ograniczenia... Małe głośniki mają małe SPL i wysokie THD w zakresie basu, to są fakty.

>Jest jeszcze problem z rezonansem głośnika, małe mają wyższy rezonans.

 

zgadza sie - z drugiej strony wez duza srednice na papierze, jej bezwladnosc, sprezystosc i wychodzi buła a nie np stopa perkusji :)

beszti, 15 Paź 2009, 12:41

 

>>"odpowiednio wiekszym chwilowym wychyleniem", problemem jest to "odpowiednio" :) Wielkość resora

>też

>>ma swoje ograniczenia... Małe głośniki mają małe SPL i wysokie THD w zakresie basu, to są fakty.

>>Jest jeszcze problem z rezonansem głośnika, małe mają wyższy rezonans.

>zgadza sie - z drugiej strony wez duza srednice na papierze, jej bezwladnosc, sprezystosc i

>wychodzi buła a nie np stopa perkusji :)

 

Ja wprawdzie nie mam papieru, ale buły też nie...

 

Poza tym wróćmy do meritum.

Tak przy okazji ,to dziwi mnie że wszyscy skupiają się tylko na porównawczym odsłuchu wzmacniaczy do kolumn ,a zupełnie pominęli ciekawą kwestię wzmaków słuchawkowych gdzie również szerzy się mit o olbrzymich różnicach pomiędzy wzmakami tranzystorowymi na słuchawkach wysokoomowych (bo lampy mają różny rozkład zniekszt) a przecież fakt jest taki że słuchawki wysokoomowe nie są wymagające od wzmacniacza ,który z takim obciążeniem wydaje z siebie bardzo niski poziom zniekształceń ,jedyną istotną różnicą będzie różny zapas mocy poszczególnych wzmaków ,bo na wysokoomowych przy zrównanych poziomach różnice w jakości wzmaków są bardzo niewielkie .

Bacek, 15 Paź 2009, 12:32

 

>>divaldi

>>Głośnik 12" - czyli ok. 30 cm (!!!), to nie Jakiś "przezroczysty " przetwornik nisko-średniotonowy

>>o dużych prędkościach mechanicznych typowych dla głośników 11 , 13, 16 cm - co w małej obudowie ma

>>inne pzrełożenie dla masy i Czułość(!) dla mikrosygnałów ,tylko TYPOWY celulozowy przetwornik z

>>twardym zawieszeniem rodem z układów estradowych

>

>Nie wiem jak resor dolny ale górny to cieniutka tkanina lekko nasączona, zdecydowanie nie twarda.

>Pytanie co będzie szybsze mały głośnik na gumowych zawieszeniach który potrzebuje łącznie pokonać

>centymetr albo i więcej wychyleń czy wielki głośnik na który nawet nie bardzo widać że się wychyla.

>Jeżeli przyjąć że dla w miarę wiernego oddania sygnału każdy z nich musi pokonać drogę od

>maksymalnego wychylenia do neutralnego to uwzględniając że droga jest kilkukrotnie krótsza odpowiedź

>nasuwa się sama.

>Tannoy zdecydowanie nie ma konstrukcji typowej dla współczesnych estradowców. A jeżeli chodzi o

>szybkość to przy porównaniu z nowoczesnymi scanspeakami wyszło to tak że scanspeak brzmiał jak byś

>puścił muzykę w zwolnionym tempie. A jeżeli chodzi o mikro sygnały i wyższe pasmo to oczywiście nie

>robi ich ten wielki woofer tylko malutki horn z leciutką membraną

 

 

Nie zmienia to faktu że 12" głośniki o podobnej "wiotkiej" budowie membrany są uznawane za jedyne w swoim brzmieniu do gitar, wokali itd. Mają swój sound nie do podrobienia . To jest koncepcja dzwieku jeszcze z lat 50 i 60, nie dzisiejszej estrady (która może zabić dB wszystko) tylko okresu jeszcze małych mocy , tonalnego budowania dzwieków w muzyce i takich brzmień.

Tannoy o tej budowie o tyle jest wart zachodu że właśnie z przeciętną elektroniką potrafi "oddać" w podobny sposób, w kazdych warunkach ... muzykę ze specyficznym brzmieniem . Ale repertuar także musi być odpowiedni .

 

Lutek..

Masz wspaniałe kolumny , do testu wystartowały jako jeden z elementów łańcucha, co jest faktem - pokazały drugi koniec tej zabawy. Są podobne problemy z elektronika; cokolwiek jej się zmieni , to efekty nie są współmierne do działań i oczekiwań. Ale to nie znaczy że w myśl xyz nie ma odwrotnej sytuacji ; każdy drobiazg jest odczuwany, ale w innych urządzeniach i ich kompilacji. I to nie zawsze jest powtarzalne. Powtarzalne jest to co mogą te właśnie kolumny ( i inne o podobnej budowie) . Jeśli taką membranę rozhuśtać do wyższych poziomów drgań ( mocy akustycznych), to ulega roztrzepotaniu - odwrotnie jak inne o twardej i sztywnej konstrukcji . Przy małych poziomach nie zachodzi tak duże zjawisko hustawki i trzepotania . Podobnie jak uderzeniem pięścia w planszę z blachy stalowej spowodujemy odpowiednie odgłosy , a lekkie stukanie palcami nie pobudzi do niekontrolowanych efektów. Tak duża powierzchnia ulega łatwiej dzieleniu sie na inne, lokalne,"żyjace" swoim życiem. Harmonia .....

ps. słuchałem długo na 10 i 12" jako średniotonowym. Dzis już nie mogę . Kwestia gustu i estetyki brzmienia w pomieszczeniu. Dla duzych głośników trzeba uważać z pomieszczeniem. Dla małych łatwiej wprowadzić małe upgrade pomieszczenia. Samo życie.

Słuchałem kiedyś Tannoyów 8" z drugim na basie (polipropylen chyba), i grało to z lampą 15W . Długość kanału wylotowego była chyba krótsza dla górki, i to całkiem fajnie się składało.

pozdrawiam

 

 

Paweł... ;))

 

Nie wiem co mam Ci odpisać ...

..ale tak myślę że 20 kHz dla wzmacniacza potraktuj podobnie jak te 12" głośniki . Jeśli na papierze wyrysujesz połowę koła jako sinus dodatniej połówki ( od pkt.do pkt. np dł 1cm) która umownie będzie miala wielkość jako 1V sygnału na zaciskach głosnikowych, to nastepnie wyrysujesz (tak jak potrafisz) poziom - umownie - jako wpisany w 1 rysunek ale dla 3V. A póżniej dla 30V . CAŁY CZAS RYSUJESZ TE 20 KhZ , ALE O CORAZ WYŻSZEJ MOCY (napieciu).

Te dwa ostatnie rysunki oznacz linia poziomą dokładnie na wiekość taką jak wczesniejszy poziom 1V .

Zobacz teraz jakie kształty posiadają te dwa ostatnie przebiegi dla poziomu 1V; narastające i opadajace zbocza.Jak zauważysz czasy się zmieniły , wiec dla prawidłowego odwzorowania 20 kHz na wyższych poziomach mocy, układ wzmacniający musi pracować szybciej na poziomie tego 1V .

A teraz zastanów sie jak producent podaje pasmo przenoszenia ( niskie poziomy) to co będzie z pasmem mocy? A są konstrukcje mające pasmo mocy - bagatela - 200 kHz . Jak myslisz ile ma taki kolos w MHz na poziomie 1V, co jest wartością bliską oddania mocy 1W dla 4 Ohm ? Poziom cisnienia (sprawność kolumny ) to jest już ok 90 dB, i metr od głośników. Czy to jest jeszcze cicho?

pozdrawam

 

ps. robisz i tak postępy.BRAWO!

divaldi, 16 Paź 2009, 19:17

 

" Powtarzalne jest to co mogą te właśnie kolumny ( i inne o podobnej budowie) . Jeśli taką membranę rozhuśtać do wyższych poziomów drgań ( mocy akustycznych), to ulega roztrzepotaniu - odwrotnie jak inne o twardej i sztywnej konstrukcji . Przy małych poziomach nie zachodzi tak duże zjawisko hustawki i trzepotania . "

 

Wyjasnij blizej: "...ulega roztrzepotaniu - odwrotnie jak inne o twardej i sztywnej konstrukcji ."

Czy masz na mysli twardosc zawieszenia ? Te membrany sa wlasnie na bardzo sztywnych zawieszeniach i maja bardzo maly Xmax. Jesli sluchamy z normalnym poziomem natezenia dzwieku i nie ma w nagraniu duzego basu czy stopy to trudno w ogole zauwazyc ze sie wychylaja patrzac na nie z bliska i to z profila.

Lutek

>Powtarzalne jest to co mogą te właśnie kolumny ( i inne o podobnej budowie) . Jeśli taką membranę

>rozhuśtać do wyższych poziomów drgań ( mocy akustycznych), to ulega roztrzepotaniu ...

 

Powtarzalne brzmieniowo/barwowo/sonicznie - z większą "populacją" elektroniki.

To właśnie przez twarde zawieszenie, wielka membrana popada w odkształcenia, szczególnie jesli jest to miękka celuloza ( własciwie powraca się do celulozy ). W części centralnej przy cewce zachodzą najszybsze zmiany ruchow membrany w stosunku do połowicznej części, a tymbardziej do tej na krawędziach. Przy określonych częstotliwościach zachodzą wręcz mierzalne przesunięcia w fazie ( w postaci okręgów,koniczynki itp). Membrana się dzieli na inne powierzchnie . Czyli odkształca - w innym znaczeniu zniekształca. Inna sprawa to tłumienność takiego zawieszenia. Do tej cechy dochodzi konieczność wyrównania liniowości poprzez dużą skrzynkę ( od 50 Hz do 600 Hz i to co powstaje jako 2h i 3h itd ). Z drgań które zachodzą, wg. pewnej grupy użytkowników uzyskiwany sound jest przez nich bardziej akceptowalny, niż ten oparty w konstrukcjach na miekkich zawieszeniach, twardych membranach i w małych obudowach ( szczególnie jeśli zwolennicy układów dwudroznych porównuja te trójdrożne ) .

Inna sprawa to poziom głośnosci ; próg czułosci jest tym parametrem który jest podawany przez niewielu producentów ( minimalny poziom ktory gwarantuje prawidłowe parametry jak liniowość,zniekształcenia, np.rezonanse), i może być inny dla róznych poziomów mocy elektrycznej dostarczonej do głośnika ( bezwładność).

 

Ruchy membrany widać tylko przy niskoczęst. drganiach i dużych wychyleniach amplitudy. To co nie widzisz tylko słyszysz, to efekt pracy skrzyni /rezonatora. W małych skrzynkach większe wychylenia membran - mała kubatura i... większa kontrola (kompromis).

 

ps. nie wiem czy takie abecadło Cię interesuje...

divaldi, 17 Paź 2009, 10:01

 

>Paweł..

>

>....jaśniej to juz nawet w Wyborczej nie można .

 

Fakt (nomen, omen), jasno to napisałem :)

 

Współczesne wzmacniacze nie mają problemów z "szybkością", szybkie trany są już dostępne od lat. Nic także nie wskazuje na to, żeby hajendowe wzmaki były szybsze, szczególnie wtedy jak są takie same brzmieniowo jak i parametrowo.

Ty chyba nie zrozumiałeś tytułowego posta.

>Ty chyba nie zrozumiałeś tytułowego posta.

 

Wielokrotnie potrafiłeś odpowiadać nie na temat !

Szybkie trany sa dostępne od prawie 30 lat( dzis tylko łatwiej i taniej), a mimo to - nie tylko to jest powodem różnic .

Dla Ciebie to bez różnicy czy rozważania dotyczą seryjnych samochodów produkowwanych dla X Kowalskiego - z tanim procesem produkcji przemysłowej ( tasmowej), czy tez samochodów wyczynowych do sportów amatorskich czy zawodowych (jak Formuła 1). Takie zawody - czym różni się Fiat od Seata ( w takim teście wychodzi że niczym), nikogo tak naprawdę nie interesują. Może kogoś kto ma Fiata i ....

Jeśli w wydanej płycie z koncertu live, z lawiny dzwięku chcę wyłowić takt i puls sekcji rytmicznej, gdzie perkusista na przemian z basistą uzupełniają się nawzajem w nieparzystym naliczaniu i zawrotnym tempie, "spowolniony" system - głosniki i wzmacniacz - najprawdopodobniej uśredni takie zdarzenia. A "Efekt" uśrednienia - nie bedzie mnie interesował. Ale jak włączę płytę Pink Floyd albo (???) Dodę ,to takie pozycje są monotematyczne dla prawie wszystkich wzmacniaczy - tak jak ta muzyka( wyjatki tu tylko potwierdzają regułę).

 

Ale tak jak powiedziałem wczesniej (napisałem), po innych testach wyciągniecie wnioski - jak kartkę papieru z dna szuflady - i dopiero wtedy możemy rozmawiać . To kiedy nastepnych 9 testów?

a kiedy pan poeta forumowy, divaldi, zrobi sobie testa, miast się mądrzyć i odnosić do dalece nienamiejscowych porównań?

 

czy dalej będzie brzęczał po próżnicy, niczego w ten sposób nie dowodząc, a próbując ino poddać w wątpliwość innych doświadczenia? przypomina mi to bełkot przestraszonego inkwizytora próbującego za wszelką cenę zestosować trend, od którego nie ma odwrotu ...

... żeby był jakiś porządek i sens tego wszystkiego nieznanego i tajemniczego, stworzył człowiek bogów, osadził ich w miejscach niedostępnych i ich mocom oddał swój los ...

divaldi, 18 Paź 2009, 17:18

 

>>Ty chyba nie zrozumiałeś tytułowego posta.

>

>Wielokrotnie potrafiłeś odpowiadać nie na temat !

>Szybkie trany sa dostępne od prawie 30 lat( dzis tylko łatwiej i taniej), a mimo to - nie tylko to

>jest powodem różnic .

 

Jakich różnic ? Ja właśnie udowadniam, że różnic nie ma, a jak są, to są również łatwe do zmierzenia.

A Ty dalej swoje.

 

Ty masz tylko swoje wydumane teoryjki, niczym nie poparte, daj sobie z tym spokój. Gdyby wzmaki miały straszny problem z wysokimi tonami to objawiałoby się to zniekształceniami nieliniowymi, w końcu sinusoida powinna się odkształcić, są taki pomiary: THD w całym zakresie częstotliwości, słyszalnej. Znakomita większość wzmaków przechodzi te pomiary bez problemu, owszem THD wzrasta przeważnie wraz z częstotliwością, ale również przeważnie w granicach normy, uważasz inaczej to to udowodnij.

Każdy człowiek jako istota niedoskonała i niepowtarzalna w obrębie swego gatunku odczuwa wszelkie bodźce zewnetrzne nieco inaczej.

 

Wszelkie testy w gronie kliku osób są zbędne, pomiary, dane techniczne i tak weryfikowane są "słuchowo" przez każdego indywidualnie.

Tak więc wasz test był do bani i niczego nie dowiódł bo najzwylklej w świecie nie mógł.

 

Czy zawsze wiemy co słyszymy? Muzyczność mózgu

 

„Muzyka to chińska łamigłówka, którą każdy rozwiązuje po swojemu i zawsze dobrze, bo jest bez rozwiązania” — słowa W. S. Reymonta ukazują muzykę jako szyfr, który posiada niezliczoną ilość kodów, każdemu człowiekowi przyporządkowana jest jednak tylko jedna kategoria cyfr. Muzyka to tajemnica, która sama w sobie domaga się, aby poświęcić jej więcej czasu, docenić jej wagę w funkcjonowaniu każdego z nas.

 

 

Dzięki czemu słyszymy?

 

Zanim przejdziemy do zagadnień związanych z muzycznością, warto zrobić małą powtórkę na temat neurobiologii naszego układu słuchowego. Jak wiadomo, narząd słuchu odbiera informacje dzięki drganiom cząsteczek środowiska, w którym przebywamy. Drgania słyszalne dla człowieka mają częstotliwość od 16 do 20 000 Hz i nazywane są dźwiękami. Po dotarciu do ucha zewnętrznego, fale dźwiękowe wprawiają w drgania elastyczną błonę bębenkową, rozpiętą między uchem zewnętrznym i środkowym, a następnie są przenoszone na system trzech kosteczek słuchowych — młoteczka, kowadełka i strzemiączka. Ucho wewnętrzne jest utworzone przez jamę w części skalistej kości skroniowej, nazywaną błędnikiem kostnym. Wnętrze tej jamy wypełnia błędnik błoniasty. W części błędnika błoniastego zwanej przewodem ślimakowym, znajdują się receptory słuchowe. Są nimi komórki zmysłowe narządu Coniego zaopatrzone we włoski (komórki włosowate). Liczba receptorów słuchowych wynosi ok. 3,5 tys. (dla porównania — oko zawiera 100 min fotoreceptorów). Przez środek przewodu przechodzi błona podstawna, odgrywająca zasadniczą rolę w pobudzaniu receptorów słuchowych.

 

Na granicy ucha środkowego i wewnętrznego znajduje się blaszka kostna, w której znajdują się dwa otwory zwane okienkami: okienko owalne i okrą¬głe. To właśnie na błonę okienka owalnego strzemiączko przenosi drgania akustyczne, które z kolei docierają do przewodu ślimakowego. Drgania płynu wypełniającego ślimak przenoszone są na błonę podstawna. Odkształcenia tej błony (fala wędrująca) biegną od podstaw) ślimaka błoniastego w kierunku jego szczytu, tj. końca w głębi ślimaka kostnego (błona podstawna jest tu najszersza). Od częstotliwości fali akustycznej będzie zależało, w którym miejscu błony podstawnej będzie następował szczyt amplitudy fali wędrującej. Fale o niskiej częstotliwości (poniżej 500 Hz) powodują drgania błony o maksymalnej amplitudzie w okolicy szczytu ślimaka, zaś fale o wysokiej częstotliwości (powyżej 10 000 Hz) powodują takie drgania w początkowym odcinku błony.

 

Wypustki centralne komórek zwoju spiralnego ślimaka tworzą nerw ślimakowy. Nerw ślimakowy dochodzi do dwóch jąder ślimakowych — grzbietowego i brzusznego, położonych na granicy mostu i rdzenia przedłużonego. Część aksonów komórek jąder ślimakowych biegnie do wzgórka pokrywy śródmózgowia tylnego, inne tworzą w obrębie mostu rozległy system ośrodków i połączeń nerwowych zwany ciałem czworobocznym. Większość impulsów z ciała czworobocznego dochodzi do jądra oliwkowego górnego po przeciwnej stronie ciała, pewna jednak część dochodzi do tego jądra po tej samej stronie. W jądrze oliwkowym górnym bierze początek duża podkorowa droga słuchowa zwana wstęgą boczną. Która dochodzi do wzgórków pokrywy śródmózgowia tylnych. Każdy wzgórek pokrywy jest połączony włóknami nerwowymi tworzącymi ramię dolne z ciałem kolankowatym przyśrodkowym, najważniejszym podkorowym ośrodkiem słuchu. W ciele kolankowatym przyśrodkowym rozpoczyna się ostatni odcinek drogi słuchowej, którego celem jest pole słuchowe w płacie skroniowym kory mózgu, projekcyjna okolica słuchowa (grzbietowa część zakrętu skroniowego górnego — występuje tu tonotopowe odzwierciedlenie błony podstawnej ślimaka) i otaczająca ten obszar okolica asocjacyjna. [sadowski 2001].

 

Każdy z nas posiada układ słuchowy zaopatrzony w powyższe struktury. Wiedza na temat narządu słuchu i wyższych ośrodków mózgowych będących gwarantem umiejętności słyszenia jest niezbędna by zrozumieć, że nie tylko ludzie głusi mają problemy z odbiorem fal akustycznych two rżących muzykę. Tak naprawdę wszyscy posiadamy słuch, który często daje się zwieść iluzji. Badania dowodzą, że odbiór pewnych sekwencji dźwiękowych zależy od tego czy słuchacz jest lewo-, czy praworęczny; lateralizacja wpływa na przestrzenną lokalizację dźwięku i może być przyczyną tzw. „iluzji oktawowej” (Deutsch, za: [Carlson 1997J). Na czym polega to zjawisko? Do uszu badanych (za pomocą słuchawek stereofonicznych) eksperymentatorzy podają jednocześnie dwa dźwięki, do jednego ucha dźwięk niższy, zaś do drugiego wyższy. Kanały są szybko odwracane, a więc każdy z tych dźwięków dociera raz do ucha prawego, raz do lewego. Mimo ze zawsze podawane są jednocześnie dwa dźwięki — jeden w uchu lewym i jeden w prawym — badany odnosi wrażenie, że w kolejnych prezentacjach występuje tylko jeden dźwięk, na przemian niższy i wyższy, przy czym badani praworęczni dźwięk niższy lokalizują w uchu lewym, wyższy zaś w prawym.

 

W przypadku „iluzji oktawowej" dźwięk jest lokalizowany w uchu, do którego dociera w danym momencie wyższy dźwięk (Deutsch, za: [Carlson 1997]). W mózgu osób praworęcznych dominującą rolę odgrywa lewa półkula; większość sygnałów odbieranych przez ucho prawe przekazywana jest do lewej półkuli, gdzie odbywa się dekodowanie ich wysokości. Jeśli u osób praworęcznych wyższy dźwięk podawany jest do lewego ucha związanego ze słabszą prawą półkulą, to słuchacz nie odbiera tej wysokości i odnosi wrażenie, że słyszy w lewym uchu wysokość odbieraną w rzeczywistości przez ucho prawe. Tymczasem leworęczni z taką samą częstością lokalizują dźwięk wyższy w prawym lub lewym uchu. Dwukrotnie częściej niż u praworęcznych występują u nich przypadki bardziej złożonych ob-razów słuchowych, na przykład wrażenia zmieniającej się wysokości lub przeskakiwania dźwięku wyższego z ucha do ucha.

 

Czy jesteśmy uzdolnieni muzycznie?

 

Kompozycje Mozarta, śpiew Franka Sinatry, improwizacje instrumentalne innych, bardziej lub mniej znanych artystów, są źródłem przyjemności, emocjonalnych doznań, jednak rodzą również u odbiorcy silne przekonania, że on sam, nawet w małym stopniu, nie jest tak muzykalny jak słyszany wykonawca. W obliczu dowodów muzycznej genialności drugiego człowieka może wzrastać poczucie własnej niekompetencji i braku zdolności muzycznych. Może się również wydawać, że nie wszyscy ludzie posiadają zdolności muzyczne, wiele osób ma poważne opory przed publicznym śpiewaniem czy nawet nuceniem melodii, tłumacząc się brakiem muzykalności. Tymczasem badania pokazują, że zdolności muzyczne są szeroko rozpowszechnione w populacji [Peretz, 2005]. Oczywiście zajmują miejsce na kontinuum od małych umiejętności do zdolności bardziej rozwiniętych, przy czym najbardziej powszechne jest połączenie optymalnej wiedzy muzycznej ze skromnymi umiejętnościami w tej dziedzinie. Badania od¬słaniają ciekawe fakty, wyniki wskazują bowiem, że muzycy i nie-muzycy doceniają muzykę na wiele różnych sposobów; profesjonalni muzycy i ludzie spoza ich grona podobnie rozróżniają style muzyki klasycznej; wszyscy, niezależnie od treningu muzycznego, oceniają pary niezwiązanych ze sobą fragmentów muzycznych jako bardziej podobne, kiedy style są bliższe historycznie (Dalia Bella, Peretz, za: [Peretz, 2005J). Rozróżnianie stylów muzycznych zdaje się być w zasięgu ręki każdego człowieka. Wyniki innych badań wskazują ponadto, że muzycy niekoniecznie mają przewagę nad nie-muzykami w rozwiązywaniu zadań wymagających pewnych zdolności muzycznych. Okazuje się, że profesjonalni muzycy nie uczą się piosenek bardziej łatwo i ochoczo niż muzyczni laicy (Racette, Peretz, za: [Peretz, 2005]). Co więcej, muzycy nie powtarzają więcej słów czy dźwięków niż nie-muzycy podczas śpiewania — pomimo lekcji pobieranych przed 7 r.ż. i prawie 15-letniej praktyki muzycznej [Peretz 2005]. Uczenie się popularnej piosenki wydaje się być podstawowym zadaniem, które każdy jest w stanie opanować. Reasumując, zdolności muzyczne różnicują ludzi, jednak w jakimś stopniu mamy je wszyscy.

 

Przed nabyciem umiejętności komunikacji werbalnej, niemowlęta żywo reagują na muzykę. Dzięki temu możliwe jest porozumiewanie się z dzieckiem za pomocą dźwięków i fraz o melodyjnej intonacji (tzw. mamomowa —zjawisko wspólne dla wszystkich kultur). Badania dowodzą, że niemowlęta są w stanie zauważyć zmiany tempa i rytmu słyszanej muzyki oraz rozpoznają melodię [Weinberger 2004]. Wykazują również pierwsze preferencje muzyczne — wolą przyjemne, łagodne i zgodne współbrzmienia dźwięków (konsonanse) od nieprzyjemnego, szorstkiego brzmienia dźwięków dysonansowych. Muzyczna wrażliwość jest wrodzona, odbiór muzyki przebiegać jednak może na różnych poziomach. Dlaczego się tak dzieje?

 

Muzyka a rozwój mózgu

 

Obserwacja muzyków i osób niezwiązanych zawodowo z tą dziedziną sztuki podczas słuchania wybranych utworów muzycznych umacnia w przekonaniu, że obie grupy słuchaczy z różną wrażliwością odpowiadają na muzyczny przekaz, a ich reakcja na prezentowane melodie jest często odmienna. Związane jest to ze wzmożonym rozwojem pewnych obszarów

mózgu u profesjonalnych muzyków. Badania prowadzone na tej grupie osób potwierdziły tezę, że pod wpływem aktywności muzycznej w mózgu dokonują się zmiany funkcjonalne. Krótkotrwałe ćwiczenia zwiększają liczbę komórek reagujących na dźwięk, gdy jest on z jakiegoś powodu ważny, zaś trening długotrwały skutkuje bardziej wyraźnym reakcjami i fizycznymi przemianami w mózgu [Weinberger 2004].

 

Jak wyraźne są te zmiany? Badania dowodzą, że u muzyków podczas słuchania gry na fortepianie aktywizuje się prawie o 25% większy obszar kory słuchowej lewej półkuli niż u nie-muzyków (Pantev, za: [Weinberger 2004]). Inni badacze podają, że rozmiary kory słuchowej muzyków są nawet o 130% większe niż osób bez doświadczenia muzycznego (Schneider, za: [Weinberger 2004]). Co więcej, mózgi muzyków mają powiększone obszary kontrolujące ruchy palców używanych w trakcie gry na instrumentach (dotyczy to głównie skrzypków, trębaczy, pianistów). U skrzypków obszary mózgu, które odbierają bodźce czuciowe z czterech palców lewej ręki (wyłączając kciuk), są istotnie większe. Okazuje się również, że profesjonalni muzycy silniej reagują na dźwięki instrumentu, na którym grają (np. trębacze). Muzyków charakteryzuje zwiększona koordynacja ruchów, potrzebna zwłaszcza u osób grających na instrumentach klawiszowych (praca obu rąk). Zwiększona koordynacja między obszarami motorycznymi obu półkul odzwierciedla się w anatomii. Przednia część spoidła wielkiego (zawierająca wiązkę włókien łączących obszary motoryczne obu półkul), jest większa u muzyków niż nie-muzyków, większa jest również kora motoryczna, a także móżdżek. Osiągnięciu doskonałości w grze na instrumentach i precyzji ruchów sprzyja (a właściwie jest niezbędny) systematyczny trening. Ważny jest również wiek życia, w którym nauka gry na instrumentach jest rozpoczynana. Im wcześniej zaczyna się ćwiczyć, tym obszary aktywizowane przez muzykę bardziej się powiększają [Weinberger 2004]

 

Jak pracuje mózg podczas procesów percepcji muzyki? Badania wykazują, że wykształcenie muzyczne warunkuje to, które struktury naszego mózgu będą aktywowane podczas odbioru muzyki (za: [Kruków 2003]). Osoby bez doświadczenia muzycznego odbierają muzykę przede wszyst¬kim dzięki strukturom prawej półkuli mózgowej. Struktury te przetwarzają przede wszystkim proste wrażenia słuchowe i charakteryzują się przetwa¬rzaniem bodźców emocjonalnych. U osób z wykształceniem muzycznym, zaangażowanych w poznawanie i obcowanie z muzyką, uaktywniają się te same obszary mózgowe co u pierwszej grupy, dodatkowo jednak pracują też struktury lewej półkuli. Struktury te uczestniczą w przetwarzaniu przebie¬gającemu w sposób, w jaki przetwarzany jest język (zrozumienie muzyki-odbiór sensowności przekazu, „składnia”, reguły, które rządzą przekazem itp.) [Krukow 2003].

 

 

W 1995 roku, w ramach badań (Panksepp, za: [Weinberger 2004]), zadano badanym pytanie o powody słuchania muzyki. Spośród kilkuset młodych mężczyzn i kobiet, 70% przyznało, że słucha muzyki, „ponieważ wzbudza ona emocje”. Podczas odbioru przyjemnych dla ucha utworów, pobudzone zosiają w mózgu elementy układu nagrody, uwalniana jest większa ilość opioidów wewnętrznych, u mężczyzn zaznacza się spadek testosteronu, spada poziom hormonów kortykalnych (co powoduje obniżenie stresu i umożliwia relaks). Nowsze badania prowadzą do koncepcji, w której przykłada się większą wagę do cech wspólnych muzyki i języka — komunikacji i składni. Na podstawie wyników badań z wykorzystaniem techniki neuroobrazowania, uznano, że w płacie czołowym występuje obszar zajmujący się składnią za¬równo muzyki, jak i języka, natomiast pozostałe okolice mózgu odpowi¬dają za inne aspekty przetwarzania i języka, i muzyki (Patel, za: [Weinber¬ger 2004]). Jednocześnie istnieją przypuszczenia o niezależnym przetwarzaniu muzyki i mowy, przykładem potwierdzającym tę hipotezę jest doświadczenie Wissariona Szebalina, rosyjskiego kompozytora, który po wy¬lewie nie mógł mówić i nie rozumiał języka mówionego (afazja), natomiast przez pozostałe 10 lat życia zachował zdolność pisania muzyki [Weinberger 2004].

Do „rozumienia” melodii konieczny jest płat skroniowy, zaś emocjonalne reagowanie na nią przebiega zarówno podkorowo, jak i z zaangażowaniem płatów czołowych. Wnioski te poparte są przypadkiem pani I.R., która doznała obustronnego uszkodzenia płatów skroniowych, w tym kory słuchowej. Jej inteligencja i pamięć nie uległy pogorszeniu, umiejętności językowe pozostały bez zmian, nie potrafi ona jednak rozróżnić dwóch melodii bez względu na to, jak bardzo się różnią, przypomnieć sobie żadnej kompozycji [Weinberger 2004]. Przypadek kobiety wskazuje, że w wyniku urazu, racjonalny poziom odbierania muzyki stał się nieosiągalny, natomiast reakcje emocjonalne na muzykę pozostały normalne (utwory mogą być różnicowane ze względu na nastrój, w jaki wprowadzają słuchacza). Można powiedzieć, że jej zdolności odbierania muzyki porównywalne są do umiejętności dzieci w tej dziedzinie. Poziom emocjonalny jest podstawowy i pierwszy, pierwotnie odczuwamy radość, smutek, niepokój, gdy słuchamy różnych dźwięków. Muzyka jawi się jako język znaczeń później, wraz z roz¬wojem myślenia i nabywaniem wiedzy. Dzięki temu rozumiemy muzyczne komunikaty. Przypadek pani l.R. stanowi wstęp do rozważań obejmujących uszkodzenia mózgu skutkujące zaburzeniami percepcji muzyki.

 

Zaburzenia percepcji muzyki

 

Wszystko dookoła to muzyka. Gdziekolwiek byśmy nie byli, cokolwiek nie robili, przeróżne dźwięki zewsząd nas otaczają. Idziemy do szkoły, do pracy — słychać uliczny gwar, fragmenty ludzkich rozmów, szum wiatru. Nasze życie jest pewnego rodzaju melodią, której współtwórcą jesteśmy również my sami. Wydaje się, że rozróżnianie dźwięków czy utworzonych przez nie melodii, jest umiejętnością podstawową, którą posiada każdy człowiek (poza osobami nie słyszącymi). Konsekwencje uszkodzenia analizatora sensorycznego są dla nas wszystkich jasne — następuje utrata zdolności słyszenia. Co się jednak dzieje, gdy żaden z elementów drogi słuchowej (aparatu słuchowego) nie został naruszony, zaś uszkodzone zostały obszary mózgu?

 

Pierwszym z zaburzeń jest agnozja słuchowa. Termin agnozja oznacza niezdolność do rozpoznania znanych przedmiotów za pomocą zmysłów nie spowodowaną przez upośledzenie sensoryczne, obniżenie sprawności intelektualnej czy inną przyczynę [Walsh 2000). Brak zdolności rozpozna¬wania lub identyfikowania dźwięków mimo nieuszkodzonej drogi słuchowej charakteryzuje agnozję słuchową [Martin 2001]. Można wyróżnić dwa typy tego zaburzenia- agnozję słuchową dźwięków i słów. Pierwszy typ obejmuje zaburzenia zdolności rozpoznawania dźwięków niezwiązanych z mową. Schorzenie to powstaje na skutek uszkodzenia prawej półkuli, głównie płata ciemieniowego, zakrętu kątowego, tylnej środkowej części kory czołowej oraz wyspy, jak również uszkodzenia lewej półkuli mózgowej (w przypadku dysfunkcji lewej półkuli zaburzenie dotyczy przetwarzania semantycznego, czego objawem jest mylenie dźwięków jednych obiektów z innymi, np. gwizd człowieka mylony ze śpiewem ptaka, pociąg mylony z silnikiem motocykla) [Martin 2001]. Drugi rodzaj agnozji (agnozja słuchowa słów) oznacza niezdolność do rozumienia mowy; obejmuje upośledzenie zdolności czytania i pisania, przy zachowanej zdolności pojmowania dźwięków nie obejmujących słów. Przyczyna wystąpienia tego typu zaburzenia zdaje się być związana z dwustronnym, symetrycznym uszkodzeniem struktur korowopodkorowych zakrętów skroniowych przednich (Martin 2001].

 

Skoro można być „głuchym na dźwięki lub słowa”, możliwe jest również wystąpienie „głuchoty melodii”. Niezdolność rozpoznawania melodii określana jest terminem amuzji, czyli zaburzeniem percepcji muzyki na skutek uszkodzenia specjalistycznych struktur muzycznych lewej półkuli. Jakie są objawy tego schorzenia? Choć wydaje się to nie do pomyślenia, w wyniku urazów następuje utrata zdolności do odbierania muzyki jako specyficznego logicznego bodźca. Chorzy postrzegają muzykę jako bezładny zlepek dźwięków, nie różniący się wiele od ulicznego hałasu [Kruków 2003}. Jest to kolejny dowód na to, że muzyka stanowi swego rodzaju język posiada¬jący swoją „gramatykę" i sens.

 

Skoro racjonalny poziom odbierania muzyki został naruszony i osoba nie jest w stanie zrozumieć słyszanej melodii jako zintegrowanej całości, czy analogicznie wystąpią trudności recepcji muzyki na poziomie emocjonalnym? Interesujące wyniki w dziedzinie badań nad amuzją przyniosły badania Izabelle Peretz. Z grona pacjentek cierpiących na to zaburzenie, badaczka wyróżniła jedną chorą, która potrafi rozpoznawać znane wcześniej z klasycznego repertuaru utwory właśnie po tym, jakie wrażenia czysto emocjonalne te utwory w niej wywołują [Kruków 20031. Jednym słowem kobieta zachowała zdolność do percepcji muzyki na podstawowym emocjonalnym poziomie. Dzieje się tak, ponieważ za nasze doznania emocjonalne, najogólniej stwierdzając, odpowiedzialna jest półkula prawa, uszkodzenia struktur lewej półkuli nie blokują połączeń obszarów skroniowych z układem limbicznym. W przypadku amuzji zachowanie umiejętności emocjonalnego odbioru słyszanej melodii stanowi niemałą pomoc w rozpoznawaniu utworów muzycznych.

 

Interesujące jest, że dawniej niejako zaprzeczano istnieniu amuzji, uważano, że wszyscy mogą się kształcić muzycznie jeśli tylko będą mieć na to szansę. W związku z tym wystąpienie omawianego zaburzenia postrzegane było jako rezultat braku motywacji czy też niewłaściwego ćwiczenia. Dopiero wyniki przeprowadzanych badań wykazały, że amuzja jest trwającą przez całe życie nieumiejętnością zaangażowania się w ćwiczenia muzyczne, a cierpi na nią nawet około 4% populacji. (Peretz 2005].Najciekawszym zagadnieniem związanym z zaburzeniem percepcji muzyki jest niewątpliwie epilepsja muzyczna. Oliver Sacks, angielski neurolog i psychiatra, w jednej ze swych książek „Mężczyzna, który pomylił swoją żonę z kapeluszem” opisuje przypadki kobiet — Pań 0′C i 0′M, które nagle zaczęły słyszeć muzykę w swojej głowie, wewnętrzne radio, odtwarzające piosenki znane pacjentkom z przeszłości, z dzieciństwa. Melodie początkowo słyszane były bez przerwy, czasem pojawiały się bez powodu, zawsze, gdy kobiety o nich pomyślały. U pierwszej pacjentki badanie za pomocą tomografii komputerowej wykazało wystąpienie zakrzepicy (obszar zamartwicy w części prawego płata skroniowego), pobudzenie muzycznych ścieżek pamięciowych u chorej następowało zaś wskutek przebytego udaru. U obu kobiet badanie EEG wykazało ostre fale w płatach skroniowych mózgu (występuje napięcie i pobudliwość w płatach) w trakcie napadów muzyki. Kolejne badania wykazały, że w mózgu istnieje miejsce wytwarzania muzyki — znajduje się ono w wyższym skroniowym zakręcie mózgu (boczna lub wyższa powierzchnia), blisko punktu kojarzonego z tzw. padaczką muzykogenną [sacks 1996].

 

Przypadki tych kobiet wskazują na to, że mózg przechowuje niemal doskonały zapis każdego doświadczenia życiowego, który w każdej chwili może zostać przywołany. Co ciekawe, są one dowodem na „melodyczność” i „obrazowość” wewnętrznego życia każdego człowieka [sacks 1996]. Dopiero jednak przy przypływie melodii i obrazów (czyli hipermnezji i hiper-gnozjii) lub doświadczeniu agnozji i amnezji zdajemy sobie z tego sprawę; uświadamiamy sobie, że coś cennego odeszło bezpowrotnie.

Słyszenie muzyki wewnątrz nas niekoniecznie musi być uciążliwe i kłopotliwe. Dla niektórych pacjentów owo zaburzenie może być przyjemnym doznaniem (wewnętrzne radio może odtwarzać lubiane przez nas melodie), gdyż powoduje napływ wspomnień ludzi i wydarzeń dla nich ważnych, wzbudza emocje. Czasem zaburzenie to może się stać wielkim błogosławieństwem i darem, którego niektórzy nie chcieliby się pozbyć. Przykładem może być postać kompozytora Szostakowicza. Naukowcy stwierdzili, że w jego mózgu, w rogu skroniowej lewej komory znajdował się metalowy odłamek, ruchomy fragment pocisku. Przy przechylaniu głowy na bok przemieszczający się kawałek metalu uciskał jego „muzyczny” płat skroniowy, który produkował olbrzymią ilość melodii [sacks 1996]. Nie¬jednokrotnie były one dla artysty źródłem inspiracji — wykorzystywał je przy komponowaniu.

 

Podsumowanie

 

Wymienione przeze mnie zaburzenia percepcji muzyki i wskazanie na charakter odbioru melodii, podkreślają wagę i zakres omawianego zjawiska — muzyczności mózgu. Jak wiadomo za odbiór informacji słuchowych odpowiada płat skroniowy, który z kolei ma związek m.in. z płatami czołowymi, strukturami układu Hmbicznego, pamięcią, układem wzrokowym, systemem węchu. Tak naprawdę w mózgu nie ma jednego ośrodka zajmującego się przetwarzaniem muzyki, aktywuje ona bowiem wiele obszarów rozproszonych po całym mózgu [Weinberger2004]. Dzięki temu jesteśmy „zabezpieczeni” na wypadek uszkodzenia jednego z tych obszarów- nie następuje całkowita utrata zdolności odbierania muzyki. Jesteśmy muzykalni, jednak mimo dziesiątków badań muzyczność naszych mózgów nadal pozostaje tajemnicą. Czy jeśli słyszymy muzykę, której nie odtwarza żaden odbiornik radiowy, ale właśnie ten w naszej głowie, źródło muzyki jest zewnętrzne? A może jest na odwrót? Może to świat zewnętrzny i jego dźwięki dostosowują się do rytmu mózgu, do jego muzyki? Czy potwierdza się hipoteza istnienia dwóch mózgów muzycznych — twórcy i odtwórcy muzyki? Jeśli tak, to co spaja te „mózgi”, co jest ich spoidłem wielkim? Uzyskanie odpowiedzi na te i inne pytania być może niedługo będzie w zasięgu naszej ręki, tymczasem jednak możemy próbować wsłuchiwać się w muzykę naszego mózgu i szukać podpowiedzi.

 

Paulina Piotrowska

Katolicki Uniwersytet Lubelski, Instytut Psychologi

 

 

 

Na koniec po staropolsku, Pawle daj se siana.

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

Climax, w anty-wątku o hajendzie:

 

a wiec maki, krele i inne duperele... ale tylko dlamuzyki.nie dla samej ideii, i to jest zdrowe.

Bez abx a rozpoznywalismy jak co gra, wiec chyba na nastepnej audio szołkowej balandze nie bedziemy sobie nim zawracac dupy.

 

==========================

Bardzo "oryginalne" rozprawienie się z testem ABX: podłączamy sprzęt, muzyka gra, tadam... wszystko gra inaczej :)) uff, nie trzeba robić testu ABX, a tak się wszyscy bali... ;)

 

Naprawdę chłopaki, jestem pełen podziwu, że potrafiliście rozpoznać Maca jak gra, po jego niebieskich światełkach :)) Mistrzostwo Świata. Szczytowy Medal Audiofilii :)))

 

Powiem, tak, fotki trochę słabe, ale koleżanki zdaje się, że były OK :)

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
  • Biuletyn

    Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
    Zapisz się
  • KONTO PREMIUM


  • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

    Ostatnio dodane opinie o albumach

  • Najnowsze wpisy na blogu

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.